NAJ NIE BIERZE SIĘ ZNIKĄD...
Tagi: piłka nożna mundial mistrzostwa świata polska piłka nożna
10 lipca 2018, 08:55
Wciąż mi pojawia się przed oczami ta reklama Naj nie bierze się znikąd z Kubą Błaszczykowskim... Inne też brzmią groteskowo w kontekście występu Polaków na mundialu. Przypomina mi się reklama gdy Grosicki pomaga w żabce i świetnie żongluje piłką w innej reklamie... Czy taki mocny i niezniszczalny Blacho-Trapez Glik, którego nic nie jest w stanie złamać... Czy pielęgnujący włosy Lewandowski, żeby piłka lepiej wpadała do bramki po odbiciu piłki od głowy. I na koniec lecący helikopterem, wymuskany, elegancki, wszystko wiedzący i nieomylny Nawałka...
Szkoda, że reklamy nagrywa się przed sukcesem, a nie po... Jakoś Szwajcarzy nie nagrywali! Tyle, że oni wiedzą, że ich drużyna awansuje na wielki turniej, a za sukces nie uznają wyjścia z grupy. I nie są krajem piłkarskim jak POLSKA! U nas ta dyscyplina, co pokazuje oglądalność na mundialu, stała się od kilku lat sportem narodowym, przynajmniej jeżeli chodzi o reprezentację, a wiadomo, że sukcesy reprezentacji napędząją daną dyscyplinę. W Szwajcarii piłka nożna nie jest sportem narodowym mimo tego, że mają reprezentację również w czołowej dziesiątce rankingu. Widocznie, ponieważ są krajem alpejskim, to do wszystkiego podchodzą chłodniej. A U Nas...
Zawsze to jest ryzyko nagrywać reklamy przed sukcesem, bo można narazić się na szyderstwo w razie jego braku. Widząc Grosickiego w tych reklamach zastanawiam się jakim był pomocnikiem na mundialu. Lepiej mu szło w Żabce zdecydowanie. A te sztuczki i opanowanie piłki w reklamie sport.pl... Musiał długo to nagrywać, bo z Kolumbią ta piłka mu się nie kleiła do nogi. Turbo-Grosika zapamiętam z dwóch zdarzeń. Ta jego mina i prawie płacz małego dzieciaka, że piłka go nie słucha jak też strzał z Japonią i skitowanie swojej gry na mundialu jak i całej repry słowami : JA PIERDO.. Kamila Glika zapamiętam lepiej. Myślał, że jest tak silny jak Blacho-Trapez i pozwolił sobie na przewrotkę ulegając głupiej kontuzji. Jak go brakowało widać było w meczu z Japonią. Zaimponował mi jednak szczerą wypowiedzią po Kolumbii, że zespół był nieprzygotowany taktycznie, fizycznie i mentalnie i że zdaje sobie sprawę, że byli jednym z najsłabszych zespołów na mundialu. Posypał głowę popiołem w przeciwieństwie do nieomylnego Nawałki i poszkodowanego przez brak podań od kolegów Lewandowskiego. Zaimponował mi też szybkim powrotem do gry. Bardzo chciał pomóc kolegom jak prawdziwy KAPITAN!!! I nie zapomnę jak fajnie się cieszył z bramki Bednarka:)) Temu gościowi zależy na tej kadrze. Mam nadzieję, że przyszły selekcjoner to zauważy i powierzy opaskę kapitana Glikowi. Ten facet na to zasługuje. I jego mi najbardziej szkoda było na tym mundialu. Lewandowski nauczył się gadać jak Nawałka i ja nie widziałem w nim kapitana na boisku. Wiele dał tej kadrze, jest najlepszym piłkarzem polskim, ale znów zawiódł na wielkiej imprezie. Glik nie zawodził! Ale miałem się skupić na NAJ NIE BIERZE SIĘ ZNIKĄD!
Bardzo ciekawa sentencja czy wręcz MAKSYMA! Ale sporo w tym prawdy. Nie przez przypadek bohaterem tejże reklamy była IKONA POLSKIEJ PIŁKI, czyli KUBA BŁASZCZYKOWSKI. To jest fantastyczny człowiek. Wiele zrobił dla tej reprezentacji. Zawsze był gotowy pomóc. Rozegrał w Niej już 100 meczów! Zawsze marzył o sukcesie reprezentacji Polski. Myślał pewnie, że zdarzy się to na EURO 2012... On nie jechał ze Smudą po tym turnieju jak Gwiazda Lewandowski, którego szanuję za inteligencję, wypowiedzi, ale chyba poczuł się większy niż jest!!! A co zrobił na wielkich imprezach??? Strzelił w 10 meczach 2 bramki!!! To jest kapitan, który ciągnie reprezentację? A co zrobił w Lidze Mistrzów dla Bayernu? Widocznie świetny to on jest jak gra z Mainzem czy Augsburgiem czy Litwą... Świetny jest jak mu koledzy dogrywają piłkę na pustą bramkę! Jak strzela z paru metrów, ale niestety sam nie umie nic stworzyć. Śmieszyły mnie żale dziennikarzy, że tak dalekie miejsce zajął w plebiscycie Złotej Piłki. Widocznie głosujący uznali, że żaden to wyczyn nastrzelać Augsburgowi czy Freiburgowi czy strzelać co rok w Bundeslidze 30 bramek w Bayernie, który już na kilka kolejek przed końcem zapewnia sobie mistrzostwo. Czy ktoś z Bayernu poza Tolisso jest jeszcze na mundialu w najlepszej czwórce?? Czy Lewy poradził by sobie w Realu czy Premiership??? O tym marzył pewnie przed mundialem. Na jakiś wielki transfer... Może, żeby zastąpić Cristiano w Realu... Myślicie, że jak Ronaldo odejdzie do Juventusu to będzie Lewy na liście kandydatów do ataku Realu? Otóż odpowiedź brzmi NIE!!! Lewy nie umie dryblować, Lewy nie umie cofnąć się po piłkę i zaatakować z głębi pola, Lewy na mundialu przegrywał wiele pojedynków z obrońcami. Przecież kolumbijscy obrońcy nakryli go czapką podobnie jak Ramos w starciu Bayernu z Realem. Nawet obrońcy Sevilli sobie z nim radzili więc niech lepiej zamknie dzióbek i cieszy się, że gra w Bayernie. Tam już mają z nim na pieńku. Niech uważa, bo młodzieniaszek już nie jest i go wypożyczą do Chin jak Barcelona Paulinho:) Lewandowski grał fatalnie na mundialu. Miał być świeży i w gazie... Dwa lata temu był przemęczony i kto grał pierwsze skrzypce i strzelał bramki??? Właśnie KUBA BŁASZCZYKOWSKI, który rozegrał na EURO 2016 turniej życia. Mimo nie strzelenia karnego Portugalczykom był bohaterem tej drużyny. Należało mu się to za lata niespełnienia w reprezentacji i poświęcenia dla niej. Marzył o jakimś sukcesie i na EURO był! Nikt mu tego nie zapomni i nie zapomni, że to bardzo skromny i służący zawsze pomocą innym człowiek. Lewy cóż... Lewy chyba za bardzo urósł i myślicie, że on w słabszej drużynie czy w Realu czy w Premier League by strzelał po 30 bramek w sezonie? Wątpię... Byłby jednym z wielu napastników. Niestety po takim występie na mundialu to niech się modli, żeby Wagner częściej nie grał w Bayernie niż on. Rummenige czy Beckenbauer tak szybko nie zapomną mu krytyki polityki transferowej Bayernu. Nastaną dla niego coś czuję cięższe czasy i coraz częściej będzie krytykowany...
Wracam jednak do meritum. Czy to wina Błaszczykowskiego, że tak zagrał na mundialu? W zasadzie to zaliczył 45 minut... Czy mógł pozwolić sobie Nawałka na nie zabranie go na imprezę życia? Jakby to wyglądało gdyby ikona polskiej reprezentacji przez lata nie pojechała na najważniejszą imprezę życia? Tyle, że Szwedzi nie wzięli Zlatana... I co? Jak na tym wyszli? Doszli do ćwierćfinału mundialu! Kuba dobrze wie, że NAJ NIE BIERZE SIĘ ZNIKĄD...
Zapomniał o tym jednak sztab i Nawałka. Przecież oni nie wzięli zawodników w najlepszej formie na mundial, ale wzięli wielu za zasługi dla reprezentacji. To był fatalny w skutkach błąd. Francja dwa lata temu grała w finale EURO, a przecież teraz na mundialu połowa z tej kadry nie grała na EURO! U nas uznano, że Szymański, Żurkowski czy Frankowski są za słabi na mundial. Jak w reklamie gdzie Kuba biegnie w deszczu, słońcu, w każdych warunkach naj nie bierze się znikąd i forma też nie. Skąd miał mieć formę Krychowiak, Milik, Błaszczykowski czy Grosicki? Znikąd!!! Policzcie sami sobie ile ta czwórka rozegrała wiosną w klubach spotkań i minut!!! I w jakich klubach? Hull City, Wolfsburg, West Bromwich!!! Optymizmu brakowało. Eksperci pocieszali się tym, że ci piłkarze w reprezentacji grają lepiej niż w klubach i że będą świeżi i wypoczęci... Ale przecież NAJ nie bierze się stąd, że nie grasz w klubie!!!
I szkoda mi Kuby... Nie grał przez kontuzję pół roku, pierwsze starcie na mundialu i tyle... Nie da się przez 3 tygodnie przygotować piłkarza do mundialu!!! Naiwniacy wierzyli. JA NIE!!! A skąd to wiem? Czy mam większą wiedzę od Rzepki? Opiszę to na moim przykładzie. Jeszcze tylko słowo o Kubie. Próba wpuszczenia go na mecz z Japonią w ostatnich minutach była niesmaczna. Dobrze, że nie wszedł, bo myślę, że nie tak chciał zaliczyć 101. występ w reprezentacji Polski i myślę, że pożegna się z nią niebawem. Może już jesienią... Za dużo ma tych kontuzji ostatnio i pewnie sam czuje, że to końcówka pięknej kariery. Nie wiem czego Nawałka chciał mu uczynić taką krzywdę... Do tej końcówki z Japonią pasował właśnie jego ulubieniec Peszko. Nie pasował tem Kuba. Wiecie, że Peszko kończy karierę reprezentacyjną? Haha:)) A co on myśli, że nowy selekcjoner, załóżmy Prandelli, wpisze go do kajetu pod hasłem : Piłkarze tworzący atmosferę w kadrze!!! ?
NAJ NIE BIERZE SIĘ ZNIKĄD NA MOICH DOŚWIADCZENIACH!
Też grałem w piłkę nożną. Co prawda dawno to było i na poziomie juniorskim, ale trenera miałem takiego jak Czerczesow. Nie było przebacz na treningach. Nawet wydawało mi się, że jest za ostry. Ciężkie treningi w lesie zimą, dużo biegania. Na treningach zawsze wrzeszczał i opierdzielał. My się go baliśmy nawet na meczach. Nie zapomnę jak mojemu koledze Śliwińskiemu, który notabene grał w Pogonii Szczecin coś się stało i trener pojechał z nim do szpitala. Jaki czuliśmy luz, że go nie ma na ławce. Pełna swoboda... I co? Nic nie graliśmy i nagle słyszymy jak on idzie i krzyczy z odległości 500 metrów : "PANOWIE CO TO ZA POPYLINA?!" Jak go nie było było 0:0, a jak wrócił na ławkę wygraliśmy 5:0. Ile razy słyszeliśmy od kibiców na wyjazdach, że nasz trener to oszołom i nawet nas wyzywa. Taki Czerczesow. Po meczach jednak to był równy gość. Wiem jak to jest jak zawodnik czuje się w formie. Byłem napastnikiem i wiem co daje pewność siebie na boisku. Co daje ogranie. Raz miałem numer trzy i powiedziałem przed meczem, że strzelą hattricka. Wierzyłem w to i do przerwy prowadziliśmy 3:0 po moich dwóch bramkach. Wiecie kogo opieprzył trener w szatni w przerwie? Właśnie mnie! Po co to zrobił? Żebym nie osiadł na laurach, a przecież jako napastnik zrobiłem swoje. Hattricka nie strzeliłem, bo nie zaufałem instynktowi w drugiej połowie. Czułem, że w jednej akcji powinienem iść w pole karne, a nie czekać przed szesnastką. Nie posłuchałem się siebie, a kolega uderzył w poprzeczkę. Tam miałem stać właśnie na tym ósmym metrze... Ale po co to piszę? Bo miałem też sytuację, że miesiąc nie grałem w piłkę. Myślałem, że nie zagram w kolejnym spotkaniu. Nie byłem przygotowany. Trener jednak kazał mi się rozgrzewać w drugiej połowie. Było 0:0... Tak mi ufał, że mimo tego, że nie grałem miesiąc w piłkę wpuścił mnie na boisko. Milik, Krychowiak, Błaszczykowski wiedzą o czym piszę. Nie miałem czucia piłki, odległości kondycyjnie nie czułem się dobrze. Nie nadążałem i jak to się skończyło? Fatalnie dla zespołu... Ktoś stacił piłkę i biegłem za gościem pół boiska... Pamiętacie gola Quadrado z Polską? Biegłem za nim tak jak Bednarek, Pazdan i Krychowiak. Nie mogłem go dogonić... Gościu oddał strzał, bramkarz wybił piłkę przed siebie w moje kolano... Wiem Cionek jak się czułeś po samobóju z Senegalem... Czułem to samo... Co prawda piękna bramka, bo poszła w okno, ale nie było mi do śmiechu. Bramkarz popełnił błąd, bo nie sparował strzału w bok. Nie miałem czasu na reakcję i przeze mnie drużyna przegrała... Trener popełnił błąd. Wolał mnie wpuścić na boisko jako doświadczonego, ale bez formy niż jakiegoś trampkarza z ławki... Coś jak Nawałka na mundialu. W obu przypadkach skończyło się to katastrofą. A dlaczego? Dlatego, że mój trener miał w głowie jak gram w ataku, jak potrafię grać na jeden kontakt, jak umiem dryblować. Pewnego razu z kolegą wymieniliśmy trzy podania na jeden kontakt dzięki czemu oszukaliśmy obronę przeciwnika. Potem ja dryblingiem oszukałem dwóch obrońców, oddałem strzał, ale został wyblokowany. Nie zapomnę jednak braw na trybunach od kibiców przeciwnego zespołu. Na boisku dzieje się wszystko tak szybko, że nie dochodzi do Ciebie co robisz. Stres, adrenalina robią swoje. Podejmujesz decyzję błyskawicznie i instynktownie. Pamiętacie bramkę Cavaniego z Portugalią tę drugą? Strzeliłem podobną:)) Tyle, że u mnie bramkarz skrócił kąt. W momencie podania do mnie już wiedziałem, że chcę mu strzelić po długim wewnętrzną częścią stopy. Złapałem go na wykroku. Od razu zdecydowałem się na strzał bez przyjęcia piłki. Dobrze, że Śliwiński mi podał, bo to był straszny egoista, ale w Pogonii Szczecin pograł chwilę:)) Byłem dumny oglądając go w Ekstraklasie. Ja z nim grałem w ataku w juniorach. Wiecie, że jak strzelasz bamkę nawet podczas meczu juniorów to wrażenie jest niesamowite. Dochodzi do Ciebie to, że strzeliłeś dopiero jak ujrzysz piłkę w siatce i cieszących się kolegów czy kibiców. Niby nie grasz pod presją tyle, że nasz trener ją wywierał. Traktował nas jak seniorów, a przecież uczyliśmy się gry w piłkę. Stres i adrenalina powodują, że na boisku czujesz jakby to był sen, a wszystko dzieje się w ułamku sekundy. Decyzje podejmuje się podświadomie i intstynktownie. To nie to co luz na podwórku:)) Jest po prostu inaczej. Raz grałem na skrzydle i niestety mój trener miał ławkę przy lini po mojej stronie. Ochrzan raz za razem, a człowiek się nabiega:)
Nawiązuję jednak do tego, że to trener jest odpowiedzialny za dobór składu. Jak ja miesiąc nie trenowałem to wiecie jak patrzyli na mnie trampkarze jak wchodziłem na boisko? Oni harowali miesiąc, a trener wpuścił mnie... Pewnie podobnie czuli na mundialu Kurzawa czy Teodorczyk. Czuli, że skład jest już ustalony i mimo, że mogli się czuć w formie i lepsi od Milika, Grosika, Kuby czy Krychowiaka to nie zagrali z Senegalem... Myślicie, że to nie rodzi podziałów w drużynie? Trener zaufał mi tak jak Nawałka zaufał swoim żołnierzom... Oni pewnie czuli to co ja. Nie grasz w klubie, nie jesteś ograny i masz wyjść na mecz mundialu. Też to czułem. Czułem, że nie powinienem grać... Ale to trener decyduje ostatecznie i bierze to na siebie... Całą odpowiedzialność i Nawałka wie teraz, że popełnił fatalne błędy personalne. Oni się starali jak mogli i jak byli przygotowani i ja też. Też chciałem pomóc, a zrobiłem Cionka:))) Napastnik we własnym polu karnym to największe zagrożenie. Ja się o tym przekonałem... Czy to była ich wina, że z Senegalem nie grał Kurzawa, Bereszyński, Góralski a oni? Czy to była moja wina, że trener mnie wpuścił na boisko? Ani oni ani ja nie byli przygotowani na ten mundial... Tylko dlaczego nie wiedział o tym Nawałka i cały sztab to pozostanie mundialową tajemnicą i te markery... Może po latach się dowiemy, bo po czasie wszystko wychodzi i ktoś parę z ust jak Rybus puści co tam się działo wewnątrz kadry. Dlatego tak ciekawe są książki byłych piłkarzy:)) Mam Andrzeja Iwana czy Wojtka Kowalczyka czy mocną Paula Mersona. Polecam!!!
NAJ NIE BIERZE SIĘ ZNIKĄD poznałem też jako biegacz amator! Pozwoliło mi to w pełni odczuć na sobie i swoim organiźmie wysiłem sportowca-profesjonalisty, bo podchodziłem do tego profesjonalnie. Teraz już biegam tylko dla siebie, ale miałem takie dwa intensywne lata, że startowałem bardzo często. Biegi na 10km, półmaratony i łącznie 5 maratonów! Jestem dumny z tego chociaż zawsze byłem w połowie stawki. Na miesiąc przed maratonem zaleca się przebiegnięcie jednorazowo 30 kilometrów. A dlaczego? Chodzi tu o przygotowanie mentalne. Jeżeli pokonasz 30 km to na maratonie wiesz, że zostanie Ci jeszcze tylko 12. Nie wiesz co się będzie działo z Tobą, ale wiesz, że 30 dasz radę. Przeważnie po 30 kilometrach następuje tak zwana ŚCIANA! Amatorzy biegający jak ja ponad 4 godziny na maratonie właśnie po 30tym kilometrze mają dość. Zaczyna się marsz albo marszobieg. Tylko jeden maraton przebiegłem cały. Na pozostałych czterech nie dawałem rady czy to na 35 kilometrze czy 37 czy zaraz po 30tym. Zależy to od temperatury, przygotowania, zmęczenia, trasy. I te 30 kilometrów pokonane na miesiąc przed maratonem dają Ci tylko siłę mentalną. Prygotowują Ciebie tak naprawdę dyszki i półmaratony. Do tego odżywianie, sen, przygotowanie mentalne, treningi siłowe takie jak brzuszki, pompki, przysiady czy pływanie. Dlatego tak mi bliska jest reklama z tytułu. Dla biegacza nie ma złej pogody, ale złe ubranie. Trzeba biegać w każdych warunkach. To kształtuje charakter. Nieważne czy jest 30 stopni czy -10 czy pada deszcz, śnieg czy jest upał. Nie wiesz przecież jak będzie podczas startu. Tak jak tytuł mojego bloga, czyli teraz i nie wiem. Stajesz na starcie i jesteś w teraz i nie wiesz nic. Wiesz jednak, że masz w nogach kilometry w różnych warunkach pogodowych i że dasz radę. Wiesz, że po 20tym kilometrze kontrolę nad Tobą przejmuje organizm i on wie co robić. Myśli już nie ma. Mózg jest odcięty. Jest to piękne:)) Na mecie maratonu sam nie wierzysz jak człowiek może tyle przebiec. Ogólnie doznanie jest niesamowite. Ale po co o tym piszę? Bo wiem jak to jest jak nie jesteś przygotowany...
Nie startowałem rok czasu w zawodach. Po 5 maratonach w roku miałem dość. Miałem dość czasów i walki z nimi, miałem dość biegania z pomiarem tętna, miałem dość nawet MP3 na uszach. Zrobiłem sobie przerwę, ale jak coś kochasz zawsze do tego wrócisz:)) Tyle, że zmieniłem nastawienie. Zero presji, walki z czasem, pobudzania się muzyką. Bieg dla samego biegu. Odzyskanie samej czystej radości z biegu. Tyle, że nie biegałem z dwa czy trzy miesiące. Postanowiłem jednak wystartować na 10 kilometrów. Moje przygotowania to były tylko cztery biegi po 10 kilometrów przez dwa tygodnie. Chodziło o to czy dam radę i dałem, ale ponieważ NAJ NIE BIERZE SIĘ ZNIKĄD to jak rok wcześniej przygotowany biegałem 10km w 50 minut czy 52, czasem schodziłem poniżej to tu miałem 55 minut! Więc dać radę dałem, ale już nie biegłem 5 minut na kilometr tylko powiedzmy 5:30. I tak to właśnie wygląda. Fajnie sobie było przypomnieć tę adrenalinę, kibiców, wyjazd z kumplami, uśmiechniętych biegaczy, medal, zdjęcia. Ta cała otoczka, ale bez przygotowania nie poszalejesz... Dzięki temu jednak wiem o czym piszę i nie jestem kibicem w kapciach z miską chipsów i browarem w ręku i ciężko mi wejść na czwarte piętro, a potem hejtuję sobie na forach. Ja kocham sport, ale nie tylko przed TV, ale czynnie uprawiam. Mogę się więc troszkę pomądrzyć jak Maciej Szczęsny, który ma prawo oceniać bramkarzy, bo sam nim był! Ma prawo oceniać, że karne są bronione nieprawidłowo i wytykać brak znajomości geometrii Listkiewiczowi. Ma prawo oceniać jako cenzor sędziego Marciniaka. Ciekawe, że w studiu TVP nikt na niego nie powiedział złego słowa!!! Wszyscy zachwalali jak sędziuje i pomijali jego brak konsultacji z VAREM kiedy to miał obowiązek to uczynić!!! Na całe szczęście zdanie Szczęsnego i moje też podzieliła FIFA odsyłając po dwóch spotkaniach sędziego Marciniaka do domu... Jakoś to w TVP starali się przemilczeć, że sędzia ten nie podyktował dwóch rzutów karnych... Dziś szukałem jakie programy mam nagrane na dekoderze i włączyłem jedno... Na moje nieszczęście było to studio po meczu z Litwą... Jacy oni wszyscy byli tam zachwyceni grą naszych!!! I wiecie co? Szybko to usunąłem, bo wszyscy się tam pomylili oprócz Szczęsnego:)) Wolę słuchać gościa co mówi prawdę i to co myśli niż resztę, która mówi to samo. Optymiści haha :))
DZIŚ PÓŁFINAŁ BELGIA - FRANCJA i nasze drużyny klubowe już zaczynają walkę w Pucharach...
Nie poświęcę tu dużo miejsca temu, a pewnie powinienem, bo to przecież już najlepsza czwórka wchodzi do gry!!! Sporo już jednak pisałem i o Francji czy Belgii. Ja się bardzo cieszę, że czeka nas taki smakowity kąsek i czekam bardziej na to spotkanie niż na mecz Chorwacja - Anglia. Tu będą fajerwerki. Z jednej strony Mbappe, Griezmann czy Pogba, a z drugiej Hazard, De Bruyne, Lukaku. Będzie się sporo działo i to nie będzie mecz na 0:0. To nie styl Belgów ani Francuzów. Większe szanse daję jednak Francji, ale będę za Belgami. Tylko dlatego, że Belgowie tracą za dużo bramek. Przecież Brazylia stworzyła sporo sytuacji bramkowych, a Urugwaj? Nic nie mógł zrobić Francuzom. Argentyna też przecież nie miała wiele sytuacji, ale była skuteczna. Francuzi mają lepiej zbilansowany zespół, ale spodziewam się przynajmniej trzech bramek:)) Stawiam na hm 3:1 dla Francji. Strzelców ciężko wytypować, ale myślę, że Mbappe strzeli, Griezmann i Giroud oraz Lukaku:))
Te dwie drużyny zasłużyły sobie na grę w tej fazie. Spełniły oczekiwania pokładane w nich przez kibiców. Trudniej mieli Belgowie, ale ostatecznie wyszli z opresji z Brazylią i Japonią, a Francja idzie jak po swoje, czyli jak po tytuł mistrza świata. Dla mnie ten mecz dziś to będzie mały finał. Obstawiam, że kto dziś wygra zdobędzie tytuł mistrzów świata. Imponują mi Anglicy, ale myślę, że mają słabszą drużynę. Co do Chorwacji to oni już chyba mają dość fizycznie. Francja marzy o sukcesie z 1998 roku, a Belgia nigdy nie była w finale mundialu!!! Czy Deschamps zdobędzie tytuł jako selekcjoner i zawodnik? Jest na dobrej drodze. Ciekawe, że na ławce Belgów będzie siedział Thierry Henry - też mistrz świata z 1998 roku... Będzie miał rozdarte serce. Ja się spodziewam meczu godnego finału MŚ:)) Przedwczesny finał jak dla mnie!!! Niech zachwycają Nas Mbappe, Hazard czy De Bruyne. Na to czeka cały świat!!! Nie na Messiego, Ronaldo czy Neymara... Ci już też są na wakacjach:))
W cieniu jednak mundialu do rywalizacji w europejskich pucharach przystępuje już nasza trójka. Nie wiem jednak czy należy się z tego cieszyć. W sobotę już będzie mecz o Superpuchar. Będzie można najpierw obejrzeć mecz o trzecie miejsce na mundialu, a potem starcie Legii z Arką dla porównania i uświadomienia sobie gdzie jesteśmy na futbolowej mapie świata!!! Liga ruszy już za półtora tygodnia!!! Czego tak szybko? Ze względu na udział naszych drużyn w Pucharach już w pierwszej rundzie. Jedynie Jagiellonia zagra w drugiej rundzie kwalifikacji Ligi Europy. Z rywalem z Portugali Rio Ave. Czego się spodziewać? Hm jak się odpada z Kabalą z Azerbejdżanu w tamtym roku to sami sobie odpowiedzcie... Nasza liga jest klasyfikowana na 20. miejscu w rankingu UEFA... Dzięki porażkom z zespołami z Kazachstanu, Azerbejdżanu, Mołdawii i innymi potęgami jesteśmy tam gdzie jesteśmy. Pocieszała nas tylko reprezentacja i miejsce w rankingu FIFA... Pocieszała nas do połowy czerwca... W tamtym roku żadna nasza drużyna klubowa nie zagrała w fazie grupowej Ligi Europy. Celowo nie wspominam o Lidze Mistrzów, bo tam raz Legia miała farta trafiając na Dundalk. Taki los na loterii, a też nie było łatwo o awans więc cel Legii to faza grupowa Ligi Europy. A co dla pozostałych drużyn, czyli Górnika, Lecha czy Jagielloni? Dla Lecha myślę, że też awans do Ligi Europy. Jaga już startuje trzeci rok z rzędu w Pucharach więc jakieś doświadczenie mają, a Górnik Zabrze? Wraca do Europy po wielu latach i zasłużyli sobie na to!!! Będę z pewnością kibicował tym młodym chłopakom pod wodzą Brosza. Jeżeli znów żadna drużyna nie awansuje do fazy grupowej Ligi Europy to nie będzie dobrze... Pogrąży to jeszcze bardziej naiwnego polskiego kibica przed meczami kadry w Lidze Narodów... Że też nie ma tam Litwy... Z tego co widziałem to Lech i Górnik w drugiej rundzie kwalifikacji trafią na ekipy z Czarnogóry i Białorusi. Liczę, że przejdą, ale w trzeciej już będzie z pewnością trudniej... A Legia? Na razie trafia na Cork City. W drugiej rundzie też nie powinno być kłopotów, a w trzeciej z pewnością będą.
Tak to wygląda... Najlepsze ligi ruszają w sierpniu, ich drużyny klubowe też w tym czasie, a większość we wrześniu jeżeli chodzi o puchary europejskie... My ruszamy już zaraz, żeby zapełnić pustkę po mundialu... DAWAJ POLSKA!!! I tak na koniec... Wiecie ilu piłkarzy zagrało z polskiej ligi na mundialu? Czterech i wszyscy w polskiej kadrze... Kurzawa, Jędrzejczyk. Pazdan i byłbym zapomniał PESZKO... To oddaje siłę polskiej ligi w skali europejskiej... Tak symbol powołań na koniec... Ech...
Także POLSKA DAWAJ:) Polscy piłkarze DAWAJCIE, ALE NIE DU.. JESIEŃ BĘDZIE NASZA:) Tylko, żeby potęgi futbolowe z Kazachstanów i Azerbejdżanów nie zrobiły Nam z du.. jesieni średniowiecza... I żebyśmy nie dali się Portugalczykom i Włochom w Lidze Narodów... I żeby selekcjoner był trafiony. Tego życzę Bońkowi. I żeby Marciniak korzystał z Var-u. Żeby polscy eksperci i dziennikarze dojrzeli, że nie jesteśmy czołową nacją futbolową... Legia zaczyna już dziś... Kurcze nie obejrzą sobie półfinału Belgia-Francja... Bidaki... CIAO DO NASTĘPNEGO WPISU:)
Dodaj komentarz