Kategoria

Sport, strona 9


Młodzieżowcy obnażeni... Za wysokie progi......
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: piłka nożna   polska   me u-21  
22 czerwca 2017, 23:27

   Nie wiem kto wierzył w pokonanie Anglików dziś, ale jak to mówią wiara i nadzieja umierają jako ostatnie. Rzeczywistość dla chłopców Dorny okazała się bardzo brutalna. Okazało się, że Szwedzi z którymi udało się zremisować byli jedną z najsłabszych ekip tych mistrzostw. Fantastycznie zaprezentowali się Słowacy i walczą jeszcze Czesi. Nasi południowi sąsiedzi pokazują jak świetnie się przygotowali do tego turnieju. Ach jakby nasi tak grali... Nie będziemy się przecież porównywać do Włochów, Niemców, Hiszpanów i Portugalczyków. Dzisiaj jeszcze jedna silna ekipa pokazała młodzieży polskiej miejsce w szyku... Taka brutalna lekcja futbolu i różnica klas w przygotowaniu fizycznym, technice, organizacji gry itd. Najgorsze jest to, że zobaczyliśmy ile nas dzieli od Słowaków... A to oni mieli być dostarczycieliami punktów, a tymczasem odpadają obrońcy tytułu Szwedzi i gospodarze Polacy! Teraz Portugalczycy muszą sobie zrobić strzelaninę bramek z Macedonią, żeby awansować z drugiego miejsca. Tak czy owak mistrzostwa są świetnie zorganizowane i dostarczają multum emocji za sprawą przede wszystkim Słowaków i Czechów. Ile byśmy dali, żeby nasi tak się spisywali... Ach...

 

TO SIĘ NIE MOGŁO UDAĆ! POWTÓRKA Z EURO 2012

 

   Nie było żadnych powodów do optymizmu przed spotkaniem z Anglią!!! Jakieś liczenie punktów, liczenie na inne wyniki. Nadzieja, że ta Anglia wcale nie zachwyciła w poprzednich dwóch spotkaniach. Niestety dziś pokazali, że są bardzo daleko przed nami. To było bardzo smutne spotkanie. W zasadzie bez żadnych emocji. Jak Ci chłopcy mówili, że są w stanie pokonać rywali 2:0 to oni sami w to nie wierzyli. Jak mieli wierzyć gdy w obu spotkaniach prowadzą 1:0 i oddają piłkę i boisko rywalom. Jedynie ze Szwedami ruszyli w końcówce, bo już nie mieli nic do stracenia. Gdyby nie rzut karny to dziś ten mecz dla naszych byłby o pietruszkę. W zasadzie to tak on wyglądał. Bez wiary, bez koncepcji, bez energii.

   Przypomina Wam to coś, bo mi tak. Mistrzostwa Europy z 2012 roku i wielkie, ale bezpodstawne nadzieje. Tam też nasi południowi sąsiedzi wyrzucili nas z mistrzostw. Tak zwana grupa śmiechu okazała się tragiczna dla nas. Podobnie tam graliśmy jak teraz młodzieżowcy. Na zasadzie takich zrywów. Nie umielismy trzymać piłki, pograć nią. Zmusić rywali do cofnięcia się na własną połowę. Mało pressingu. Ten zespół nie był dobrze przygotowany. Cierpiał jak siatkarze w Lidze Światowej. Z taką grą nasi by nie awansowali na te mistrzostwa. Na szczęście podobnie jak sławne "farbowane lisy Smudy" nie musieli grać eliminacji. Nie możesz wtedy sprawdzić zespołu w warunkach bojowych, w stresie. Coś podobnego teraz przerabiają Rosjanie na rok przed mundialem. I pewnie też kibice Sbornej obawiają się, żeby nie było dramatu. To jest zawsze problem gospodarza turnieju. Zostają tylko zgrupowania, treningi i mecze towarzyskie. Słowacy, żeby awansować musieli wyeliminować Holendrów, Czesi Belgów, a dzielna Macedonia Francję!

   To byli ładni wymuskani chłopcy, ale nie było drużyny... Nie było jakiegoś ducha walki, nie było lidera. Nic nie grało w tej ekipie. Zero pewności siebie. To wszystko jakieś szarpane, bez schematów gry... Dwa lata przygotowań niewiele dały niestety. Nie było radości z gry w piłkę. Nie było entuzjazmu, polotu, fantazji. Fizycznie też to nie wyglądało najlepiej i dziś już kompletnie sił zabrakło. Obraz zamazała tylko końcówka meczu ze Szwedami. Tam jednak trzeba było dać wszystko z serducha i wątroby. Dziś Trzy Korony nie istniały w starciu ze świetnie przygotowanymi Słowakami. Może się okazać, że zarówno Słowacy jak i Czesi nie awansują do półfinałów, ale ich kibice mogą być dumni ze swoich zespołów. Pokazały obie drużyny świetny futbol. Dużo energii, walki, żywiołowości, dynamiki i dzięki takim cechom wolicjonalnym można wygrać z Włochami i w zasadzie wyrzucić ich z mistrzostw. Takie mecze jak Czechy-Włochy chce się oglądać. Tam było wszystko. Pokaz futbolu na najwyższym poziomie.

   Mistrzostwa trwają dalej i jest na co popatrzeć. Świetna organizacja, dużo kibiców, piękne stadiony. Zabrakło tylko formy Polaków. Nie ma się co pastwić na nimi, bo brakowało wszystkiego... Bardzo chcieli, ale to za mało... Chcieć, a móc... Widać, że najsłabsze drużyny to oprócz naszej Szwedzi i Duńczycy. Chłodni Skandynawowie też bez formy przyjechali. Południowi sąsiedzi szokują tym jak grają. Najsilniejsze reprezentacje grają swoje. Dla naszych to była sroga lekcja futbolu i bardzo smutna. Trzeba z tego wyciągnąć wnioski, bo widać, że szkoleniem odbiegamy chociażby od Słowaków. Dobrze, że nie mieliśmy w grupie Portugali i Hiszpani... Nie wiem czy byśmy zagrali lepiej od Macedonii w tej grupie. Włosi, Niemcy i Czesi też są mocniejsi. Cóż... Nie mieliśmy tutaj czego szukać i dziś chociaż Wrąbel sobie pobronił troszkę i zmazał plamę za mecz ze Słowacją. Szokuje też to, że chłopcy Dorny byli tak bardzo zestresowani i spięci. Młodzi zawodnicy, mistrzostwa w Polsce. Z tym też sobie kompletnie nie poradzili. Za duży stres. Zostali i piłkarsko i mentalnie obnażeni po prostu. To były za wysokie progi na ich głowy i nogi... Trzeba sobie jasno uświadomić, że oni nie grali w piłkę! Nawet nie mieli sił, żeby odbierać tę piłkę rywalom. W większości minut byli statystami i nawet nie wiedzieli jak się poruszać na boisku. Tak jakby pierwszy raz grali w tym składzie i dopiero się uczyli gry w piłkę.

   Przykro się patrzało na to i było to wręcz męczące dla kibica. Czas poprzyglądać się najlepszym, bo teraz będzie się działo. Portugalczycy będą chcieli rozjechać Macedonię, a Czesi Duńczyków. Włosi w zasadzie zagrają o honor z Niemcami. Portugalia jest w stanie strzelić kilka bramek Macedonii i mimo sympatii do Czechów i Słowaków życzę im tego, bo z Hiszpanią grali świetnie i byli lepsi. Zabrakło skuteczności i widzę ich nawet w finale. Nie widzę tam Anglików... Czy może być finał Niemcy-Portugalia? Dorosła reprezentacja nauczyła się grać jak Niemcy turniejowo i to dało im mistrzostwo Europy. Grecy też tak grali i zdobyli sensacyjnie mistrzostwo Europy. Tak się teraz gra w turniejach wielkich. Zabezpieczasz tyły i oszczędnie gospodarujesz siłami. Portugalczycy i Niemcy pokazują to w Pucharze Konfederacji. Ta taktyka przynosi największe sukcesy reprezentacyjne.

   Jestem ciekaw jak jutro zagra Hiszpania. Oni mogą troszkę się pooszczędzać przed półfinałem. Pewnie podobnie zrobią Niemcy... A już w półfinałach będzie się działo! I to wszystko na naszych boiskach! Mimo wpadki młodzieżowców w naszej kopanej jest dobrze. To zasługa reprezentacji pod wodzą Nawałki, a i Legia grała w LM. Potrafiła zremisować z Realem, wyrzucić Sporting Lizbona i powalczyć z Ajaxem. Real wygrał LM, a Ajax zagrał w finale! Dzieje się coraz lepiej. To duża zasługa prezesa Bońka i jego decyzji. Jedną wygrał naprawdę sporo. Zatrudniając Nawałkę! Teraz organizacja młodzieżowych ME! Był też finał Ligi Europy na Stadionie Narodowym. Dużo się dzieje pozytywnego i tylko młodzieżówka przyćmiła ten blask odradzającego się naszego futbolu... Nie wszystko pójdzie zawsze pięknie. Młodzieżówka to przecież nie dorosła reprezentacja i nie ma tam Grosika czy Lewandowskiego, Piszczka czy Błaszczykowskiego... Tam Nawałka stworzył drużynę, która emanuje pewnością siebie po ME i to widać w eliminacjach do MŚ. Sukces rodzi kolejny sukces. Oby tak dalej, bo awans na mundial już w zasadzie jest. W Rosji naprawdę może być świetnie. Awans z grupy będzie tak realny jak nigdy dotąd. Może ćwierćfinał jak na EURO... Hm... Tak... W przypadku wojowników Nawałki można o tym marzyć! W przypadku chłopczyków Dorny to tylko były pobożne życzenia niestety...

Cierpienie Polaków w LŚ... Amerykanie jak...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: polska   siatkówka   usa   liga światowa  
19 czerwca 2017, 12:38

   Nie pomyliłem się w poprzednim wpisie niestety... Miałem tylko nadzieję, że chłopcy De Giorgiego zostawią serce na boisku i nie przegrają gładko w trzech setach. I brawa za to, że przy tej formie robili co mogli chociaż wyglądało to czasami śmiesznie, czasami katastrofalnie i widać było, że Amerykanie są po prostu lepsi i zasłużenie wygrali. Dzięki porażce Bułgarów to oni z czterema zwycięstwami w dziewięciu spotkaniach pojadą do Brazylii na Final Six Ligi Światowej. Zaczęli fatalnie od trzech porażek, ale potem było tylko lepiej i w Polsce ograli Iran i Polskę oraz nieznacznie przegrali z Rosją. Turniej w Polsce miał dać awans Polakom, a dał radość Amerykanom i Rosjanom, którzy notabene nas ograli więc należał im się wyjazd do Brazylii. Obie reprezentacje zaczęły słabo Ligę Światową. Obie wystawiły młode składy. Obie też miały skuteczny finisz. Obie pokazały, że mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna. Polacy świetnie zaczęli od zwycięstw z Brazylią i Włochami, ale skończyli fatalnie. Zagra tam jeszcze Brazylia, Francja i Serbia, czyli potęgi siatkarskie. Miejsce Polaków zajęli Kanadyjczycy pod wodzą Antigi... Były selekcjoner naszej kadry pojedzie na finały z nową, ciekawą reprezentacją, a naszym zostaną treningi aż do ME...

 

NIE TAK TO MIAŁO WYGLĄDAĆ W TEJ LIDZE ŚWIATOWEJ...

 

   W tej Lidze Światowej mentalnie z pewnością zbudowali się Rosjanie i Amerykanie. Siła mentalna Amerykanów jest znana od zawsze i to im przynosi sukcesy. Nieważne jak zaczną, nieważne, że często na początku im nie idzie i przegrywają, ale oni jak już mają nóż na gardle to zaczynają grać. Świetnie sobie radzą z presją. Już drugi raz w krótkim czasie się przekonaliśmy o tym. Rok temu Rio i wielkie nadzieje. Tam Amerykanie w grupie nie grali świetnie, ale przyszedł ćwierćfinał i zmietli naszych z parkietu. Wtedy kiedy przyszedł mecz najważniejszy oni pokazali klasę. Nasz zespół bił wszystkich w grupie i wydawało się, ze jak nie teraz to kiedy. Wydawalo się, że w końcu będzie półfinał Igrzysk Olimpijskich i zostanie przełamana klątwa. Polacy byli w świetnej formie i z sukcesami, ale w tym najważniejszym dniu zawiedli. Presja to woda na młyn na Amerykanów. Ich nigdy nie można skreślać! Oni mentalnie są potwornie silni i potrafią się podnieść, zebrać i zagrać wtedy kiedy trzeba świetne spotkanie. Nieważne w jakim składzie i z jakimi kłopotami. Oni to mają już w sobie po prostu. To widać w ich oczach, widać, że są drużyną. Rozmawiają, wspierają się, śmieją. Reagują na wydarzenia na parkiecie.

   Rosjanie też zasłużyli na szacunek. Przyjeżdżali do Polski z dwoma zwycięstwami w tegorocznej Lidze Światowej! Na polskiej ziemi wygrali jednak wszystkie trzy spotkania i razem z ekipą USA świętują awans. Wielkiej szansy nie wykorzystali dzielni Bułgarzy. Oni jak wygrywali to 3:2. Przekonali się o tym też chłopcy De Giorgiego. I niestety przegrali z Argentyńczykami i tym samym to Amerykanie awansowali. Amerykanie musieli wygrać z nami za 3 punkty i tego dokonali. Mieli najlepszy bilans setów spośród ekip, które wygrały 4 spotkania. Za to jak dzielnie walczyli na koniec LŚ należało im się to.

    A teraz jak na tym tle wypadli nasi chłopcy?... Rosjanie i Amerykanie zaczęli słabo, ale skończyli z awansem. Polacy zaczęli świetnie, bo od zwycięstwa z Brazylią na ich terenie i od pokonania Włochów. Potem jednak przytrafiły się porażki z Iranem i Bułgarią, które nie powinny się przytrafić. Porażka z Brazylią była wkalkulowana. Zwycięstwo z Kanadą po słabej grze też nie dawało powodów do optymizmu. Wszystko jednak było w rękach Polaków na turnieju w Polsce. Młody skład Rosji obnażył wszystkie słabości i bolączki naszej ekipy. Zwycięstwo z Iranem szybkie i gładkie dało jakieś tam nadzieje przed spotkaniem z USA. Przy takiej grze jednak i tylu błędach to się nie mogło udać...

   Liga Światowa zakończyła się porażką. Teraz sztab szkoleniowy i nowy trener będą szukać przyczyn tej klęski. Eksperci bronili chłopców, że są w ciężkim treningu i nie mają świeżości. Oni jednak mówili, że fizycznie byli dobrze przygotowani. Nie byli kompletnie w formie i to było widać. Nie miał kto tego zespołu pociągnąć. Nie było takiego ducha drużyny tylko zrywy. Po tych zrywach znów wracały szkolne błędy i marazm. Przy tej dyspozycji wczoraj i tak dali z siebie wszystko. To nie wystarczyło niestety. Wygrany pierwszy set po świetnych zagrywkach Bieńka. Mocnej zagrywki nam bardzo brakowało w tej Lidze Światowej. Amerykanie pokazali jak się zagrywa. W pierwszym secie nie siedziała im zagrywka i popełniali mnóstwo błędów. Dzięki temu dostarczali punkty za darmo. W drugim secie poprawili się i naszym nie pomógł wygrany pierwszy set. Wyglądali fatalnie... Lemański na środku był wręcz ośmieszany, ale to młody chłopak i dostał lekcję gry od środkowego USA. Konarski się słaniał na nogach... Jedynie Kubiak próbował poderwać chłopców do gry, bo to akurat bardzo fajny chłopak i z charakterem. Robił co mógł, ale reszta nie pomagała... Bartosz Kurek jest cieniem siebie. Ja bym go na parkiet nie wpuszczał! Tym bardziej na spotkanie z USA... On przecież zawalił ćwierćfinał w Rio w spotkaniu z Jankesami. Tam na nim miał spoczywać ciężar w ataku i zagrywce. Nie poradził sobie z presją i chciał nawet zakończyć karierę. Czuł, że jest słaby mentalnie, bo niestety jest. Nie ma tak mocnej psychiki jak Kubiak. Nasi wyglądali przy Amerykanach też przecież młodych jak uczniaki. Wystraszeni, niepewni swojej gry. Jakoś się zebrali w trzecim secie, ale tutaj pomogła silna zagrywka Amerykanów i tak jak Bieniek zakończył pierwszego seta tak w trzecim dwie silne zagrywki i 1:2... Pamiętajmy, że nasi mogli wygrać nawet 3:2, a Amerykanie musieli 3:1, żeby w ogóle marzyć o awansie... Po przegranym pierwszym secie musieli każdy następny wygrać. Walczyli w każdym o życie. Czwarty set to już cierpienie Polaków i agonia. Starali się, walczyli, ale seria błędów i Amerykanie odskoczyli.

   Niby Liga Światowa nie była celem samym w sobie... Niby chłopcy przygotowują się do Mistrzostw Europy, gdzie nie zdobycie medalu będzie z pewnością klęską dla nowego trenera. Mi osobiście ten De Giorgi się jakoś nie widzi. Antiga jaki był taki był i nie udało mu się w ćwierćfinale IO w Rio zbudować mentalnie chłopaków. Czy to była jego wina? Oni sami muszą sobie radzić z presją i oczekiwaniami. Po tylu sukcesach od tej drużyny zawsze będzie się wymagać wygrywania i medali. Antiga żyje z drużyną i widać, że jest blisko. De Giorgi jakiś taki smutny jest i tak biernie się po prostu przygląda. Prawdziwym testem będzie dla niego mecz otwarcia z Serbami, którzy są piekielnie mocni. W tamtym roku wygrali Ligę Światową. W tym też grają świetnie. Oni nie przestraszą się Stadionu Narodowego. Jeżeli nasi przegrają to Serbia awansuje do ćwierćfinału, a nasi będą grać w barażach o ćwierćfinał. Jeszcze jest Estonia i Finlandia w tej grupie naszej, ale porażka z ekipami tego formatu to będzie blamaż! Tłumaczenie, że Liga Światowa to poligon doświadczalny jest słabe. Przecież Rosjanie i Amerykanie mieli młody skład, a pokazali jak się gra. My mieliśmy wszystkich, ale bez formy. Porażki niestety zostają w głowach i mentalnie nie jest to dobre. Wygrać jak nie idzie i jak jest słaba forma to buduje dopiero. Wyglądało to źle naprawdę. Słabe przyjęcie zagrywki, słaba gra środkowych, słaba skuteczność ataku, lekka zagrywka, bez bloku praktycznie... Bez tych składowych nie da się wygrać spotkania z mocniejszym przeciwnikiem. Jest bardzo dużo do poprawy, ale jest czas. W zasadzie to wszystko jest do poprawy i trener będzie miał bardzo dużo czasu teraz na przygotowanie do ME. Sprawdzian będzie na Memoriale Wagnera z Kanadą, Francją i Serbią i dopiero wtedy zobaczymy jak to wygląda. O wystepie w LŚ w tym roku trzeba jak najszybciej zapomnieć, bo to było cierpienie chłopców, a nie radość z gry. A z Amerykanami mieli właśnie czerpać radość z gry w siatkówkę. Łatwo powiedzieć jak byli rozbijani, słabi fizycznie, a co za tym idzie i mentalnie...

 

   PRESJA

 

   Wielu sportowców powtarza jak mantrę, że przy tak wyrównanym poziomie, przygotowaniu fizycznym na najwyższym poziomie decyduje głowa, czyli przygotowanie mentalne i dyspozycja dnia. Siła fizyczna to już nie wszystko. Jak radzić sobie z presją pokazali Amerykanie. Oni byli wczoraj pod ścianą. Na dodatek przegrali pierwszego seta w którym popełniali masę błędów. Nie załamali się i kolejne trzy sety wygrali. Pokazali potężną siłę mentalną w przeciwieństwie do Polaków. My musieliśmy ten mecz tylko wygrać, a oni wygrać 3:1 i jeszcze czekać co zrobią Bułgarzy! A nasi wygrywają pierwszego seta, a na drugi wychodzą jakby go przegrali... Teoretycznie powinni być napędzeni i grać swoje. Amerykanie nie przejęli się porażką w pierwszym secie, zaczęli lepiej zagrywać, popełniać mniej błędów. Czuli się silniejsi, bo wiedzieli, że porażka w secie otwarcia to nie zasługa świetnej gry Polaków, ale ich błędów własnych. Pewnie dlatego nasi czuli, że są słabsi i w drugim secie wcale nie rzucili się na Amerykanów. To świadczyło o tym, że nie czują się pewnie na parkiecie. Przykro było patrzeć na Kurka, który ma chyba już kompleks USA. Demony Rio przed oczami... A Amerykanie spokojnie rozmawiali sobie, decydowali o następnej akcji. Widać było pewność siebie i że wiedzą co mają grać. Nasi grali jak taki zespół średniaków, który od czasu do czasu zaskoczy czymś pozytywnym, fajnym, ale brakuje stabilizacji, rytmu, pewności siebie...

   Przypomniało mi to mecz otwarcia naszej młodzieżówki... Oni sobie też nie poradzili z presją, oczekiwaniami. Również nie tworzyli drużyny. Nie mieli też lidera, który pozwoli uwierzyć całej drużynie w sukces. Wczoraj starał się bardzo Kubiak. Konarski jak sam mówił więcej przeszkadzał. To było za mało niestety. Muzaj, który wszedł z ławki popełniał katastrofalne błędy... Nie miał kto tego pociągnąć. Totalny marazm, zagubienie... Tłumaczono się tym, że są przemęczeni treningami, ale sami zawodnicy mówili, że fizycznie się dobrze czuli. Odstawali jednak i od Rosjan i od USA. Coś jak młodzieżowcy, którzy motorycznie nie dorównywali Słowakom... I tu i tu była presja i w obu przypadkach drużyny sobie nie poradziły. Przecież siatkarze prowadzili w setach 1:0. Wystarczyło wygrać jeszcze jednego seta tylko... Dlaczego jednego? Bo Amerykanie przegrywając dwa sety nie mieli już żadnych szans na awans i by opadły im skrzydła może... Młodzieżówka też zaczęła rewelacyjnie, ale to okazało się był łabędzi śpiew. Takie polskie Hurra! Pospolite ruszenie, a mecz trwa 90 minut przecież. Mecz siatkarski gra się do trzech wygranych setów. Dużo analogii wychwyciłem pomiędzy tymi dwiema drużynami. Jak nie idzie to po prostu nie idzie. Jak wszyscy są w podobnej formie to nie ma kto wzmocnić morale drużyny i zaczyna się spuszczanie głów... Chcesz, a nie wychodzi. Zabrakło za dużo elementów siatkarskiego rzemiosła... I też ani młodzieżówka ani siatkarze nie umieli się cieszyć z gry i nie poradzili sobie z presją. Niestety fizycznie też nie. A jak brakuje sił to i głowa nie pracuje pozytywnie. Musiało się to skończyć katastrofą niestety...

   Dziś właśnie młodzieżówka zagra mecz o wszystko z obrońcami tytułu Szwedami i ponownie jak w przypadku siatkarzy można liczyć tylko na cud i na emocje. Podobnie zdziwię się jak z taką grą jak ze Słowakami poradzą sobie ze Szwedami. Formy przez 3 dni nie zbudujesz, a Szwedzi są z pewnością dobrze przygotowani do turnieju i pierwszy mecz zagrali na remis. Jedna drużyna z drugiego miejsca awansuje, a to może dać 7 punktów. Oby nasi zagrali po prostu dynamiczniej, żwawiej i lepiej. Z ikrą, mądrością i organizacją gry. Szwedzi nie pozwolą w ataku na tyle co Słowacy, którzy się błędów w obronie nie ustrzegli... Siatkarze cierpieli wczoraj i zobaczymy czy chłopcy Dorny też nie będą cierpieć...

 

Mecz o wszystko z USA... Powtórka z Rio?
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: polska   siatkówka   usa   iran  
18 czerwca 2017, 00:03

   I znów Ci Amerykanie... Mamy świeżo w pamięci Igrzyska Olimpijskie w Rio i lanie jakie nam sprawili pozbawiając naszych chłopców szans walki o medale... Wtedy nawet brody nie pomogły naszym takie modne obecnie. Amerykanie byli pięknie ogoleni i być może dzięki temu bardziej aerodynamiczni i opływowi. Dziś Irańczycy mieli brody, a nasi nie i gładko sobie poradzili w spotkaniu, który musieli wygrać, żeby marzyć o awansie do najlepszej szóstki Ligi Światowej w obecnym sezonie. Jutro już tak lekko nie będzie niestety i czeka Polaków naprawdę ciężki bój i weryfikacja obecnej formy, której szczyt ma przyjść na Mistrzostwa Europy rozgrywane w Polsce.

 

LIGA ŚWIATOWA NIE JEST PRIORYTETEM W TYM SEZONIE

 

   Wszyscy to powtarzają jak mantrę, że Finał Ligi Światowej nie jest najważniejszym celem w tym sezonie. Oczywiście, że nie jest, bo najważniejsza impreza to Mistrzostwa Europy rozgrywane w Polsce. Tam ma przyjść szczyt formy i tam siatkarze przed własną publicznością mają walczyć o medale. Zmazać plamę z nieudanych Igrzysk w Rio kiedy to oczekiwania były tak wielkie i marzono nawet o złotym medalu. Amerykanie jednak utarli skutecznie nosa naszym chłopcom w ćwierćfinale. W najważniejszym spotkaniu turnieju, bo dającym przepustkę do walki o medale.

   I jutro znów Amerykanie mogą nam zabrać awans do finałowej szóstki. Mają inny skład i odmłodzony. Fatalnie zaczęli te rozgrywki Ligi Światowej od porażek, ale złapali swój rytm i z Iranem jak i Rosją pokazali, że są nadal mocni. Przyświeca im maksyma, że prawdziwego faceta poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna. Identycznie było w Rio gdzie mieli swoje problemy, ale wtedy kiedy trzeba było wygrywać pokazali klasę. O tym boleśnie się przekonali nasi reprezentanci. W tej edycji Ligi Światowej - co ciekawe - powtarza się historia z Rio. Nasi zaczęli od dwóch zwycięstw, a Amerykanie od trzech porażek... Na dzień dzisiejszy oni prezentują się lepiej i im z pewnością zależy na awansie do finałowej szóstki co wydawało się już niemożliwe. Złapali dobrą formę i wygrywają mecz za meczem. Dzisiejsza porażka z Rosją nie przekresliła ich szans, a przybliżyła Rosję do awansu. Wszystko się rozstrzygnie jutro na parkiecie w Łodzi. Obie ekipy słabo zaczęły Ligę Światową. Rosjanie też mają odmłodzony skład, ale nie przeszkodziło im to wygrać i z USA po pięciosetowym boju oraz zbić naszych na kwaśne jabłko. Smutna to by była historia jakby i Rosja i USA jutro cieszyły się z awansu do Finału Ligi Światowej kosztem naszej reprezentacji i na naszym parkiecie w Polsce. Taki scenariusz jest jednak wielce prawdopodobny po tym jak obie reprezentacje grają w Polsce. Wszystko mają jutro w swoich rękach.

   A jak wyglądamy my? Zaczęliśmy dobrze, bo od dwóch zwycięstw, a potem było już tylko gorzej... Porażka z Brazylią nie bolała, bo to gospodarze turnieju finałowego i jedni z głównych faworytów do zwycięstwa. Jednak porażki z Bułgarią czy Iranem oraz Rosją już zabolały. Szczególnie ich styl... Wiadomo, że jest nowy trener i że chłopcy ciężko trenują przed Mistrzostwami Europy, ale Francja czy Serbia też zagrają na tych mistrzostwach, a mają już zapewniony awans do Finału Ligi Światowej. U nas tłumaczy się to treningiem mocnym i brakiem świeżości. Porażki odniesione w słabym stylu nie budują morale zespołu. Dzisiejsze zwycięstwo z Iranem nic nie zmienia. Weryfikacja nastąpi jutro w meczu z USA. Takie zwycięstwo by dużo dało tym chłopakom i nowemu trenerowi. Awans do finału Ligi Światowej pozwala na rozegranie jeszcze kilku spotkań ze światową czołówką. Lepiej jest sprawdzać ten zespół w meczach niż na treningach. Można wiele rzeczy czy ustawień czy zawodników przetestować. Jeżeli to się nie uda to zostanie tylko trening i trzy mecze na Memoriale Wagnera przed Mistrzostwami Europy. Tam rywalami będą Francja, Serbia i Kanada. Francja i Serbia będą głównymi faworytami Mistrzostw Europy tak jak i Polska. WIelki sukces ma szansę odnieść Belgia i kosztem naszych zameldować się w Brazylii. W zasadzie to już mają zapewniony awans. Nawet jutro przy poraźce z Francją mają bardzo korzystny bilans setów. I z czterema zwycięstwami mogą awansować. Nie poddali się też jeszcze Bułgarzy. Ostatni dzień rozgrywek grupowych będzie jutro bardzo ciekawy i mam nadzieję, że nasi jeżeli nawet przegrają z USA to zagrają więcej niż tylko trzy sety jak w Rio. Amerykanie takich błędów jak dziś Irańczycy popełniać nie będą... Osobiście zdziwię się bardzo jak nasi wygrają jutro przy obecnej formie. Amerykanów jak widać nigdy nie można skreślać, bo oni potrafią złapać właściwy rytm w odpowiednim czasie. Pokazali już to nie raz. Oby nie było takie lanie jak w Rio... Dobrze, że Jankesi nie biorą udziału w ME... Nieważne czy mają obecnie słabszy skład tak jak i Rosjanie mają młodzież. Są nowi i widać, że wcale nie gorsi.

   Także jutro pierwsza poważna próba mentalna przed chłopcami nowego trenera naszej kadry. Zobaczymy jak sobie będą radzić w obecnej formie. Amerykanie są z pewnością w lepszej, ale lekko podmęczeni po dzisiejszym spotkaniu z Rosją będą. Tylko w tym można upatrywać jakiejś szansy, że nie dadzą rady fizycznie, a nasi będą mieli świetny dzień jutro. Pożyjemy, zobaczymy... Będzie się działo w Łodzi!

 

Falstart młodzieżówki w Lublinie... Słowacy...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: polska   piłka nożna   słowacja   euro u-21  
17 czerwca 2017, 16:03

   Największa impreza w tym roku w Polsce zaczęła się bardzo niemiło dla młodzieżowej reprezentacji. Miałem wrażenie, że niektórzy już dopisywali trzy punkty za spotkanie ze Słowacją. Zapomnieli jednak, że to nie jest dorosła reprezentacja, która idzie przez eliminacje do MŚ jak burza. Bezpośrednie zaplecze seniorskiej reprezentacji zaprezentowało się na tle Słowacji słabo, a przecież jeszcze mecze z obrońcami tytułu Szwedami i uznawanymi za faworytów grupy Anglikami... Dopóki piłka w grze to wszystko jest możliwe, ale nie widzę tego. Trzeba być naprawdę bujającym w obłokach marzycielem, żeby wierzyć w pokonanie Szwedów i Anglików...

 

STARE DEMONY REPREZENTACJI SPRZED ERY NAWAŁKI

 

   Nie tak miało być... Jak to powiedział Andrzej Iwan, że obudziły się stare demony. Wszyscy pamiętamy jak dorosła reprezentacja startowała na ME czy MŚ i zawsze nadzieje kończyły się po pierwszym przegranym spotkaniu...

Pierwszy mecz otwarcia po zwycięstwo albo przynajmniej remis, drugi o wszystko, a trzeci o honor. Kto nie pamięta meczu z Koreą Południową czy spotkania z Ekwadorem... Mieliśmy niby szczęście, że w pierwszych spotkaniach trafialiśmy na słabszy zespół, który trzeba było ograć. Pamiętamy też Grecję na ME w Polsce i na Ukrainie. Te demony odpędził Nawałka wygrywając rok temu na ME we Francji zgodnie z planem Irlandię Północną. W takim turnieju nie można przegrać pierwszego spotkania. Wczoraj wszystko się przypomniało... Tak grała dorosła reprezentacja sprzed ery Nawałki. Tak jakby nie wiedzieli co mają grać. Nie było drużyny. Nie było monolitu, szybkości, dynamiki. Nie było dobrej organizacji gry. Nasi zawodnicy byli też słabsi technicznie. To przecież była tylko Słowacja, czyli taki kopciuszek w naszej grupie. Mam wizję spotkań naszej dorosłej reprezentacji na turniejach mistrzowskich. Pierwszy mecz przegrany,a teraz przecież na drodze staje Szwecja... Obawiam się, że dobrze nie będzie. Szwedzi po pierwszym zremisowanym spotkaniu muszą wygrać. Pamiętajmy, że awansuje bezpośrednio tylko zwycięzca grupy i jeden zespół z trzech grup z drugiego miejsca do półfinałów. Po tym co chłopcy Dorny zaprezentowali w pierwszym spotkaniu ja tego nie widzę. Niezły ból głowy ma selekcjoner jak zestawić jedenastkę w następnym spotkaniu... Nie zazdroszczę. Trzeba postawić na tych w najlepszej dyspozycji i tych, którzy grali regularnie w klubach. Nie ma nic do stracenia już... Za dużo zawodników zawiodło.

 

SŁOWACJA POKAZAŁA MOC!!!

 

   Kto by się tego spodziewał po strzeleniu bramki już w pierwszej minucie przez Lipskiego. Zaczęło się fantastycznie. Chłopcy zaczęli na euforii i wydawało się, że będzie miło, spokojnie. Słowacy zainkasują z trzy bramki i nadzieje na półfinał zostaną rozbudzone. Przeciwnicy jednak nie spuścili głow, nie wystraszyli się tego, że grają pierwszy mecz z gospodarzem turnieju. Jest to bardzo trudne, bo przecież kibice pomagają jako dwunasty zawodnik i często też arbiter spotkania... Wielu fauli Polaków nie gwizdał na Słowakach i pomylił się dając żółtą kartkę zawodnikowi, który nie faulował. Powinna ta kartka zostać cofnięta, bo faulował jego kolega. Komentatorzy tego nie wychwycili czym byłem zaskoczony. Widocznie byli przerażeni, że młodzieżówka gra tak słabo... Marzyliśmy pewnie, żeby Polacy grali właśnie tak jak Słowacy. Pamiętajmy jednak, że oni wyeliminowali Holandię z tych mistrzostw. Nikomu nie trzeba chyba tłumaczyć jak wygląda szkolenie młodzieży w Holandii... Świetnie to ujął trener Słowaków mówiąc, że oni w eliminacjach przegrywali z Pomarańczowymi 0:2 i wygrali 4:2. Takie zwycięstwa w meczach o stawkę i punkty kształtują morale drużyny. To było widać wczoraj na boisku w Lublinie. Słowacy pokazali charakter. Przegrywać w pierwszej minucie spotkania z gospodarzami turnieju i się podnieść! To świadczyło o tym, że czują się mocni. Po tej bramce przejęli inicjatywę, zdominowali środek pola. Ten malutki "Terminator" biegał chyba na bateriach Duracell. On przez całe spotkanie zachował szybkość i dynamikę. Był dosłownie wszędzie i przykro było patrzeć jak jest arogancki w dryblingu... Prowadził grę Słowaków. Typowy dojrzały playmaker. Po tym spotkaniu wielu menedżerów zgłosi się do niego zapewne. Olbrzymi talent...

   Słowacy byli lepsi technicznie, zgrani ze sobą, lepsi mentalnie, szybsi, lepiej się ustawiający, dynamiczni. Naprawdę miło się patrzało jak grają. Grali swoje po utracie pierwszej bramki i czuli, że są lepsi i kontrolują spotkanie. Dość szybko wyrównali po makabrycznych błędach polskiej defensywy. Ta piłka nie miała prawa się znaleźć pod nogami zawodnika, który strzelił bramkę. Nasi ustawiali się za daleko od przeciwników, pozwalali im na zbyt wiele. Nie mieliśmy pomocników. Bardzo źle kryli chłopcy Dorny. Słowacy czuli się coraz pewniej na boisku. Czuli, że są szybsi i że mają kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Kapustka doznał kontuzji, a to na nim miała się opierać kreatywność w ataku i tworzenie sytuacji. Linetty też miał być dużym wsparciem dla tej reprezentacji... W drugiej połowie Polacy mieli swoje sytuacje i mogli ten mecz wygrać będąc słabszą drużyną. To jest właśnie piłka nożna i piękno tego sportu. Słabsza drużyna może wygrać spotkanie. To nie łyżwiarstwo figurowe i nie przyznaje się ocen za styl. Jednak jak nie idzie, nie ma ducha walki w drużynie to i nie wykorzystuje się stuprocentowych okazji... Trzeba szczerze przyznać, że Słowacy byli świetnie przygotowani motorycznie i technicznie. To oni tworzyli drużynę i zasłużenie wygrali. Kwintesencją nieporadności chłopców Dorny była bramka na 2:1! Dwa podania z własnej połowy i wymanewrowana połowa polskiego zespołu. Do tego przewracający się Bednarek i nieszczęście gotowe... Przykro było na to patrzeć. I tak z taką grą Polacy mogli o dziwo wygrać. Przecież sytuacja sam na sam Stępińskiego powinna się zakończyć bramką... Do ataku nasi ruszyli dopiero przy stanie 1:2. Wtedy okazję miał Linetty i zwycięstwo przypieczętował genialną paradą bramkarz Słowaków. To była obrona meczu... Słowacy byli lepsi i szczęście wtedy pomaga też. Naszym jak nie szło tak nie szło do końca... Nasz bramkarz dostosował się do poziomu gry kolegów z boiska i też raził niepewnością i nieporadnością... Trzeba kibicować Słowakom dalej, bo fajnie się zaprezentowali na tle naszej ekipy i mogą namieszać w tej grupie. Ciekawy jestem jak to będzie wyglądać na tle silnej ekipy Anglii. Nasi za bardzo Słowakom nie przeszkadzali, a z Anglikami będzie całkiem inaczej. Anglicy muszą ten mecz wygrać, a Słowacy nie. Mają już przecież 3 punkty.


DLACZEGO EKIPA DORNY ZAPREZENTOWAŁA SIĘ TAK FATALNIE???

 

   Trenera Dornę czeka teraz dużo analizy materiałów po tym meczu i ból głowy jak zestawić jedenastkę na mecz ze Szwecją. Najbardziej podobała mi się wypowiedź Kapustki po tym spotkaniu. On nie owijał w bawełnę i przyznał, że Słowacy wygrali zasłużenie, bo dominowali w każdej strefie na boisku. Reszta piłkarzy zasłaniała się tym, że przecież mieliśmy okazje i można było ten mecz nawet wygrać. Byłoby to jednak niesprawiedliwe dla naszych południowych sąsiadów.

   Pierwszy mecz jest zawsze trudny na takim turnieju. Jest dużo niewiadomych jak zaprezentuje się drużyna. Porażka w pierwszym meczu praktycznie przekreśla szanse na wyjście z grupy. Dlatego tego pierwszego spotkania przegrać nie można! Nasi nie grali eliminacjach, a wtedy ciężko jest sprawdzić drużynę w meczu o stawkę. Mecze towarzyskie to nie to samo. Słowacy grali eliminacje i to było widać, że tworzą drużynę, która wie co ma grać i jak. Nasi niestety wyglądali trochę jakby grali w tym zestawieniu pierwszy raz. Pamiętajmy też, że ostatnie dwa spotkania towarzyskie z Włochami i Czechami nasi przegrali. To też mentalnie nie pomaga.

   Tragicznie zagrała linia pomocy całkowicie zdominowana przez Słowaków i tego niezniszczalnego "Terminatora"... Hurraoptymistyczne zapowiedzi tonował Tomek Łapiński mówiąc, że obawia się środka defensywy i środka pomocy. Grali tam zawodnicy, którzy ostatnimi czasy nie grali regularnie w swoich klubach. I to się potwierdziło. Nie mieli rytmu meczowego... Gierki na treningu to nie to samo. U Słowaków np. bramkarz nie grał od grudnia, ale nie przeszkodziło mu to być silną postacią swojej ekipy i pomóc wydatnie kolegom w zwycięstwie.

   Nie było też ducha tej drużyny. Słowacy się napędzali, ich bramkarz był wniebowzięty udaną paradą. Nasi grali jakby obok siebie. Zamyśleni, spuszczający głowy. Ta drużyna nie miała charakteru niestety. Nie tworzyła też monolitu. Nikt nie dał bodźca tej drużynie. Nie widziałem tam jakiegoś wojownika. Kapustka wolał już nawet nie grać w drugiej połowie jak zobaczył jak prezentują się koledzy. Boniek nie miał zachwyconej miny, a przecież nawet sędzia starał się jak mógł nam pomóc nie gwiżdżąc niektórych fauli naszych... Nasi wyglądali jakby byli nieprzygotowani fizycznie dobrze do tego spotkania. Niepewni siebie, mało dynamiczni. Wątpię, żeby jakiś zagraniczny menedżer wpisał sobie do kajetu jakieś nazwisko naszego gracza... Niby mieliśmy nazwiska, ale piłka nożna to gra zespołowa. Indywidualności mogą odmienić losy meczu, ale drużyna musi pomóc w tym.

   Z braku dobrej organizacji gry i braku dynamiki, motoryki i szybkości nasi popełniali sporo błędów. Nie kryli niekiedy wcale jak przy straconych dwóch bramkach. Zagubieni we mgle i to nie był stres tym, że grają u siebie i że turniej jest w Polsce. Jako drużyna byli słabo przygotowani. Selekcjoner ma o tyle trudną sytuację, że dostaje zawodników na zgrupowanie. Ci zawodnicy przyjeżdżają w różnej formie. Niektórzy po długich przerwach i zawsze jest ryzyko wystawienia takiego zawodnika nawet jeżeli ma nazwisko... Niestety z taką pomocą to my nic nie zrobimy Szwedom. Jeszcze jak nie zagra Kapustka, który może zawsze zrobić coś ekstra nawet w słabszej dyspozycji to nie mamy czego szukać już na tych ME...

   Co może zmienić trener przed meczem ze Szwedami? Wymienić słabe ogniwa, bo ten skład nie spełnił oczekiwań. Szybkości, dynamiki i motoryki już nie poprawi. Trzeba dać szansę tym, którzy grali regularnie w klubach. Zobaczymy jak będzie różnica fizyczna w starciu ze Szwedami. Pamiętajmy, że i Szwedzi i Anglicy cechują się świetnym przygotowaniem fizycznym. Jakoś marnie to widzę, ale jak rzekł Tomek Łapiński ten turniej to szansa na pokazanie się poszczególnym zawodnikom. Szansa na znalezienie lepszego klubu. I chyba tak trzeba będzie patrzeć na to. Jeżeli odstawaliśmy od Słowaków to co dopiero będzie na tle obrońców tytułu Szwedów. Szwedzi charakteryzują się świetną organizacją gry w defensywie i siłą fizyczną. Możemy nawet nie mieć tyle sytuacji co ze Słowacją, a każdą trzeba będzie wykorzystać. Przez 70 godzin niewiele da się poprawić. Można zrobić roszady w składzie i liczyć na cud. Liczyć, że chłopcy będą wyglądać lepiej motorycznie, bo bez tego nie da się wygrać ze Szwedami. Trzeba biegać jak mały "Terminator"...

   Cuda w sporcie się zdarzają i to jest piękne... Oby to nie był "Potop Szwedzi"... Po wczorajszym spotkaniu ciężko szukać powodów do optymizmu... Jakby udało się jakimś cudem wygrać to zawsze chłopcy by mieli trzy punkty na koncie. Nawet jakby potem przegrali ze Szwecją i Anglią to nadzieje by były do ostatniego spotkania. W tym wypadku mecz z Anglią może być już tylko ważny dla "Dumnych Synów Albionu".

 

 

Saneczkarstwo : Mój tekst z ig24.pl
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: saneczkarstwo   puchar świata  
17 czerwca 2017, 12:35

Saneczkarstwo – PŚ w Park City: Repilov wygrywa jedynki. Nasi przyzwoicie.

Marcin Jaskuła,