Najnowsze wpisy, strona 19


Ciężka rola faworyta...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport  z pogranicza sportu 
Tagi: igrzyska olimpijskie   rio   lekkoatletyka  
16 sierpnia 2016, 10:27

   Sportowcy na Igrzyskach często się przekonują jakie to brzemię być faworytem rywalizacji. I równie często nie dają rady tego udźwignąć. Dlatego sport jest taki piękny, bo tu nie grają statystyki, dokonania wcześniejsze. Liczy się tylko ten dany dzień. Zawodów w każdej dyscyplinie jest mnóstwo. ME czy MŚ są co rok albo co dwa lata. Rzadko się zdarza, żeby odbywały się co 4 lata, a właśnie Igrzyska Olimpijskie mają taką magię, że są raz na 4 lata i cały świat się zbroi na nie. Medal czy mistrzostwo olimpijskie jest tym o czym marzy każdy sportowiec. I niewielu jest to dane. Są tacy co startują na czwartych czy piątych Igrzyskach z rzędu i zdobywają cyklicznie medale jak Phelps czy Bolt, ale to są absolutne gwiazdy sportu. Wielu startuje tylko raz i mają tę jedną szansę podczas kariery sportowej na zaistnienie i osiągnięcie czegoś o czym marzyli od dziecka. Często się zdarza, że ktoś wygrywa na Igrzyskach i to jest jego jedyny sukces w karierze. I to jest piękne, że wygrywają Ci na których na papierze się nie stawia, ale oni mają ten swój jeden najpiękniejszy dzień w życiu czy też turniej życia jak np. Portorykanka Puig w tenisie kobiecym. Kto o zdrowych zmysłach by na nią stawiał? Kto by pomyślał, że Del Potro wyeliminuje Djokovica i Nadala i przegra dopiero w finale. Takich zaskoczeń brakuje mi jak na razie w polskiej ekipie. Na Majkę liczono, na wioślarki też i na lekkoatletów również. Nikt tak nie wyskoczył jak diabeł z pudełka i nie stanął niespodziewanie na podium. Ciągle się czyta, że sensacja czy niespodzianka w każdej dyscyplinie, ale jakie to by było nudne jakby faworyci wygrywali. Nawet kibice wspierają tych na których się nie liczy, a osiągają na Igrzyskach życiowy sukces, który tylko im się śnił wcześniej. Igrzyska przynoszą dramaty, wspaniałe historie przez to, że ci wielcy czasami przegrywają z samym sobą. Są tak pewni, że znów wygrają, że to ich gubi, a na tego słabszego nikt nie patrzy. On przeżywa przygodę życia , nikt nie stawia na niego więc ma luz psychiczny. Na faworytów się patrzy, stawia, umieszcza przed zawodami na najwyższym stopniu podium albo na miejscu medalowym. Kto by pomyślał, że zawodnik Kazachstanu zdobędzie złoty medal w pływaniu płynąc na ósmym torze. I tak to wygląda. Wszyscy obserwują gwiazdy, a nagle ktoś zabiera niespodziewanie mistrzostwo olimpijskie czy medal i tworzą się cudowne historie, niezapomniane emocje, wzruszające chwile. Całe piękno i esencja sportu. Nowa Zelandia prowadzi na 5 minut przed końcem w hokeju na trawie z Niemcami 2:0 i przegrywa 2:3 w ostatniej sekundzie. Szok. Ważny jest koniec, a nie początek i dopóki zawody trwają to wszystko się może zdarzyć. Kto liczył, że Kanada w siatkówce wejdzie do ćwierćfinału grając w grupie z potęgami i odpadnie Francja? Takich niespodzianek, a nawet sensacji jest sporo dlatego tak się pasjonujemy sportem i Igrzyskami, a to jeszcze nie koniec. Phelps przegrał tylko jedno złoto w Rio, a zabrał mu je nowy bohater narodowy z Singapuru. To fakt, że Ci wielcy mają gorzej. Łatwiej jest atakować jak nikt na Ciebie nie liczy niż się bronić i utrzymywać na szczycie. Łatwiej jest wejść na szczyt niż tam się utrzymać. I to nie truizm. Bolt kończy karierę, bo czuje już oddech rywali na plecach, a chce zostać tym niepokonanym. Phelpsowi wciąż mało złotych medali na Igrzyskach. Nikt mu nie dorówna przez wieki, ale to są ci najwięksi z największych, którzy utrzymują świetną formę pozwalającą na wygrywanie przez wiele lat. Niektórzy mają tylko tę jedną szansę na Igrzyskach, jeden dzień, turniej. I najpiękniejsze jest to, że bajkę zamieniają w rzeczywistość.

   Na napisanie tej notki wenę czerpałem od Francuza Lavillenie. Zasnąłem w nocy i przebudziłem się na najważniejsze fragmenty skoku o tyczce. Bity faworyt regularnie skaczący ponad 6 metrów. Jak to mówił komentator on zamieszkał na tej wysokości. Zaczyna przeważnie od wysokości 5,75 kiedy to połowa zawodników odpada z konkursu. Jest to ryzyko, bo już tak przegrał ME gdzie nasz Sobera zdobył złoto. Nie ma też farta na MŚ gdzie np. Paweł Wojciechowski zabrał mu złoto, a przecież jest najlepszy z najlepszych od czasów Bubki. Klasa sama w sobie. Genialny technik, gimnastyk, niezwykle sprawny. I wczoraj wszystko szło zgodnie z planem. Gratulacje przy okazji dla Piotrka Liska, który zajął 4 miejsce w najlepszym konkursie olimpijskim skoku o tyczce w historii. Niewiele mu brakło do pokonania 5,93 m. w drugiej próbie. Może jakby miał jeszcze jedną próbę. Niestety konkurs się tak ułożył, że Piotrek pierwszą zrzutkę miał na 5,85 podczas gdy trzech rywali to skoczyło, a on musiał przełożyć dwie próby. Widać było, że jest świetnie przygotowany, ale byli lepsi. Szkoda, że po 36 latach polska męska tyczka nie ma znów medalu. Z MŚ czy ME przywożą chłopcy tytuły czy medale, a na Igrzyskach nie udało się. Mistrz Europy Sobera i były mistrz Świata Wojciechowski do konkursu nawet nie weszli. Pisałem, że liczę po cichu na medal Liska i niewiele brakło, a na Lewandowskiego tak nie liczyłem i faktycznie zajął 6 miejsce. Myślał o medalu i nawet wygraniu, ale to nie ta bajka. Kszczot miałby większe szanse, ale nie wszedł do finału. Czy zgubiła go nadmierna pewność siebie i nawet taka buta? Dostał pstryczka w nos. Tak właśnie odpadają faworyci jak Adam. Sam nie wiedział jak to się stało. Wracam do Francuza i tego konkursu. Amerykanin skończył skakanie na 5,93. Francuz to skoczył i już tu wydawało się co on zrobi dalej? Złoto ma więc może atak na rekord świata, ale jeszcze skakał ten mlody Brazylijczyk piszący swoją historię. Widać było, że ma szansę skoczyć 5,93. To był jego rekord życiowy i w drugiej próbie skoczył to. Wysokość zmieniła się na 5,98. Francuz był tak rozluźniony, że żartował z Amerykaninem. Nawet nie dopuszczał myśli, że przegra. Cała Brazylia cieszyła się z medalu swojego rodaka. Jak Renaud skoczył 5,98 w pierwszej próbie to już był koniec. Szczególnie, że Brazylijczyk nie skoczył tego w pierwszej próbie. Musiał przenieść dwie próby na 6,03. 10 centymetrów więcej od rekordu życiowego, a to przecież w skoku o tyczce naprawdę dużo. Dwie próby na 6,03 Lavillenie strącił. Minimalnie. Brazylijczykowi została ostatnia próba. I Brazylia oszalała. Skoczył to. Pobił rekord życiowy o 10 centymetrów. Francuz tak się zszokował, że musiał przenieść wysokość na 6,08, żeby wygrać. Młokos go zmusił do takich nerwów i wysiłku. I nie dał rady tego skoczyć. Kto by napisał taki scenariusz tego konkursu, który kończył się w nocy brazylijskiego czasu i na stadionie już nic nie odbywało się oprócz tego. Dodam, że w tym samym czasie Brazylia w siatkówce wyrzuciła Francję za burtę Igrzysk. Także wczorajsza noc to płacz i szloch Francuzów i eksplozja radości Brazylijczyków. A to dopiero ich drugie złoto na tych Igrzyskach. Coś niesamowitego. Młody Tiago zadziwił świat i dał psikusa w noska bitemu faworytowi. Wczoraj też niewyraźną minę miała amerykańska faworytka w biegu na 400 metrów. Pokonała ją zawodniczka z Wysp Bahama biegnąc na ósmym torze i uciekając jak nowy rekordzista świata z RPA. Dobrze jest uciekać, a trudniej gonić. Na to wychodzi. Przypomnę jeszcze jak już piszę o porażkach bitych faworytów, że w pchnięciu kulą Nowozelandka przegrała złoto w ostatniej kolejce. Amerykanka pobiła rekord życiowy o trzydzieści centymetrów i mina Nowozelandki nie była wesoła. My to przerabialiśmy na przykładzie Piotrka Małachowskiego. On się rozluźnił za szybko w tym konkursie, bo nic się nie działo. I młody Harting go zabił. To są niesamowite historie, które pamięta się latami. Na całe szczęście Anita nie miała rywalki i nie ma od dłuższego czasu. Łatwiej się rzuca wtedy bez stresu. Brazylia wczoraj na pewno oszalała.

   A dziś czekamy na kajakarki... Do boju dziewczyny... Bo faceci coś zawodzą:))

KOSMOS w lekkoatletyce i pokaz siły Anity...
Autor: rasmarsom
Tagi: sport   igrzyska olimpijskie   rio   lekkoatletyka  
15 sierpnia 2016, 19:22

   W pływaniu mieliśmy sporo rekordów świata, ale w lekkoatletyce o te rekordy jest znacznie trudniej, bo są naprawdę wyśrubowane. W pływaniu zmieniają stroje i coraz szybciej pływają. Wydaje się, że tam nie ma ograniczeń i każdy wynik można poprawić. W lekkoatletyce rekordy mają nawet po kilkanaście lat. Kilka dni za nami zmagań, a już mamy 3 rekordy świata i niewiele brakło do kolejnego dziś. Gdyby zawodniczka z Bahrajnu wiedziała, że może pobić rekord świata nie zwalniałaby przed metą w biegu na 3000 metrów z przeszkodami. Na 10000 metrów rekord został pobity o kilkanaście sekund, ale to co się zdarzyło w biegu na 400 metrów panów i dziś w rzucie młotem kobiet przejdzie do historii sportu. Biegacz z RPA uciekając na ósmym torze tak szybko gnał, że drugie 200 metrów pokonał szybciej niż pierwsze. On po prostu nie zwalniał. Gnał cały bieg na tym samym tempie sprinterskim. Rywale na ostatniej setce na ostatnich nogach, a on frunął jakby w ogóle nie stracił sił. 6 metrów przewagi i pobity rekord świata 17-letni Michaela Johnsona. Prawdziwy kosmos, którego nikt się nie spodziewał. Dziś sama Anita zapowiadała rekord świata, bo jest w życiowej formie. I potwierdziła to. Odpaliła wszystko co miała i młot poleciał poza granicę 82 metrów. Nie miała rywalek i mogła się tylko na tym skupić. Srebrna medalistka przegrała o prawie 6 metrów. Przepaść. Ona w kole wyglądała przy tych dziewczynach jak z innej planety. Siła, dynamika, szybkość w kole. I młot sobie latał aż 3 razy poza granicę 80 metrów. To jest wyczyn, który przejdzie do historii polskiego olimpizmu. Tak mistrzostwo olimpijskie zdobywają tylko najwięksi z największych. Polski młot rządzi i będzie tak jak w Sydney. Dwa złote medale, a tam po raz pierwszy ta młoda konkurencja zadebiutowała na Igrzyskach i stała się polską domeną. Myślę, że Paweł też nie zawiedzie. Stać go na to. Dziś czekaliśmy na to co może zrobić Włodarczyk. Zaskoczenia nie było, ale ten pokaz siły był kosmiczny. I mamy już 5 medal i drugie złoto. Czy dociągniemy do 10? Zaczynam mieć obawy po wpadce Piotrka Myszki.  4 ostatnie wyścigi zepchnęły go na 4 miejsce. Strasznie pechowo przegrał ten brąz z Francuzem. Po cichu liczę dziś na Liska w skoku o tyczce i ciekawi mnie jak powalczy Lewandowski. Może nasza skoczkini wzwyż sprawi niespodziankę. Zawsze są też sztafety. Liczę nie tylko też na Fajdka, ale też na drugiego młociarza. Kajakarki mają szansę jutro na 2 medale. Może uda się przełamać te 10 medali. Jest jeszcze Maja Włoszczowska. Tak czy owak trzeba liczyć na lekkoatletów i kajakarki. Opisywałem historię Magdy Fularczyk i okazuje się, że jest przyjaciółką Anity i razem studiowały, a teraz razem są mistrzyniami olimpijskimi. Czas na jakiegoś mistrza olimpijskiego, bo panie górą. Zapomniałem jeszcze o kuli gdzie też będą emocje. Także lekkoatletyka , wiosła i kajaki mogą uratować te Igrzyska. I dziwią mnie tłumaczenia badmintonistów, że byli zmęczeni. A co ma powiedzieć taki Nadal czy Del Potro np. To są Igrzyska i tu nie ma przebacz. Malezyjczycy nie byli zmęczeni i wygrali. A ręczni? No cóż... Pisałem, że czarno to widzę i tak było dziś. Zdaje się, że trafią na Chorwatów w ćwierćfinale, a wszyscy pamiętamy blamaż z ME. Coś mi mówi, że będzie powtórka z rozrywki. Może nie blamaż, ale porażka. Ferować wyroków nie można, bo to jest sport, ale nie wyglądają ręczni dobrze. Dziś cieszmy się ze złotej Anity. Niesamowita dziewczyna, która zadziwiła dziś świat Królowej Sportu. Robi to nie od dziś co prawda, ale ten pokaz siły... Wow... To jest to.

Polskie WIOSŁA górą:)) i pech Piotrka......
Autor: rasmarsom
Tagi: igrzyska olimpijskie   rio   lekkoatletyka   wioślarstwo  
14 sierpnia 2016, 18:14

   Od ostatniego wpisu okazało się, że polskie wiosła przywiozą z Rio do Polski dwa medale. Liczono nawet na 3, ale troszkę zabrakło męskiej czwórce podwójnej. Ogólnie bardzo pozytywny start. Byli wioślarze świetnie przygotowani do Igrzysk i to było widać od początku zmagań. Osady w finałach, medale, wygrane finały B. Każda osada popłynęła na miarę swoich możliwości i tylko szkoda, że czwórka nie ruszyła mocniej od startu, bo była szansa na pokonanie Estończyków. Ósemka była zawiedziona, ale i oni pokazali moc. Nasz skiffista wygrał finał B podobnie jak jeszcze jedna osada pań. Potwierdzili wszyscy swoją formę i przyjemnie się to oglądało w przeciwieństwie do występu pływaków. To był jeden wielki dramat. Żadnego finału nawet. Liczono też na siatkarzy plażowych, ale również zawiedli poza parą kobiecą. W strzelectwie też żadnego finału. W judo żaden polski zawodnik ani zawodniczka nie przeprowadzili akcji punktowej na Igrzyskach. Kolejny dramat. Szablistki troszkę przespały początek starcia z Amerykankami, a też tutaj liczono na medal, bo wystarczyło wygrać dwa pojedynki. Brawo dla tenisistów stołowych za walkę do końca z Japończykami. Brawo dla miksta w badmintonie, bo otwiera się szansa walki o medale. Kolarze torowi jak na razie też poniżej oczekiwań, ale tam na welodromie jest jakiś kosmiczny poziom. Siatkarze robią swoje i super to wygląda, ale decydujący mecz to ćwierćfinał, a tam same potęgi będą. Włosi, Francuzi, Amerykanie czy Brazylijczycy, a może Kanada sprawiająca psikusa wielkim. Tak czy owak siatkarze wyglądają na mocnych i nie zmienia tego porażka z Rosją. Gorzej jest ze szczypiornistami i czarno to widzę. Ledwo wymęczone zwycięstwo ze słabiutką Szwecją. Tutaj ćwierćfinał to będzie pewnie ostatni mecz w turnieju, a ciekawi mnie bardzo mecz ze Słoweńcami. Jeżeli zaprezentują się dobrze i nawet przegrają to jakieś nadzieje będą. Duszebajew powtarza, że forma będzie na ćwierćfinał więc dajmy mu szansę. Żeglarze całkiem pozytywnie się spisują, a dziś Piotrek Myszka powalczy o brąz. Miał fatalne ostatnie 3 wyścigi i miejmy nadzieję, że się przed Francuzem dziś obroni, bo coś przestało iść. Może będzie medal dziś... Ale skupię sie na wioślarzach i lekkoatletyce.

   Czwórka podwójna kobiet zdobyła brązowy medal, a trener powiedział i słusznie, że mają płynąć po złoto. Tak też płynęły dziewczyny, ale na końcówce dwie osady okazały się nieznacznie szybsze. Płynęły po złoto, a przywiozły brąz. Szkoda, że męska czwórka tak nie popłynęła i za dużo straciła na początku. A nasze złote dziewczyny?

   To trzeba było wykorzystać, że dwie czołowe osady świata nie weszły do finału. W takiej sytuacji byśmy marzyli o złocie, ale sprawy ułożyły się inaczej i stworzyła się niepowtarzalna szansa na złoto. Magda z koleżanką miała już brąz w kolekcji wyszarpany w Londynie. Julia na ostatnich nogach wyszła z łódki, ale pokonały tam Chinki czubkiem łodzi. Magda końcówkę płynęła sama, bo Julia już nie mogła z powodu bólu w kręgosłupie. To był dla nich złoty medal ten brąz. Piękna historia. Tutaj Julia komentowała w studiu wyścigi wioślarskie, a w łódce z Magdą płynęła inna koleżanka. I udało się. Świetnie taktycznie to rozegrały. Od początku na prowadzeniu i tylko Brytyjki dotrzymywały kroku, ale na ostatnich metrach nasz dwójka nie dała sobie wydrzeć tytułu mistrzyń olimpijskich jako pierwsze wioślarki polskie w historii. To taka nagroda dla Magdy Fularczyk, która 4 lata wcześniej pod koniec płynęła za siebie i za Julkę. Teraz karma wróciła i trafiły dziewczyny do panteonu mistrzyń olimpijskich. Zrobiły to na co liczono przed tym finałem i jest pierwsze złoto na Igrzyskach i na pewno nie ostatnie w dorobku polskich sportowców. WIOŚLARSTWO pokazało swoją moc na Igrzyskach.

   Ruszyli lekkoatleci i lekkoatletki do boju. Największa ekipa na Igrzyskach i największe nadzieje medalowe. Włodarczyk i Fajdek jeszcze czekają na swoje finały, ale w kole już był Piotrek Małachowski. Trójka, która miała zdobyć tutaj tytuły mistrzów olimpijskich. Oczywiście po cichu liczymy nawet na 4 czy 5 medali, a ja osobiście nawet na 6, ale czas pokaże. Są świetnie przygotowani i powinny być dobre rezultaty. Na razie na plus na pewno Swoboda na 100 metrów. Weszła do półfinału i na razie to tyle na co ją stać. Największa porażka to Kszczot. Murowany kandydat do podium, niedawny mistrz Europy. W eliminacjach pobiegł leciutko i wyglądało to świetnie, a w półfinale odcięło go na ostatnich 100 metrach i sam nie wie dlaczego tak się stało. Wielki dramat Adama. Lewandowski wszedł do finału, ale o medal będzie ciężko. Adam biega inaczej taktycznie, a Lewandowski typowo siłowo. Czy to starczy na medal. Myślę, że na 4 czy 5 miejsce, ale poczekajmy. W półfinale pobiegł najszybciej w tym sezonie więc forma jest. Może on sprawi niespodziankę... Tyczkarze się nie popisali w kwalifikacjach oprócz Liska. Ale największy dramat chociaż myślę, że mniejszy niż Adama, który po biegu aż zaklął na antenie Telewizji Polskiej to srebro Małachowskiego...

   Piotrek miał tu spiąć klamrą swoją karierę. Zdobyć to czego mu brakowało w kolekcji, bo srebro to on już ma z Pekinu. Wszystko wskazywało, że tak i tutaj będzie, ale coś w konkurencjach technicznych jak na razie rozstrzyga się wszystko w ostatnich kolejkach. Tak jak w pchnięciu kulą kobiet czy skoku w dal mężczyzn. W dysku też tak było. 3 pierwsze kolejki i dominacja Polaka. Wszystkie próby dające prowadzenie w konkursie, ale w ostatniej najpierw Estończyk spycha jednego z Niemców na 3 miejsce, a drugiego na 4. I niestety Niemcy zareagowali. Jasiński rzucił mniej od Piotrka, ale dało mu to drugie miejsce. W tym momencie z podium spada drugi do ostatniej kolejki brat Hartinga młodszy. Widać było, że może rzucić daleko w konkursie, ale nie udawało się to. I zebrał się i odpalił. 68 metrów i Polak nie wierzy co się dzieje. Znów Harting zabiera mu złoto, a rozluźniony i zszokowany Małachowski już nie był w stanie się zebrać. Dziwny konkurs i niesamowite zakończenie. Klątwa Hartingów trwa, a przecież Robert nawet nie wszedł do konkursu. Co z tego... Jest przecież zastępca, czyli młodszy brat... Współczuję Polakowi, bo to fajny chłop jest. Także zaczęło się w lekkiej nie tak jak oczekiwaliśmy. Pierwsze koty za płoty. Anita to może tylko ze sobą chyba przegrać na szczęście, ale to jest sport... A więc pasjonujmy się dalej...

RIO - Wioślarze i Kolarze przygotowani na...
Autor: rasmarsom
Tagi: sport   igrzyska olimpijskie   rio   polacy  
11 sierpnia 2016, 11:39

   Za nami kilka dni Igrzysk. Dzieje się jak to na Igrzyskach bardzo dużo, ale skupię się na występach Polaków. Przyzwyczaiłem się od kilku Igrzysk na których zdobywamy po 10 medali, że ten pierwszy tydzień jest w dużej mierze negatywny w wykonaniu polskich sportowców i to się znów powtarza. Dużo porażek i to nie tylko sportowców na których nie liczono, ale też pretendentów do medali. Pokrótce opiszę swoje spostrzeżenia po tych kilku dniach wielkich emocji.

   KOLARSTWO SZOSOWE - liczyliśmy na kolarzy i nie przeliczyliśmy się. Rafał Majka zrobił swoje, Michał Kwiatkowski też nie zawiódł, Maciej Bodnar świetnie pojechał czasówkę. Bardzo fajny występ zanotowały polskie dziewczyny na czele z wielkim talentem Kasią Niewiadomą. Naprawdę niewiele zabrakło, żeby walczyła o medale w wyścigu ze startu wspólnego. Także tutaj bardzo na plus, a przecież jeszcze zostało kolarstwo torowe gdzie liczę na medalowe występy i miejsca w czołówce i MTB. Taka postawa cieszy i nadal przecież mamy jeden, jedyny krążek Rafała przed dzisiejszym dniem rywalizacji.

   WIOŚLARSTWO - dziś są duże szanse na medale w tej dyscyplinie. Wioślarze zazwyczaj nie zawodzą i zawsze jakiś krążek dokładaja na Igrzyskach plus miejsca punktowane. W Rio nasze osady pływają świetnie, meldują się w półfinałach i finałach. Można liczyć na dwa albo trzy krążki nawet, a byłby to wielki sukces tej dyscypliny. Dziś już czekają nas duże emocje i powiększy się dorobek medalowy naszej ekipy. Jestem o tym przekonany, bo fantastycznie się obserwuje jak wioślarze są świetnie przygotowani do Igrzysk. Już ich start można zaliczyć na piątkę, a będzie szóstka. Jak będą 2 albo 3 medale to prezes Polskiego Związku Wioślarskiego będzie chodził dumny jak paw. Z niecierpliwością czekam na finały i potężne emocje.

   SIATKÓWKA - po dwóch spotkaniach dwa zwycięstwa, ale na razie nie ma się czym zachwycać. Więcej będzie wiadomo jak nasi siatkarze zaprezentują się na tle Argentyńczyków, którzy szaleją w RIO jak na razie. Z Iranem powinno się skończyć 3:0, a tak było sporo nerwów. Na szczęście wytrzymali to nasi i wygrali po tie-breaku. Kolejny dreszczowiec z udziałem siatkarzy do czego przywykliśmy i bardzo dobrze, że z happy endem. Tutaj wiadomo, że najważniejszy będzie ćwierćfinał. Także nie oceniam na razie. Robią swoje, a forma ma rosnąć. Nie dali się krewkim Irańczykom, którzy ostro prowokowali naszych. Wytrzymali tę wojnę nerwów.

   A teraz dyscypliny, które zawodzą:

   PŁYWANIE - szkoda cokolwiek nawet pisać chociaż jeszcze nie koniec rywalizacji. Masa rekordów świata, olimpijskich. Dzieje się bardzo dużo. Cały świat się przygotował na Igrzyska prócz naszych pływaków. Wygląda to bardzo mizernie poza Kacprem Majchrzakiem, który pobił rekord Polski i w sztafecie płynął jakby miał płetwy. Dziś wystąpi Konrad Czerniak i Paweł Korzeniowski. Ich forma nie wygląda najlepiej, bo już pływali w sztafetach. Najbardziej zawiódł Radek Kawęcki i młody Janek Świtalski. Tutaj liczyliśmy przynajmniej na finał i walkę o medal. Nie było nawet półfinału. Pływacy i pływaczki kończą pływanie na fazie eliminacyjnej. Nie dziwne, że i sztafeta nie wyszła. Pozostaje obserwować wielkich jak Michaela Phelpsa czy Katrinkę Hossu. Wielki zawód sprawiają Polacy. Mimo, że jeszcze nie koniec to dwója się należy.

   PIŁKA RĘCZNA - ME w Polsce pokazały, że coś się skończyło. Następuje zmiana pokoleniowa w kadrze i dla naszych herosów jak Bielecki, bracia Jureccy, Szmal to ostatnie Igrzyska. Po dwóch meczach wygląda to fatalnie. Nie ma w ogóle obrony. Biegają po parkiecie jak dzieci we mgle. Czy dziś wygrają z Egiptem, który spisuje się świetnie w tym turnieju? Dostaniemy dziś wszystkie odpowiedzi, bo forma ma wystrzelić w ćwierćfinale, ale najpierw trzeba coś wygrać w grupie, żeby tam wejść. Zrobiły się schody i po tym co widziałem, po tym chaosie obawiam się tego spotkania. Da on wiele odpowiedzi. Jakoś nie liczę na wiele ze strony szczypiornistów. To najstarsza drużyna na turnieju i trzeba będzie poczekać co młodzi będą grać jak odejdzie z kadry reszta gladiatorów. Oni już zrobili swoje i na pewno marzą o czymś wielkim na Igrzyskach, ale chyba już jest za późno.

   ŻEGLARSTWO - tutaj wszystko się zaczęło dopiero i zawodzi Białecka jak na razie. Bardzo liczę na Piotra Myszkę, który się doczekał swojej klasy na Igrzyskach i myślę, że zdobędzie medal. Tego mu brakuje do kolekcji i myślę, że to osiągnie. Żeglarze zawsze coś tam dokładają. Na ostatnich Igrzyskach były dwa medale i kto wie może w RIO też tak będzie. Dziś kolejne starty i czekam na potwierdzenie wysokiej formy Myszki.

   JUDO, BOKS i SZERMIERKA - ten naród już walczyć nie umie. Gdzie te czasy gdzie szermierze przywozili grad medali z Igrzysk? Gdzie te czasy gdzie bokserzy rządzili? Gdzie te czasy gdzie zapaśnicy i judocy zdobywali medale? Wygląda to fatalnie. Zawodnicy i zawodniczki odpadają po pierwszych walkach. Jedynie Hania w szermierce przegrała z późniejszą mistrzynią olimpijską. Jedyny start na plus. Jeszcze zostały jakieś szanse na rehabilitację, ale jakoś czarno to widzę. Te dyscypliny coś zawodzą od lat. Jakby ten naród zgubił umiejętność walki.

   TENIS ZIEMNY - kompletna klapa. Radwańska to nie powinna już startować na Igrzyskach, bo jej to jakoś nie po drodze. Po co się kompromitować i szukać dziury w całym. Nie lubię słuchać tej dziewczyny i tak po ludzku nie lubię jej. Deble też zawiodły, Jurek jest po kontuzji i został mikst. Odpadną w pierwszej rundzie z Rumunami. Takie proroctwo. Totalna klapa...

 Strzelectwo również jak na razie słabiuteńko, tenisiści stołowi nie mają Grubby i Kucharskiego i skośnych oczu, podobnie nasza łuczniczka trafiająca w szóstkę w decydującym strzale... Kajakarze górscy ostatnio albo zdobywali medal albo się ocierali o medale. Zobaczymy dziś. W jeździectwie Spisak się wywrócił, a o podnoszeniu ciężarów nie wspomnę, bo bracia Zielińscy namieszali. I tak ogólnie kibicuję Rosjanom, bo przecież my jacyś też nie kryształowi okazuje się.

Czas dziś na medale:)) Czas na lepsze występy:))

Brawo polskie kolarstwo:))
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: igrzyska olimpijskie   kolarstwo  
06 sierpnia 2016, 23:42

   Po tylu latach w końcu polski kolarz staje na podium Igrzysk. Ostatnim medalistą był Czesiu Lang, który tak świetnie propaguje ten sport w Polsce organizując Tour de Pologne. To nie jest przypadek, że polskie kolarstwo urosło w siłę i to nie tylko szosa, ale i tor oraz MTB. Twórcy sukcesów siedzieli w studio, bo też tam był Andrzej Piątek zajmujący się MTB i on miał swoje chwile radości jak medal olimpijski zdobywała Maja Włoszczowska. Teraz nadszedł czas i na szosę w której mamy ogromne tradycje. Ten medal Rafała to nie przypadek. Tylko taka kontynuacja sukcesów jego jak i polskiego kolarstwa w ostatnich latach. Takie zwieńczenie. Była przeogromna szansa na złoto, ale cieszmy się z tego brązowego krążka, bo chłopaki dali z siebie wszystko i świetnie taktycznie rozegrali ten wyścig. Michał Kwiatkowski jest w końcu mistrzem świata w wyścigu ze startu wspólnego. Nie jest w najwyższej formie w tym roku i sam to przyznaje więc skupił się na pomaganiu Rafałowi, który niedawno przecież został najlepszym góralem Tour de France po raz drugi już. Wspaniałe chłopaki dały nam dzisiejszego dnia genialne emocje zwieńczone sukcesem, a jakby meta była bliżej o 2 kilometry to byłoby złoto olimpijskie. Pierwsze w historii naszego kolarstwa na IO. Takie jednodniowe wyścigi rządzą się swoimi prawami. To nie jest wielki Tour gdzie jest sporo etapów i pomoc kolegów. Tu jest trudniej, bo jadą ekipy narodowe i to złożone z 4 albo 5 kolarzy, a nie z 8. Inaczej się to rozgrywa, a dziś było pasjonująco. Organizatorzy przygotowali trudną trasę więc liczyliśmy na Rafała. Tyle, że to jest dyspozycja dnia, a Majka jest świeżo po Tour de France. Zęby na zwycięstwo ostrzył sobie Nibali i rekin, który tak świetnie zjeżdża przedobrzył. Zwycięzca Giro tegoroczny. Wszystko miało tak być jak było ze strony Polaków. Kwiatek miał się łapać w ucieczkach i w takiej był przez grubo ponad 150 kilometrów. Wiadomo było, że ta ucieczka nie dojedzie i walka rozstrzygnie się na ostatnich 3 pętlach. Na każdej strome podjazdy. Tak też było. Dwóch Włochów i Rafał urwali się. Całe szczęście, że Majka ich złapał szybko jak zaczęli pomykać pod górę. Potem było z góry. Wszystko się pięknie układało. Medal w zasięgu ręki. Włosi tak jednak chcieli zgubić Polaka, że wpadli na siebie na zjeździe i wywrócili się. Rafał jakimś cudem ich ominął i pomknął sam. Chyba wszyscy pchali Polaka na ostatnich kilometrach. 23 sekundy przewagi. Starczy. Musi starczyć. Z tyłu czarująca się grupka walcząca o srebro. I nagle ten Belg i Duńczyk. Musieli się urwać i pogonić za Majką. Rafał się oglądał, ale wciąż było te 11 sekund jeszcze zapasu,a  oni nie dawali za wygraną. Dopadli go i było wiadomo, że medal będzie, ale tak mało brakło do tytułu mistrza olimpijskiego. Z półtora kilometra z 240, które mieli do przejechania. Kwiatek wcześniej nie wytrzymał, bo go skurcze łapały, ale dzielnie pomagał koledze dopóki mógł. Nie wiem czy jakby Włosi się nie wywalili to Rafał miałby taką szansę. Obawiam się, że nie. Pewnie w trójkę by dojechali. Polak był potwornie zmęczony co było widać na końcówce. Dlatego trzeba się cieszyć z tego co jest, bo to kolejny sukces Rafała i nie najważniejszy dla kolarza zawodowego. Nie ma się co oszukiwać. Marzeniem Polaka jest na pewno wygranie wielkiego wyścigu wieloetapowego do czego się będzie zbliżał krok po kroku i da jeszcze wiele radości ten skromny chłopak. Dziś zrobił maxa i mamy pierwszy medal w Rio. Worek rozwiązany i po takich wielkich emocjach. Ten wyścig zostanie na długo w pamięci. Dzięki Rafał, dzięki Kwiatek, dzięki polskie kolarstwo rozwijane we wspaniały sposób. Należał się ten medal i Rafałowi i kolarstwu szosowemu jak psu buda:)) Fajnie to się wszystko zaczęło i oby Włosi wrócili do zdrowia szybko, bo to nie wyglądało za ciekawie.