Kategoria

Sport, strona 17


Polska na EURO 2016
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: piłka nożna   sport  
18 maja 2016, 13:58

   Doczekaliśmy się w końcu reprezentacji, której nie trzeba się wstydzić. Nieważne co osiągną na Mistrzostwach Europy to naprawdę mam wiarę w to, że to będą cudowne i niezapomniane chwile. To jest drużyna na jaką długo czekaliśmy. Niestety nie pamiętam czasów kiedy to szalały Orły Górskiego czy ekipy Piechniczka. Po tych złotych czasach Boniek rzucił klątwę, że bardzo długo nie awansujemy na żadną dużą imprezę. I sobie gdzieś tam spokojnie siedział we Włoszech i czekał, żeby wrócić i zająć się polską piłką co było genialną decyzją, bo to facet z charyzmą i taki może rządzić i decydować o kształcie PZPN. Pamiętam czasy Mariana Dziurowicza. Ale wtedy było dno. Pamiętam jak Furtok musiał przyłożyć rękę żebyśmy wygrali z San Marino. O zgrozo... Szpakowski mówił na antenie, że on już nie chce komentować meczów polskiej reprezentacji. Przełamało się za czasów Engela, ale na Mistrzostwach Świata nie wyszło to dobrze. Lecz już sam awans i to jak grali napawało dumą. Piękne mecze w eliminacjach za czasów Janasa, ale na głównej imprezie już Ekwador zniweczył nadzieje. I zaczęła się historia meczów Polski na wielkich imprezach pod tytułem : "Mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor". Leo Beenhakker miał dać coś nowego tym chłopakom. Inną mentalność, inne podejście. I któż nie pamięta meczów z Czechami czy Portugalią. One przeszły do historii. Stworzył jakby drużynę z niczego, drużynę z wiarą i charakterem. Na dużej imprezie w 2008 roku jednak wróciły demony i znów nie wyszli z grupy. Przyczyniła się do tego prześladująca reprezentacja Niemiec. Największe nadzieje wiązano jednak z ME w Polsce nie wiem czemu. Pisałem kiedyś na blogu wręcz rozprawę o tym, że to nie mogło się udać ze Smudą. Zaczął bardzo fajnie. Pamiętam mecz z Australią gdzie chłopaki grali ofensywnie i nagle pod naciskiem Laty i jego kumpli Franek zaczął się bać i powoływać farbowanych lisów. Nie było drużyny i wiedziałem, że nawet z takiej grupy słabej nie wyjdą. To był jakiś zlepek ludzi. Prominenci myśleli, że farbowanymi lisami coś zdziałają, a to przecież sport zespołowy. Upadł też wtedy mit Smudy-Dyzmy. I trzeba było budować reprezentację od nowa po blamażu. Fornalik, czyli Pan od WF-u nie miał prawa nic zdziałać. Na szczęście pewnie też dzięki Bońkowi, który jest obdarzony wieloma cechami wodza wybrano Nawałkę. Byłem tego bardzo ciekawy. Były piłkarz, uczestnik MŚ, medalista, człowiek spokojny, opanowany, obdarzony autorytetem i charyzmą. Potrafił w Górniku Zabrze robić coś z niczego. I to był strzał w dziesiątkę. Zbudował drużynę pewną siebie na boisku, walczącą. To też wielki strateg i analityk. Nie boi się swoich własnych decyzji i realizuje swoją koncepcję krok po kroku czego wynikiem było zwycięstwo nad Niemcami w eliminacjach. Ma posłuch w drużynie i autorytet. Miło się ogląda taki futbol. I idą za tym wyniki. Chłopcy strzelają dużo bramek, grają z ułańską fantazją, cieszą się, walczą, nie poddają się. Jest duch w tej ekipie, którego brakowało za czasów Smudy i Fornalika. Poskładał te puzzle Adam. Oczywiście znów Niemcy na drodze, bo jakby mogło być inaczej, ale jest Irlandia Północna i Ukraina. Wierzę w tę drużynę i myślę, że wyjdzie z grupy, a na dodatek może sprawić psikusa Niemcom. To mogą być naprawdę niezapomniane mistrzostwa. I niech tylko Irlandia Północna nie okaże się Ekwadorem czy Koreą Południową czy Grecją. Czas przełamać demony wielkich imprez. Do boju chłopaki, Adam Was poprowadzi. Pierwszy człowiek miał na imię Adam więc to odpowiednie imię. Niech będzie pierwszym, który przejdzie przez fazę grupową na Mistrzostwach Europy. Ja to widzę, bo to co robi ma sens. Dlatego wierzę w tę reprezentację od początku.

Angelique wygrywa turniej w Stuttgarcie
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: sport   tenis  
24 kwietnia 2016, 15:22

Dawno nie oglądałem całego meczu tenisowego, a pasjonuje mnie ten sport od dzieciństwa. Sam grywałem i odkryłem, że to jest dyscyplina sportowa dla mnie. Kerber już wygrała dzisiaj cały turniej pokonując rewelację turnieju w Stuttgarcie i pogromczynię Radwańskiej Niemkę Siegemund. Ale sądzę, że cały turniej wygrała już wczoraj pokonując Kvitovą. Dwie godne siebie rywalki. Pojedynek na noże. W pierwszym secie lepsza Kvitova, a seta wygrała Kerber. Tyle, że Czeszka psuła najważniejsze piłki, a Kerber korzystała z tego. Czułem, że jak Petra się rozkręci to może być ciekawie i tak też było. Grała wspaniale w drugim secie, a Kerber też nic nie brakowało. To był najwyższy poziom gry w tenisa na kortach ziemnych. 6:4, 4:6 i panie idą pod prysznic. Absolutny remis nawet w punktach. Cios za cios. Piękne wymiany. Nic za darmo. Dużo wymuszonych błędów, a to jest sztuka. Obie Panie uderzają bardzo mocno piłkę i lubią atakować. Kerber uwierzyła w siebie po wygraniu turnieju wielkoszlemowego czego nie dokonała jeszcze Agnieszka. A to bardzo wrażliwa dziewczyna i uczy się walczyć ze swoimi emocjami na korcie. Ale jest prawdziwym wojownikiem. Czeszka to taka strzelba. Jak jej idzie to zmiecie każdego, ale jak zaczyna psuć to się sypie od razu. I trzeci set. W drugim Niemka robiła co mogła, ale Petra wyglądała świetnie fizycznie i jej szło. Powodowało to takie zniechęcenie u Angelique i lekką frustrację i fizycznie też jakby ustępowała troszkę Kvitovej. Po prysznicu Kerber wyszła odmieniona i z miejsca wygrała dwa gemy. Kvitova natomiast się uspokoiła, że doprowadziła do decydującej partii. Uśpiła się, ale tylko na chwilę. Szybko się pozbierała i odrobiła straty. Prawie wyszła na 3:2 przy podaniu Kerber. Ale Niemka jest wojowniczką i walczy o każdy punkt jak lwica. Wygrała piłkę przy stanie 30:40, której nie miała prawa nawet dotknąć. Zagranie przeciwnogom i w ekwilibrystyczny sposób odbija piłkę jakby to był badminton. Walka do końca i ta piłka wchodzi na stronę Petry, a ta psuje dość prostą piłkę. Nie spodziewała się, że Kerber to przebije. To była piłka meczowa dla mnie. I okazało się, że wywnioskowałem słusznie. Nagle Czeszka zupełnie zgasła i mecz szybko się skończył wynikiem 6:2. Niesamowite prawda. Tyle wymian, tyle walki. Niektóre akcje można było oklaskiwać na stojąco. Pojedynek godny finału nawet Rolanda Garrosa. Brawo Angelique. Rośnie prawdziwa mistrzyni. Jej charakter do walki i absolutna wrażliwość zaczynają mieć przełożenie na sukcesy. A to przecież polska krew:)) Walka o przetrwanie i do końca gdy nawet nie ma żadnych szans. Tak było przy tej piłce. Ona nie miała prawa jej przebić... I Petra też to wiedziała, a jednak...

Meldonium i Rosjanie...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport  z pogranicza sportu 
Tagi: sport   rosja   doping   czysty zachód  
10 marca 2016, 07:15

Pusty śmiech mnie ogarnia. To już jest oczywiście sprawa polityczna, a nie sportowa. Chodzi o dyskredytowanie Rosji w oczach świata. Sprytne nie. Odkąd Putin ma gdzieś Unię Europejską to nagle wzięli się za dopingowiczów rosyjskich. A cofnijmy się do historii sportu i największych wpadek dopingowych. Zapraszam serdecznie...

A więc ciężarowcy. Przecież klażdy tam coś bierze. To sport siłowy, ale nie wszystkich łapią. I tyle w tym temacie... Znaczy łapią ruskich:))

Lekkoatleci rosyjscy... Senegalczyk, czyli prezyden IAAF oskarżony o ukrywanie przed światem dopingowiczów rosyjskich. Putin Go kupił normalnie haha. Ale cóż wszystko wychodzi teraz. Ale przecież inni lekkoatleci na całym świecie są tacy czyści. Jak łza. Jak oglądam to mi się oku kręci. A jak patrzę na Rosjan to wiem, że coś biorą. Buhaha

A teraz może lekkoatleci amerykańscy. A co... Pamiętacie Bena Johnsona i Marion Jones. To byli dopiero koksiarze... Marion przecież biegała sama na 100 metrów. Reszta walczyła o drugie miejsce...

A teraz czas na kolarstwo. Ulala. Tam dopiero koks jest powszechny. Weź człowieku pedałuj codziennie po 200 kilometrów. Przez 3 tygodnie haha. Mój brat dojeżdża rowerem do pracy. 50 kilometrów przez dwa dni. Potem dwa dni odpoczynku i już ledwo zipie... I co się dziwić Armstrongowi, że powiedział prawdę i obnażył ten sport. Jakie fajne liczby szczęśliwe. 7 zwycięstw w Tour de France i 7 przetoczeń krwi. Contador też wie o co chodzi. Inni co ścigali się lub ścigają też coś o tym wiedzą no i przede wszystkim doktor Fuentes. Kolarstwo jest za mocne...

Teraz na topie tenis. A w zasadzie Maria Sharapova. 10 lat brała meldonium i nagle stało się to zakazane. Hm... Ciekawe kto to wrzucił na listę niedozwolonych substancji... Stawiam, że ktoś z Unii Europejskiej. Francuz, Niemiec. A jaka Radwańska oburzona haha i jej ojczulek.

A pamiętacie Szwabki swoich lekkoatletów? Dieter Baumann. Biały murzyn haha. Katrin Krabbe. Nie będę się cofał do czasó NRD. Za daleko haha.

Co tam jeszcze z ostatnich lat? Johann Muehlegg. Narciarz alpejski startujący w barwach Hiszpanii z pochodzenia Niemiec. Austriaccy biathloniści. Jeszcze kolarze jak Jan Ullrich.

To tyle na ten temat. A więc to chyba nie jest tak, że to rosyjscy sportowcy oszukują? A pamiętacie pewną Justynę Kowalczyk? Brała dexamethason w 2005 roku. I ją złapali. Widzicie szowiniści wszelkiej maści? A czepiacie się Marit Bjoergen... Bo co lepsza jest? Jakoś Marit nie startuje teraz, a Justynka cieniuje. Może czas wziąść dexamethason albo meldonium, bo na topie jest.

Meldonium... Poprawia ukrwienie mięśni serca. A więc Rosjanie wpadają, bo to stosowali dopóki było dozwolone. A ciekawe co cały świat stosuje? Pewnie jadą na bananach, kaszy, jajkach... Ja jechałem na tym, ale wyżej jak w połowie stawki w bieganiu nie byłem. Ale nie brałem dexamethasonu i meldonium. Dlatego łapią Rosjan jak muchy, a cały świat myśli, że tylko Rosjanie oszukują. Współczuję Wam rosyjscy sportowcy, a szczególnie Marysi Szarapowej. Ale nie liżcie dupy Zachodowi, bo nie warto. Niech srają pod Siebie w Unii i niech taplają się we własnym szambie, który stworzyli.

Ja jestem z Rosjanami na dobre i na złe... A Zachód może mi pałkę zrobić...

Życie zaczyna się po 40tce:))
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport  z pogranicza sportu 
Tagi: skoki narciarskie   biathlon   bjoerndalen   sporty zimowie   noriaki kasai  
07 marca 2016, 22:55

   A dlaczego po 40tce właśnie. A bo mam 36 lat i się zbliżam do tej granicy. A tak na poważnie to znam dwóch Panów, którzy pomimo wieku nadal udanie rywalizują z młokosami. Jeden ma 42 lata, a drugi 43. Obaj uprawiają wyczynowo sporty zimowe. Obaj mają poważne sukcesy na koncie. A jeden z nich to absolutny i niekwestionowany król sportów zimowych. Japończyk i Norweg. Dwie różne kultury. Noriaki Kasai i Ole Einar Bjoerndalen. Podziwiam tych sportowców bardzo. W tym wieku regeneracja jest inna, potrzeba więcej odpoczynku. Trening wygląda inaczej. A jednak potrafią się odnaleźć i nadal czerpią frajdę z uprawiania sportu na poziomie zawodowym i wyczynowym. Przecież Noriaki Kasai jest ze mną odkąd zacząłem poznawać tajniki sportu, czyli od 10 roku życia. Jest w moich zapiskach. Tyle lat, a facet nadal wskakuje na podium zawodów PŚ. Zrobił to ostatnio w Wiśle Malince. W 2014 roku zdobywał medale Igrzysk Olimpijskich mając już 40 lat. Do tego bardzo uśmiechnięty i sympatyczny człowiek. Wielu z jego rywali już dawno zapomniało co to skoki, a on nadal się bawi. I to z powodzeniem. Pokłony niskie...

   A Norweg. Mógłbym tu długo wymieniać listę jego sukcesów. Jest bardzo długa. 9 medali olimpijskich, 39 medali MŚ, zdobywane Kryształowe Kule za wygranie PŚ. 98 zwycięstw w zawodach PŚ. Nikt tyle nie ma w sportach zimowych. On zapowiedział zakończenie kariery po tym sezonie. A przecież pierwszy poważny sukces odnotował na Igrzyskach Olimpijskich w Nagano w 1998 roku. 3 lata wcześniej Tomek Sikora wygrywał złoty medal na MŚ w Anterselvie w biegu długim kiedy to Norweg nie był jeszcze tak znany. Dopiero raczkował. A teraz wieńczy karierę Mistrzostwami Świata w Oslo. U siebie w domu przed swoim królem. Jako oczywiście król biathlonu. Zdobył już 2 medale srebrne, a do końca mistrzostw 3 konkurencje jeszcze. Pewnie marzy mu się złoto, ale czy maszynka Fourcade się popsuje? Jest szansa w sztafecie, ale on pewnie by chciał indywidualnie wygrać. I tak już zrobił swoje. Pokazał moc. Adam Małysz ostatni medal MŚ zdobył w Oslo właśnie po czym ogłosił zakończenie kariery. To Oslo jest magiczne dla sportów zimowych. Jak kończyć karierę na dużej imprezie to tylko w Oslo:)) Także pokłony dla obu Panów i powodzenia w kolejnych startach:))

Sprint na ocenę 2
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport  z pogranicza sportu 
Tagi: sporty zimowe   biathlon  
07 marca 2016, 09:36

   Jak dla mnie Panowie Jaroński i Wyrzykowski to oprócz Tomka Zimocha nasi najlepsi komenatatorzy. Wykorzystam do tego wpisu ich ocenę startu naszych pań. Były spore nadzieje, a skończyło się bardzo słabo. Miejsca poza czołową 30tką. Krysia Guzik nie wystartowała w biegu pościgowym, a Weronika Nowakowska nawet się nie zakwalifikowała do niego. Honoru w biegu pościgowym broniła Magda i Monika i chyba sobie lekko poprawiły humory przed następnymi konkurencjami. I przede wszystkim przed sztafetą, bo to ostatnia szansa na medal MŚ w tym składzie. Najmocniejszym od wielu lat. Szansa dla Magdy, Weroniki i Krysi. Monika jest najmłodsza, ale przecież nie będzie miała z kim walczyć w tej sztafecie jak nie będzie trzech pozostałych Pań. Weronika robi sobie roczną przerwę od biathlonu i siądzie przy kominku zajadając ogórki z własnoręcznie zakiszonych zapasów w słoikach. Mogą być też w occie. Jak kto lubi. Krysia też już sporo lat walczy na trasach. A ten sezon jest w jej wykonaniu rewelacyjny. Magda Gwizdoń też jest w niezłej formie, ale to też ostatni dzwonek na cokolwiek. Mówię o medalu MŚ. Jak nie w Oslo to gdzie? Piękne miejsce na medal w sztafecie. Oglądajmy w środę bieg długi i w sobotę sztafetę. Mam nadzieję, że Panie się odkują, bo na razie jakoś smutno jest. Pan Tomasz i Pan Krzysztof też są pewnie zawiedzeni. Serdecznie obu Panów pozdrawiam:)) Niech będzie rach ciach ciach i pchamy:)) Panie Tomku Sikora. Apel do Pana. Niech Pan zmobilizuje dziewczyny... Pozdrawiam:))