Kategoria

Sport, strona 16


Niemcy mieli przerażenie w oczach... Brawo...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: piłka nożna   sport  
18 czerwca 2016, 13:27

   O to chodziło Panie Nawałka. Świetne przygotowanie kondycyjne do turnieju i taktyczne. Chłopcy zrealizowali wszystko. Nawet mogli pokusić się o wygraną. Milikowi pewnie się to śniło w nocy. Ta nawet nie setka, a dwusetka. Czuję, że Lewy by to umieścił, ale nie można mieć wszystkiego. Typowałem wynik 2:2 więc remis trafiłem. Opierałem to na wcześniejszych meczach. Zwycięstwo w Poznaniu i porażka w Niemczech. W Wielkopolsce zdarzył się cud na jaki tak długo czekaliśmy. Niemcy mieli tam po prostu niefart i byli nieskuteczni, a opatrzność czuwała nad ekipą Adama. W rewanżu było do przewidzenia, że zagrają lepiej, ale tam Neuer miał przerażenie w oczach, bo niewiele brakło do wyrównania na 2:2.

   Umiemy grać już z Niemcami, Zawsze czegoś brakowało, Raz porażka w ostatnich sekundach. Drugi raz załatwił Polaków Polak Podolski. Czekaliśmy na urwanie im chociaż punktu w wielkiej imprezie i udało się. Taki mały rewanż za pamiętny mecz w deszczu w 1974 roku. Ktoś złośliwy powie, że przecież Polacy nie oddali celnego strzału w światło bramki, ale czy Niemcy mieli jakąś setkę? Nie mieli pomysłu na świetnie zorganizowaną grę defensywną. O to chodziło. To nie była obrona Częstochowy. Zastanawiałem się po meczu z Wyspiarzami jak to będzie i okazało się, że są świetnie przygotowani kondycyjnie do turnieju. Jestem dumny z ich gry, bo zatrzymali Niemców. Mogło być bardzo pięknie, ale Milik... Co będzie dalej nie wiem, ale w tych dwóch spotkaniach zrobili swoje i trzecie spotkanie z Ukrainą nię będzie meczem o honor, ale o drugie miejsce w grupie. W fazie pucharowej będzie czekać Szwajcaria. Wszystko się może zdarzyć, bo mamy drużynę i mają oni ducha walki, Polskiego, niezłomnego ducha. Brawo chłopaki i oby tak dalej. Jestem bardzo spokojny o mecz z Ukrainą. Well done Panie Nawałka. Well done Panie Boniek za wybór Nawałki na selekcjonera. I Miliku drogi zapomnij o tej główce. To już nie ma znaczenia, bo mamy 4 punkty, Niemcy 4 punkty, Irlandia Północna 3 punkty, a Ukraina 0. Autostrada do fazy pucharowej.

Zwycięstwo najważniejsze:))
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: piłka nożna   sport  
12 czerwca 2016, 19:53

Udało się. Po raz pierwszy w historii polska reprezentacja wygrała spotkanie w ME. Historyczny dzień. Siódme i jakże szczęśliwe spotkanie Polaków na ME. W 2008 się nie udało, w 2012 też nie i do tej pory wszyscy jesteśmy w szoku dlaczego... Rywal idealny na pierwsze zwycięstwo. Zapisze się Irlandia Północna w naszych annałach. I odetchnęliśmy z ulgą. Właśnie wystarczyła ta jedna bramka, żeby pokazać wyższość nad twardymi, ale słabiutkimi technicznie Irlandczykami. Pan Pol w studiu w przerwie powiedział, że mieliśmy 10 strzałów na bramkę. Pomylił się. To było 10 sytuacji bramkowych w statystykach. 4 strzały zablokowane, 4 niecelne, 2 celne. Więc dla mnie panie Pol to były ze 3 takie dobre sytuacje, czyli strzał Milika, Kapustki i zamieszanie w polu karnym i uderzenie w boczną siatkę Kuby. Jak ta telewizja kłamie:)) Ale to taki szczegół, który wyłapałem. Ogólnie mecz harówki i wielkiej walki. Taki miał być scenariusz. Jakoś pozycyjnie trzeba było dochodzić do sytuacji bramowych bądź po stałych fragmentach. Wiadomo było, że postawią autobus w polu karnym chłopcy z Zielonej Wyspy. Dużo nerwówki na początku, potem uspokojenie i opisane sytuacje. W 43 minucie wypiłem kieliszek wódki za bramkę dla Polaków. Brat potwierdzi haha. I udało się zaraz po przerwie. Taka klasyczna akcja i strzał po ziemi między obrońcami, nie za mocny, ale precyzyjny i bramkarz za późno piłkę zobaczył. Zdołał trącić rękawicą, ale to wszystko co mógł zrobić. Piłka ugrzęzła w siatce. Historyczna bramka. Do najpiękniejszych w historii nie przejdzie, ale jakże ważna. Milik naprawdę świetnie się spisywał. Lewy pilnowany i nie miał swobody. Ciągnął Kuba prawą stronę. Grosik po drugiej stronie starał się rozrywać. Świetny Kapustka, solidny Krychowiak. Niestety obrona kilka razy zaspała. Jakby to była reprezentacja lepszej klasy to mogła przynajmniej jedna zakończyć się bramką. Mi osobiście ta obrona nie pasuje, ale suma sumarum Wojtek się spocił z 2 razy, a raz ucierpiał. Było cierpienie na koniec. Mecz walki ze wskazaniem na Polskę. Bez nokautu, ale wygrana na punkty. Niczego innego się nie spodziewałem. Ciekawy pomysł mieli Irlandczycy na stały fragment gry. Rozwiązanie genialne, wykonawca nie... Fizycznie i kondycyjnie na tle Irlandii wyglądało to dobrze. Są 3 punkty i teraz czas na Niemcy. Mecz otwarcia, a po nim nie będzie już meczu o wszystko. Tak jak to bywało na wielkich imprezach w ostatnich latach. I tyle. Z Niemcami można zagrać luźniej, ale nie wybiegam w przyszłość. Brawo Panowie za walkę, bo tu o to chodziło. O tę jedną akcję, jedno urwanie się. Najważniejsze zwycięstwo...

SERENA POKONANA W FINALE PRZEZ MŁODĄ SHARAPOVĄ:))...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: tenis   sport  
04 czerwca 2016, 18:57

   Jak patrzę na tę młodą 22-letnią Hiszpankę Muguruzę to wypisz, wymaluj Maria Sharapova. Tak samo zaciska piąstkę jak Rosjanka. Jest również wysoka i dysponuje potężnym uderzeniem. Nie pieści się z piłką tylko chce jak najszybciej skończyć wymianę. Przypomina mi bardzo Marysię. Taki sam podrzut piłki przy serwisie, silny serwis i podwójne błędy z których sobie nic nie robi. Jednak najbardziej mi imponuje odporność psychiczna młodej Gabrine. Ten sam wzrok skupiony tylko na sobie i swojej grze. Nieustanna koncentracja. Zapominanie o zepsutych piłkach i skupianie się tylko na następnej akcji. Maria jest w tym mistrzynią, a ta młoda strzelba też ma to we krwi. Bardzo silna mentalnie. Rzadko daje się wyprowadzić z równowagi. Ma wspaniały, wbudowany bądź wytrenowany program w umyśle, który pozwala wyciszyć emocje. Trzyma je bez przerwy pod kontrolą i na wodzy. Zepsułam kilka piłek. No i co z tego? Kolejnych nie zepsuję. Gram to samo bez przerwy. Silne uderzenia, mocny serwis. Jak taka mała maszynka. Bez wielkich kombinacji. Skupiona na swojej taktyce i swojej grze. Wie, że jak będzie działał serwis i mocne uderzenia będą wchodzić to będzie wszystko ok więc nie ma sensu patrzeć co przeciwniczka robi. Ta dziewczyna to ma. Tę umiejętność koncentracji. Na dodatek ma świetną budowę fizyczną. Fantastycznie się porusza po korcie. Tak lekko, delikatnie. To gwarantuje, że nie będzie miała wielu kontuzji. Jest ułożona technicznie. Przy okazji jest bardzo piękną kobietą. To kolejne porównanie do Maszy. Bardzo ładnie uderza piłki, świetnie pracuje ciało. Dla porównania proszę spojrzeć jak uderza piłki Radwańska czy Serena Williams. Ma się wrażenie, że ich ciała przy uderzeniach się bardzo męczą, a u Hiszpanki jest to takie piękne i lekkie, a te piłki latają naprawdę nisko nad siatką i są piekielnie mocne. Genialną ma budowę fizyczną i przez ten turniej przeszła wręcz śpiewająco i jak burza. Dwa lata temu wygrała tu z Sereną w drugiej rundzie i na pewno to miała w pamięci. Na dodatek na kortach ziemnych się wychowała. Świetnie wytrzymała psychicznie to spotkanie, a są przeciwniczki, które jak widzą Serenę to mają w oczach bezradność i takie poddanie się jakby przed spotkaniem. Tyle, że Serena ma już 34 lata i zdarzają jej się wpadki. Przeciwniczki zaczynają się już jej mniej bać. Wiedzą, że mogą trafić na jej słabszy dzień i to wykorzystać. W ćwierćfinale bardzo starała się Putintseva, ale to nie ta liga jednak. Tu Amerykanka odzyskała kontrolę nad meczem po cierpieniach. W półfinale miałem wrażenie, że jakby Bertens była stuprocentowo sprawna i nie miała problemu z łydką to miała szansę sprawienia niespodzianki. W finale jednak czekała na Serenę świetnie przygotowana Gabrine i tu już Williams chociaż się starała jak mogła nie dała rady wygrać 22 tytułu wielkoszlemowego. Zrównała by się ze Steffi Graf. Widać było jej żal po spotkaniu, że się nie udało, ale przez cały mecz była słabsza i to Muguruza kontrolowała spotkanie. Zakończyła je lobem na linię końcową, a Serena obserwowała bezradnie jak ta piłka szybuje, uderza w linię i zabiera jej tytuł. Taka bolesna piłka na zakończenie spotkania. Czy Serena wygra Wimbledon? Przychodzi jej to wszystko coraz ciężej, ale to bardzo waleczna zawodniczka i na pewno nie złoży broni i będzie walczyć o zrównanie się ze Steffi Graf w liczbie tytułów. Na Rolandzie Garrosie się nie udało, bo trafiła na zawodniczkę, która była najmocniejsza tutaj i wygrała zasłużenie cały turniej osiagając największy sukces w karierze. Przed nią wielka kariera, bo przecież ma dopiero 22 lata i będzie się jeszcze harmonijnie tak jak gra rozwijać, a przecież za chwilę Wimbledon gdzie była w finale w ubiegłym roku, a grała tam właśnie z Amerykanką. Czy znów przeszkodzi Serenie tam? Myślę, że będzie bardzo groźna. Uważaj Agnieszko, żeby nie trafić na Hiszpankę na swojej ulubionej nawierzchni:)) Już chyba lepiej na Serenę...

La VIVA le VIVE
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: sport   piłka ręczna  
01 czerwca 2016, 10:56

Vive wygrywa Ligę Mistrzów w niesamowitym stylu. Kielce stolicą europejskiej piłki ręcznej. To się musiało stać, ale kto by się spodziewał, że po takich emocjach. Skazywani byli na pożarcie w Final Four i po raz kolejny okazało się, że w sporcie niczego nie można przesądzać na papierze. A ten finał z Węgrami to był jakiś kosmos. W 45 minucie to był taki troszkę blamaż. 8 bramek różnicy na korzyść Vespremu. Oni już byli tacy spokojni, że jest już po meczu. Pewnie w głowach już trzymali puchar, ale w żadnym momencie nie można się dekoncentrować i uważać, że jest już pozamiatane. Chłopcy z Vive przyjechali po swoje marzenia i ani na moment z nich nie rezygnowali i zaczęli odrabiać straty. To jest całe piękno sportu. Pamiętamy mecze reprezentacji Polski w piłce ręcznej gdzie chłopcy zawsze walczyli do końca. I Vive ma ten sam charakter. W nagrodę po rzutach karnych okazali się lepsi, ale ten finał świat piłki ręcznej zapamięta na długo, a Węgrzy długo się nie podniosą po takim ciosie. Siła woli, charakteru, wiary w marzenie, które tak uciekało przez całe spotkanie. 

Ojcem sukcesu jest trener Dujszebajew i prezes Bartus Servaas. Kirgiz z pochodzenia, a obywatel Hiszpanii jako trener i prezes pochodzenia holenderskiego. Wszystko stworzył Bartus. Cała potęga kieleckiej piłki ręcznej to jego zasługa. On budował tę ekipę krok po kroku, a uwieńczeniem jest zwycięstwo w Lidze Mistrzów. To nie jest przypadek. Przedsiębiorca, który kocha sport i piłkę ręczną i kocha ludzi. Ma te cechy, które pozwalają mu na sukcesy. Dobrze, że pewnego dnia wybrał sobie takie miasto w Polsce i tu zaczął prowadzić interesy i zaangażował się w piłkę ręczną. Zbudował solidne podstawy do osiągnięcia sukcesów. Postawił na szkolenie młodzieży. W końcu Holender więc wiedział jak się za to zabrać. I krok po kroku kolejne tytuły Mistrzów Polski, regularna gra w Lidze Mistrzów, a następnie udziały w Final Four i miejsca na najniższym stopniu podium. Latami budował sukces klubu i doczekał się. Człowiek z głęboką wiarą w sukces. Przez jakiś czas trenerem był Bogdan Wenta, a spiął to Dujszebajew, który notabene został selekcjonerem reprezentacji Polski. Genialny wybór, bo ten Niemiec to było nieporozumienie. Także całe Kielce zasłużyły na ten niesamowity sukce, a przede wszystkim przezes Bartus. Facet włożył w ten klub i to miasto całe swoje serce i osiągnął to o czym pewnie od początku marzył, a potrzebował na to kilka dobrych lat. Spiął mu to właśnie Tałant. To jest przykład jak się buduje klub od podstaw i co wielkiego można osiągnąć. Holenderska koncepcja. Bierzcie przykład panowie prezesi w innych klubach polskich. Trzeba do tego też serca i charyzmy, a Servaas to ma. Także pokłony i gratulacje dla Barta. To jest dla mnie człowiek bez którego w Kielcach by nic nie było. Jedynie scyzoryk:)) 

REKIN w wielkim stylu wygrywa Giro
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: kolarstwo   sport  
29 maja 2016, 11:42

   Kto by się spodziewał, że Nibali będzie w stanie wygrać wyścig po wtorkowym górskim etapie? On umierał, ciężko dyszał. Sami włoscy komentatorzy i eksperci mówili, że nie jest on w najwyższej formie na tym wyścigu. Walka miała się rozstrzygnąć między Chavezem, Kruswijkiem czy Valverde, a Vincenzo miał powalczyć ewentualnie o podium. Mistrza poznaje się jednak po tym jak kończy, a nie jak zaczyna i pokazał niesamowitą klasę i doświadczenie na dwóch ostatnich królewskich etapach. Przed piątkowym etapem pewnie nawet nie liczono na Włocha i zastanawiano się czy Holender się obroni, czy może Valverde pokaże moc jak we wtorek, czy Kolumbijczyk szarpnie albo młody Rosjanin. Rekin jednak trzymał moc na ostatnie dwa etapy i niespodziewanie przed sobotnim etapem musiał nadrobić nad Chavezem mniej niż 50 sekund i zrobił to z nawiązką. Oderwał się od Chaveza i samotnie wjeżdżał pod górę i w ten sposób wygrywa się największe wyścigi etapowe w kolarstwie. Do tego potrzeba ogromnego doświadczenia, które zbiera rok po roku Rafał Majka. W tym roku 5 miejsce w generalce, czyli najwyższe w historii dla Polaka. Wszystko jest przed nim. Pewnie liczono na więcej, ale jeszcze są lepsi, a on spokojnie uczy się walki z najlepszymi. To zaowocuje. Ma jeszcze czas i dużo mu brakuje jeszcze do klasy Valverde czy Nibalego. Czy jest to talent na miarę wygrania wielkiego wyścigu wieloetapowego? Myślę, że tak. Na to trzeba jeszcze poczekać. To jeszcze nie czas. Natomiast Rekin myślę, że zaskoczył wszystkich oprócz tych, którzy byli najbliżej niego i wiedzieli kiedy ma przyjść najwyższa forma. Właśnie na dwa ostatnie etapy górskie gdzie wszystko się rozstrzyga i decyduje wtedy kto zachował najwięcej sił w trzecim tygodniu Giro. Tak wygrywają tylko najlepsi z najlepszych. Wielki szacunek dla Włocha i myślę, że to jego największe zwycięstwo w karierze, bo nikt praktycznie mu nie dawał szans. Wydawało się, że ma za duże straty do odrobienia. I to jest właśnie piękno sportu, że nic nie można przewidzieć do końca. Zamknął usta tym, którzy myśleli, że na tym Giro nie jest w formie i po prostu się męczy niemiłosiernie. Tym razem mistrz zaatakował z drugiego szeregu. Na wczorajszym etapie wiedział, że musi się oderwać od Chaveza i odrobić straty. Samotna walka wojownika. Gratulacje dla Rafała, bo jest w ścisłej elicie i on sam wie, że ma czas jeszcze na naukę i zbieranie doświadczenia, a przyjdzie taki wyścig, że to on będzie rozdawał karty.