KARUZELA PUCHARU ŚWIATA RUSZYŁA W WIŚLE!...


Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: wisła   skoki narciarskie   puchar świata  
23 listopada 2017, 15:04

    I zaczął się sezon olimpijski w skokach narciarskich. Za chwilę inne dyscypliny zimowe też wystartują w cyklu Pucharu Świata i zacznie się sprawdzanie formy olimpijskiej. My w Pjonchang liczymy przede wszystkim na skoczków narciarskich. Może nawet na trzy medale! Do tego liczymy na panczenistów i ciekawi Nas jak zaprezentuje się Justyna Kowalczyk. Czy będzie aż sześć medali jak w Sochi? Śmiem wątpić, ale wszystko się może zdarzyć. W Wiśle zobaczyliśmy, że polska kadra skoczków jest dobrze przygotowana i świetnie weszła w ten ważny sezon. Będzie dobrze, a tym bardziej, że mamy aż czwórkę wyrównanych skoczków. Każdy z nich może wygrać czy stanąć na podium. Co za tym idzie to Polska będzie faworytem w rywalizacji drużynowej. I nie ma innej opcji jak pierwszy medal w historii na Igrzyskach w drużynie. Każde inne miejsce będzie katastrofą!

 

JEST DOBRZE, A MOŻE BYĆ JESZCZE LEPIEJ!

 

   Nie mieliśmy jeszcze takiej sytuacji w polskich skokach narciarskich, żeby posiadać czwórkę zawodników, która może w każdym konkursie stanąć na podium. Stefan Horngacher stworzył drużynę. Przypomina mi on w tym Adama Nawałkę. Do tego dyrektorem sportowym jest Adam Małysz, a prezesem Apoloniusz Tajner. Nie ma możliwości, żeby to połączenie nie zadziałało. Małysz zrobił tyle dla polskich skoków co Tomasz Gollob dla żużla. Wążne jest, żeby takie wybitne postacie sportu były przykładem dla młodszych, żeby podążali śladem mistrzów. Mają od kogo czerpać wzorce, mają swoich idoli i dzięki temu dyscyplina się napędza. Sukcesy też sprowadzają sponsorów do danej dyscypliny, są lepsze tory żużlowe, lepsze skocznie, media się interesują i kibice. Same plusy, ale ktoś zawsze ten szlak musi przetrzeć i zachęcić młodzież do uprawiania danej dyscypliny sportu. Dzięki Małyszowi i Gollobowi jesteśmy w skokach narciarskich i żużlu. Złośliwi powiedzą, że tych dyscyplin nie uprawia wiele krajów na świecie i tak jest faktycznie. Tym łatwiej stać się potęgą. Tyle, że obie dyscypliny dostarczają bardzo wielu emocji i wzruszeń. Trzymają w napięciu do końca. I to też jest sztuka stać się potęgą w takich dyscyplinach.

   Ja akurat skoki narciarskie śledzę od 1992 roku, a więc pamiętam sukcesy niespodziewane młodziutkiego Adasia Małysza. Co to były za czasy. Związek to praktycznie nie istniał. Narodził się wielki talent, ale w pewnym momencie coś przestało działać. Całe szczęście, że po trzech sezonach zapaści Małysz nie pożegnał się ze skokami, bo bez jego sukcesów wątpię, żebyśmy mieli to co teraz, czyli sukcesy następców, medialność, zainteresowanie kibiców. Nie byłoby takiego profesjonalnego związku narciarskiego. To też się tyczy Justyny Kowalczyk oczywiście i może i w biegach będą następczynie jak Kamil Stoch w skokach. Takie talenty rodzą się jednak raz na ileś tam lat. Małysz i jego wielkie sukcesy przyciągnęły wszystko do skoków narciarskich. Najważniejsze, że coraz więcej młodzieży zaczęło trenować i wzorować się na mistrzu. I dzięki temu mamy teraz Stocha, Kubackiego, Kota i Żyłę. Adam odszedł, ale sukcesy mamy nadal i w niektórych przypadkach nawet większe. Chodzi tu o Igrzyska Olimpijskie i brak złota w kolekcji Małysza... Tu przebił mistrza Kamil Stoch. Największym jednak sukcesem Horngachera jest stworzenie najlepszej drużyny na świecie. Zawsze Małysz robił co mógł w drużynówkach, ale reszta kolegów nie była tak mocna. Brakowało przeważnie tego czwartego, żeby zdobywać medale w drużynówkach. Teraz pewność siebie zyskał Maciej Kot, Piotr Żyła potrafi zaskakiwać, a Dawid Kubacki też idzie coraz wyżej. Niezniszczalny jest Stefan Hula, a Stoch to klasa sama w sobie. Potencjał jest potężny, a wyzwolił go właśnie Horngacher. Austriak był bardzo dobrym skoczkiem, ale brakowało mu tego błysku, żeby osiągać wielkie sukcesy. Za to w drużynówkach był nie do zastąpienia. Tam zdobywał sukcesy największe i jak widać teraz jako trener też stawia na drużynę. Wyzwolił motywację znów do skakania u Kamila Stocha. Mistrz świata, podwójny mistrz olimpijski, zdobywca Pucharu Świata! Nie dziwne, że Kamil zgubił gdzieś motywację. Jak osiągasz wszystko w danej dyscyplinie i jesteś na szczycie to musisz sobie znaleźć jakiś cel po co to dalej robisz. W tamtym sezonie takim celem był triumf w Turniej Czterech Skoczni! Stochowi brakuje tylko mistrzostwa świata w lotach, ale tutaj jest ciężko, bo Kamil nie jest typowym lotnikiem. Oprócz tego jest wśród największych skoczków wszechczasów.

   Czego mi tylko brakuje... Chyba kolejnych talentów jakie się widzi u Austriaków, Niemców, Słoweńców i Norwegów. Konkursy w Wiśle pokazały, że mamy piekielnie mocną piątkę, ale potem już jest duża przerwa. Japończycy też widać mają następców. Tak czy owak to jest teraz czas Dawida, Macieja, Piotrka i Kamila. Pokazali już w tamtym sezonie  wielką formę jako drużyna. Nie schodzili z podium Pucharu Świata, a wisienką na torcie czy truskawką był tytuł mistrzów świata! Teraz czas na potwierdzenie tego w tym olimpijskim sezonie. Kolejna szansa na zapisanie się w historii jako najlepsza drużyna skoczków wszechczasów. Medale olimpiskie mamy, ale w drużynie jeszcze nie... Wisła pokazała jednak, że jest ok. Pytanie w Pjongczang będzie tylko jedno. Czy uda się zdobyć tytuł mistrzów olimpijskich, bo medal już można zawiesić na ich szyjach. W sporcie nie ma nic pewnego, ale nie wyobrażam sobie braku medalu w drużynówce. Musiałby się stać kataklizm. Kontuzja albo katastrofalna forma któregoś z żelaznej czwórki. Tyle, że w rezerwie zawsze jest Stefanek. Obserwowałem wnikliwie te konkursy w Wiśle i tak w skrócie napiszę jaka moim zdaniem jest forma każdego z żelaznej czwórki.

   Kamil Stoch - po tamtym sezonie w którym był w kapitalnej formie ten też otworzył dobrze. Wygrał Turniej Czterech Skoczni i o mały włos nie zgarnął Kryształowej Kuli. Zabrakło sukcesu indywidualnego na mistrzostwach świata w Lahti. To powetował sobie w drużynie. Największe sukcesy odniósł Stefan Kraft, który jest jakby kopią Stocha. Podobna technika, podobna fizyczność, podobny wzrost. Widać, że Stocha tamten sezon napędził i odzyskał pod wodzą Horngachera radość ze skakania. W Wiśle widać było, że jest ok. Brakuje powtarzalności skoków i dobre przeplata słabszymi, ale jak odpali to leci daleko. W konkursie indywidualnym miał też sporo szczęścia w drugiej serii, bo trafił na dobre warunki... Czołowa trójka po pierwszej serii miała je fatalne tym badziej czapki z głów przed Kobayashim. W drużynówce też jeden skok słabszy, a drugi już mistrzowski. Ma doświadczenie wielkie i jak przyjdzie wielka forma to powetuje sobie w Pjongczang brak medalu indywidualnego z mistrzostw świata w Lahti. Stać go na wszystko. Nawet na dwa złote medale i kolejny złoty z drużyną. Nie wiem czy ktoś tego dokonał w historii, czyli trzy złote medale na jednych Igrzyskach w skokach narciarskich... Wszystko jest możliwe... Kamil umie trafić z formą na najważniejszą imprezę. Tym bardziej, że Lahti nie poszło tak jakby chciał. W Pjongczang może się odkuć!

   Piotr Żyła - pod wodzą Horngachera osiąga największe sukcesy w karierze! W tamtym sezonie trzecie miejsce w Turnieju Czterech Skoczni i dwa medale na mistrzostwach świata! Indywidualnie brązowy i złoto w drużynie! Zawsze się mówiło, że Żyła ma najlepsze odbicie ze wszystkich skoczków, ale nie umiał tego wykorzystać. Do tego ciężko za nim nadążyć i wiele rzeczy robi po swojemu, a nie tak jak trener nakazuje... Austriakowi udało się jednak dotrzeć również do niego. W Wiśle zawalił drużynówkę i widać było, że szuka jeszcze formy. Stać go jednak na wybitne skoki. Pokazał to w Lahti na mistrzostwach świata. Wydaje się, że nie ma on nerwów. Jak jest w formie może bardzo wiele. Nie kalkuluje tylko skacze. Ta cecha, że za wiele nie myśli jest atutem jak jest w super formie. Gorzej jak coś nie gra i się śpieszy oraz gubi technikę. Wydaje się jednak, że sztab trenerski ma go pod kontrolą. Potrafi go okiełznać, a to jest sztuka. Dlatego z nim też powinno być dobrze w Pjongczang. Potrafi odpalić i już wie, że to daje efekty tak jak w poprzednim sezonie. Jest niezbędny w drużynie. I nie sądzę, że w Pjongczang Horngacher postawi na kogoś innego niż żelazna czwórka. Chyba tylko kontuzja może coś zmienić w składzie.

   Maciej Kot - w końcu zaczął skakać na miarę talentu i pierwsze sukcesy odnosi pod wodzą Austriaka... To nie przypadek, że każdy ze skoczków zanotował wyraźny postęp. Stoch odzyskał radość ze skoków i motywację. Żyła został okiełznany i skacze jak nigdy wcześniej i za nim najlepszy sezon w karierze. Kot zawsze był uważany za perfekcjonistę o nienagannej technice. Tyle, że zawsze czegoś brakowało. Mówiło się, że głowy. Nie wytrzymywał presji sobie narzuconej. Pracuje mocno z psychologiem, staje się pewniejszy siebie i to widać. Może akurat drugi skok w Wiśle nie oddaje tego, ale poprzedni sezon pokazał na co go stać. Pierwsze zwycięstwa w Pucharze Świata, tuż za podium w Turnieju Czterech Skoczni i wysokie miejsce w generalce. Zaczął skakać na miarę możliwości. Oczywiście pod wodzą Horngachera! Austriak cuda zdziałał z tą kadrą w tamtym sezonie. Każdy z nich jest odmieniony. Oczywiście widać po Maćku, że on czasami za bardzo chce. W Wiśle jakby na chwilę wróciły demony przeszłości. Miał w drugiej serii  dobre warunki, ale popsuł skok... To dzieli go jeszcze od mistrza jakim jest Stoch. Stoch w drugiej serii wykorzystał warunki perfekcyjnie, a Kot się troszkę podpalił. Mam nadzieję, że współpraca z psychologiem nie pójdzie na marne, bo to również silny punkt drużyny. Oczekuje sam od siebie bardzo dużo i może to czasem przeszkadza. Najważniejsze jednak, że już umie wygrywać. Przecież i Kamil i Piotrek i Maciej mogą zdobywać medale w konkursach indywidualnych w Pjongczang! Każdy z nich może wygrać. Zadecyduje dyspozycja dnia. Przecież Kamil to już fachowiec w wygrywaniu najważniejszych imprez, Piotrek już poznał smak medalu indywidualnego na mistrzostwach świata, a Maciej już wie, że umie wygrywać konkursy Pucharu Świata. Każdy z nich ma już doświadczenie i sukcesy, a który odpali w Igrzyskach to nie wiadomo na teraz. W Lahti też liczyliśmy na medale indywidualne, a zdobyliśmy tylko brąz! Jak pokazał sukces w drużynie można było więcej. Tak czy owak mamy trójkę i każdy z nich może zdobyć medal indywidalnie. Fajny kłopot bogactwa, że nie trzeba liczyć tylko na jednego jak to było w przypadku Adama Małysza.

   Dawid Kubacki - mistrz lata. Wszyscy czekają kiedy przełoży to na skakanie w zimie. Uwielbia lato i skoki na igielicie i wydaje się, że nadszedł sezon w którym w końcu wedrze się do ścisłej światowej czołówki i powalczy o podium, a może i zwycięstwo w pojedyńczym konkursie. W Wiśle skakał bardzo dobrze. Mnie tylko martwi jego parabola lotu... Lata nadal za wysoko i wytraca prędkość pod koniec. Tę parabolę genialną mają właśnie Kraft czy Stoch. Oni nie tracą tej szybkości na progu w locie. Fajnie też skacze ten Kobayashi. On przecież świetnie też skakał w lecie i od razu to przełożył na zwycięstwo w Pucharze Świata! Czyli można jednak przełożyć letnie skakanie na formę w zimie. Może też Dawid pójdzie śladem Japończyka. Wydaje się, że nadszedł czas. Czas na pierwsze podium w zawodach Pucharu Świata. W kontekście Pjongczang może tak wyskoczy jak Żyła w Lahti? Kto wie...

 

   A co ze Stefankiem Hulą? Ktoś go nazwał polskim Kasaim! Ma on przecież tyle samo lat co Stoch czy Żyła! Tyle, że w kadrze jest bardzo długo. Zawsze skacze swoje. Przypomina mi Wojciecha Skupienia, który nie schodził poniżej przyzwoitej formy, ale też rzadko robił coś więcej. Skakał zawsze w okolicach punktu K. Hula skacze podobnie. Nie zawodzi, ale teraz wydaje się, że jest w życiowej formie.

   Jeżeli chodzi o Pjongczang i skoki narciarskie to jestem pewien, że będą to kolejne Igrzyska z medalem. W konkursach indywidualnych mamy kilka asów, a czwórka z nich zdobędzie medal w drużynówce. Nie ma innej opcji. To jest ich czas. My będziemy marzyć o złocie w konkursie drużynowym oczywiście. Z pewnością liczymy na skoczków, potem zobaczymy czy Justyna jest w stanie coś zdobyć na ostatnich Igrzyskach w karierze. Kto wie jak wypadną panczeniści i panczenistki, bo oni przecież w ostatnim czasie zdobywali medale, a w Sochi aż 3! Może biathlonistki zaskoczą miło, a może ktoś wyskoczy w innej dyscyplinie całkiem z pudełka. Sześć medali jednak z Soczi będzie piekielnie ciężko powtórzyć. Jak będą z cztery to też nie będzie źle, bo przecież jednak potęgą w sportach zimowych to nie jesteśmy...

Angilia
25 listopada 2017
super strona

Dodaj komentarz