Kategoria

ŚwiadomoŚĆ, strona 2


SPRAWY DUCHOWE 2
Autor: rasmarsom | Kategorie: ŚwiadomoŚĆ 
10 kwietnia 2024, 22:16

   Wyobraźmy sobie, że rodzimy się i wiedza o reinkarnacji i o Bogu jako o Boskiej Świadomości jest powszechna i większość świata w to wierzy i to wyznaje. Dziecko rośnie i ta wiedza jest mu przekazywana przez rodziców, przez edukację, przez religię. Staje się do dla niego normalne, że jego dusza sama wybrała taką inkarnację, takich rodziców i że ma duchowy plan życia do wykonania. Dziecko miałoby też świadomość, że być może jest to jego kolejne życie na Ziemii, a może, że dopiero pierwsze, bo wcześniej żył w ciele fizycznym na innych planetach. Mogłoby też odkryć, że jest duszą o wysokiej świadomości i przybyło na Ziemię, aby podnosić ogólną świadomość ludzkości i zrozumienie. Ci ludzie, którzy by twierdzili, że to wszystko są bzdury byliby wyśmiewani, szykanowani i potępiani. Nie sądzę jednak, że by tak było. Świadomość, że dusza jest nieśmiertelna daje bardzo dużo możliwości. Świadomość, że wszyscy jesteśmy aspektami jednej Najwyższej Świadomości, którą nazywamy Boskością, ale na różnych poziomach ewolucji też zmienia bardzo postrzeganie życia i rzeczywistości. Dążę do tego, że mniejszość, która by wierzyła np. w materializm i w to, że życie jest jedno po prostu by sobie spokojnie żyła z tym przeświadczeniem bez szykan ze strony większości.

  Rzeczywistość jest jednak inna. Urodziłem się chrześcijaninem więc o tej religii sporo wiem. Nie chcę się wypowiadać na temat innych religii, bo mam jeszcze dość małą wiedzę na ten temat. Powszechne wierzenia są takie, że urodziłem się z grzechem pierworodnym, że Jezus mnie uratował, bo zmarł za moje grzechy. Dowiedziałem się też, że jestem grzesznikiem i muszę prosić Boga o przebaczenie, spowiadać się, bać się Boga. Dostałem listę rzeczy, których nie mogę robić. Miałem też świadomość, że jak będę popełniał ciężkie grzechy to trafię do Piekła. Bój się, miej poczucie winy i żyj zgodnie z tym co ci powie ksiądz i 10 przykazań, a trafisz do Nieba. Czy ktoś to i wiele innych rzeczy kwestionuje? Oczywiście, że nie, bo jak zaczniesz zadawać niewygodne pytania to nazwą Ciebie heretykiem, rodzina będzie się wstydzić. Jak zaczniesz mówić otwarcie, że wierzysz w reinkarnację to większość się będzie śmiać z Ciebie, wyszydzać, kpić, potępiać. Jednak jeżeli spojrzysz na wiarę chrześcijańską to wiele jest tam sprzeczności i wiele się nie zgadza. W każdej religii nie chodzi jednak o zadawanie pytań, ale o wiarę w ustalone dogmaty. Jednym słowem masz nie myśleć tylko przyjmować wszystko jak zostało ustalone. Jest to forma więzienia umysłu. Jedna z najskuteczniejszych na tej planecie. Mamy oczywiście Biblię i jest to Księga Mądrości i Tajemnic Świata. Jednak była ona zmieniana i błędnie tłumaczona. W wielu przypadkach jest też błędnie interpretowana. Jest też pełna sprzeczności. Bóg, który jest miłością i kocha wszystkie swoje stworzenia, a w Starym Testamencie jednak był okrutny i srogi i karał ludzi. Co jest jednak podstawą tej wiary? Oczywiście Jezus Chrystus. Jego nauki są bardzo cenne, ale pytanie jest inne. W tamtych czasach było wielu proroków. Byli to ludzie, którzy inkarnowali się na Ziemi i posiadali większą świadomość. Żyli oni po to, aby zwiększać zbiorowe zrozumienie ludzi i podnosić ich świadomość, aby byli bliżej Boskości. Jezus o ile oczywiście żył, bo jakoś nie trafia to do mnie, że tak wielki człowiek nie został odnotowany przez ówczesnych historyków poza jedną wzmianką. Być może w tamtych czasach było wielu takich i Jezus się bardzo nie wyróżniał. Narodził się z Maryi Dziewicy. Ludzie w to wierzą 2000 lat. Ja nie mam z tym problemu, że urodził się normalnie, że miał żonę i dzieci i że był normalnym człowiekiem z ogromną wiedzą i świadomością i chciał ją przekazać światu. Nie mam też problemu z tym, że przeżył ukrzyżowanie i po prostu go odratowano, a potem podróżował po świecie. Jakie to ma znaczenie? Najważniejsze są jego nauki, bynajmniej dla mnie. Taka jednak wersja Jezusa jest nie do przyjęcia dla chrześcijaństwa, bo przecież wszystko opiera się na zmartwychwstaniu. To ma trzymać ludzi w wierze, że Bóg zesłał swojego Syna, który poświęcił się dla ludzkości i odkupił przez śmierć nasze grzechy. Ja tego nie kupuję. Duża część świata to kupuje, a dlaczego? Bo to istnieje 2000 lat i tak ma być.

  Każdy człowiek wie co jest dobre, a co złe. Na poziomie duchowym wszystko jest znacznie prostsze niż na poziomie ludzkim. Wiele rzeczy jest łatwiej wyjaśnić. To wszystko jednak musisz poczuć w sobie. Możesz wierzyć w jakąkolwiek religię, ale pamiętaj, że każda więzi twój umysł. Jedynym sposobem, żeby uwolnić świadomość jest wyjście z religii. Nie masz w to wierzyć ślepo, że nie umierasz, a umiera tylko twoje ciało. Jeżeli postanowiłeś, że chcesz poszukać prawdy, bo żadna religia ci tego nie daje to jest to proces. Otwierasz świadomość i dopuszczasz inną ewentualność. Czy jeżeli byłbym zagorzałym chrześcijaninem to bym zgłębiał wiedzę na temat inkarnacji? Oczywiście, że nie, bo bym uważał, że to są herezje i samo zło, że to dzieło Szatana. Czy ta wiedza daje mi poczucie strachu i poczucie winy? Pewnie, że nie. Kościół oferuje te negatywne energie w nadmiarze w celu kontroli. Czy teraz czuję się kontrolowany? Nie, ponieważ mam wolną wolę. Mam jak każdy jakiś plan życia, który realizuję albo i nie. Nie muszę się jednak przejmować czy trafię do Nieba czy do Piekła. Nie boję się Boga, który mnie osądza i decyduje o moim losie, bo wiem, że on jest Oceanem Świadomości, a ja jestem kropelką tak jak każde istnienie. Co się stanie jak nie wykonam zadania w tej inkarnacji? Nic się nie stanie. Po prostu przepracuję to życie, spojrzę na nie jako dusza po opuszczeniu fizycznego ciała i podejmę decyzję czy chcę tu wrócić czy nie. Czy taka świadomość nie powoduje, że życie widzi się inaczej? Oczywiście jesteśmy w ciałach fizycznych, mamy emocje, myśli, złe i dobre doświadczenia. Każde doświadczenie powoduje ewolucję duszy. Każda dusza dąży do równowagi i harmonii, a żeby to osiągnąć muszą działać zarówno pozytywne energie jak i negatywne. Nawet najgorsze doświadczenia uczą Nas i rozwijają. Dlaczego ja w pewnym momencie życia wytwarzałem tylko negatywną energię? Bo uważałem, że świat jest zły. Pójście w skrajności powoduje, że oddalasz się od Boskiej Świadomości, tracisz połączenie ze swoją duszą. W momencie pogodzenia się z tym, że ja tu nie pasuję, że może nie dopasowałem się do częstotliwości tej planety, że może jestem za wrażliwy, że nie wiem o co tu chodzi postanowiłem odejść. To powodują skrajne negatywne myśli, którymi tworzymy rzeczywistość. Czy doznałem jak mnie odratowano duchowego i świadomego przebudzenia? Oczywiście, że nie. Byłem cholernie zły, że się nie udało opuścić tego świata. Czy jednak odnalazłem Światło? Nie odnalazłem i dalej żyłem w Ciemności. Impuls przyszedł dopiero po pół roku albo nawet więcej. Myślami tworzymy wszystko i ja np. pół roku nie wychodziłem z domu. Może mówił do mnie Anioł Stróż i przewodnicy duchowi, ale nie słuchałem. Wydawało mi się, że jak wyjdę z domu to cały świat i wszyscy ludzie wiedzą, że byłem w psychiatryku. Myśli mogą spowodować bardzo negatywną energię. Światło zacząłem dostrzegać kiedy zacząłem ćwiczyć ciało fizyczne, a wtedy też trafiałem na książki i filmy, które mnie prowadziły. Odblokowałem świadomość i wtedy mogłem dostawać odpowiedzi zgodnie z zasadą : "Proście, a będzie Wam dane". Nastąpiło oświecenie i wszystko czego potrzebowałem trafiało w moje ręce. Jeżeli nie miałbym bardzo negatywnego doświadczenia to nie miałbym też tego bardzo pozytywnego. Wszystko się równoważy. Moje życie się zmieniło, ponieważ odkryłem to co miałem odkryć. Czułem, że wszyscy mi pomagają ze świata niefizycznego. Czułem, że należę do Boskiej Świadomości jak wszystko i wszyscy. Spływała na mnie potężna energia, ale tylko dlatego, że przyciągałem ją pozytywnymi myślami. Wszystkie negatywne rozproszyły się i odeszły. Od jakiegoś czasu znów mam pragnienie pogłębiania wiedzy i rozwijania duszy. Znów trafiam na to co mi daje odpowiedzi. Wracam też do tego co mi dawało kiedyś odpowiedzi. Jest to proces ewolucji duszy i większego zrozumienia i to trwa w nieskończoność. To jest właśnie najpiękniejsze. Nieśmiertelna Dusza i Nieskończona Świadomość. Wiecie jakiego komunikatu nie znosi ten system w którym jesteśmy więźniami? Nie ma się czym martwić:)) Wyzbycie się strachu, lęku i poczucia winy jest kluczem do rozwoju świadomości. A dzisiejszy świat jest na tym oparty co powoduje tyle zła, manipulacji i kontroli, a wcale tak nie musi być. Będzie tak tylko wtedy jak zbiorowa świadomość ludzkości się nie przebudzi.

  

ŚWIAT DUCHOWY
Autor: rasmarsom | Kategorie: ŚwiadomoŚĆ 
08 kwietnia 2024, 21:49

   Czym jest dusza? Dokąd ona wędruje po śmierci? Czy to wszystko jest takie banalne jak głosi "oficjalna nauka"? Rodzimy się jako przypadek Kosmosu, żyjemy i umieramy. Czy wtedy następuje koniec i to nasze życie nie ma głębszego sensu? Są powody dla których nauka tak to postrzega. Taki brak wiary w głębszy sens życia powoduje skupianie się tylko na materialnej stronie życia. Mieć więcej i więcej i więcej, bo przecież życie jest jedno więc trzeba je wykorzystać maksymalnie. Jesteś biedakiem na tym świecie to masz pecha, taki twój los. Źle trafiłeś. Jesteś chory poważnie to też nie miałeś czy miałaś szczęścia, a ponieważ zgodnie z nauką życie jest jedno to co zrobisz jak nic nie zrobisz. Po co nauka tak to postrzega? Żebyś biegł, gonił, żebyś próbował złapać marchewkę na kiju, żebyś się nie zastanawiał czy istnieje coś takiego jak dusza czy tym bardziej, że twoja dusza jest nieśmiertelna. Masz dążyć do lepszego domu, lepszego samochodu, większych wygód itd. itp., bo przecież życie jest jedno... Lecz ilu jest takich ludzi na świecie, którzy mają nieograniczone bogactwa i życie jak w bajce? Jest to niewielki procent i oni faktycznie mogą postrzegać naturę życia bardzo trywialnie i prymitywnie. Większość jednak walczy każdego dnia o przetrwanie, wielu umiera z głodu, wielu ginie w bezsensownych konfliktach zbrojnych, wielu ciężko choruje. Powiedz takim ludziom, że są tylko jakimś odpadem Kosmosu i ich życie nie ma sensu, bo niewiele mają, a do tego cierpią. Gdzie wtedy szukać pocieszenia? Do tego właśnie zostały stworzone religie. W gruncie rzeczy wszystkie opierają się na starożytnych wierzeniach. Wmawia się Nam, że Bóg sobie siedzi gdzieś na chmurze i decyduje o Twoim losie. Ma 10 rzeczy, których nie możesz robić, bo w przeciwnym razie trafisz do Piekła. Bóg ten ma jednak problem, bo jest tyle religii na świecie... Za kim bardziej jest? Za chrześcijaninem, islamistą, buddystą, hinduistą? Który jest jego naród wybrany? Przecież każda religia uważa, że to ona jest najprawdziwsza i ona wie co Bóg chce, żebyś robił i w co wierzył. Jesteś chrześcijaninem to masz świadomość, że rodzisz się z grzechem pierworodnym, ale na całe szczęście Jezus zmarł za Twoje grzechy i zgładził grzechy świata. Na dodatek zmartwychwstał... I co jest Twoim pocieszeniem w tym życiu? To, że jak nie będziesz mocno grzeszył to trafisz do Nieba i jak Jezus powtórnie przyjdzie to zmartwychwstaniesz. Zanim jednak do tego dojdzie masz klękać, przepraszać Boga, bać się Go, mieć poczucie winy, przepraszać za grzechy, prosić o przebaczenie. Jeżeli jednak nagrzeszysz to idziesz do księdza, spowiadasz się i on Ci daje rozgrzeszenie. Dlaczego on? Ponieważ tylko on ma bezpośrednią komunikację z Bogiem. Ty jej niestety nie masz... Jeżeli jej nie masz to jedyna szansa spotkania z Bogiem jest w kościele i tam ksiądz jako pośrednik wytłumaczy Ci o co chodzi w Biblii i jak masz ją rozumieć... Ja np. przeczytałem całe Pismo Święte i potem przez pół roku chodziłem do Kościoła co tydzień na mszę, żeby skonfrontować to czego się dowiedziałem z Biblii z naukami Kościoła. Zauważyłem, że teksty ze Starego Testamentu są pomijane, a dlaczego? Bo tam Bóg był bardzo srogi i zabijał, a przecież Bóg jest miłosierny... Chodziłem, żeby poczuć w Kościele Boga i pełniłem rolę obserwatora tego co mówią księża. Myślicie, że poczułem jakąś bliskość z Bogiem czy duchowość? Czułem tylko, że mam przepraszać, kajać się, klękać, mieć poczucie winy, bać się... Jak kiedyś księdzu powiedziałem, że Bóg jest pod każdym kamieniem i dla mnie mszą jest niedzielny bieg do lasu to ksiądz powiedział, że to nie tak i że msza kościelna musi być... Czytając Biblię sam czułem obecność Boga i jest tam naprawdę wiele mądrości. Czułem też obecność Boga w innych sytuacjach życiowych, ale czy poczułem Go w kościele? Nie przypominam sobie. Dążę do tego, że współczuję ludziom, którzy wierzą w jakąkolwiek religię albo w nic nie wierzą. Dla mnie wersja, że żyjemy tylko w świecie materialnym i umieramy i nic nie ma dalej nie trafia do mnie. Wersja chrześcijaństwa, które ma niewiele wspólnego z duchowością też do mnie nie trafia. Każda religia jest manipulacją i zamykaniem naszej świadomości do więzienia doktryn i wierzeń. Zacząłem więc w pewnym momencie życia szukać odpowiedzi dla siebie i myślę, że znalazłem. Tak sobie myślę czym może się pocieszać człowiek biedny albo chory, ale głęboko wierzący? Tym, że ten bogaty też umrze i może trafi do Piekła, a Ty trafisz do Nieba, bo Twoje życie jest ciężkie więc to jest Twój jedyny cel życia. Nie wiem jak w to wszystko można wierzyć, ale jak mówią "wiara jest ślepa". Czy ja kiedykolwiek wierzyłem w Kościół i jego nauki albo czy wierzyłem nauce, że życie jest tylko jedno? Długo się nad tym nie zastanawiałem, bo byłem zaprogramowany i uwarunkowany, ale w głębi duszy czułem, że jestem oszukiwany. Typowa sytuacja Neo z Matrixa. Czujesz, że jest coś nie tak, nie wiesz co, ale wiesz, że to co ci wmawiają od dziecka nie ma sensu. Nie szukasz jednak, bo może nie jesteś gotowy, może nie masz czasu, może nie wiesz gdzie szukać. Ja jednak w pewnym momencie życia musiałem znaleźć sens tego wszystkiego. W przeciwnym razie bym odszedł stąd w niewiedzy, a po tym czego się dowiedziałem byłoby szkoda.

   Takich dusz jak moja jest bardzo wiele na świecie. Zagubione, pomieszane, bo świat nowoczesny taki jest. Nie zgłębiamy natury człowieka, nie wgłębiamy się w to kim jesteśmy i skąd pochodzimy. Bóg jest najwyższą świadomością i tak to postrzegam. Jest wszystkim i wszędzie i w każdym stworzeniu. Każda forma życia ma w sobie cząstkę Boskości. Jesteśmy jak takie kropelki w Oceanie Boskiej Świadomości. To, że jesteśmy w tej inkarnacji na tej planecie to wyłącznie nasz wybór. Mało tego. Śmierć dotyczy tylko naszego ciała fizycznego, a nie duszy i świadomości. W innych wymiarach i częstotliwościach istniejemy dalej jako dusze i decydujemy czy znów pojawić się w ciele fizycznym na Ziemi czy innej planecie. Jesteśmy nieskończoną świadomością i żyjemy wiecznie jako dusze. Jesteśmy również energią tak jak wszystko wokół nas. Energią zagęszczoną do wibracji ciała fizycznego. Wyobraźcie sobie, że istnieje coś takiego jak prawo "karmy". Często się mówi, że karma wraca albo że co zasiejesz to zbierzesz. Jeżeli robisz komuś to co chciałbyś, żeby on zrobił Tobie to to wróci do Ciebie. Miałem kiedyś taką sytuację z bezdomnym na dworcu. Kupiłem mu hot-doga, herbatę i dałem kilka papierosów. Zwykły gest ludzki. Co się potem zdarzyło? Przez tydzień codziennie wygrywałem pieniądze w zakładach bookmacherskich. Jaki wynik meczu nie postawiłem to zamieniałem w złoto. Klasyczne prawo karmy. Jednak chodzi tu o coś więcej. Jeżeli w danej inkrnacji mocno nabroimy to poniesiemy tego konsekwencje po opuszczeniu tego ciała. Wspominam o tym nieprzypadkowo gdyż w początkach chrześcijaństwa w Biblii były wzmianki o reinkarnacji, ale zostały usunięte jako niewygodne. Nie dziwię się wcale. Wyobraźcie sobie, że nagle Kościół mówi, że nie ma się co zamartwiać i przejmować, bo przecież możemy mieć wiele żyć, a to jest tylko jedno z nich, które sami wybraliśmy wcześniej. Co by to spowodowało? Ludzie zaczęli by myśleć, zastanawiać się, być bardziej świadomi, zadawać pytania, słuchać siebie, swojej intuicji, swojej duszy. Każdy próbowałby znaleźć powód swojej inkarnacji. Każdy by się cieszył z doświadczeń, bo by wiedział, że jest tu tylko na chwilę. Czy wtedy chrześcijaństwo miałoby kontrolę nad człowiekiem? Nie miałoby żadnej, bo każdy by szukał swojej drogi. Każdy by szukał zadań, które ma do spełnienia w tej inkarnacji, żeby rozwijać duszę. Czy to nie jest piękne? Czy to by nie zburzyło wszystkich religii? Czy to by nie zburzyło podziałów między ludźmi? Pewnie, że tak, ale elicie rządzącej kimkolwiek oni są zależy na tym, żeby ludzkość była podzielona, walczyła między sobą, bo wtedy łatwiej jest rządzić. Dziel i rządź! Jesteśmy w tym wszyscy razem, a jednocześnie każdy z Nas jest wyjątkowy. W zasadzie nie ma się czym przejmować, bo przecież śmierć jest tylko przejściem w stan niefizyczny, w stan innej wibracji. Wszyscy mamy siedem podstawowych czakr. Są to wiry energii, które pomagają rozprowadzać energię w całym ciele. Jeżeli jakaś czakra działa źle to powoduje to dysharmonię i choroby. Czy to jest jednak takie proste, aby żyć w harmonii? W tych czasach jest o to coraz trudniej. Nasze pole elektromagnetyczne jest zakłócane różnymi sprzętami. Jest nam też ciężko połączyć się z innymi wymiarami czy częstotliwościami czy z wyższą świadomością. Potrafią to dusze wrażliwe. Większość jednak widzi tylko oczami i odbiera świat za pomocą zmysłów. Łatwo nam wtedy wmówić, że nie ma nic więcej. Na całe szczęście mamy Internet i widać, że coraz więcej jest ludzi, którzy się przebudzili ze snu, wyrwali z więzienia świadomości i żyją świadomie. Wszystkie informacje, których potrzebujesz są w Tobie. Masz też swoje Anioła Stróża i przewodników duchowych. Może się oczywiście zdarzyć, że przyszedłeś w tej inkarnacji, żeby wypełnić jakąś rolę, ale zapomniałeś o tym. Nie ma się czym martwić. Na poziomie duszy każde życie jest analizowane i są wyciągane wnioski. Ten tekst miałem już napisać przedwczoraj albo dziś rano. W czasie snu przenosimy się po prostu w świat duchowy i często dostajemy informacje, a ponieważ dwa ostatnie dni czytam o sprawach duszy więc po przebudzeniu tekst mi się pisał jakby w głowie i dziś i wczoraj. I sam nie wiem, ale to sprawdzę. Czy lepiej jest usiąść do pisania od razu jak pojawiają się myśli po przebudzeniu czy jednak można to zrobić później. Dotarłem na najwyższy poziom zrozumienia. Wyżej jest tylko Boska Świadomość. Jak większość z nas nie wiem jaki jest plan mojego życia. Nie wiem co mam robić. Jeżeli jednak będę uważnie słuchał to dowiem się jakie mam mieć kolejne doświadczenia. Odpowiedzi znajdziesz wszędzie. Czy to film, czy serial, czy książka czy piosenka czy inni ludzie. Komunikacja z innymi duszami może też dać odpowiedzi. Ja przez powiedzmy 2 lata życia dostałem bardzo wiele odpowiedzi na różne tematy. To był okres zdobywania wiedzy. Potem uznałem najwidoczniej, że wiedza którą posiadłem wystarczy mi i "usnąłem". Zostałem przebudzony, bo tego chciałem i wiem jak to wtedy działa. Dzieją się rzeczy niesamowite. Trafiasz codziennie na to czego potrzebujesz. Czułem się jak Neo prowadzony przez Morfeusza. Ja też dałem się prowadzić Boskiej Świadomości. Czułem codziennie jak wypełnia mnie Światło, a przecież poprzednie kilka lat życia to była ciemność i mrok. Wtedy nic nie czułem... Moją pasją jest sport i w to wsiąknąłem bez reszty w zasadzie. Nie jest to nic złego, bo przecież pasje są bardzo ważne w życiu, ale to było jednotorowe, a przecież jesteśmy wielowymiarowi. Trafiłem jednak na duszę kobiety-czarownicy, która obudziła we mnie wszystko na nowo. Wymiana informacji nastąpiła wzajemna, czyli ona mi uświadomiła moje talenty, a ja jej starałem się pomóc w rozwoju duchowym. To było niesamowite doświadczenie, bo przekazaliśmy sobie bardzo dużo energii. Zawsze lubiłem pisać więc wróciłem do tego. Natężenie nie jest zbyt mocne, bo więcej czytam. Do tego kreowanie podcastów na Youtube. To uderzenie kreacji było jednak tak potężne, że sam się już gubiłem w tym co mam nagrywać. Powstała dysharmonia, czyli za dużo energii i w różny sposób ją wyzwalałem. Śpiewanie nigdy nie jest złe, bo w ten sposób uwalniam duszę. Taniec jest również tym co mnie uwalnia. Niestety skupiłem się na polskiej polityce, a to zrodziło agresję. Teatr dla Gojów też nie był złym pomysłem czy czytanie mojej książki. Czułem jednak, że nie kontroluję tej potężnej energii. Mogła ona czynić zarówno dobro jak i zło. Wybuch był jednak potrzebny, bo ta energia przez kilka lat się skumulowała i musiała wyjść. Z czasem zauważyłem jednak, że idę w złą stronę i że powinienem iść do wyższej świadomości, która mnie uspokoi i przywróci harmonię. Wszystko to są procesy, bo przecież jesteśmy energią więc wiedziałem, że może się różnie dziać. Wróciłem do czytania książek, a nie robiłem tego wiele lat. Wróciłem do tych, które mi dużo dały w sensie rozwoju duchowego i też odkryłem nowe. Co prawda był mocny spadek energii, była kontuzja, ale harmonia wraca. Dotarłem aż do duszy, świadomości i energii, czyli na szczyt piramidy. Każde słowo pisane czy mówione, ale zapisane na nośniku przekazuje energię danej duszy. Dlatego też nagrywam słowo mówione mimo, że jestem zwykłym człowiekiem. Nie jestem sławny. Zauważyłem jednak moc energii. Kiedy miałem jej w nadmiarze i wylewała się ze mnie jak wulkan to sporo osób słuchało moich podcastów. W momencie utraty energii nikt już prawie mnie nie słucha. I tak to wszystko działa, ponieważ tworzymy też pole auryczne. Zauważcie, że jak macie je silne, jak macie pozytywną energię, jak macie moc w sobie, jak czujecie, że wszystko co robicie ma sens to wtedy wiele osób wręcz chce skorzystać z tej energii. Jeżeli jednak pojawia się dysharmonia i nie czujecie się dobrze ze sobą i czujecie, że tracicie moc to poruszacie się jak niewidoczny duch bez energii. Wtedy nagle ludzie gdzieś znikają. Jest tak dlatego, że lubimy sobie kraść energię. Jeżeli w jakiś sposób ją pozyskałeś to ludzie też jej chcą, ale ponieważ masz jej tyle, że możesz dawać i jeszcze ci zostaje to nie dzieje się nic złego. Dajesz wtedy światu światłość i jasność. Dwa miesiące tak czyniłem i wiele osób dostało zastrzyk energii przeze mnie. Niektórzy też niestety dostali złą energię. Większość jednak dostała bardzo pozytywną. W momencie jednak utraty energii nie możesz jej dać potrzebującym, bo jak masz to zrobić jak sam jej nie masz. Dlaczego najwięcej wiedzy i mądrości zdobywamy dzięki książkom? Dlatego, że wielu autorów zdawało sobie sprawę, że to o czym piszą nie ma szans na pojawienie się w mainstreamowej telewizji. Jest to więc najlepszy sposób, aby przekazać wiedzę i coś zostawić po sobie. Wiecie, że Sokrates został uznany za heretyka i skazono go na wypicie śmiertelnej cykuty? Jego dzieła zostały dopiero potem zrozumiane i docenione. Ludzie, którzy twierdzili kiedyś, że Ziemia jest okrągła również byli heterykami... Ja też mam zamiar coś po sobie zostawić czy to na blogu czy na Youtube czy na facebooku czy w formie książki. Każda nasza myśl wędruje do Oceanu Boskiej Świadomości. Nie ma więc co się bać jakiejkolwiek myśli, jakiegokolwiek spojrzenia na rzeczywistość. Większość z ustalonych norm wierzeń, zachowań i powszechnej wiedzy to kłamstwo i bzdury. Rodzimy się idiotami, ale w każdym momencie życia możesz to zmienić. Lepiej być uważanym za niezrównoważonego szaleńca czy wariata niż za idiotę. W tym stadzie owiec nigdy nie pójdę za resztą owiec. I to radzę każdemu z was, żeby pokazać swoją indywidualność i odłączyć się od stada. Co wtedy pomyślą inni? Gościu wierzy, że żyje wiele razy, wierzy, że jego dusza jest nieśmiertelna, wierzy w Reptalian i istoty pozaziemskie. On jest szalony. Chrześcijanin natomiast wierzy, że idzie do Nieba albo do Piekła i że zmartwychwstanie, wierzy, że rozstąpiło się morze i Mojżesz przeszedł, że była arka Noego, że były cuda Jezusa. Jednak jest oficjalna norma wierzeń i tego nie można podważać mimo, że wiele historii z Biblii to jak film science-fiction... Albo wiara w to, że pochodzimy od małpy i że ludzie prymitywni zbudowali piramidy... Hm kto tu jest szalony? Oficjalna nauka pełna nieścisłości i ludzie, którzy wierzą w to i żyją z tą wiedzą. Na szczęście ja się z tego wyrwałem i gorąco polecam otworzyć świadomość na wszystko co jest możliwe albo co jest uznawane za niemożliwe.

CO MY TU ROBIMY 2?
Autor: rasmarsom | Kategorie: ŚwiadomoŚĆ 
15 marca 2024, 18:04

   Społeczeństwo jest tak ukształtowane, żebyśmy byli bez przerwy zajęci, stale w ruchu, żebyśmy się martwili o czynsz, pracę, kryzys finansowy, rosnące ceny żywności. Większość nie robi wdechu i nie myśli o co tu chodzi i co się dzieje naprawdę, bo jesteśmy ciągle zajęci. W społeczeństwie chodzi o to, że próbujemy przeżyć i stąd te nieustanne zmartwienia. Może w szkole powinni wprowadzić lekcje szczęścia. Co czyni Ciebie szczęśliwym, co sprawia, że czujesz się spełniony, co sprawia, że czujesz się dobrze ze sobą? Zamiast tego dostajesz lekcje algebry, której nigdy nie użyjesz w życiu. Mamy więc ten świat widocznego zamieszania z powodu sposobu w jaki działa. Tworzymy zdumiewającą technologię by rozbić w pył miasta pełne cywili. Jesteśmy na krawędzi ludzkiej ewolucji. Możemy zabić więcej ludzi jednym uderzeniem niż kiedykolwiek przedtem. W imię wolności zabijamy jako ludzkość w różnych konfliktach i to niewinne dzieci giną. Kogo to interesuje? Lepiej obejrzeć jakieś TV SHOW. Ludzie na całym świecie stają sie coraz grubsi podczas gdy inni umierają, bo nie mają co jeść. Wyrzuca się ogromne ilości jedzenia przecież. To staje się już normą, że dziennie ileś tam dzieci umiera z głodu na świecie i lepiej obejrzeć ulubiony serial niż się tym zajmować. W imię pokoju walczą w różnych konfilktach, a że dzieci tam giną... No cóż... To przecież tylko skutek uboczny. Jaką różnicę czyni zmarłym, sierotom i bezdomnym, czy szalonych zniszczeń dokonuje się w imię totalitaryzmu czy też w świętym imieniu wolności i demokracji? Nie ma żadnej różnicy dla tych ludzi.

   Pieniądze to też ciekawy temat. Idziesz do banku i pożyczasz pieniądze, które nie istniały i nie istnieją i jest to kredyt. Zapisujesz na to swój dom, samochód, ziemię i interes. Jeżeli nie spłacisz pieniędzy, które nie istnieją, zwanych kredytem wtedy ci ludzie, którzy pożyczyli Ci te nieistniejące pieniądze mogą zabrać twój samochód, biznes i dom. Jeden z największych przekrętów tego świata. Pieniężny przekręt banków. Banki pożyczają pieniądze, których nie ma, nie było i nigdy nie istniały. To jest całe DNA naszego społeczeństwa, to kontroluje wybór, kontroluje mobilność i oczywiście kontroluje społeczeństwo. Kto natomiast kontroluje pieniądze i przez to społeczeństwo? Maleńka grupa ludzi. Więc czy lepiej być manipulowanym i nie wiedzieć o tym czy być manipulowanym, ale o tym wiedzieć? Większość wybiera ignorancję, co jest na rękę rządzącym. Mamy więc nową religię celebrytyzmu, czyli podziw i plotki pseudogwiazd. Supermarket to nowa bogini. Jeżeli jednak chcesz się dowiedzieć co się dzieje na świecie to żaden problem. Ci ludzie powiedzą Ci wszystko co chcą w wiadomościach telewizyjnych. Ludzie, którzy kontrolują i posiadają przemysł mediów myślą, że te wiadomości są odpowiednie dla Ciebie byś to wiedział i postrzegał świat tak jak tego chcą. Po obejrzeniu takich Wiadomości w telewizji masz się bać, bo jest to świat w którym masz się bać cały czas. Musisz się bać, że będziesz mieć za mało pieniędzy, bać się tego co może się stać we wszystkich obszarach naszego życia i w przyszłości. Nieustanne ładowanie w głowę, że musimy to przeżyć. Chodzi o to, żebyśmy byli w ciągłym stanie strachu, że nie przeżyjemy. Dlaczego ten świat jest taki zwariowany i szalony, dlaczego jest odwrócony do góry nogami? Ktoś powie, że to wszystko są przypadki co się wydarza na świecie. Niestety jest to kalkulowane na zimno by tak to wyglądało. W tej konspiracji jest wiele poziomów wtajemniczenia. Są czarne garnitury, które manipulują tym do pewnego stopnia, ale są tylko tymi, którzy to rozgrywają jak w jakiejś grze. Sięga to o wiele głębiej.

   Powodem dla którego jesteśmy zmieszani gdy chodzi o świat i wszystko co w nim jest jest to, że nie mamy koordynatów. Nie wiemy jak zobaczyć rzeczy, które do siebie pasują. Płyniesz np. statkiem do określonego punktu i nagle pojawia się gęsta mgła. Może Ci się wydawać, że płyniesz w złym kierunku, a dlaczego? Nie masz koordynatów, które nadałyby sens, że płyniesz prawidłowo. Nagle jednak mgła ustępuje i widzisz, że jednak płyniesz prosto do celu. To jest taka symbolika do tego jak to wszystko działa na świecie. Nie masz koordynatów to jesteś w takiej mgle, a jeżeli je masz wtedy dopiero widzisz co się dzieje lub co się wydarzyło i staje się to oczywiste gdy połączysz te kropki.

  Kim jesteśmy? To jest kluczowe pytanie, którego większość sobie nie zadaje. Żyję prawdziwym życiem, muszę iść do pracy, żeby zarobić na życie. Ale kim jesteś? To tylko bzdury, cieszę się, że żyję. Bez tej wiedzy, tego koordynatu, nie zrozumiemy kluczowej części naszego udziału w tym życiu. Jesteśmy świadomością. Nie jesteśmy ciałem o którym myślimy, że nim jesteśmy. Ideą tego, żebyśmy myśleli, że jesteśmy tylko ciałem, jest umieszczenie nas w skorupach świadomości. Jeśli nie zrozumiemy, że jesteśmy świadomością, to nie będziemy rozumieli rzeczywistości, tego kim jesteśmy i rozmiaru tego. Tylko wtedy, kiedy dowiemy się kim jesteśmy, możemy poznać wolność. Jeżeli nie znamy natury rzeczywistości, tego kim jesteśmy i naszego udziału w niej jak możemy zrozumieć świat, jeśli nie rozumiemy rzeczywistości, która jest Światem. Dlatego jesteśmy zmieszani. Minister propagandy Goebbels powiedział : "Przez to staje się niezmiernie ważnym dla Państwa by użyło wszystkich swych sił, by przycisnąć dysydentów, ponieważ prawda jest śmiertelnym wrogiem kłamstwa i dlatego przez jej rozszerzenie prawda staje się największym wrogiem Państwa. Prawda, która jest najbardziej uciskana jest taka, że wszystko jest iluzją. Fizyczny świat jest holograficzną projekcją. Jest to iluzja fizyczności, iluzja solidności, ponieważ jesteśmy świadomością. Bardzo łatwo jest oszukać umysł - mózg, by postrzegał rzeczywistość w sposób w jaki to nie wygląda. Jest gościu, który rysuje obrazy na płaskich chodnikach, a jednak mózg odczytuje je jako trójwymiarowe. Dekodujemy rzeczywistość i to jak ją dekodujemy decyduje o rzeczywistości, której doświadczamy. To jest główny punkt do zrozumienia. Einstein powiedział, że rzeczywistość jest iluzją, aczkolwiek natarczywą. Myślimy, że jesteśmy fizycznymi ciałami i właśnie tym jesteśmy, bo tak myślimy. Otóż tak nie jest. Jesteśmy tym czego doświadczamy. Jest w nas wiele wielopoziomowych wymiarów. Ten jest jednym z nich, wymiar, który pozwala nam doświadczać tej rzeczywistości. Jeżeli chcesz coś podnieść to twoja świadomość tego nie zrobi, bo wibruje za szybko i nie jest dopasowana do zasięgu częstotliwości tego. Przybierasz więc zewnętrzną powłokę, która operuje w zasięgu częstotliwości tej rzeczy, której chcesz doświadczyć i dzięki powłoce cielesnej możesz współdziałać z tą rzeczą, czyli ją podnieść. Jesteśmy świadomością pracującą poprzez fizyczne ciała. Całe życie jest świadomością, energią poruszającą holograficzne formy nie wyłączając planet i wszystkiego co istnieje. Ludzkie ciało jest swego rodzaju teleskopem, który pozwala świadomości doświadczyć tej rzeczywistości. Rzeczywistość widocznego oddzielenia. Tyle, że to nie jest całość tego kim jesteśmy. Świadomość i ciało współdziałają podczas doświadczania tej rzeczywistości, ale ciało nie jest tym kim jesteśmy. Pole energetyczne, które nazywamy aurą to energia wychodząca z czubka głowy na zewnątrz i w odwrotnym kierunku. Jest to jak elektryczne wyładowanie energii idące poprzez ciało, które wyrzuca to pole elektromagnetyczne, które nazywamy aurą. Kiedy puszczasz napięcie przez przewód elektryczny wyrzuca on też pole elektromagnetyczne. To samo dzieje się z nami i tak samo dzieje się z Ziemią, ponieważ wszystko jest odbiciem wszystkiego innego i działa w ten sam sposób. Kombinacja genetyki ciała i pól elektromagnetycznych to CIAŁO-ŚWIADOMOŚĆ. Mamy więc wybór by połączyć poziom ciała-świadomości naszego doświadczania z wielką nieskończonością wszystkiego co jest. Możemy mieć dostęp do ogromnie rozszerzonego poziomu świadomości i percepcji i dostrzegać to czego nie możemy zobaczyć gdy tkwimy w rzeczywistości ciała. Jeżeli jednak tkwimy w skorupie ciało-świadomość i izolujemy się w tym to nasz poziom rzeczywistości, percepcji i tego co możemy postrzegać i do czego możemy rozszerzyć nasz umysł dla zrozumienia jest ogromnie przytłumione. Nasze pole auryczne jest zamknięte w tej skorupie postrzegania. Ludzie, którzy są nieskończoną świadomością działają tylko z poziomu ciała i zmysłów i o to chodzi manipulatorom. O maksymalne zamknięcie świadomości tego kim jesteśmy. Wtedy nie jesteśmy połączeni z czymś poza nami, nie mamy wewnętrznej inspiracji, intuicyjnej wiedzy stamtąd, czyli z nieskończonej świadomości. Wtedy nas mają w garści, bo patrzymy by ustalić kim jesteśmy i co się dzieje na zewnątrz przez oczy i uszy. Te informacje, które pobieramy tylko oczami i uszami kontroluje ten kto kontroluje media, edukację itd. O to im właśnie chodzi. Tylko w ten sposób mogą nas programować i manipulować. Ciało to tak jakby kosmiczny skafander. To tak jakby astronauta w Kosmosie myślał, że jest swoim skafandrem, a nie jest. Powstałby wtedy chaos i taki chaos mamy na Ziemi, bo myślimy, że jesteśmy swoimi skafandrami. Wtedy też mamy rasizm, bo jestem lepszy od Ciebie, bo mój skafander ma inny kolor. Niedorzeczne. Tyle, że co tu się dziwić jak jest to poza krawędzią ludzkiej wiedzy. Jesteśmy świadomością działającą poprzez ciało. Zobaczcie na martw ciało... Przecież tam nie ma żadnego życia, jest wręcz odpychające. Najlepiej wtedy spojrzeć na zdjęcie tej osoby żywej i porównać. Na zdjęciu ciało pełne energii, iskry, a w trumnie martwe. Takie dwa obrazy tej samej osoby. Wtedy rozumiemy czym jest życie, czym jest świadomość, ponieważ osoba na zdjęciu byla żywa, a drugi obraz to ta osoba martwa. Jesteśmy świadomością, ale zgubiliśmy się i identyfikujemy to kim jesteśmy z naszym ciałem. To poważnie zaburzyło zmysły naszego postrzegania i poprzez to naszą zdolność do bycia wolnymi. Energia, czy też rzeczywistość, której doświadczamy, którą widzimy naszymi oczami jest tylko zasięgiem częstotliwości, jest tylko tym i jest maleńka w całości w świetle widzialnym. Widmo elektromagnetyczne to 0.005% znanej energi istniejącej we wszechświecie, a więc 0,005% widzialnego światła to tylko częstotliwość, które nasze oczy mogą dekodować w tą rzeczywistość. Jest ułamkiem tego. Jesteśmy więc w zasadzie wizualnie ślepi w znaczeniu tego co istnieje w tej samej przestrzeni, której doświadczamy. To tylko stacja telewizji holograficznej, którą doświadczamy.

CO MY TU ROBIMY?
Autor: rasmarsom | Kategorie: ŚwiadomoŚĆ 
07 marca 2024, 19:48

  Co oznacza uwolnienie umysłu? Jest to po prostu otwarcie go na wszystkie możliwości. Tę możliwość, którą zdecydowanie wybierzemy akceptujemy jako rzeczywistość. Wilhelm Reich powiedział : " Czy jestem kosmitą? Czy należę do nowej rasy na Ziemi poczętej przez człowieka z kosmosu w objęciach z ziemską kobietą? Proszę o moje prawo i przywilej by mieć takie myśli i zadawać takie pytania bez grożenia uwięzieniem przez jakąkolwiek organizację administracji w społeczeństwie. W obliczu sztywnej, doktrynerskiej zapatrzonej w siebie, gotowej zabić hierarchii naukowej cenzury wydaje się głupotą publikowanie takich myśli. Każdy wystarczająco złośliwy mógłby z nimi zrobić wszystko. Jednak prawo do mylenia się powinno być zachowane. Nie powinniśmy bać się wchodzenia do lasu tylko dlatego, że pośród drzew są dzikie koty. Nie powinniśmy poddawać naszych praw do dobrze kontrolowanych spekulacji. To pewne pytania zawarte w takich spekulacjach, których administratorzy ustalonej wiedzy się obawiają. Wchodząc jednak w kosmiczny wiek z całą pewnością powinniśmy nalegać na prawo do zadawania nowych, nawet głupich pytań, bez molestowania." No cóż miał rację, ale jego publikacje zostały spalone, on został wtrącony do więzienia i tam zmarł... Jeśli nie będziemy bronić albo wyrażać naszych praw by wchodzić w te obszary, które są poza przyjętymi normami wtedy umieszczamy się w więzieniu umysłowym i fizycznym. Te ustalone normy wiedzy wymuszają to na nas. W ten sposób zabierają nam wolność jakieś autorytety. Przecież moja wolność, cała wolność jest naszym naturalnym i wiecznym prawem, a nie podarkiem od jakichś czarnych garniturów decydujących czy nam je dać, czy nie. Zniewalają nas jednak dlatego, że nie znamy ich gry. Żeby jednak się wyzwolić z niewoli umysłu trzeba poznać ich grę. Grę, która ma wprowadzać strach i przerażenie, a przez to zniewolenie.

  Gandhi powiedział, że błąd nie staje się prawdą z powodu wielokrotnego powtarzania tak jak i prawda nie staje się błędem tylko dlatego, że nikt jej nie widzi. Nawet jeśli jesteś w miejszości, to jednego prawda wciąż jest prawdą. W całej historii mamy przykłady mniejszości ludzi, którzy wykazali błędy w normach wierzeń, a co najmniej je kwestionowali. Ludzie wierzyli kiedyś, że Ziemia jest płaska i była to ustalona norma. Większość teraz powie jak oni mogli w to wierzyć? Jednak to była norma tamtych czasów i teraz mamy również jaskrawo głupie normy. Ludzkość zaszła tak daleko, że zamieniamy tę planetę w szambo. Ci co ustalają normy naszych czasów chcą, żebyśmy wierzyli, że wojna to pokój, wolność to niewola, a ignorancja to siła. Mi to się wszystko potwierdza o czym pisał Orwell. Czy jesteśmy na krawędzi ludzkiej ewolucji i ludzkiego zrozumienia? To, że zmierzamy w przepaść doskonale ujął Michael Ellner : "Wszystko jest na odwrót i na wspak, odwrócone do góry nogami. Lekarze niszczą zdrowie, prawnicy niszczą sprawiedliwość, uniwersytety niszczą wiedzę, rządy niszczą wolność, główne media niszczą informacje, a religie niszczą duchowość". Rozejrzyjcie się i zobaczcie, że tak jest. Wierzymy ludziom, którzy są autorytetami wykreowanymi, a to są najwięksi kłamcy i łgarze, a tym którzy najgwałtowniej zaprzeczają temu nie wierzymy, a oni właśnie próbują powiedzieć prawdę. Żyjemy w odwróconej, zniekształconej krainie. Dlaczego tak to wygląda? Dlaczego są miliardy zagubionych ludzi, którzy nie rozumieją kim są, gdzie są i o co chodzi w tym całym interesie zwanym życiem?

   Świat wydaje się być takim chaosem, taką kulą zamieszania, zagubienia i złożoności. Nie masz koordynatów, żeby połączyć te rzeczy razem. Jeżeli jednak zaczniesz łączyć kropki w tym pozornym zamieszaniu, chaosie i złożoności wyłoni się wyraźny, czysty obraz. Kiedy połączysz te kropki czyli różnych ludzi, organizacje, miejsca, religie, historie zaczyna się formować obraz. Wtedy zaczynasz widzieć o co chodzi. Jak nie połączysz kropek to nie możesz dostrzec całego obrazu. Po połączeniu kropek zaczynasz widzieć codzienne życie, codzienne wiadomości w kompletnie innym świetle. To co wcześniej wydawało ci się nie do pojęcia, bo nie łączyłeś kropek zaczyna mieć wyraźniejszy i jaśniejszy sens. Mamy po prostu dwie wersje rzeczywistości. Doświadczamy filmu, czyli filmowej wersji rzeczywistości, którą dają nam media głównego nurtu i edukacja też to przekazuje. Wszystkie główne nurty informacyjne tłumaczą wydarzenia na świecie w określony sposób. Ten "film" jest nam puszczany przez Agendę, która stoi za tym, bo ma to być przykrywka w celu ukrycia i zaciemnienia działań tej Agendy. Fundamentem tej przykrywki tajnej Agendy jest doprowadzenie miliardów ludzi na tej planecie do noszenia masek i odgrywania fałszywych tożsamości o których nawet nie wiedzą, że są fałszywe. Odgrywają ten "film" jak aktorzy. To jest właśnie prawdziwy fundament tej Agendy, czyli manipulowanie ludźmi, by wierzyli, że są czymś, czym nie są i by zapomnieli czym naprawdę są.

  Tak naprawdę jesteśmy świadomością. Nieskończona świadomość połączona z innym świadomościami w bezczasowym oceanie nieskończoności. Możemy przesunąć punkt naszej obserwacji wokół tej świadomości, wyrażać i celebrować naszą wyjątkowość, ale wszyscy jesteśmy jedną nieskończoną świadomością i nieskończonym umysłem. Iluzja oddzielenia jest tylko doświadczeniem w tej rzeczywistości i jest ona poszerzana i wyolbrzymiana przez manipulatorów byśmy widzieli siebie i wszystko inne w znaczeniu oddzielności zamiast jako połączoną całość. Cała ta konspiracja ma na celu umieszczenie nas w bańce świadomości, żebyśmy działali na ułamku swej prawdziwej istoty i swojego nieskończonego potencjału, żebyśmy nie wiedzieli o wielkości otwartej świadomości.

  Ktoś powie, że to proste. Rodzisz się, robisz się starszy i umierasz. Rodzisz się, robisz się starszy, robisz to, tamto, różne rzeczy i starzejesz się, mocujesz się o przeżycie następnego dnia. Dochodzisz do punktu w którym myślisz, a co o mnie pomyśli Bóg... Czyli tak rodzisz się, wchodzisz do tego wymiaru, mocujesz się w nim przez całą drogę, mnóstwo emocjonalnych wstrząsów. Potem się starzejesz, ciało słabnie i ktoś decyduje czy pójdziesz w nagrodę do nieba czy trafisz do piekła na wieczność. Jak dla mnie to jest raz, że proste i pozbawione sensu, a dwa, że aż ciężkie do uwierzenia, a jednak ludzie w to wierzą i tak żyją.

   Lekarze niszczą zdrowie, ponieważ w zdrowiu nie chodzi o zdrowie, ale o bogactwo. Międzynarodowe korporacje farmaceutyczne kontrolują system medyczny, żeby skalpel i leki były jedyną odpowiedzią w przeważającej większości na ludzkie choroby. Efekty uboczne leków nie są tym co podają. To jest po prostu działanie tych leków. Wielka farmacja napędza przemysł zdrowotny więc nie chodzi tu o zdrowie, bo lekarze niszczą wiedzę. Prawnicy niszczą sprawiedliwość. Najlepsze jest to jak obywatel pozywa państwo. Rachunki tych, którzy ciebie sądzą są opłacane przez obywatela, który musi też płacić własne rachunki jak reszta. Państwo, czyli rząd broni się pieniędzmi prawników, którzy są opłacani przez obywateli, ten obywatel pozywający rząd musi za to zapłacić jak również płacić swoje rachunki. Uniwersytety niszczą wiedzę. A dlaczego? Jeżeli chesz stworzyć scentralizowaną dyktaturę nie możesz doprowadzić do tego, żeby populacja była myśląca, bystra i otwarta umysłowo i świadoma i żeby dostrzegła brednie. Sprzedajesz wtedy od kołyski do grobu system wierzeń, który chcesz sprzedać i programujesz umysły by postrzegali świat w sposób jaki pasuje twojej agendzie. Rządy niszczą wolność. Rządy nie są po to, żeby służyć ludziom, to ludzie są po to, żeby służyć rządom. Czarne garnitury dyrygują i ustawiają swoją polityczną agendę dla orwellowskiego państwa i pochodzą z określonych rodów. To pozwala im na to ponieważ to oni pociągają za sznurki, żeby prezydentem obojętnie jakiego kraju mógł być idiota. A czym są media? Opowiadają ludziom tę wersję życia i wydarzeń, które pasują Agendzie. Wszystko ma mieć określoną narrację i nie możesz przekroczyć tej linii jako dziennikarz, bo będziesz mieć kłopoty. Klasyczna cenzura. Religie niszczą duchowość. Pochodzą z tego samego źródła i czczą tych samych bogów co tajne stowarzyszenia. Religie są po to, żeby zniewolić umysły ludzi i by dzielić i rządzić ludźmi w ten sposób. Nie są po to, żeby otworzyć ludzi na prawdziwy, nieskończony rozmiar tego kim są. Taki świat szalony sprzedają nam jako zdrowy i normalny i racjonalny. Dlaczego to się utrzymuje? Przez powtarzaczy. Ludzie powtarzają fakty, bo słyszeli je od kogoś innego i staje się to konwencjonalną mądrością i wiedzą i wszyscy w nią wierzą. Większość ludzi to inni ludzie, ich myśli są opiniami kogoś innego, ich życie jest naśladownictwem, a pasje brane od kogoś. Mark Twain powiedział : "W religii, polityce, wierzeniach i przekonaniach ludzi, niemal w każdym wypadku pochodzą z drugiej ręki i nie są sprawdzane, pochodzą od autorytetów, które same nie sprawdziły zagadnień problemu. Te autorytety wzięły to z drugiej ręki od innych niesprawdzających, których opinia o tym nie jest warta złamanego grosza. Stąd właśnie pochodzi konwencjonalna wiedza. To jest walka tej Agendy z ludzkim umysłem i percepcją postrzegania świata tak, żeby ta konspiracja trwała. I trwa...

KIM JESTEM I PO CO TU JESTEM?
Autor: rasmarsom | Kategorie: ŚwiadomoŚĆ 
20 lutego 2024, 19:22

   Znów zadaję sobie to pytanie, czyli jaki jest sens mojego pobytu tutaj...? Dawno nie czytałem książek, które mnie prowadziły ponad 10 lat temu. Odkrywam je na nowo po latach. Czy robię dobrze, że znów szukam odpowiedzi dla siebie? Czy robię dobrze, że czynię to w samotności? Czy robię dobrze, że czynię to w jakimś oderwaniu od rzeczywistości, w jakiejś zadumie, w jakimś mimo wszystko spokoju? Na dodatek wczoraj przyrżnąłem podczas rozciągania palcem w szafkę... Mój mały palec u lewej nogi wygląda nie najlepiej. Jak uderzyłem wczoraj w szafkę to już czułem, że jest źle. Wczoraj to nawet się bałem, że nie dojdę do toalety. Dziś palec wygląda coraz gorzej. Jest siny i spuchnięty, ale już tak nie boli... Złamany pewnie nie jest, ale silnie stłuczony, a dziś przypadał mój dzień na bieganie. Jedyna czynność, którą wykonuję regularnie od lat. Jestem bardzo zmienny, ale w tym przypadku trzymam dyscyplinę. Zawsze to kondycja dobra, zdrowie, fajne zmęczenie. Czasem jednak przestaję to czuć. Przestaję z tego czerpać radość. Ostatnie biegi były takie dziwne. Pewnie też dlatego, że spadła moja energia i zacząłem się motać, kłócić sam ze sobą. Wróciłem do książek co akurat jest dobre. Oglądam sporo filmów. W głębi jednak się zamknąłem znów. Miałem czas, że moje życie to w zasadzie sport i bieganie. Nic innego się nie liczyło. Oczywiście jest to moja pasja, ale przestałem sam coś kreować, tworzyć. Zamknąłem się w takiej bańce. Czasem jednak trafiasz na kogoś przed kim się otwierasz, trafiasz na osobę, która jakby Ciebie znała. Otwierasz duszę, pokazujesz swoje talenty, których nie wykorzystywałeś długi czas. Rzadko się zdarzają osoby o mocnej energii. Dlatego nazwałem Ją "Czarownicą". Ludzie, którzy pojawiają się w naszym życiu są "po coś". Dusze, które chcą Nam coś przekazać. Mają dla Nas informacje o Nas o których zapomnieliśmy. Wskazują Nam drogę, pokazują jaki jest nasz cel tutaj. Zrozumienie nie musi przyjść od razu. Tak czy owak grudzień i styczeń miałem bardzo owocny. Tak jakby dotknął mnie jakiś świetlisty Anioł o mocy czarodziejskiej. Zacząłem żyć, zacząłem znów tworzyć podcasty na Youtube, śpiewać, tańczyć. Pełne odblokowanie mnie. Wróciłem nawet po latach, żeby zobaczyć jak wyglądają ludzie z którymi biegałem wiele lat temu. Porobiłem setki zapisków na kartkach. Pomysły miałem co parę minut dosłownie. Nie ogarniałem aż tego co się dzieje. Mnóstwo kreacji, odnowienie kontaktów z ludźmi po latach. Pełne szaleństwo w umyśle, w ciele i w świadomości. Kierowałem energię w różne kierunki. Energia bowiem jest neutralna i można ją skierować albo w dobrą stronę albo w złą. Nie miałem czegoś takiego kilka lat. Wielu pewnie uznało, że coś biorę... Właśnie nie. Nic a nic. Coś takiego jak ma artysta, który tworzy. Przychodzi wena i wtedy trzeba działać. Nie ma co się zastanawiać czy coś dobre jest czy złe czy gorsze. Jest to okres tworzenia i kreacji. Nie zważasz na to co kto o Tobie pomyśli. Wszystko robisz spontanicznie, bo tak czujesz. Masz ochotę potańczyć to robisz to, masz ochotę zaśpiewać to to robisz, masz ochotę o czymś mówić o czym wydaje się, że wiesz to to robisz. Każdy jednak strumień takiej energii kończy się... A kiedy tak się dzieje? Gdy zaczynasz myśleć w negatywną stronę. Może jednak kiepsko śpiewam, może jednak niepotrzebnie wypowiadam się na niektóre tematy, może jednak mało ludzi mnie słucha i ogląda, może inni są lepsi, może wcale nie jestem taki fajny i blyskotliwy, może się wygłupiłem, może ludzie o mnie myślą, że jestem świr... Jeżeli zaczynasz blokować tę energię Wszechświata ona gaśnie z godziny na godzinę, a potem z dnia na dzień. Zaczynasz dostrzegać, że masz coraz mniej energii. Po prostu ją odcinasz. Tak też zrobiłem i ja. Oczywiście doszły do tego inne życiowe problemy. To też miało wpływ na zablokowanie SIEBIE i utratę wiary. Poznałem jedną z PRAWD dzięki temu, że WIERZENIE edytuje RZECZYWISTOŚĆ!!!

 

  Doznajecie czegoś takiego, że jak sami ze sobą czujecie się bardzo dobrze i macie dużo pozytywnej energii to i ludzie z Wami rozmawiają jakoś częściej, uśmiechają się, zaczepiają. Czują po prostu ten BLASK, tę mocną energię emitowaną do Wszechświata. Wszechświat tę energię oddaje wtedy. Jesteśmy wszystkim co istnieje i tu jest ODPOWIEDŹ. Zauważcie jednak jak coś się zdarzy w umyśle, że zmieniacie postrzeganie rzeczywistości i siebie. Nie musi to być negatywna energia, ale taki brak energii. Rzeczywistość wtedy się dopasowuje do tego. Czujesz, że nagle nie chce Ci się z nikim gadać i wtedy odzywa się do Ciebie mało osób czy to w rzeczywistości czy w internecie. Nikt Ci nie przeszkadza, bo czuje, że nie masz mocy i energii. Z kim się Wam najlepiej kontaktuje? Z ludźmi pełnymi radości i energii, z ludźmi szalonymi, z ludźmi, którzy czujesz, że żyją pełnią życia. To są ludzie, którzy wykreowali swoją rzeczywistość i jest im w tym dobrze. Czasem się zastanawiamy skąd taka osoba ma tyle energii, radości i pomysłów? Stąd, że ona połączyła się ze Wszechświatem i pobiera oraz oddaje energię. Ja tego nie potrafię, żeby mieć to ciągle. Nie zabieram ludziom energii i gdy czuję, że czegoś szukam, że się gubię, to nie obarczam tym innych, bo żadna dusza tego nie potrzebuje do rozwoju. Nie wiem czy macie takie wrażenie, ale ja mam czasami takie albo bardzo często, że pisząc z kimś piszę jakby sam ze sobą. To są dusze, które tylko odbierają informacje. Czuję, że na wyższym poziomie taka dusza nic mi nie da. Kontakty między ludźmi są bardzo różne. Czasami zastanawiamy się czego z daną osobą już nie piszemy albo czego kontakt jest rzadszy albo czego wygasa. Na poziomie ludzkim myślimy o odtrąceniu albo o tym, że już nie jestem fajny czy fajna dla niego czy dla niej. Na poziomie duchowym jest to czas w którym dusza uznaje, że od innej duszy już nic nie otrzyma wartościowego. W drugą stronę polega to na tym, że np. ja nie jestem w stanie już nic dać danej duszy i nic nie pomogę już. Czuję też, że nie mam na tyle energii, żeby Ją dać komuś kto potrzebuje. Nigdy jednak nikogo nie można skreślać. Może być okres przerwy w kontakcie, ale może zostać on wznowiony. Ja tak działam i na poziomie ludzkich emocji można to odebrać, że nie jest ktoś mi już potrzebny. To nie działa w ten sposób, bo mam różne okresy i akurat teraz widocznie chcę poszukać odpowiedzi dla siebie w książkach i filmach, a nie od konkretnych ludzi.

 

 Spadek mojej energii zauważyłem już od jakiegoś czasu. Skończył się czas kreacji i ok. Każdy jednak zawsze trzyma się tego co pozwala mu trwać. U mnie jest to BIEGANIE. Wyciągnęło mnie już z wielu zapaści. Wiem, że może być różnie ze mną, ale to jest moja podstawa życia. Wczoraj mialem momenty załamania, bo nie wiedziałem co z tym palcem się stało. Pomyślałem sobie, że nie dość, że czuję słabość energetyczną to jeszcze nie mogę nawet pobiegać i nie wiadomo ile... Dziś pocieszam się, że to tylko mały palec i jest po prostu silnie stłuczony. Czasami przerwa też robi dobrze. Już takie przerwy miałem spowodowane naciągnięciem łydki. Dwa tygodnie przerwy dla biegacza jest naprawdę długim czasem. Ciało jest przyzwyczajone do ruchu i samo się domaga, a nie może... Pojawiają się też pytania, a jak będę biegał jak wróce po urazie. Czy spadnie kondycja i forma i jak mocno? Wielu sportowców zadaje sobie to pytanie w trakcie kontuzji, ale jest to też czas regeneracji ciała i odpoczynku. Może też czas nowych pomysłów na treningi. Kontuzja wbrew pozorom często pomaga paradoksalnie. Dlatego, że organizm ma czas na regenerację i łapie świeżość. Nabiera się też nowej chęci na wysiłek i treningi. Można też zmienić podejście do sportu. Często sportowcy po powrocie po kontuzji osiągają lepsze wyniki. Wszystko dlatego, że przecież nikt nie zrobi sobie np. pół roku przerwy od treningów. Ciało w pewnym momencie daje sygnały, że za dużo, za mocno, za często. Ignorujemy to oczywiście. Biegacz mówi jak coś boli, że przecież to się rozbiega. Ignorujemy sygnały ciała i wynikiem tego jest kontuzja. Nie piszę tu o wyczynowym sporcie nawet, bo tam przecież z tego Ci ludzie żyją. To jest ich praca. Piszę tu o sportowcach amatorach, a najbardziej o biegaczach. Bieganie daje tyle endorfin, tyle poczucia takiego, że dajesz radę, tyle samozadowolenia, zdrowia, kondycji, że jest to uzależnienie wręcz. Każde uzależnienie może się stać jednak w pewnym momencie niebezpieczne. Akurat moje uderzenie palcem w szafkę to uraz niespodziewany i nie spowodowany treningiem biegowym. Dostawałem jednak inne sygnały z ciała, że jest coś nie tak... Pierwsza reakcja na kontuzję to jest przerażenie , strach i lęk. Dochodzi do ciebie, że przez jakiś czas nie pobiegasz, a przecież to twój wręcz nałóg, który ci tyle daje. I nagle musisz to przerwać. Na początku ciężko to ogarnąć w psychice, potem następuje akceptacja, zrozumienie i cierpliwość. Nie można nic przyśpieszać chociaż ciało i umysł się buntują. Jest to czas przemyśleń czy może coś zmienić. Czas, żeby nabrać nowej energii i sił. Każdy amator podchodzi indywidualnie do swojego biegania. Nie mogę pisać o innych, bo każdy ma swoje podejście do tego. Dla mnie to ma być przede wszystkim RADOŚĆ. Radość z samego biegu i nieważne w jakim tempie i ile kilometrów. Reszta pozytywów idzie razem z tym. Jeżeli tracę tę radość to jest wtedy tylko uzależnienie, nałóg, rutyna. Pozytywy są oczywiście zawsze, ale już nie tak pełne. To jest jak z każdą pasją. Jak przestajesz to czuć to znaczy, że coś jest nie tak. Bieganie polega na tym, że odrywasz się od wszystkiego. Takie chwile całkowitej i pełnej wolności, a więc i radości. Mogą też wpaść różne ciekawe pomysły do głowy. Nieważne czy ktoś czuje się wolny w życiu czy niewolnikiem to są właśnie chwile WOLNOŚCI. Wolności w Świadomości. Ja miałem taki tydzień, że biegałem co trzeci dzień, a mój rytm od lat to bieganie co czwarty dzień. W ostatnim okresie jednak to zmieniłem. Nie wiem czy mój rytm jest dobry, nie wiem czy nie za rzadko biegam, ale moje ciało się przyzwyczaiło do tego. Miałem jednak przez dwa miesiące taką moc, że działałem bardziej spontanicznie, ale przyszła utrata ogólnej mocy i tego dnia postanowiłem się mocno porozciągać zaraz przed biegiem. Nigdy tego nie robię. Zawsze rozciągam się dzień wcześniej, a w dniu biegu ewentualnie krótkie rozciąganie. Nie czułem jednak czegoś niepokojącego. Niepokojącą była moja negatywna energia i nastawienie do biegu. Miałem w umyśle, że nie idę pobiegać, ale dać sobie w "kość". I tak się stało. Moje negatywna energia wpłynęła na ciało i nagle zacząłem odczuwać ból łydki. Powinienem przerwać trening, ale tego nie zrobiłem. Są różne bóle. Biegacz jest do tego przyzwyczajony, a już szczególnie maratończyk. Z czasem można się nauczyć bólu mięśniowego wynikającego ze zmęczenia, ale są inne bóle, które wskazują, że coś jest nie tak. Mi zaczęła się łydka naciągać i twardnieć. Chciałem jednak się zniszczyć więc dokończyłem trening. Nic wielkiego się nie stało na szczęście, ale jak to się mówi czułem tę łydkę w kolejnych dniach. Postanowiłem wrócić do mojego rytmu biegu co czwarty dzień. Kolejny bieg znów wskazywał, że tę łydkę przeciążyłem. Biegłem już ostrożniej. Potem zrobiłem jeszcze dwa biegi długie jak na mnie i wydawało się, że jest w miarę ok już z łydką. Szkopuł w tym, że ostatnie 4 biegi nie radowały mnie. Raz, że łydka, a dwa, że czułem, że mam mało energii co powodowało, że nie było też radości. Może dlatego doznałem tej kontuzji palca, bo wszystko jest po coś. Utrata energii, wiary, cierpienie też jest po coś. W danym momencie tego nie rozumiemy, ale to może przyjść z czasem. Często takie wymuszone przerwy są dobre. Są dobre jak czujesz, że coś tracisz, że nie skupiasz się na tym, że robisz coś bo sprawia ci to radość, ale, że staje się to rutyną tylko bez większych emocji. Może się tak stać jak coś robisz już długo i regularnie nawet jak jest to Twoja pasja. Istnieje coś takiego jak intuicja i znaki, że albo coś się zdarzy dobrego albo złego. Ja ostatnio to czuję, bo moje pole wibracyjne w ciele, umyśle, duszy jest albo słabe albo idzie w kierunku negatywnym. To musiało się stać niestety albo stety. Będę to wiedział po czasie i w najbliższych dniach... Na szczęście mimo tego, że ten palec wygląda koszmarnie to już nie ma takiego bólu jak wczoraj. Tak czy owak jest to pokłosie tego, że źle edytuję swoją rzeczywistość w tym okresie. Jestem "uśpiony" znów. Wiele osób nie wie nawet, że "śpi na jawie". Ja akurat to wiem jak jest u mnie. Czasem to ignoruję, bo tak jest łatwiej. Jak nie zadajesz żadnych pytań to też nie dostaniesz odpowiedzi. Jeżeli jednak zaczynasz je zadawać odpowiedzi mogą nie przyjść od razu. Trzeba cierpliwości.

 

 Więc nie wiem kim jestem i po co tu jestem. Nawet jak będę wiedział to przecież to może mi się tylko wydawać, że tak jest. Każde doświadczenie jest dla duszy bezcenne. Czy wybieramy sobie takie życie jakie mamy przed przyjściem na Ziemię? Oczywiście prościej jest wierzyć, że to jest banalne. Rodzimy się, żyjemy, starzejemy się i umieramy i tyle. Kwestia wiary w to. Ktoś wierzy, że Jezuś żył, ktoś inny, że Mahomet itd. Wierzymy w rzeczywistość, którą ktoś nam tworzy. Czy ktoś wie jednak co się dzieje przed przyjściem na świat i po śmierci? Tego nikt nie wie. Ezoteryka, astrologia czy astronomia to nauki, które są negowane przez religie. Każda religia wmawia swoją rzeczywistość, tak jak każda partia czy każda telewizja. Czy ludzie przed stworzeniem religii byli jakoś manipulowani? Z pewnością tak, ale nie w takim stopniu jak teraz. Tyle, że wtedy ludzie opierali swoje życie na astrologii i astronomii. Zostaliśmy umiejętnie od tego odsunięci oraz od duchowości. Tak naprawdę jesteśmy ślepi i głusi, bo odbieramy tylko bardzo wąziutki zakres częstotliwości. Są jednak ludzie obdarzeni, którzy odbierają więcej niż tylko zmysłami. Ja też zawsze czułem, że jest coś więcej. Wszystkie takie tematy jak energia, świadomość czy duchowość są bardzo ciekawe. Otwierają szeroko horyzonty myślowe. I będę to zgłębiał myślę, że do końca życia. Może właśnie po to tu jestem. Może to jest moja misja. Przynajmniej od 30 roku życia. Oczywiście nie da się oderwać od rzeczywistości nawet jak jest tylko iluzją. Mózg i myśli są iluzją, przetwarzają tylko to co odbieramy zmysłami, ale jest to jednak bardzo natarczywe i natrętne. Może pisanie tutaj i przemyślenia dadzą mi jakieś odpowiedzi czego się złapać i trzymać... A może jednak wciąż będę w stanie, że NIE WIEM i tylko mi się wydaje. Tkwienie w stanie NIE WIEM pozwala na doznawanie wszystkiego co jest i dopuszczanie wszystkiego. Umysł zawsze będzie się starał wszystko szufladkować, żeby nie robić zamieszania. Inaczej byśmy zwariowali wszyscy. To tyle na dziś...