CZY MOŻEMY WYGRAĆ ZE ŚMIERCIĄ?


Autor: rasmarsom | Kategorie: ŚwiadomoŚĆ 
18 kwietnia 2024, 08:04

   Czy ja wczoraj wygrałem ze Śmiercią, czy to brat wygrał? Czy ja w tym pomogłem? Potwierdziło się, że zakrzep trafił do płuc i myślę, że byłem świadkiem cudu. Czytałem, że wtedy umiera się w kilka sekund. Dobrze więc wczoraj pisałem, że widziałem w oczach brata Śmierć. Na całe szczęście pokonał ten zakrzep blokujący przepływ krwi w płucach. Wywalczył oddech, Boski oddech życia. Może moja obecność sprawiła, że mu pomogłem, ale wczoraj czułem od rana, że coś jest nie tak. Miałem bardzo dziwne sny w nocy. Nie pamiętam co mi się śniło, ale wstałem bardzo taki niespokojny i smutny. Potem widok pogrzebu i karawany przed Kościołem, potem czytanie nekrologów. Ostatnio też wychodzę na spacer jak nie biegam akurat gdzieś około 17 30. Wczoraj ze względu na niepewną pogodę i chłód wyszedłem wcześniej. Planowałem iść jeszcze nad rzekę, spacer był bardzo niespokojny. Coś mnie jednak ciągnęło do domu. Widziałem ciemne chmury i nawet mama się spytała co tak wcześnie wróciłem. Dziś już wiem. Wróciłem, żeby wyrwać brata ze szponów Śmierci. Wszystko to były znaki dla mnie. Mogłem się nie posłuchać i pójść nad rzekę, a nawet nie miałem telefonu przy sobie więc nic bym nie wiedział co dzieje się w domu. Byłem jednak, bo posłuchałem się intuicji, a wracając do domu kilka razy chciałem skręcić i iść nad rzekę. Wtedy nie byłbym przy agonii brata walczącego o życie, a mama nie wiem jak by zareagowała. To nie jest tak, że ja teraz myślę, że to dzięki mnie, bo nie mam takiej władzy, aby decydować o życiu i śmierci. Nie mam takiej władzy, aby decydować o czasie odejścia kogoś z tego świata fizycznego. Nie mam władzy, aby wpłynąć na czyjś plan życia. Brat był dzień wcześniej na spacerze pod lasem. Jakby wczoraj ten zakrzep dostał się do płuc na spacerze mogło tam nikogo nie być... Nie ma przypadków i to wiem już od ponad 10 lat. Wszystko się dzieje po coś i w jakimś celu. Często nie rozumiemy tego w danej chwili, bo to przychodzi z czasem. Życie to nie jest jakiś splot przypadków i zdarzeń losowych. Wmawiają nam tak tylko, żebyśmy to spłycali, ignorowali i nie myśleli o tym. Zdarzają się jednak momenty w każdym życiu, każdego człowieka, że czuje on, że jest coś więcej niż tylko to co widzi, czuje i słyszy. Można to zignorować, można to uznać za wytwór umysłu czy za chorą wyobraźnię. Można też wmówić społeczeństwu, że ludzie, którzy przeżyli śmierć kliniczną po prostu mieli urojenia i to ich umysł ich oszukał, że widzą światło, dusze zmarłych i światło w tunelu. Ale wiecie co? Myślicie, że ci ludzie co przeżyli śmierć kliniczną uznali, że mieli tylko urojenia? Oglądaliście może co Ci ludzie mówią? Napiszę Wam. Oni mówią, że zmienili podejście do życia, że są radośni, że nie boją się, że wiedzą, że nigdy nie umrą. I nauka może wciskać kity, że to umysł ich oszukał. Oni to czują, wierzą i wiedzą, bo to zobaczyli co tam jest. Co prawda przez chwilę, ale byli już w tej innej częstotliwości duchowej. Dlaczego "oficjalna nauka" temu zaprzecza? Bo wtedy ludzie przestaliby bać się śmierci, a wtedy nie możesz ludzi kontrolować. Bliskie spotkanie z Nią może nam dać jednak bardzo dużo odpowiedzi, ale tylko wtedy gdy to poczujemy, jeżeli dopuścimy do siebie wtedy świat duchowy. Możemy go całe życie negować, każdy ma ten wybór. Możemy wszystko tłumaczyć w logiczny sposób, ale zdarza się, że ludzie, którzy nigdy się nie modlili nagle na łożu śmierci modlą się i odzyskują wiarę w "Boga". Ja to nazywam Najwyższą Boską Świadomością i już trzeci raz w życiu zetknąłem się ze Śmiercią twarzą w twarz. Dwa razy się udało, raz nie, a więc skuteczność jest dobra. Ojcu nie byłem w stanie pomóc, bo już nie miał funkcji życiowych, ani tętna ani oddechu. Mi ktoś pomógł, a ja pomogłem bratu. Piszę tu jakby symbolicznie, bo przecież jak ja nałykałem się silnych leków to gdybym wyrzucił opakowania po tabletkach przez okno to nie wiem czy by mnie odratowali, a tak wiedzieli od czego byłem nieprzytomny. Brat też gdybym go nie przewrócił na bok być może by się po prostu udusił w wyniku niedrożności płuc. Nie wiem czy w takich momentach mamy władzę nad życiem. Nie wiem na ile naszą wolną wolą możemy skrócić albo przedłużyć życie. Jedno wiem. Będę o tym pisał, mówił i kolejne doświadczenia utwierdzają mnie w tym jeszcze mocniej. Mało tego. Ignorowanie, wyszydzanie czy wyśmiewanie mnie w ogóle mnie nie ruszy. Większość ludzi nie chce zgłębiać tajemnic duszy, energii i świadomości czy tajemnicy śmierci. Każdy ma wybór. Ja poszedłem tą drogą i nie zejdę z niej do końca mojego pobytu w tej inkarnacji. Nie zależy mi na czytalności czy odsłuchiwalności. Nie zależy mi na polubieniach, lajkach, łapkach w górę. Mam o tym pisać, mam o tym mówić, bo tak mnie prowadzi świat niefizyczny. Paradoksalnie to, że wczoraj widziałem prawie Śmierć brata umocniło mnie jeszcze duchowo, w sercu i w świadomości. Nie wydaje mi się, że Śmierć się mnie posłuchała wczoraj i odeszła. Może to nie moja zasługa, a może jego Anioła Stróża i przewodników duchowych albo rodziny dusz. Może wszyscy walczyli wczoraj ze Śmiercią, a ja po prostu robiłem tylko co mogłem. Może to nie był brata czas na odejście. Może miałem to zobaczyć, aby jeszcze mocniej zrozumieć tematy tzw. ezoteryczne. Może miałem mieć to doświadczenie. Może miało mi to pokazać, abym się nie lękał i nie bał życia, bo to tylko blokuje, a Śmierć może przyjść w zasadzie w każdej sekundzie. Piszę to, bo tak czuję, że mi jest to potrzebne. Pisanie w danym momencie nazywam takim strumieniem przekazu z wyższej świadomości. Przelewam myśli, które otrzymuję oraz informacje i będę to czynił w jakiejkolwiek formie. Na razie są to wpisy na blogu. Być może potem to zbiorę, być może zmodyfikuję moją książkę. Być może napiszę kolejną, ale podobną, ale już na innym poziomie mojej ewolucji duszy i zrozumienia. Podobne tematy, ale inne spojrzenie, dojrzalsze. Każdy może zostawić swoje doświadczenia i wiedzę w jakiej formie chce. Ja wybrałem taki sposób. Teraz następuje zrozumienie tego co się wydarzyło wczoraj i jestem coraz bardziej spokojny, bo rozmawiałem z bratem. Dostaję spokój i myśli, że najgorsze minęło. Kto pomógł, kto Go wrócił na ten świat fizyczny nie ma znaczenia. Tak miało się stać. Wola Boska, plan życia. Nie ma znaczenia jak to nazwiemy. Mój udział w tym polegał na zrozumieniu jeszcze głębszym tego czym jest śmierć, energia, świadomość i dusza. Idę więc dalej tą drogą, bo to jest moja droga. Nikt ani nic nie przeszkodzi mi w tym. Będą wpływy negatywnej mocy, ale jestem na to przygotowany. Będę zwodzony i to wiem też. W tym momencie jednak czuję potężną moc i siłę. Wchodzi ona we mnie coraz mocniej. Niech płynie przeze mnie spokojnie, w harmonii i bez strachu. Jak rzeka, bo przecież ja jako ciało fizyczne jestem tylko korytem rzeki, a ona jest duszą, która płynie przeze mnie. Świadomość jest natomiast myślami, które pojawiają się jak drobinki złota w tej rzece, która płynie wiecznie. Płynie wiecznie tak jak i Świadomość. Można też ją nazwać promieniami Słońca, które padają na rzekę i ją oświetlają. Parę dni temu byłem nad rzeką i tak to zwizualizowałem patrząc na pas na rzece, którą stworzyły promienie Słońca. Wszyscy jesteśmy razem tą rzeka duchową i tymi promieniami słońca-świadomości, ale każdy z Nas ma nieśmiertelną duszę i nieskończoną świadomość, która wypełnia Ocean Boskiej Świadomości. Rozumiem teraz dlaczego przebudziłem się w wieku 33 lat. Dlatego, że symbolicznie albo naprawdę Jezus wtedy zmartwychwstał w tym wieku i ja też. Teraz wkraczam w wiek 44. Ósemka oznacza nieskończoność więc nieprzypadkowo po wielu latach wróciłem do książek o duszy, świadomości, energii i ciele. Do teraz nie wiedziałem dlaczego. Nie ma przypadków, zdarzeń losowych. Bądźcie ŚWIATŁEM, emanujcie pozytywną energią do Świata i ludzi i idźcie swoją drogą. Bez strachu, lęku, poczucia winy i czujcie, że JESTEŚCIE SOBĄ, BO WTEDY JESTEŚCIE WOLNI. JA JESTEM nawet jak czasem o tym zapomnę. Świat duchowy, energii i świadomości nie powoduje złej energii. To jest ta przewaga nad światem, który nam sprzedają codziennie. Do sklepów typu religie, media, polityka, gospodarka, banki itd. staram się nie wchodzić. Jeżeli tam wejdę to tylko na chwilę, ale tylko dla obserwacji, bo nic tam nie kupię. Pójdę do jakiegoś małego sklepiku gdzie wchodzi niewiele osób i tam wezmę co potrzebuję dla mojej ewolucji duszy. Wielu tego sklepiku nawet nie widzi, bo nie chce. Każdy go jednak może znaleźć w każdym momencie życia i wtedy dozna czegoś czego nie może poczuć, ujrzeć ani uslyszeć ani ogarnąć zmysłami. Ja tam wszedłem do tego sklepiku i może na jakiś czas też go nie dostrzegałem, ale już go widzę z powrotem i tam robię zakupy. Uwierzyłem i ujrzałem...

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz