Archiwum 11 lipca 2016


Grecka tragedia Francuzów...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: piłka nożna   sport   euro 2016  
11 lipca 2016, 00:12

   Piękną historię napisali Portugalczycy. Do mistrzostwa doprowadził ich Grek Fernando Santos w odkupieniu win za to, że w 2004 roku to właśnie Grecy popsuli święto Portugalczykom i zabrali im niespodziewanie tytuł. Wtedy była to wielka sensacja, bo Grecy grali tak samo defensywnie jak na EURO 2016 Portugalia. 12 lat czekała Portugalia, żeby zmazać plamę z tamtego finału przed własną publicznością. Wzięli na trenera Greka, który nie przegrał kolejnych 13 spotkań z tą ekipą. To nie przypadek. Portugalczycy jako wspaniali technicy zawsze grali pięknie dla oka i ofensywnie, a pod wodzą Santosa zmienili styl gry, który dał im największy sukces w historii. Złośliwi powiedzą, że z 7 spotkań na EURO wygrali tylko raz w regulaminowym czasie gry, ale też nie przegrali żadnego spotkania. Taka była ich taktyka i przyniosła upragniony sukces. To nie ich wina, że wyszli z grupy remisując 3 spotkania, ale wina UEFA i Platiniego, który zrobił mistrzostwa na 24 zespoły, a ponoć był pomysł i może wciąż jest na 32. Oczywiście jak zawsze chodziło o pieniądze. Obiecał federacjom więcej pieniędzy, ale ich nie miał więc dał tym samym szansę na awans takich zespołów na EURO jak Albania czy Irlandia Północna. System sprawił, że Portugalia nie dość, że wyszła z grupy nie wygrywając spotkania to jeszcze miała łatwiejszą drabinkę. Pokonali Chorwatów nie oddając celnego strzału przez 90 minut, pokonała Polskę po karnych. Z Walią geniusz Ronaldo sprawił, że zakończyli to po 90 minutach. Czy Polska mogła zagrać w finale? Pewnie, że tak. Dzisiaj jednak trzymałem kciuki za Portugalię jakby na przekór. Francuzi też nie mieli ciężkiej drogi do finału poza spotkaniem z Niemcami gdzie pomógł im sędzia bramkowy. Takich karnych się nie dyktuje. To ustawiło mecz, a Niemcy byli tego dnia wyjątkowo nieskuteczni i mieli w nogach spotkanie z Włochami, które dla mnie okazało się meczem na miarę wielkiego finału co też przeczuwałem w ostatnim poście. Dziś to Francja miała więcej sytuacji, ale to Eder strzelił złotą bramkę. Szczególnie kibicowałem Portugalczykom po zejściu ikony Ronaldo. Geniusz Santosa polegał na tym, że potrafił on to poustawiać i jego żołnierze przetrwali. Genialna była zmiana Edera. Wysoki napastnik wygrywał walkę w powietrzu, świetnie się zastawiał i odgrywał piłki. Nawet jego ręki sędzia nie widział, ale Koscielnego. Portugalczycy w dogrywce wyczuli szansę i lekko zaczęło pachnieć, że mogą coś zrobić. Strzał w poprzeczkę z wolnego, uderzenie głową po rzucie rożnym. Francuzi gaśli w oczach w dogrywce. Cała Francja pewnie płacze, a ja podziwiam Portugalczyków za niezłomność, wiarę we własną taktykę, umiejętności, wyszkolenie techniczne, wytrwałość, poświęcenie, wolę walki do końca. Większość świata pewnie chciała dziś widzieć Francuzów z pucharem, a tu psikus. Przypomnę, że trener Nawałka też zbudował świetną grę w defensywie i to samo zrobił Santos. Wygrywa się defensywą co pokazały te mistrzostwa. Napisali swoją piękną bajkę i w końcu Cristiano zdobył tytuł z reprezentacją nie grając od 26 minuty. Jemu też to zostało wynagrodzone, bo opuszczał boisko ze łzami w oczach i na noszach, że nie jest w stanie pomóc kolegom. Kuśtykał ile mógł po boisku na jednej nodze co pokazuje jak bardzo chciał. Dziwne mistrzostwa w dziwnej formule i dziwny triumfator, ale kto to będzie pamiętał. Liczy się tylko zwycięzca, a nie kto ile ma sytuacji w meczu, kto ma dłużej piłkę w posiadaniu. Liczy się taki strzał Edera, który znalazł drogę do siatki ku uciesze całej Portugalii i na przekór krytykom, że taki zespół nie zasługuje na ostateczny triumf. Grecy też nie zasługiwali i co. Taki jest futbol. Wygrali defensywą, walką, zespołowością. Taki miał pomysł na grę Santos i wypaliło i utarł noska Francuzikom.