Rio kalką LONDYNU i litera M:))


Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: igrzyska olimpijskie   rio  
25 sierpnia 2016, 02:14

   Zanim o kalce to muszę się ukorzyć, bo jednak ktoś ten blog czyta. Chodzi o medale kajakarstwa i wioślarstwa w historii polskiego olimpizmu. Mogłem się pomylić gdyż korzystałem z wikipedii, która mogła nie uwzględnić jeszcze wszystkich medali z Rio. Także przepraszam za możliwe powstałe błędy matematyczne. Przepraszam również za błąd merytoryczny. Chodzi o Magdę Fularczyk. To nie ona w Londynie ciągnęła Julkę do mety, ale było odwrotnie. To Julia Michalska pomogła Magdzie. Tym samym upada moja teoria o zwróconej karmie dla Magdy. To Magda w Londynie w finale startowała na blokadzie i była nieżywa po wyścigu. Kalką jest postać Julki i Natalii. I jedna i druga opanowana, spokojna i stabilna emocjonalnie. Magda to wojownik taki bez głowy, bardzo emocjonalna. Koleżanki nie. Trenerzy wiedzieli jak charakterologicznie dobrać dziewczyny do dwójki. Magda zarówno w Londynie jak i w Rio potrzebowała takiej partnerki. Spokojnej, inteligentnej, opanowanej. Kalką jest też wypowiedź Magdy po medalu w Londynie jak i w Rio. Te same słowa brzmiące : "Nie wiem jak to się stało:))". To tyle sprostowań, a teraz kolejne porównania z Londynem.

 

   Liczba medali i ich kolor jest taki sam. Ciekawe co by media powiedziały jakby Majka Włoszczowska nie dołożyła srebra... Ona nie startowała w Londynie. Tutaj dołożyła srebro. Mamy prawie KALKĘ, czyli w Londynie 2-2-6, a w Rio 2-3-6. I od razu ogłoszenie triumfalne, że to najlepsze Igrzyska w wykonaniu Polski w 21 wieku. Ach te media... Żałosne i śmieszne często. Jak dla mnie to zostało zachowane jakieś takie status quo. Z dwóch Igrzysk tylko 4 złote medale. W Sydney w 2000 roku było 6... Srebra też mało. Za to brązu dużo. Przypominam, że brązowy medal to dopiero 3 miejsce. Oczywiście każdy medal olimpijski jest ogromnym sukcesem i nie można odbierać tym sportowcom radości. Fakty są jednak takie, że progresu nie ma jeżeli chodzi o medale.

 

   W Londynie Tomek Majewski i Beata Mikołajczyk powtórzyli sukcesy z Londynu. W Rio aż 5 medali to zasługa sportowców, którzy już taki krążek mieli w kolekcji. Anita Włodarczyk (srebro w Londynie), Mikołajczyk/Naja ( brąz  w Londynie), Piotr Małachowski (srebro w Pekinie), Magda Fularczyk (brąz w Londynie), Maja Włoszczowska (srebro w Pekinie).

   KALKĄ też są komentatorzy i przeprowadzający wywiad. Nie zmieniają się. Nawet takie same pytania zadają. I dostają takie same odpowiedzi... Naja powiedziała w Londynie, że Beata to silnik osady, a ona jest kierowcą... Hm... W Rio powiedziała dokładnie to samo...

 

   KALKĄ jest też klątwa chorążego. W Londynie Radwańska i bez medalu, a w Rio bliższy tego Karol Bielecki, ale też bez medalu.

  Dokładną KALKĄ jest też porażka siatkarzy w ćwierćfinale. Znów 0:3.

A kto zdobył medal tak w pełni zasłużenie i oczekiwanie, a kto był tym zaskoczony jak i cała Polska? Kto pokazał klasę, moc, siłę i mistrzowskie przygotowanie mentalne i fizyczne?

 

ZŁOTE MEDALE - Londyn

   Tomek  Majewski - bronił tytułu z Pekinu i to był świetny konkurs w jego wykonaniu, nie było przypadku w tym, że wygrał. Pchnięcia powyżej 21,70 cm. Walkę nawiązał Storl, ale Tomek go przerzucił o centymetr, a ponieważ to dobry i lubiany chłopak to przykro mu było, że Niemiec przegrał o centymetr i w ostatnim rzucie pchnął w euforii 21,92 cm. Tak się zostaje mistrzem olimpijskim i multimedalistą.

   Adrian Zieliński - genialna forma i to było widać. Nic dodać, nic ująć. Niestety 4 lata później tego złota chciał bronić, ale nie na makaronie, jajkach i kaszy...

 

ZŁOTE MEDALE - Rio

   Anita Włodarczyk - konkurs, który przeszedł do historii. Sama zapowiadała rekord świata i to zrobiła. Klasa sama dla siebie. Rywalki rzucały 5 i więcej metrów bliżej. Konkurs jej życia. 2 rzut to rekord olimpijski, trzeci rekord świata powyżej 82 metrów i jeszcze jeden rzut blisko tej granicy. Rzucała jak nakręcona. Szybkość, dynamika, siła w kole. Kosmos dla rywalek. Tak zostają mistrzami olimpijskimi tylko nieliczni i okraszają to niebotycznym rekordem świata. Czapki z głów dla przesympatycznej i skromnej królowej polskiego sportu.

   Magda Fularczyk, Natalia Madaj - płynęły po złoto i cel osiągnęły. Wiedziały, że są faworytkami w finale i nie zawiodły. Kontrola przez cały dystans, przyśpieszenie na końcówce. Tak się wpływa do historii polskich wioseł długich.

Jaka tu KALKA dla mistrzów olimpijskich i mistrzyń? Wszyscy byli klasą sami dla siebie.

 

SREBRNE MEDALE - Londyn

   Anita Włodarczyk - też świetny konkurs, równe rzucanie i poprawianie się w każdej kolejce. Zasłużony srebrny medal, lecz czeka na złoto po dyskwalifikacji za doping Rosjanki. Tu jeszcze była nieopierzona Anitka, ale już widać było wielki talent. W Rio to już była erupcja wulkanu w kole.

   Sylwia Bogacka - pozazdrościła Mauer i miała dzień życia na strzelnicy, drugie miejsce w eliminacjach i potwierdzenie w finale, finałowy strzał na 10,8 w sam środeczek przesunął ją na 2 miejsce za Chinką. Fantastyczna forma dnia i dla wielu zaskoczenie. Tego medalu raczej się nie spodziewano.

 

SREBRNE MEDALE - Rio

   Piotrek Małachowski - srebrny chłopak, przesympatyczny, ale coś ma pecha do Hartingów. Starszy brat, który mu zgarnął złoto w Pekinie nie wchodzi do konkursu, ale psikusa robi Piotrkowi młodszy, nieopierzony i szalony. Wszystko przez Estończyka. Przerzucił Niemców i ci się spięli w ostatniej kolejce. Jasinski nie dorzucił do Polaka, ale Harting przerzucił. Machnął ponad 78 metrów co jest najlepszym wynikiem w tym roku. Piotrek już się nie zebrał, a 3 pierwsze rzuty miał najdalsze w konkursie... Potem za bardzo się uspokoił. Pech? Klątwa Hartingów? Srebrna etykietka z Igrzysk? Tak czy owak tu na medal liczono bardzo i to na złoto...

   Maja Włoszczowska - od Majki do Maji, spięła klamrą polskie medale od kolarza do kolarki. Jak nie ma defektu czy upadku czy kontuzji to nie zawodzi. Po 8 latach znów srebro. Kolarstwo nie ma jeszcze złota w historii i niestety Szwedka była poza zasięgiem. Majce się nie udało minąć kreski jako złoty medalista i Maji też nie. Medal oczekiwany. 11 w Rio. Przełamała klątwę dziesiątki...

   Marta Walczykiewicz - powetowała sobie niepowodzenie w Londynie, świetna forma, spokój olimpijski. To zapewniło jej srebro. Polskie kajaki jak kolarstwo złota też nie mają. Do Nowozelandki brakło sporo. Poradziła sobie z rolą faworytki do medalu. W Londynie nie udźwignęła presji. Medal oczekiwany i przez fachowców i przez samą zawodniczkę.

 

KALKA - złoci i srebrni medaliści mają imiona albo nazwiska na literę M. Ja mam na imię Marcin... Nie wszyscy co prawda, ale większość. Wysyłajmy więc na Igrzyska tych z imieniem M albo nazwiskiem. Srebro albo złoto gwarantowane. Druga KALKA. Wśród tej piątki nie było przypadku i zaskoczenia sukcesem.

 

BRĄZOWE MEDALE - Londyn

   Bartłomiej Bonk - "czysty", powalczył, nieoczekiwany medal.

   Damian Janikowski - wielka forma, była nadzieja na medal nawet złoty.

   Miarczyński i Klepacka - fajny dubel w żeglarstwie, pierwsze medale w historii tej dyscypliny dla Polski. Oboje atakowali w wyścigach medalowych z 4 pozycji, mieli trochę szczęścia, ale szczęściu trzeba pomóc. Raczej nieoczekiwane medale...

   Fularczk/Michalska, Mikołajczyk/Naja - na obie pary liczyliśmy i w wioślarstwie i kajakarstwie. Na Mikołajczyk można w ciemno liczyć. Czy na lepszy kolor medalu. Może i tak... Kurcze znów te imiona i nazwiska na M...

 

BRĄZOWE MEDALE - Rio

   Mikołajczyk/Naja - wiadomo, pewniak jak jest Beata w dwójce:))

   czwórka podwójna kobiet - m.in. Monika i Marta, żeby wspomnieć literę M w Ulicy Medalowej w Londynie i Rio. Czy oczekiwany medal? Może, ale po cichutku. Przed regatami raczej stawiano na czwórkę podwójną mężczyzn.

   Michalik - znów M... Na dodatek Monika... Jakie dawano szanse? Więcej miały Wieszczek i Witkowska. Obie zawiodły. Zresztą Wieszczek już ma medal ma olimpijski, a Michalik tego brakowało do kolekcji. Późno, bo późno, bo w wieku 35 lat, ale kobietom się wieku nie wypomina. Walczyła ostrożnie, bez spektakularnych akcji, zdobyła medal doświadczeniem. Japonce ulec musiała. Potem zrobiła swoje, bo niewiele zostało. Dwie rywalki. Komentator się prawie popłakał, a Monika wzięła medal i sukces na chłodno i spokojnie. Żołnierz bez emocji... Za to Polska zaskoczona. Na medal liczono w zapasach stylu wolnego kobiet, ale nie na jej.

   Majka Rafał - znów na M... Trasa pod niego. Fantastyczna pomoc Kwiatkowskiego i zespołu. Było widać naszych od początku do końca. Trudna górzysta trasa więc dla górala. Rafał jest w to dobry. Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Świetnie pojechany wyścig taktycznie. Włosi chcieli się zabić to ich sprawa... Tylko po co tych dwóch się oderwało od goniącej grupki? Trasy nie mogli skrócić o 2 kilometry? Marzyliśmy o tym medalu i spełniło się. Medal wymarzony, bo w kolarskim wyścigu ze startu wspólnego nie jest o to prosto. Dał z siebie chłopina 200 procent i rozemocjonował całą Polskę. Tak blisko było do tytułu mistrza olimpijskiego. Ech...

   Koniec litery M, bo teraz ostatnia dwójka czyli Nowacka, Nowicki. W jednym wpisie spodobała mi się taka para. Może niekoniecznie brązowa. Jakże skrajne emocje. Nowicki Wojtek wkurzony, a Nowacka zachwycona. Zresztą Oktawia. Uciekała ile mogła, ale dogoniły ją te zołzy dwie. Wojtek natomiast wychodził z koła i z siebie jak sądził, że nie wyszedł. Sędziowie mieli różne zdania. Bardzo podzielone. Energię, którą miał zamienił w ostatnim rzucie na medal. Mogło być złoto. Po nieobecności Fajdka, ale na facebooku był wieczorem... A kogo tam nie ma?:)) Wojtek postanowił jednak porzucać w finale, Paweł poszedł spać na tartan dzień wcześniej. Medal Wojtka oczekiwany. Oczekiwano brązowego medalu, bo zawsze jest trzeci, ale bez Pawła mógł być pierwszy. To się może nie powtórzyć i on to wiedział. Paweł też przecież lubi rzucać w finale... I to daleko. Dalej niż koledzy w finale. Anitka się pewnie nabijała z wyników panów.

   Oktawia za to to pełne zaskoczenie. Coś jak Michalik. Wygrała szermierkę i zaczęliśmy mieć nadzieję. Potem pływanie i dalej na czele. O kurcze... Coś się święci. Koń słuchał się i był zadowolony, że skacze. Inne konie miały z tym różnie. I oto ona. Bidulka nasza staje pierwsza przed biegiem. Nie stała tam nigdy dlatego nie wiedziała kiedy ma ruszyć. Cały bieg piękny uśmiech na twarzy. Okazało się, że to grymas bólu. Niektórzy to mylnie ocenili. Pan Idzi np. Francuzka goniła, ale potem też Australijka i nawet Chinka. Uff... Chinka nie dogoniła. Jest brązowy medal. Tak niespodziewany i tak piękny. Wszystkie dziewczyny na podium płakały. Semenya z RPA nie płacze...

 

    A więc podsumujmy ile medali było spodziewanych, ale ile nie... Moim zdaniem w Londynie. Nieoczekiwane to Bogacka, Bonk, może żeglarze. W Rio nieoczekiwane to Michalik, Nowacka, czwórka podwójna kobiet. Także mało zaskoczeń medalowych, a sporo rozczarowań. Stąd takie liczby medali. Faworyci zawodzą, a mało olimpijczyków ich zastępuje z drugiego szeregu. Jeszcze ostatnia KALKA.

 

KALKĄ jest MODLITWA i WIARA. Chrześcijański naród jak Brazylia. Tam Neymar wzywał do pomocy Boga i mu pomógł w finale z Niemcami. Zabrał też Boga do hali siatkarskiej. I co? I udało się też. Brazylia dwa złota w sportach zespołowych. U nas modlił się Wyszomirski i pewnie pół Polski w niedzielę... Ostał się ino krzyż, który musisz nieść. Wstajesz i walczysz... Jak nie masz sił to i modlitwa nie pomoże. Coś o tym wiem. Dwóch medalistów miało pomoc. Anita ś.p. Skolimowskiej, a Maja ś.p. Galińskiego. Oboje pomogli. Niech inni sportowcy też się zwrócą do niebios, bo nic innego im nie pomoże... Ręcznym też prawie pomógł. Prawie jednak medalu nie daje. I to tyle. W następnych częściach m.in. kolarstwo, kajakarstwo i lekkoatletyka. Tu było miło. Potem się zacznie mniej miło...

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz