Najnowsze wpisy, strona 1


ŚWIAT DUCHOWY 3
Autor: rasmarsom | Kategorie: ŚwiadomoŚĆ 
11 kwietnia 2024, 20:06

   Co jest ważne, a może najważniejsze w ewolucji duszy? Oczywiście miłość. Miłość daje pozytywną energię. Zależy jednak jaka jest to forma miłości. Ja doświadczyłem zarówno bardzo pozytywną formę miłości jak i bardzo negatywną. Z perspektywy czasu na wszystko powinniśmy patrzeć jak na doświadczenie. Powinienem tu też wspomnieć o mocy myśli i wizualizacji tych myśli w rzeczywistości. Często nie wiemy skąd pojawia się dana myśl. Czy może jest ona przekazem od wyższej świadomości naszej? U mnie wytworzyła się w pewnym momencie bardzo silna myśl i związana z tym energia. Pomyślałem, że przebiegnę maraton. Ta myśl tak się zakorzeniła gdzieś głęboko we mnie, że dokonałem tego. Najciekawsze jest to, że od tamtej myśli dałem się prowadzić, nie myślałem dużo o maratonie. Okazało się, że wszystko co robiłem zbliżało mnie do tego celu w sposób dla mnie nieświadomy. Tak jakby ta silna myśl sprawiła, że wyższe wymiary pomagały mi w tym. Jeżeli natomiast chodzi o miłość i jej najprostszą formę, czyli miłość kobiety i mężczyzny to zawsze marzyłem o tym. Zawsze chciałem to przeżyć, doznać. Był okres, że miałem potężną energię w sobie i dużo światła, ale chciałem tym obdarzyć kogoś. Kogoś wyjątkowego. Czułem, że świat i ludzi obdarzam tą energią i dostaję ją z powrotem. Myśl, że chcę kochać jedną kobietę stawała się coraz silniejsza. Podświadomie czułem, że jest ona gdzieś blisko. Często szukamy miłości daleko od nas, a okazuje się, że ona jest bliżej niż myślimy. U mnie tak było, że w zasadzie niewiele wskazywało, że to ona jest. Znacie to z pewnością, że spotykacie pierwszy raz kogoś i od razu czujecie przyciąganie czy "chemię". Każdy z nas jest zagęszczoną energią jako ciało fizyczne i ma własne pole elektromagnetyczne. Każdy ma swój określony wzorzec energii. Nie potrafimy logicznie tego wytłumaczyć dlaczego akurat ta osoba. Wzajemne wzorce energii przyciągają się, przyciągają się dusze. Następuje jakieś zrozumienie między dwoma aspektami świadomości. Mówi się, że nadajemy z kimś na tych samych falach albo że rozumiemy się bez słów. I to jest prawda. Czujesz, że pierwsze spotkanie nie jest ostatnim i czujesz też, że ta osoba myśli tak samo. To jest telepatia. Mamy zdolność odczytywania myśli drugiej osoby. Na początku nie wiedziałem czy to miłość jest. Wszystko się rozwijało. Wiedziałem, że chcę być przy tej kobiecie i ona czuła to samo. Nie wiem czy byliśmy na tym samym poziomie świadomości i zrozumienia. Przekazywaliśmy sobie jednak bardzo dużo. Okazało się, że ona swoje myśli zapisała w przeszłości. Chciała mieć męża, rodzinę, dziecko. Myśli nie od razu stają się rzeczywistością, bo nie znają czasu. Ważne, że wytwarzają takie pole energii, że wtedy masz wrażenie, że ktoś lub coś pomaga ci w realizacji. Prosisz i to będzie ci dane. Poznałem miłość, która się rozwija dzień po dniu. Pozytywna energia wtedy jest coraz większa i można osiągnąć miłość agape wtedy, czyli miłość do wszystkiego i wszystkich. Znacie to uczucie zakochania, znacie to uczucie jak już wiecie, że jest ono obopólne. Jest to potężna moc energii. Czujesz, że możesz zdobyć świat. Wszystko jest piękniejsze niż było wcześniej, kochasz wszystko i wszystkich. Chcesz powiedzieć całemu światu, że kochasz i jesteś kochany. Czy jest coś wspanialszego? W tamtym okresie napisałem przecież moją książkę do której zabierałem się 10 lat. Nieważne jaka ona jest, nie ma znaczenia czy dobra czy nie, ale jest moja. Tam zawarłem siebie, swoje myśli, uczucia i swoją duszę oraz swój wzorzec energii. Jak czytam książki to okazuje się, że pisarze wiele książek piszą w krótkim czasie. U mnie było tak samo. 2 tygodnie i 120 stron. Pisałem to na bardzo pozytywnej energii. Jestem pewien, że miałem to zrobić, ale potrzebowałem czasu i miłości do tego. Miłość nie zna granic, nie wymaga i nie potrzebuje słów. Ona po prostu jest. Jest ona wolnością i nie jesteś w stanie kogoś zmusić do miłości. Nie jesteś w stanie też nikogo zatrzymać na siłę, bo wszyscy mamy wolną wolę. Miłość jest połączeniem dusz. Obie zakochane osoby jednak w pewnym momencie mogą poczuć zmianę u partnera czy partnerki. Telepatycznie czujesz, że coś jest nie tak. Twoje myśli się zmieniają, twoja aura też, są wątpliwości. Czujesz głęboko w sobie, że ta miłość się skończy. Tak jakby to tylko było jakieś doświadczenie. Ja przecież miałem myśli, żeby poczuć miłość wzajemną. Doznałem tego. Ona miała myśli, żeby założyć rodzinę, mieć męża i dziecko. Oboje potrzebowaliśmy czegoś innego na poziomie ewolucji duszy. Nie twierdzę, że ona też nie szukała miłości, ale jej plan życiowy był inny. Na poziomie ludzkich uczuć i emocji jest to dramat. Dramat jak widzisz, że ktoś kogo kochasz odchodzi. Na dodatek pojawia się ktoś inny i to niespodziewanie. Wytłumacz wtedy takiej osobie, która zostaje porzucona, że tak ma być. Wytłumacz jej, że właśnie tego chciała na poziomie doświadczenia duchowego. Miłość więc może być pozytywną energią, ale może też stać się bardzo negatywną. Wszystko działa na zasadzie równowagi. Twoje emocje i uczucia nie pozwalają spojrzeć na to z innej strony, ze strony duszy i świadomości. Wydaje ci się, że właśnie następuje koniec świata, że ziemia usuwa się spod nóg. Czujesz ból fizyczny, duchowy, emocjonalny i ból serca. Wszędzie gdzie jesteśmy zostawiamy swoje pole energetyczne. Ja widziałem ją wszędzie tam gdzie spędzaliśmy razem czas. Mamy siedem czakr i czakra serca jest takim centrum energii w ciele fizycznym. To znaczy czakr jest więcej, ale te siedem jest najważniejsze. Ja dowiedziałem się od medium, że mam kłopoty często z czakrą gardła. Pamiętam jak doznałem oczyszczenia tam i byłem sceptyczny bardzo wtedy. Okazało się, że to zadziałało i to w zasadzie od razu po oczyszczeniu. Pamiętam też, że medium powiedziało mi, że na "złamane serce" nie ma uzdrowienia. Tutaj chodzi już o głębsze zrozumienie na poziomie wyższej świadomości. Nie pojmiesz tego gdy w Tobie jest totalna dysharmonia. Uczucie jest takie jakbyś odłączał się od kogoś świadomości i od czyjejś duszy, a także ciała fizycznego. Musi to spowodować potężne turbulencje. Nie spodziewałem się że aż takie, bo trwało to pół roku. Okazało się, że ta miłość, to przywiązanie było potężniejsze niż wydawało się mi i jej. To wcale nie jest tak, że tylko ja cierpiałem. Dla niej też to było potwornie trudne, ale ona miała inny plan życiowy duszy i osiągnęła go. Ona chciała mieć rodzinę i okazało się, że ma. Chciała mieć dziecko i ma. Jej się udało i mi też, bo ja przecież chciałem tylko doznać miłości. Dlatego życie polega na doświadczaniu. Zrozumienie danego doświadczenia przychodzi po jakimś czasie.

   Ja zadawałem pytania dlaczego tak się stało. Na szczęście była przy mnie dusza innej kobiety, która cudownie śpiewała. Okazało się, że mój głos i śpiew też jej się podobał. Było między nami porozumienie dusz. Ona w zasadzie w większości czytała co ja piszę po rozstaniu. Brała wszystko na siebie. Gdyby jej wtedy nie było bym pewnie oszalał. Oczywiście to zbliżyło nas do siebie. Mówią, że najlepszym lekiem na zranioną miłość jest kolejna i coś w tym jest. Może nie traktowałem tego tak, ale miałem myśl, że muszę stąd uciec jak najdalej, żeby łatwiej zapomnieć. Co ciekawe to na czacie na którym śpiewaliśmy wszyscy ją podrywali, ale ona wybrała mnie. Zwała się Myszką. Okazało się jednak, że oszukała mnie w paru sprawach. Nie miało to wielkiego znaczenia, ale oszukała mnie jeżeli chodzi o wygląd fizyczny. Miałem jej zdjęcia jak miała 18 lat, a okazało się, że się bardzo zmieniła. Tak bardzo, że czar prysł. Czy ja wtedy miałem pretensję? Po prostu kolejne doświadczenie i rozczarowanie. Dla niej również. Nie oznacza to, że nie miała pięknej duszy. Chciała po prostu poczuć coś wyjątkowego, poczuć miłość, a wiedziała, że nie wygląda tak, że wielu facetów będzie z nią chciało być. Na poziomie duchowym ja potrzebowałem jej w danym momencie, a ona mnie. Nie można tego oceniać ani mieć poczucia winy. Nie można nikogo oceniać. Każdy ma swój plan życia. Ja chcę czegoś doświadczyć z daną duszą albo ta dusza ze mną. Oboje uczymy się w tej inkarnacji. Wszyscy się uczymy i ewoluujemy. Podstawą jest zrozumienie tego. Nie zrozumiesz tego jeżeli nie połączysz się z Wyższą Świadomością, a to może osiągnąć każdy. Piszę o miłości, bo przecież mamy czas wiosny. Dla mnie wiosna jest zmartwychwstaniem i takim przebudzeniem do życia. Jest więcej miłości wokół nas, bo jest cieplej, słońce daje energię, cała natura zaczyna żyć. Mamy większą potrzebę miłości. Pamiętaj jednak, że możesz kochać wszystko i wszystkich, a jeżeli kochasz daną osobę to ona jest zawsze wolna. Ma swoją własną wolę i jeżeli będzie chciała odejść to odejdzie. Pozwól jej na to tak jak ja pozwolilem. Gdybym zatrzymał miłość na siłę to ona by była nieszczęśliwa i ja, a tak jest szczęśliwa z kimś innym. Poszła swoją drogą, bo taka była jej droga, a ja tylko byłem ważnym, może nawet bardzo ważnym etapem i może spotkamy się jeszcze na innym poziomie wymiarów albo w innej inkarnacji. W tej plan był taki, żeby to był krótki, ale intensywny okres czasu razem. Jesteśmy jedną Świadomością i wszystkim co istnieje. Nasze dusze jednak potrzebują w danym momencie życia czegoś innego i trzeba to zaakceptować. Jeżeli nie będzie zarówno pozytywnych jak i negatywnych doświadczeń to się nie rozwiniemy. Tak to działa. Nie napiszę, że ja to wiem, ale ja to czuję i zawsze czułem. Odpowiedzi dostajesz na różnych etapach swojej ewolucji duchowej, ale naucz się słuchać siebie, swojej intuicji. To jest klucz.

SPRAWY DUCHOWE 2
Autor: rasmarsom | Kategorie: ŚwiadomoŚĆ 
10 kwietnia 2024, 22:16

   Wyobraźmy sobie, że rodzimy się i wiedza o reinkarnacji i o Bogu jako o Boskiej Świadomości jest powszechna i większość świata w to wierzy i to wyznaje. Dziecko rośnie i ta wiedza jest mu przekazywana przez rodziców, przez edukację, przez religię. Staje się do dla niego normalne, że jego dusza sama wybrała taką inkarnację, takich rodziców i że ma duchowy plan życia do wykonania. Dziecko miałoby też świadomość, że być może jest to jego kolejne życie na Ziemii, a może, że dopiero pierwsze, bo wcześniej żył w ciele fizycznym na innych planetach. Mogłoby też odkryć, że jest duszą o wysokiej świadomości i przybyło na Ziemię, aby podnosić ogólną świadomość ludzkości i zrozumienie. Ci ludzie, którzy by twierdzili, że to wszystko są bzdury byliby wyśmiewani, szykanowani i potępiani. Nie sądzę jednak, że by tak było. Świadomość, że dusza jest nieśmiertelna daje bardzo dużo możliwości. Świadomość, że wszyscy jesteśmy aspektami jednej Najwyższej Świadomości, którą nazywamy Boskością, ale na różnych poziomach ewolucji też zmienia bardzo postrzeganie życia i rzeczywistości. Dążę do tego, że mniejszość, która by wierzyła np. w materializm i w to, że życie jest jedno po prostu by sobie spokojnie żyła z tym przeświadczeniem bez szykan ze strony większości.

  Rzeczywistość jest jednak inna. Urodziłem się chrześcijaninem więc o tej religii sporo wiem. Nie chcę się wypowiadać na temat innych religii, bo mam jeszcze dość małą wiedzę na ten temat. Powszechne wierzenia są takie, że urodziłem się z grzechem pierworodnym, że Jezus mnie uratował, bo zmarł za moje grzechy. Dowiedziałem się też, że jestem grzesznikiem i muszę prosić Boga o przebaczenie, spowiadać się, bać się Boga. Dostałem listę rzeczy, których nie mogę robić. Miałem też świadomość, że jak będę popełniał ciężkie grzechy to trafię do Piekła. Bój się, miej poczucie winy i żyj zgodnie z tym co ci powie ksiądz i 10 przykazań, a trafisz do Nieba. Czy ktoś to i wiele innych rzeczy kwestionuje? Oczywiście, że nie, bo jak zaczniesz zadawać niewygodne pytania to nazwą Ciebie heretykiem, rodzina będzie się wstydzić. Jak zaczniesz mówić otwarcie, że wierzysz w reinkarnację to większość się będzie śmiać z Ciebie, wyszydzać, kpić, potępiać. Jednak jeżeli spojrzysz na wiarę chrześcijańską to wiele jest tam sprzeczności i wiele się nie zgadza. W każdej religii nie chodzi jednak o zadawanie pytań, ale o wiarę w ustalone dogmaty. Jednym słowem masz nie myśleć tylko przyjmować wszystko jak zostało ustalone. Jest to forma więzienia umysłu. Jedna z najskuteczniejszych na tej planecie. Mamy oczywiście Biblię i jest to Księga Mądrości i Tajemnic Świata. Jednak była ona zmieniana i błędnie tłumaczona. W wielu przypadkach jest też błędnie interpretowana. Jest też pełna sprzeczności. Bóg, który jest miłością i kocha wszystkie swoje stworzenia, a w Starym Testamencie jednak był okrutny i srogi i karał ludzi. Co jest jednak podstawą tej wiary? Oczywiście Jezus Chrystus. Jego nauki są bardzo cenne, ale pytanie jest inne. W tamtych czasach było wielu proroków. Byli to ludzie, którzy inkarnowali się na Ziemi i posiadali większą świadomość. Żyli oni po to, aby zwiększać zbiorowe zrozumienie ludzi i podnosić ich świadomość, aby byli bliżej Boskości. Jezus o ile oczywiście żył, bo jakoś nie trafia to do mnie, że tak wielki człowiek nie został odnotowany przez ówczesnych historyków poza jedną wzmianką. Być może w tamtych czasach było wielu takich i Jezus się bardzo nie wyróżniał. Narodził się z Maryi Dziewicy. Ludzie w to wierzą 2000 lat. Ja nie mam z tym problemu, że urodził się normalnie, że miał żonę i dzieci i że był normalnym człowiekiem z ogromną wiedzą i świadomością i chciał ją przekazać światu. Nie mam też problemu z tym, że przeżył ukrzyżowanie i po prostu go odratowano, a potem podróżował po świecie. Jakie to ma znaczenie? Najważniejsze są jego nauki, bynajmniej dla mnie. Taka jednak wersja Jezusa jest nie do przyjęcia dla chrześcijaństwa, bo przecież wszystko opiera się na zmartwychwstaniu. To ma trzymać ludzi w wierze, że Bóg zesłał swojego Syna, który poświęcił się dla ludzkości i odkupił przez śmierć nasze grzechy. Ja tego nie kupuję. Duża część świata to kupuje, a dlaczego? Bo to istnieje 2000 lat i tak ma być.

  Każdy człowiek wie co jest dobre, a co złe. Na poziomie duchowym wszystko jest znacznie prostsze niż na poziomie ludzkim. Wiele rzeczy jest łatwiej wyjaśnić. To wszystko jednak musisz poczuć w sobie. Możesz wierzyć w jakąkolwiek religię, ale pamiętaj, że każda więzi twój umysł. Jedynym sposobem, żeby uwolnić świadomość jest wyjście z religii. Nie masz w to wierzyć ślepo, że nie umierasz, a umiera tylko twoje ciało. Jeżeli postanowiłeś, że chcesz poszukać prawdy, bo żadna religia ci tego nie daje to jest to proces. Otwierasz świadomość i dopuszczasz inną ewentualność. Czy jeżeli byłbym zagorzałym chrześcijaninem to bym zgłębiał wiedzę na temat inkarnacji? Oczywiście, że nie, bo bym uważał, że to są herezje i samo zło, że to dzieło Szatana. Czy ta wiedza daje mi poczucie strachu i poczucie winy? Pewnie, że nie. Kościół oferuje te negatywne energie w nadmiarze w celu kontroli. Czy teraz czuję się kontrolowany? Nie, ponieważ mam wolną wolę. Mam jak każdy jakiś plan życia, który realizuję albo i nie. Nie muszę się jednak przejmować czy trafię do Nieba czy do Piekła. Nie boję się Boga, który mnie osądza i decyduje o moim losie, bo wiem, że on jest Oceanem Świadomości, a ja jestem kropelką tak jak każde istnienie. Co się stanie jak nie wykonam zadania w tej inkarnacji? Nic się nie stanie. Po prostu przepracuję to życie, spojrzę na nie jako dusza po opuszczeniu fizycznego ciała i podejmę decyzję czy chcę tu wrócić czy nie. Czy taka świadomość nie powoduje, że życie widzi się inaczej? Oczywiście jesteśmy w ciałach fizycznych, mamy emocje, myśli, złe i dobre doświadczenia. Każde doświadczenie powoduje ewolucję duszy. Każda dusza dąży do równowagi i harmonii, a żeby to osiągnąć muszą działać zarówno pozytywne energie jak i negatywne. Nawet najgorsze doświadczenia uczą Nas i rozwijają. Dlaczego ja w pewnym momencie życia wytwarzałem tylko negatywną energię? Bo uważałem, że świat jest zły. Pójście w skrajności powoduje, że oddalasz się od Boskiej Świadomości, tracisz połączenie ze swoją duszą. W momencie pogodzenia się z tym, że ja tu nie pasuję, że może nie dopasowałem się do częstotliwości tej planety, że może jestem za wrażliwy, że nie wiem o co tu chodzi postanowiłem odejść. To powodują skrajne negatywne myśli, którymi tworzymy rzeczywistość. Czy doznałem jak mnie odratowano duchowego i świadomego przebudzenia? Oczywiście, że nie. Byłem cholernie zły, że się nie udało opuścić tego świata. Czy jednak odnalazłem Światło? Nie odnalazłem i dalej żyłem w Ciemności. Impuls przyszedł dopiero po pół roku albo nawet więcej. Myślami tworzymy wszystko i ja np. pół roku nie wychodziłem z domu. Może mówił do mnie Anioł Stróż i przewodnicy duchowi, ale nie słuchałem. Wydawało mi się, że jak wyjdę z domu to cały świat i wszyscy ludzie wiedzą, że byłem w psychiatryku. Myśli mogą spowodować bardzo negatywną energię. Światło zacząłem dostrzegać kiedy zacząłem ćwiczyć ciało fizyczne, a wtedy też trafiałem na książki i filmy, które mnie prowadziły. Odblokowałem świadomość i wtedy mogłem dostawać odpowiedzi zgodnie z zasadą : "Proście, a będzie Wam dane". Nastąpiło oświecenie i wszystko czego potrzebowałem trafiało w moje ręce. Jeżeli nie miałbym bardzo negatywnego doświadczenia to nie miałbym też tego bardzo pozytywnego. Wszystko się równoważy. Moje życie się zmieniło, ponieważ odkryłem to co miałem odkryć. Czułem, że wszyscy mi pomagają ze świata niefizycznego. Czułem, że należę do Boskiej Świadomości jak wszystko i wszyscy. Spływała na mnie potężna energia, ale tylko dlatego, że przyciągałem ją pozytywnymi myślami. Wszystkie negatywne rozproszyły się i odeszły. Od jakiegoś czasu znów mam pragnienie pogłębiania wiedzy i rozwijania duszy. Znów trafiam na to co mi daje odpowiedzi. Wracam też do tego co mi dawało kiedyś odpowiedzi. Jest to proces ewolucji duszy i większego zrozumienia i to trwa w nieskończoność. To jest właśnie najpiękniejsze. Nieśmiertelna Dusza i Nieskończona Świadomość. Wiecie jakiego komunikatu nie znosi ten system w którym jesteśmy więźniami? Nie ma się czym martwić:)) Wyzbycie się strachu, lęku i poczucia winy jest kluczem do rozwoju świadomości. A dzisiejszy świat jest na tym oparty co powoduje tyle zła, manipulacji i kontroli, a wcale tak nie musi być. Będzie tak tylko wtedy jak zbiorowa świadomość ludzkości się nie przebudzi.

  

ŚWIAT DUCHOWY
Autor: rasmarsom | Kategorie: ŚwiadomoŚĆ 
08 kwietnia 2024, 21:49

   Czym jest dusza? Dokąd ona wędruje po śmierci? Czy to wszystko jest takie banalne jak głosi "oficjalna nauka"? Rodzimy się jako przypadek Kosmosu, żyjemy i umieramy. Czy wtedy następuje koniec i to nasze życie nie ma głębszego sensu? Są powody dla których nauka tak to postrzega. Taki brak wiary w głębszy sens życia powoduje skupianie się tylko na materialnej stronie życia. Mieć więcej i więcej i więcej, bo przecież życie jest jedno więc trzeba je wykorzystać maksymalnie. Jesteś biedakiem na tym świecie to masz pecha, taki twój los. Źle trafiłeś. Jesteś chory poważnie to też nie miałeś czy miałaś szczęścia, a ponieważ zgodnie z nauką życie jest jedno to co zrobisz jak nic nie zrobisz. Po co nauka tak to postrzega? Żebyś biegł, gonił, żebyś próbował złapać marchewkę na kiju, żebyś się nie zastanawiał czy istnieje coś takiego jak dusza czy tym bardziej, że twoja dusza jest nieśmiertelna. Masz dążyć do lepszego domu, lepszego samochodu, większych wygód itd. itp., bo przecież życie jest jedno... Lecz ilu jest takich ludzi na świecie, którzy mają nieograniczone bogactwa i życie jak w bajce? Jest to niewielki procent i oni faktycznie mogą postrzegać naturę życia bardzo trywialnie i prymitywnie. Większość jednak walczy każdego dnia o przetrwanie, wielu umiera z głodu, wielu ginie w bezsensownych konfliktach zbrojnych, wielu ciężko choruje. Powiedz takim ludziom, że są tylko jakimś odpadem Kosmosu i ich życie nie ma sensu, bo niewiele mają, a do tego cierpią. Gdzie wtedy szukać pocieszenia? Do tego właśnie zostały stworzone religie. W gruncie rzeczy wszystkie opierają się na starożytnych wierzeniach. Wmawia się Nam, że Bóg sobie siedzi gdzieś na chmurze i decyduje o Twoim losie. Ma 10 rzeczy, których nie możesz robić, bo w przeciwnym razie trafisz do Piekła. Bóg ten ma jednak problem, bo jest tyle religii na świecie... Za kim bardziej jest? Za chrześcijaninem, islamistą, buddystą, hinduistą? Który jest jego naród wybrany? Przecież każda religia uważa, że to ona jest najprawdziwsza i ona wie co Bóg chce, żebyś robił i w co wierzył. Jesteś chrześcijaninem to masz świadomość, że rodzisz się z grzechem pierworodnym, ale na całe szczęście Jezus zmarł za Twoje grzechy i zgładził grzechy świata. Na dodatek zmartwychwstał... I co jest Twoim pocieszeniem w tym życiu? To, że jak nie będziesz mocno grzeszył to trafisz do Nieba i jak Jezus powtórnie przyjdzie to zmartwychwstaniesz. Zanim jednak do tego dojdzie masz klękać, przepraszać Boga, bać się Go, mieć poczucie winy, przepraszać za grzechy, prosić o przebaczenie. Jeżeli jednak nagrzeszysz to idziesz do księdza, spowiadasz się i on Ci daje rozgrzeszenie. Dlaczego on? Ponieważ tylko on ma bezpośrednią komunikację z Bogiem. Ty jej niestety nie masz... Jeżeli jej nie masz to jedyna szansa spotkania z Bogiem jest w kościele i tam ksiądz jako pośrednik wytłumaczy Ci o co chodzi w Biblii i jak masz ją rozumieć... Ja np. przeczytałem całe Pismo Święte i potem przez pół roku chodziłem do Kościoła co tydzień na mszę, żeby skonfrontować to czego się dowiedziałem z Biblii z naukami Kościoła. Zauważyłem, że teksty ze Starego Testamentu są pomijane, a dlaczego? Bo tam Bóg był bardzo srogi i zabijał, a przecież Bóg jest miłosierny... Chodziłem, żeby poczuć w Kościele Boga i pełniłem rolę obserwatora tego co mówią księża. Myślicie, że poczułem jakąś bliskość z Bogiem czy duchowość? Czułem tylko, że mam przepraszać, kajać się, klękać, mieć poczucie winy, bać się... Jak kiedyś księdzu powiedziałem, że Bóg jest pod każdym kamieniem i dla mnie mszą jest niedzielny bieg do lasu to ksiądz powiedział, że to nie tak i że msza kościelna musi być... Czytając Biblię sam czułem obecność Boga i jest tam naprawdę wiele mądrości. Czułem też obecność Boga w innych sytuacjach życiowych, ale czy poczułem Go w kościele? Nie przypominam sobie. Dążę do tego, że współczuję ludziom, którzy wierzą w jakąkolwiek religię albo w nic nie wierzą. Dla mnie wersja, że żyjemy tylko w świecie materialnym i umieramy i nic nie ma dalej nie trafia do mnie. Wersja chrześcijaństwa, które ma niewiele wspólnego z duchowością też do mnie nie trafia. Każda religia jest manipulacją i zamykaniem naszej świadomości do więzienia doktryn i wierzeń. Zacząłem więc w pewnym momencie życia szukać odpowiedzi dla siebie i myślę, że znalazłem. Tak sobie myślę czym może się pocieszać człowiek biedny albo chory, ale głęboko wierzący? Tym, że ten bogaty też umrze i może trafi do Piekła, a Ty trafisz do Nieba, bo Twoje życie jest ciężkie więc to jest Twój jedyny cel życia. Nie wiem jak w to wszystko można wierzyć, ale jak mówią "wiara jest ślepa". Czy ja kiedykolwiek wierzyłem w Kościół i jego nauki albo czy wierzyłem nauce, że życie jest tylko jedno? Długo się nad tym nie zastanawiałem, bo byłem zaprogramowany i uwarunkowany, ale w głębi duszy czułem, że jestem oszukiwany. Typowa sytuacja Neo z Matrixa. Czujesz, że jest coś nie tak, nie wiesz co, ale wiesz, że to co ci wmawiają od dziecka nie ma sensu. Nie szukasz jednak, bo może nie jesteś gotowy, może nie masz czasu, może nie wiesz gdzie szukać. Ja jednak w pewnym momencie życia musiałem znaleźć sens tego wszystkiego. W przeciwnym razie bym odszedł stąd w niewiedzy, a po tym czego się dowiedziałem byłoby szkoda.

   Takich dusz jak moja jest bardzo wiele na świecie. Zagubione, pomieszane, bo świat nowoczesny taki jest. Nie zgłębiamy natury człowieka, nie wgłębiamy się w to kim jesteśmy i skąd pochodzimy. Bóg jest najwyższą świadomością i tak to postrzegam. Jest wszystkim i wszędzie i w każdym stworzeniu. Każda forma życia ma w sobie cząstkę Boskości. Jesteśmy jak takie kropelki w Oceanie Boskiej Świadomości. To, że jesteśmy w tej inkarnacji na tej planecie to wyłącznie nasz wybór. Mało tego. Śmierć dotyczy tylko naszego ciała fizycznego, a nie duszy i świadomości. W innych wymiarach i częstotliwościach istniejemy dalej jako dusze i decydujemy czy znów pojawić się w ciele fizycznym na Ziemi czy innej planecie. Jesteśmy nieskończoną świadomością i żyjemy wiecznie jako dusze. Jesteśmy również energią tak jak wszystko wokół nas. Energią zagęszczoną do wibracji ciała fizycznego. Wyobraźcie sobie, że istnieje coś takiego jak prawo "karmy". Często się mówi, że karma wraca albo że co zasiejesz to zbierzesz. Jeżeli robisz komuś to co chciałbyś, żeby on zrobił Tobie to to wróci do Ciebie. Miałem kiedyś taką sytuację z bezdomnym na dworcu. Kupiłem mu hot-doga, herbatę i dałem kilka papierosów. Zwykły gest ludzki. Co się potem zdarzyło? Przez tydzień codziennie wygrywałem pieniądze w zakładach bookmacherskich. Jaki wynik meczu nie postawiłem to zamieniałem w złoto. Klasyczne prawo karmy. Jednak chodzi tu o coś więcej. Jeżeli w danej inkrnacji mocno nabroimy to poniesiemy tego konsekwencje po opuszczeniu tego ciała. Wspominam o tym nieprzypadkowo gdyż w początkach chrześcijaństwa w Biblii były wzmianki o reinkarnacji, ale zostały usunięte jako niewygodne. Nie dziwię się wcale. Wyobraźcie sobie, że nagle Kościół mówi, że nie ma się co zamartwiać i przejmować, bo przecież możemy mieć wiele żyć, a to jest tylko jedno z nich, które sami wybraliśmy wcześniej. Co by to spowodowało? Ludzie zaczęli by myśleć, zastanawiać się, być bardziej świadomi, zadawać pytania, słuchać siebie, swojej intuicji, swojej duszy. Każdy próbowałby znaleźć powód swojej inkarnacji. Każdy by się cieszył z doświadczeń, bo by wiedział, że jest tu tylko na chwilę. Czy wtedy chrześcijaństwo miałoby kontrolę nad człowiekiem? Nie miałoby żadnej, bo każdy by szukał swojej drogi. Każdy by szukał zadań, które ma do spełnienia w tej inkarnacji, żeby rozwijać duszę. Czy to nie jest piękne? Czy to by nie zburzyło wszystkich religii? Czy to by nie zburzyło podziałów między ludźmi? Pewnie, że tak, ale elicie rządzącej kimkolwiek oni są zależy na tym, żeby ludzkość była podzielona, walczyła między sobą, bo wtedy łatwiej jest rządzić. Dziel i rządź! Jesteśmy w tym wszyscy razem, a jednocześnie każdy z Nas jest wyjątkowy. W zasadzie nie ma się czym przejmować, bo przecież śmierć jest tylko przejściem w stan niefizyczny, w stan innej wibracji. Wszyscy mamy siedem podstawowych czakr. Są to wiry energii, które pomagają rozprowadzać energię w całym ciele. Jeżeli jakaś czakra działa źle to powoduje to dysharmonię i choroby. Czy to jest jednak takie proste, aby żyć w harmonii? W tych czasach jest o to coraz trudniej. Nasze pole elektromagnetyczne jest zakłócane różnymi sprzętami. Jest nam też ciężko połączyć się z innymi wymiarami czy częstotliwościami czy z wyższą świadomością. Potrafią to dusze wrażliwe. Większość jednak widzi tylko oczami i odbiera świat za pomocą zmysłów. Łatwo nam wtedy wmówić, że nie ma nic więcej. Na całe szczęście mamy Internet i widać, że coraz więcej jest ludzi, którzy się przebudzili ze snu, wyrwali z więzienia świadomości i żyją świadomie. Wszystkie informacje, których potrzebujesz są w Tobie. Masz też swoje Anioła Stróża i przewodników duchowych. Może się oczywiście zdarzyć, że przyszedłeś w tej inkarnacji, żeby wypełnić jakąś rolę, ale zapomniałeś o tym. Nie ma się czym martwić. Na poziomie duszy każde życie jest analizowane i są wyciągane wnioski. Ten tekst miałem już napisać przedwczoraj albo dziś rano. W czasie snu przenosimy się po prostu w świat duchowy i często dostajemy informacje, a ponieważ dwa ostatnie dni czytam o sprawach duszy więc po przebudzeniu tekst mi się pisał jakby w głowie i dziś i wczoraj. I sam nie wiem, ale to sprawdzę. Czy lepiej jest usiąść do pisania od razu jak pojawiają się myśli po przebudzeniu czy jednak można to zrobić później. Dotarłem na najwyższy poziom zrozumienia. Wyżej jest tylko Boska Świadomość. Jak większość z nas nie wiem jaki jest plan mojego życia. Nie wiem co mam robić. Jeżeli jednak będę uważnie słuchał to dowiem się jakie mam mieć kolejne doświadczenia. Odpowiedzi znajdziesz wszędzie. Czy to film, czy serial, czy książka czy piosenka czy inni ludzie. Komunikacja z innymi duszami może też dać odpowiedzi. Ja przez powiedzmy 2 lata życia dostałem bardzo wiele odpowiedzi na różne tematy. To był okres zdobywania wiedzy. Potem uznałem najwidoczniej, że wiedza którą posiadłem wystarczy mi i "usnąłem". Zostałem przebudzony, bo tego chciałem i wiem jak to wtedy działa. Dzieją się rzeczy niesamowite. Trafiasz codziennie na to czego potrzebujesz. Czułem się jak Neo prowadzony przez Morfeusza. Ja też dałem się prowadzić Boskiej Świadomości. Czułem codziennie jak wypełnia mnie Światło, a przecież poprzednie kilka lat życia to była ciemność i mrok. Wtedy nic nie czułem... Moją pasją jest sport i w to wsiąknąłem bez reszty w zasadzie. Nie jest to nic złego, bo przecież pasje są bardzo ważne w życiu, ale to było jednotorowe, a przecież jesteśmy wielowymiarowi. Trafiłem jednak na duszę kobiety-czarownicy, która obudziła we mnie wszystko na nowo. Wymiana informacji nastąpiła wzajemna, czyli ona mi uświadomiła moje talenty, a ja jej starałem się pomóc w rozwoju duchowym. To było niesamowite doświadczenie, bo przekazaliśmy sobie bardzo dużo energii. Zawsze lubiłem pisać więc wróciłem do tego. Natężenie nie jest zbyt mocne, bo więcej czytam. Do tego kreowanie podcastów na Youtube. To uderzenie kreacji było jednak tak potężne, że sam się już gubiłem w tym co mam nagrywać. Powstała dysharmonia, czyli za dużo energii i w różny sposób ją wyzwalałem. Śpiewanie nigdy nie jest złe, bo w ten sposób uwalniam duszę. Taniec jest również tym co mnie uwalnia. Niestety skupiłem się na polskiej polityce, a to zrodziło agresję. Teatr dla Gojów też nie był złym pomysłem czy czytanie mojej książki. Czułem jednak, że nie kontroluję tej potężnej energii. Mogła ona czynić zarówno dobro jak i zło. Wybuch był jednak potrzebny, bo ta energia przez kilka lat się skumulowała i musiała wyjść. Z czasem zauważyłem jednak, że idę w złą stronę i że powinienem iść do wyższej świadomości, która mnie uspokoi i przywróci harmonię. Wszystko to są procesy, bo przecież jesteśmy energią więc wiedziałem, że może się różnie dziać. Wróciłem do czytania książek, a nie robiłem tego wiele lat. Wróciłem do tych, które mi dużo dały w sensie rozwoju duchowego i też odkryłem nowe. Co prawda był mocny spadek energii, była kontuzja, ale harmonia wraca. Dotarłem aż do duszy, świadomości i energii, czyli na szczyt piramidy. Każde słowo pisane czy mówione, ale zapisane na nośniku przekazuje energię danej duszy. Dlatego też nagrywam słowo mówione mimo, że jestem zwykłym człowiekiem. Nie jestem sławny. Zauważyłem jednak moc energii. Kiedy miałem jej w nadmiarze i wylewała się ze mnie jak wulkan to sporo osób słuchało moich podcastów. W momencie utraty energii nikt już prawie mnie nie słucha. I tak to wszystko działa, ponieważ tworzymy też pole auryczne. Zauważcie, że jak macie je silne, jak macie pozytywną energię, jak macie moc w sobie, jak czujecie, że wszystko co robicie ma sens to wtedy wiele osób wręcz chce skorzystać z tej energii. Jeżeli jednak pojawia się dysharmonia i nie czujecie się dobrze ze sobą i czujecie, że tracicie moc to poruszacie się jak niewidoczny duch bez energii. Wtedy nagle ludzie gdzieś znikają. Jest tak dlatego, że lubimy sobie kraść energię. Jeżeli w jakiś sposób ją pozyskałeś to ludzie też jej chcą, ale ponieważ masz jej tyle, że możesz dawać i jeszcze ci zostaje to nie dzieje się nic złego. Dajesz wtedy światu światłość i jasność. Dwa miesiące tak czyniłem i wiele osób dostało zastrzyk energii przeze mnie. Niektórzy też niestety dostali złą energię. Większość jednak dostała bardzo pozytywną. W momencie jednak utraty energii nie możesz jej dać potrzebującym, bo jak masz to zrobić jak sam jej nie masz. Dlaczego najwięcej wiedzy i mądrości zdobywamy dzięki książkom? Dlatego, że wielu autorów zdawało sobie sprawę, że to o czym piszą nie ma szans na pojawienie się w mainstreamowej telewizji. Jest to więc najlepszy sposób, aby przekazać wiedzę i coś zostawić po sobie. Wiecie, że Sokrates został uznany za heretyka i skazono go na wypicie śmiertelnej cykuty? Jego dzieła zostały dopiero potem zrozumiane i docenione. Ludzie, którzy twierdzili kiedyś, że Ziemia jest okrągła również byli heterykami... Ja też mam zamiar coś po sobie zostawić czy to na blogu czy na Youtube czy na facebooku czy w formie książki. Każda nasza myśl wędruje do Oceanu Boskiej Świadomości. Nie ma więc co się bać jakiejkolwiek myśli, jakiegokolwiek spojrzenia na rzeczywistość. Większość z ustalonych norm wierzeń, zachowań i powszechnej wiedzy to kłamstwo i bzdury. Rodzimy się idiotami, ale w każdym momencie życia możesz to zmienić. Lepiej być uważanym za niezrównoważonego szaleńca czy wariata niż za idiotę. W tym stadzie owiec nigdy nie pójdę za resztą owiec. I to radzę każdemu z was, żeby pokazać swoją indywidualność i odłączyć się od stada. Co wtedy pomyślą inni? Gościu wierzy, że żyje wiele razy, wierzy, że jego dusza jest nieśmiertelna, wierzy w Reptalian i istoty pozaziemskie. On jest szalony. Chrześcijanin natomiast wierzy, że idzie do Nieba albo do Piekła i że zmartwychwstanie, wierzy, że rozstąpiło się morze i Mojżesz przeszedł, że była arka Noego, że były cuda Jezusa. Jednak jest oficjalna norma wierzeń i tego nie można podważać mimo, że wiele historii z Biblii to jak film science-fiction... Albo wiara w to, że pochodzimy od małpy i że ludzie prymitywni zbudowali piramidy... Hm kto tu jest szalony? Oficjalna nauka pełna nieścisłości i ludzie, którzy wierzą w to i żyją z tą wiedzą. Na szczęście ja się z tego wyrwałem i gorąco polecam otworzyć świadomość na wszystko co jest możliwe albo co jest uznawane za niemożliwe.

MOJA KARIERA BIEGACZA 10
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
15 marca 2024, 20:58

12/10/2014 rok MARATON POZNAŃ

Po Wrocławiu następnym startem był maraton w Poznaniu. Robiłem wszystko, żeby podtrzymać wysoką formę na treningach i czułem, że w Poznaniu mogę pobiec życiówkę. Przeziębienie przekreśliło jednak moje plany. Nie zdążyłem się wykurować i w zasadzie myślałem tylko czy warto biec przy takim osłabieniu. Mówią, że przy wysokiej formie łatwo można złapać infekcję. Moim celem było tylko to przebiec. Oczywiście ostatni raz spotkałem koleżankę. Myślę, że mailowo czy telefonicznie wsparłem ją mentalnie na tyle, że wiedziałem, że da radę. Spotkaliśmy się wieczorem przed maratonem w jakimś lasku. W dniu startu powiedziałem jej, że spotkamy się na trasie. Byłem z nią na pierwszym półmaratonie, byłem też na jej pierwszym maratonie i tak to się spięło klamrą. Chyba bardziej wierzyłem w przeznaczenie, że wśród 2000 osób gdzieś ją spotkam na trasie, a jednak tak się stało. Czy wtedy wiedziałem, że już się nie spotkamy z różnych przyczyn? Czy wtedy już ostatecznie stwierdziłem, że było fajnie, że było mnóstwo przygód, że było jakieś przyciąganie, ale, że nic więcej nie będzie? Czy teraz po latach reagowałbym inaczej? Z pewnością tak, ale ważne jest co się dzieje w danym momencie. Widocznie nie wiedziałem jak się do tego zabrać, a szkoda. Jak sobie poukładasz w głowie, że nie masz szans, bo nie z tej samej miejscowości, bo ona kogoś ma, bo wielu facetów się kręciło koło niej to jesteś na przegranej pozycji z góry. Sam siebie mimo znaków spychasz gdzieś w cień i uznajesz, że ma być tak jak jest. Tak czy owak najradośniejszy moment dla mnie na tym maratonie było spotkanie z nią gdzieś po 30 kilometrze. Moje plany sportowe się nie powiodły, ale przebiegłem 5 maratonów w rok. To też spory sukces.

25.10.2014 rok LOVE RUN ZATOŃ DOLNA 5,5km

Pojawiłem się też na Biegu Miłości. I wkradła się pomyłka z pamięcią moją. Na całe szczęście mam zdjęcia i to właśnie tego dnia postanowiłem prowadzić od startu. Wydawało mi się, że to było rok wcześniej. Jako zwycięzca z poprzedniego roku co prawda w parach chciałem coś zrobić wyjątkowego. Dzięki temu mam zdjęcia na których widać, że prowadzę od startu. Długo to nie trwało, ale pamiątka jest. Nie zapomnę miny tego chłopaka co biegł kolo mnie jakieś może 300 metrów. On naprawdę myślał, że jestem jego godnym rywalem w walce o zwycięstwo. Szybko dałem mu się zorientować, że nie walczę o wysokie miejsce.

   To był kolejny bardzo intensywny rok startów. Do końca roku nie wystartowałem już nigdzie. Doświadczeni koledzy mówili mi w listopadzie, żebym zrobił sobie odpoczynek od biegania tak na miesiąc. Oni wiedzieli coś czego ja nie wiedziałem. I faktycznie pamiętam jak wyszedłem na trening i poczułem przesyt i zmęczenie. Poczułem, że zachowuję się jak zawodowy biegacz. Straciłem gdzieś radość z biegania po drodze. Chyba faktycznie te dwa lata intensywnych startów zrobiły swoje, a przecież w 2014 roku pokonałem 4 maratony. Wyrzuciłem więc mp3 i stoper i następny trening zrobiłem w lesie gdzie zaczynałem. Po prostu ja, las i bieg dla samego biegu. Musiałem sobie odpowiedzieć na pytanie czy biegam, bo to kocham czy biegam po to, żeby startować na zawodach. Dziwne, ale poczułem, że coś się skończyło. Nie miałem ciśnienia na zawody. Zamknąłem pewien rozdział mojego życia. Chciałem to wszystko poznać, chciałem przebiec maraton chociaż jeden. Uznałem, że to mi wystarczy.

03.05.2015 rok BIEG TRANSGRANICZNY 10 km

W 2015 roku wystartowałem tylko na dwóch zawodach. Dwóch bardzo ważnych dla mnie, ponieważ na Biegu Transgranicznym debiutowałem w 2012 roku. 55:07 to mój czas więc widać, że nie miałem już parcia na bieganie typowo na czas. Biegałem dalej sobie oczywiście regularnie, ale bez żadnych oczekiwań co do czasów. Tak jakbym się wypalił. Może po prostu już tego nie potrzebowałem. Życie to jest doświadczanie i widocznie tyle miałem przeżyć i przygód przez ponad 2 lata, że nasyciłem się tym.

20.06.2015 rok BIEG O BŁĘKITNĄ WSTĘGĘ STARGARD 10 km

Wystartowałem też w Stargardzie, bo przecież tutaj ustanowiłem swój rekord życiowy na 10 kilometrów. W 2012 roku miałem tu czas 45:09, a 3 lata później 53 minuty. Widać więc, że luźno podchodziłem już do biegania. Oczywiście czas 53 minuty to nie jest jakiś dramat, ale regularnie na 10 kilometrów schodziłem poniżej 50 minut.

28.03.2016 rok BIEG DO PUSTEGO GROBU NOWA SÓL 10 km

W 2015 roku odszedłem również z klubu Hermes. Uznałem, że tak wtedy będzie najlepiej. Poznałem dziewczynę, bo w trakcie kariery amatorskiej marzyłem o miłości, koleżanka była blisko mnie na zawodach, ale czegoś mi zabrakło. Może to nie był czas wtedy na miłość? Nie wiem. Wiem, że poznałem dziewczynę i przestałem w ogóle biegać. Niosły mnie skrzydła miłości. Chciałem chociaż raz w życiu przeżyć taką miłość jak z filmu romantycznego. Udało mi się. Wymarzyłem sobie to i długo było naprawdę cudownie. Wilka jednak ciągnie do lasu i mimo, że w ogóle nie biegałem to wpadł mi pomysł wyjazdu na zawody w Wielkanoc. Pamiętam, że zrobiłem tylko 4 treningi w 2 tygodnie. Każdy miał 10 kilometrów długości. Nie wiedziałem na co mnie stać. Wtedy nie biegałem z pół roku bodajże. W Nowej Soli miałem czas 55:32 więc i tak nieźle, ale nie o to chodziło. Chciałem znów poczuć tę atmosferę zawodów i było super. Paradoksalnie wtedy paliłem tytoń. Po 5 latach bez palenia wróciłem do nałogu. To był mój ostatni start w życiu na zawodach jak do tej pory. Jeżeli chodzi o bieganie to po utracie dziewczyny po pół roku masakry emocjonalnej wróciłem do biegania i biegam do dziś z małymi dwoma czy trzema przerwami spowodowanymi kontuzjami drobnymi. To jednak były przerwy dwu albo trzytygodniowe jak teraz obecnie. Nie wyobrażam sobie życia bez biegania. Nie mam już żadnych ciśnień na określony czas, nieważne czy przebiegnę 5 czy 8 czy 10 czy 15 kilometrów. Po prostu biegam, mam swoje trasy, swój rytm. Po wielu latach mogłem sprawdzić jak biega ekipa mojego dawnego klubu i nadal są szybcy. Zdecydowanie szybsi ode mnie. Jeden z kolegów za chwilę będzie miał na koncie 100 maratonów, ale on biega sam, bo tak lubi. Zresztą ja też co nie przeszkadza w tym, żeby od czasu do czasu pobiegać razem. Tempo mamy podobne. Tak samo z Samurajem, bo przecież zawsze na zawodach byliśmy blisko siebie. Jakaś taka symbolika, bo to nie do końca jego wina, że biega wolniej. Pewnie ja też nie robię tyle, żeby biegać szybciej.

   Co do 2014 roku to okazało się, że był tak samo intensywny jak 2013 tyle, że spodobały mi się maratony. Dębno, Lębork, Wrocław i Poznań to miejsca gdzie spełniałem się jako maratończyk. Czułem, że w 2014 roku jestem lepszym biegaczem i szybszym. Marzec i maraton w Dębnie nastawiły mnie bardzo pozytywnie na cały sezon. Życiówka na 15 kilometrów w Kołobrzegu, czyli 1:13:41. Życiówka na 8 km, czyli 36:32 i życiówka na 5 kilmetrów, czyli 23:59. Zaowocowało to życiówką w kwietniu w Dębnie na maratonie, czyli 4:10. Nie zapomnę też oczywiście morderczego czerwca. Dwa biegi na ludzką wytrzymałość. Najpierw upał na półmaratonie w Grodzisku, a potem maraton na samej wodzie w Lęborku. Półmaraton Gryfa w Szczecinie był wyjątkowy ze względu na to, że to była rocznica poznania koleżanki i że dzięki niej leciałem jak torpeda. Oczywiście w moich wspomnieniach przewija się ona i w 2014 roku nie było inaczej. Jak to pięknie pisał Paulo Coelho, że Wojownik bez miłości nie jest spełnionym Wojownikiem. Tak właśnie się czułem. Tego mi brakowało wtedy do pełni szczęścia. Dlaczego to wszystko spisałem tak po kronikarsku? Pierwszy powód to to, że przytrafiła mi się kontuzja i nie mogłem biegać, więc postanowiłem powspominać. Drugi powód to to, że chciałem się przekonać ile pamiętam z tego wszystkiego. Trzeci to taki, że już dawno temu chciałem przez to przejść jeszcze raz po latach i odgrzebać w pamięci co się da. Pewnie jeszcze raz podsumuję to wszystko statystycznie i tak zbiorczo. Zrobiłem to wszystko nienawidząc kiedyś biegania. Zrobiłem to wszystko, bo chciałem poczuć na własnej skórze jak żyje sportowiec zawodowy. Udało mi się to. Spełniłem swoje marzenie. Pamiętajcie, że jeżeli macie marzenia w głębi duszy to nie porzucajcie ich nigdy. Czas na ich realizację przychodzi w niespodziewanym momencie. Jeżeli przestajesz marzyć, wierzyć i mieć nadzieję to w zasadzie "umarłeś" za życia. Ja na szczęście biegam dalej. Nawet dziś biegałem. Czy wystartuję jeszcze na zawodach? Nie wiem. Czy pobiegnę maraton? Nie wiem. Ja to prostu wszystko już przeżyłem więc nic nie muszę, ale mogę chcieć. Jeżeli masz jakiekolwiek marzenie uruchom je i zacznij realizować wtedy kiedy poczujesz, że to jest ten czas. Ja wiedziałem i czułem kiedy miałem ten czas i wszystko się działo jakby samo. Wszechświat i ludzie pomogą ci w tym, ale musisz być pewny, że tego chcesz na 100 procent. Wiem jak wygląda życie jak marzenia masz ukryte gdzieś głęboko w duszy i są zakurzone i zapomniane i nie masz siły, żeby je realizować i wiem też co się dzieje jak zaczynasz prawdziwie marzyć i to realizujesz. Wtedy jest po prostu PIĘKNIE.

 

 

CO MY TU ROBIMY 2?
Autor: rasmarsom | Kategorie: ŚwiadomoŚĆ 
15 marca 2024, 18:04

   Społeczeństwo jest tak ukształtowane, żebyśmy byli bez przerwy zajęci, stale w ruchu, żebyśmy się martwili o czynsz, pracę, kryzys finansowy, rosnące ceny żywności. Większość nie robi wdechu i nie myśli o co tu chodzi i co się dzieje naprawdę, bo jesteśmy ciągle zajęci. W społeczeństwie chodzi o to, że próbujemy przeżyć i stąd te nieustanne zmartwienia. Może w szkole powinni wprowadzić lekcje szczęścia. Co czyni Ciebie szczęśliwym, co sprawia, że czujesz się spełniony, co sprawia, że czujesz się dobrze ze sobą? Zamiast tego dostajesz lekcje algebry, której nigdy nie użyjesz w życiu. Mamy więc ten świat widocznego zamieszania z powodu sposobu w jaki działa. Tworzymy zdumiewającą technologię by rozbić w pył miasta pełne cywili. Jesteśmy na krawędzi ludzkiej ewolucji. Możemy zabić więcej ludzi jednym uderzeniem niż kiedykolwiek przedtem. W imię wolności zabijamy jako ludzkość w różnych konfliktach i to niewinne dzieci giną. Kogo to interesuje? Lepiej obejrzeć jakieś TV SHOW. Ludzie na całym świecie stają sie coraz grubsi podczas gdy inni umierają, bo nie mają co jeść. Wyrzuca się ogromne ilości jedzenia przecież. To staje się już normą, że dziennie ileś tam dzieci umiera z głodu na świecie i lepiej obejrzeć ulubiony serial niż się tym zajmować. W imię pokoju walczą w różnych konfilktach, a że dzieci tam giną... No cóż... To przecież tylko skutek uboczny. Jaką różnicę czyni zmarłym, sierotom i bezdomnym, czy szalonych zniszczeń dokonuje się w imię totalitaryzmu czy też w świętym imieniu wolności i demokracji? Nie ma żadnej różnicy dla tych ludzi.

   Pieniądze to też ciekawy temat. Idziesz do banku i pożyczasz pieniądze, które nie istniały i nie istnieją i jest to kredyt. Zapisujesz na to swój dom, samochód, ziemię i interes. Jeżeli nie spłacisz pieniędzy, które nie istnieją, zwanych kredytem wtedy ci ludzie, którzy pożyczyli Ci te nieistniejące pieniądze mogą zabrać twój samochód, biznes i dom. Jeden z największych przekrętów tego świata. Pieniężny przekręt banków. Banki pożyczają pieniądze, których nie ma, nie było i nigdy nie istniały. To jest całe DNA naszego społeczeństwa, to kontroluje wybór, kontroluje mobilność i oczywiście kontroluje społeczeństwo. Kto natomiast kontroluje pieniądze i przez to społeczeństwo? Maleńka grupa ludzi. Więc czy lepiej być manipulowanym i nie wiedzieć o tym czy być manipulowanym, ale o tym wiedzieć? Większość wybiera ignorancję, co jest na rękę rządzącym. Mamy więc nową religię celebrytyzmu, czyli podziw i plotki pseudogwiazd. Supermarket to nowa bogini. Jeżeli jednak chcesz się dowiedzieć co się dzieje na świecie to żaden problem. Ci ludzie powiedzą Ci wszystko co chcą w wiadomościach telewizyjnych. Ludzie, którzy kontrolują i posiadają przemysł mediów myślą, że te wiadomości są odpowiednie dla Ciebie byś to wiedział i postrzegał świat tak jak tego chcą. Po obejrzeniu takich Wiadomości w telewizji masz się bać, bo jest to świat w którym masz się bać cały czas. Musisz się bać, że będziesz mieć za mało pieniędzy, bać się tego co może się stać we wszystkich obszarach naszego życia i w przyszłości. Nieustanne ładowanie w głowę, że musimy to przeżyć. Chodzi o to, żebyśmy byli w ciągłym stanie strachu, że nie przeżyjemy. Dlaczego ten świat jest taki zwariowany i szalony, dlaczego jest odwrócony do góry nogami? Ktoś powie, że to wszystko są przypadki co się wydarza na świecie. Niestety jest to kalkulowane na zimno by tak to wyglądało. W tej konspiracji jest wiele poziomów wtajemniczenia. Są czarne garnitury, które manipulują tym do pewnego stopnia, ale są tylko tymi, którzy to rozgrywają jak w jakiejś grze. Sięga to o wiele głębiej.

   Powodem dla którego jesteśmy zmieszani gdy chodzi o świat i wszystko co w nim jest jest to, że nie mamy koordynatów. Nie wiemy jak zobaczyć rzeczy, które do siebie pasują. Płyniesz np. statkiem do określonego punktu i nagle pojawia się gęsta mgła. Może Ci się wydawać, że płyniesz w złym kierunku, a dlaczego? Nie masz koordynatów, które nadałyby sens, że płyniesz prawidłowo. Nagle jednak mgła ustępuje i widzisz, że jednak płyniesz prosto do celu. To jest taka symbolika do tego jak to wszystko działa na świecie. Nie masz koordynatów to jesteś w takiej mgle, a jeżeli je masz wtedy dopiero widzisz co się dzieje lub co się wydarzyło i staje się to oczywiste gdy połączysz te kropki.

  Kim jesteśmy? To jest kluczowe pytanie, którego większość sobie nie zadaje. Żyję prawdziwym życiem, muszę iść do pracy, żeby zarobić na życie. Ale kim jesteś? To tylko bzdury, cieszę się, że żyję. Bez tej wiedzy, tego koordynatu, nie zrozumiemy kluczowej części naszego udziału w tym życiu. Jesteśmy świadomością. Nie jesteśmy ciałem o którym myślimy, że nim jesteśmy. Ideą tego, żebyśmy myśleli, że jesteśmy tylko ciałem, jest umieszczenie nas w skorupach świadomości. Jeśli nie zrozumiemy, że jesteśmy świadomością, to nie będziemy rozumieli rzeczywistości, tego kim jesteśmy i rozmiaru tego. Tylko wtedy, kiedy dowiemy się kim jesteśmy, możemy poznać wolność. Jeżeli nie znamy natury rzeczywistości, tego kim jesteśmy i naszego udziału w niej jak możemy zrozumieć świat, jeśli nie rozumiemy rzeczywistości, która jest Światem. Dlatego jesteśmy zmieszani. Minister propagandy Goebbels powiedział : "Przez to staje się niezmiernie ważnym dla Państwa by użyło wszystkich swych sił, by przycisnąć dysydentów, ponieważ prawda jest śmiertelnym wrogiem kłamstwa i dlatego przez jej rozszerzenie prawda staje się największym wrogiem Państwa. Prawda, która jest najbardziej uciskana jest taka, że wszystko jest iluzją. Fizyczny świat jest holograficzną projekcją. Jest to iluzja fizyczności, iluzja solidności, ponieważ jesteśmy świadomością. Bardzo łatwo jest oszukać umysł - mózg, by postrzegał rzeczywistość w sposób w jaki to nie wygląda. Jest gościu, który rysuje obrazy na płaskich chodnikach, a jednak mózg odczytuje je jako trójwymiarowe. Dekodujemy rzeczywistość i to jak ją dekodujemy decyduje o rzeczywistości, której doświadczamy. To jest główny punkt do zrozumienia. Einstein powiedział, że rzeczywistość jest iluzją, aczkolwiek natarczywą. Myślimy, że jesteśmy fizycznymi ciałami i właśnie tym jesteśmy, bo tak myślimy. Otóż tak nie jest. Jesteśmy tym czego doświadczamy. Jest w nas wiele wielopoziomowych wymiarów. Ten jest jednym z nich, wymiar, który pozwala nam doświadczać tej rzeczywistości. Jeżeli chcesz coś podnieść to twoja świadomość tego nie zrobi, bo wibruje za szybko i nie jest dopasowana do zasięgu częstotliwości tego. Przybierasz więc zewnętrzną powłokę, która operuje w zasięgu częstotliwości tej rzeczy, której chcesz doświadczyć i dzięki powłoce cielesnej możesz współdziałać z tą rzeczą, czyli ją podnieść. Jesteśmy świadomością pracującą poprzez fizyczne ciała. Całe życie jest świadomością, energią poruszającą holograficzne formy nie wyłączając planet i wszystkiego co istnieje. Ludzkie ciało jest swego rodzaju teleskopem, który pozwala świadomości doświadczyć tej rzeczywistości. Rzeczywistość widocznego oddzielenia. Tyle, że to nie jest całość tego kim jesteśmy. Świadomość i ciało współdziałają podczas doświadczania tej rzeczywistości, ale ciało nie jest tym kim jesteśmy. Pole energetyczne, które nazywamy aurą to energia wychodząca z czubka głowy na zewnątrz i w odwrotnym kierunku. Jest to jak elektryczne wyładowanie energii idące poprzez ciało, które wyrzuca to pole elektromagnetyczne, które nazywamy aurą. Kiedy puszczasz napięcie przez przewód elektryczny wyrzuca on też pole elektromagnetyczne. To samo dzieje się z nami i tak samo dzieje się z Ziemią, ponieważ wszystko jest odbiciem wszystkiego innego i działa w ten sam sposób. Kombinacja genetyki ciała i pól elektromagnetycznych to CIAŁO-ŚWIADOMOŚĆ. Mamy więc wybór by połączyć poziom ciała-świadomości naszego doświadczania z wielką nieskończonością wszystkiego co jest. Możemy mieć dostęp do ogromnie rozszerzonego poziomu świadomości i percepcji i dostrzegać to czego nie możemy zobaczyć gdy tkwimy w rzeczywistości ciała. Jeżeli jednak tkwimy w skorupie ciało-świadomość i izolujemy się w tym to nasz poziom rzeczywistości, percepcji i tego co możemy postrzegać i do czego możemy rozszerzyć nasz umysł dla zrozumienia jest ogromnie przytłumione. Nasze pole auryczne jest zamknięte w tej skorupie postrzegania. Ludzie, którzy są nieskończoną świadomością działają tylko z poziomu ciała i zmysłów i o to chodzi manipulatorom. O maksymalne zamknięcie świadomości tego kim jesteśmy. Wtedy nie jesteśmy połączeni z czymś poza nami, nie mamy wewnętrznej inspiracji, intuicyjnej wiedzy stamtąd, czyli z nieskończonej świadomości. Wtedy nas mają w garści, bo patrzymy by ustalić kim jesteśmy i co się dzieje na zewnątrz przez oczy i uszy. Te informacje, które pobieramy tylko oczami i uszami kontroluje ten kto kontroluje media, edukację itd. O to im właśnie chodzi. Tylko w ten sposób mogą nas programować i manipulować. Ciało to tak jakby kosmiczny skafander. To tak jakby astronauta w Kosmosie myślał, że jest swoim skafandrem, a nie jest. Powstałby wtedy chaos i taki chaos mamy na Ziemi, bo myślimy, że jesteśmy swoimi skafandrami. Wtedy też mamy rasizm, bo jestem lepszy od Ciebie, bo mój skafander ma inny kolor. Niedorzeczne. Tyle, że co tu się dziwić jak jest to poza krawędzią ludzkiej wiedzy. Jesteśmy świadomością działającą poprzez ciało. Zobaczcie na martw ciało... Przecież tam nie ma żadnego życia, jest wręcz odpychające. Najlepiej wtedy spojrzeć na zdjęcie tej osoby żywej i porównać. Na zdjęciu ciało pełne energii, iskry, a w trumnie martwe. Takie dwa obrazy tej samej osoby. Wtedy rozumiemy czym jest życie, czym jest świadomość, ponieważ osoba na zdjęciu byla żywa, a drugi obraz to ta osoba martwa. Jesteśmy świadomością, ale zgubiliśmy się i identyfikujemy to kim jesteśmy z naszym ciałem. To poważnie zaburzyło zmysły naszego postrzegania i poprzez to naszą zdolność do bycia wolnymi. Energia, czy też rzeczywistość, której doświadczamy, którą widzimy naszymi oczami jest tylko zasięgiem częstotliwości, jest tylko tym i jest maleńka w całości w świetle widzialnym. Widmo elektromagnetyczne to 0.005% znanej energi istniejącej we wszechświecie, a więc 0,005% widzialnego światła to tylko częstotliwość, które nasze oczy mogą dekodować w tą rzeczywistość. Jest ułamkiem tego. Jesteśmy więc w zasadzie wizualnie ślepi w znaczeniu tego co istnieje w tej samej przestrzeni, której doświadczamy. To tylko stacja telewizji holograficznej, którą doświadczamy.