Archiwum listopad 2017


ODWAGA, WIARA, AMBICJA, PASJA, ZAANGAŻOWANIE!...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: piłka nożna   lotto ekstraklasa  
27 listopada 2017, 15:12

   Takimi cechami jak w tytule wykazało się kilka zespołów z Lotto Ekstraklasy w ostatniej kolejce, która okazała się bardzo ciekawa. Mieliśmy kilka fajnych spotkań i sporo emocji. Nie zabrakło też jakości o co ciężko w wielu spotkaniach ekstraklasy. Ja jednak wychwyciłem bardzo wiele pozytywnych cech. Chodzi tu o cechy wolicjonalne, czyli walka do końca, wielka ambicja, zaangażowanie, wybieganie, serce do gry i pasja. To sprawia, że każdy mecz piłkarski bez względu na poziom techniczny zawodników będzie się oglądać z przyjemnością i napięciem. To sprowadza też kibiców na trybuny, którzy płacąc za bilety chcą zobaczyć swoją drużynę jak zostawia na boisku serce, płuca i daje jeszcze coś ekstra z "wątroby". Takie mecze mieliśmy w tej kolejce i są one świetną reklamą polskiej piłki klubowej, która niestety odstaje poziomem od reprezentacji. Kluby nie awansują do pucharów jesienią. To musi się zmienić! Szczególnie teraz jak w polskiej piłce jest naprawdę coraz lepiej. Mam nadzieję, że zajdą jakieś zmiany, bo przykro się patrzy jak nie ma żadnego przedstawiciela polskiej ekstraklasy w rozgrywkach europejskich jesienią... Niżej już upaść nie można... Dlatego cieszę się, że można obejrzeć takie spotkanie jak Korona - Legia, bo jak widać polskie drużyny jednak potrafią grać w piłkę. Latem pewnie jeszcze jest za wcześnie na taką formę, ale niestety ze względu na brak sukcesów polskich klubów zaczynają one eliminacje w pucharach bardzo wcześnie. Na taki ranking sobie polska liga zapracowała przez lata kiedy kluby odpadały szybko, a nawet dochodziło do blamażów... Trzeba jednak szukać pozytywów i takie znalazłem w tej kolejce.

 

CECHY WOLICJONALNE TO PODSTAWA W SPORCIE!

 

   Odwaga, wiara, pasja, zaangażowanie, ambicja, wola walki, serce oddane na boisku... To są niezbędne cechy do tego, żeby sportowiec czy zespół odnosił sukcesy. Ja to dostrzegłem właśnie w Lotto Ekstraklasie w tej kolejce. Nie w innych dyscyplinach, ale właśnie w tej na pozór szarej, ligowej polskiej kopanej. Trzeba się cieszyć z tego co się ma i braki w wyszkoleniu, technice nadrabiać cechami wolicjonalnymi. To wie spora grupa polskich trenerów i to wpaja swoim zawodnikom. Michał Probierz, Leszek Ojrzyński czy Maciej Bartoszek potrafią te cechy wpoić swoim zawodnikom, bo wiedzą, że to starcza na polską ekstraklasę. Trzeba zostawić płuca na boisku, grać do końca, walczyć do upadłego i to przyniesie efekty. Są oni też świetnymi motywatorami, a wtedy piłkarze grają lepiej pod ich wodzą. Wznoszą się dzięki mentalności na wyżyny. Przenoszą góry jak to się mówi. Dawno nie obserwowałem polskiej esktraklasy tak wnikliwie jak w tym sezonie. Oczywiście ciężko obejrzeć wiele spotkań od początku do końca, bo żadna to atrakcja, ale jak się trafi na takie spotkanie jak Korona Kielce z Legią Warszawa to się kanału nie przełącza! Na ten mecz sobie bardzo ostrzyłem apetyt i nie zawiodłem się. Zacznę może jednak od zespołów, które w jakiś sposób zrobiły na mnie wrażenie i chronologicznie od tego co zdarzyło się w piątek. Powiązane jest to oczywiście ze wszystkimi cechami z tytułu wpisu.

 

CRACOVIA PANY I MICHAŁ PROBIERZ!

 

   Kolejka zaczęła się w piątek i po poprzedniej ciężko było oczekiwać wrażeń wielkich. Na całe szczęście było co oglądać i czym się emocjonować. Ja zacznę od Cracovii. Od czasu przyjścia Michała Probierza "PASY" nie przegrywają. Na początku sezonu tam było bardzo ciężko i trener Probierz miał niemały orzech do zgryzienia. Wszystko tam wyglądało fatalnie, ale Michał poukładał to wszystko. To nie jest silny zespół. Nie jest to taki, który prowadzi grę, długo utrzymuje się przy piłce, gra miło dla oka. Będą walczyć o utrzymanie w tej ekstraklasie, ale wolą walki wyrwali już sporo cennych punktów! Tak właśnie jak w piątek czy niedawno na Zagłębiu Lubin. O to właśnie chodzi. Nie masz świetnych zawodników, ale tworzysz kolektyw i charakter zespołu. Cracovia w większości spotkań gra słabo, ale potrafi mieć momenty takie, że strzelają bramkę i utrzymują rezultat. Potrafią też odwrócić losy spotkania. W piątkowym meczu z Lechią Gdańsk byłem ciekawy postawy gości. Świetny skład, doświadczeni zawodnicy, reprezentanci Polski, piękny stadion. Czwarte miejsce w lidze w ostatnim sezonie... Wydawało się, że w tym powalczą o puchary europejskie, ale coś się zacięło. Wygrana w derbach z Arką i ostatnio z Wisłą Płock pokazały, że coś drgnęło. W Krakowie jednak to się nie potwierdziło. Piłkarsko Cracovia była słabsza, bo nie ma takiego potencjału, ale to można nadrobić w polskiej lidze i Michał Probierz to doskonale wie. Dwa razy meldował się przecież z Jagiellonią na podium w ekstraklasie! Można zrobić zespół, który zamiesza w czołówce! W Krakowie Probierz podjął się bardzo ciężkiego zadania, ale ugasił pożar, zażegnał kryzys i teraz "Pasy" punktują. Nie jest to piękny styl gry, ale skuteczny. Pamiętam jak mało mieli punktów na początku sezonu, a teraz mają tyle co sąsiedzi w tabeli i wrócili do gry o byt w ekstraklasie. Po cichutku robią swoje. Tak uczynili właśnie w piątek. Przegrywali 0:1 po kontrowersyjnej sytuacji, ale zdołali wyrównać. Końcówka spotkania była pod ich dyktando. Bramka wyrównująca dała wiarę w zwycięstwo i możliwość uradowania kibiców. W tym sezonie wygrali tylko raz na własnym boisku... Sytuacja z końcówki meczu jeszcze długo będzie szeroko komentowana czy tam była ręka i czy później był faul w polu karnym. Sędzia się wybronił z tego. Dla mnie podjął słuszną decyzję. Uznał, że ręka była przypadkowa i że w polu karnym po analizie video był jednak faul. Jestem tego samego zdania. W pierwszym momencie też myślałem, że nie ma faulu, ale tam jest jednak kontakt obrońcy z napastnikiem, który powoduje jego upadek. Napastnik oczywiście wykorzystał fakt, że nawinął obrońcę, ten wszedł wślizgiem i zostawił nogi z premedytacją, żeby wywalczyć rzut karny. Obrońca musi się jednak liczyć z tym, że interweniując wślizgiem w polu karnym musi trafić w piłkę, a nie w napastnika. Jak dla mnie napastnik wykazał się cwaniactwem boiskowym, wykorzystał sytuację, ale faul niestety był. Został zachaczony o but, a czy to spowodowało jego upadek to bez znaczenie. Liczy się kontakt. Oczywiście napastnik ryzykował "symulkę" i "padolino" wykonał, ale udało mu się osiągnąć cel! I właśnie to jest świetne podsumowanie gry Cracovii. Wola walki, cwaniactwo, momenty ważne w których strzelają bramkę. W piłce nie chodzi przecież o to ile masz posiadania piłki, ile sytuacji stworzonych, jaką przewagę na boisku, ale o to co w "sieci". Dlatego kibice na całym świecie kochają nieprzewidywalność futbolu. Losy spotkania mogą się odwrócić w ciągu kilku sekund. Jedno podanie, strzał, bramka i może być po meczu...

   Cracovia wygrała to spotkanie w którym emocje zaczęły się w zasadzie w ostatnich piętnastu minutach. Szacunek za to jak walczą, bo widać, że mają charakter. Wiedzą jakie problemy mieli na początku sezonu, a teraz ciężko ich pokonać! To wielka zasługa Michała Probierza. W tym zawodzie ważne jest też szczęście. Ważne jest też ta walka do końca i do upadłego póki sędzia nie gwizdnie po raz ostatni! Może być nawet 4:0, a wynik nie jest jeszcze przesądzony! Także drużyna Michała Probierza takimi zwycięstwami się buduje. Takie smakują najlepiej, bo pokazują charakter drużyny. Widać tam wiarę w to co robią, bo to przynosi punkty. Cracovia wróciła do gry dzięki Probierzowi. To jeden z najlepszych polskich trenerów co pokazał z Jagiellonią już. Teraz misję ma taką, żeby utrzymać "Pasy" w ekstraklasie póki co, ale tam z pewnością liczą na więcej. Czy jest możliwa walka w czołowej ósemce wiosną??? Śmiem wątpić, że to jest za mało jeszcze... Za mało jest jakości piłkarskiej.

   A Lechia? Dalej pod wodzą Owena nie widać tam wielkich postępów i jest to największe rozczarowanie jak na razie w tym sezonie. Nie grają na miarę potencjału i możliwości... Zamiast o mistrza walczą w dolnej połowie tabeli. Na ich plus można tylko zapisać wygrane derby z Arką w Gdynii. Czegoś tam brakuje, żeby ten zespół grał tak jak marzą kibice w Gdańsku... Tam właśnie charakteru coś brak...

 

GÓRNIK LIDEREM!!!

 

   Górnik Zabrze!!! Już znam na pamięć jedenastkę, a dlaczego? Bo trener w każdym spotkaniu w lidze wystawia taką samą. Wielu zastanawia się kiedy im zabraknie paliwa. Oni są jednak tak świetnie przygotowani do sezonu, że tam nie ma nawet kontuzji! Przygotowanie kondycyjne i fizyczne na poziomie Bundesligi! W każdym spotkaniu biegają więcej niż rywale ze względu na sposób gry. Nie mają dużego posiadania piłki, a wygrywają i to w jakim stylu! Ja jestem zachwycony jak patrzę na takich chłopaków jak Żurkowski, Kądzior czy Kurzawa. To jest prawdziwa drużyna. W piątek z Jagiellonią świetnie zagrał Koj. Kto słyszał w ogóle o tym chłopaku przed sezonem jak zresztą o wielu innych. "MŁODZI GNIEWNI" z Zabrza pokazują jak awansując z pierwszej ligi robią furorę w ekstraklasie. Przecież oni pod wodzą genialnego trenera Brosza, który słynie ze skromności i pokory pokonali u siebie Lecha, Legię i Jagiellonię! Nie mają zamiaru się zatrzymać. Kurzawa wrzuca tak piłki jak nikt inny w ekstraklasie! Angulo kończy prawie każdą akcję golem! Żurkowski rośnie na "króla środka pola"! Damian Kądzior to świetny walczak i już reprezentant Polski! Matuszek jest najstarszy z podstawowego składu i też daje radę. Do tego świetny młody bramkarz! Trener Brosz natomiast przypomina mi swoją pracowitością Adama Nawałkę. Najmłodsza drużyna w ekstraklasie i jest liderem! Wniosła taką świeżość... Kto by się tego spodziewał?! Kibice Górnika marzą o nawiązaniu do sukcesów sprzed wielu lat i taka drużyna się stworzyła! Tak się rodzą wielkie zespoły właśnie. Tak się rodzili "Gladiatorzy" Wenty czy siatkarze Lozano! Tak teraz np. reprezentacja skoczków. Sukcesy napędzają i kolejne zwycięstwa. Lipsk w niemieckiej ekstraklasie przecież z młodym składem sięgnął po wicemistrzostwo! Górnik też to może uczynić.

   W samych superlatywach można pisać o tej drużynie, która przecież wciąż robi postępy. Oni się jeszcze uczą. Na ich tle Jagiellonia, która świetnie gra na wyjazdach nie istniała od 20 minuty spotkania. Koncert grał Górnik i co ciekawe miał przewagę w posiadaniu piłki, a to się nie zdarzało. Gorzej zagrali ostatnio na Legii, ale szybko wrócili na dobre tory. Reakcja była prawidłowa. Tak reagują wielkie drużyny. Dla mnie oni przypominają mi jakiś zespół z Bundesligi. Ta intensywność gry, zaangażowanie, bieganie 90 minut po boisku i oni wciąż nie zwalniają i mają siłę. Żurkowski powiedział, że on nie ma zamiaru odpoczywać! Genialna postawa młodzieży z Zabrza. Co jest jeszcze ważne? Pokazują, że mają polski młody skład i rządzą w lidze. Mamy jednak talenty w polskiej piłce. Dopełnieniem jest tylko niesamowity Angulo z Hiszpanii. Prawdziwy golleador! Chłopaki z Zabrza nie narzekają, że grają za dużo, bo tak się gra w Europie właśnie. Co będzie wiosną tego nie wie nikt, ale włączając spotkanie Górnika, patrząc na szczelnie wypełnione trybuny to aż chce się oglądać spotkanie w telewizji. Nie jest to co prawda mecz Borussi z Schalke i 80 tysięcy kibiców, ale jak na polskie warunki to robi wrażenie. Śląsk jest spragniony wielkiej piłki i to widać. Fajnie, że Zabrzanie pokazują, że Ślązacy nie zginęli.

   Oczywiście wiadomo, że chłopaki mają wszystko co potrzeba, żeby być liderem tabeli. Doszło do tego też to, że potrafią się utrzymywać przy piłce i grać atakiem pozycyjnym, a więc strzeżcie się, bo oni wciąż udoskonalają swoją grę. Serce rośnie jak się patrzy na tę młodzież, a nie na zaciąg białorusko-irlandzko-litewsko-łotewski w Jagielloni... Zbyt dużo mamy tych średniej klasy obcokrajowców. Górnik oprócz cech wolicjonalnych ma też świetne przygotowanie fizyczne do sezonu. Do tego technika, pomysł na grę. Życzę im nawet mistrzostwa Polski! Wiem natomiast jedno. Oni bez względu na wyniki dalej będą grać atrakcyjnie dla kibica i za to chwała trenerowi Broszowi, bo to jego zasługa, że stadion co mecz wypełnia się po brzegi jak niegdyś w europejskich pucharach. Myślę, że starsi kibice są dumni z tego zespołu i coś im to przypomina. Śląski charakter, którego już dawno nie widzieliśmy w ekstraklasie. Nie ma tu przecież Ruchu Chorzów czy GKS-u Katowice...

   Brawo Zabrze! Brawo Marcin Brosz! Brawo chłopaki! Czyńcie tak dalej i niech Pan Stasiu rozdaje koguty i dzwoni dzwoneczkiem!

 

SOBOTA I HIT! KORONA Z LEGIĄ TO BYŁO MECZYCHO!!!

 

      Koniec zachwytów nad Górnikiem, który jest rewelacją tego sezonu pod każdym względem. Czas na zachwyty nad KORONĄ KIELCE!!! Scyzoryki i Gang Lettieriego szaleją! Czyżby powrót do czasów wielkiej Korony pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego??? Może jest na to za wcześnie, ale ta jesień to ich czas i trenera Lettieriego!! Pokazał to dobitnie mecz z Legią Warszawa.


    Ujrzawszy zestaw par tej kolejki już wiedziałem jaki mecz muszę obejrzeć bez względu na wszystko! Czułem, że to będzie spotkanie na bardzo wysokim poziomie, a dlaczego? Legia pod wodzą Jozaka miała passę pięciu zwycięstw pod rząd, a Korona nie przegrała od 9 spotkań!!! Najlepsza passa w polskiej ekstraklasie. Do tego dochodzi sławne już 5:0 z Lechią w Gdańsku i też sukcesy w Pucharze Polski. Jedną nogą są już w półfinale! Kto by się tego spodziewał przed sezonem? Wielkie zmiany w kadrze zespołu, trener Lettieri nie wiadomo skąd... Chorwat włoskiego pochodzenia, który pracował bez sukcesów w Niemczech. Co za mieszaninka wybuchowa! Ten trener multi-kulti wie jednak co robi i robi to świetnie. Chorwacki charakter, czyli taki bałkański, do tego luz włoski i niemiecka precyzja, organizacja i pracowitość. To daje efekty i zawodnicy to widzą. Na dodatek trener potrafi świetnie reagować zmianami na wydarzenia w trakcie spotkania. Świetnie się go słucha w wywiadach kiedy tonuje emocje i mówi, że zadowoli go miejsce w ósemce...

  W Legii natomiast odwrotnie. Wielkie nadzieje przed sezonem, nowi zawodnicy, wizja sukcesów w pucharach... Wszystko pękło i blamaż w Europie, odejście Magiery jako trenera, zespół jakiś nijaki, bez błysku, zaangażowania... Jakaś taka zbieranina bez lidera do tego źle wyglądająca fizycznie. Trener Jozak to jednak poskładał i zaczęli wygrywać. Testem było spotkanie z Górnikiem i zdali go piłkarze z Warszawy. To był ich najlepszy mecz w sezonie.

   Co do Koroniarzy to problemem były spotkania wyjazdowe, ale i to się zmieniło. U siebie zawsze Korona potrafiła wygrać z każdym, ale na obcych boiskach już tak nie było... Trener Lettieri i to zmienił i teraz "Scyzoryki" zadziwiają ligę i chyba nawet prezesa, który wyraźnie był wzruszony na meczu z Legią.

   Na stadion zawitał komplet kibiców, atmosfera była fantastyczna. Nie pamiętam,  żebym oglądając mecz polskiej ekstraklasy podnosił się z fotela i żebym zgłaśniał telewizor po bramkach dla Korony. Chciałem usłyszeć radość kibiców. Mecz był niesamowity. Rozgrzał każdego fana piłki nożnej.

   Prowadzenie Legii 1:0, potem niesamowite parady Malarza, poprzeczka Guillerme! Od początku duża intensywność spotkania. Jak nie mecz polskiej ligi. W dwie minuty Korona strzela dwie bramki i 15 tysięcy kibiców szaleje jakby zdobywali mistrzostwo Polski!!! Niesamowite wrażenia. W drugiej połowie kontuzje dwóch czołowych zawodników Legii, bramka wcześniej na 2:2! Korona ma jednak charakter i gra do końca. Trener mówił, że to spotkanie jak każde inne i że miło, że tyle kibiców przyszło, bo piłkarze zaslużyli sobie na to swoją grą w tym sezonie powyżej oczekiwań. Bramka na 3:2 i stadion oszalał. Ludzie padają sobie w objęcia! Co tu się dzieje? Bartosz Rymaniak powiedział, że sobota, godzina 20 30 i pełny stadion. Po to się gra w piłkę nożną. Trener Lettieri stworzył zespół. Oni sami się pewnie dziwią co wyprawiają w tym sezonie. Jak dla mnie oni grają lepiej niż Górnik Zabrze. Bardzo ofensywnie i świetnie operują piłką. Legia nie była słaba w tym spotkaniu dlatego mieliśmy widowisko na miarę hitu tej jesieni. Myślę, że było to najlepsze spotkanie tej jesieni. Bardzo kibicuję Koronie, bo przyjemnie się patrzy jak grają. I oby tak dalej i żeby na każdym spotkaniu było chociaż 10000 kibiców, bo to się inaczej ogląda. Korona na to zasługuje. Kielce potrafi stworzyć taką atmosferę na trybunach jak w hali piłkarzy ręcznych Vive! Tyle, że piłkarze nożni grają lepiej w tym sezonie niż ręczni w Lidze Mistrzów. Ufff.... Brawo Korona i Legia!!! To chcemy oglądać!

   A co jeszcze w sobotę? Wcześniej walka o życie Pogonii z Piastem w błocie oraz pogrom Sandecji w Gdynii. Warunki pogodowe były fatalne, ale jednak Pogoń zagrała dobre spotkanie. Kolejne w tym sezonie, ale to za mało, żeby punktować... Jest nowy trener i też z Bałkanów więc może jak Jozak czy Lettieri podźwignie szczecinian z potężnego kryzysu... Spotkanie z Piastem pokazało, że jest wola walki nawet na boisku pasującym bardziej do rugby, ale jak się nie ma punktów w tabeli to trzeba gryźć trawę? Bardziej chyba taplać się w błocie... Piast natomiast pod wodzą Fornalika odżył wyraźnie i gra coraz lepiej. Widać pracę byłego selekcjonera reprezentacji. Wielu mówi, że Piast jest za nisko w tabeli. Zresztą tak samo się mówi o Pogoni. Oba zespoły w błocie zremisowały 2:2.

   Arka Ojrzyńskiego zaczęła wygrywać, a nie remisować... Pogrom Sandecji też na boisku fatalnym, ale piłkarze Arki lubią takie warunki. To walczaki prawdziwe. Właśnie oni mają wiarę, ambicję, nieustępliwość, walkę. I to daje efekty takie, że już są w pierwszej ósemce. Dlatego, że za zwycięstwo są trzy punkty, a za remis tylko jeden... Wszystko gra w gangu Ojrzyńskiego. Sandecja jak dla mnie to kandydat do spadku. W wielu spotkaniach tyłek ratował im bramkarz Gliwa, ale w Gdynii dostali łomot. Mi nie podoba się ich gra, ale w wielu spotkaniach mieli dużo szczęścia i bramkarza w wielkiej formie. Do tego nie mogą grać u siebie... Sytuacja nie do pozazdroszczenia dla drugiego beniaminka z Nowego Sącza...

 

W NIEDZIELĘ GRAŁY ZESPOŁY ZE SWOIMI PROBLEMAMI...

 

   Tak jak pisałem o tych cechach wolicjonalnych, które pozwalają odnosić sukcesy to zachwycają mnie właśnie takie kluby jak Arka Gdynia, Korona Kielce, Cracovia Kraków, Górnik Zabrze. Wspomnę jeszcze o Termalice Bartoszka, która gra akurat dziś z Wisłą Kraków. To są zespoły, które mają piłkarskie "jaja". Może nie mają wielkich zawodników, ale dzięki charakterowi są w stanie wygrać z każdym. Mają też świetnych trenerów na ławce. Termalica przecież grała beznadziejnie, przyszedł Bartoszek i... dalej gra słabo... Tyle, że wygrywa, remisuje i zbiera punkty. Dlatego, że walczą do upadłego i do końca i wiele punktów wyrwali w ostatnich 15 minutach! I to jest właśnie to. W niedzielę natomiast oglądaliśmy zespoły, które mają swoje problemy i tam brakuje właśnie tego charakteru, pewności siebie i wyników. Czułem, że nie będzie co oglądać w niedzielę i nie myliłem się...

   Wolałem się skupić na tych, którym idzie i co widać w ich grze jak Górnik czy Korona czy chociażby Arka. Lech niestety gra słabiej. Jak grał lepiej to nie wygrywał, a teraz udało się wygrać z Wisłą Płock, która ostatnio przegrywa spotkanie za spotkaniem. Początek sezonu mieli świetny i byli bardzo chwalenie przede wszyskim za mecze u siebie. Teraz jest tam źle. W Poznaniu też nie widać poprawy w grze. Co prawda zespół jest wysoko w tabeli, ale gra bardzo nierówno. I Legia i Lech na razie nie zachwycają tej jesieni dzięki czemu mamy inne zespoły, które ogląda się z przyjemnością. I walka w tabeli jest bardzo ciekawa.

  Na koniec derby Śląska Dolnego... I cóż... Zagłębie już bardzo dawno nie wygrało spotkania, a tam przecież jest dwóch reprezentantów Polski. Objawienie spotkań z Urugwajem i Meksykiem czyli Jach i napastnik, który dostał z tejże formacji najwięcej minut od Nawałki, czyli Świerczok. Grali ze Śląskiem, który jest przetrzebiony kontuzjami i w tym sezonie nie wygląda to dobrze tam. Coś podobnego jak w Lechii. Duże ambicje, ale nie przekłada się to na grę na boisku. Tyle, że Śląsk jednak wygrał spotkanie... W ostatniej akcji meczu. Pokazali charakter jednak!

  Przepraszam za czarną czcionkę, ale jak zacząłem pisać o meczu Korona-Legia to nie mogę jej wyłączyć... Przepraszam ewentualnych czytelników. Nie powtórzy się to w przyszłości! Brak mi jednak teraz czasu i ambicji, aby to poprawić. Na szczęście kilka polskich klubów ma teraz swój świetny czas i fajnie się je ogląda. Ciekawe co zagra dziś Wisła Kraków? Też mi się ten zespół coraz bardziej podoba z Carlitosem. Grają po hiszpańsku, a Wisła zawsze lubiła ładnie grać dla oka co dawało sukcesy wielkie. Ostatnio jednak ich brak... Zobaczymy co uczynią na ciężkim terenie w Niecieczy z walczakami Bartoszka. Są to dwa zespoły, które można oglądać. Wisła gra coraz ładniej i skuteczniej i zasilił jej szeregi Marcin Wasilewski! Termalikę można śmiało oglądać od 75 minuty, bo wtedy z pewnością będzie się działo.

   Może jeszcze na koniec coś o ODWADZE. To pokazał trener Lettieri, który z wielką Legią zagrał ofensywnie i został nagrodzony! I to z Legią, która już złapała jakiś swój rytm. Czapki z Głów przed coachem złocisto-krwistych!

 

 

 

 

KARUZELA PUCHARU ŚWIATA RUSZYŁA W WIŚLE!...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: wisła   skoki narciarskie   puchar świata  
23 listopada 2017, 15:04

    I zaczął się sezon olimpijski w skokach narciarskich. Za chwilę inne dyscypliny zimowe też wystartują w cyklu Pucharu Świata i zacznie się sprawdzanie formy olimpijskiej. My w Pjonchang liczymy przede wszystkim na skoczków narciarskich. Może nawet na trzy medale! Do tego liczymy na panczenistów i ciekawi Nas jak zaprezentuje się Justyna Kowalczyk. Czy będzie aż sześć medali jak w Sochi? Śmiem wątpić, ale wszystko się może zdarzyć. W Wiśle zobaczyliśmy, że polska kadra skoczków jest dobrze przygotowana i świetnie weszła w ten ważny sezon. Będzie dobrze, a tym bardziej, że mamy aż czwórkę wyrównanych skoczków. Każdy z nich może wygrać czy stanąć na podium. Co za tym idzie to Polska będzie faworytem w rywalizacji drużynowej. I nie ma innej opcji jak pierwszy medal w historii na Igrzyskach w drużynie. Każde inne miejsce będzie katastrofą!

 

JEST DOBRZE, A MOŻE BYĆ JESZCZE LEPIEJ!

 

   Nie mieliśmy jeszcze takiej sytuacji w polskich skokach narciarskich, żeby posiadać czwórkę zawodników, która może w każdym konkursie stanąć na podium. Stefan Horngacher stworzył drużynę. Przypomina mi on w tym Adama Nawałkę. Do tego dyrektorem sportowym jest Adam Małysz, a prezesem Apoloniusz Tajner. Nie ma możliwości, żeby to połączenie nie zadziałało. Małysz zrobił tyle dla polskich skoków co Tomasz Gollob dla żużla. Wążne jest, żeby takie wybitne postacie sportu były przykładem dla młodszych, żeby podążali śladem mistrzów. Mają od kogo czerpać wzorce, mają swoich idoli i dzięki temu dyscyplina się napędza. Sukcesy też sprowadzają sponsorów do danej dyscypliny, są lepsze tory żużlowe, lepsze skocznie, media się interesują i kibice. Same plusy, ale ktoś zawsze ten szlak musi przetrzeć i zachęcić młodzież do uprawiania danej dyscypliny sportu. Dzięki Małyszowi i Gollobowi jesteśmy w skokach narciarskich i żużlu. Złośliwi powiedzą, że tych dyscyplin nie uprawia wiele krajów na świecie i tak jest faktycznie. Tym łatwiej stać się potęgą. Tyle, że obie dyscypliny dostarczają bardzo wielu emocji i wzruszeń. Trzymają w napięciu do końca. I to też jest sztuka stać się potęgą w takich dyscyplinach.

   Ja akurat skoki narciarskie śledzę od 1992 roku, a więc pamiętam sukcesy niespodziewane młodziutkiego Adasia Małysza. Co to były za czasy. Związek to praktycznie nie istniał. Narodził się wielki talent, ale w pewnym momencie coś przestało działać. Całe szczęście, że po trzech sezonach zapaści Małysz nie pożegnał się ze skokami, bo bez jego sukcesów wątpię, żebyśmy mieli to co teraz, czyli sukcesy następców, medialność, zainteresowanie kibiców. Nie byłoby takiego profesjonalnego związku narciarskiego. To też się tyczy Justyny Kowalczyk oczywiście i może i w biegach będą następczynie jak Kamil Stoch w skokach. Takie talenty rodzą się jednak raz na ileś tam lat. Małysz i jego wielkie sukcesy przyciągnęły wszystko do skoków narciarskich. Najważniejsze, że coraz więcej młodzieży zaczęło trenować i wzorować się na mistrzu. I dzięki temu mamy teraz Stocha, Kubackiego, Kota i Żyłę. Adam odszedł, ale sukcesy mamy nadal i w niektórych przypadkach nawet większe. Chodzi tu o Igrzyska Olimpijskie i brak złota w kolekcji Małysza... Tu przebił mistrza Kamil Stoch. Największym jednak sukcesem Horngachera jest stworzenie najlepszej drużyny na świecie. Zawsze Małysz robił co mógł w drużynówkach, ale reszta kolegów nie była tak mocna. Brakowało przeważnie tego czwartego, żeby zdobywać medale w drużynówkach. Teraz pewność siebie zyskał Maciej Kot, Piotr Żyła potrafi zaskakiwać, a Dawid Kubacki też idzie coraz wyżej. Niezniszczalny jest Stefan Hula, a Stoch to klasa sama w sobie. Potencjał jest potężny, a wyzwolił go właśnie Horngacher. Austriak był bardzo dobrym skoczkiem, ale brakowało mu tego błysku, żeby osiągać wielkie sukcesy. Za to w drużynówkach był nie do zastąpienia. Tam zdobywał sukcesy największe i jak widać teraz jako trener też stawia na drużynę. Wyzwolił motywację znów do skakania u Kamila Stocha. Mistrz świata, podwójny mistrz olimpijski, zdobywca Pucharu Świata! Nie dziwne, że Kamil zgubił gdzieś motywację. Jak osiągasz wszystko w danej dyscyplinie i jesteś na szczycie to musisz sobie znaleźć jakiś cel po co to dalej robisz. W tamtym sezonie takim celem był triumf w Turniej Czterech Skoczni! Stochowi brakuje tylko mistrzostwa świata w lotach, ale tutaj jest ciężko, bo Kamil nie jest typowym lotnikiem. Oprócz tego jest wśród największych skoczków wszechczasów.

   Czego mi tylko brakuje... Chyba kolejnych talentów jakie się widzi u Austriaków, Niemców, Słoweńców i Norwegów. Konkursy w Wiśle pokazały, że mamy piekielnie mocną piątkę, ale potem już jest duża przerwa. Japończycy też widać mają następców. Tak czy owak to jest teraz czas Dawida, Macieja, Piotrka i Kamila. Pokazali już w tamtym sezonie  wielką formę jako drużyna. Nie schodzili z podium Pucharu Świata, a wisienką na torcie czy truskawką był tytuł mistrzów świata! Teraz czas na potwierdzenie tego w tym olimpijskim sezonie. Kolejna szansa na zapisanie się w historii jako najlepsza drużyna skoczków wszechczasów. Medale olimpiskie mamy, ale w drużynie jeszcze nie... Wisła pokazała jednak, że jest ok. Pytanie w Pjongczang będzie tylko jedno. Czy uda się zdobyć tytuł mistrzów olimpijskich, bo medal już można zawiesić na ich szyjach. W sporcie nie ma nic pewnego, ale nie wyobrażam sobie braku medalu w drużynówce. Musiałby się stać kataklizm. Kontuzja albo katastrofalna forma któregoś z żelaznej czwórki. Tyle, że w rezerwie zawsze jest Stefanek. Obserwowałem wnikliwie te konkursy w Wiśle i tak w skrócie napiszę jaka moim zdaniem jest forma każdego z żelaznej czwórki.

   Kamil Stoch - po tamtym sezonie w którym był w kapitalnej formie ten też otworzył dobrze. Wygrał Turniej Czterech Skoczni i o mały włos nie zgarnął Kryształowej Kuli. Zabrakło sukcesu indywidualnego na mistrzostwach świata w Lahti. To powetował sobie w drużynie. Największe sukcesy odniósł Stefan Kraft, który jest jakby kopią Stocha. Podobna technika, podobna fizyczność, podobny wzrost. Widać, że Stocha tamten sezon napędził i odzyskał pod wodzą Horngachera radość ze skakania. W Wiśle widać było, że jest ok. Brakuje powtarzalności skoków i dobre przeplata słabszymi, ale jak odpali to leci daleko. W konkursie indywidualnym miał też sporo szczęścia w drugiej serii, bo trafił na dobre warunki... Czołowa trójka po pierwszej serii miała je fatalne tym badziej czapki z głów przed Kobayashim. W drużynówce też jeden skok słabszy, a drugi już mistrzowski. Ma doświadczenie wielkie i jak przyjdzie wielka forma to powetuje sobie w Pjongczang brak medalu indywidualnego z mistrzostw świata w Lahti. Stać go na wszystko. Nawet na dwa złote medale i kolejny złoty z drużyną. Nie wiem czy ktoś tego dokonał w historii, czyli trzy złote medale na jednych Igrzyskach w skokach narciarskich... Wszystko jest możliwe... Kamil umie trafić z formą na najważniejszą imprezę. Tym bardziej, że Lahti nie poszło tak jakby chciał. W Pjongczang może się odkuć!

   Piotr Żyła - pod wodzą Horngachera osiąga największe sukcesy w karierze! W tamtym sezonie trzecie miejsce w Turnieju Czterech Skoczni i dwa medale na mistrzostwach świata! Indywidualnie brązowy i złoto w drużynie! Zawsze się mówiło, że Żyła ma najlepsze odbicie ze wszystkich skoczków, ale nie umiał tego wykorzystać. Do tego ciężko za nim nadążyć i wiele rzeczy robi po swojemu, a nie tak jak trener nakazuje... Austriakowi udało się jednak dotrzeć również do niego. W Wiśle zawalił drużynówkę i widać było, że szuka jeszcze formy. Stać go jednak na wybitne skoki. Pokazał to w Lahti na mistrzostwach świata. Wydaje się, że nie ma on nerwów. Jak jest w formie może bardzo wiele. Nie kalkuluje tylko skacze. Ta cecha, że za wiele nie myśli jest atutem jak jest w super formie. Gorzej jak coś nie gra i się śpieszy oraz gubi technikę. Wydaje się jednak, że sztab trenerski ma go pod kontrolą. Potrafi go okiełznać, a to jest sztuka. Dlatego z nim też powinno być dobrze w Pjongczang. Potrafi odpalić i już wie, że to daje efekty tak jak w poprzednim sezonie. Jest niezbędny w drużynie. I nie sądzę, że w Pjongczang Horngacher postawi na kogoś innego niż żelazna czwórka. Chyba tylko kontuzja może coś zmienić w składzie.

   Maciej Kot - w końcu zaczął skakać na miarę talentu i pierwsze sukcesy odnosi pod wodzą Austriaka... To nie przypadek, że każdy ze skoczków zanotował wyraźny postęp. Stoch odzyskał radość ze skoków i motywację. Żyła został okiełznany i skacze jak nigdy wcześniej i za nim najlepszy sezon w karierze. Kot zawsze był uważany za perfekcjonistę o nienagannej technice. Tyle, że zawsze czegoś brakowało. Mówiło się, że głowy. Nie wytrzymywał presji sobie narzuconej. Pracuje mocno z psychologiem, staje się pewniejszy siebie i to widać. Może akurat drugi skok w Wiśle nie oddaje tego, ale poprzedni sezon pokazał na co go stać. Pierwsze zwycięstwa w Pucharze Świata, tuż za podium w Turnieju Czterech Skoczni i wysokie miejsce w generalce. Zaczął skakać na miarę możliwości. Oczywiście pod wodzą Horngachera! Austriak cuda zdziałał z tą kadrą w tamtym sezonie. Każdy z nich jest odmieniony. Oczywiście widać po Maćku, że on czasami za bardzo chce. W Wiśle jakby na chwilę wróciły demony przeszłości. Miał w drugiej serii  dobre warunki, ale popsuł skok... To dzieli go jeszcze od mistrza jakim jest Stoch. Stoch w drugiej serii wykorzystał warunki perfekcyjnie, a Kot się troszkę podpalił. Mam nadzieję, że współpraca z psychologiem nie pójdzie na marne, bo to również silny punkt drużyny. Oczekuje sam od siebie bardzo dużo i może to czasem przeszkadza. Najważniejsze jednak, że już umie wygrywać. Przecież i Kamil i Piotrek i Maciej mogą zdobywać medale w konkursach indywidualnych w Pjongczang! Każdy z nich może wygrać. Zadecyduje dyspozycja dnia. Przecież Kamil to już fachowiec w wygrywaniu najważniejszych imprez, Piotrek już poznał smak medalu indywidualnego na mistrzostwach świata, a Maciej już wie, że umie wygrywać konkursy Pucharu Świata. Każdy z nich ma już doświadczenie i sukcesy, a który odpali w Igrzyskach to nie wiadomo na teraz. W Lahti też liczyliśmy na medale indywidualne, a zdobyliśmy tylko brąz! Jak pokazał sukces w drużynie można było więcej. Tak czy owak mamy trójkę i każdy z nich może zdobyć medal indywidalnie. Fajny kłopot bogactwa, że nie trzeba liczyć tylko na jednego jak to było w przypadku Adama Małysza.

   Dawid Kubacki - mistrz lata. Wszyscy czekają kiedy przełoży to na skakanie w zimie. Uwielbia lato i skoki na igielicie i wydaje się, że nadszedł sezon w którym w końcu wedrze się do ścisłej światowej czołówki i powalczy o podium, a może i zwycięstwo w pojedyńczym konkursie. W Wiśle skakał bardzo dobrze. Mnie tylko martwi jego parabola lotu... Lata nadal za wysoko i wytraca prędkość pod koniec. Tę parabolę genialną mają właśnie Kraft czy Stoch. Oni nie tracą tej szybkości na progu w locie. Fajnie też skacze ten Kobayashi. On przecież świetnie też skakał w lecie i od razu to przełożył na zwycięstwo w Pucharze Świata! Czyli można jednak przełożyć letnie skakanie na formę w zimie. Może też Dawid pójdzie śladem Japończyka. Wydaje się, że nadszedł czas. Czas na pierwsze podium w zawodach Pucharu Świata. W kontekście Pjongczang może tak wyskoczy jak Żyła w Lahti? Kto wie...

 

   A co ze Stefankiem Hulą? Ktoś go nazwał polskim Kasaim! Ma on przecież tyle samo lat co Stoch czy Żyła! Tyle, że w kadrze jest bardzo długo. Zawsze skacze swoje. Przypomina mi Wojciecha Skupienia, który nie schodził poniżej przyzwoitej formy, ale też rzadko robił coś więcej. Skakał zawsze w okolicach punktu K. Hula skacze podobnie. Nie zawodzi, ale teraz wydaje się, że jest w życiowej formie.

   Jeżeli chodzi o Pjongczang i skoki narciarskie to jestem pewien, że będą to kolejne Igrzyska z medalem. W konkursach indywidualnych mamy kilka asów, a czwórka z nich zdobędzie medal w drużynówce. Nie ma innej opcji. To jest ich czas. My będziemy marzyć o złocie w konkursie drużynowym oczywiście. Z pewnością liczymy na skoczków, potem zobaczymy czy Justyna jest w stanie coś zdobyć na ostatnich Igrzyskach w karierze. Kto wie jak wypadną panczeniści i panczenistki, bo oni przecież w ostatnim czasie zdobywali medale, a w Sochi aż 3! Może biathlonistki zaskoczą miło, a może ktoś wyskoczy w innej dyscyplinie całkiem z pudełka. Sześć medali jednak z Soczi będzie piekielnie ciężko powtórzyć. Jak będą z cztery to też nie będzie źle, bo przecież jednak potęgą w sportach zimowych to nie jesteśmy...

DUŃCZYCY NAS NIE LUBIĄ. CZESIEK ZNALAZŁ...
Autor: rasmarsom
Tagi: polska   piłka nożna   reprezentacja u-21   dania  
15 listopada 2017, 13:09

   Napsuliśmy Duńczykom sporo krwi ostatnio. Seniorzy musieli bić się w barażach o mundial, a wczoraj polska reprezentacja U-21 utarła im nosa w Gdynii. Najciekawsze jest to, że zrobiła to nowym systemem gry, który próbował Adam Nawałka w meczach z Urugwajem i Meksykiem. Jest to sposób gry na silnego rywala, który lubi utrzymywać się przy piłce i gra atakiem pozycyjnym. Dodatkowo wykorzystuje skrzydła. W defensywie jest to ustawienie 5-4-1, a w ofensywie 3-5-2. Tyle, że kadra Nawałki była w zasadzie bez przerwy w defensywie więc ciężko było ujrzeć ten system gry w ofensywie. Selekcjoner kadry U-21 Czesław Michniewicz wobec wielu kłopotów również sięgnął po ten system gry. Tyle, że tutaj to wypaliło. Właśnie z mocnym przeciwnikiem ta taktyka okazała się idealna.

 

JAK TO SIĘ STAŁO, ŻE MŁODZIEŻÓWKA WYGRAŁA Z DUŃCZYKAMI?

 

   Niewielu się pewnie spodziewało, że nasza kadra U-21 ogra Duńczyków. Nie wskazywało na to zupełnie nic! Jak widać jednak sport, a w szczególności piłka nożna jest piękna, bo ciężko cokolwiek przewidzieć. Nie zawsze wygrywa lepsza piłkarsko drużyna, która posiada większe umiejętności i ma lepszą kulturę gry. Nie zawsze wygrywa zespół, który ma zawodników świetnych technicznie i przez większość spotkania utrzymuje się przy piłce... To nie łyżwiarstwo figurowe i nie ma ocen za styl. Ważne jest to co wpadnie do bramki. Dlatego tak kochają kibice piłkę nożną, bo ten malutki może wygrać z potentatem albo zremisować. Wystarczy dyscyplina taktyczna, realizowanie założeń, walka o każdy centymetr boiska, zadziorność, nieustępliwość, charakter i trochę szczęścia. Do tego świetne przygotowanie fizyczne, bo ten słabszy zespół zdaje sobie sprawę, że większość spotkania będzie biegał za piłką. Ważne jest też to, że jak się ma sytuację bramkową z silnym przeciwnikiem to trzeba ją wykorzystać, bo takich szans może być tylko kilka w całym spotkaniu. W ten właśnie sposób mamy sensacyjne wyniki w piłce nożnej. Zespół słabszy zamyka się na własnej połowie i gra uważnie w defensywie. Zespół silniejszy prowadzi grę i próbuje stworzyć sytuacje bramkowe. Dużo zależy też od postawy bramkarza słabszego zespołu. Im więcej czasu mija tym zaczynają się nerwy. I w tym momencie zespół słabszy czeka na kontrę, bo ten silniejszy w tyłach zostawia trzech zawodników, a reszta atakuje. Jeżeli uda się taki szybki atak i wykorzysta się sytuację strzelecką to jesteśmy blisko sensacji. Ten słabszy piłkarsko zespół wygrywa 1:0 i dalej się broni. Rywal silniejszy już wie, że musi strzelić dwie bramki, żeby wygrać spotkanie, odkrywa się jeszcze bardziej. Jest więcej przestrzeni na boisku. Wtedy znów można skontrować rywala.

    Tak to mniej więcej wyglądało wczoraj. Czesław Michniewicz nie mógł skorzystać z Kownackiego i Kapustki. Są to piłkarze, którzy mają wciąż szansę na znalezienie się w kadrze na mundial w Rosji. Liderzy tego zespołu do lat 21. Dodatkowo po remisie z Wyspami Owczymi nastroje najlepsze nie były z pewnością. Mecz z Duńczykami okazał się w zasadzie o być albo nie być w tych eliminacjach. Duńczycy w poprzednich czterech spotkaniach zmasakrowali rywali strzelając im 19 bramek, a tracąc zaledwie dwie! Tymczasem Polacy zremisowali u siebie z Finlandią i na wyjeździe z Wyspami Owczymi. Marzenia o awansie do mistrzostw Europy mogły się oddalić bardzo, a co za tym idzie występ na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w 2020 roku. System kwalifikacji jest bardzo trudny. Z dziewięciu grup awansują tylko zwycięzcy. Cztery najlepsze zespoły z drugich miejsc po odrzuceniu wyników z najsłabszym rywalem w grupie rozgrywają baraże systemem mecz i rewanż. Dwaj zwycięzcy awansują do Mistrzostw Europy na których zagra tylko 12 reprezentacji! Pewny udział mają gospodarze, czyli Włosi, ale marne to pocieszenie dla nich po odpadnięciu w barażach o mundial w Rosji! Dodatkowo tylko cztery reprezentacje z tych Mistrzostw Europy zagrają na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w 2020 roku!

   Także to spotkanie było piekielnie ważne. Przy porażce Dania by odskoczyła na 7 punktów. Dodatkowo bylibyśmy na drugim miejscu w grupie z ośmioma tylko punktami, a w perspektywie jeszcze mecz w Danii. Pierwsze miejsce w grupie by odjechało, a drugie przy tej ilości punktów nie dałoby miejsca w barażach. Przecież tylko 4 zespoły z drugich miejsc z 9 grup awansują do baraży, a inne grupy są trudniejsze niż nasza. Ostatnio mamy szczęście w losowaniach. Seniorzy mieli świetne na EURO 2016, bo zaczynaliśmy od Irlandii Północnej, potem Niemcy i na końcu Ukraina. Eliminacje do mundialu w Rosji też dały przeciwników do przejścia. Pomogli Duńczycy, którzy mieli słaby start na dodatek. Młodzieżówka też teraz trafiła na Danię, ale oprócz tego na Finlandię, Gruzję, Litwę czy Wyspy Owcze. Drugie miejsce w tej grupie to obowiązek! Dodatkowo z duża ilością punktów. Inny temat to taki, że reprezentacja U-21 nie awansowała na wielką imprezę od 1994 roku... Mistrzostwa w Polsce były szansą na taki udział tak jak EURO 2012 seniorów. W jednym i drugim przypadku piłkarze polscy nie stanęli na wysokości zadania. Było widać na EURO U-21 w Polsce jak odstajemy od Anglików czy nawet Słowaków...

    Jednak teraz jest boom na reprezentację Polski i jako federacja jesteśmy na szóstym miejscyu w rankingu FIFA! To do czegoś zobowiązuje! Z pewnością nie do tego, żeby remisować z Finlandią u siebie, a tym bardziej z Wyspami Owczymi... Powodów do optymizmu wczoraj nie było niestety...

    Jednak piłka jest piękna... Duńczycy zaczęli tak jak się tego spodziewano. Długie utrzymywanie się przy piłce i czekanie na okazję bramkową. Nasi ustawili się w systemie 5-4-1 i ciężko to było sforsować. Dania wyglądała na bardzo pewną siebie. Stworzyła dwie sytuacje z których jedna powinna się skończyć bramką. Pewnie myśleli i czuli, że kwestia strzelenia bramki to kwestia czasu. I dlaczego ten system gry jest taki ciekawy dowiedzieliśmy się niebawem. Długa piłka do Michalaka, który dysponuje świetną szybkością, strzał pod brzuchem bramkarza i 1:0! Oprócz Michalaka w przodzie szalał Szymański, dyrygował drużyną Żurkowski, a w ataku walczył Tomczyk. System zadziałał, ale obraz meczu się nie zmienił. Duńczycy dalej mieli posiadanie piłki wysokie, a nasza drużyna jak bokser schowała się za podwójną gardą. Z Danią nie można było iść na wymianę ciosów i grać ofensywnie mimo, że potrzebowaliśmy zwycięstwa i to bardzo w tym spotkaniu. Mierz siły na zamiary i cel uświęca środki. Nieważny był piękny styl, ale trzy punkty.

   Rywale zaczęli się denerwować, a nasza drużyna zyskiwać pewność siebie. Doskonała gra w defensywie, trzymanie linii, zachowanie odległości. Nabiegali się strasznie i bez przerwy przesuwali w obronie. To się opłaciło przy bramce na 2:0. Pomógł obrońca, który tak zagrał do bramkarza, że ten minął się z piłką. Tomczyk dopadł do niej i już jest 2:0!!! Tego się nikt nie spodziewał... Nie pomógł Duńczykom ani szpieg, który przybył na zgrupowanie reprezentacji U-21 ani to, że piłki nie były dostatecznie dopompowane... Australijczycy przed meczem z Hondurasem użyli podobno drona, żeby szpiegować treningi rywali. W końcu szansa wyjazdu na mundial nie zdarza się co roku...

   Tymczasem wczoraj w Gdańsku okazało się, że rezerwowi w tej kadrze, czyli Tomczyk i Michalak nadawali ton grze. Już w poprzednich spotkaniach gdy wchodzili na boisko to ożywiali grę biało-czerwonych. Fajnie grał też Szymański, a ten chłopak jest z rocznika 1999! Dobra szybkość i drybling. Żurkowskiego z Górnika Zabrze chyba zna już cała Polska. Ma chłopak zdrowie, kondycję, biega za dwóch, jest silny, przebojowy, dużo widzi na boisku i dysponuje świetnym strzałem z lewej nogi. Wielki talent. Myślę, że większy od Piotra Zielińskiego, którego tak wszyscy wychwalają, a mi on się nie podoba. Z Meksykiem powinien błyszczeć, a tego nie robił...

   Ta czwórka jednak oprócz oczywiście bramkarza i obrońców, którzy nie popełnali błędów indywidualnych spisała się na medal! Nie skończyło się oczywiście na 2:0, bo kolejną kontrę wyprowadzili nasi i Żurkowski pokazał klasę. Świetny strzał z lewej nogi w krótki róg i gol. Stadiony świata! Dobrze też grał Gumny z Lecha Poznań. W ogóle cała jedenastka zagrała świetne spotkanie. W końcówce Dania strzeliła tylko jedną, honorową bramkę i tym samym niemożliwe stało się możliwe i realne. Teraz Polska jest tylko jeden punkt za rywalem, a w klasyfikacji zespołów z drugich miejsc również zajmuje drugie miejsce. Wszystko zdecyduje się na jesieni przyszłego roku. Z pewnością dwa trudne wyjazdy do Finlandii i Danii. Tam się wszystko rozstrzygnie, bo nie przewiduję utraty punktów z Gruzją, Litwą czy Wyspami Owczymi. Mecz w Danii może się okazać meczem o awans z pierwszego miejsca. Ciężko też wyobrazić sobie, że Duńczycy potracą z kimś punkty... Wszystko jest jednak możliwe. Co by było wczoraj jakby Dania wykorzystała sytuację na 1:0? Mogło się skończyć np.3:1 dla nich... Wtedy Polacy musieliby się odkryć i zagrać odważniej, a Dania mogła czekać na grę z kontry, a widać było, że jak tylko mają więcej miejsca to to wykorzystują przy swojej błyskotliwej technice.

   Mieli oni 26 sytuacji bramkowych, a Polacy tylko 9 z czego 4 strzały  w światło bramki. Trzy z nich zakończyły się bramkami! Niebywała skuteczność. Bramkarz Duńczykom z pewnością nie pomógł wczoraj. I właśnie tylko dlatego ten system zadziałał. Gdy tylko nadarzyła się okazja do kontry to nasi to wykorzystywali. Masz w przodzie dyrygenta Żurkowskiego, który dla mnie może być liderem drugiej linii w dorosłej kadrze niebawem. Do tego szybki jak błyskawica Michalak i błyskotliwy Szymański, który posiada niekonwencjonalny drybling. W ataku walczak Tomczyk i wszystko jest możliwe! Z takimi zawodnikami następuje szybkie przejście z tej skomasowanej obrony do szybkiego ataku. To się okazało wczoraj kluczem do zwycięstwa bardzo ważnego. Oprócz tego skuteczność, dyscyplina w defensywie, wytrzymanie spotkania kondycyjnie i trzymanie linii. Zagrało wszystko pewnie tak jak wymarzył sobie trener Michniewicz. Nie oznacza to oczywiście srogiego rewanżu w Danii... Przecież dorosła kadra też w Warszawie grała z kontry i dlatego wygraliśmy 3:2, ale w końcówce strach był. W rewanżu Duńczycy w Kopenhadze usiedli na nas strasznie. Tak samo może zagrać młodzieżówka, bo nic dwa razy się nie zdarza, a są lepsi piłkarsko i technicznie. Słabszy z silniejszym przecież nie zawsze wygra... Do tego potrzebne jest szczęście jak wczoraj.

   Na całe szczęście dorosła kadra spisała się na medal. Pokonała Irlandię na wyjeździe. Obok Chorwatów, Szwajcarów i Szwedów jadą na mundial. Największy szok to odpadnięcie Włochów ze Szwedami, ale w historii mają oni pecha do reprezentacji Trzech Koron... Nie awansowali tylko raz w historii na mundial właśnie w 1958 roku, kiedy to mistrzostwa odbywały się w Szwecji... Na jednym z mundiali remis Szwedów z Danią zabrał im awans z grupy... Szwedzi jak widać to bardzo niewygodny rywal dla Włochów. Baraże są niebezpieczne, bo jedna bramka może decydować o wszystkim... Szwedzi awansowali po golu po rykoszecie, a Szwajcarzy po wątpliwym rzucie karnym...

   Dodatkowo zauważmy, że Irlandia Północna świetnie się broniła i Szwajcarzy w dwóch meczach wbili tylko jedną bramkę. To pokazuje jak dobra organizacja gry w defensywie jest na wagę złota dla słabszych technicznie nacji piłkarskich. Świetnie też bronili się Szwedzi. Włosi mieli bez przerwy prawie piłkę, sporo sytuacji bramkowych, ale nic nie chciało wpaść i na dodatek sędzia był chyba niedowidzący... Włosi powinni otrzymać przynajmniej jeden rzut karny! Arbiter pierwszego spotkania w Szwecji też był mocno krytykowany w Italii. Szwedzi awansowali defensywą na mundial. Klasę pokazali Chorwaci i Duńczycy wczoraj. Przegrywali przecież 0:1, a skończyło się 5:1! Mają swoją gwiazdę, czyli Eriksena i pewnie nikt nie wyobraża sobie jedenastki Danii bez tego zawodnika tak jak my reprezentacji bez Lewandowskiego. To są właśnie te elementy geniuszu, które rozstrzygają ważne spotkania. Szczęśliwe te reprezentacje, które mają takie gwiazdy.

   Także dokonał się wczoraj mały cud w Gdynii. Na tym stadionie gra właśnie Arka, która znana jest ze świetnej gry w defensywie. Znana jest z nieustępliwości, agresji, dyscypliny taktycznej. Znana jest z kolektywu i charakteru. Właśnie te cechy miała wczoraj kadra U-21 i one dały niewątpliwy sukces. Ja nie pamiętam zwycięstwa młodzieżówki z tak silnym rywalem. W poprzednich eliminacjach grać nie musiała przecież... To ważny skalp dla trenera Michniewicza, bo przed meczem nie miał wesołej miny. Jakby wczoraj zakończyło się porażką to cóż... Może by podzielił los trenera Dorny, a tak nadzieje będą do końca. Rozstrzygnięcia dopiero po mundialu w Rosji. W tym samym czasie będzie grać też Liga Narodów... Teraz natomiast długa przerwa od piłki reprezentacyjnej aż do marca... Czas na klubową piłkę. Zakończyła się ona jednak fajnym akcentem młodzieżówki i bardzo niespodziewanym. Widać, że talenty mamy i oby się dobrze rozwijały. Najważniejsza jest dorosła kadra. To napędza całą polską piłkę. Jak seniorzy osiagają sukcesy to każdy chce grać w reprezentacji, która osiąga sukcesy. Piłkarze bardziej się starają. Inne grupy młodzieżowe biorą przykład. Mają kogo naśladować. To wszystko idzie tylko na plus i teraz nie można narzekać na polską piłkę. Gorzej jest z tą klubową niestety, ale cóż... To inny temat...

CO WIEMY PO MEKSYKU?
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: polska   piłka nożna   mundial   reprezentacja polski   mś 2018  
14 listopada 2017, 15:39

                                                                                                                                                                                        CZY TEN NOWY SYSTEM MOŻE ZADZIAŁAĆ?

 

   Już wiemy po co Nawałce były te dwa test-mecze. Niektórzy nie lubią używania słowa sparing w kontekście meczu reprezentacji, bo to zawsze powinno być święto dla kibiców, a dla zawodników duma i honor występowania z orzełkiem na piersi. Mimo jednak tych słów, że zawsze gramy o zwycięstwo i tak dalej to były to sparingi jednak. Wielu zawodników musiało jednak walczyć o być albo nie być w tej kadrze. Niektórzy walczyli o wskoczenie do "galowej jedenastki", a niektórzy do kadry na mundial. Najważniejsze jednak było sprawdzenie nowego systemu gry. Dowiedziałem się wczoraj, że jest to ofensywny styl gry... Jak wiadomo z Meksykiem grali w zasadzie sami zmiennicy, a z Urugwajem nie grał Lewandowski, ale w tych dwóch spotkaniach nie było za wiele okazji bramkowych. Można się bronić tym, że były to silne ekipy, ale dla postronnego widza ten system wyglądał jako defensywny... Mało stwarzanych sytuacji, dwa mecze i zero bramek... Świetnie ten system wygląda właśnie w defensywie, bo przeciwnikowi ciężko jest sforsować obronę. Wtedy w defensywie broni aż pięciu zawodników, a przed nimi jest kolejna czwórka z pomocy. Dlatego i Urugwaj i wczoraj Meksyk mieli problemy ze stwarzaniem wielu sytuacji pod naszą bramką. Jest to świetny styl na drużyny, które uwielbiają grać w ataku pozycyjnym. Oczywiście jak do każdego systemu gry trzeba mieć odpowiednich wykonawców. Wtedy gra w szybkim ataku może wyglądać fajnie. Do tego wysoki pressing i szybki odbiór piłki. Wczoraj to nie działało ze względu na skład. My tej piłki po prostu prawie nie mieliśmy... Meksykanie może nie szaleli w ataku, nie dryblowali jeden na jeden, ale grali bardziej w dziada. Szybko strzelili bramkę, a potem kontrolowali spotkanie. Widać było, że zależy im na zwycięstwie w tym spotkaniu. Z szóstą ekipą rankingu FIFA zawsze to sukces wygrać. Ten system gry wygląda obiecująco przy odpowiednim doborze jedenastki. Ciekawy jestem czy w marcowych spotkaniach nadal Nawałka będzie to próbował i w jakim składzie. Ja bym chciał to ujrzeć z silnym przeciwnikiem i w najmocniejszym składzie. Warto jeszcze zauważyć, że wczoraj w drugiej połowie przeszliśmy na 4-4-2. Nic to jednak nie dało jeżeli chodzi o jakość gry. Ona stawała się coraz gorsza z każdą minutą. Wpływ na to miała duża ilość zmian, ale patrząc na Meksyk im ta ilość roszad podczas spotkania nie przeszkadzała. Nie wpływała na utratę pewności w grze czy na zmianę stylu gry. Może być tak, że z silnym rywalem można zagrać 3-5-2, ale w przypadku utraty bramki trzeba przejść na klasyczne 4-4-2. Ideałem jest strzelenie bramki i potem obrona wyniku z pięcioma obrońcami, wychodzenie z kontrami. Pamiętajmy, że nasza reprezentacja nie jest przyzwyczajona do tracenia pierwszej bramki w spotkaniu... Dużo bramek traciliśmy w eliminacjach, ale najczęściej przy dobrym wyniku dla nas i utracie koncentracji.

   Reasumując ten system jest przydatny i jest sposobem na zaskoczenie przeciwnika. Zawsze dobrze jest mieć kilka sposobów gry, a nie tylko jeden. Jak wiemy przy tym 3-5-2 najważniejsi są wahadłowi. Wczoraj było to fajnie widać jak sytuacje stwarzali Makuszewski z Rybusem. Maciej zagrał lepiej niż z Urugwajem i bardziej ofensywnie. Ja już tu widzę jak szaleć może z jednej strony Piszczek z Błaszczykowskim. Z drugiej chyba może to być Grosicki z Bereszyńskim np. I wtedy to może wyglądać bardzo ofensywnie. Z tyłu Glik, Pazdan i myślę, że Jach. Druga opcja to Jędrzejczyk. On może grać na kilku pozycjach i Nawałka tak też go testuje. W środku wiadomo, że Krychowiak i w zależności od przeciwnika albo drugi też defensywny albo ofensywny. Tutaj mamy i Linettego i Mączyńskiego i Zielińskiego. Fajnie też, że dobrze gra Makuszewski, bo on przyda się bardzo. Rybusa też można gdzieś wkomponować. Myślę, że selekcjoner jeżeli chodzi o personalia to już sporo wie.

   Także, żeby strzelać bramki w tym systemie to grać muszą najlepsi. Wtedy to może być fajna broń na mundial. Przeciwnik będzie miał spore problemy ze stworzeniem sytuacji, a w ataku mamy przecież Lewandowskiego. Najważniejsze jest nie przegrać pierwszego spotkania na mundialu. Jak będziemy grać tak dobrze defensywnie jak na EURO 2016 to wszystko będzie możliwe. Przecież pamiętamy jak Grecy zdobywali mistrzostwo Europy. Wygrali je defensywą! Portugalczycy wcale nie grali inaczej we Francji. Wygrywa wielkie turnieje właśnie defensywa całego zespołu, a nie ofensywa. Tam wystarczy kilku przebojowych, szybkich zawodników i taki turniej wygrywasz. Portugalia miała Ronaldo, a my mamy Lewego. Do tego Grosik i Błaszczykowski i można grać defensywnie.

   Dlatego też ten system sprawdzał Nawałka z Urugwajem i Meksykiem. W eliminacjach nie było czasu na to, a teraz był odpowiedni. Szkoda tylko, że nie w najlepszym składzie, ale myślę, że "galowa jedenastka" też sprawdzi ten system. Może już w marcu, a może w czerwcu...

 

KTO SIĘ SPRAWDZIŁ, A KTO NIE ZE ZMIENNIKÓW

 

   System systemem, ale najważniejszy jest dobór graczy. To było drugie założenie tego dwumeczu. Chyba nawet ważniejsze niż ta taktyka. Z pewnością potwierdził przydatność Makuszewski. Bardzo dobrze wczoraj wyglądał w spotkaniu z Meksykiem. Myślę, że będzie ważnym rezerwowym na mundialu. Następnie jest Rybus, który mnie zawiódł z Urugwajem, ale już wczoraj pokazał się z dobrej strony i jego współpraca z Makuszewskim wyglądała świetnie. Maciej z pewnością puka do pierwszego składu. Fajnie też zagrał Bereszyński z Urugwajem. Wszyscy jednak są pod wrażeniem gry Jacha. Ten zawodnik wygrał chyba najwięcej w oczach trenera. Grał bardzo solidnie w defensywie i na dodatek miał też sytuacje po stałych fragmentach gry. Jak na debiutanta zagrał świetnie.

   Trwa też sprawdzanie innych napastników. Chyba jednak lepiej zagrał Wilczek niż Świerczok. Kuba ma  z pewnością potencjał, ale wczoraj z upływem czasu grał coraz lepiej. Pamiętajmy, że jest jeszcze przecież Milik i Teodorczyk. Może się okazać, że ani Wilczek, ani Stępiński ani Świerczok na mundial nie pojadą...

   W końcu zagrał też Kędziora z Dynama Kijów. Na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia nie zrobił podobnie jak Góralski. Wczoraj im więcej było zmian w drugiej połowie tym wyglądało to coraz gorzej. Wystarczy, że w dwóch spotkaniach nie zagrał Lewandowski i z przodu mizeria...

   Tak czy owak Nawałka ma dużo materiału do analizy i będzie wiedział na kogo może liczyć w Rosji i kogo tam zabrać czy będzie to Wszołek i Wolski czy Świerczok bądź Stępiński. Jak dla mnie widać dużą różnicę między tymi co grają w podstawowym składzie, a zmiennikami. Wczoraj na przykładzie Meksyku ciężko było stwierdzić kto jest tam lepszy. Ten co wchodzi czy też ten co schodzi. Wszyscy świetnie wyszkoleni technicznie.

 

NUDY NA PUDY OD STRONY KIBICA...

 

   Dwa spiotkania, mało sytuacji podbramkowych, a co za tym idzie zero bramek. Dawno się nie zdarzyło, żeby ta kadra w dwóch spotkaniach pod rząd nie strzeliła bramki. Pamiętajmy jednak, że drużyna jest po ciężkich eliminacjach i wielu nie grało w tych spotkaniach. Zawodnicy też już mają sporo meczów w nogach w tym sezonie. Dlatego był to idealny sprawdzian dla zmienników, a wiemy jakich ich mamy. Odstają oni od klasy Lewandowskiego, Glika, Krychowiaka czy Grosickiego czy tego chcemy czy nie. Nowi muszą jednak zbierać doświadczenie, żeby w przyszłości zastąpić starszych kolegów. Po mundialu przecież będą kolejne eliminacje. Warto nie wypadać z pierwszej dziesiątki rankingu FIFA i awansować na każdy kolejny wielki turniej. Chyba nikt sobie nie wyobraża, że w tej kadrze nie ma np. Piszczka, Błaszczykowskiego czy Lewandowskiego. Wystarczy spojrzeć na kadrę piłkarzy ręcznych po Igrzyskach w Rio... Najlepsi też muszą zejść ze sceny kiedyś...

   Wczoraj to się oglądało tak bez wiary w zwycięstwo. Myślałem, że Meksyk zagra tak jak z Belgią, ale zagrał gorzej. Obawiałem się, że wygrają większą różnicą bramek. Na szczęście zadowolili się strzeleniem jednej i utrzymywaniem się przy piłce co im sprawia radość. Dawno też nie słyszałem z trybun przyśpiewki : "My chcemy gola, Polacy my chcemy gola". Przypomniały się troszkę czasy sprzed Nawałki wczoraj. Dużo nieporadności w grze, mało czasu posiadania piłki. Mizeria w ataku i błędy w obronie. Na całe szczęście mamy swoich liderów i prawdziwą drużynę, a zmiennicy walczyli o uznanie w oczach selekcjonera. Dla nich te dwa spotkania były jak być albo nie być. W przyszłym roku zobaczymy kolejne powołania, w grudniu poznamy grupy na mundialu i pewnie przeciwników w meczach towarzyskich na wiosnę. Będziemy mądrzejsi w tym kogo zabierze selekcjoner na mundial.

   Mamy obecnie boom na reprezentację Polski czego od dawna brakowało. Zamiast tego mieliśmy w sportach drużynowych "Gladiatorów" w piłce ręcznej, "ZŁOTKA" w siatkówce kobiet, panie w ręczną też zadziwiły świat i oczywiście siatkarzy - mistrzów świata. Piłka nożna schodziła na dalszy plan i nie rozpalała tak kibica. Od czasu przyjścia Nawałki i zbudowania drużyny wszystko się zmieniło. Dodatkowo przełamaliśmy niemoc i wyszliśmy z grupy na EURO. Nie było to jakimś fartem co pokazali chłopcy ze Szwajcarią i Potugalią oraz Niemcami. Wszyscy wierzą w to co robi selekcjoner, zawodnicy uwielbiają przyjeżdżać na kadrę, jest świetna atmosfera. Zrodziła się drużyna, która wie czego chce. EURO we Francji umocniło tych piłkarzy w tym, że mogą wygrać z każdym i nie mają kompleksów. To widać na boisku i teraz to przeciwnicy się boją grania z tą reprezentacją. Można być spokojnym o mundial w Rosji, że nie zawiodą. Nieważne z kim przyjdzie zagrać. Mimo szóstego miejsca w rankingu FIFA znamy swoje miejsce w szyku i przy odpowiedniej formie i taktyce możemy zajść tam daleko. Pewność siebie już jest i wiara w to, że to działa. Tylko modlić się o brak kontuzji czołowych zawodników i o to, żeby nie przegrać pierwszego spotkania ktokolwiek to będzie. Ta reprezentacja ma jakieś szczęście więc pewnie i losowanie będzie obiecujące. Jak pamiętamy jednak z Korei Południowej i Ekwadoru też się śmieliśmy i co potem się okazało... Wszystko trzeba pokazać na boisku i dla wielu zawodników to może być ostatni mundial. Pierwszy i ostatni i oni dobrze o tym wiedzą. Chcą z pewnością się zapisać w historii jako chociażby ćwierćfinalista mundialu, a może coś więcej...

   Mamy wszystko. Świetny sztab, selekcjonera, prezesa związku i gotową właściwie "galową jedenastkę", która już była na jednym wielkim turnieju i ma za sobą wiele spotkań o punkty. Są zaprawieni w bojach. Jest atmosfera, są kibice. Wszystko jest świetnie. Odpowiedni klimat wokół kadry. Tylko się dalej rozwijać i pokazać się w Rosji. Postraszyć najmocniejszych!

 

 

  

CO KOMBINUJE NAWAŁKA?
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: polska   piłka nożna   mundial   reprezentacja polski   mś 2018  
13 listopada 2017, 17:18

   Kiedyś nikt nie wiedział co wymyśli Piechniczek, aż powstała piosenka "Entliczek pentliczek co zrobi Piechniczek". Na szczęście udało mu się powtórzyć sukces Górskiego na mundialu w 1982 roku, ale cztery lata później już nie było tak dobrze. Wtedy jednak wymagania co do reprezentacji były medalowe na mundialach. Pamiętam też Smudę jak zaczął grać ofensywnie w meczach towarzyskich, ale im bliżej EURO tym się gubił i stawiał na defensywę. Wyszło co wyszło w 2012 roku. Kojarzy mi się też reprezentacja siatkarzy z tego roku. Widać było gołym okiem w Lidze Światowej, że jest coś nie tak i przyszła klapa na EURO w Polsce. W przypadku jednak Adama Nawałki myślę, że nie ma się czym martwić, bo pokazał, że jest wybitnym strategiem i taktykiem i sprawdził się na EURO 2016 we Francji. Przygotował świetnie zawodników i taktycznie i motorycznie. Wielu bramek przecież na EURO nie strzelaliśmy, ale gra defensywna całej drużyny imponowała. To dało sukces. Od początku selekcjoner myślał o zabezpieczeniu tyłów i widać, że teraz do tego po prostu wraca i szuka najlepszego ustawienia. Drugim problemem byli zmiennicy dlatego już teraz szuka zawodników, którzy będą umieli zastąpić w razie potrzeby kogoś z pierwszej, galowej jedenastki.

 

3-4-3, 3-5-2 czy 4-4-2? NIE CHCEMY BYĆ PRZEWIDYWALNI

 

   Mecz z Urugwajem był typowym meczem towarzyskim. Dawno nie graliśmy z rywalem z Ameryki Południowej, ale teraz jak nasza reprezentacja jest na szóstym miejscu w rankingu FIFA to wszyscy chcą z nami grać. Jak już wiemy takich spotkań będzie coraz mniej. W zasadzie już nie będzie dochodzić do test-meczów z rywalami z innych kontynentów za sprawdą wprowadzenia Ligi Narodów. Dopiero na mistrzostwach świata reprezentacje z różnych kontynentów będą mogły się zmierzyć ze sobą. W Europie będą eliminacje i Liga Narodów. Sam jestem ciekaw jak ten pomysł wypali. Tak czy owak skończą się mecze o nic co jest dobre dla kibica, bo nie oszukujmy się, ale mecz z Urugwajem dla przeciętnego Kowalskiego był nudny jak flaki z olejem. Obie drużyny miały respekt przed sobą. Dodatkowo selekcjoner zmienił ustawienie pod nieobecność Lewandowskiego na ultra defensywne. Tak naprawdę w przodzie mieliśmy tylko trzech zawodników ofensywnych... Ciężko z tego coś wykreować czy strzelić bramkę. Tyle, że przy tym systemie rywal nie zaskoczy nas atakiem pozycyjnym, bo zawodnicy ustawiają się piątką z tyłu. Ciężko to sforsować. W ataku natomiast jak się ma Turbo-Grosika i Lewandowskiego oraz Błaszczykowskiego to można zaskoczyć przeciwnika.

   Dlaczego Nawałka teraz to testował? Dlatego, że przyjechał mocny przeciwnik. Chciał sprawdzić defensywę. Nie chciał dać pograć Cavaniemu i spółce. I to się udało. Myślę, że na mundialu w mocnym przeciwnikiem z pewnością zagramy tym ustawieniem i będziemy liczyć na ustrzelenie czegoś w przodzie, a potem mądra defensywa. Tak jak to miało miejsce na EURO 2016. W eliminacjach graliśmy ofensywnie, ale kosztem tego była duża utrata bramek. Na dodatek selekcjoner Duńczyków stwierdził, że łatwo nas rozczytać. I miał rację. Najważniejsze u nas są skrzydła i "Lewy". Bez Roberta nikt nawet nie chce myśleć co będzie. Widać gołym okiem jak go brakuje. Zwróciłem uwagę też na stan murawy. Zawodnicy się często ślizgali na niej. Nie czuli się pewnie. Musiała być mocno nasiąknięta po opadach deszczu. Mecz zachwycił chyba tylko koneserów futbolu. W tym samym czasie grała Belgia z Meksykiem i tam było co oglądać. Dziś to będzie bardzo trudny przeciwnik i sam jestem ciekaw czy znów zagramy ustawieniem z Urugwajem. Coś czuję, że Meksyk dziś sprawi więcej problemów niż taki nijaki Urugwaj. Chyba wszyscy się spodziewali czegoś więcej po tym zespole. Tam jednak selekcjonerem też jest wybitny strateg i mieliśmy co mieliśmy...

 

JAK WYPADLI POTENCJALNI ZMIENNICY?

 

   Wiadomo było, że zagramy bez Lewego i cała Polska była ciekawa kto go zastąpi. Zagrał na szpicy Wilczek i mnie nie przekonał. Silny zawodnik, ale Robert którąś sytuację by zamienił na bramkę. Ciekawe jest to ustawienie z Błaszczykowskim i Grosickim. W sumie grają wtedy jak wolne elektrony z przodu i przy ich zmyśle do gry kombinacyjnej, szybkości, dynamice i dryblingu i obecności Roberta mogą namieszać w przodzie. Nie grał też Łukasz Piszczek, a on świetnie by się nadał na rolę wahadłowego na prawej stronie. Z pewnością by zagrał za kogoś z pary Bereszyński-Rybus. Na plus trzeba zaliczyć występ Bartka, bo był cały mecz widoczny w przodzie. Widać, że puka śmiało do pierwszej jedenastki i Nawałka coraz bardziej mu ufa. Na środku bezwględnie musi grać Krychowiak. To taki lider drugiej linii. Mamy lidera w obronie, czyli Glika, lidera w pomocy, czyli Krychowiaka i lidera i kapitana zespołu Lewandowskiego. To jest właśnie ten szkielet zespołu zbudowanego przez selekcjonera. Następnie są Piszczek, Grosik, Błaszczykowski. Bez tych zawodników nie wyobrażamy sobie jedenastki. Rybus zawiódł w ofensywie w tym spotkaniu. W pomocy było widać, że tam musi być Grzegorz. Od razu się rzucało w oczy kto w tej kadrze gra nie od dziś, a kto jest debiutantem. Góralski mnie osobiście nie zachwycił. Ja bym tam widział Jędrzejczyka obok Grzegorza. On jednak zagrał w obronie w drugiej połowie. Można też dać kogoś ofensywnego jak Zieliński czy Mączyński albo Linetty. W obronie wypadł Pazdan i zagrał obok Glika Cionek i Jach. Zawodnik Zagłębia jak na debiut zagrał bardzo poprawnie. Siła fizyczna i wzrost przydadzą się też przy stałych fragmentach w ofensywie. Cionek zagrał słabiej. Glik natomiast to już klasa sama w sobie. Przywódca defensywy i starał się jak zawsze. Pamiętał poprzedni mecz z Urugwajem kilka lat temu jak Suarez go ośmieszał.

   Najlepiej z debiutantów zaprezentował się Jach. Mógłby grać w tym systemie przy Gliku i Pazdanie. Pograł jeszcze Świerczok, ale nie zachwycił. Liga polska to nie reprezentacja, ale ten chłopak ma to "coś" i warto mu jeszcze dawać szansę. Piłka go szuka w polu karnym. Z Urugwajem nic nie wychodziło, ale może jeszcze szansę dostanie.

 

JAK BĘDZIE Z MEKSYKIEM?

 

   To będzie duży test dla biało-czerwonych! Bez Glika, Pazdana, Piszczka, Krychowiaka, Grosickiego i Lewandowskiego to w zasadzie zagra drugi garnitur. Tyle, że teraz jest czas na sprawdzenie zaplecza. Już w marcu i czerwcu może go nie być tak dużo. Każda minuta spędzona na boisku w meczach z Urugwajem i Meksykiem może zaważyć na wyjeździe na mundial w Rosji. W przyszłym roku zmiany w pierwszej jedenastce będą albo wymuszone albo kosmetyczne. Na całe szczęście selekcjoner niczego nie musi budować i ma ten komfort. Może tylko wymienić kilka elementów, żeby maszyna działała jeszcze sprawniej. Musi wiedzieć na kogo może liczyć. Na EURO był problem ze zmiennikami, którzy odstawali od galowej jedenastki. Mogą się zdarzyć kontuzje czy pauzy za kartki. Trzeba być na wszystko przygotowanym. I coś mi mówi, że jak dostaniemy jakąś potęgę to zagramy z nimi ustawieniem właśnie 3-5-2. Oczywiście w zależności też które to będzie spotkanie w grupie i o co będziemy grać. Jak trzeba będzie ofensywnie to 4-4-2. Jeżeli założymy, żeby przede wszystkim meczu nie przegrać to 3-5-2. Jestem ciekaw kto dziś zagra i jetem pewny, że Meksyk postawi bardzo trudne warunki. W defensywie mogą się dziś dziać cyrki. Oby tylko nie nastrzelali za dużo, bo to w zasadzie zagra drugi skład reprezentacji...

 

REPRA ZNÓW W TVP...

 

   Nie wiem czy się z tego cieszyć czy nie.  Z pewnością jest jeden plus. TVP nie zakoduje spotkań tak jak Polsat na EURO co było kpiną. Jest pewność, że wszystkie spotkania mundialu w Rosji zostaną pokazane w otwartej telewizji. Znów z komentarzem Szpakowskiego. Co mnie drażni tylko? Ta taka poprawność ekspertów w studio i nijakość. Na Polsacie było ciekawiej. Tutaj wszyscy mówią jednym głosem i mają takie same wnioski... Zero kontrowersyjnych wypowiedzi i jakoś tak bardzo sztywno... Brakuje Tomka Hajty z jego truskawką na torcie i Borka. Na TVP to wszystko będzie takie piękne i wspaniałe coś czuję. Nikt tu nie włoży lyżki dziegciu w miód. To pierwsze studio było tak nudne, że szok. Myślałem, że wszyscy sobie tam w tyłek wejdą i jak byli dumni, że TVP znów ma reprezentację Polski. Oby to nie był zły omen... Od 2002 roku jak byliśmy w finałach MŚ czy EURO to na TVP z grupy nie wyszliśmy... Może teraz będzie przełamanie w Rosji... Polsat ma lepszych komentatorów i ekspertów i ciężko się teraz przyzwyczaić do TVP i achów oraz ochów po słabym i bezbarwnym spotkaniu z Urugwajem i chwaleniem się ile to widzów zasiadło przed telewizorami... Nie było na co patrzeć w tym meczu, a oni piali z zachwytu. Trzeba się przyzwyczaić, że ogłupia się ludzi i kibica. To pewnie pierwsza zasada, że przed telewizorem siedzi tępy Kowalski i ogląda mecz reprezentacji raz na rok... Ci co się znają lepiej na futbolu muszą przywyknąć... W ogóle mnie drażni komentowanie występów Polaków. Zawsze komentator widzi plusy! Jeżeli załóżmy zawodnik nie spisze się tak jak powinien to mówią, że najważniejsze, że jest zdrowy... Jeżeli ktoś mi mówi, że 14 miejsce to jest wyczyn to słabo to przyjmuję... Zawsze szukają chociażby najgłupszego i najbardziej bezsensownego pozytywu. Niedługo zaczną mówić, że super, że stanął na starcie... To jest banalne przecież. Jak jest źle trzeba mówić, że tak jest, a jak dobrze to chwalić. Sportowiec przecież z tego żyje. On tego nie robi za darmo... Nie robi łaski...