Nie samym Rio człowiek żyje... A co się...


Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: piłka nożna   tenis ziemny   lekkoatletyka  
29 sierpnia 2016, 12:05

Rio za nami i można tylko przyglądać się wszystkiemu i analizować występy już na chłodno i bez emocji, ale przecież życie jak i życie sportowe nie znosi próżni. Minął tydzień od Igrzysk i dzieje się sporo.

 

LEGIA W LIDZE MISTRZÓW

 

W trakcie Igrzysk w Rio Legia rozegrała pierwsze spotkanie na wyjeździe z irlandzkim Dundalk. 2:0 i wydawało się, że w rewanżu będzie spokojnie, a jednak nie było. Na szczęście udało się i po 20 latach będzie można obserwować mistrza Polski w tej elitarnej lidze. Oby to nie było ostatni raz, bo UEFA zmieni zasady kwalifikacji i dla tych maluczkich zostanie mniej miejsc... Forowane będą kluby z najsilniejszych lig, które nie będą brać udziału w kwalifikacjach. Ostateczny format tych zmian nie jest jednak jeszcze znany, a wejdą te zmiany od sezonu 2018/2019 więc przyszły sezon w LM będzie rozgrywany na tych samych zasadach co ten.

Dla klubu taki awans to potężny zastrzyk pieniędzy i szansa na odjechanie rywalom w lidze przez kilka sezonów. Marketingowo Legia wylosowała świetnych rywali. Nikt przy zdrowych zmysłach nie łudzi się, że sportowo Wojskowi coś mogą zwojować w tej grupie. Jakoś przeszli te rundy kwalifikacji w dużej mierze dzięki Nikoliciowi. W lidze wczoraj odniesione dopiero drugie zwycięstwo, ale najważniejszy był awans do Champions League. Real Madryt, Borussia Dortmund, Sporting Lizbona. W tej grupie można nie zdobyć żadnego punktu. Ciężko nawet bramkę będzie strzelić. Może Nikolic da radę... Pazdan znów się spotka z Cristiano... 20 lat na to czekali kibice przy Łazienkowskiej. Mecze u siebie będą wielkimi jesiennymi świętami. Będzie co oglądać i będzie można porównać poziom polskiej kopanej ligowej do poziomu czołowych klubów z czołowych lig europejskich.

 

LIGA EUROPY bez naszych drużyn...

 

48 zespołów. 12 grup. Niewiele zostało krajów, które nie miały swojego uczestnika w LE. W tym sezonie niektóre ligi mają po czterech przedstawicieli, niektóre po trzech. Azerbejdżan ma dwa zespoły, Izrael też dwa. Swoją drużynę ma też Kazachstan, czyli przyszły rywal naszej kadry piłkarskiej w eliminacjach MŚ. Symptomatyczne jest też to, że nasze drużyny w kwalifikacjach odpadają z kim popadnie. Grała Cracovia, Zagłębie i Piast. Rywale, którzy pokonali nasze drużyny nie awansowali do rozgrywek grupowych LE. To świadczy o słabości polskiej ligi. Jest ona produktem Canal+, ale poziom pozostawia wiele do życzenia. Liga Europy jest fajnym pomysłem UEFA. Dużo drużyn. Grupy czterozespołowe. Średniacy i maluczcy mogą zmierzyć się z przedstawicielami silniejszych lig. Bonusem jest też to, że zwycięzca tegorocznej LE zagra w przyszłym sezonie w fazie grupowej LM. Nasza liga ma natomiast tylko jednego przedstawiciela w rozgrywkach europejskich i jest to Legia w LM. Troszkę za mało. Co zrobić jednak jak w eliminacjach polskie drużyny są eliminowane i nieważne czy to znany klub czy nieznany. Już nie ma znaczenia rywal i z jakiej ligi jest. Nasze drużyny ligowe mogą przegrać z każdym... Np. Turcy mają 4 zespoły w LE... A u nas nie ma kto zbierać punktów do rankingu i dlatego polskie drużyny coraz szybciej zaczynają kwalifikacje. Z tymi punktami też mają nastąpić jakieś zmiany, ale naszym klubom to niewiele pomoże...

 

ORŁY NAWAŁKI W GAZIE

 

Na szczęście nasi najlepsi piłkarze grają poza granicami kraju gdzie mają możliwość rozwoju swojego talentu. Dzięki temu nasza reprezentacja pod wodzą Nawałki gra jak z nut. Ledwo zaczął się sezon ligowy w najmocniejszych ligach, a już Robert Lewandowski strzelił hat-tricka w pierwszej kolejce Bundesligi. Łukasz Teodorczyk szaleje w barwach Anderlechtu, polscy bramkarze na Wyspach bronią rzuty karne. Milik przechodzi do Napoli i strzela dwie bramki Milanowi w debiucie. Dwójka naszych najlepszych napastników robi swoje. I bardzo dobrze, bo niedługo misja w Kazachstanie. O kadrę w przeciwieństwie do naszej ligi i gry Legii w LM martwić się nie trzeba. Grupa eliminacyjna do MŚ jest bardzo wyrównana i tu wszyscy będą gubić punkty. Nie ma jakiegoś zdecydowanego faworyta i zdecydowanego outsidera. Myślę, że jest to gorsza grupa od tej z eliminacji do ME. Rumunia, Dania, Czarnogóra, Armenia i wspomniany Kazachstan. Już wyspiarze ślamazarni i słabi technicznie byli lepszymi rywalami. I najlepiej jest wygrać grupę oczywiście, żeby nie grać w barażach. Tyle, że nasza drużyna narodowa jest pewna swoich umiejętności, jest w niej duch i zgranie, jest szkielet, jest silna, podstawowa jedenastka. Adam ma łeb na karku to coś zawsze wymyśli. Będzie dobrze, bo drużyna jest świadoma swoich możliwości.

 

ISIA ZNÓW WYGRYWA

 

Agnieszka Radwańska w śpiewającym stylu wygrała turniej w New Haven. To drugie jej zwycięstwo w tym roku. Igrzyska jej nie poszły, bo ona po prostu Igrzysk nie lubi. Była w formie przed Rio i jak widać jest i po... Widocznie nie każdy jest tak przywiązany do barw narodowych jak Portorykanka Puig, Argentyńczyk Del Potro czy Serb Djokovic. Jakie to słabe jest przecież... Grać dla medali, a nie dla kasy. Bezsensu w ogóle. W Katowicach przypomnę Agnieszka też nie wystartowała, a wszyscy na to liczyli. Lada chwila startuje US Open i pewnie znów eksperci mają nadzieję na super występ Radwańskiej. Ona jednakże nigdy tu nie była nawet w ćwierćfinale. Zaczyna się jej okres, czyli końcówka sezonu i turnieje w Azji. Najważniejsze turnieje sie skończą i wtedy nadchodzi czas dla Isi. Każdy orze jak może. Nie deprecjonuję jej osiągnięć i zwycięstwa w New Haven, ale nie ma się czym podniecać. Była świeża po Rio przecież. Świeżuteńka... Zwycięstwo cieszy i to odniesione w wielkim stylu, ale to tylko turniej w New Haven... Podprowadzający pod US Open. Tutaj zagrają wszystkie Panie, które odpoczywały po turnieju w Cincinnati. Agnieszka dobrze zrobiła, że grała w New Haven, bo przecież nigdy nie awansowała do ćwierćfinału US Open. Zawsze będzie można się wytłumaczyć, że grała dwa turnieje pod rząd i nie starczyło sił na US Open. Można też będzie powiedzieć jak w Rio, że korty nie pasowały, że za mało czasu na aklimatyzację, że w ogóle po co ja tu przyjechałam? Przecież nie chciało mi się... Ale co by powiedziały na to media... Przyjadę i poodbijam z Chinką lobami zza lini końcowej, potem zagram z Łukaszem mikścika i ulotka:)) Jeszcze jedno. Któraś z trzech Pań, czyli Kerber, Muguruza albo Radwańska mogą zdetronizować Serenę Williams i zostać liderką rankingu. Jedna z tych czterech Pań nigdy nie wygrała żadnego turnieju wielkoszlemowego... Więc życzę Isi wygrania US OPEN i zostania nową liderką rankingu:)) Sam w to nie wierzę i po prostu nie lubię tej dziewczyny tak po ludzku... Nigdy nie lubiłem...

 

ANITA ZWARIOWAŁA, FAJDEK WIECZOREM DZIAŁA, MAJEWSKI KOŃCZY PCHANIE, LEWANDOWSKI NADAL W GAZIE I TO NIE ROBERT AKURAT...

 

Piłka nożna, tenis, a teraz czas na królową sportu. Same najpopularniejsze dyscypliny. Nadal mam niedosyt po Rio w wykonaniu polskiej lekkoatletyki, ale już odbyły się dwa mityngi Golden League i Memoriał Kamili Skolimowskiej. W dwóch mityngach w Lozannie i Londynie swoją wysoką formę z Rio potwierdzili Piotr Lisek i Marcin Lewandowski. W Lozannie Lisek był drugi skacząc 5,72. W Londynie Paweł Wojciechowski wysoko skakał i uzyskał wynik 5,71. Jemu akurat eliminacje w Rio nie wyszły. Lewandowski natomiast jest w tak wysokiej formie jak piłkarz Robert:)) Rekord Polski na 1000 metrów w Lozannie i najlepszy wynik w sezonie na 800 metrów w Londynie. Uzyskał tam 1:43:73. Mówił w Rio, że jest w życiowej formie i potwierdza to od ME w Amsterdamie. Na wyróżnienie zasłużyła jeszcze oczywiście malutka, drobniutka Sofia Ennaoui, która zdobyła serca kibiców występami w Rio. W Londynie zrobiła życiówkę na 1500 metrów. 4:01:00. Już niewiele brakuje do złamania granicy 4 minut, a z jej ambicją, wolą walki i nieustępliwością wszystko jest możliwe. Ale to jest nic w porównaniu z wyczynem Anity...

 

Nowy rekord świata w rzucie młotem to 82,98 m. Polska królowa sportu i młota nie zwalnia tempa. Zapowiedziała rekord świata w Rio i był. Zapowiedziała, że postara się poprawić ten rekord na Memoriale Kamili Skolimowskiej i poprawiła.

 

Działo się oj działo. Wstęp za darmo dla wszystkich widzów. Kto się zmieścił to mógł za darmo podziwiać Królową Młota Włodarczyk, Króla Młotu Fajdka, dwukrotnego mistrza olimpijskiego Tomka Majewskiego czy dwukrotnego srebrnego medalistę Igrzysk Olimpijskich Piotrka Małachowskiego. Same największe gwiazdy tuż po Rio gdzie jednym poszło, a innym nie... Gratka dla polskiej publiczności. Święto lekkoatletyki. Wszyscy czekali na to co zrobi ANITA. Sama powiedziała, że chciała godnie pożegnać schodzącego ze sceny czy raczej koła Tomka Majewskiego. Zrobił swoje dla pchnięcia kulą i zakończył bogatą karierę.

Anita Włodarczyk poprzedni rekord świata też ustanowiła na polskiej ziemi i chyba chciała, żeby tak zostało. W Rio młot poleciał poza granicę 82 metrów. Chciała to poprawić na Memoriale. Dla siebie, dla Kamili, dla Tomka, dla wszystkich. Zrobiła to w czwartej kolejce. Spokojnie się rozkręcała, żeby machnąć 82,98 m. Kolejna magiczna granica prawie przekroczona. W kosmicznej formie i w jakimś innym wymiarze przebywa od Rio polska gwiazda. 82,29 wymazujemy z tabel. Ile ta kobieta ma zamiar rzucić tym młotem:))? Rywalki zaczynają wątpić w sens uprawiania tej dyscypliny dopóki Anita będzie startować. Dokłada im po 5, a nawet 10 metrów. Nawet Panowie młociarze zazdroszczą takich rzutów... Kosmiczna Anita nie ma zamiaru się zatrzymać.

Paweł Fajdek pokazał, że po prostu nienawidzi eliminacji, nienawidzi wcześnie wstawać, a tym bardziej rzucać młotem o 10 rano. Wieczorem to inna bajka... Pokazał, że to on jest królem męskiego młotu i że mamy w młocie parę królewską. Tyle, że królowa w Rio założyła koronę, a król nie lubi wcześnie wstawać i zapomniał korony. Wczoraj Paweł machnął młotem na odległość 82,47 m. Najlepszy wynik w tym sezonie. Przerzucali się z Anitą wczoraj. Ciągnij Paweł do Tokio, bo jak widzisz Igrzyska pod Twoją nieobecność wygrywa się z wynikiem słabszym nawet od 79 metrów. Paweł wczoraj był sobą, a w Rio tego feralnego poranka po prostu nie był... Wypadek przy pracy akurat w najważniejszym dniu czterolecia. I tak bywa...

TOMASZ MAJEWSKI - odszedł ze sceny niepokonany. Wielcy mistrzowie tylko tak kończą kariery. Zakończył to zwycięstwem na Memoriale. Pchnął dalej niż w Rio, bo ponad 21 metrów. Podwójny mistrz olimpijski. Medalista MŚ i ME. Anita na pożegnanie mistrza pobiła rekord świata, a on wygrał konkurs pchnięcia kulą. Dziękujemy Tomek za wszystkie emocje i wzruszenia. Prawdziwy mistrz w każdym aspekcie. Szczery facet, który nic nie owija w bawełnę. Zawsze mówi jak jest i nie ubarwia. Szacunek wielki i podziękowania za możliwość obserwowania mistrza przez lata. Czas na młodzież teraz. Bukowieckiego i Haratyka:))

Piotr Małachowski - kolejna wielka postać naszej lekkoatletyki. W głowie ma chyba jeszcze tego Hartinga, bo rzuca krócej od Rio. Wczoraj przegrał nawet z Urbankiem, który zawiódł w Rio. Jeszcze się Piotruś nie może pozbierać po Rio. Nie dziwię się...

 

Startował jeszcze oczywiście Wojtek Nowicki i inni olimpijczycy z Rio.

Paweł Wojciechowski wygrał tyczkę z wynikiem 5,65m. Kamila Lićwinko wygrała skok wzwyż. I tyle... Polska królowa sportu jest piekielnie silna obecnie, ale na Igrzyskach było jak było... Memoriał gdzie nie ma presji, napięcia, jest zabawa pokazał, że mistrzowie są nadal w formie. I z drugiego szeregu atakuje młodzież. I supcio:))
 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz