ŚWIAT DUCHOWY 4


Autor: rasmarsom | Kategorie: ŚwiadomoŚĆ 
12 kwietnia 2024, 18:49

   Co nas blokuje w tym życiu, żeby nie łączyć się z wyższą świadomością? Strach, poczucie winy, uwarunkowania, wierzenia, normy zachowań. Jesteśmy tym programowani od dziecka. Ludzkość stworzyła pewnego rodzaju zagrodę poprzez narzucone wzorce myślenia i zachowania. Można to porównać do stada owiec. Jeżeli jedna owca jest wołana przez pasterza to zauważcie, że reszta idzie za tą na przedzie. Jeżeli jednak, któraś pomyśli, że z jakichś powodów nie chce iść za stadem to pies pasterski szybko przywoła ją do porządku. System Matrixa w którym żyjemy tak właśnie działa. Możesz mieć własne przemyślenia, ale tylko w granicach dopuszczalnego myślenia. Jeżeli myślisz o czymś co jest niezgodne z obowiązującą nauką czy wierzeniami to popełniasz myślozbrodnię. Cały system oparty na strachu i poczuciu winy, na negatywnej energii, na lęku, niepewności napędzamy. Tak naprawdę to tylko nasza wina, że daliśmy się zamknąć w więzieniu świadomości i umysłu. Najlepsze jest to, że ci co wszystkim sterują nie muszą za wiele robić. Ludzie sami siebie kontrolują. Jeżeli zaczynasz głośno mówić o rzeczach, które są nie do przyjęcia dla wzorców myślowych społeczeństwa to wiedz, że wiele osób się odwróci od Ciebie, inni będą Ciebie wyśmiewać, a jeszcze inni wyszydzać i potępiać. Każdy ma jednak odwieczne prawo do myślenia i zadawania pytań. Każdy ma prawo żyć w jaki sposób chce. Każdy ma prawo kwestionować ogólne schematy systemu czy wierzenia. Nastaw się jednak na to, że możesz stać się "czarną owcą". Prawda nie polega na tym, że wierzy w coś większość.

   Jest jeden bardzo ciekawy film o tytule "Choć goni nas czas". Historia dwóch całkiem różnych facetów w podeszłym wieku z kompletnie innym spojrzeniem na życie. Połączyło ich to, że dowiedzieli się, że za pół roku umrą. Każdy z nich robił coś innego w życiu. Jeden był bogaty, a drugi biedny. Obaj jednak nie czuli, że wykonali swój plan życia. Wiedząc, że zostało im mało czasu w tej inkarnaji spisali po 10 rzeczy, które zawsze chcieli zrobić, ale nie uczynili tego. Doświadczenia, które miały służyć rozwojowi ich świadomości i duszy. Bardzo piękny film, bo oni się zaprzyjaźnili ze sobą. Ta skrajna odmienność sprawiła, że nawzajem czerpali coś od siebie. Jednego nie było stać na to, żeby przeżyć pewne doświadczenia, a drugi nauczył się duchowości. Obaj przez te pół roku podróżując po świecie i robiąc szalone rzeczy doświadczyli więcej, zrozumieli więcej niż przez całe życie. Dlaczego nie odkryli tego wcześniej? Dlaczego ten arogancki bogacz nigdy nie patrzył na stronę duchową życia? Bo nie spotkał duszy, która by mu to uświadomiła. Zdarzyło się to dopiero przed śmiercią, ale przecież zawsze jest czas na zrozumienie. Okazało się też, że gdy ten przyjaciel otworzył jego świadomość okazało się, że w głębi duszy to dobry człowiek. Chciał dla córki dobrze jak zajął się mężem, który ją bił. Ona tego nie rozumiała i stracili kontakt. Najpiękniejsza dla mnie scena w filmie to ta kiedy odwiedził córkę po latach i nie wiedział, że ma wnuczkę. Na swojej liście rzeczy do zrobienia maił zapisane, że chce pocałować najpiękniejszą kobietę świata. Znalazł ją. Ten krótki czas, który spędzili razem był ich najważniejszym czasem w życiu. Dążę do tego, że nawet pod koniec życia gdy wydaje Ci się, że wiesz już wszystko okazuje się, że albo nic nie wiesz albo wiesz mało. Ten bogacz, który traktował życie tylko w sposób materialny przebudził się w ostatnim momencie. To nie jest też tak, że ten biedny i uduchowiony niczego się nie nauczył. Dla niego spotkanie z tym materialistą też miało znaczenie. Inaczej nie mógł by podróżować po świecie, bo nie miał na to pieniędzy. W ogóle filmy z Morganem Freemanem są często głębokie. W każdym momencie życia możemy coś odkryć i się przebudzić. Spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Najpiękniejsze jest to, że wszystko w duszy i świadomości zostaje i nie umiera.

   Na koniec tego wpisu zajmę się tematem seksu i ogólnie relacji damsko-męskich. Czy to jest normalne, że w wierze chrześcijańskiej możesz kochać się fizycznie dopiero po ślubie? Co gorsza jeżeli już to zrobisz to raz, że zgrzeszysz, a dwa, że może się zdarzyć, że w wyniku tego kobieta urodzi nieślubne dziecko. Dodatkowo nie ma mowy o rozwodzie. Przecież to wszystko to jest jeden wielki absurd. Nie musisz mieć papierka, żeby być z kimś całe życie i tak samo twoje dziecko nie jest gorsze, bo jest nieślubne. Mamy bardzo ważną czakrę podstawy przez którą pobieramy energię i tam są też narządy płciowe. Seks jest bardzo ważny, ponieważ podczas orgazmu wyzwala się bardzo duża energia, połączenie z wyższą świadomością. Mieliście pewnie nie raz takie wrażenie, że świat nie istnieje, że jesteście jakby w Kosmosie. Kościół jednak uznaje tylko seks w celu prokreacji. Celem jest stworzenie nowego istnienia, a nie radość i przyjemność z tego. W naszych normach też zdrada fizyczna jest czymś co powoduje wielki ból osoby zdradzonej. Chodzi mi tutaj tylko o ustalone normy zachowań. Są miejsca na świecie, że jeden facet ma wiele żon i jest to normalne. Wyobraźmy sobie, że rodzimy się w społeczeństwie w którym nie istnieje pojęcie zdrady. Jesteś z jedną osobą, kochasz ją, ale czasem zdarzy się tak, że ktoś inny przyciąga Ciebie tak mocno, że nie możesz się oprzeć. Potem wracasz do swojej ukochanej. Nie chodzi mi tu o to, że mamy uprawiać seks z każdą osobą napotkaną. Czasami po prostu czujemy, że ktoś w wyniku tego aktu może nam dać coś czego potrzebujemy. Oczywiście mamy wtedy kogoś ukochanego z kim jesteśmy na codzień, ale dla naszego rozwoju duchowego potrzebujemy spędzić noc z inną kobietą. W naszym systemie nie ma na to szans. Wyobraź sobie, że zdradziłeś swoją żonę, wracasz do domu i mówisz, że potrzebowałeś tego dla swojego rozwoju duchowego i mówisz tej żonie, że jak ona też coś takiego poczuje do jakiegoś mężczyzny to nie stanowi to dla Ciebie problemu. Wszyscy jesteśmy jednak aspektami tej samej Boskiej Świadomości. Jeżeli jednak społeczeństwo miałoby inny wzorzec myślenia to nie istniałoby pojęcie zdrady. Pomyślcie sobie jak jesteście w długich związkach ile razy myśleliście o zdradzie fizycznej? Jestem pewien, że większość, a co blokowało? Oczywiście to, że kochacie jedną osobę i nie możecie tego zrobić. Czy jednak sam seks oznacza miłość? Oczywiście, że nie. To jest najpiękniejszy akt fizyczny i nie oznacza to, że nadal nie kochacie swojej żony czy męża. Jednak w naszym społeczeństwie zdrada fizyczna często oznacza ból, cierpienie i koniec związku. W tych czasach mamy internet. Założę się, że jest pewno takich sytuacji, że mężowie siedzą na kamerkach i oglądają nagie kobiety, że kobiety też podniecają się z innymi mężczyznami. Czy to nie jest swego rodzaju "zdrada" naszych czasów? Taka wspólna masturbacja? Przecież też łączysz się myślami z inną osobą i z pewnością w tym momencie nie myślisz o ukochanej. Ja akurat jak czułem, że szukam czegoś innego to rozstawałem się z kobietą. Ludzie robią też gangbangi czy trójkąty. Może to jest tak, że bardzo ciężko jest być fizycznie z jedną osobą całe życie mimo, że kochacie się, mimo, że jesteście połączeni duchowo. Zrozumienie wielu rzeczy na poziomie duchowym pozwala spojrzeć na wszystko inaczej. Zauważcie, że często kobiety zranione i po przejściach mówią, że one będą same do końca życia. Jeden facet może sprawić, że ona będzie myślała o sobie źle. Jeżeli faktycznie masz myśli, że będziesz sama do końca życia to będziesz. Twoje myśli stają się rzeczywistością zgodnie z Twoją wolą. Możesz przejść bardzo negatywne doświadczenia, ale jak spojrzysz na to z duchowego poziomu to jest łatwiej to zaakceptować. Życie się nie zmienia gdy pomyślisz, że masz wiele inkarnacji, że masz nieskończoną Świadomość i nieśmiertelną duszę. Zmienia się jednak postrzeganie sytuacji życiowych i doświadczeń. Wszystko jest po coś i nie ma przypadków. Też mogłem tkwić w myśleniu, że miałem miłość i że to moja wina, że zostawiła mnie i ubolewać nad tym do końca życia. U mnie po czasie przyszło zrozumienie dlaczego tak się stało. Nikt nie jest winny. Ani ona ani ja. Jestem jednak pewien, że ani ona ani ja nie zapomnimy siebie do końca życia i tego co sobie daliśmy. Nie zapomnimy też negatywnych emocji, które dały nam naukę i lekcję. Tak samo ja gdy byłem w mroku i ciemności to przecież mogłem tam zostać. Mimo, że ktoś mi pokazał drogę to mogłem nią nie iść do Światła. Miałem wolną wolę. Po co miałem ćwiczyć i biegać? Po co miałem czytać i oglądać filmy? Po co miałem się budować? Po co miałem rozwijać się duchowo i zmienić spojrzenie na życie? Właśnie dlatego, że przebywając w negatywnej energii, w świadomości nazwijmy to Lucyfera chciałem zobaczyć pozytywną energię w sobie i na zewnątrz. Być może bez przerwy świat niefizyczny był ze mną i wyższe świadomości, ale ja nie chciałem tego widzieć i słyszeć. Codziennie masz wybór czy myśleć pozytywnie czy negatywnie. Nigdy też nie myśl o sobie, że jesteś gorszy czy lepszy, bo masz pozycję, dobrą pracę i pieniądze. To nie ma żadnego znaczenia. To jest tylko twoja rola, którą grasz, ale na poziomie duchowym nie różnisz się niczym od bezdomnego. Miałem kiedyś taką sytuację w pracy w aptece, że przyszedł bezdomny się ogrzać w zimie. Miał pewnie jakiś alkohol w butelce i zaczepiał ludzi. Nie był jednak zagrożeniem. Zostałem zawołany, żebym zadzwonił na policję, bo ten bezdomny nie chciał wyjść z apteki. Powiedziałem, że ja z nim porozmawiam. Wyobraźcie sobie, że nikt nie chciał z nim rozmawiać. Każdy patrzył na niego jak na gorszą istotę. Ja podszedłem jako człowiek do człowieka. Po prostu zaczęliśmy rozmawiać. Opowiedział mi historię swojego życia, a to był czas przed Bożym Narodzeniem. Jak myślicie czy wyszedł sam z apteki? Oczywiście, że tak. Nawet życzyliśmy sobie Wesołych Świąt chociaż wiedziałem, że jego takie nie będą. Wiecie co? On wychodził radosny, że ktoś go wysłuchał, że ktoś spojrzał na niego jak na człowieka. Koleżanka spytała mnie jak ja to zrobiłem, że on wyszedł sam? Odpowiedziałem, że to żadna magia. Po prostu porozmawiałem z nim i ani przez moment nie poczuł, że nim gardzę, bo jest bezdomnym.

   Dlaczego tak mnie wzięło na pisanie o sprawach duchowych? Czytam ostatnio książki Davida Icke. Jego spojrzenie na rzeczywistość trafia do mnie i w zasadzie od niego wszystko się zaczęło ponad 10 lat temu. On mi wskazał drogę. Myślicie, że ja w to wierzyłem? Oczywiście, że nie, ale podobał mi się sposób w jaki to przekazuje. On nie mówił, że mam w to wierzyć. Przekazywał tylko wiedzę i informacje, które zdobył. Ja jak obejrzałem jego filmy "Droga do Wolności" to parę tygodni chodziłem w szoku. Nie ogarniałem tego. To było za dużo, to była całkowita zmiana myślenia, całkiem inne spojrzenie na świat. Nie chodzi tu o to, że tylko on ma takie postrzeganie. On jest jednym z wielu, którzy przekazują wiedzę, a ja po prostu miałem trafić na niego. Jest znany z tego, że mówi o istotach pozaziemskich, o Reptilianach, o Iluminatach. Został oczywiście zablokowany na najbardziej nośnych portalach. On jednak się nie poddaje. Kto chce to znajdzie jego filmy czy wywiady na internecie. On po prostu nie bał się tego mówić publicznie. Swego czasu ściągnąłem jego większość książek po angielsku. Znam angielski i czytałem jedną książkę, ale po polsku wiadomo, że lepiej. Tyle lat nie wpadłem na to, że można w łatwy sposób tłumaczyć książki. Najpierw zacząłem czytać jedną, ale ponieważ nie działam schematami i szablonami to przetłumaczyłem kolejne i zacząłem czytać 6 jego książek na raz. To znaczy czytałem jeden rozdział z jednej książki i potem jeden z kolejnej. Chyba, że coś bardzo mnie zaciekawiło to czytałem więcej rozdziałów, ale wciąż miałem wrażenie, że nie znalazłem tego co chcę. Sprawdziłem dokładne daty jego książek i postanowiłem poszukać pierwszej i drugiej. Myślałem, że nie znajdę ich i nawet je przeoczyłem. Jak już jednak ściągnąłem je to myślałem, że to jakieś artykuły. Bardzo krótkie książki po około 100 stron. Wchłonąłem obie bardzo szybko i już wiedziałem czego wymyśliłem taki dziwny sposób czytania jego książek. Miałem dotrzeć do jego początków, do jego przebudzenia i jak to wszystko się stało, że zaczął pisać na różne tematy. Mnie najbardziej interesowały sprawy duchowe, świadomości i energii i dostałem to czego chciałem. Na tym to wszystko polega. Jeżeli szukasz to znajdziesz. Droga jest różna, czasem kręta i wyboista. Jakbym czytał po kolei jego książki, które mają po 300 czy 500 stron to nie wiem kiedy bym dotarł do tych pierwszych. Nie napiszę dlaczego czytałem po rozdziale i dlaczego w taki dziwny sposób trafiłem na wiedzę, której szukałem. Jest to prowadzenie Wyższej Świadomości. Zacząłem mieć też własne przemyślenia na te tematy, dlatego też piszę. Nie cytuję, nie kopiuję, nie powielam. Po prostu piszę o swoich doświadczeniach i o tym jak ja to czuję. Istnieje coś takiego jak automatyczne pisanie. Polega to na tym, że Wyższa Świadomość przekazuje Ci wiedzę w myślach, które przelewasz na papier czy piszesz na klawiaturze. Myślę, że w ten sposób powstaje wiele dzieł. Nazywamy to weną i pisarze sami często nie wiedzą dlaczego akurat teraz piszą. Nie wiedzą też czego mają okresy bez weny twórczej. Wszystko ma swój czas i wszystko musisz poczuć w sobie i kierować się własną intuicją. Ty wiesz co jest dla Ciebie najlepsze i co masz robić.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz