Kategoria

Sport, strona 8


Jerzyk odpada, łokieć mistrza świata,...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: janowicz   radwańska   kolarstwo   wimbledon   żużel. tenis ziemny  
08 lipca 2017, 10:37

   Życie nie znosi próżni i w sporcie wiele się dzieje jak zawsze. Oczywiście najważniejszy jest teraz Wimbledon, ale w tym samym czasie kolarze ścigają się na Tour de France. Moją uwagę zwrócił też triumf w żużlowych mistrzostwach Polski debiutanta. Taka piękna historia sportowa... Gorsza jest ta historia Sagana niestety z Tour de France. Życie sportowe pisze niesamowite historie dlatego tak kochamy sport. Nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Najmądrzejszy hazardzista, który obstawia mecze powie, że w życiu są tylko dwie rzeczy pewne : podatki i śmierć. Nie ma pewniaków jak to mawiają niektórzy typujący wydarzenia sportowe w tym i ja oczywiście. Typ to jest tylko typ i twoje spojrzenie, a jak będzie w rzeczywistości czy na boisku czy na korcie to dopiero potem się okazuje.

 

PAIRE ZABAWIŁ SIĘ Z JERZYKIEM, A FAWORYCI ZGODNIE Z PLANEM!

 

   Pisałem, że umiejętności Paire oceniam wyżej niż jego kolegi Pouille. Nie pomyliłem się i dobrze wydedukowałem, że Janowiczowi musi się przytrafić gorsze spotkanie w którym pierwszy serwis nie będzie działał. Zauważmy też jak pasywnie grał Pouille, a jak grał Paire. Niebo, a ziemia, a te skróty skutecznie wybijały Polaka z rytmu. Francuz świetnie mieszał grę, a zagrania tuż za siatkę bardzo sobie upodobał i okazało się, że to była jego bardzo silna broń. Sięgał po nią w momentach zagrożenia. Osłabiał tym Jurka. Nie mógł się przez cały mecz dobrać Franuzowi do skóry i w zasadzie mecz bez historii. Taki mecz jakich pewnie wiele Jerzyka w ostatnim czasie. Nie działa pierwszy serwis i jest po nim. Najsilniejsza broń Polaka. Niestety wtedy gubi pewność siebie i rywal też czuje szansę, że można przełamać Jerzyka i to nie raz. Dlatego też wielkim tenisistą to on nie będzie i może już sobie w telewizji pooglądać drugi tydzień Wimbledonu.

   Mnie osobiście pokazywanie tego turnieju przez stacje Polsatu bardzo drażni. Wolę jednak jak Eurosport transmituje turnieje wielkoszlemowe. Zły dobór spotkań, pokazywanie meczu deblowego kobiet pierwszej rundy. Za wcześnie kończą relacje gdy na sam koniec dnia są najciekawsze mecze i gry kończą się nie o 20, ale o 22... Mają nowe kanały płatne, ale jakoś mi to wszystko nie pasuje. Mam nadzieję, że jak już zaczną się spotkania ćwierćfinałowe to będzie można wszystko obejrzeć.

   Jerzyk natomiast zrobił swoje i nie dane mu jednak będzie zmierzenie się z Andym Murrayem na korcie centralnym. Może to i lepiej, bo wątpię, żeby mecz trwał długo. Turnieje wielkoszlemowe są dlatego piękne, że gra się do trzech wygranych setów. I mamy wiele dreszczowców dzięki temu. Każdy chce się tu pokazać i zawodnik teoretycznie słabszy i starszy może sprawić niespodziankę. Może zagrać jeden mecz życia i wyeliminować kogoś z faworytów. Turniej jest długi i męczący. Dlatego dochodzi do wielu niespodzianek. Ci najlepsi zawsze mają jeden taki właśnie trudniejszy mecz z kimś mniej znanym kto chce się pokazać na korcie centralnym i calemu światu tenisowemu. Jedynie Rafael Nadal od Rolanda Garrosa nie przegrał seta. W Londynie też jak na razie idzie mu świetnie. Wielu marzy o pojedynku finałowym Rogera Federera właśnie z Rafą. Jest to bardzo możliwe, bo i Djokovic i Murray są w słabszej formie, a bardzo groźny Wawrinka już odpadł. To chyba największa sensacja jak dotychczas w pierwszym tygodniu. Pojedyńcze niespodzianki się zdarzają, ale dotyczą słabszych tenisistów. Najlepsi jak na razie nie mają kłopotów.

   U kobiet też w zasadzie dość spokojnie. Odpadła Pliskova czy Safarova, ale Ostapenko czy Halep trzymają się dzielnie. Nie ma w zasadzie jakiejś stuprocentowej faworytki. Odpadła też Mladenovic, ale ona chyba jeszcze nie jest gotowa na sukcesy w turniejach wielkoszlemowych. Za bardzo emocjonalna dziewczyna. Ma talent, ale jeszcze chyba sobie nie radzi z psychiką. Ciekawe co zrobi Muguruza. Ona fatalnie zniosła Rolanda Garrosa. Karolina Pliskova typowana tutaj przynajmniej na półfinał szybko odpadła z Rybarikovą... Będzie ciekawie pewnie tak jak podczas Roland Garros. Ciężko wskazać faworytkę i tenisistkę, która może zamieszać tak jak Ostapenko na Roland Garros. Może znów jakaś tenisistka będzie miała turniej życia... Gospodarze z pewnością bardzo liczą na Kontę. Mnie zaskakuje bardzo postawa Azarenki, która już jest w czwartej rundzie. To już jej sukces, bo przecież wraca po urodzeniu dziecka. Gorzej ma Kvitova, która wróciła po paskudnej kontuzji i już odpadła. W bardzo dobrej formie jest też Carolina Wozniacki. To dopiero jednak wszystko przed nami i turniej w zasadzie dopiero się zacznie w drugim tygodniu. Teraz są jakby przedbiegi. Prawdziwe emocje dopiero przed nami.

   Z naszego punktu widzenia możemy nie mieć nikogo w drugim tygodniu jeżeli chodzi o singlistów i singlistki. Jerzy Janowicz już zrobił i tak maxa. Rozegrał dwa świetne spotkania i już na Paire zabrakło koncentracji i mocy. Już nic tak nie działało jak w pierwszych dwóch spotkaniach. Na dodatek Francuz grał bardzo pewnie i wszystko szło po jego myśli. Nie musiał się drapać po bujnej brodzie i myśleć jak tu rozpracować Polaka. Dziś zagra Agnieszka i niewiele jej daję szans z Baczinsky. Szwajcarka jest w niezłej formie i była w półfinale Rolanda Garrosa. Potem nie grała na trawie i tak jak Polka przygotowywała się do Wimbledonu. Jest bardzo groźna i sprytna na korcie. Umie mieszać grę, grać skróty, świetnie operuje backhandem jednoręcznym. Ma chyba najpiękniejsze uderzenie w gronie tenisistek jak Wawrinka u mężczyzn. Jednoręczny bekhand przeważnie bronią nie jest. U Baczinsky i Wawrinki jest. Chodzi tu o kończące uderzenia. Radwańska jakby była w formie to miałaby szanse. W zasadzie już powinna przegrać z McHale, ale Amerykanka sama przegrała ze sobą. Już miała Polkę na łopatkach, ale nie postawiła kropki nad i. Grała genialnie prawie przez dwa sety, ale nie umiała zamknąć spotkania w tiebreaku drugiego seta. Była zdeterminowana, skoncentrowana, prowadziła grę, świetnie operowała forehandem, fantastycznie serwowała. W najważniejszych momentach decydowało jednak doświadczenie Polki. Przetrzymała to i wygrała w trzecim secie i cały mecz, a w zasadzie powinna przegrać. McHale jednak posypała się po przegranym tiebreaku. To typowe u kobiet. Idzie, idzie, a nagle jeden punkt czy jedna piłka i potrafią kompletnie się rozbić i zdekoncentrować. Mówią, że najważniejsza w tenisie jest głowa, potem nogi, a potem dopiero ręce. Dużo w tym racji, bo najlepszych poznaje się po tym jak sobie radzą w decydujących momentach. Jak wychodzą z opresji i wtedy jak idzie gorzej. Na to czekała Agnieszka. Spokojnie czekała, aż Amerykanka przegra sama ze sobą i zacznie popełniać błędy. To jest doświadczenie dzięki któremu ci najlepsi potrafią wygrać spotkanie nawet jak  jest słabszy dzień czy forma czy słabszy okres w meczu. Częste zwroty sytuacji w spotkaniu kobiet to coś absolutnie normalnego. Tego nie można brać na logikę jak w spotkaniach mężczyzn. Tu się wszystko może zdarzyć... Do ostatniej piłki nic nie wiadomo... Nie można ferować wyroków, że jedna zawodniczka gra świetnie jednego seta, a druga fatalnie to znaczy, że drugi set będzie tak samo wyglądał... Mało tego. Jedna może wygrać seta 6:0, potem przegrać drugiego np. 1:6 i... wygrać trzeciego. Zobaczymy jak to dziś będzie wyglądać w spotkaniu Polki. Daję jej tyle szans co Janowiczowi w starciu z Paire, a jak będzie to zobaczymy. Jak Baczinsky przegra to będę w szoku. Dlatego, że ona na korcie jest też tak cwana i sprytna jak Polka, a jednak w formie jest lepszej. Raczej nie pogubi się i wie, że nie zostanie zepchnięta do defensywy. Długo prowadzić wymiany też potrafi. Nawet jak Radwańska przegra to i tak zrobi tyle co może w obecnej dyspozycji.

 

DYSKWALIFIKACJA PETERA SAGANA!

 

   To jak na razie najciekawsze wydarzenie na Tour de France w tym roku. Drugim jest oczywiście wygrana Fabio Aru na etapie rozpoznania dyspozycji faworytów w pierwszym tygodniu. Prawdziwe góry dopiero jednak przed nami, ale selekcja już się zaczęła. Mamy już grono faworytów do końcowego zwycięstwa. Walka na maxa zacznie się już może nawet dziś. Też ciężki etap i rozpoznanie rywali. Wszyscy jednak mówią o dyskwalifikacji Sagana. Może i kara jest zbyt surowa, ale tam było uderzenie łokciem. Cavendish miał tam jeszcze miejsce przy barierkach. Gdyby nie łokieć to z pewnością by się nie wkleił w barierkę. To było zrobione z premedytacją. Dziwi mnie, że niektórzy bronią mistrza świata, bo było widać, że zajeżdża drogę rywalowi, który się rozpędzał. To Sagan zjeżdżał w stronę barierek, żeby go zablokować, a jak widział, że może go wyprzedzić, bo tam miejsce jeszcze było, to potraktował go z łokcia. Dla mnie to było zamierzone, a organizatorzy uznali, że takie coś nie może się przytrafiać, bo przecież upadek przy tej prędkości grozi utratą życia nawet. Dla mnie też kara jest bardzo surowa, ale może chcieli pokazać, że nie będą pozwalać na takie incydenty i że nawet mistrza świata można wykluczyć z wyścigu. Niby to w ferworze walki, ale obrona łokciem to nie była. To było celowe uderzenie. Wyglądało na takie chamskie i tak też uznali organizatorzy wyścigu. Dużo osób broni Sagana, bo to mistrz świata. Jakie to ma znaczenie? Nie można przez pryzmat tego uznawać, że taki wielki kolarz może sobie pozwalać na wszystko na finiszu, bo jest najlepszy. On wcale nie bronił siebie w tym momencie. Dostał nauczkę, że walka powinna być czysta. Ja go nie bronię, bo w moim odczuciu zachował się chamsko po prostu i zrobił to z pełną premedytacją.

   A jak Polacy? Michał Kwiatkowski jest w świetnej formie, ale on pomaga liderom. Może zdarzy się etap kiedy pozwolą mu na zabranie się w ucieczkę i powalczenie na pojedyńczym etapie. Na jedynym górskim etapie zrobił selekcję pod ostatnią górkę. Świetnie dyktował tempo. Widać go bez przerwy, bo przecież team Sky ma aż dwóch liderów, którzy walczą w klasyfikacji generalnej. Kłopot bogactwa, a przecież pozostali muszą im pomagać i jechać na nich. Tego problemu nie ma Rafał Majka na którego pracują koledzy. Ten dynamiczny etap górski nie był dla niego, a właśnie dla kogoś takiego jak Aru. On czeka na długie podjazdy i wielkie góry. Tam się okaże w jakiej jest formie. O podium będzie piekielnie ciężko, ale pierwsza piątka też będzie sukcesem i potwierdzeniem, że jest w ścisłej światowej czołówce.

 

DEBIUTANT ŻUŻLOWYM MISTRZEM POLSKI!

 

   W tym sporcie nieolimpijskim jesteśmy potęgą. Także mistrzostwa Polski były bardzo ciekawe i zawodnicy zobaczyli w jakiej są formie przed finałem Drużynowego Pucharu Świata. Oczywiście faworyt jest tylko jeden. Reszta będzie się biła o srebrny i brązowy medal. Mamy zawodników, którzy świetnie jeżdżą w Grand Prix. Stają na podium, wygrywają i oni zmierzyli się ze sobą w mistrzostwach Polski. Janowski, Pawlicki, Zmarzlik, Dudek. Ci zawodnicy jeżdzą w Grand Prix, a przecież był jeszcze Kołodziej czy Hampel. Nie wygrał jednak nikt z nich... Gospodarze, czyli Gorzów liczyli na miejscowych, czyli na Pawlickich i na Zmarzlika. Nikt nie liczył w całej Polsce na Kasprzaka. Żużlowiec, który nawet za dużo w lidze nie jeździ... Przyjeżdża do Gorzowa i po cichu zbiera punkty. Wszyscy patrzą na tych najlepszych, a tymczasem on wygrywa i półfinał i finał. Cudowna historia tego chłopaka. To jak się wypowiadał, jak płakał, to jest piękno sportu. Tyle kłopotów w klubie... Pięknie dziękował wszystkim, którzy są z nim i byli w każdym momencie kariery, która trwa 17 lat. Utarł nosa wszystkim faworytom! Nie mógł uwierzyć w to jeszcze długo. Nie krył łez i emocji. Na taki sukces czeka się bardzo długo. I właśnie fajnie, że wygrał chłopak w zasadzie z trzeciego rzędu. Faworyci zajęli się walką ze sobą, a on robił po cichu spokojnie swoje. Myślę, że wielu się wzruszyło słuchając jak opowiada o swojej karierze, o poświęceniu rodziców i najbliższych. Mówił nawet, że wszyscy wokół wkładają więcej serca niż on. Przyszedł jednak czas, że się odwdzięczył takim pięknym sukcesem. To pokazało ilu sukces ma ojców i matek. Ile to wyrzeczeń i poświęcenia. I jak długo czasami trzeba czekać na taki dzień. Na takie swoje pięć minut. 17 lat... Robisz coś tak długo, nie wiesz czy to ma sens, nie wiesz czy tego nie rzucić, bo nie ma osiągnięć i przychodzi taka nagroda za wytrwałość. Czy Kasprzak coś jeszcze osiągnie to nie wiadomo, ale na całe życie mu zostanie, że był Indywidualnym Mistrzem Polski, a przecież wielu polskich żużlowców nie wygrało tych zawodów, a on tak. Będzie miał co opowiadać dzieciom i wnukom o tym być może najpiękniejszym momencie w karierze żużlowca. To był jego dzień, jego zawody. Wyskoczył jak diabeł z pudełka i pogodził faworytów. Naprawdę piękna sportowa historia, a łzy i wzruszenie i wypowiedzi Kasprzaka zostaną na długo w sercach kibiców. Pewnie wszyscy o których mówił też płakali przed telewizorami. Z pewnością rodzice, którzy w weekendy zawozili go na tor, żeby mógł spełniać swoje marzenia. Poświęcili mu czas i było jednak warto. Długo czekali, ale teraz może chodzić w czapce mistrza Polski jak wiele polskich sław żużlowych w całej historii...

 

 

  

HALO TU WIMBLEDON! JUREK JANOWICZ WALCZY...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: janowicz   radwańska   tenis ziemny   wimbledon  
06 lipca 2017, 11:19

   Od kilku dni trwa najstarszy turniej tenisowy na świecie. W kolebce tenisa i na trawie możemy znów oglądać najpiękniejszy turniej tenisowy na świecie. Zachowano w nim tradycję sięgającą 130 lat! Zawsze wszyscy obowiązkowo na biało, damy na trybunach w kapeluszach. Taka dostojność wyczuwalna. Świat tenisowy zatrzymuje się na te dwa tygodnie i wszyscy ruszają do Londynu na "świętą trawę". Sędziowie nienagannie ubrani, wszystko takie jak w starym stylu, ale organizatorzy i za to im chwała dbają o tradycję. Wygrać Wimbledon to marzenie każdego tenisisty i tenisistki. To jest turniej jedyny w swoim rodzaju i czuć tę aurę, tę magię tego turnieju. Na razie wszystko się rozkręca i za nami dopiero kilka dni gier. Możemy obserwować jak radzi sobie Agnieszka Radwańska, która kocha ten turniej, ale niestety w tym roku nie jest w najwyższej dyspozycji jak na razie. Magda Linette, która robi postępy i już pokazała fajny tenis na Roland Garros. I oczywiście Jerzy Janowicz, który budzi wiele kontrowersji. Faworyci i faworytki na razie wygrywają i największą sensacją jest odpadnięcie Stana Wawrinki. Nie rozumiem czego na to spotkanie nie przełączono się na którymś z kanałów Polsatu. Osobiście wolę jednak stację Eurosportu, która lepiej dobiera mecze, które pokazuje. Lepiej było pokazać mecz Karlovica z Bedene... Mecz w którym nie było na co patrzeć...

 

JUREK JANOWICZ BUDZI KONTROWERSJE, ALE WYGRYWA...

 

   Jerzy Janowicz w świetnym stylu awansował do trzeciej rundy Wimbledonu. To tutaj osiągał najlepsze rezultaty jeżeli chodzi o turnieje wielkoszlemowe. Pamiętamy jak wyskoczył jak diabeł z pudełka i doszedł do finału turnieju halowego we Francji. Zapowiadał się na dobrego zawodnika, bo osiągał sukcesy juniorskie i szybko w dorosłym tenisie zaczął sprawiać problemy najlepszym. Właśnie tu na Wimbledonie czuje się najlepiej. Nie idzie mu ostatnio kompletnie, ale zawsze powrót na ulubioną nawierzchnię budzi wspomnienia, że przecież tu idzie mu najlepiej. I tak też jest w tym roku. Wcześniej na turnieju w Stuttgarcie pokonał Dimitrova i takie zwycięstwo dało mu bardzo dużo siły mentalnej, że wszystko idzie w dobrą stronę. Dało poczucie, że może ogrywać tych najlepszych i że powinien wrócić do czołowej setki rankingu. Potem grał z Francuzem Paire i przegrał... Ten rywal czeka na niego w trzeciej rundzie tegorocznego Wimbledonu. Nagrodą będzie - poza finansami - awans do czwartej rundy i powrót do czołowej setki rankingu ATP. Dodatkowo możliwość zmierzenia się na korcie centralnym z Andym Murrayem, który broni tytułu. Jak będzie to się dowiemy już jutro, ale na razie gra Janowicza wygląda bardzo dobrze. Lepiej gra niż zachowuje się na konferencjach prasowych. Znany jest ze swojej emocjonalności i temperamentu, który pokazuje na korcie. Mało tenisistów tak reaguje na wydarzenia na korcie. Umiejętność koncentracji u Jurka jest bardzo ważna. Często jednak jak mu nie idzie to się kłóci z sędziami i nie wygląda to dobrze. John McEnroe też miał taki styl bycia, ale do wielkiego mistrza to Janowiczowi trochę brakuje... Zawsze czułem, że to chłopak, który jak ma dzień to może ograć teoretycznie lepszego zawodnika. Taki tenisista na którego trzeba uważać jak jest w formie. Niestety, żeby wygrać turniej to jest za mało, bo jest wątłej budowy ciała i przez kilka spotkań nie jest w stanie utrzymać świetnej dyspozycji. To jednak potrafią tylko najlepsi z najlepszych, którzy wygrywaja turnieje ATP i turnieje wielkoszlemowe. Jurkowi to dane nie będzie, ale pojedyńcze sukcesy są możliwe.

   Byłem ciekawy jak mu pójdzie w tegorocznym turnieju i jak na razie nie ma się do czego przyczepić za bardzo. Ograł świetnego juniora Shapovalova, a wczoraj Pouille. Francuz był tutaj w ćwierćfinale w tamtym roku, ale nie znalazł żadnej recepty na Jurka. Janowicz świetnie serwował i to był klucz i zawsze jest do tego, żeby wygrywał. Pouille był słabszy i to było widać. Gasł w trakcie meczu nie mogąc przełamać Polaka. Jurkowi w zasadzie przytrafił się jeden słabszy gem serwisowy w trzecim secie i dzięki temu Pouille mógł jeszcze marzyć o zwycięstwie. Poruszał się jednak na korcie jakoś anemicznie, był bardzo pasywny w grze z głębi. To chyba nie był jego dzień. Natomiast Polak się pobudzał i widział, że nie może tego przegrać. W trzecim secie decydujący był gem przy stanie 1:3 i serwisie Jerzyka. Wyszedł z 15:40 i było wiadomo już, że to właśnie Janowicz zagra w trzeciej rundzie z kolejnym Francuzem i myślę, że jednak bardziej wymagającym. Paire dobrze się spisuje w turniejach wielkoszlemowych. Może na trawie najlepszy nie jest, ale jakoś wyżej cenię jego umiejętności niż Pouille. Tak czy owak to już jest sukces Polaka. Awans do czwartej rundy będzie dla niego bardzo ważny. Wrócą wspomnienia z innych turniejów tutaj. Nie pierwszy raz jest przecież w Londynie w trzeciej rundzie. Po ciężkim okresie teraz i wielu porażkach to szansa na przebudzenie i nabranie wiary we własne umiejętności.

   Niestety zachowanie na konferencji prasowej jest karygodne. Ja pamiętam jak po halowych sukcesach widać było, że odbija mu trochę palma... Chyba poczuł, że kariera nabierze rozpędu, że wskoczy może do najlepszej dwudziestki rankingu. Poczuł, że może wygrywać z najlepszymi. Często na korcie zachowywał się nieelegancko. Drażniło mnie to bardzo. Nie wiem czy nie bardziej niż częste anemiczne zachowania Radwańskiej jak jej nie szło. Też nigdy nie mogłem patrzeć jak Agnieszka stroi fochy jak nie idzie i nie umie się pozbierać. Ta nasza mentalność polska jest fatalna... Jurek znowu jak nie idzie to krzyczy, obwinia sędziów i cały świat. Taki rozkapryszony chłopak, który myśli, że jest świetnym tenisistą. Umówmy się, że nie jest. Wystarczy, że pierwszy serwis nie działa i jest po nim... Duże braki techniczne, ale przy tym wzroście jest to normalne. Budowa ciała też taka jakaś wątła. Nie dziwne, że łapie kontuzje... Popatrzmy jak przy tym wzroście gra Del Potro np. Nie patrzmy na Karlovica, który w zasadzie ma tylko serwis, slajs i wolej... On jednak gra ten stary, archaiczny tenis jeszcze. Jurek nic wielkiego nie wygrał i pewnie nie wygra... Zachowania takie jak na konferencji prasowej są skandaliczne. Te na korcie też jakoś drażnią obserwatora. Chłopak jest bardzo wrażliwy i emocjonalny, ale czasem te emocje powinno się okiełznać. On przy takiej budowie wątłej ciała za wiele nie osiągnie. Ten siłowy tenis dużo go kosztuje energii. Nie jest to tenis ekonomiczny jak Federera, który wydaje się, że się w ogóle nie męczy, ale to jest magik. Jurek natomiast uderza te piłki z dużą szybkością jakby chciał je zabić i wszystkich dookoła. Kontuzje będą mu się zdarzać często podobnie jak Radwańskiej... Ona też jest bardzo wątłej budowy ciała dlatego nie może atakować, bo nie ma z czego... Mi osobiście zachowania Jerzyka na korcie się nie podobają i poza nim też. Nie można winy szukać wszędzie wokół siebie, ale trzeba znaleźć ją w sobie i mieć pokorę. Pokora to cnota wielkich mistrzów sportu. Jurkowi jej po prostu brakuje i często robi z siebie takiego pajaca czy na korcie czy poza nim, a sympatyków mu to nie przysporzy. Chyba, że ma wszystkich i wszystko wokół siebie gdzieś. Myśli, że to on jest najlepszy i najważniejszy. Nie jest i nie będzie... Jak na polski tenis to osiąga naprawdę świetne rezultaty, ale daleko mu do czołówki. Wystarczy, że nie serwuje dobrze i jego cała gra i najważniejszy atut się sypią. To trochę mało, żeby uważać siebie za świetnego. To trochę mało, żeby zachowywać się jak rozkapryszony dzieciak na korcie i poza nim. Szacunek za to co osiągnął w swojej karierze, ale jego postawa jakoś mi nie przypada do gustu. Czasem jego zachowania na korcie wręcz śmieszą mnie i rywali pewnie też. Za dużo takiego gwiazdorstwa! Może to i dobry chłopak, ale jego zachowania fanów mu nie zapewnią. Z uwagą będę obserwował jego spotkanie z Paire i jestem ciekaw czy zagra dobry trzeci mecz w turnieju. Osobiście obstawiam jednak porażkę... Z Pouille po prostu wszystko mu wychodziło, a taki mecz się nie powtórzy. Zobaczymy czy się pomylę... Szczególnie, że Paire wygrał z nim niedawno więc wie na co się nastawić. Trzecia runda to i tak będzie sukces przy jego obecnej dyspozycji. Nawet uważam, że wielki sukces po wielu niepowodzeniach ostatnio i pewnie stąd ta jego wewnętrzna frustracja.

 

A CO Z AGNIESZKĄ RADWAŃSKĄ?

 

   Super, że Jurek jest w trzeciej rundzie, ale czy tam znajdzie się też Agnieszka? Nie pamiętam Wimbledonu w którym nikt by nic od niej nie oczekiwał. To właśnie był okres kiedy liczyliśmy na to, że Radwańska wygra nawet Wimbledon. Zawsze jednak ktoś stawał na przeszkodzie i nadzieje trzeba było odłożyć na następny rok. W tym roku sytuacja jest inna... Agnieszka jest po kontuzji i wygląda nie najlepiej co widać. Taka bardzo wychudzona i widać, że bez sił. Niby dziś gra z Amerykanką McHale i w formie nie miałaby problemów pewnie. Bez formy jednak ten mecz to wielka niewiadoma. W pierwszej rundzie dobrze trafiła, bo na Jankovic. McHale się męczyła z młodą Brytyjką. Tu może być wszystko w tym spotkaniu zresztą jak w prawie każdym spotkaniu kobiet w tenisie. Jest teraz tak ciekawie, że taka Ostapenko wygrywa Roland Garros, a tutaj ledwo przechodzi jak na razie dwie rundy Wimbledonu. Nie ma Szarapovej, Sereny Williams. Azarenka wraca po urodzeniu dziecka, Kvitova po kontuzji dłoni, Kerber coś bez formy ostatnio. To szansa dla innych zawodniczek na wygranie Wimbledonu. Może Halep, może Pliskova, może Muguruza, może Mladenovic. Grono kandydatek jest szerokie. Zadecyduje dyspozycja podczas tych dwóch tygodni i dyspozycja dnia. To jest bardzo ważne w przypadku tenisistek. Jeżeli w kobiecym tenisie mamy w pierwszym secie wynik 0:6 to nie znaczy, że ta, która przegrała tak seta nie wygra następnych dwóch np. 6:1, 6:2. Taki jest właśnie piękny i nieprzewidywalny kobiecy tenis, gdzie do ostatniej piłki nie można wskazać zwyciężczyni. Ciężko jest obstawiać kobiecy tenis. Zobaczymy jak to będzie dziś wyglądać w wykonaniu Radwańskiej. Jak wygra to będzie super, a jak przegra to nic się nie stanie. Sama wie, że jest bez formy i dużo tu nie ugra. Każdy zwycięski pojedynek to będzie sukces jak w przypadku Janowicza.

 

A JAK GRAJĄ INNI?

 

   Ciężko coś powiedzieć na razie, ale Federer, Nadal, Djokovic czy Murray jak na razie bez kłopotów sobie radzą. Sensacją jak na razie całego turnieju jest porażka Stana Wawrinki. Przegrał z młodym Rosjaninem Medvedevem. Duży talent, ale chorował poważnie. Teraz wrócił do tenisa i to w jakim stylu. Dziwić może jednak porażka w drugiej rundzie z Bemelmannsem... Jednego dnia się pokonuje finalistę Rolanda Garrosa, a za dwa dni przegrywa z nikomu nieznanym szerzej zawodnikiem... To cena tych młodych zawodników jaką płacą. Najlepsze mecze dopiero przed nami. Ja jestem ciekawy postawy będącego w świetnej formie Cilica. Jestem też ciekaw jak zagra Del Potro. Zobaczymy kto uzupełni stawkę ćwierćfinalistów, ale to dopiero w drugim tygodniu. Jestem ciekawy też Alexandra Zvereva czy Dominica Thiema. Młodzi gniewni. Na razie ciężko coś wyrokować.

   U pań jest jeszcze gorzej. Tutaj grono faworytek jest bardzo duże i też trzeba się wstrzymać z ocenami do drugiego tygodnia. Na razie forma wielu zawodniczek jest niewiadomą. Jestem pewien, że Ostapenko z pewnością nie wygra tego turnieju i odpadnie wcześniej. Ciekaw jestem postawy Halep, która z pewnością ma jeszcze w głowie porażkę finałową na Roland Garros. Mocna będzie Pliskova pewnie. Muguruza w formie nie jest najwyższej, ale kocha tu grać. W końcu wygrała tutaj... Zobaczymy co pokaże Mladenovic. Na razie to dopiero druga runda. Anglicy liczą bardzo na Kontę, ale ta już miała potworne problemy z Vekic. Fajnie ostatnio gra Watson, która może namieszać troszkę. Kvitova już odpadła... Venus Williams też nie gra najlepiej. Sam jestem ciekaw jak będzie wyglądać stawka ćwierćfinalistek... Tu się może naprawdę wszystko zdarzyć i nie radzę obstawiać:)

Deutschland Deutschland uber alles!
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: piłka nożna   euro u-21   puchar konfederacji   niemcy  
05 lipca 2017, 11:36

   Nie wiem czy ktoś się tego spodziewał, że Niemcy wygrają zarówno młodzieżowe mistrzostwa Europy w Polsce jak i równolegle rozgrywany Puchar Konfederacji! Sam Loew zabrał do Rosji młodych zawodników, żeby nie wygrać tego trofeum, bo kto wygrywa ten Puchar to nie zdobywa Mistrzostwa Świata, ale Niemcy przecież są obrońcami tytułu więc może teraz czas na inną reprezentację. Po tym jednak jaką siłę pokazali na obu turniejach nasi zachodni sąsiedzi nie wiem kto im może zagrozić... Przecież najlepsi zawodnicy byli na urlopach i zobaczyli, że trzeba twardo walczyć o miejsce w kadrze, bo młodzież atakuje. Niemiecka piłka nie musi się martwić o przyszłość.

 

WSZYSCY GRAJĄ, A NA KOŃCU I TAK WYGRYWAJĄ NIEMCY!

 

   Kto nie pamięta czasów tej topornej niemieckiej piłki, ale przynoszącej sukcesy. Czasy Kahna, Mattheusa, Klinsmanna. Ja pamiętam doskonale lata 90-te i nienawidziłem Niemców za to jak grają i za to, że wygrywają takim stylem. Defensywny styl gry i z przodu zawsze im się coś udało strzelić. Ten styl zaczęła naśladować Grecja i dał im on mistrzostwo Europy, a teraz to samo dzieje się z Portugalią. Również z sukcesami i z mistrzostwem Europy. Wolimy jednak oglądać pilkę atrakcyjną i ofensywną niż defensywny styl gry. Niemcy to zmienili. Zaczęli grać inaczej i ofensywnie i teraz na ich grę patrzy się z przyjemnością. Kiedyś to była taka toporna piłka bez fajerwerków technicznych. Taka maszyna. Teraz można brać przykład z tego jak grają i jak szkolą młodzież. To jest ofensywny styl gry, zdobywają dużo bramek. Przyjemnie się teraz ogląda niemiecką piłkę. Świetne wyszkolenie techniczne i przede wszystkim fizyczne. Dzięki temu mogą w zasadzie grać na całym boisku. Stosują bardzo często pressing. W zasadzie nie cofają się na swoją połowę. Wszędzie ich pełno i przeszkadzają w rozgrywaniu piłki, a jak tylko odbiorą to uruchamiają szybki atak. W ataku pozycyjnym potrafią również trzymać piłkę długo. I ciężko teraz nienawidzić ich za to, że wygrywają. Teraz się patrzy na to z podziwem. Niemiecka precyzja i porządek daje takie sukcesy.

   U nas mamy teraz fajne pokolenie z Robertem Lewandowskim, ale wyobrażacie sobie mecz bez Roberta albo Grosika? To jest problem tej kadry, że zmiennicy są słabsi. Widzieliśmy to na Mistrzostwach Europy. Niemcy nie mają żadnych problemów. Wszyscy czołowi zawodnicy pojechali na urlopy i oglądali sobie gdzieś w ciepłych krajach sukcesy młodszych kolegów. Z jednej strony wiedzą, że młodzież potrafi ich godnie zastąpić, a z drugiej, że nie muszą się martwić jak zakończą karierę. Następcy już są gotowi. Już im depczą po piętach. Tylko pozazdrościć takiego zaplecza, bo my widzieliśmy jak daleko jest młodzież u nas za seniorami...

 

GENIALNE POSUNIĘCIE LOEWA!

 

   W głowie mam słowa Jana Tomaszewskiego, który powiedział przed pierwszym meczem Niemców w Pucharze Konfederacji, że zlekceważyli ten turniej przywożąc młodzież... Nie wiem czy to odszczekał, ale Niemcy zaskoczyli pewnie wszystkich na Pucharze Konfederacji. Najbardziej zależało na trofeum reprezentacji Chile czy Meksykowi. Portugalia pojechała w najmocniejszym składzie i też miała chrapkę na wygranie. Rosja, czyli gospodarze mają swoje potężne problemy i to miał być dla nich taki test na rok przed MŚ. Wypadł fatalnie... Nowa Zelandia czy Australia miały odgrywać rolę takich kopciuszków, ale te reprezentacje nie były chłopcami do bicia i sprawiały sporo problemów rywalom. Niemcy natomiast przyjechali w odmłodzonym składzie po naukę. Joachim Loew zabrał Stefanowi Kunzowi najlepszych piłkarzy z kadry U-21 i zabrał ich do Rosji. W tym momencie osłabił tę drużynę i wszyscy zastanawiali się jak poradzi ona sobie na turnieju w Polsce. A co się okazało na końcu? Niemcy i tu i tu zgarnęli wszystko!!! A co by było jakby Joachim Loew nie dał urlopu najlepszym zawodnikom? Tego się nie dowiemy czy by zagrali lepiej, a młodzi byli głodni gry na takim turnieju i chcieli się sprawdzić. Tak się sprawdzali, Loew to obserwował, że aż wygrali. Wszyscy patrzyli na innych, a Niemcy spokojnie sobie zaczęli od 3:2 nad Australią. Pokazano Loewa jak się cieszy ze zwycięstwa. Wydawało się, że faktycznie nie zależy im na trofeum i co będzie to będzie. Potem remis z Chile i zwycięstwo nad Kamerunem. W półfinale szybkie 2:0 i było po Meksyku. Mecz rozstrzygnęli w kilka minut Niemcy i potem finał z Chile wygrany. I pewnie większość stawiała na Chile, które przyjechało po trofeum i tego nie ukrywali. Podobnie było w finale EURO U-21 gdzie Niemcy grali z Hiszpanią, która też przyjechała, żeby wygrać. Obu tym reprezentacjom i na obu turniejach Niemcy sprawili psikusa. Nie mieli żadnej presji i nikt od nich tego nie oczekiwał. Może też dlatego im się udało wygrać oba turnieje. Grali spotkanie po spotkaniu i sprawdzali swoją formę. Cieszyli się grą. Dla tych młodych zawodników to było wyróżnienie, że Loew zabrał ich do Rosji. Pięknie mu się odpłacili i pokazali, że zaplecze jest. Byli wypoczęci i głodni sukcesu. Pojechali po naukę i żeby sprawdzić się na turnieju mistrzowskim. Loew świetnie to wymyślił, bo piłkarze, którzy zdobywali mistrzostwo świata wiedzą jak się wygrywa mecze na turniejach mistrzowskich. Ci młodzi pojechali się tego uczyć. Mecze o stawkę, mecz o tytuł. To cenna lekcja dla tych młodych chłopaków. Zachwycony pewnie nie był tylko Stefan Kunz, bo zamiast grać na ME U-21 w Polsce oni sobie pojechali na Puchar Konfederacji. Osłabiło to mocno jego drużynę i już Niemcy nie byli tak śmiało stawiani w rolach faworytów. Tutaj zmiennicy musieli zastąpić tych, którzy dostali szansę na Pucharze Konfederacji. Zastąpili tak, że sięgnęli po mistrzostwo Europy! Loew z Kunzem upiekli dwie pieczenie na jednym ogniu. I mogli razem wypić sobie piwko śmiejąc się jak wykiwali wszystkich. Pewnie najlepsi niemieccy piłkarze na urlopach gdzieś w ciepłych krajach popijając drinka z parasolką też się nieźle uśmieli. NIEMCY pokazali moc i ogromny potencjał swojej młodzieży. Na następne wiele lat nie muszą się obawiać, że nie ma następców. Oni już są i mało tego... Oni są już gotowi, żeby zastąpić starszych kolegów i tylko czekają na swoją szansę. Joachim Loew pewnie jest bardzo dumny z tych młodych chłopaków, bo dał im szansę zasmakować gry na poważnym turnieju, a oni zrobili maxa. Oni odwdzięczyli się zdobywając Puchar! Jeszcze bardziej dumny jest pewnie Kunz. On oddał najlepszych zawodników, a i tak wygrał mistrzostwa Europy w Polsce. Piękna historia dla niemieckiej piłki tego lata. I tu i tu młodzi pokazali moc. Nieważne w jakim składzie i z jakimi osłabieniami ta niemiecka machina działała bardzo sprawnie na obu turniejach. Psikusa zrobili wszystkim, którzy przyjechali na oba turnieje w najmocniejszych składach, a i tak nic im to nie dało. Szczególnie żałują pewnie dzielni piłkarze Chile i piekielnie mocna hiszpańska młodzieżówka... Loew z Kunzem zagrali na nosie wszystkim!!!

 

KUNZ ODDAŁ NAJLEPSZYCH, A I TAK WYGRAŁ EURO U-21!

 

   Pewnie trener niemieckiej młodzieżówki nie był zachwycony tym co postanowił selekcjoner kadry seniorów. Przeszedł przez eliminacje jak burza i dla tych chłopców to był turniej życia. Niestety część z nich pojechała na inny turniej pewnie też życia. I jak zmiennicy mieli zastąpić lepszych kolegów? Po takich roszadach w składzie ani w Pucharze Konfederacji ani w ME U-21 Niemcy nie byli stawiani w roli faworytów co pewnie paradoksalnie im pomogło, bo grali bez presji. Na turnieju w Rosji młodzi mieli się uczyć jak się gra na turnieju mistrzowskim seniorów, a w Polsce zmiennicy tych, którzy pojechali do Rosji mieli pokazać, że też potrafią grać w piłkę. I pokazali klasę. W meczach grupowych spokojne zwycięstwa nad Danią i Czechami, ale bez błysku. Trzeci mecz był o wszystko dla Włochów i ograli oni Niemców 1:0. Tym samym przy porażce Czechów obie reprezentacje awansowały do półfinałów. Ani dzielnych Słowaków ani Czechów nie mogliśmy oglądać w półfinałach. Odpadli też Portugalczycy grający świetnie w ofensywie, ale za to bardzo nieskutecznie. Hiszpanie za to szli jak burza, ale oni wystawili najsilniejszą kadrę. I to oni byli uznawani za faworytów. W półfinałach Niemcy musieli wykonywać rzuty karne, ale z Anglikami zawsze wygrywali konkurs jedenastek i historia się powtórzyła. W przekroju całego spotkania byli lepszym zespołem i powinni mecz rozstrzygnąć zdecydowanie wcześniej. Stracili jednak sporo sił i nerwów, ale osiągnęli sukces. Paradoksalnie porażka z Włochami w meczu grupowym sprawiła, że w półfinale nie trafili na Hiszpanów. Na nich trafili Włosi i przegrali...

   I wielki finał. Niemcy bez żadnej presji. Awansując do finału i tak zrobili wszystko co mogli z kadrą, którą miał do dyspozycji Kunz. Hiszpanie za to wygrali wszystkie spotkania i to na nich ciążyła presja. Mentalnie Niemcy nie mieli nic do stracenia. Półfinał z Anglikami dał im dużą siłę mentalną. Obawiano się, że fizycznie nie dadzą rady w finale, bo w meczu grupowym z Włochami odstawali. To był jednak ich najsłabszy mecz w turnieju i taki musi czasem przyjść. Dla nich przyszedł w meczu grupowym, a dla Hiszpanów w tym najważniejszym, bo w finale. Często tak bywa, że drużyna, która idzie jak burza i nie ma słabszych momentów w turnieju w tym najważniejszym meczu zawodzi. Może dlatego, że za łatwo idzie... Niemcy przecież jedno spotkanie przegrali, a w półfinale decydował konkurs jedenastek. Oni byli zaprawieni w boju i w wychodzeniu z trudnych sytuacji. Przecież z Anglią przegrywali 1:2. Hiszpanie nie stracili z nikim jako pierwsi bramki w turnieju. Nastąpiło to w finale i z tego się nie podnieśli już. Niemcy grali fantastycznie. Podwajali, potrajali. Nie dawali Hiszpanom rozgrywać piłki. Nie mieli oni kompletnie swobody na boisku. Niemcy pokazali jak się gra defensywnie. Jak się gra pressingiem. Do tego oczywiście trzeba być świetnie przygotowanym fizycznie, żeby przez całe spotkanie nie dawać oddechu rywalom. Hiszpanie mieli ogromne problemy w swobodnym rozegraniu piłki. Niemcy podchodzili wysoko do rywali i to był świetny sposób. Nie zamknęli się na własnej połowie. Taki błąd popełniali Polacy, którzy strzelali bramkę na 1:0 i oddawali piłkę cofając się na własną połowę. Niemcy tego błędu nie popełnili... Wiedzieli, że nie mogą Hiszpanom dać grać i wywierali presję co frustrowało młode gwiazdy hiszpańskiej piłki. Taka gra pressingiem na całym boisku kosztuje jednak sporo sił. Okazało się, że piłkarze naszych zachodnich sąsiadów byli świetnie przygotowani fizycznie w tym najważniejszym meczu turnieju. Kunz mówił, że mentalnie są bardzo silni. Zbudował ich ten mecz z Anglią i to, że przecież nie mieli presji w finale. Osiągnęli bardzo dużo w tym składzie. Zmiennicy najlepszych dali radę i takie zwycięstwo smakuje podwójnie.

   Wielkie dwa zwycięstwa niemieckiej piłki pokazały jakie mają potężne zaplecze i że ta młodzież już jest gotowa na seniorskie sukcesy. Czapki z głów przed tym czego dokonały te dwie reprezentacje nie grające w najsilniejszych składach. I Loew i Kunz zrobili swoje. Loew się pewnie tego nie spodziewał. Kunz pewnie był przerażony czy w tym składzie da się coś zwojować. Przygotowywał tych piłkarzy na ten jeden turniej dwa lata. Loew mu zabrał najlepszych, a i tak sobie poradził z tym co miał. Nie wiem, który sukces jest bardziej nieoczekiwany i bardziej wartościowy. Myślę, że oba.

   Niemcy pokazali siłę swojej piłki, szkolenia młodzieży. Wiedzą, że wszystko jest ok. Zagrali i światu i Europie na nosie. Zresztą Bundesliga jest teraz obok Primera Division najsilniejszą ligą na świecie. Niemiecki Ordnung działa bez zarzutu. Jest porządek idealny w niemieckiej piłce i nie muszą się obawiać braku sukcesów w najbliższych latach i to na każdym szczeblu. Reprezentacja seniorska ma godnych następców. To jest młodzież głodna sukcesów co pokazała. Tylko podziwiać i zazdrościć tego jak mają wszystko poukładane nasi zachodni sąsiedzie. Dodatkowo grają przyjemną piłkę dla oka. Kto by pomyślał w latach 90-tych, że Niemcy będą grali dynamicznie i ofensywnie stosując pressing na całym boisku. Oni przecież się zamykali na własnej połowie i czekali na jedną okazję przez całe spotkanie! Te czasy się skończyły. Postawili na inny styl gry i tak szkolą młodzież. Mają odpowiednich wykonawców, są świetnie przygotowani kondycyjnie i technicznie. Umieją organizować grę, reagować na wydarzenia na boisku. Dlatego nie było problemem wskoczenie młodych do jedenastki na Puchar Konfederacji i zagranie jak seniorska reprezentacja. Są tak szkoleni na każdym szczeblu kariery.

   U nas widać było różnicę między tym co grali młodzieżowcy, a tym co gra seniorska reprezentacja. Kompletnie inaczej. Nawet nie ma o czym pisać za bardzo. Bo nie było nic... Ani siły mentalnej, ani przygotowania fizycznego, ani organizacji gry, ani odpowiedniej reakcji na wydarzenia na boisku ani odpowiednich wykonawców. Piłkarze nie byli w formie, a niektórzy nie mieli nawet prawa grać, bo przeszkadzali na boisku. Musiało się to zakończyć smutno... A jaki jest morał z tych dwóch turniejów?

Deutschland deutschland uber alles! Niemcy ponad wszystko...

  

 

  

  

Co się dzieje z siatkówką i piłką ręczną...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: polska   siatkówka   piłka ręczna  
26 czerwca 2017, 20:00

   W ostatnim czasie mieliśmy okazję obserwować piłkarzy ręcznych, którzy grali w eliminacjach do ME, ale już tylko o honor. Piłkarki ręczne po fatalnym występie na ME walczyły z piekielnie mocnymi Rosjankami i awansowały na MŚ, ale można powiedzieć, że za zasługi i wysoki ranking. Siatkarze mają nowego trenera, ale Liga Światowa pokazała, że dużo pracy przed nim... I piłkarze ręczni i piłkarki ręczne oraz siatkarze dostarczali nam sporo radości. Zmieniło się to jednak. Jest dużo przyczyn takiego stanu rzeczy. Można wspomnieć też o młodzieżówce, która kompletnie zawiodła na ME U-21...

 

ZMIANY POKOLENIOWE I JAK WAŻNY JEST DOBRY SELEKCJONER

 

   Warto przyjrzeć się zmianom selekcjonerów. Jak ważna jest ta funkcja to przekonujemy się o tym dobitnie.

   Kto stworzył drużynę gladiatorów w piłce ręcznej mężczyzn? Oczywiście Bogdan Wenta. Facet z wielkim charakterem, który dałby się pokroić za tych chłopaków. On w zasadzie grał z nimi przy linii bocznej. Bardzo emocjonalny człowiek, ale piłkarze ręczni byli bardzo za nim. On zbudował tę ekpię, nadał jej charakter, ducha walki i dlatego mogliśmy skakać z radości po sukcesach i niezapomnianych spotkaniach. Kto nie pamięta nowej jednostki czasu, czyli "10 sekund Wenty". Niech ktoś mi znajdzie trenera, który na 10 sekund przed końcem mówi, że jeszcze wszystko jest możliwe, a na dodatek rywale mają piłkę... To jest umiejętność mobilizacji drużyny. To było niemożliwe, zeby odebrać czysto piłkę Norwegom i rzucić bramkę z połowy boiska. Oni mu jednak wierzyli. Wierzyli w coś co wydawało się niedorzeczne i nierealne. Trener musi wpoić zawodnikom, że trzeba walczyć do końca. Przy nim gladiatorzy osiągali sukcesy i odwracali losy meczów. Jak wygrywali to często jedną bramką.

   Potem kadrę przejął trener, który osiągał sukcesy z Vive Kielce. Tutaj jednak się nie odnalazł. Szkoda było chłopaków, którzy przegrali i półfinał i mecz o 3 miejsce... To była ich ostatnia szansa na medal olimpijski... Takie spięcie klamrą sukcesów na ME i MŚ. W sporcie niestety nic nie dostaje się za zasługi. Myślę, że cała Polska kibicowała tym chłopakom bardziej niż siatkarzom. Prawdziwi twardziele. Jeden nawet bez oka! Wiadomo było, że po Rio kadra zostanie odmłodzona i na kolejne sukcesy możemy czekać latami. Złoty okres męskiej piłki ręcznej w Polsce się skończył. Nie pamiętam MŚ czy ME na których nie grała reprezentacja. Tej zimy niestety tak będzie. Chłopcy fajnie się pokazali w meczach z Serbią i Rumunią na koniec eliminacji, ale długa droga przed nimi, żeby dorównać Gladiatorom. Z pewnością mają z kogo brać przykład i wzór i zobaczymy jak to będzie. Teraz musimy się cieszyć zwycięstwem nad Rumunią. Musimy się cieszyć każdym wygranym spotkaniem nawet ze średniakiem europejskim, a w meczach z tuzami piłki ręcznej oczekiwać walki i kształtowania charakteru drużyny. Piotr Przybecki ma z pewnością ciężkie zadanie, ale zobaczymy jaką mamy zdolną młodzież. Dużo czasu jednak potrzeba, żeby znaleźć drugiego Jureckiego Michała, który mógłby zginąć podczas meczu. Świetnego obrotowego Jurasika Bartka też niełatwo będzie zastąpić. Petardy Bieleckiego itd. Czeka nas teraz obserwacja tego jak się będzie rozwijać młodzież. Nie można wymagać cudów i sukcesów na miarę Gladiatorów... Takie pokolenie rodzi się raz na ileś tam lat. Pamiętam jak Zbigniew Boniek rzucił klątwę po MŚ w 1982 roku, że przez bodajże 20 lat nie awansujemy na żadną wielką imprezę. Sprawdziło się to. Czuł, że pokolenie wielkich piłkarzy odchodzi i trzeba będzie długo czekać na kolejne. Na szczęście doczekaliśmy się mocnej reprezentacji na czele z Robertem Lewandowskim i genialnym trenerem Nawałką. Ile jednak musieliśmy czekać aż ktoś to poskłada z sensem. Czekać aż wybuchnie talent Grosika i że Błaszczykowski będzie przeżywał drugą młodość. Do tego Lewandowski, który staje się coraz lepszy.

 

    Ciekawe jest to, że z sukcesami Gladiatorów coś gorzej idzie piłkarkom ręcznym. Zapatrzyły się na kolegów z kadry i same zaczęły nas zadziwiać pod wodzą trenera Rasmussena. Ostatnie ME były jednak tak fatalne. a nadzieje były takie, że jedziemy po medal. Takie pobożne życzenie jak w przypadku młodzieżówki. Coś się posypało w tej reprezentacji i jest nowy trener. Rasmussen zrobił jednak swoje. Należą się słowa uznania temu Duńczykowi. Stworzył coś z niczego podobnie jak Wenta. Nauczył grać te dziewczyny. Teraz widzieliśmy, że z racji fatalnego występu na ME w eliminacjach polska reprezentacja musiała się mierzyć z mistrzyniami olimpijskimi Rosjankami. Można to było potraktować jako sprawdzenie się i lekcję. Nie można odmówić dziewczynom walki szczególnie w meczu u siebie. Fajnie, że dostały dziką kartę, bo już była obawa, że zimą wielkie imprezy piłki ręcznej odbędą się bez udziału naszych reprezentacji. Także dziewczyny nie stracą kontaktu ze światową czołówką. Oby nie wypadły tak jak na ME... Mają szansę na rehabilitację i przy okazji nowy trener sprawdzi się na wielkiej imprezie. Taki chrzest bojowy. Trener piłkarzy ręcznych może troszkę na to poczekać. Zobaczymy ile...

 

   U siatkarzy też po porażce na Igrzyskach Olimpijskich w Rio jest nowy trener. Największe sukcesy siatkarze osiągali pod wodzą Raula Lozano i Stephana Antigi. W zasadzie Lozano wszystko zaczął. Kto nie pamięta narodzin wielkiego zespołu w ćwierćfinale MŚ z Rosją. Chłopcy przegrywali 0:2 i wygrali 3:2. To było coś pięknego, bo tak nieoczekiwanego. Wtedy czuło się już, że rodzi się wielka drużyna i tak było. Antiga też świetnie przejął pałeczkę i prowadził kadrę. Zabrakło mu jednak medalu olimpijskiego w kolekcji... Fatum siatkarzy, czyli ćwierćfinał Igrzysk Olimpijskich po raz kolejny dało znać o sobie, a był to chyba najlepszy moment dla tych siatkarzy w karierze. Taki jak dla piłkarzy ręcznych... Też takie spięcie klamrą sukcesów tej reprezentacji. Piłkarze ręczni walczyli jak o życie w Rio, ale w półfinale i meczu o trzecie miejsce zabrakło już sił. Siatkarze świetnie grali w grupie, ale prawdziwy test to ćwierćfinał. Wszystko przychodziło lekko, łatwo i przyjemnie w przeciwieństwie do piłkarzy ręcznych. Ich awans do półfinału rodził się w wielkich bólach! Siatkarzom Amerykanie pokazali jak się kończy. Nasz lider, czyli Bartosz Kurek nie podołał presji. On chciał nawet kończyć karierę. Miał pociągnąć chłopaków, a tymczasem Amerykanie go zatrzymali, ale chyba bardziej on siebie sam. Przegrał ze sobą...

   Mamy teraz trenera De Giorgiego, który uczy się tej drużyny, mentalności polskiej. Nie wiem czy by się nie przydał trener amerykański, żeby zaszczepić mentalność USA. Nie wiem jak będzie na ME w Polsce, ale ten trener mi nie pasuje. Nie ma charyzmy takiej. Jest jakiś taki obok, taki nijaki. Pierwszy mały test, czyli Ligę Światową ma za sobą. Niestety nie było formy ani stylu. Nie jest to na razie poskładane i zawodnicy nie tworzyli drużyny. Próbował to ciągnąć Kubiak, ale to było za mało. Michał to charakterny zawodnik. Tego czegoś nie ma właśnie Kurek... Taka chęć do walki. Zobaczymy jak pójdą przygotowania, bo brak medalu na ME byłby dramatem dla tej drużyny i nowego trenera. Na dodatek ME są w Polsce więc ciąży na tych chłopakach dodatkowa presja. Pierwszy test tej drużyny odbędzie się na Stadionie Narodowym z piekielnie silnymi Serbami. Oni się nie przestraszą tej atmosfery. Dużo będzie zależeć od tego spotkania. Nie będzie to mecz o wyjście z grupy, ale o pierwsze miejsce i uniknięcie baraży o ćwierćfinał, czyli dłuższy odpoczynek. W takim turnieju rozkład sił jest bardzo ważny. Porażka może też wpłynąć na morale drużyny. Szkoda, ze do Final Six Ligi Światowej awansowali Kanadyjczycy pod wodzą Antigi. Utarł nosa Polakom... Tam chłopcy mieliby szansę pograć z silnymi ekipami, a takie spotkania są bezcenne. Tak zostaje niestety trening.

   Także ostatnio i siatkarze i piłkarze ręczni oraz piłkarki ręczne nie rozpieszczają kibiców... Dołożyli się też do tego młodzieżowcy pod wodzą trenera Dorny. Miałem dziwne wrażenie, że facet nie do końca się odnajduje na takiej wielkiej imprezie i nie wie co ma robić. Podejrzewam, że wewnątrz drużyny piłkarze też to czuli. Facet nie miał autorytetu. Piłkarze widzą co się dzieje. Widzą, że ci w lepszej formie siedzą na ławce, a grają ci bez formy. Dlatego skończyło się to tak jak się skończyło, czyli bardzo smutno... Na szczęście możemy być dumni z reprezentacji Adama Nawałki i to teraz jest czołowa polska drużyna w sportach zespołowych. Nie siatkarze ani ręczni... Pałeczkę przejęli piłkarze na co też czekaliśmy bardzo długo... I tak to bywa. Zmiany trenerów, zmiany pokoleniowe. Zobaczymy z której mąki będzie chleb...

JAK CIĘŻKO STWORZYĆ SILNĄ DRUŻYNĘ W...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: drużyna  
25 czerwca 2017, 11:07

   Ostatnio mamy okazję przyjrzeć się drużynom w sporcie i jak widać na przykładzie naszej piłki ręcznej, siatkówki czy piłki nożnej nie jest to takie proste. Stworzyć silną ekipę w sportach zespołowych to jest naprawdę wyczyn na co się pracuje latami. Sport indywidualny jest inny, bo tu odpowiedzialność bierze tylko jeden zawodnik czy zawodniczka. W sportach zespołowych jest grupa osób, która w danym dniu czy turnieju musi osiągnąć najwyższą formę. Sa oczywiście indywidualności, które mogą same wygrać spotkanie, ale oni tylko pomagają swoim drużynom. Stworzenie monolitu, schematów gry, charakteru drużyny, silnej mentalności grupy osób jest piekielnie trudne... Morale drużyny wzmacniają zwycięstwa, wychodzenie z trudnych sytuacji. Tworzy się charakter silnej ekipy gdzie jeden walczy za drugiego, gdzie zawodnicy rozmawiają ze sobą, wspierają się. To widać czy na parkiecie czy na boisku. Niestety ostatnio obserwowaliśmy jak nie powinna funkcjonować silna drużyna na przykładzie siatkarzy czy piłkarzy młodzieżówki. Silną ekipę natomiast tworzą zawodnicy Nawałki.

 

PIŁKARZE U-21 BIERZCIE PRZYKŁAD Z INNYCH EKIP NA ME!

 

   Wiele osób w naszym kraju jest pewnie załamana występem naszych piłkarzy. Śmiem twierdzić, że była to najsłabsza ekipa na tych ME. Do boju stanęło 12 najlepszych drużyn, ale tylko Polacy jako gospodarz nie musieli się przebijać przez eliminacje. Jest to największy problem gospodarza, bo trener nie może sprawdzić zawodników w walce o punkty. Nie wie jak drużyna zachowa się w ciężkich momentach i jak poradzi sobie ze stresem. Przerabialiśmy to przed EURO 2012 i tam w procesie budowy reprezenentacji przez Smudę wydawało się, że będzie dobrze. Oczywiście do pewnego momentu. Pamiętam jak fajnie grali i z polotem na rok przed EURO. Niestety potem Smuda pewnie pod presją innych wycofał się z tego ofensywnego stylu gry. Może ktoś się bał wyżej, że nie możemy grać otwartej piłki, bo staniemy się pośmiewiskiem na EURO. Do tego zaczęło się wprowadzanie "farbowanych lisów". Szukanie zawodników z polskimi korzeniami wszędzie co miało dać sukces na EURO. Ktoś chyba pomyślał, że zlepek zawodników, którzy nauczyli się grać w piłkę w Niemczech czy we Francji, a nie umieją nawet dobrze mówić po polsku da sukces drużyny. Ci zawodnicy dla własnej promocji nie odmówili występów z orzełkiem na piersi, bo przecież to zawsze szansa promocji na takim turnieju. Co z tego, że z Polską ich już nic nie łączyło, że zapomnieli języka polskiego, nie znali hymnu. To był przykład jak nie powinno się budować drużyny. Przecież ta wieża Babel nie umiała się komunikować na boisku ze sobą, bo w jakim języku? Nie było drużyny kompletnie i tego się można było spodziewać, że z grupy śmiechu nie wyjdziemy. Pamiętam jak postawiłem, że Czesi wygrają ostatni mecz z nami i po meczu wyłączyłem telewizor i otworzyłem piwo śmiejąc się. Jak można mieć nadzieję przed ostatnim meczem w turnieju kiedy pierwsze dwa pokazują, że nic z tego nie będzie. Przerabialiśmy to w wielkich turniejach... Mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o pietruszkę. Zamiast tworzyć drużynę to mam wrażenie, że był nacisk na Smudę z góry, żeby brał każdego z polskimi korzeniami, bo nauczyli się grać w piłkę zagranicą i z pewnością są lepsi od naszych piłkarzy. Wprowadziło to wieżę Babel w reprezentacji i grupki. Francuzi z Francuzami, Niemcy z Niemcami i Polacy z Polakami. Jak to miało przynieść coś dobrego? Nie miało prawa i podstaw. To był zlepek piłkarzy, a nie drużyna... Jak dobrze, że prezesem został Zbigniew Boniek i zmienił Grzesia Latę i selekcjonerem został nie cudotwórca Smuda, a facet, który trenował Górnika Zabrze. Czułem, że Adam Nawałka sobie poradzi. Były piłkarz, świetny trener, który musiał sobie radzić z tym co ma w biednym Górniku. On nie bał się tworzyć drużyny. Mu się nikt nie wtrącał do składu i do tego kogo powołuje. Spokojnie budował silną drużynę i teraz jesteśmy dumni z tego jak nasze Orły grają. Stworzył szkielet drużyny. Wiedział jak chce to zrobić i kim. Przy nim zawodnicy czują, że są prawdziwą drużyną. Bije z nich pewność siebie. Przyjemnie się patrzy jak się wypowiadają, jaki jest duch tej drużyny. I osiągnął przecież sukces na EURO 2016. Od dawien dawna nie wyszliśmy z grupy, a teraz się udało. Zaszczepił w nich pewność siebie i to, że umiemy grać w piłkę. Na dodatek prawie z Niemcami wygraliśmy... Potem pokonanie Szwajcarów i porażka w karnych z Portugalią, która została mistrzem Europy. Było pewne, że do kolejnych eliminacji do MŚ ta drużyna przystąpi pewna swojej siły. Wpadka z Kazachstanem to był wypadek przy pracy. Taki kubeł zimnej wody, że mecz się sam nie wygra. Potem było już tylko lepiej. Nawałka wie jak dotrzeć do piłkarzy i wie kiedy trzeba ich sprowadzić na ziemię i zmobilizować. Wielki taktyk i analityk. Trener jest bardzo ważny. Trener, który jest z drużyną i któremu ufają zawodnicy, bo widzą, że jego decyzje przynoszą sukcesy. To cementuje mocną ekipę. Ma on autorytet u zawodników i to widać. Nie ma kłótni, przepychanek. Wszystko działa idealnie. Nie każdy trener jednak to potrafi niestety... Trzeba mieć to coś. Czucie gry, ludzi, umiejętność podejmowania decyzji, radzenie sobie z presja mediów i społeczeństwa. Opanowanie, spokój. Takie poczucie, że wszystko idzie w dobrym kierunku. On od początku wiedział co chce zrobić i jak ma to zrobić. Miał wizję, koncepcję i tworzył sobie wszystko spokojnie. Wiadomo, że nigdy nie byliśmy mocni w ataku pozycyjnym, ale w kontrze i szybkim ataku. Szukasz szybkich i przebojowych skrzydłowych, czyli Grosika i Błaszczykowskiego. W ataku masz jednego z najlepszych napastników na świecie, czyli Lewandowskiego, który sam może wygrać mecz. Defensywny pomocnik, który odbiera piłki i to jest Krychowiak oczywiście w formie. Dwójka środkowych obrońców, którzy muszą się zgrywać i można grać. Mają oni tworzyć mur nie do pokonania. Takie prawdziwe walczaki właśnie jak Pazdan czy Glik. Ludzie z charakterem. Do tego na boku obrony Piszczek, który w formie potrafi namieszać w ataku. Zaczynał karierę jako napastnik przecież. Możesz grać jednym napastnikiem wysuniętym, a drugi gra jako taki ofensywny pomocnik. Tutaj Milik w formie to robi albo Zieliński. Wiadomo, że problem się pojawia w przypadku np. kontuzji Grosika czy Lewego. Portugalczycy grają na Ronaldo. Na nim się wszystko opiera i trener zmienił ich grę. Grają brzydko dla oka i defensywnie, a to nie leży w ich naturze. Przynosi to jednak sukcesy. Portugalia nie przegrała ostatnich 16. spotkań i straciła tylko 7 bramek!!! Mając Cristiano z przodu jest pewność, że on może sam wygrać mecz. Potrzebuje tylko kogoś kto mu dogra piłkę. Jak to mówił Jan Tomaszewski inni się podłączają, żeby mu pomóc. Portugalia gra teraz nie w stylu południowym, ale niemieckim. Wszystkich drażniło, że Niemcy nic nie grają, a wygrywają. Teraz to się odnosi do Portugalii. Jeżeli twoja taktyka przynosi sukcesy to styl jest nieważny.

   Piłkarze młodzieżówki nie mieli nic. Ani koncepcji, ani stylu, a przecież dwa lata się przygotowywali do tego turnieju. Te mistrzostwa młodych piłkarzy są arcyciekawe. Świetne mecze, dramaturgia. Równolegle odbywa się Puchar Konfederacji i tam takich emocji nie ma. Tutaj w rozgrywkach grupowych działo się wiele. Niestety statystami byli Polacy... Mi jest żal Portugalii i Słowacji. Podziwiam natomiast takie ekipy jak Dania, Macedonia, Serbia i Czechy. Żadna z nich do faworytów nie należała, ale tworzyli widowiska. Nasi niestety nie zaistnieli w tym turnieju. Jak patrzałem na Dornę to ten facet był przerażony. On nie wiedział jak wpłynąć na zawodników, źle ich dobierał do składu, robił złe zmiany. Trenera poznaje się po tym właśnie jakich zmian dokonuje podczas meczu w którym nie idzie. W pierwszym było widać, że zawodnicy w tym zestawieniu są wyraźnie słabsi od Słowacji. Trener jednak w drugim spotkaniu robi tylko dwie zmiany... Widać było przecież jak środkowi obrońcy nie są zgrani ze sobą, brak im komunikacji, wpadają na siebie. Defensywny pomocnik biega jak zagubiony we mgle. Ze Szwedami nie było nic do stracenia, ale trener bał się zrobić więcej zmian... Jak nie grali w pierwszym meczu tak i w drugim też. Szwedzi okazali się przecież po prostu słabi co obnażyli dzielni Słowacy. Myślę, że dwie najsłabsze ekipy na tych mistrzostwach to byli Polacy i Szwedzi. Obie drużyny bez charakteru, koncepcji i wyrazu... Popatrzmy np. na Macedonię. Debiutant pozostawił świetne wrażenie. Wyrzucili z mistrzostw Portugalię. W każdym meczu walczyli. W grupie z Hiszpanią i Portugalią nie mieli szans niestety, ale przecież przyjechali, żeby grać fajną i otwartą piłkę. Cieszyli się grą. Tego też zabrakło naszym. Zjadła ich presja wielkiego turnieju u siebie...

   Pamiętam jak widziałem ich wypowiedzi przed ME. Takie chłopczyki, które nie są pewne siebie i gadają bez przekonania, że odniosą sukces. Oni tego nie czuli nawet przed EURO. Przypomina mi to wypowiedzi piłkarek ręcznych przed ME. Jedziemy po medal itd. Jak się skończyło to dobrze pamiętamy. Mierz siły na zamiary! Taka Macedonia gra otwartą piłkę z Hiszpanią co musiało się skończyć źle. Pokazali jednak fajną grę w ofensywie. Potem remis z Serbią. Na koniec nie położyli się i przegrali z Portugalią 2:4... Paradoksalnie wyrzucili Portugalię z mistrzostw. Zabrakło im jednej bramki, żeby awansować... Szkoda, bo wydaje mi się, że w ofensywie Portugalia grała najlepiej na tych mistrzostwach. Raziła jednak skuteczność jak w meczu z Hiszpanią.

   Tak przyglądałem się ekipom, które w ostatnim spotkaniu nie walczyły już o nic. Nasze chłopaki walczyły o awans, a nie istnieli z Anglikami. Nie stworzyli żadnego widowiska. Nie oddali celnego strzału na bramkę rywali... A zobaczmy jak grała Macedonia czy Serbia... Te ekipy zostawiły świetne wrażenie!

   Wczoraj ciekawie się działo w ostatniej grupie. Kto by się spodziewał, że Dania ogra Czechów walczących o awans? Trener dał szansę wszystkim zawodnikom i oni wykorzystali szansę. Ci teoretycznie lepsi nie sprawdzili się w meczu z Niemcami czy Włochami... Trener Dorna mógł zaryzykować podobnie. Przemeblować całkowicie skład, bo się pomylił z doborem. Widać było po zawodnikach, że ci na ławce czuli się lepsi od tych na boisku i wyraźnie mówili, że chcieliby grać, ale to trener podejmuje decyzje. Dorna się kompletnie pogubił. Nie chodzi tu o brak awansu z grupy, ale styl. Tu nie było nic o czym pisałem. Wczoraj Czesi mieli wszystko w swoich rękach. Słowacy czekali z niecierpliwością czy awansują dalej. Niestety obie ekipy odpadły z turnieju, ale jakbyśmy my tak odpadali to bylibyśmy dumni z tej drużyny! Walczyli do końca. Okazało się, że Włochom starczał wynik 1:0 z Niemcami, a dla Niemców oznaczało to, że nie trafią na bardzo silną Hiszpanię w półfinale. I wilk syty i owca cała. Zasługa to oczywiście Duńczyków, którzy ograli Czechów. Nie grali już o nic i to jest piękne. Nie położyli się i nie czekali aż Czesi ich ograją. Czesi musieli atakować i ten mecz wygrać. Rezerwowi zawodnicy Danii pokazali jednak klasę. I takie postawy jak Macedonii czy Danii trzeba chwalić. Przecież obie ekipy mogły grać ze spuszczonymi głowami, bo przecież i tak jechali do domu. Obie wyrzuciły jednak Portugalię i Czechów z turnieju i to zostanie im zapamiętane. To są cudowne mistrzostwa w naszym kraju i szkoda, że nie dopasowali się do tego skrępowani presją i bez formy polscy piłkarze ze słabym trenerem bez charakteru... Trener i piłkarze powinni oglądać inne spotkania i uczyć się jak walczy drużyna do końca. Uczyć się od innych i to nie tych wielkich! Nie od Włochów, Niemców, Anglików i Hiszpanów czy Portugalczyków bo wiadomo, że to są bardzo silne piłkarsko kraje.

   Panowie z młodzieżówki proszę uczyć się od Macedonii, Słowacji, Czech czy Danii... Jak widać nie jest łatwo stworzyć silną ekpię w sporcie drużynowym i do tego nadać jej styl i charakter. To przecież nawet Nowa Zelandia w Pucharze Konfederacji ma swoją koncepcję i styl. Niech ktoś mi powie jaki styl, charakter i koncepcję miał trener Dorna i ta młodzieżówka polska???? Bo ja nie widziałem nic, a nic... Chyba, że chodziło o to, że rzucamy się na rywali i strzelamy bramkę, a potem... To trochę za mało jak na 90 minut! Mecz nie trwa 10 minut. Nie rozumiem jak można prowadzić 1:0 i oddać piłkę i pole gry rywalom. To tylko świadczy, że Ci chłopcy nie wiedzieli co mają grać i nie byli pewni siebie. Te bramki spowodowały tylko, że jeszcze bardziej się pogubili. Dramat i rozpacz, a już z Anglią to był koszmar... Nie wytrzymali i mentalnie i fizycznie tego turnieju. Dwa lata przygotować na nic...