LEGIA BEZSENSU, A MAJKA STRZELA W PIRENEJACH......


Autor: rasmarsom
Tagi: piłka nożna   liga mistrzów   legia warszawa   kolarstwo   tour de france   Rafał Majka  
25 lipca 2018, 22:36

 

 

28.09.2013 rok... To bardzo ważna data dla mnie. Zdjęcie zrobione jest z finiszu MARATONU W PUSZCZY GOLENIOWSKIEJ. Była to pierwsza edycja tej imprezy i to właśnie ją upatrzyłem sobie na debiut maratoński:)) Marzenie pojawiło się rok wcześniej podczas oglądania ceremonii zamknięcia Igrzysk w Londynie. Wtedy to dekorowano najlepszych maratończyków na oczach całego świata... Pojawiła się w głowie taka lampka, że może i ja dam radę? To był maraton leśny, a więc bardzo ciężki. Tu mięśnie dostają potwornie w kość, bo nie ma odbicia jak na asfalcie. Trzeba się napracować, żeby podnieść nogę. Doświadczeni koledzy podziwiali mnie, że na debiut wybrałem taki ciężki maraton. Nie zapomnę małej kontuzji palca, która mi dokuczała wtedy. Nie wiedziałem jakie buty zabrać. Wziąłem takie lekki na asfalt, ale coś mi podpowiedziało, żebym wrócił do domu i wziął Asicsy typowe na taki teren i cięższe. Wyszedłem na rozgrzewkę w tych lekkich i... zaczął boleć ten palec duży u lewej nogi. I co teraz? Przecież nie ubiegnę z takim bólem 42 km! Założyłem Asicsy z inną podeszwą i uff... nie bolał w nich. Zawodników było mało. Większość biegła albo 10 km albo półmaraton. Trasa liczyła cztery okrążenia. Na ostatnich dwóch zostali tylko najtwardsi z najtwardszych, czyli maratończycy:) 60 osób tylko... Biegłem sam, ale za mną jakiś chłopak też. Zaczęliśmy gadać i tak już do mety. Nikogo przed nami, nikogo za nami... Dwóch najlepszych nas zdublowało. On był lekarzem, ale dzień wcześniej pochlał i biegł na kacu. Sam mówił na mecie, że beze mnie by stanął, bo już go kurcze łapały. Motywowałem go i dał radę:)) Ja stając na bufecie na 40. kilometrze poczułem, że jak postoję z 30 sekund to nie ruszę... To zdjęcie jest z finiszu. Obaj byliśmy przy końcu stawki i czas ponad 4:30. Sam nie wiem jak zdobyłem się na taki finisz na takich obolałych nogach. Jak widać frunąłem:)) Tyle, że schodzenie potem po schodach i wchodzenie to jeden wielki BÓL! Miałem wrażenie, że każdy mięsień boli, a przez parę dni zapomnijcie, żebym zrobił przysiad:)) Ciekawe, że pierwszy swój maraton pokonałem mając 33 lata... Jak wiadomo to wiek Chrystusowy:)) Musiałem dostać sporo pomocy z góry:)) Potem żadnego maratonu nie przebiegłem już w całości... Tutaj od startu do mety biegłem. Może dlatego, że nie wiedziałem co będzie... Nie miałem też jakiejś przysłowiowej "ściany"... Niewiedza jest czasem błogosławieństwem. Na następnych maratonach już bywało różnie. Po 35. km był marszobieg. Pierwszego maratonu jednak się nigdy nie zapomina. Czego wybrałem akurat taki ciężki? Nie ma przypadków. Może z tym moim palcem po asfalcie bym nie dał rady, a na miękkim mi nie dokuczał:)) Coś w tym jest... Oto MOJA KOLEJNA PAMIĄTKA Z KALENDARZA BIEGACZA:)))

 

LEGIA JAK POLSKA NA MUNDIALU... BEZ AGRESJI, BEZ DYNAMIKI, BEZBIEGANIA, BEZ POMYSŁU, BEZ KONCEPCJI, BEZSENSU...


   Wiadomo, że na TVP będą mówić przed meczem, że Legia rozjedzie Spartaka Trnavę... Mam dość już słuchania pana Kurowskiego czy Borczucha. Czy oni przed mundialem szukali minusów? Ja rozumiem, że trzeba być optymistą, ale na Boga trzeba też być obiektywnym!!! Legia zaczęła fatalnie ten sezon... Zresztą jak co roku!!! Pamiętacie mecze z Astaną czy Sheriffem Tiraspol? To było raptem rok temu. Mistrz Polski nie poradził sobie ani z mistrzem Kazachstanu ani mistrzem Mołdawii!!! Zapłacił za to trener Jacek Magiera. Dlaczego wczoraj miało być lepiej? Bo to tylko mistrz Słowacji bez gwiazd? Bo Legia ma dziesięć razy większy budżet? Bo mają lepszych piłkarzy? Bo polski zespół nigdy nie przegrał z zespołem ze Słowacji? Bo dwa lata temu Legia wyeliminowała Trencin? Bo trenerem jest Chorwat Klafuric, który miał świetną passę? Bo kupili Kante i Carlitosa? Bo Legia ma bardzo szeroki i mocny skład? 

 

   Tyle, że dobry samochód nie pojedzie bez dobrego kierowcy... Zaczęło się fatalnie od porażki o Superpuchar z Arką, potem porażka w lidze z Zagłębiem... Kto nie przyjedzie na Łazienkowską to sobie radzi!!! Ja się obawiałem Spartaka Trnava i to pisałem na blogu. Nigdy nie widziałem ich w akcji, ale słowackie drużyny nie poniosły w pierwszej rundzie kwalifikacji do LM i LE żadnej porażki! 5-3-0 to ich bilans! Słowacja jako federacja zajmuje dopiero miejsce numer 31 w rankingu UEFA, a Polska miejsce 20. Czy było widać wczoraj różnicę klas? Było, ale na korzyść Słowaków!!! Byłem załamany oglądając to. Sześciu zawodników z Trnavy grało w polskiej ekstraklasie, ich trener Latal doprowadził Piasta do wicemistrzostwa Polski!!! Oni wiedzieli po co przyjechali i jak mają grać! Drogę pokazała im Arka i Zagłębie. I tak też zagrali Słowacy. Zagłębie też szybko strzeliło bramkę i wczoraj sytuacja się powtórzyła. Klafuric kombinuje ustawienie z trójką obrońców, a wczoraj zagrał czwórką... Tak się coś mota jak Nawałka na mundialu. Może Adam już czeka na potknięcie Chorwata... Jak patrzę na tego gościa to coś mi mówi, że miał farta po prostu. Zwolniono jego kolegę, on był asystentem, nigdy nie trenował drużyny samodzielnie. Trenował tylko drużynę kobiecą... Jak duża jest jego zasługa w zdobyciu mistrzostwa Polski? Nie wiem... Legia uwierzyła jak Kucharczyk strzelił gola w Pucharze Polski z Górnikiem i awansowała do finału. Często ratował ją Jarek Niezgoda. W bramce Malarz dokonywał cudów! Ale czy Legia grała jakoś porywająco, efektownie? To Lech i Jagiellonia przegrały tytuł, a nie Legia wygrała! Zdecydowała forma w bramce Arka Malarza, kreatywność Szymańskiego i skuteczność Niezgody. Pamiętajmy, że mistrz Polski poniósł aż 11 porażek w sezonie!!! Wielu mówi, że Legia z takim budżetem powinna rok po roku zdobywać mistrza w cuglach, a nie w ostatniej kolejce!!! Tyle, że częste zmiany trenerów i składu temu nie służą... Teraz znów kombinacja z systemem... Ktoś powie, że Pazdan i Jędrzejczyk nie grają, że Remy ma kontuzję, że wczoraj Mączyński też miał pecha, że Niezgoda ma kłopoty z sercem. Tyle, że zastępcy są! Kupili myślę najlepszych napastników w lidze, czyli Carlitosa i Kante! Wrócił Wieteska po świetnym sezonie w Górniku. Coś jednak na razie nie gra zupełnie... Macie wrażenie, że oni nie wiedzą co mają grać i jak jak reprezentacja na mundialu? Wczorajszy mecz to kalka meczu z Senegalem. Dejavu... Dejavu też Legii z początku poprzedniego sezonu. Dwa lata temu grali w Lidze Mistrzów, ale w ostatniej rundzie mieli Dundalk z Irlandii... Tym razem mistrza Irlandii dostali na początek... Może lepiej, żeby odpadli ze Spartakiem, bo Crvena Zvezda Belgrad w następnej rundzie może ich ośmieszyć wręcz... Z taką grą jak wczoraj to nie mogą marzyć o awansie do fazy grupowej Ligi Europy. Grał w ogóle Szymański??? Przyszła gwiazda Polski??? W zespole słowackim robił co chciał Jirka i ten chłopak też jest młodziutki, a nakrył czapką Szymańskiego... Do tego Egho z Austrii. Siał popłoch, a miał to robić Carlitos z Kante... Tyle, że Legia wyglądała jakby oni byli jeszcze na urlopach. Słowacy i szybsi i dynamiczni i mądrze biegali i stwarzali sytuacje i mieli pomysł i świetnie bronili i walczyli z poświęceniem i agresywnie. Byli tam gdzie trzeba, asekurowali się. Ich siłą jest gra defensywna. Dzięki niej zdobyli tytuł. W Warszawie pokazali jednak, że potrafią zaatakować. Ciężko było patrzeć co robi Astiz z Phillipsem... Fatalna gra w obronie!!! Astiz to zachowywał się jak trampkarz!!! To ośmieszenie w jednej akcji dwa razy przez napastnika gości i potem przegrana walka stykowa i gol na 2:0... Ciekawe czy Słowacy myśleli, że będzie tak łatwo... Powinni prowadzić już prawie od początku i bramka się im należała. Wykluczenie Mączyńskiego z gry też im pomogło. Coś ten chłopak ma pecha ostatnio dużego... Zachowanie jednak obrońców przy pierwszej bramce to kalka zachowania polskiej obrony z meczu z Senegalem. Facet nie kryty, spokojnie przyjął i uderzył. Im dalej w mecz tym gorzej dla Legii... Wynik 2:0 jest bardzo sprawiedliwy i może ciut za niski! Czy losy dwumeczu są już rozstrzygnięte? Pewne jest, że Spartak Trnava ma wielki szacunek do umiejętności warszawiaków i nie czuje się już wygranym dwumeczu. Boli, że na tle mistrza Słowacji mistrz Polski wyglądał jak uczniak... Tyle błędów prostych, niedokładności, niezrozumienia, braku charakteru, ambicji... Fajnie mówił o tym Miro Radovic. Jeden z niewielu piłkarzy Legii, którzy się czują prawdziwymi legionistami!!! Mu było wręcz wstyd za postawę kolegów... To była kompromitacja. Arek Malarz też nie wiedział jak to tłumaczyć... Jeżeli ktoś nadal uważa, że polska piłka nożna jest silna to polecam obejrzenie tego spotkania... Już się boję co będzie w czwartek w eliminacjach do Ligi Europy pozostałych trzech drużyn... Pisałem jednak, że nadziei nie mam i złudzeń. W trzeciej rundzie będą czekać Genk, Gent i Feyenoord!!! Futbol Z Beneluksu:)) Kto sobie poradzi? Czy Lech czy Górnik czy Jaga? Oby chociaż jeden dał radę... Po tym jednak co wczoraj obejrzałem to nastawiam się, że we wrześniu naszym klubom zostanie walka tylko w lidze i Pucharze Polski jak w tamtym roku i kolejna obsuwa w rankingu UEFA... Biją nas już prawie wszyscy w Pucharach... Ale mnie zmęczył ten wpis i chyba jeszcze bardziej od oglądania Legii wczoraj... Nawet Kurowskiemu znikł głupi uśmiech po meczu... A to już jest naprawdę sztuka:)) Klafuric ma problem, bo skończyła się passa, a trwa BESSA!!! Jego dni są policzone i jestem tego pewien, a ucierpi na tym Legia. Brak awansu znów do fazy grupowej europejskich pucharów to będzie spory cios dla budżetu... Może jednak złapią świeżość za tydzień czy dwa tygodnie... Jak to mówił Bednarz Jacek, że nadzieja umiera ostatnia... Inni jednak mówią, że NADZIEJA JEST MATKĄ GŁUPICH!!! Macie przykład z mundialu... Wierzymy, mamy nadzieję i te wszystkie bzdety i co : KLĘSKA!!! Ech...

 

CO Z TĄ MAJKĄ?

 

 

   Czy wierni kibice kolarstwa mają lepsze nastroje od kibiców piłki nożnej? A ciekawe ilu jest kibiców szermierki?:) Jak tacy są to pewnie są załamani postawą szermierzy na mistrzostwach świata... W zasadzie nie ma o czym pisać więc przemilczę to, bo za dużo złych przemyśleń jak na jeden wpis. Skupię się na Tour de France i Rafale Majce. Dwa lata temu szalał na Tourze... Rok temu świetnie jechał w Vuelcie... Podobno w tym roku był w świetnej formie. W poprzednim Tour de France miał fatalny upadek. Nie chcę już słuchać jak mówią, że są w formie sportowcy... Mam uraz po mundialu, optymalnej formie i markerach zmęczeniowych! Wyjdź i pokaż to!!! Mam też dość pompowania baloników przez ekspertów!!! Mam dość chwalenia sportowca za walkę!!! Mam dość chwalenia za jakąś walkę o honor!!! Nie to, że Rafał nie walczy, bo daje z siebie wszystko, ale to jest za mało na choćby bycie w trójce na etapie. Nie można tłumaczyć wszystkiego brakiem szczęścia. Upadł na bruku i ok... Poturbował się, a w następny dzień Alpy. Tyle, że jeżeli dalej jedzie to znaczy, że jest w stanie walczyć! Nie jest jednak w wybitnej formie i to widać. Coś próbuje, ucieka. Na dwóch etapach był blisko. Wciąż jednak to jest za mało i czegoś brakuje. Dzis był etap dla niego. Wygrywał już na tej górze dwa lata temu. Do tego finisz pod górę. Do tego niegroźny w walce o generalkę. Do tego krótki etap, bo tylko 65 kilometrów. I co? Było świetnie, ale zabrakło mocy... To pokazało, że może i upadek na bruku miał wpływ w Alpach na jazdę Rafała, ale dziś zabrakło formy! Widzieliście Quintanę? On jechał jak po bułki do sklepu w Bogocie, a Rafał umierał mu na kole! Nawet nie patrzał na Polaka jakby wiedząc, że nie utrzyma koła. Majka w wielkiej formie by tak nie spuchł! Brawa za walkę, ale na Boga to jego zawód! On się do Tour de France przygotowywał prawie rok!!! On jest liderem swojej grupy Bora!! On ma obowiązek walczyć w górach, bo jest góralem!! Jeżeli dziś bym oglądał pierwszy raz Polaka w życiu to bym pomyślał, że to jakiś kolarz, który jest niezły w górach, ale bardziej na teren pagórkowaty się nadaje. Widać było, że strzeli i strzelił... I to tak, że spadł aż na miejsce 11.!!! I jak mi ktoś powie, że jest on w wielkiej formie na Tour de France to dziś miał przykład... Coś nie poszło, coś nie zagrało. Czy tylko upadek w Roubaix jest temu winny? Trzeba stawiać sprawę jasno! Jaki był cel przed Tour de France? Walka w generalce! Jaki zrobił się jak już ten cel nieosiągalny? Walka o zwycięstwo etapowe w górach! Co się udało??? Nic!!! Za co tu więc chwalić? Został jeden etap w Pirenejach, ale jak Rafał dziś tak strzelił to ja nie jestem optymistą... Nie trafił z formą i to trzeba przyznać szczerze i otwarcie. Coś próbuje wyszarpać, ale jak to mówi Szczęsny Maciej : "Jak jesteś zmęczony to nie masz sił biegać, dobrze się ustawiać na boisku, doskakiwać do przeciwnika, przesuwać"... Niewiele możesz... I to przerabia Majka. Walczy jak lew, ale to inni są w lepszej formie i ten Tour de France Rafał zaliczy do nieudanych! Koniec tego smutnego wpisu... Bo zaraz w depresję wpadnę... A w czwartek kolejne koszmary w europejskich pucharach... 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz