Archiwum lipiec 2018


POLSKA - SŁOWACJA 0:3, POLSKA - SŁOWENIA...
Autor: rasmarsom
Tagi: piłka nożna   liga europy   liga mistrzów   legia   lech   jagiellonia   górnik   słowacja   kolarstwo   tour de france   majka   kwiatkowski  
29 lipca 2018, 15:56

  O co mi chodzi w tym tytule? W jakich dyscyplinach ponieśliśmy takie porażki? Ci, którzy trzymają rękę na pulsie i nic im nie umknie pewnie już wiedzą co się kryje w tym tytule:)) Legia przegrała z mistrzem Słowacji Spartakiem Trnavą 0:2 w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów, a Górnik Zabrze uległ czwartej ekipie ligi słowackiej, czyli Trenczynowi 0:1. Można zajrzeć do moich poprzednich wpisów i przeczytać, że obawiałem się klubów ze Słowacji. Moje przewidywania się potwierdziły. "Eksperci" pewnie myśleli inaczej, ale to bardziej takie optymistyczne myślenie życzeniowe nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Na plus jednak zapisujemy zwycięstwo Jagielloni z Rio Ave!!! Na plus też walkę do końca Lecha Poznań na Białorusi i cenny remis z Soligorskiem przed rewanżem u siebie. To już trzecia strzelona bramka w końcówce w tym sezonie przez zawodników Djurdjevica! Bilans polskich zespołów to zwycięstwo, remis i dwie porażki... Czy oczekiwałem czegoś bardziej pozytywnego? Absolutnie nie...

   A co z drugą częścią tytułu? Tu może być trudniej o rozszyfrowanie:)) Chodzi tutaj o Słoweńca Primoza Roglica. Przez niego Rafał Majka stracił szansę na uratowanie honoru i zwycięstwo etapowe w tegorocznym Tour de France.... Ach te potężne kraje i nacje sportowe, czyli Słowacja i Słowenia zabierają Nam radość z sukcesów!!! Jak oni w ogóle mają czelność? Primoz pokazał jak się zjeżdża, ale on nie boi się prędkości czy to na rozbiegu skoczni na mamucie w Planicy czy na asfalcie w Pirenejach! Rafał próbował, walczył, ale to było za mało... Skoczył do przodu dopiero jak ujrzał zbliżającą się grupę liderów. Taki atak desperacji, bo wiedział, że na zjazdach i na finiszu z grupy ma małe szanse. Czy nie mógł jednak ruszyć sam do przodu np. na 5 kilometrów przed szczytem jak się czuł mocny? Czy nie mógł tak jechać jak dwa dni wcześniej Quintana samotnie pod górę? Z całym szacunkiem dla Majki, ale dla mnie bohaterem tego etapu była cała ekipa LOTTO-JUMBO i szalony ROGLIC!!! On postawił wszystko na jedną kartę i wygrał zasłużenie!!! Rafał tylko się bronił desperackim atakiem, ale to było  za późno... 



CZY SŁOWACJA PIŁKARSKO JEST LEPSZA OD POLSKI??? UMIEMY GRAĆ Z PORTUGALCZYKAMI:))



 

  Wszystkie nasze zespoły eksportowe zaprezentowały się na arenie europejskiej. Największą plamę dała oczywiście Legia Warszawa! Już nawet nie chodzi o porażkę, ale beznadziejny styl i brak formy. Pisałem już o tym spotkaniu i w głowie miałem obrazy sprzed roku i konfrontację z Astaną, a potem z Sheriffem Tiraspol. Oba dwumecze z zespołami z Kazachstanu i Mołdawii zakończyły się brakiem awansu i koniec końców brakiem mistrza Polski w rozgrywkach grupowych Ligi Europy. Czy to się powtórzy też w tym roku??? Jeżeli Legia odpadnie ze Spartakiem Trnavą to zagra w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Europy. Będzie musiała więc pokonać dwóch rywali, żeby zagrać w Lidze Europy na jesień. Dla mistrza kraju ta ścieżka jest łatwiejsza. Legia zagra z innym zespołem, który albo awansował z drugiej rundy eliminacji Ligi Europy albo przegrał dwumecz w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Tak czy owak będzie to z pewnością MISTRZ JAKIEGOŚ KRAJU!!! I z pewnością zespół w zasięgu... W tamtym roku był to Sheriff Tiraspol, czyli mistrz Mołdawii i nie udało się... Może więc lepiej na razie nie rozpatrywać na kogo może wpaść Legia w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Europy. Czy skreślam ich przed rewanżem na Słowacji? W takiej formie oczywiście, że tak. Nie wiem co się może zmienić przez tydzień... Chyba gorzej już grać nie można.  Czy będą szybciej biegać od zawodników Spartaka, czy będą agresywniejsi, czy będą dokładniejsi, czy będą bardziej zwrotni i dynamiczni? Patrząc na współczynniki obu klubów jest to największa niespodzianka pierwszych spotkań drugiej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Tym bardziej jeszcze, że to porażka u siebie!!! Słowacy - mając dziesięciokrotnie mniejszy budżet - marzyli o strzeleniu bramki na Łazienkowskiej!!! Zobaczyli jednak jakie to jest banalne:)) Drogę wskazała im Arka Gdynia i Zagłębie Lubin. Legia wysoki współczynnik jako klub zawdzięcza startowi w fazie grupowej Ligi Mistrzów dwa sezony temu. Ach ten Dundalk... Wtedy też pokonała Legia mistrza Słowacji... Trenczyn... Nigdy polski klub nie przegrał w pucharach ze słowackim!!! Aż do wtorku i czwartku:)) Ale co się dziwić? Polskie zespoły ulegały zespołom z Azerbejdżanu czy Kazachstanu. To jest tylko najnowsza historia z tamtego sezonu. Po co sięgać wstecz i wypisywać inne "tuzy" europejskiego futbolu, które eliminowały polskie kluby... Nie ma przypadku, że w rankingu UEFA Lotto Ekstraklasa zajmuje miejsce numer 20 w Europie!!! Dobrze, że w tym FIFA reprezentacji jesteśmy jeszcze wysoko... Słowacja zajmuje natomiast miejsce numer 31!!! w tymże rankingu. Dlaczego więc polskie kluby przegrały ze słowackimi? Dlaczego miałem obawy? W pierwszej rundzie cztery zespoły słowackie nie przegrały żadnego spotkania! Zanotowały 5 zwycięstw i 3 remisy! Patrząc na ranking UEFA to duże osiągnięcie. To wskazywało na ich wysoką formę. Czy była ona jednak aż taka, żeby ponieść dwie porażki? Spartak Trnava nie grał czegoś nadzwyczajnego. Świetna gra w defensywie, dyscyplina taktyczna, agresja, dynamika, poświęcenie, zrozumienie. Do tego umiejętności w grze w ataku. Nic nadzwyczajnego, a i tak 0:2 to wynik szczęśliwy! Mogło być o wiele gorzej... Z czego to wynika? Brak świeżości Legii? Nauka gry trójką obrońców z tyłu? Brak Pazdana i Jędrzejczyka? Brak zrozumienia? Carlitos, Kante czy Wieteska dopiero uczą się gry w Legii i widać jeszcze brak zgrania. Nie było jednak też zaangażowania, ambicji! O tym mówił Radovic. Mnóstwo podań niecelnych, niedokładności, szkolne błędy Astiza... Jak na jedno spotkanie to tych minusów było aż nadto!!! Słowacy robili tylko swoje i realizowali perfekcyjnie swoją taktykę. Legioniści wyglądali jakby jeszcze byli na wakacjach i jakby nie bardzo wiedzieli jak mają grać i co!!! Po takiej kompromitacji, bo mistrz Polski nie może tak grać, dni Klafurica są policzone! Ten mecz mnie tak zmęczył jak występ Polski na mundialu!!! Po obejrzeniu czegoś takiego człowiek się zastanawia co z tą polską piłką nożną... Czyżby reprezentacja jako wizytówka zamazała obraz polskiej piłki przez kilka lat??? Czy mamy sukcesy w piłce klubowej? Czy mamy sukcesy w piłce młodzieżowej? Czy nasi piłkarze decydują o grze najlepszych klubów w Europie? Czy oprócz Lewandowskiego mamy jakąś gwiazdę? Czy polscy piłkarze są rozchwytywani w Europie? Czy polscy trenerzy trenują kluby zagraniczne? Czy polscy sędziowie umieją korzystać z VAR-u na mundialu i nie tylko? Pan Marciniak wczoraj pokazał w meczu Lechii ze Śląskiem, że nadal ma kłopoty z VAR-em... Niczego się nie nauczył... 

 

       Nie tylko jednak Legia uległa Spartakowi Trnava... Swoje spotkanie u siebie przegrał też Górnik Zabrze. Przeciwnikiem był czwarty zespół ligi słowackiej, czyli Trenczyn. Jeżeli jednak od Legii można wymagać dużo więcej niż pokazała we wtorek to do Zabrzan nie można mieć pretensji. Oni i tak piszą piękną historię:)) Przebojem weszli na salony, czyli do ekstraklasy i siłą rozpędu chłopcy Brosza mieszali w czołówce aż do końca ligi. Nagrodą było czwarte miejsce i awans do eliminacji do Ligi Europy! Ta drużyna dwa sezony temu na 8 kolejek przed końcem rozgrywek pierwszej ligi miała taką stratę do czołówki, że nikt im nie dawał szans na awans. Zanotowali jednak serię zwycięstw!!! Uzyskali awans, nie wzmocnili składu i młodymi chłopakami podbili ekstraklasę. Podbili serca kibiców swoją żywiołową grą! Zabrzanie tak się stęsknili za ekstraklasą, że na każdym spotkaniu atmosfera była fantastyczna i kibice szczelnie wypełniali trybuny!!! Chciało się oglądać tę drużynę:)) Kto znał trenera Brosza czy Kurzawę, Kądziora oraz Żurkowskiego? Rafał Kurzawa był na mundialu i jako jeden z nielicznych zagrał dobrze!!! Już ma chłopak bramkę na mundialu w CV:)) Kądzior nie pojechał do Rosji, ale przeszedł do mistrza Chorwacji, czyli do Dinama Zagrzeb! Trenerem jest tam były trener Lecha Nenad Bjelica. Żurkowski już jest uznawany za jeden z największych talentów polskiej piłki. Kto tych chłopaków znał rok temu??? Warto jeszcze wspomnieć o bramkarzu Losce! Ten chłopak też ma papiery na wielkę karierę. Do tego trener Brosz, który świetnie prowadzi tych chłopaków. Stracił w tym sezonie Kądziora, Kurzawę i Wieteskę, czyli filary zespołu... Są na ich miejsce inni młodzi Polacy. Fajnie, że dostają szansę, bo to rzadkość w naszej ekstraklasie. W podstawowej jedenastce średnia wieku to mniej niż 21 lat!!! Do tego sami Polacy i dwóch Hiszpanów. Już z mołdawską Zarią Balti nie było lekko... Nie można było oczekiwać cudu w starciu z Trenczynem. W tej słowackiej ekipie Słowaków jest mało... Większość piłkarzy to zaciąg międzynarodowy, a przeważają Nigeryjczycy. Górnik przegrał 0:1, ale myślę, że remis byłby zasłużony bardziej. Zabrakło skuteczności, doświadczenia i sędziowie też nie mieli swojego dnia. Szkoda pudła Smugi na pustą bramkę... Trenczyn też miał swoje okazje, ale po strzeleniu bramki wcale się nie cofali! Oni tu przyjechali po zwycięstwo i to było widać. Dla Zabrzan to o tyle lepiej, że mieli mnóstwo miejsca na wyprowadzanie zabójczych kontr. Trzeba jednak stworzone sytuacje wykorzystywać... Trenczyn strzelił jedną bramkę, a mógł też dołożyć jeszcze z dwie. To też młoda drużyna i jednak lepsza piłkarsko. Będzie ciężko w rewanżu... Jakości takiej piłkarskiej w tym spotkaniu nie było, ale mierzyły się czwarte zespoły swoich lig. Dużo chaosu, walki, błędów w defensywie. Całkiem inaczej grał Spartak Trnava we wtorek, jeżeli chodzi o dyscyplinę taktyczną, defensywę czy ustawienie na boisku. Czy daję jednak Górnikowi jakieś szanse w rewanżu? Męczyli się w Mołdawii ostatnio... Mają gorszy skład niż w tamtym sezonie, zagrają na wyjeździe, mają mało doświadczenia... Z pewnością nie odpuszczą, będą walczyć, biegać, a czy starczy umiejętności piłkarskich? Fajnie by było zagrać w trzeciej rundzie z Feyenoordem Rotterdam:)) Wróciłyby wspomnienia z dawnych lat jak Górnik Zabrze osiągał sukcesy w europejskich pucharach... Ach... To by była fajna gratka dla piłkarzy i kiibiców:)) Wyjazd na słynny stadion De Kuip w Rotterdamie:))) Bliżej tego są jednak Słowacy przed rewanżem. Mam tylko nadzieję, że chłopcy Brosza pokażą charakter i jak odpadną to po walce. Niech pokażą śląski charakter i życzę im awansu, ale oglądając pierwsze spotkanie potrzeba im zdecydowanie więcej skuteczności i szczęścia. W Zabrzu Trenczyn miał więcej farta, a wcale aż tak lepszy nie był. Można ich ukłuć:)) Trzeba jednak zagrać lepiej niż w Zabrzu. Z pewnością tej polskiej młodzieży będę kibicował i chyba nikt od nich cudów w europejskich pucharach nie oczekiwał. Tak czy owak na razie konfrontacja polsko-słowacka wygląda fatalnie!!! Dwa mecze u siebie, dwie porażki, zero strzelonych bramek i trzy stracone!!! Czy polska piłka ustępuje słowackiej??? My byliśmy na mundialu, a oni nie... Polska to ćwierćfinalista EURO 2016, a Słowacy nie poszaleli tam... Zauważyłem - śledząc składy zespołów grających w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów i Ligi Europy - dużą liczbę słowackich piłkarzy w klubach zagranicznych. Polaków naliczyłem niewielu... Coś jednak mnie przeraziło... Pisałem o bilansie słowackich klubów w pierwszej rundzie pucharów. Nie zanotowali on żadnej porażki!!! Wszystkie cztery zespoły awansowały do drugiej rundy! Gorsze jest jednak to, że wygrały tylko z polskimi zespołami... Slovan Bratysława przegrał... uwaga! z Balzanem z Malty!!!! Dunajska Streda natomiast uległa u siebie Dynamu Mińsk z Białorusi... Na całe szczęście humory słowackim kibicom poprawił występ Spartaka Trnava w Warszawie i Trenczyna w Zabrzu... Jeżeli taki Slovan ponosi porażkę z zespołem maltańskim to wcale oni tacy mocni aż nie są... To pokazuje jacy my jesteśmy słabi niestety... 

 

         Legia i Górnik pojadą na Słowację próbować odrobić straty i liczę się z tym, że ta sztuka im się nie uda. Legia co prawda wygrała w Kielcach z Koroną dziś 2:1, ale czy zasłużyła na zwycięstwo? Kibice mogą się cieszyć, że grał już Pazdan i że Klafuric wrócił do ustawienia  z czwórką obrońców. Pocieszająca jest też forma Mączyńskiego. W pierwszym meczu z Trnavą został po faulu na nim zniesiony na noszach, ale jak widać nie doznał kontuzji. Całe szczęście, bo chłopak ma pecha ostatnio. Cieszy jeszcze gol Kante, a martwi kolejne krycie na radar w obronie przy stracie bramki. Na środku grał Mateusz Żyro i ten młody chłopak jeszcze się musi dużo uczyć od Pazdana. Spartak wie, że przy strzeleniu bramki Legia będzie musiała strzelić aż trzy, żeby awansować. Jak dla mnie mission impossible w przypadku Legii, a w przypadku Górnika ważny będzie początek. Jak szybko stracą bramkę to będzie ciężko...

 

    Może i Słowacy nam napsuli krwi, ale za to pokonaliśmy PORTUGALCZYKÓW!!! To dobry prognostyk przed reprezentacyjną Ligą Narodów. W czwartek dokonała tej sztuki Jagiellonia Białystok! Przeciwnikiem piąty zespół ligi portugalskiej, czyli Rio Ave. I jest to sukces niewątpliwie! Co w tym pomogło i kto? Pomogła z pewnością ulewa przed meczem:)) Portugalski zespół świetnie operuje piłką, a takie warunki są lepsze dla drużyny, która się broni. Były miejsca na boisku gdzie piłka stawała w w wodzie. Szybko jednak murawa wysychała, ale pomogła białostoczanom w pierwszej połowie. Kiks obrońcy i Machaj nie miał problemu ze strzeleniem bramki! Potem Jaga nastawiła się na bronienie rezultatu. Zawodnicy Rio Ave mieli swoje sytuacje, ale takich stuprocentowych za wiele nie było. Długo utrzymywali się przy piłce, ale w drugiej połowie niewiele z tego wynikało. Jaga dobrze przesuwała, dobrze broniła. Z pewnością to oberwanie chmury utrudniało rozgrywanie piłki Portugalczykom, ale na uznanie zasługuje gra defensywna Jagiellonii. Czy mają oni szansę w rewanżu? Niewątpliwie lepszych piłkarzy ma Rio Ave. Są też lepsi technicznie. Im dłużej w rewanżu będzie się utrzymywał wynik 0:0 tym większa będzie szansa dla Jagi. Dobrze by było lepiej wychodzić z kontrami, bo w Białystoku nie wychodziło to za dobrze. Jakie szanse ma Jaga? Nigdy polski zespół nie wyeliminował w dwumeczu zespołu z Portugali. Zaliczka wydaje się za mała. Biorąc pod uwagę murawę, która utrudniała grę, to dużo atutów jest po stronie Rio Ave w rewanżu, ale... Wystarczy jedna kontra i wtedy Portugalczycy będą musieli strzelić 3 bramki!!! A Jagiellonia wygląda dobrze fizycznie i motorycznie. Z Lechią przegrali u siebie, ale źle nie grali. Utrzymali wicemistrzowski skład, są zgrani, trener Mamrot wie co robi. To wygląda optymistycznie. Jeszcze jestem ciekaw jak jutro zagrają w Gdynii na Arce. Wynik 1:0 u siebie jest bardzo dobry! Rio Ave nie dość, że będzie musiało atakować to jeszcze zabezpieczać tyły. Oby nie powtórzyła się sytuacja z Gabalą z tamtego roku. Na wyjeździe 1:1, a u siebie nieskuteczność i w efekcie porażka 0:2... 

   W Portugali trzeba będzie wykorzystać każdą szansę na strzelenie bramki. Wierzę, że trener Mamrot dobrze nakreśli taktykę i poustawia zespół. Może jestem naiwny, ale przy dozie szczęścia można awansować. Na EURO z Portugalią nie przegraliśmy... Dopiero po karnych... A może w Rio Ave też będą karne? Ten zespół traci bardzo mało bramek u siebie. Z Portugalią też zagramy w Lidze Narodów... Widzę, że Jaga jest dobrze przygotowana do sezonu i zgrana i na tym opieram ewentualny sukces z Rio Ave. Pamiętajmy, że nawet porażka 1:2 daje awans:)) Co jest jeszcze bardzo ważne? Trener Mamrot też to widział, że w drugie połowie Portugalczycy długo utrzymywali się przy piłce, ale nie stwarzali w zasadzie okazji podbramkowych. Taka mądra i skuteczna obrona może przynieść efekt. Do poprawy tylko wyjście z kontrą i dłuższe utrzymanie się przy piłce. Kto wie... Przecież Rio Ave to nie Benfica czy Porto czy Sporting. Zresztą ze Sportingiem to i Legia wygrywała dwa sezony temu:))) Coś nam leży ta Portugalia. A pamiętacie eliminacje za Beenhakera? Zwycięstwo u siebie i remis na wyjeździe!!! Coś mi mówi, że Jaga może awansować i zagrać w trzeciej rundzie z belgijskim Gentem! A czy taki Gent lepszy od Rio Ave? Na razie trzeba poczekać na rewanż z Portugalczykami:)) 

 

   Ciekawe, że daję więcej szans na awans Jagiellonii niż Górnikowi czy Legii, a przecież Rio Ave pokazało największą jakość piłkarską. I Trnava i Trenczyn są słabszymi zespołami. Tyle, że Jaga zaprezentowała się najlepiej i wygrała u siebie nie tracąc bramki! Legia i Górnik grając z zespołami, które są w ich zasięgu, poniosły porażki u siebie nie strzelając nawet bramki… Gorsze jest to, że inne słowackie zespoły przegrały i to nie z potęgami, bo z ekipą z Malty i Białorusi… Źle to świadczy o występie Legii i Górnika. Paradoksalnie to zespół z Białegostoku dostał najmocniejszego rywala, ale coś nam ci Portugalczycy leżą:)) Wynik 1:0 przed rewanżem napawa dużym optymizmem. Wystarczy zagrać tak uważnie w obronie jak w czwartek i czyhać na kontry. Przydałaby się też jakaś ulewaJ) Wierzę, że Jaga będzie się bronić długo i skutecznie.

 

   Został jeszcze Lech Poznań. Byłem ciekawy jak poradzą sobie w białoruskim Soligorsku. Okazało się, że wywieźli świetny rezultat przed rewanżem w Poznaniu. Do tego przy Bułgarskiej będą mogli zasiąść już kibice! Co jeszcze jest na plus? Ano to, że trener Djurdjevic wpaja zawodnikom walkę do końca. Sam był wielkim walczakiem i drużyna przejmuje jego charakter. Już w trzecim kolejnym spotkaniu poznaniacy strzelają bramkę w samej końcówce. Gra nie wygląda jeszcze dobrze i podobno na Białorusi mecz był słaby, ale cieszy walka do końca jak w Płocku czy ormiańskim Kapanie. Doświadczony Trałka ratuje zespół i nowe nabytki z… Portugali. Coś ta nacja się bardzo przewija w tym wpisie. Tiba strzelił bramkę w Płocku, a Amaral wyrównał stan meczu na Białorusi. Dobry początek nowych nabytków Kolejorza. W tej rundzie mamy starcia polsko-słowackie, a w przyszłej czekają nasze zespoły konfrontacje polsko-belgijskie. W przypadku awansu oczywiście Lech trafi na Genk. W zespole tym gra Jakub Piotrowski pozyskany z Pogoni Szczecin. I Jaga i Lech są blisko awansu i gry z duetem Gent-Genk:))

 

   Warto to jakoś zgrabnie podsumować. Przewija się wątek słowacko-portugalski w tych konfrontacjach. Najgorzej wypadł mistrz Polski Legia Warszawa. Jedynym pocieszeniem jest to, że nie wypadną z pucharów, a zostaną zesłani do trzeciej rundy eliminacji do Ligi Europy. Czy można w tydzień poprawić bardzo wyraźnie formę? Z Koroną Kielce wcale nie wyglądało to, mimo zwycięstwa, dobrze. Spartak Trnava jest zdecydowanie mocniejszym rywalem niż Korona! Dzięki defensywie i bramkarzowi Malarzowi Legia zdobyła tytuł... Teraz ta gra w obronie przypomina "dziurawy ser"! Wraca już Pazdan jednak i to będzie działało na plus. Zagra Mączyński, który widać, że jest w formie. Astiz był ośmieszany przez zawodników z Trnavy, a Mateusz Żyro dopiero się uczy. Oby jednak się nie uczył gry w obronie od Astiza. Słowacy będą grać z kontry i potrafią to robić. Wiedzą, że Legia nie jest monolitem w obronie i strzelenie jednej bramki zamknie ten dwumecz. Kante i Carlitos też jeszcze dopasowują się do gry z "elką" na koszulce. Trnava nie powinna wypuścić awansu, bo stanowią zgraną drużynę. Miło się ich oglądało w Warszawie. Prosty i skuteczny futbol, ambicja, zaangażowanie, wola walki, agresja. Czerpali dobre wzorce z mundialu. Siłą jest drużyna, a nie indywidualności! W Legii tych jest dużo, ale na razie nie stanowią drużyny. Szans nie daję też Górnikowi Zabrze... Może i Trenczyn nie jest drużyną nie do ogrania, ale mają lepszych piłkarzy. Czuli się w Zabrzu bardzo pewnie. Nie cofnęli się prowadząc 1:0, co świadczy o tym, że są przekonani o swej wyższości nad zabrzanami. Można liczyć jedynie na nieobliczalność śląskiej młodzieży i charakter, ale czy to wystarczy? Obawiam się, że nie... Wychodzi mi, że polsko-słowacki pojedynek przegramy... Czy to oznacza, że Słowacy mają większy potencjał piłkarski? Nie wiem... Przecież Slovan przegrał z Balzanem z Malty!!! To jesteśmy gorsi od Malty? Dość wątku słowackiego! Czas na portugalski, który jest zdecydowanie bardziej przyjemny. Największe szanse na awans ma Lech Poznań. Ekipa Djurdjevica nie zachwyca, ale... imponuje walka do końca! Dzięki temu wygrali z Wisłą Płock, zwycięsko przegrali z Gandzasarem i zremisowali z Szachtarem Soligorsk. Portugalski zaciąg już zaczyna się spłacać! Tiba strzela w Płocku, a Amaral na Białorusi! Piłkarze będą mieli też doping z trybun w rewanżu. Mam nadzieję, że poznańska lokomotywa będzie przyśpieszać, bo na tle Gandzasaru wyglądało to fatalnie. W trzeciej rundzie będzie czekać belgijski Genk, a przecież rok temu Lech odpadł też z zespołem z Beneluksu, czyli z Utrechtem. Czy można się bać Białorusinów w rewanżu? Ogólnie zajmują jako federacja 19. miejsce w rankingu UEFA, czyli tuż nad Polską. W pierwszym meczu było remisowo... Ich cztery drużyny w drugiej rundzie nie poniosły porażki wygrywając np. z zespołem słowackim! Nie wyobrażam sobie jednak, żeby Lech nie awansował dalej! Wynik 0:0 u siebie daje już awans. W dobrej sytuacji jest też Jagiellonia. Wylosowała najgorzej, a poradziła sobie z Rio Ave! Pomogła trochę ulewa, bo ciężko się gra kombinacyjnie jak piłka staje w wodzie... Lepiej się bronić. Szacunek jednak wielki za grę w drugiej połowie. Trener Mamrot widział, że lepiej bronić wyniku 1:0 niż grać otwartą piłkę. Zawsze to zwycięstwo bez straty bramki, co w dwumeczu może mieć kolosalne znaczenie!!! Wyobraźmy sobie, że Portugalczycy popełniają podobny błąd jak w Białystoku i Machaj strzela bramkę. Wtedy muszą strzelić aż 3!!! bramki, żeby awansować. Jest to lepszy zespół od Jagi, lepiej operujący piłką, lepszy technicznie, ale piłkarze Mamrota pokazali, że umieją się świetnie bronić. To nie była obrona Częstochowy, ale umiejętna gra, co napawa mnie optymizmem. Rio Ave traciło w tamtym sezonie bardzo mało bramek u siebie, a więc ciężko będzie coś strzelić, ale porażka 0:1 daje przecież dogrywkę, a może potem karne:)) I rewanż na Portugalczykach za EURO:)) I dobry prognostyk przed Ligą Narodów:)) Lech awansuje, Jaga albo awansuje albo będzie bardzo blisko, Górnik odpadnie może po remisie, a Legia na otarcie łez zagra w trzeciej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy i pewnie będzie rozstawiona. Chcielibyśmy starcia Legii z Crveną Zvezdą, Górnika z Feyenoordem, Lecha z Genkiem i Jagiellonii z Gentem. To by oznaczało komplet w kolejnej rundzie... To już jednak tylko w sferze marzeń... Przeklęci Słowacy zabierają marzenia...

 

 

 Nie tylko jednak nasze zespoły grały w europejskich pucharach. O Słowacji, Białorusi i Portugali już wiemy. Kluby białoruskie w tej rundzie zanotowały dobry bilans, bo zanotowały dwa zwycięstwa i dwa remisy. Po piętach depczą Nam Szwedzi, Izraelczycy i Szkoci. Szwedzi mieli taki sam bilans jak Polacy, czyli 1-1-2. Izrael 1-1-1. Szaleją za to zespoły szkockie!!! Trzy zwycięstwa i remis! Ich łączny bilans z pierwszą rundą to... uwaga!!! 8-2-0! Polacy mają 5-2-3... Patrzę na federacje z rankingu UEFA od miejsca 19 w dół, których wszystkie drużyny zostały posłane już w bój. Cypryjczycy zanotowali bilans 2-1-0. Genialnie prezentują się zespoły z Serbii : 3-0-1, a łącznie 9-2-1! Sparta Subotica pokonała Spartę Praga! Furorę robi za to Kazachstan!!! Trzy zespoły i trzy zwycięstwa!!! Łączny bilans to 9-1-1!!! Astana wygrała z Midtjyllandem, a Ałmaty z Alkmaarem!!! Nieźle też Słoweńcy sobie radzą : 1-2-1, a łącznie 5-5-2. Łączny bilans Słowaków to 7-3-2! Siedem zwycięstw łącznie mają też Bułgarzy. Litwini plasowani bardzo nisko mają też pięć zwycięstw jak Polska. W tej rundzie zagrali jeszcze wszyscy przedstawiciele 55. federacji UEFA. Z topu zagrała np. Sevilla, Lipsk, Burnley czy Atalanta, która sensacyjnie zremisowała z bośniackim Sarajevem u siebie!!! Zespoły greckie, austriackie czy holenderskie nie zachwyciły. Jak polskie zespoły będą znów szybko odpadać to będziemy spadać w rankingu UEFA jeszcze niżej. Widać, że grupa pościgowa nie śpi! I to tyle... Czas na rewanże od wtorku i wtedy będziemy wiedzieć więcej:)

 

CZY MAJKA WYPADŁ DOBRZE CZY ŹLE??? CZY KWIATKOWSKI DOBRZE PROWADZI SWOJĄ KARIERĘ???



   To są dobre pytania. Trzeba spojrzeć jakie były nadzieje przed Tour de France. Rafał jest w formie, Rafał ciężko trenował, Rafał jest świetnie przygotowany... Ilu już widziało Majkę, który nie tylko przyjeżdża z najlepszymi, ale wygrywa etapy górskie... Walczy o miejsce w piątce w generalce... Wszystko się jednak szybko posypało. Pamiętamy Vueltę w tamtym roku... Jak szalał Majka, Marczyński, Bodnar i Poljanski... W tym roku w Tour de France mieliśmy aż piątkę Polaków!!! Każdy miał inne zadania. Liczyliśmy na Rafała, ale upadek na bruku pokrzyżował plany Polaka. Nie wiem czy tylko to miało wpływ czy po prostu słabsza forma. Już w Alpach odjechała generalka i trzeba się było skupić na próbie wygrania etapu. Sprinterzy walczą o swoje jak Sagan czy Gaviria. Górale o koszulkę górala albo wygranie etapu jak Alaphillippe. Liderzy grup walczą o miejsce w generalce. Nie wszystkim się to udaje jak np. Quintanie. Też pewnie marzył o podium, ale chociaż wygrał etap górski na otarcie łez. Rafał jako lider Bora nie wygrał nic... Rozczarował pewnie też sam siebie formą w drugim tygodniu. Fajnie, że zabierał się w ucieczki, że atakował, że próbował, ale nie dało to nawet miejsca na podium na żadnym etapie! On już ma w kolekcji wygrane etapy na Tourze, więc poprzeczka zawieszona jest wyżej. Znają go już inni kolarze. Wiedzą, że jest mocny. Czy był mocny w tegorocznym Tour de France??? Nie był... Na jednym etapie po szczycie było jeszcze 40 km do mety po płaskim, a więc nie dla Majki... Tyle, że etap w Pirenejach, który liczył 65 kilometrów i z metą pod górę był dla niego IDEALNY!!! Pokazał jednak, że czegoś brakuje, bo jeżeli byłby w wielkiej formie to by nie odpadł od Quintany!!! A tak spadał i spadał i spadał i zakończył ten etap na miejscu jedenastym... Oczywiście eksperci i komentatorzy muszą coś mówić i chwalić, bo przecież oczekiwania były inne. Chyba nie takie, że Rafał walczy i potrafi przyjechać  z najlepszymi góralami, bo to wiemy od kilku lat!!! Wymagania wzrosły. Teraz jego rolę takiego NEW MEN IN TOWN przejął Słoweniec Primoż Roglic. Żałosne jest chwalenie sportowca, że walczy... Po to się przygotowuje rok czasu, żeby się pokazać!!! Rafał jest liderem zespołu w generalce na Tour de France, a nie jednym z wielu kolarzy! Patrzcie co zrobił Quintana na jednym etapie. Nie oglądał się na nikogo tylko ruszył do przodu po swoje! Nawet nie spoglądał na Rafała. Wygrał etap w wielkim stylu! A Rafał? Na ostatnim etapie górskim wiedział, że jeżeli nic nie zrobi, to będzie mógł zaliczyć ten Tour de France do nieudanych. Dlaczego zaatakował dopiero na 2 kilometry przed szczytem? Dlaczego nie próbował samotnej ucieczki wcześniej? Tak robią kolarze, którzy się czują w formie jak Alaphilippe np. Nie oglądają się na nikogo, tylko ruszają sami po zwycięstwo etapowe!!! Rafał się tłumaczył, że wcześniej tracił siły, że brak pomocy innych w ucieczkach. Dla mnie BOHATEREM był ROGLIC!!! On bardzo chciał wygrać ten etap. On nadał wysokie tempo grupce liderów. On nie pozwolił, żeby Rafał uciekł daleko. Czego Majka zaatakował tak późno? Tylko dlatego, że zobaczył, że zbliżają się Roglic, Thomas, Froome, Dumolin. To był nie atak, ale OBRONA!!! Czuł, że zwycięstwo etapowe się oddali jak nie skoczy do przodu. Bronił się więc przed resztą. Roglic natomiast dopiął swego i uciekł na zjeździe. Szalony chłopak ze Słowenii!!! A Rafał? Dla mnie był bez wielkiej formy. Pocieszał się tym, że przyjeżdża nadal z czołówką w górach, że umie walczyć, ale czy to są jego ambicje? Żadnego miejsca na podium na etapach górskich... Bywa i tak... Inni byli lepsi... 

    A co z Michałem Kwiatkowskim? Majce nie wyszedł ten Tour de France, a "Kwiato" cieszy się, że ma dwóch kolegów na podium!!! Tym razem na najwyższym nie Froome, a Thomas. Wszystko jednak zostaje w rodzinie SKY:)) Wielu się zastanawia czy taka rola pomocnika pasuje Michałowi. Czy nie lepiej spróbować jazdy w innej ekipie i walczyć o generalkę? Czy ambicje Michała to tylko jazda w najlepszej ekipie kolarskiej na świecie i bycie POMAGIEREM? Może on się boi i takie coś mu pasuje. Takie bycie w cieniu. Ma jeździć jak ROBOT. Co mu każą to robi. Rozrywa peleton w górach, a potem zjeżdża do "boksu"... Czy fajnie się patrzy jak tak wielki talent jest w cieniu Froome'a i Thomasa? On jest gotowy już na sukcesy i jazdę w innym teamie. Mało tego... Uważam, że jest lepszy od Rafała Majki, bo nie dość, że umie jeźdźić w górach to jeszcze świetnie jeździ na czas! Czołowa trójka, czyli Froome, Thomas i Dumolin są ekspertami w jeździe na czas! Chyba każdy kibic kolarstwa chciałby ujrzeć Kwiatkowskiego na takim Tour de France w roli lidera jakiejś grupy... Zobaczyć jak inni walczą dla niego i jak podjeżdża pod górę z najlepszymi. Stać go na to, ale czy on tego chce? Może ma takie ambicje, że czasem wygra jakiś klasyk czy etapówkę, jak Tirreno-Adriatico. Wygra coś dla siebie podczas nieobecności Froome'a i Thomasa. Może mu to starcza i nie chce więcej... Czy lepiej grać w Barcelonie jako pomocnik dla najlepszych czy być gwiazdą mniejszego zespołu? To jest jednak sprawa Michała jak prowadzi swoją karierę. Oby jednak nie przegapił jakiejś wielkiej szansy na sukcesy indywidualne! 

 

   A co z resztą? Ano Tour de France jest nudny... Tu inaczej się jeździ niż w Giro czy Vuelcie. Tu liderzy jadą na wymęczenie innych. Po Alpach utworzyła się czołówka i tak została w Pirenejach. Zwyciężył Thomas, a za nim Dumolin i Froome. Zapamiętamy świetnego Roglica, który zajął czwarte miejsce!!! Wygrał też etap! Zapamiętamy też Alaphillippe'a. Francuz wygrał klasyfikację górską i dwa etapy!!! Zapamiętamy też Sagana, który zwyciężył w punktowej klasyfikacji. Zapamiętamy zwycięstwo Quintany na jednym etapie. Tak na szybko to chyba tyle... 

 

LEGIA BEZSENSU, A MAJKA STRZELA W PIRENEJACH......
Autor: rasmarsom
Tagi: piłka nożna   liga mistrzów   legia warszawa   kolarstwo   tour de france   Rafał Majka  
25 lipca 2018, 22:36

 

 

28.09.2013 rok... To bardzo ważna data dla mnie. Zdjęcie zrobione jest z finiszu MARATONU W PUSZCZY GOLENIOWSKIEJ. Była to pierwsza edycja tej imprezy i to właśnie ją upatrzyłem sobie na debiut maratoński:)) Marzenie pojawiło się rok wcześniej podczas oglądania ceremonii zamknięcia Igrzysk w Londynie. Wtedy to dekorowano najlepszych maratończyków na oczach całego świata... Pojawiła się w głowie taka lampka, że może i ja dam radę? To był maraton leśny, a więc bardzo ciężki. Tu mięśnie dostają potwornie w kość, bo nie ma odbicia jak na asfalcie. Trzeba się napracować, żeby podnieść nogę. Doświadczeni koledzy podziwiali mnie, że na debiut wybrałem taki ciężki maraton. Nie zapomnę małej kontuzji palca, która mi dokuczała wtedy. Nie wiedziałem jakie buty zabrać. Wziąłem takie lekki na asfalt, ale coś mi podpowiedziało, żebym wrócił do domu i wziął Asicsy typowe na taki teren i cięższe. Wyszedłem na rozgrzewkę w tych lekkich i... zaczął boleć ten palec duży u lewej nogi. I co teraz? Przecież nie ubiegnę z takim bólem 42 km! Założyłem Asicsy z inną podeszwą i uff... nie bolał w nich. Zawodników było mało. Większość biegła albo 10 km albo półmaraton. Trasa liczyła cztery okrążenia. Na ostatnich dwóch zostali tylko najtwardsi z najtwardszych, czyli maratończycy:) 60 osób tylko... Biegłem sam, ale za mną jakiś chłopak też. Zaczęliśmy gadać i tak już do mety. Nikogo przed nami, nikogo za nami... Dwóch najlepszych nas zdublowało. On był lekarzem, ale dzień wcześniej pochlał i biegł na kacu. Sam mówił na mecie, że beze mnie by stanął, bo już go kurcze łapały. Motywowałem go i dał radę:)) Ja stając na bufecie na 40. kilometrze poczułem, że jak postoję z 30 sekund to nie ruszę... To zdjęcie jest z finiszu. Obaj byliśmy przy końcu stawki i czas ponad 4:30. Sam nie wiem jak zdobyłem się na taki finisz na takich obolałych nogach. Jak widać frunąłem:)) Tyle, że schodzenie potem po schodach i wchodzenie to jeden wielki BÓL! Miałem wrażenie, że każdy mięsień boli, a przez parę dni zapomnijcie, żebym zrobił przysiad:)) Ciekawe, że pierwszy swój maraton pokonałem mając 33 lata... Jak wiadomo to wiek Chrystusowy:)) Musiałem dostać sporo pomocy z góry:)) Potem żadnego maratonu nie przebiegłem już w całości... Tutaj od startu do mety biegłem. Może dlatego, że nie wiedziałem co będzie... Nie miałem też jakiejś przysłowiowej "ściany"... Niewiedza jest czasem błogosławieństwem. Na następnych maratonach już bywało różnie. Po 35. km był marszobieg. Pierwszego maratonu jednak się nigdy nie zapomina. Czego wybrałem akurat taki ciężki? Nie ma przypadków. Może z tym moim palcem po asfalcie bym nie dał rady, a na miękkim mi nie dokuczał:)) Coś w tym jest... Oto MOJA KOLEJNA PAMIĄTKA Z KALENDARZA BIEGACZA:)))

 

LEGIA JAK POLSKA NA MUNDIALU... BEZ AGRESJI, BEZ DYNAMIKI, BEZBIEGANIA, BEZ POMYSŁU, BEZ KONCEPCJI, BEZSENSU...


   Wiadomo, że na TVP będą mówić przed meczem, że Legia rozjedzie Spartaka Trnavę... Mam dość już słuchania pana Kurowskiego czy Borczucha. Czy oni przed mundialem szukali minusów? Ja rozumiem, że trzeba być optymistą, ale na Boga trzeba też być obiektywnym!!! Legia zaczęła fatalnie ten sezon... Zresztą jak co roku!!! Pamiętacie mecze z Astaną czy Sheriffem Tiraspol? To było raptem rok temu. Mistrz Polski nie poradził sobie ani z mistrzem Kazachstanu ani mistrzem Mołdawii!!! Zapłacił za to trener Jacek Magiera. Dlaczego wczoraj miało być lepiej? Bo to tylko mistrz Słowacji bez gwiazd? Bo Legia ma dziesięć razy większy budżet? Bo mają lepszych piłkarzy? Bo polski zespół nigdy nie przegrał z zespołem ze Słowacji? Bo dwa lata temu Legia wyeliminowała Trencin? Bo trenerem jest Chorwat Klafuric, który miał świetną passę? Bo kupili Kante i Carlitosa? Bo Legia ma bardzo szeroki i mocny skład? 

 

   Tyle, że dobry samochód nie pojedzie bez dobrego kierowcy... Zaczęło się fatalnie od porażki o Superpuchar z Arką, potem porażka w lidze z Zagłębiem... Kto nie przyjedzie na Łazienkowską to sobie radzi!!! Ja się obawiałem Spartaka Trnava i to pisałem na blogu. Nigdy nie widziałem ich w akcji, ale słowackie drużyny nie poniosły w pierwszej rundzie kwalifikacji do LM i LE żadnej porażki! 5-3-0 to ich bilans! Słowacja jako federacja zajmuje dopiero miejsce numer 31 w rankingu UEFA, a Polska miejsce 20. Czy było widać wczoraj różnicę klas? Było, ale na korzyść Słowaków!!! Byłem załamany oglądając to. Sześciu zawodników z Trnavy grało w polskiej ekstraklasie, ich trener Latal doprowadził Piasta do wicemistrzostwa Polski!!! Oni wiedzieli po co przyjechali i jak mają grać! Drogę pokazała im Arka i Zagłębie. I tak też zagrali Słowacy. Zagłębie też szybko strzeliło bramkę i wczoraj sytuacja się powtórzyła. Klafuric kombinuje ustawienie z trójką obrońców, a wczoraj zagrał czwórką... Tak się coś mota jak Nawałka na mundialu. Może Adam już czeka na potknięcie Chorwata... Jak patrzę na tego gościa to coś mi mówi, że miał farta po prostu. Zwolniono jego kolegę, on był asystentem, nigdy nie trenował drużyny samodzielnie. Trenował tylko drużynę kobiecą... Jak duża jest jego zasługa w zdobyciu mistrzostwa Polski? Nie wiem... Legia uwierzyła jak Kucharczyk strzelił gola w Pucharze Polski z Górnikiem i awansowała do finału. Często ratował ją Jarek Niezgoda. W bramce Malarz dokonywał cudów! Ale czy Legia grała jakoś porywająco, efektownie? To Lech i Jagiellonia przegrały tytuł, a nie Legia wygrała! Zdecydowała forma w bramce Arka Malarza, kreatywność Szymańskiego i skuteczność Niezgody. Pamiętajmy, że mistrz Polski poniósł aż 11 porażek w sezonie!!! Wielu mówi, że Legia z takim budżetem powinna rok po roku zdobywać mistrza w cuglach, a nie w ostatniej kolejce!!! Tyle, że częste zmiany trenerów i składu temu nie służą... Teraz znów kombinacja z systemem... Ktoś powie, że Pazdan i Jędrzejczyk nie grają, że Remy ma kontuzję, że wczoraj Mączyński też miał pecha, że Niezgoda ma kłopoty z sercem. Tyle, że zastępcy są! Kupili myślę najlepszych napastników w lidze, czyli Carlitosa i Kante! Wrócił Wieteska po świetnym sezonie w Górniku. Coś jednak na razie nie gra zupełnie... Macie wrażenie, że oni nie wiedzą co mają grać i jak jak reprezentacja na mundialu? Wczorajszy mecz to kalka meczu z Senegalem. Dejavu... Dejavu też Legii z początku poprzedniego sezonu. Dwa lata temu grali w Lidze Mistrzów, ale w ostatniej rundzie mieli Dundalk z Irlandii... Tym razem mistrza Irlandii dostali na początek... Może lepiej, żeby odpadli ze Spartakiem, bo Crvena Zvezda Belgrad w następnej rundzie może ich ośmieszyć wręcz... Z taką grą jak wczoraj to nie mogą marzyć o awansie do fazy grupowej Ligi Europy. Grał w ogóle Szymański??? Przyszła gwiazda Polski??? W zespole słowackim robił co chciał Jirka i ten chłopak też jest młodziutki, a nakrył czapką Szymańskiego... Do tego Egho z Austrii. Siał popłoch, a miał to robić Carlitos z Kante... Tyle, że Legia wyglądała jakby oni byli jeszcze na urlopach. Słowacy i szybsi i dynamiczni i mądrze biegali i stwarzali sytuacje i mieli pomysł i świetnie bronili i walczyli z poświęceniem i agresywnie. Byli tam gdzie trzeba, asekurowali się. Ich siłą jest gra defensywna. Dzięki niej zdobyli tytuł. W Warszawie pokazali jednak, że potrafią zaatakować. Ciężko było patrzeć co robi Astiz z Phillipsem... Fatalna gra w obronie!!! Astiz to zachowywał się jak trampkarz!!! To ośmieszenie w jednej akcji dwa razy przez napastnika gości i potem przegrana walka stykowa i gol na 2:0... Ciekawe czy Słowacy myśleli, że będzie tak łatwo... Powinni prowadzić już prawie od początku i bramka się im należała. Wykluczenie Mączyńskiego z gry też im pomogło. Coś ten chłopak ma pecha ostatnio dużego... Zachowanie jednak obrońców przy pierwszej bramce to kalka zachowania polskiej obrony z meczu z Senegalem. Facet nie kryty, spokojnie przyjął i uderzył. Im dalej w mecz tym gorzej dla Legii... Wynik 2:0 jest bardzo sprawiedliwy i może ciut za niski! Czy losy dwumeczu są już rozstrzygnięte? Pewne jest, że Spartak Trnava ma wielki szacunek do umiejętności warszawiaków i nie czuje się już wygranym dwumeczu. Boli, że na tle mistrza Słowacji mistrz Polski wyglądał jak uczniak... Tyle błędów prostych, niedokładności, niezrozumienia, braku charakteru, ambicji... Fajnie mówił o tym Miro Radovic. Jeden z niewielu piłkarzy Legii, którzy się czują prawdziwymi legionistami!!! Mu było wręcz wstyd za postawę kolegów... To była kompromitacja. Arek Malarz też nie wiedział jak to tłumaczyć... Jeżeli ktoś nadal uważa, że polska piłka nożna jest silna to polecam obejrzenie tego spotkania... Już się boję co będzie w czwartek w eliminacjach do Ligi Europy pozostałych trzech drużyn... Pisałem jednak, że nadziei nie mam i złudzeń. W trzeciej rundzie będą czekać Genk, Gent i Feyenoord!!! Futbol Z Beneluksu:)) Kto sobie poradzi? Czy Lech czy Górnik czy Jaga? Oby chociaż jeden dał radę... Po tym jednak co wczoraj obejrzałem to nastawiam się, że we wrześniu naszym klubom zostanie walka tylko w lidze i Pucharze Polski jak w tamtym roku i kolejna obsuwa w rankingu UEFA... Biją nas już prawie wszyscy w Pucharach... Ale mnie zmęczył ten wpis i chyba jeszcze bardziej od oglądania Legii wczoraj... Nawet Kurowskiemu znikł głupi uśmiech po meczu... A to już jest naprawdę sztuka:)) Klafuric ma problem, bo skończyła się passa, a trwa BESSA!!! Jego dni są policzone i jestem tego pewien, a ucierpi na tym Legia. Brak awansu znów do fazy grupowej europejskich pucharów to będzie spory cios dla budżetu... Może jednak złapią świeżość za tydzień czy dwa tygodnie... Jak to mówił Bednarz Jacek, że nadzieja umiera ostatnia... Inni jednak mówią, że NADZIEJA JEST MATKĄ GŁUPICH!!! Macie przykład z mundialu... Wierzymy, mamy nadzieję i te wszystkie bzdety i co : KLĘSKA!!! Ech...

 

CO Z TĄ MAJKĄ?

 

 

   Czy wierni kibice kolarstwa mają lepsze nastroje od kibiców piłki nożnej? A ciekawe ilu jest kibiców szermierki?:) Jak tacy są to pewnie są załamani postawą szermierzy na mistrzostwach świata... W zasadzie nie ma o czym pisać więc przemilczę to, bo za dużo złych przemyśleń jak na jeden wpis. Skupię się na Tour de France i Rafale Majce. Dwa lata temu szalał na Tourze... Rok temu świetnie jechał w Vuelcie... Podobno w tym roku był w świetnej formie. W poprzednim Tour de France miał fatalny upadek. Nie chcę już słuchać jak mówią, że są w formie sportowcy... Mam uraz po mundialu, optymalnej formie i markerach zmęczeniowych! Wyjdź i pokaż to!!! Mam też dość pompowania baloników przez ekspertów!!! Mam dość chwalenia sportowca za walkę!!! Mam dość chwalenia za jakąś walkę o honor!!! Nie to, że Rafał nie walczy, bo daje z siebie wszystko, ale to jest za mało na choćby bycie w trójce na etapie. Nie można tłumaczyć wszystkiego brakiem szczęścia. Upadł na bruku i ok... Poturbował się, a w następny dzień Alpy. Tyle, że jeżeli dalej jedzie to znaczy, że jest w stanie walczyć! Nie jest jednak w wybitnej formie i to widać. Coś próbuje, ucieka. Na dwóch etapach był blisko. Wciąż jednak to jest za mało i czegoś brakuje. Dzis był etap dla niego. Wygrywał już na tej górze dwa lata temu. Do tego finisz pod górę. Do tego niegroźny w walce o generalkę. Do tego krótki etap, bo tylko 65 kilometrów. I co? Było świetnie, ale zabrakło mocy... To pokazało, że może i upadek na bruku miał wpływ w Alpach na jazdę Rafała, ale dziś zabrakło formy! Widzieliście Quintanę? On jechał jak po bułki do sklepu w Bogocie, a Rafał umierał mu na kole! Nawet nie patrzał na Polaka jakby wiedząc, że nie utrzyma koła. Majka w wielkiej formie by tak nie spuchł! Brawa za walkę, ale na Boga to jego zawód! On się do Tour de France przygotowywał prawie rok!!! On jest liderem swojej grupy Bora!! On ma obowiązek walczyć w górach, bo jest góralem!! Jeżeli dziś bym oglądał pierwszy raz Polaka w życiu to bym pomyślał, że to jakiś kolarz, który jest niezły w górach, ale bardziej na teren pagórkowaty się nadaje. Widać było, że strzeli i strzelił... I to tak, że spadł aż na miejsce 11.!!! I jak mi ktoś powie, że jest on w wielkiej formie na Tour de France to dziś miał przykład... Coś nie poszło, coś nie zagrało. Czy tylko upadek w Roubaix jest temu winny? Trzeba stawiać sprawę jasno! Jaki był cel przed Tour de France? Walka w generalce! Jaki zrobił się jak już ten cel nieosiągalny? Walka o zwycięstwo etapowe w górach! Co się udało??? Nic!!! Za co tu więc chwalić? Został jeden etap w Pirenejach, ale jak Rafał dziś tak strzelił to ja nie jestem optymistą... Nie trafił z formą i to trzeba przyznać szczerze i otwarcie. Coś próbuje wyszarpać, ale jak to mówi Szczęsny Maciej : "Jak jesteś zmęczony to nie masz sił biegać, dobrze się ustawiać na boisku, doskakiwać do przeciwnika, przesuwać"... Niewiele możesz... I to przerabia Majka. Walczy jak lew, ale to inni są w lepszej formie i ten Tour de France Rafał zaliczy do nieudanych! Koniec tego smutnego wpisu... Bo zaraz w depresję wpadnę... A w czwartek kolejne koszmary w europejskich pucharach... 

JAK TO DOBRZE, ŻE MAMY SKOKI I ŻUŻEL:))...
Autor: rasmarsom
Tagi: kolarstwo   piłka nożna   żużel   lekkoatletyka   lotto ekstraklasa   szermierka   siatkówka plażowa  
23 lipca 2018, 15:30

 

Zacznę od kolejnej mojej fotki:)) To był 12.10.2014 rok! MARATON W POZNANIU! A wiecie co zdarzyło się dzień wcześniej? To bardzo ważna data w polskim futbolu, bo to wtedy polscy piłkarze uwierzyli, że mogą dokonać wielkich rzeczy. Wygrali przecież z Niemcami 2:0!!! Od tego spotkania wszyscy w Polsce zaufali bezgranicznie Nawałce i zaczął się boom na reprezentację. Ja wtedy nie oglądałem tego spotkania... Na drugi dzień startowałem i musiałem się wyspać. Na dodatek byłem cały tydzień przeziębiony więc nie czułem się na siłach... Było tak głośno jak Polacy strzelali bramki, że wiedziałem, że wygrali 2:0:)) Wiedziałem też, że Niemcy cisnęli, bo długi czas była cisza i w końcu Mila i 2:0!!! Nie wiem ile spałem tej nocy, ale kibice szybko spać nie poszli w Poznaniu... Też chciałem osiągnąć coś wielkiego nazajutrz. Polscy piłkarze pokazali jak można pokonać mistrzów świata! Ja chciałem pobić życiówkę, czyli zejść poniżej 4. godzin. Temperatura była idealna, bo jakieś 15 stopni. Niestety tygodniowa grypa dała się we znaki i już od początku wiedziałem, że będzie walka o przetrwanie. Byłem w takiej formie... Im jednak wyższa forma tym większe ryzyko infekcji. Miesiąc wcześniej we Wrocławiu było za gorąco na szybkie bieganie. Czułem, że w Poznaniu będzie idealnie. Był to mój piąty pokonany maraton w ciągu roku!                                    Taka moja kartka z kalendarza:))                                                                                                      

 

ŻUŻEL I SKOKI NARCIARSKIE TO NASZE NARODOWE DYSCYPLINY!!!


     Nie od dziś wiadomo, że Polacy kochają żużel i skoki narciarskie. Czy możliwe jest jednak oglądanie polskich sukcesów w tych dyscyplinach latem? 

    Tak zdarzyło się w ten weekend! Dlatego, że skoczkowie startowali w ... letnim cyklu Grand Prix, a żużlowcy jeździli w Cardiff również w... Grand Prix. I w Wiśle i w Walii POLACY DZIELILI I RZĄDZILI!!! Tak, tak! Polski kibic mógł się poczuć dumny z wyczynów skoczków i żużlowców. Mógł otrząsnąć się po mundialu. Piłkarze w pierwszej rundzie kwalifikacji do europejskich pucharów też nie zachwycili, ale od czego mamy te dyscypliny w których jesteśmy POTĘGĄ!!! Też o tym pisałem, że piłka nożna to najpopularniejszy sport na kuli ziemskiej, ale ile nacji uprawia na wysokim poziomie skoki narciarskie i żużel? Można je wyliczyć na palcach dwóch rąk... Są to dyscypliny niszowe. Kto się liczy w skokach narciarskich? Norwegia, Niemcy, Austria, Słowenia, Japonia, Polska... A w żużlu? Polska, Wielka Brytania, Szwecja, Dania, Australia, Rosja... Piszę tylko o tych krajach, które teraz są na topie. Dodatkowo żużel nie jest nawet dyscypliną olimpijską, ale Polacy uwielbiają i skoczków i żużlowców i nikt nam tego nie zabierze, że jesteśmy MOCNI!!! 

   Oczywiście nie tylko to się działo w weekend, ale w Wiśle polscy skoczkowie deklasowali rywali, a w Cardiff czterech żużlowców spisywało się świetnie, a wygrał Bartek Zmarzlik! Oprócz tego mieliśmy apetyty na walkę Rafała Majki w generalce Tour de France, ale na to trzeba poczekać do przyszłego roku. Przed nami jeszcze Pireneje i oby Rafał ugrał coś na jakimś etapie. Tylko to już mu zostało. Na razie wyjątkowo nie ma szczęścia... Upadek na etapie do Roubaix, straty w Alpach, a potem na dwóch etapach próbował szczęścia, ale nie udało się. Liczyliśmy też na naszych siatkarzy plażowych w mistrzostwach Europy. Szczególnie na liderów cyklu Grand Prix, czyli parę Kantor-Łosiak!!! Wygrali niedawno turniej w Warszawie i wydawało się, że w końcu coś ugrają na wielkiej imprezie. Zatrzymali się jednak na 1/8 finału i jest to spory zawód... Trwają też mistrzostwa świata w szermierce, ale na razie naszym nie idzie... Królowa sportu, czyli lekkoatletyka wchodzi na najwyższe obroty. Najlepsi osiągają niebotyczne wyniki na mityngach Diamentowej Ligi jak choćby rekord świata na 3000 metrów przez przeszkody kobiet!!! W tym roku już za tydzień zacznie się impreza docelowa, czyli mistrzostwa Europy w Berlinie. Dla zawodników spoza Europy najważniejszy jest w tym roku cykl Diamentowej Ligi. My przyglądaliśmy się formie naszych reprezentantów i reprezentantek na mistrzostwach Polski w Lublinie. Jedno jest pewne. Podobnie jak dwa lata temu tak i teraz nasi przywiozą worek medali z Berlina!!! Szkoda tylko, że nie będzie wręczać medali Pani Szewińska... Ruszyła też Lotto Ekstraklasa! To ważne dla czterech naszych drużyn eksportowych, które w tym tygodniu zagrają w drugich rundach kwalifikacji do Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Można było zobaczyć jak wyglądają w  pierwszej ligowej kolejce i... powodów do optymizmu nie ma niestety. Najlepiej wypadł Lech Poznań, który wygrał w Płocku w końcówce. Walczyli do końca jak w Armenii. Legia znów przegrała na ligowym podwórku i drugi raz na Łazienkowskiej!! Najpierw przegrany Superpuchar z Arką, a w sobotę porażka z Zagłębiem Lubin!!! Czy Spartak Trnava ma się bać przyjazdu we wtorek do Warszawy? Lech pojedzie natomiast na Białoruś w czwartek. Górnik Zabrze zremisował z Koroną, a w czwartek zagra ze słowackim Trenczynem. Ich nie można się jednak czepiać, bo przecież odeszli Kądzior, Kurzawa, a Wieteska wrócił do Legii z wypożyczenia. Przegrała Jagiellonia u siebie i raziła nieskutecznością. W czwartek z Rio Ave tak zagrać nie mogą!!! 

 

   Lepiej pisać jednak o przyjemnych rzeczach:)) Można było się zachwycać formą Polaków w Wiśle-Malince!!! Inauguracja sezonu letniego wypadła genialnie!!! Wiadomo, że najwyższa forma ma przyjść zimą, ale forma Polaków zrobiła wrażenie na rywalach. W konkursie drużynowym Polacy wygrali z przewagą uwaga!... 70. punktów!!! Deklasacja i pokaz mocy na polskiej ziemi. Adam Małysz może być dumny, bo to skocznia jego imienia. Tutaj polska kadra nie może dawać plamy ani latem ani zimą. Nie wiem co robi Horngacher z naszymi skoczkami, ale wyregulował nawet Żyłę! To jest sztuka nie lada! Piotrek widać, że jest bardzo zadowolony, bo tamtą zimę miał nieudaną. Zastąpił go Stefan Hula, dla którego to była najlepsza zima w karierze! Cuda czyni Stefan Horngacher i dobrze, że przedłużył kontrakt z polskim związkiem narciarskim. Pod jego wodzą Kamil Stoch odzyskał radość ze skakania. Dawid Kubacki wciąż się rozwija. Równo skakał zimą też Jakub Wolny, a Tomek Pilch to kolejna nadzieja polskich skoków. Zawodnicy cenią sobie pracę z Austriakiem. Są przecież mistrzami świata w drużynówce i medalistami Igrzysk Olimpijskich!!! W ten weekend znów pokazali, że jest świetnie. Sprawili dużo radości kibicom w Wiśle. Lepiej kibicować latem w promieniach słońca niż w mrozach:)) Skoczkowie też pewnie lubią jak im ciepło pod kombinezonami. Pamiętamy przecież Pjongczang i kostniejącego Ammanna... Niełatwo mają zimą. To jednak dyscyplina zimowa, a nie letnia.  

   A co u naszych? W drużynówce nie mieli rywali. Stoch i Żyła latali, a Kot i Kubacki robili swoje. W konkursie indywidualnym mistrz olimpijski Kamil pokazał klasę i pewnie zwyciężył. Deptał mu po piętach będący w kapitalnej dyspozycji Piotrek Żyła. Ma on piekielne odbicie i jak jest w formie to jest zdolny do wielkich rzeczy. Dwa lata temu zdobył przecież brąz MŚ!!! Ostatni sezon miał gorszy i nie mógł poradzić sobie z pozycją dojazdową. W Wiśle pokazał, że wszystko jest na dobrej drodze. Horngacher dotarł do jego umysłu:)) Dawid Kubacki zajął czwarte miejsce, ale niewiele stracił do podium! Prawie byliśmy świadkami historycznego wyczynu, czyli trójka Polaków na podium! Nie ma się co bardzo podniecać, bo wielu skoczków traktuje lato jako trening przed zimą. Weryfikacja przyjdzie zimą! Rywale jednak znają już moc polskich skoczków i mogą się obawiać. Mamy przecież trójkę zawodników doświadczonych i każdy z nich może stanąć na podium albo wygrać. Szuka swojej formy Maciej Kot. On ma w głowie jak skakał w sezonie 2016/2017 kiedy wygrywał konkursy PŚ. Na razie widać, że jest za wspomnianą trójką. Stefan Hula miał życiowy sezon zimą i sam jestem ciekaw czy jest w stanie to powtórzyć. Równo skacze Kuba Wolny. Naciska z tyłu Tomek Pilch, z czego pewnie zadowolony jest Adam Małysz. W końcu jego rodzina:)) Dodajmy, że do drugiej serii niedzielnego konkursu awansowało aż 9. polskich skoczków z 11.!!! Prezes Apoloniusz Tajner może spać spokojnie. Dla niego najważniejsze było przedłużenie kontraktu z Horngacherem, co się udało. Stefan, odkąd jest z polską kadrą, to nie zawodzi. Same sukcesy. Do tego wciąż bardzo blisko jest ikona polskich skoków, czyli Adam Małysz. Wszystkiego pilnuje Apoloniusz i źle być nie może w takim składzie. Kto w tamtym roku dominował w letnim cyklu? Ano Dawid Kubacki. Ciekawe jak będzie w tym sezonie... Skoki narciarskie od 2000 roku stały się dyscypliną narodową i kochaną przez Polaków. Zimą kiedy ciemno, smutno i zimno to nasze serca rozgrzewał Adam Małysz, a potem Kamil Stoch i inni. Taki serial, który trwa długo już. Polacy uwielbiają seriale jak np. M jak Miłość:)) Zimą mamy serial S jak skoki narciarskie:)) Jak komuś jednak brakuje latem M jak Miłość to sobie ogląda powtórki, a jak polskiemu kibicowi skoków brakuje zmagań zimą to może się pasjonować cyklem letnim Grand Prix:)) Jest wszystko super!!! Dopóki będzie Horngacher to tak będzie. Zawodnicy są już bardzo doświadczeni i świadomi tego co robią i co chcą osiągnąć. Bardzo duża dojrzałość sportowa i mentalna. Do tego ogromna rywalizacja w drużynie, która napędza. Pamiętam jak Małysz skończył karierę i wydawało się, że już tak pięknie nie będzie, ale Stoch to kontynuował i szybko zapełnił pustkę, a potem zrodziła się świetna drużyna, czyli Żyła, Hula, Kot, Kubacki i oczywiście Kamil. Horngacher to poukładał, Małyszowi znudził się Dakar i wrócił do skoków, a Tajner trwa w nich od kilkunastu lat. Jest ekipa, jest atmosfera, jest organizacja, jest rywalizacja i są co najważniejsze SUKCESY!!! Wiemy jak one budowały kadrę Nawałki aż do... W skokach jednak jesteśmy potęgą, a w piłce nożnej NIE!!! Sami zobaczycie w tygodniu, że nie jesteśmy, jak nasze drużyny klubowe zagrają z zespołami ze Słowacji, Białorusi i Portugali... Jak się pomylę to odszczekam:)) Nastawiam się jednak bardzo pesymistycznie, po tym co ujrzałem w pierwszej rundzie i pierwszej kolejce ligowej...

 

  W skokach mamy trójkę muszkieterów!!! W żużlu jednak też! Zmarzlik, Janowski i Dudek!!! Oni nie chcieli być gorsi w ten weekend od skoczków! I nie byli! W Cardiff miała miejsce już piąta odsłona walki o indywidualne mistrzostwo świata. W stawce szesnastu zawodników mamy czwórkę Polaków. Humory polskich kibiców żużla zostały w sobotę bardzo poprawione:)) We wcześniejszych czterech zawodach Grand Prix bywało różnie, a na krótkim torze w duńskim Horsens było bardzo słabo... Dwa tygodnie temu w Szwecji klasę pokazał Maciej Janowski o czym pisałem. Triumfował bardzo pewnie. W walijskim Cardiff, gdzie panuje świetna żużlowa atmosfera, było jeszcze lepiej!!! Można było stawiać na Maćka, bo przecież wygrał tu w ubiegłym roku. Triumfował jednak Bartosz Zmarzlik, a Janowski był trzeci!!! Do tego byliśmy świadkami historycznego wyścigu w półfinałach, kiedy to na starcie pierwszego z nich stanęło czterech naszych żużlowców!!! Do finału mogło awansować jednak tylko dwóch. Takie mistrzostwa Polski w Walii:)) Także najpierw skoczkowie niszczyli rywali w Wiśle, a potem żużlowcy pokazali moc. W odpowiednim momencie, bo za nami półmetek rywalizacji, a z ostatnich pięciu turniejów aż dwa!!! odbędą się w Polsce (Gorzów i Toruń). Dodatkowo w mieście Kopernika odbędzie się finał cyklu, który ostatnio rozgrywany był aż w... Australii. Tym razem żużlowcy nie będą musieli lecieć na Antypody:)) Finał będzie tam gdzie miejsce dla żużla, czyli w Polsce! Ekstraliga żużlowa, to jak wiadomo, najsilniejsza liga żużlowa na świecie! Do tego Polacy wygrywali rok w rok Puchar Świata dopóki nie zamieniono tego na MŚ par... I w tym roku był już tylko brązowy krążek i to z dużą stratą do Rosjan i Brytyjczyków. Jeżeli chodzi natomiast o Wielką Brytanię to kontynuują oni pasmo sukcesów. Tai Woffinden jest przecież liderem cyklu Grand Prix z przewagą aż 20. punktów!!! W każdym z pięciu turniejów jechał w finale!!! Tylko kataklizm może mu zabrać trzeci tytuł mistrza świata! Ostatni raz triumfował w sezonie 2015, a w tamtym roku był trzeci. W tym od początku jego celem jest tylko tytuł! Mówił kibicom brytyjskim, że co prawda byl drugi w Cardiff, ale speedway is coming home:)) Piłkarzom nie udało się zdobyć podium na mundialu, a on zapewnił, że zdobędzie mistrzostwo świata! Do tego w Tour de France dzielą i rządzą Walijczyk Thomas i pół Brytyjczyk Froome o korzeniach kenijskich... Ja myślałem, że wszyscy Kenijczycy są czarnoskórzy, ale jak mają matkę i ojca czarnoskórego:)) Dlatego Froome jest biały:)) 

 

   Wracając jednak do żużla... Tai Woffinden jest, wydaje się, nie do zatrzymania. Smutne to dla polskich kibiców, bo przecież na tytuł mistrza świata czekamy od 2010 roku i triumfu Tomka Golloba! Polak jeszcze tylko raz był mistrzem świata, a było to w... 1973 roku. Dokonał tego Jurek Szczakiel. I tak co roku czekamy, że może teraz. Może Dudek, może Janowski,a  może Zmarzlik. Każdy z nich ma papiery na to. Patryk Dudek to wicemistrz świata sprzed roku! Wtedy ustąpił tylko Australijczykowi Jasonowi Doy'leowi. Obaj jednak po ubiegłorocznych sukcesach są wyraźnie w słabszej dyspozycji. Trzeba pamiętać, że Doyle w tamtym sezonie jeździł z kontuzją. Wiele go to kosztowało zdrowia... W Cardiff bardzo źle upadł i został zabrany karetką. Co do Patryka, to w tamtym roku udało mu się wygrać w Toruniu pierwsze w życiu Grand Prix. Zmarzlik czy Janowski też wygrywali w tamtym roku. Maciej aż dwa razy : Dania, Wielka Brytania. Bartek wygrał w Szwecji, a żeby tego było mało to Piotr Pawlicki zwyciężył w Grand Prix Łotwy! Na 12 zeszłorocznych turniejów aż w pięciu wygrywali Polacy!!! Nie dało to jednak mistrzostwa świata żadnemu z naszych... Dudek był drugi, Janowski czwarty, a Zmarzlik piąty. Sytuacja w tym cyklu powtórzy się, bo nie wierzę, że Woffinden nie zdobędzie tytułu. Naszym pozostaje walka o drugie i trzecie miejsce w cyklu. Na półmetku, dzięki fenomenalnemu startowi w Cardiff, jest bardzo dobrze. Fredrik Lindgren już ma niewielką przewagę nad trzecim Janowskim. Wydaje się, że Szwed jest w gorszej formie niż na początku sezonu. Bartek Zmarzlik dzięki... uwaga 19! punktom w Walii włącza się do rywalizacji o medale. O pudło powalczy też Rosjanin Sajfutdinow i niezniszczalny Amerykanin Greg Hancock! Potrójny mistrz świata ma już 45 lat!!! Reszta stawki będzie walczyć raczej o utrzymanie się w cyklu. To dotyczy mistrza świata i wicemistrza świata : Doyle i Dudek. Brat Piotrka - Przemek Pawlicki- musi tak jeździć jak w sobotę, żeby marzyć o czołowej ósemce. Tu pokazał w końcu, że umie się ścigać z najlepszymi i zaliczył najlepszy występ w sezonie awansując do półfinału. Lubię oglądać na torze Zmarzlika i cieszę się, że wygrał w Cardiff. Jeździ jak Tomek Gollob i myślę, że mistrz jest dumny z Bartusia:)) Z pewnością życzy mu medalu indywidualnego czy w przyszłości tytułu mistrza świata. Z pewnością jego jak i Maćka Janowskiego stać na to. W tym sezonie trzeba będzie się jednak zadowolić co najwyżej tytułem wicemistrza świata jak w zeszłym roku... Zawsze ktoś musi wyskoczyć... Czy to Doyle czy Woffinden czy Hancock... Nie można jednak nie cenić i nie lubić Tajskiego. To bardzo pomocny facet i to pokazuje swoją postawą nie tylko na torze, ale i poza nim. Prawdziwy ambasador speedway'a. Myślę, że jak w Toruniu zdobędzie tytuł, to dostanie owacje od polskich kibiców:)) My cieszmy się, że nasi pokazali klasę w Cardiff i wrócili do walki o medale. Emocje gwarantowane! Jak to zwykle w "czarnym sporcie" dla prawdziwych facetów:)) Oni nie jeżdżą dopiero wtedy jak im urwie nogę czy rękę. Jak jednak są cali to zawsze wyjeżdżają na tor. 

 

A CO JESZCZE W TRAWIE PISZCZY?


   Skupiłem się na skokach narciarskich i żużlu gdzie Polacy brylowali, ale mieliśmy przecież inne nadzieje jeszcze. W Holandii, w mistrzostwach Europy w siatkówce plażowej nie popisali się Kantor z Łosiakiem... Ich porażka w 1/8 finału to spore rozczarowanie!!! Grali co prawda z gospodarzami, ale ci odpadli już w następnym spotkaniu... Nie można się było pocieszyć, że PIERWSZA PARA WORLD TOURU uległa mistrzom Europy. Nadal Kantor z Łosiakiem pozostają bez medalu w wielkiej imprezie. A miało być tak pięknie... Przecież dwa tygodnie temu wygrali swój pierwszy wielki turniej World Touru w Warszawie. Gdzieś we wstępie użyłem chyba nie World Tour, a Grand Prix... Pomyłka cyklów z żużlem:)) 

   Powodów do radości nie mamy też na Tour de France. Oczyma wyobraźni widzieliśmy Polaka na podium na Polach Elizejskich, ale te marzenia trzeba znów odłożyć na przyszły rok... W tamtym roku Majka upadł i w tym też. Różnica jest taka, że w tym roku poobijał się na brukach do Roubaix... Taki etap zafundowali organizatorzy przed Alpami. Wydawało się, że jest świetnie przygotowany, ale ten upadek wpłynął na jego formę w Alpach. Poniósł wielkie straty i została tylko już walka o zwycięstwo etapowe. A miało być tak pięknie:)) Nie można mu odmówić walki i determinacji, jak na wczorajszym etapie, ale brakuje szczęścia Rafałowi. W Alpach też próbował, ale może jeszcze się uda coś osiągnąć w Pirenejach. Tam liderzy będą siebie pilnować i to będzie szansa dla Polaka na odjazd na którejś górze. Najlepiej jak będzie finisz pod górę, a nie jak na płaskim wczoraj, kiedy to rywale go doszli i minęli... Nie miał szans na samotny dojazd do mety i śmietankę etapową spił kto inny. A kto wygra? Pewnie ktoś ze Sky. Będzie to Froome albo Thomas, bo po tym jak Dumoline przegrał Giro to jakoś go nie widzę jako triumfatora Wielkiej Pętli. W Sky szaleje oczywiście Michał Kwiatkowski i też pojawiają się pytania czy nie czas, żeby został liderem innej grupy? Były mistrz świata w SKY zawsze będzie pomocnikiem... Co prawda najlepszym, ale czy to takie pocieszenie obserwować jak robi rzeź w peletonie, a potem na 5 kilometrów przed metą ustępuje swoim liderom? Nad tym też debatują kibice kolarstwa... Czy warto tak prowadzić karierę i pić szampana z Froomem i Thomasem? Obserwować jak to oni dostają buziaki na podium? Nie wiem, ale chyba też bym chciał zobaczyć Michała na Wielkim Tourze jako lidera jakiejś innej ekipy, a nie tylko pomocnika. Zgadzam się z Wyrzykowskim... 

 

   O szermierczych mistrzostwach świata pisał nie będę, bo tam po dwóch dniach sukcesów też brak. Za nami rywalizacja w czterech turniejach indywidualnych i jak na razie żadnego miejsca w ósemce... Za tydzień jednak coś na co czekamy, czyli oklaskiwanie naszych na mistrzostwach Europy w Berlinie. Dwa lata temu był grad medali w Amsterdamie!!! 12 medali (6-5-1) i zwycięstwo w klasyfikacji medalowej!!! Czy można to powtórzyć? Liczę znów na liczbę około 10. medali:)) Odbyły się mistrzostwa Polski w lekkoatletyce. Generalny sprawdzian przed imprezą docelową i można liczyć jak zwykle na Kszczota i Lewandowskiego. Swoje zrobi też Anita Włodarczyk. W kuli szansę wielką na tytuł mistrza Europy ma Michał Haratyk. W tyczce mamy Wojciechowskiego i Liska. Mamy też "Aniołki Matusińskiego" w sztafecie 4x400 metrów. W młocie dzielą i rządzą Nowicki z Fajdkiem. W kuli pań Paulina Guba ma formę nawet na zwycięstwo! Już nazbierałem prawie 10 medali:)) A może ktoś jeszcze wyskoczy? Może Justyna Święty albo Gosia Hołub indywidualnie na 400 metrów? Może Sofia Ennaoui? Może Andżelika Cichocka na 800 metrów? W słabszej formie są dyskobole niestety... Bednarek wzwyż też jakoś mizernie... Może Hoffmann czy Ania Jagaciak w trójskoku? Jak widać szans medalowych będzie sporo:)) Nie można zapominać też o sztafecie mężczyzn 4x400 metrów. To w końcu halowi mistrzowie świata!!! Jeżeli o kimś zapomniałem to może i lepiej, bo wtedy taki medal niespodziewany smakuje najbardziej:)) Będzie POLSKA KRÓLOWĄ W BERLINIE!!! Żal tylko, że bez KRÓLOWEJ IRENY SZEWIŃSKIEJ... Ona jednak wesprze naszą kadrę z góry tak jak Kamila Skolimowska wspiera Anitę Włodarczyk:)) 

 

 

   I nie creme de la creme na koniec... Zaraz ja idę zrobić trening biegowy, ale jeszcze kilka słów o polskiej "skopanej". Prawda, że po mundialu jesteśmy skopani? Może nawet nie skopani, ale zbici na kwaśne jabłko. Nawałka z podkulonym ogonem uciekł i czeka teraz aż Klafuricovi powinie się noga w Legii Warszawa:)) Jak Legia z taką kadrą nie awansuje do fazy grupowej Ligi Europy to jestem pewien, że Chorwat zakończy swoją przygodę na Łazienkowskiej. W obronie jest na razie fatalnie, bo i porażka z Zagłębiem i Arką w Superpucharze, a czasu nie ma... We wtorek przyjeżdża mistrz Słowacji Spartak Trnava i jakoś optymistą nie jestem... Jagiellonia też przegrała przed meczem w pucharach z portugalskim Rio Ave. Raziła nieskuteczność i zapamiętać można też brutalny faul Sławomira Peszki, ale nie chcę już kopać leżącego... Górnik Zabrze nie zatrzymał w składzie ani Wieteski ani Kurzawy ani Kądziora. Muszą liczyć na młodzież i na bramkarza Loskę w czwartek. Rywalem Trencin ze Słowacji. Mam tu też obawy czy młoda drużyna Brosza sobie poradzi... I jeszcze Lech Poznań. Urwali się ze stryczka z Gandzasarem, pokonali w końcówce Wisłę Płock, a teraz czeka ich podróż do Soligorska... Jakoś nie widzę tego. Spodziewam się najgorszego w wykonaniu polskich klubów w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów i Ligi Europy... Może jednak ktoś mnie zaskoczy in plus? A co w lidze jeszcze? Śląsk kontynuuje świetną grę z końcówki tamtego sezonu pod wodzą Pawłowskiego i fajnie to wygląda:)) Pokonali walczącą o... tytuł mistrza Polski Cracovię! Wisła Kraków cienko przędzie, ma kłopoty finansowe i na plus jest koniec zaciągu hiszpańskiego, a danie szansy Polakom. W Arce też wielkie zmiany jak co roku zresztą:) I swój pierwszy mecz w historii w debiucie w ekstraklasie wygrywa Miedź Legnica. Bardzo fajny klub i życzę im jak najlepiej:)) Oby Pogoń nie zaczęła jak w tamtym sezonie, bo znów będą pustki na stadionie... A mieszkam blisko Szczecina:)) I to tyle na dziś z mojej strony:)) Gorąco dziś jest. Prawie jak w Wołgogradzie, ale jak Polacy dali radę w takim piekle pokonać Japonię to i ja dam radę przebiec 10 kilometrów:)) Do następnego:))

CIĘŻKIE BOJE Z ORMIANAMI I MOŁDAWIANAMI?...
Autor: rasmarsom
Tagi: piłka nożna   lech   legia   górnik   liga europy   liga mistrzów  
20 lipca 2018, 15:30

 Zacznę może od radosnych rzeczy, czyli nowego image blogi.pl, który mi bardzo przypadł do gustu   laughing Aż z tego tytułu się ujawnię. Zobaczycie co to za koleś się tu mądrzy:)) 




    Tak wyglądam. Nie mógłbym pisać o sporcie gdybym tego nie liznął jako amator. Zresztą zawsze marzyłem o byciu sportowcem zawodowym. Może piłkarzem, może tenisistą ziemnym czy stołowym. Biegać nienawidziłem. Jazda na rowerze i owszem. 1000 metrów było jakimś samobójstwem, ale miałem okres w życiu w którym nie szło i była nadwaga. Chciałem to zgubić, zbudować siebie mentalnie i fizycznie. Krok po kroku aż doszedłem do maratonu. W swojej książce "Teraz i Nie wiem" opisałem moją drogę. Z czasem powrzucam tu rozdziały pojedyńcze. Spełniam się więc sportowo jako amator, ale dzięki temu znam wysiłek sportowców. Znam to też od strony mentalnej. Mogę napisać, że w pełni rozumiem ludzi o których piszę. Kolejne marzenie to zostanie dziennikarzem sportowym. Ile bym dał, żeby pracować w redakcji "Przeglądu Sportowego"... Za dzieciaka czytałem każdy numer, do tego własne zeszyty z wynikami, a potem z wycinkami z tejże gazety. Sport to moja pasja i udało mi się poniekąd spełnić marzenie. Teraz mamy wiele portali sportowych. W zasadzie można być redaktorem w domu. Nie wiedziałem jednak jak to działa. Zobaczyłem ogłoszenie na ig24.pl, a oni szukali fanatyków sportu. Wcześniej już pisywałem sobie tutaj na blogi.pl na moim profilu. Wysłałem im linka z blogiem i po napisaniu kilku tekstów dostałem angaż. Wakat był tylko na zapasy i saneczkarstwo, ale podjąłem wyzwanie. Zajmowali się wtedy tylko sportem olimpijskim, ale strona mi się spodobała. Musiałem się wgryźć w te dyscypliny i poszło mi bardzo dobrze. Kiedy rezygnowałem z tego, bo jednak pochłaniało sporo czasu prywatnego, a pisałem za darmo to i sponsor i redaktor żałowali, że odchodzę. Usłyszałem ciepłe słowa. Dużo się nauczyłem, a najbardziej cieszyły opinie saneczkarzy i komentatora Eurosportu pana Pajdy o moich tekstach. To bardzo miłe. To jednak portal stricte informacyjny, a ja lubiłem dodawać teksty długie i z własnymi analizami i wnioskami. Nie bawi mnie sucha informacja pozbawiona emocji i przemyśleń. Wolę jednak pisanie na blogu. Tu mam pełną swobodę artykułowania myśli. Nie ogranicza mnie ani długość ani moje wnioski ani krytyka ani poprawność polityczna. Sami wiecie, że dziennikarz wszystkiego napisać nie może co chce. To musi przejść przez redaktora naczelnego. Zabawa była jednak fajna. Czego o tym piszę? Bo nowy design blogi.pl przypomina mi KOKPIT REDAKCYJNY na ig24.pl. Podobnie to tam wyglądało. Teraz zmienili oni też szatę graficzną i piszą też o sporcie nieolimpijskim. Rozwijają się, bo można tam znaleźć też informacje spoza świata sportu. Szczerze polecam tę stronę. Wszystko ładnie podane i przejrzyste. Szkoda, że już nie znajdę tam moich tekstów... Niektóre skopiowałem na bloga, ale wiele tam zostało. Niewątpliwie najlepszy mój tekst jest poświęcony Justynie Kowalczyk. W którejś notce mojej jest tutaj na blogu. Cieszyło mnie w tej redakcji, że średnio 100 osób czytało moje teksty o zapasach i sankach. Myślę, że to sporo jak na takie dyscypliny. Nikt też w Polsce tyle nie pisał o saneczkarstwie. Dali mi szansę, było moje nazwisko przy tekstach, czułem się jak redaktor i za to im dziękuję. Wolę jednak tutaj sobie klepać, bo to robię kiedy mogę i mam czas.

Także podoba mi się nowa zmiana strony i pozdrawiam zarządzających blogi.pl. ŚWIETNA ROBOTA!!!


O KROK OD KOMPROMITACJI W EUROPEJSKICH PUCHARACH!!!


 

   To tyle prywaty z mojej strony. Zacznę dodawać zdjęcia moje i może też linki z innych aktywności jak taniec czy fotografia:)) Zacznijmy od pozytywów jednak. W drugiej rundzie kwalifikacji do europejskich pucharów mamy komplet drużyn!!! Niby to powinien być obowiązek, ale... Przestrzegałem przed rewanżem Lecha w Armenii. Można sobie znaleźć wpis z tamtego tygodnia. Wszystko przewidziałem niestety. Na Bułgarskiej najlepszym zawodnikiem Lechitów w starciu z szóstym zespołem ligi ormiańskiej był... nie napastnik, ale BRAMKARZ JASMIN BURIC! Brzmi to wiem jak... Takie były jednak fakty. Udało się jednak wygrać 2:0. Po tym spotkaniu jak przeczytacie optymistą nie byłem... I jak to wyglądało w Erewaniu? Ano Gandzasar Kapan w pierwszej połowie grał spokojnie jak i też Lech. W drugiej przycisnęli! Piękna pierwsza bramka, która dała im nadzieję na odrobienie strat. Jak ktoś nie oglądał pierwszego meczu pewnie pomyślał, że teraz Kolejorz przyciśnie i szybko wyrówna. Nic bardziej mylnego. To gospodarze poczuli swoją szansę. Na 2:0 podwyższyli z rzutu wolnego. Taki gol byłby ozdobą mundialu!!! Lech też miał okazje, ale nie mogli strzelić... Gdy wydawało się, że będzie dogrywka i horror i dopiszemy kolejną "potęgę", która wyeliminowała polski zespół w pucharach w ostatnich latach to stały fragment gry zadecydował, że to Lech cieszył się z awansu! Chyba się naoglądali chłopaki Djurdjevica mundialu, bo tam wiele bramek padało po rzutach wolnych czy rożnych. I taki rzut wolny w 94. minucie dał upragnionego gola Poznaniakom... Uff!!! Wybawcą Łukasz Trałka! Przypomnę, że Armenia zajmuje 45. miejsce w rankingu UEFA, a Polska 20te... Czy ktoś widział w tym dwumeczu różnicę klas? Ja szczerze współczułem drużynie z Armenii, bo włożyli w te spotkania sporo energii, sił i serca. Zasłużyli chociaż na dogrywkę... Gra Lecha niepokoi jednak bardzo... Przyzwyczailiśmy się, że polskie zespoły odpadają szybko w eliminacjach i to nie z klasowymi drużynami z mocnych lig. Jestem pełen obaw przed następną rundą w której czeka Szachtar... Na szczęście nie Donieck, a Soligorsk z Białorusi. Trzecia drużyna tejże ligi, która klasyfikowana jest na 19. miejscu w rankingu UEFA. Oczko wyżej niż Polska! Białorusini również w drugich rundach kwalifikacji LM i LE mają cztery zespoły jak my, czyli komplet. Pierwsze spotkanie na wyjeździe, a rewanż na Bułgarskiej przy pustych trybunach... To się może skończyć fatalnie... Po tym co pokazała drużyna Djurdjevica w starciu z Gandzasarem jestem pełen obaw... Soligorsk natomiast pierwszą rundę przeszedł bez żadnych problemów. Smutne to po mundialu... Obserwowanie jak Lech, który co rozgrywki jest typowany do mistrzostwa gra gorzej od szóstego zespołu Armenii... To pokazuje siłę polskiej ligi. Do mundialu żyliśmy reprezentacją, która zaciemniała obraz polskiej piłki nożnej, a teraz nie ma się czym pocieszać... Wiadomo, że Djurdjevic to nowy trener, że dopiero buduje drużynę, że Lech nie będzie przecież w formie w lipcu. Takie porażki nie poprawią jednak wizerunku polskiej piłki klubowej i nie dadzą punktów w rankingu UEFA. Oznacza to, że polskie kluby już w lipcu będą musiały się mierzyć z takimi zespołami jak Gandzasar. W rankingu natomiast depczą nam po piętach Szwecja, Izrael i Szkocja. Nieco dalej są Cypr, Norwegia czy Kazachstan. Nie cieszy mnie awans w takim stylu... Oby przygoda Lecha nie zakończyła się na zespole z Białorusi... A kiedyś to był nasz eskportowy zespół ach... Mecze z Juventusem i Manchesterem City, a teraz... Eksperci to wspominali w studiu przed pierwszym meczem. To takie wspomnienia jak te reprezentacji z EURO 2016. Można zaśpiewać : "Ale to już było i nie wróci więcej..." Od Lecha trzeba wymagać lepszej gry, bo mają szeroką i mocną kadrę. Może niech nauczą się skautingu od Gandzasaru, bo tam jest kilku fajnych grajków!!! Może kupić Musondę jak nie udało się sprowadzić Carlitosa:))) Albo Juniora... Naprawdę kilku piłkarzy zrobiłoby furorę w naszej lidze z Gandzasaru. Jeżeli na tle Lecha tak wyglądali to tu taki Musonda byłby GWIAZDĄ NASZEJ LIGI!!! 

 

    Dobrze, że nie pokazywali Górnika Zabrze... To wpędziło by polskiego kibica w jeszcze większą depresję. Podobno co oglądać nie było i Górnicy też w końcówce uratowali się przed dogrywką!!! O zgrozo... Zarja Balti to uwaga... PIĄTY ZESPÓŁ LIGI MOŁDAWSKIEJ! Piłkarzom z Zabrza udało się jednak zremisować 1:1 i wywalczyć awans. W drugiej rundzie czeka ekipa z Trenczyna. To zespół słowacki. Słowacja w rankingu UEFA zajmuje 31. miejsce, ale w pierwszej rundzie eliminacji do LM i LE cztery zespoły z tej ligi odniosły 5 zwycięstw i 3 remisy w komplecie awansując do drugich rund! Można się więc obawiać tego starcia. Górnik ma o tyle lepiej, że będzie miał wsparcie swoich kibiców w przeciwieństwie do Lecha... To dla nich święto, bo chłopcy Brosza zrobili furorę w naszej lidze w tamtym sezonie. Pamiętajmy, że mają w kadrze samych Polaków i tylko trzech Hiszpanów. Stawiają na młodzież i to jest PIĘKNE!!! Jakoś udało się przejść drużynę z Mołdawii, ale teraz poprzeczka będzie zawieszona dużo wyżej! Od nich nie można wymagać cudów. Starsi kibice pamiętają sukcesy wielkie w europejskich pucharach, ale to było dawno temu... Teraz trzeba obgryzać palce w starciu z klubem z Mołdawii. Jeżeli jednak można wymagać lepszej gry od Lecha, Legii czy Jagielloni to od Górnika nie wymagajmy zbyt wiele. Chłopcy z pewnością powalczą, a co to da? Na brawa zasługuje to, że u siebie walczyli do końca i strzelili bramkę oraz to, że w Mołdawii wyrównali również w końcówcę, a więc śląski charakter mają:)) Co będzie z Trenczynem? Sam jestem ciekaw porównania do ligi słowackiej.

 

    Nie wypada nie wspomnieć o Legii Warszawa. To przecież mistrz Polski! Do tego mają szeroką kadrę i wielu świetnych piłkarzy. Mają też trenera z Chorwacji, a ta nacja pokazała światu na mundialu ile jest warta piłkarsko! Klafuric na razie przegrał tylko jedno spotkanie w Superpucharze z Arką Gdynia. Przyznam, że jeszcze nie oglądałem. Nie widziałem też spotkań z Cork City... Jak Legia awansowała do Ligi Mistrzów to też grała z mistrzem Irlandii, ale był to wtedy Dundalk. Cork City nie stać nawet na wymianę koszulek po meczu także wolałem tego nie oglądać. Legioniści kupili Kante z Wisły Płock i Carlitosa z Wisły Kraków. Jak na polskie warunki to potężne wzmocnienia!!! Trzeba od nich wymagać awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Jeżeli mistrz Polski tego nie uczyni jak w tamtym roku to... Klafuric może polecieć! Przyjdzie wtedy Nawałka:)) Co tu jeszcze o Legii? Nie mogą narzekać na brak szerokiej ławki. Mogą rotować składem, bo przecież będą grać co trzy dni przez najbliższe tygodnie. Na przemian liga i puchary. Teraz na drodze staje Spartak Trnava, czyli mistrz Słowacji! Także będziemy mieli dwa starcia polsko-słowackie. Czy można się spodziewać wyeliminowania Legii? W tamtym roku odpadli z Astaną z Kazachstanu, a potem z Sheriffem Tiraspol z Mołdawii więc... Oczywiście w razie niepowodzenia Legia zagra w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Europy. Emocje z pewnością jednak będą. Cork City był za słaby... Teraz myślę, że prawdziwy test przed warszawiakami! 

 

   W drugiej rundzie kwalifikacji do LE zagra też Jagiellonia, a rywal to Rio Ave. Piąty zespół ligi portugalskiej. Awans byłby sukcesem zważywszy na to, że rok temu Jaga odpadła z azerską Gabalą. W tym roku wszystkie zespoły z Azerbejdżanu w pierwszej rundzie kwalifikacji do LE odpadły! Było ich trzy... Co jeszcze ciekawego odkryłem po pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów i Europy? W tej rundzie nie grały jeszcze drużyny z czołowej piętnastki rankingu UEFA. Duńczycy i Białorusini mieli po dwie drużyny w pierwszej rundzie (ranking UEFA 18. i 19. miejsce). Polska zajmuje miejsce numer 20. Rumuni i Chorwaci mieli tylko po jednej drużynie (ranking 16 i 17). Wszystkie te zespoły awansowały z tych nacji. Wszystkie też mają prawo wystawić cztery zespoły w pucharach jak Polska. A co za nami? Blisko w rankingu są Szwecja, Izrael i Szkocja. Szwedzi i Szkoci mają komplet czterech drużyn w drugiej rundzie pucharów, a Izrael stracił jedną drużynę. 24. miejsce zajmuje Cypr, który też stracił jeden zespół. Norwegia ma komplet, czyli cztery. Fatalnie spisali się Azerowie, którym został tylko Qarabach w LM! Bułgarzy stracili jedną drużynę. Serbowie wprowadzili komplet. Kazachstan zajmujący 29. miejsce w rankingu stracił tylko jeden zespół! Świetnie spisała się też Słowenia i... Słowacja! 

 

 

    Ważne są bardzo zwycięstwa w pucharach. To daje punkty w rankingu UEFA. Kazachskie, Bułgarskie i Serbskie zespoły zanotowały aż po 6 zwycięstw na 8 meczów! Porażki nie zanotowali Szkoci ani uwaga... Słowacy (Szkoci 5-1-0, Słowacy 5-3-0). Oczywiście Szkocja miała trzy drużyny w pierwszych rundach LM i LE. Na uznanie zasługuje bilans Litwinów! 4-2-2 czy Bośniaków 4-3-1! To federacje sklasyfikowane daleko w rankingu UEFA. Ciekawe jest to, że w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy czy Ligi Mistrzów zaprezentuje się przynajmniej jeden zespół z każdej federacji! Jest ich 55:)) Estonia, Finlandia, Macedonia, Walia, Kosowo, Czarnogóra, Irlandia Północna, Gibraltar, Andora, San Marino, Azerbejdżan, Liechtenstein mają już tylko po jednej drużynie w pucharach. Na uwagę zasługuje fakt, że aż trzy drużyny z Luksemburga zagrają w drugiej rundzie! Odpadła tylko jedna!!! Litwini mają też trzy zespoły. Taka Malta np. aż dwa! Wszystkie drużyny wprowadził też Liechtenstein!!! A dlaczego? Bo z tego kraju gra tylko jednak ekipa Vaduz!!! Wyspy Owcze mają też dwa zespoły. Pozostałe nacje lepsze futbolowo nie poniosły wielkich strat. Te niżej w rankingu mają przynajmniej dwa zespoły, a te wyżej trzy albo cztery. Pamiętajmy jednak, że dopiero teraz przystąpią do rywalizacji kluby z czołowej piętnastki rankingu UEFA. Będzie więc coraz trudniej o awans do kolejnych rund! Zestawienia par zarówno w LM jak i LE już są znane:)) W trzecich rundach z pewnością nie będzie już klubów ze wszystkich europejskich federacji! A ile będzie z POLSKI??? Marzę o trzech, spodziewam się dwóch, a jak awansuje tylko jeden to BĘDZIE DRAMAT, TRAGEDIA I KOMPROMITACJA!!! KOLEJNA PO MUNDIALU!!! Jednego można być pewnym. Legia z pewnością nie odpadnie, bo zostanie przesunięta do Ligi Europy do trzeciej rundy... To by było jednak marne pocieszenie... DAWAJCIE POLSKIE KLUBY!!! Już w weekend przetarcie w Lotto Ekstraklasie w pierwszej kolejce. Co by nie mówić to nawet gówno jak sprzedasz świetnie opakowane to jakoś lepiej smakuje haha:))) A liga jest pokazywana wzorowo wręcz:)) Brawo CANAL!!! Panowie piłkarze dostosujcie się choć troszkę... Okażcie się lepsi od ligi słowackiej i białoruskiej!!! Do Portugalii to lata świetlne, chociaż przecież Legia eliminowała Sporting Lizbona:)) A niech cztery nasze awansują, a co:))) To tyle, bo mi chyba słonko wali pod kopułę... 

MUNDIAL ZA NAMI, ALE PRZECIEŻ ŻYCIE SPORTOWE...
Autor: rasmarsom
Tagi: piłka nożna   mundial   mistrzostwa świata   tenis ziemny   lekkoatletyka  
19 lipca 2018, 11:23

   XXI Mundial przeszedł do historii. Teraz już tylko zostaną wspomnienia, które stopniowo się będą zacierać. Zapamiętamy najlepsze spotkania, najbardziej emocjonujące. Zapamiętamy wielkich przegranych i wielkich wygranych... Pewnie pokuszę się o jakieś podsumowanie dopóki wszystko to jest świeże w głowie i pamięci. Zawsze po takiej wielkiej imprezie jest uczucie pustki. Coś takiego jak po Igrzyskach Olimpijskich... Kończy się największe wydarzenie sportowe rozpalające wyobraźnię milionów kibiców na całym świecie. Tyle, że życie sportowe nie znosi pustki i ona zostanie szybko wypełniona kolejnymi emocjami i wydarzeniami. Ach... Pierwsze mistrzostwa świata jakie pamiętam to 1990 rok... Wczoraj znalazłem w moim archiwum wycinki z Przeglądu Sportowego. Moją pasję zacząłem właśnie od tych mistrzostw. Miałem 10 lat... Potem prowadzone zeszyty z wynikami, wielogodzinne oglądanie Eurosportu, ARD i ZDF... Uczyłem się sportu po angielsku i niemiecku. Teraz to mamy raj. Pełno kanałów sportowych, internet, wszystko można znaleźć w kilka sekund. Wtedy to był czas gazet. Sporo tego mam. Wszystko co najważniejsze zbierałem. Do tego około 30. zeszytów z wynikami, potem z lenistwa już tylko wycinki z Przeglądu Sportowego:)) Z czasem zbieranie tylko gazet w czasie trwania Igrzysk czy Mistrzostw Świata czy Europy w piłce nożnej. Teraz dotarcie do informacji jest banalne i proste. Wspomnienia po latach są piękne jednak. Tak też ten mundial będzie wspominany. Przeszedł już do annałów. Nie znaczy to, że nie dzieje się nic ważnego, bo przecież Wimbledon się skończył, a tam działo się, oj działo. Szczególnie w rywalizacji panów epickie boje, a u kobiet wielkie niespodzianki czy nawet sensacje. Do tego juniorski sukces Igi Świątek!!! Trwa Tour de France, a przecież we Francji trwa euforia z sukcesu piłkarzy. Fajnie im się to złożyło. Kolarze dziś wjeżdżają w góry i okaże się kto jest mocny. W lekkoatletyce Puchar Świata. Nowa impreza, Polacy rzucili tam wszystko co najlepsze i efektem drugie miejsce!!! Mamy Wunderteam!!! Oczywiście nie wszystkie kraje wystawiły najmocniejsze reprezentacje. Za miesiąc mistrzostwa Europy, dla najlepszych Diamentowa Liga. Tak czy owak jest to kolejne potwierdzenie przynależności Polski do ścisłej światowej czołówki i do jednej z kilku najlepszych reprezentacji na Starym Kontynencie. Tutaj akurat jesteśmy w pierwszej dziesiątce światowej i to nie przypadek. Piłkarze niby też są jeszcze, ale zaraz mogą troszkę spaść w rankingu FIFA po mundialu... Lekkoatleci natomiast od lat robią swoje i w Berlinie na mistrzostwach Europy będziemy świadkami worka medali. Myślę, że ponad 10:))) Tu jestem optymistą, bo Królowa Sportu w Polsce jest w świetnej kondycji!!! I tak to się dzieje. Zaraz też Ekstraklasa ruszy, polskie zespoły walczą w Pucharach... Pustka po mundialu już jest zapełniana dla kibica sportowego i nie ma czasu na nudę i brak emocji:)) 

 

EPICKIE BOJE, SUKCES IGI ŚWIĄTEK, SENSACJE, NIESPODZIANKI... NA WIMBLEDONIE NA BRAK EMOCJI I SENSACYJNYCH ROZSTRZYGNIĘĆ NARZEKAĆ NIE MOŻNA BYŁO!!!

 

    Halo tu Wimbledon!... Kto nie pamięta głosu Bohdana Tomaszewskiego? Jak on umiał komentować tę piękną dyscyplinę sportu. Kiedyś taką eksluzywną i tylko dla wyższych sfer. Młodzi komentatorzy powinni się uczyć, że nie trzeba mówić bez przerwy, że należy też się wyciszyć, pomilczeć, dać widzowi chłonąć widowisko. Nie trzeba wychodzić przed szereg, ale obserwować i nie gadać za dużo... Pan Bohdan to miał już. Wiedział kiedy mówić, a kiedy dać się napawać meczem. Odzywał się wtedy kiedy czuł, że ma coś ciekawego do powiedzenia. Czasami wydawało się, że go tam nie ma na stanowisku... Nic bardziej mylnego. On obserwował jak widz, chłonął emocje, analizował. Szkoda, że nie doczekał triumfu Kubota w deblu... Jak on komentował jednak ten najstarszy i najbardziej prestiżowy turniej na świecie to miało się odczucie uczestnictwa w czymś świętym, sakralnym, wyjątkowym. Jest wiele turniejów, są inne wielkoszlemowe, ale każdy tenisista i tenisistka marzy o zwycięstwie na londyńskiej trawie... Mekka tenisa, wszyscy ubrani na biało, kibice w kapeluszach... Zachowana tradycja od 150 lat. Magia i każdy kto tam gra to czuje. Każdy marzy o zapisaniu się w historii... W tym roku trafili do tej historii kolejni, niektórzy po raz pierwszy, niektórzy już któryś  raz, ale każdy zwycięzca zaznacza, że zwycięstwo tutaj jest wyjątkowe!!! Nie można go porównać ze zwycięstwem w innym turnieju... 

    Długo fani tenisa ziemnego nie zapomną turnieju męskiego!!! Za sprawą Kevina Andersona:))) To on wyeliminował Króla Wimbledonu i męskiego tenisa, czyli Rogera Federera!!! To on wytrzymał wojnę nerwów w piątym secie, on gonił wynik!!! I pierwszy Roger nie wytrzymał. Pięć godzin walki, a następnie mecz z Isnerem!!! Tutaj ponad 6 godzin walki. I ten wynik 26:24 i drugi najdłuższy mecz w historii!!! Najpierw epicki bój z Federerem i to Szwajcar miał piłkę meczową w trzecim secie! Z Isnerem też okazał się mocniejszy i fizycznie i psychicznie! Del Potro z Nadalem też rozegrali piękne spotkanie. Było tych spotkań kilka, które można oglądać wiele razy i napawać się. Jakby tego było mało to mieliśmy przecież półfinał Nadal-Djokovic!!! I panowie też przez dwa dni nie oszczędzali siebie! 5 godzin gry i to wracający do wielkiej formy Novak wygrał w piątym secie 10:8!!!! I w finale ani Nadala ani Federera, a przecież kibice ostrzyli sobie zęby na takie decydujące rozstrzygnięcie. Finał był prosty do przewidzenia. Obaj mieli w nogach co prawda długie spotkania, ale Anderson przebywał na korcie ponad 11 godzin!!! W dwóch spotkaniach! Znów był blisko zwycięstwa jak w US OPEN w tamtym roku, ale to jednak Serb po raz czwarty wywalczył tytuł na kortach Wimbledonu. Pierwszy tytuł wielkoszlemowy po powrocie na korty po kontuzji ręki! Dużo go to kosztowało i to wie on i jego rodzina. Piękny obrazek jak synek wołał z trybuny Tato... Djoko był wyraźnie wzruszony, bo pierwszy raz jego pięcioletni synek widział tatę na żywo z Pucharem za zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym i to jeszcze na Wimbledonie, świątyni tenisa. A Anderson? On i tak zrobił wiele i myślę, że jest szczęśliwy. Może jeszcze wygra turniej wielkoszlemowy. Będzie ciężko, bo wygrać z Nadalem, Djoko czy Federerem to sztuka. Wawrinka też tak miał, że nie mógł wygrać i w końcu kilka tytułów zdobył:)) A jeszcze przecież Murray też szalał:)) Oj tęsknią za Nim Anglicy... W półfinałach grało czterech tenisistów powyżej 30. roku życia i to też zasługuje na uznanie i podkreślenie. To był bardzo emocjonujący męski turniej do zapamiętania na długo!!! Trochę w cieniu mundialu, ale porwał też!!! Mnie bardzo, bo sam grałem w tenisa ziemnego i uważam, że nie ma piękniejszej dyscypliny indywidualnej. Świetna ogólnorozwojówka i spędzenie czasu, oczywiście jak się umie grać. Takie proste to nie jest. Trzeba wielu godzin, żeby czerpać z tego radość. 

      A co u pań się działo? Prawdziwy pogrom faworytek już w pierwszym tygodniu. Sensacja goniła sensację. Odpadła liderka Halep, Wozniacki, Stevens, Keys, Sharapova itd. Cała najwyżej rozstawiona dziesiątka. To się rzadko zdarza. Serena Williams miała rozstawienie, ale z numerem 25 bodajże. Miała przecież roczną przerwę macierzyńską, ale organizatorzy Rolanda Garrosa nie rozstawili jej. Na Wimbledonie taka sytuacja się nie mogła powtórzyć. Ona przecież ma w dorobku 23!!! tytuły wielkoszlemowe. 7 razy wygrywała na trawie w Wimbledonie!!! W półfinałach mieliśmy dwie Niemki : Georges i Kerber. Do tego Ostapenko i Serena Williams. Może i wiele zawodniczek z czołówki rankingu odpadło szybko, ale finał przypadkowy nie był. Zmierzyły się Andżelika Kerber i Serena Williams. Niemka miała tamten sezon fatalny, ale przecież wie jak się wygrywa turnieje Wielkiego Szlema. W 2016 roku dokonała tego w Australian Open i US Open. Mało tego. W Australii wygrała z samą Sereną!!! W Wimbledonie wtedy osiągnęła swój pierwszy finał tej imprezy i tam uległa właśnie Serenie... Kto był faworytką w sobotę? Dodam jeszcze, że w 2016 roku Kerber była liderką rankingu WTA. Wydawało się, że jednak Serena wygra mimo rocznej przerwy, ale... Triumfowała dość gładko Kerber. Amerykanka nie miała swojego dnia i nie grała na swoim poziomie. Kerber korzystała z prezentów i zasłużenie wygrała swój trzeci wielkoszlemowy tytuł. Do kompletu brakuje jej tylko Rolanda Garrosa. Co przemawiało za Kerber w finale? To, że wie jak się wygrywa z Sereną. To, że w drodze do finału miała ciężkie przeciwniczki jak Osaka, Bencic, Kasatkina, Ostapenko. Natomiast Serena, dzięki porażkom faworytek, miała łatwiejszą drogę. Po meczu Kerber ładnie mówiła, że Serena jest inspiracją dla wielu tenisistek i ludzi, że wróciła do sportu po urodzeniu dziecka i że dzielić z nią kort to zaszczyt. Andżelika pochodząca z Puszczykowa to bardzo wrażliwa i ciepła osoba. Często przegrywała mecze w głowie jak Halep. Jednak upór obu zaprowadził je na szczyty tenisa kobiecego. Miały zawsze umiejętności, ale brakowało tej chłodnej głowy. Pamiętam, że Kerber często płakała po porażkach. W sobotę miała kolejne swoje chwile triumfu, a Serena? Ona była dumna z siebie, że doszła aż do finału. To był jej dopiero czwarty turniej po urodzeniu córeczki!!! Co będzie jak wróci do swojej wielkiej formy np. na US OPEN w swojej ojczyźnie przy wsparciu publiczności? U pań może nie było epickich spotkań pod koniec turnieju, ale zapamiętamy nieprzewidywalność kobiecego tenisa i przesiew czołówki rankingu. Padały jak muchy:)) I Kerber to pierwsza Niemka wygrywająca Wimbledon po Steffi Graf! Mieli Niemcy swoje powody do radości po przegranym mundialu:)) 

     My też mieliśmy!!! Nasza nadzieja tenisowa, juniorka IGA ŚWIĄTEK wygrała swój pierwszy turniej wielkoszlemowy (juniorski oczywiście) i dołączyła do Olszy i sióstr Radwańskich, które mają takie samo osiągnięcie na Wimbledonie!!! Iga juz ogrywa się wśród seniorek na turniejach ITF. Widać, że zdobywa doświadczenie. Tutaj miała tylko lekkie problemy w półfinale, a tak wygrywała śpiewająco. Już w pierwszej rundzie wyeliminowała najwyżej rozstawioną tenisistkę. Grała jak w finale odważnie, zdecydowanie, podejmowała ryzyko. Dysponuje świetnym serwisem i widać, że ma potencjał. Uwielbia atakować i sam jestem ciekawy jak to dalej będzie wśród seniorek. Różni ją od Agnieszki Radwańskiej, że ma większą siłę fizyczną. Ma dobry serwis, mocne uderzenie i nie lubi się bronić. Całkowita odwrotność Radwy, a przecież Aga wygrała 20 turniejów WTA! Wygrała turniej na koniec sezonu dla najlepszych i była wiceliderką rankingu. Co brakuje jeszcze Idze? Za bardzo ulega emocjom i to widać było na Roland Garros kiedy przegrała z Amerykanką w półfinale. Jest bardzo ambitna i taka zadziora na korcie. Fizycznie dobrze zbudowana i waleczna. Ma duże papiery na namieszanie w kobiecym tenisie. Tu w finale od początku ze Szwajcarką widać było kto jest lepszy. Iga to jest taka hm Azarenka. Taka wojowniczka. Jakby to ująć... Obie mają urodę taką bardziej chłopięcą:)) Należą do tych dziewczyn, które latają na podwórku z chłopakami i grają w piłkę. Nazywa się to chłopczyce:)) Są troszkę mniej kobiece, że tak to ujmę. Np. spodenki zamiast spódniczki na korcie. Tyle, że uroda nie ma tutaj żadnego znaczenia. Liczą się inne walory tenisowe, a Iga je ma z całą pewnością. Iga nienawidzi przegrywać i to widać na korcie. Sam jestem ciekaw jak będzie jej się to zdarzać i jak będzie reagować. Mam nadzieję, że nie jak Aga, której jak nie idzie to snuje się po korcie obrażona na cały świat z tą taką minką... Oby Iga była inna i walcząca do końca w każdym spotkaniu jak np. Cibulkova czy Kerber czy Halep. Pamiętajmy jednak, że ona dopiero się uczy tenisa. Zobaczymy jak zacznie grać w większych turniejach, zbuduje ranking. Tenis Magdaleny Fręch mi nie pasuje, bo jest defensywny jak Agnieszki Radwańskiej. Magda Linette też coś zgasła w tym sezonie. Styl Igi mi natomiast bardzo pasuje, bo jest nowoczesny. Może dziewczyna zrobić fajną karierę. Czy na miarę Radwy? Pożyjemy, zobaczymy. Nie wiem jeszcze na jakim ona jest etapie mentalnie i jak będzie znosić ewentualne porażki. Czy będzie to dawać jej kopa czy osłabiać? Oby to pierwsze to wtedy będziemy mieli powody do radości może już za rok w Wimbledonie, bo zagra tam z dziką kartą jako triumfatorka juniorek w tym roku!!! W tamtym roku Kubot wygrał z Melo w debla, a w tym triumf juniorski Świątek. Do tego polski akcent, bo Kerber urodzona w Polsce. Coś Wimbledon lubi polski tenis:))) Mam nadzieję, że pan Bohdan to śledzi gdzieś z góry i jest dumny, że jeszcze Polska w tenisie ziemnym nie zginęła:)) 

 

   A co jeszcze ciekawego się działo? Alicja Rosolska ze Spears osiągnęły aż półfinał. Przegrały z póżniejszymi triumfatorkami Czeszkami Krejcikova/Siniakova. Ta para wygrała też Rolanda Garrosa, a więc mają swój czas. W finale grała kolejna Czeszka, 43-letnia!!! Kveta Peschke. Grała w parze z Melichar, która tę porażkę powetowała sobie w mikście. Razem z Peyą pokonali Azarenkę i Jamiego Murraya. Anglicy nie wygrali tym samym żadnego turnieju, bo ich rodak przegrał też w finale juniorów. W deblu kolejny raz wygrał Brian, ale Mike:)) Tyle, że nie z Bobem, ale z Jackiem Sockiem:)) Amerykanie byli najlepsi w tej rywalizacji i to w sumie tyle podsumowania. Było ciekawie, było emocjonująco, były sensacje, niespodzianki, wielkie mecze. Nie mogło być inaczej na Wimbledonie, czyli w świątyni tenisa ziemnego. Anglicy sukcesów nie mieli, ale na mundialu dzielni, młodzi piłkarze walczyli jak Lwy do końca. Na Wimbledonie nie spodziewali się pewnie wielkich rzeczy ze strony własnych tenisistów czy tenisistek. Tym bardziej na mundialu nie spodziewali się awansu Anglii do czołowej czwórki...

 

POLSKA DRUGA NA PUCHARZE ŚWIATA W LONDYNIE!!!

 

  W tamtym roku Polska drużyna zajęła drugie miejsce w Pucharze Europy. W przyszłym roku ten Puchar odbędzie się w Bydgoszczy. Nie ma co ukrywać, że mamy taki Wunderteam:)) To pokazała nasza kadra na Pucharze Świata w Londynie przez dwa dni. Jakby nie stanęli na podium to byłaby porażka. A dlaczego? Bo Polski Związek zmobilizował wszystkich. Przecież jest to czas zaraz po dużej pracy na treningach na miesiąc przed mistrzostwami Europy. Dla świata natomiast czas mityngów Diamentowej Ligi. W piątek odbył się taki w Rabacie. W wielu reprezentacjach nie było najlepszych i nie oszukujmy się. Nie patrzmy na to jak na jakiś niebotyczny sukces. Sukcesem jest, że Polska została zaproszona jako jedna z ośmiu federacji. To pokazuje nasze miejsce w czołówce lekkoatletycznej. U nas nawet dotarł Marcin Lewandowski, który w piątek startował w Rabacie. Pasował nam ten termin zaraz przed mistrzostwami Polski. Fajnie, że stanęli na podium, ale był to test nowego pomysłu. W każdej konkurencji technicznej tylko cztery próby. Najdłuższy bieg to 1500 metrów. Chcieli Anglicy to pokazać tak szybko, sprawnie i kompaktowo. W dwa dni 34 konkurencje i fajnie to wyglądało. Czy to będzie dalej w kalendarzu? Nie wiadomo... Dominację potwierdzili Amerykanie wysyłając mieszany skład. Brytyjczycy też chcieli być na podium i byli. Nie udało im się powalczyć z Polską o miejsce drugie w wyniku skurczu jednego członka sztafety. Tym samym nie pobiegli oni w ostatniej konkurencji... Jamajka nie obsadzała wszystkich konkurencji. Francuzi dopóki mogli to walczyli. RPA też nie ma takiego składu wyrównanego. Niemcy wypadli blado, ale też nie w najsilniejszym składzie i do tego Chiny. U nas za to wszyscy najlepsi, największe gwiazdy. Nie mogli nie stanąć na podium, umówmy się. 

    Swoje zrobił Marcin Lewandowski i Sofa Ennaoui na 1500 metrów. Widać, że łapią wysoką formę. Rywali jednak nie mieli... Rzuty to wiadomo. Wojtek Nowicki i Anita Włodarczyk pokazali klasę, czyli wygrali w rzucie młotem. To polska konkurencja. Anita jeszcze nie rzuca w tym sezonie poza 80 metr, ale spokojnie... Wojtek natomiast w Londynie rzucał słabo, ale wygrał. On jednak już rzuca w tym sezonie poza granicę 81 metrów!!! WOW!!! W dysku gorzej, bo Małachowski coś nie w formie jest. Kula to też nasza konkurencja. Michał Haratyk rzuca regularnie ponad 21 metrów i już chce ponad 22!!! Na razie raz się udało. Paulina Guba rzuca ponad 19 metrów i to zaczyna to robić też regularnie. Fajnie skakał Hoffmann i wygrał trójskok oraz Anna Jagaciak, która była trzecia. Klasę pokazał też Adam Kszczot na 800 metrów. Troszkę zawiódł Piotr Lisek w skoku o tyczce czy Bednarek wzwyż. Swoboda była zawiedziona swoim biegiem na 100 metrów... Większość jednak zrobiła swoje i dostarczyła zwycięstwa i punkty. Wyniki były różne. 

  Moment sezonu taki, że to był start z marszu po ciężkich treningach. Sukces jest i idzie w świat, ale jak spojrzeć na listy startowe to nie ma się tak bardzo czym podniecać... Ważne jest potwierdzenie do elity światowej, taki fajny duch zespołu i takie sukcesy napędzają zawodników i zawodniczki. Każdy chce być w tej reprezentacji i walczyć z orzełkiem na piersi. Fajne takie zawody drużynowe, bo jest mnóstwo emocji i liczenia punktów. W każdej konkurencji reprezentant Polski. Docenić należy osiągnięcie, ale przecież od kilku dobrych lat wiemy na co stać polskich lekkoatletów i lekkoatletki. Pudło musiało być!!! I było:))) Fajne jest też to, że nikt nie odmówił startu. Mogli przecież będąc w ciężkim treningu. Chcieli jednak walczyć dla Polski i troszkę też potestować dyspozycję. Za to szacunek, bo jest TEAM SPIRIT!!!:)) DAWAJ POLSKA!!! W tym przypadku akurat pasuje jak ulał:))