Archiwum 14 czerwca 2017


ROLAND GARROS oczami komisarza tenisa RasMarSoma...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: tenis ziemny   nadal   ostapenko. roland garros  
14 czerwca 2017, 14:06

NADAL W SPÓDNICY

Kto by się tego spodziewał, że 20-letnia Łotyszka wygra Turniej Wielkoszlemowy Rolanda Garrosa? Konia z rzędem temu kto obstawił zwycięstwo Ostapenko! Jelena wykorzystała świetnie fakt, że tegoroczny turniej mogło wygrać kilkanaście zawodniczek. Przecież nie było ani Sereny Williams ani Marii Sharapovej, a Kerber odpadła już w pierwszej rundzie z Makarovą... Muguruza, która wygrała rok temu, była w słabszej formie. Wielką szansę zmarnowała Simona Halep... Nawet dla mnie - po ćwierćfinale ze Svitoliną - była murowaną kandydatką do zwycięstwa. Gospodarze liczyli na Mladenovic, ale ona nie wytrzymała psychicznie boju z Baczinsky. Mecz był przerywany dwukrotnie i warunki były ciężkie. Pliskovej nie brałem pod uwagę aczkolwiek zaskoczyła mnie w starciu półfinałowym, bo bardzo poprawiła grę na ceglanej mączce. Podobnym stylem jak Halep grała Baczinsky, ale i ona nie dała rady napędzonej Łotyszce. Tak jak Ostapenko bezkompromisowo grała Svitolina, ale ona posypała się w starciu z Halep.

Ostapenko natomiast przechodziła kolejne rundy i toczyła trzysetowe boje. To był jej czas. Jej "5 minut". Ostatni raz nierozstawionym zawodnikiem, który wygrał na kortach we Francji był Gustavo Kuerten i to była wzruszająca historia. Kibice nie zapomną jak po finale narysował na korcie serce. Podejrzewam, że podobnie by zrobiła Mladenovic, ale ją zżarła presja gospodarzy. Z Muguruzą szalała, a ze Szwajcarką nie potrafiła opanować nerwów, wiatru i nie mogła wejść w mecz. Natomiast młodziutka, ambitna, uderzająca z piekielna siłą malutka Ostapenko nie oglądała się na rywalki i robiła swoje. Robiła to z taką młodzieńczą fantazją i werwą, że aż było miło patrzeć. Zero kunktatorstwa, zero zmian stylu gry. Nieważne jaki był wynik w danym momencie to ona grała jak zaprogramowana. Non stop atak. Dużo niewymuszonych błędów, ale też ogromna ilość piłek bezpośrednio wygrywających. Myślę, że ta uśmiechnięta dziewczyna z Rygi zdobyła sympatię całego tenisowego świata i wniosła świeży powiew do kobiecego tenisa. Ona po prostu czuła się tu fantastycznie, czerpała radość z każdego meczu i z każdego punktu. W finale kibicowałem właśnie jej, ale długo wydawało się, że nic z tego. Jelena jednak walczy do samego końca.

Porównałem ją do Nadala, chociaż to może nazbyt odważne... Chodzi mi o to, że Ostapenko grała sama i ona dyktowała w każdym meczu warunki na korcie jak Wielki Mistrz Rafa. Nie patrzała kto jest po drugiej stronie siatki, nie bała się, nie miała respektu dla rywalki. Grała bez przerwy swoje. Podobnie gra Rafa. Wydaje się, że jest tylko on, kort i rakieta, a przeciwnik nie ma znaczenia i jego gra. Tak właśnie serca kibiców zdobyła Jelena. Przy okazji podczas turnieju obchodziła 20-ste urodziny. Wyliczono, że forehand ma szybszy niż Murray. Piękne jest to, że wygrał tenis odważny i atakujący, a nie tenis skupiony na obronie i popełnianiu mniej niewymuszonych błędów. Wygrała odwaga. Wygrało nieustanne parcie do przodu i kończenie piłek przy każdej nadarzającej się okazji. Mogła przegrać kilka gemów z rzędu, a i tak nie zwalniała ręki i dalej atakowała. Czy to bekhand czy forehand czy cross czy linia czy wolej. Prawie każdą piłkę chciała zabić. Warunków fizycznych jakichś fantastycznych nie ma, ale jej budowa pozwala na uderzanie piłek z wielką siłą. Zaszokowała świat. To jest wlaśnie piękne w sporcie, że nikt na nią liczył. Pewnie ona sama na siebie też nie. Po prostu wychodziła na kort i grała ciesząc się. Nie widać było po niej nerwów. Szybko zapominała o ostatniej piłce i grała dalej swoje aż do skutku. Bardziej było widać taką pozytywną złość, że piłki nie chcą wchodzić w kort, ale wciąż miała wiarę i nadzieję, że jak zacznie wchodzić to przeciwniczka nie będzie w stanie się jej przeciwstawić. Tak właśnie zmiotła Wozniacki w ćwierćfinale w trzecim secie. Tak właśnie rozprawiła się z Baczinsky w trzecim secie. I nadszedł Wielki Finał...

 

HALEP NIE WYKORZYSTAŁA BYĆ MOŻE ŻYCIOWEJ SZANSY...

Wydawało się, że jednak Rumunka. Ona świetnie spisywała się na kortach ziemnych w tym roku. Poznała już smak zwycięstw w turniejach WTA w przeciwieństwie do Łotyszki. Ostapenko nie wygrała żadnego turnieju! Halep była już w finałach turniejów Wielkiego Szlema. Na dodatek zwycięstwo dawało jej pozycję liderki rankingu. Mieć w finale niedoświadczoną Ostapenko i tego nie wykorzystać... To się jej będzie śniło po nocach, bo druga taka szansa może nie przyjść... Do tego uwielbia grać Simona na mączce. Jej styl tu bardzo pasuje. Biega do każdej piłki jak Murray. Popełnia mało niewymuszonych błędów. To bardzo ważne na takich wolnych kortach. Stylem obronnym można tutaj dużo ugrać. Siła uderzeń nie ma aż takiego znaczenia jak i serwis. Trzeba biegać, przebijać piłki, mało psuć i od czasu do czasu zaatakować oraz mieszać grę.

Rumunka ma nowego trenera. Poprzedni odszedł, ponieważ nie umiał opanować jej słabej psychiki. Nie mógł wpłynąć na nią, żeby wierzyła w siebie. Wydawało się, że ma to za sobą... Ale tylko wydawało się... Szła przez turniej jak burza aż do ćwierćfinału. Grała jak prawdziwa amazonka. Przypomnijmy, że ona dla tenisa zrobiła naprawdę bardzo dużo. Zmniejszyła sobie piersi... Niegdyś była znana jako najbardziej biuściasta tenisistka co jej bardzo przeszkadzało w grze. Normalnie jest to atrybut kobiety, ale w tenisie było przeszkodą. Poświęciła swoje walory, żeby wejść na wyższy poziom gry.

W ćwierćfinale dokonała tenisowego cudu! Przegrywała ze Svitoliną już 1:5 w drugim secie! Svitolina dosłownie zmiatała ją z kortu potężnymi uderzeniami. Halep postawiła jednak wszystko na jedną kartę i zaczęła grać odważniej, atakować. Przemieniła się, bo już nie miała nic do stracenia. I wygrała mecz, którego nie miała prawa wygrać. Svitolina natomiast przegrała ze sobą. Za wcześnie uwierzyła, że jest po meczu. Już nie zatrzymała w trzecim secie rozpędzonej Rumunki. Czasami jedna piłka wygrana może odmienić losy meczu. Była taka piłka u Halep. Piłka, która zabiła Svitolinę... W tie-breaku drugiego seta przy stanie 7:6 dla Simony. Wtedy Halep trafiła w siatkę, ale piłka jakimś cudem przeszła na drugą stronę kortu. Szczęście sprzyja lepszym. Tym sposobem pogrążyła przeciwniczkę, a sama uwierzyła, że wygra przegrany mecz w którym długo nie istniała. Obudziła się jednak jakimś cudem. Tenis ziemny to taki sport w którym możesz przegrać z samym sobą...

Po tym spotkaniu Halep pokazała, że jest prawdziwą wojowniczką i wydawało mi się, że nikt ją nie zatrzyma. Wydawało się, że po takim meczu jej psychika jeszcze się wzmocni. W półfinale dzielnie stawiała opór Pliskova, ale Simona kontrolowała spotkanie. Wygrała znów w trzech setach. Było widać, że jest pewna siebie, skoncentrowana i wie co ma grać. Czeszka naprawdę rozegrała bardzo dobre spotkanie.

I wielki finał... Życiowa szansa dla Halep... Wiedziała, że Łotyszka będzie grać swoje, czyli atakować. Skupiła się na obronie i popełnianiu małej ilości błędów. Bardzo ostrożna taktyka i czekanie na błędy rywalki. Mało kończących uderzeń... To przynosiło skutek do staniu 3:0 w drugim secie. Obędzie się bez niespodzianki? Wygra ta co ma wygrać? To będzie monotonny finał i jednostronny, czyli Rumunka przebijająca wszystko co możliwe, a Jelena strzelająca po autach i w siatkę? Oczywiście kończących uderzeń też nie zabrakło, ale to było za mało... I od stanu 3:0 Jelena zaczęła trafiać coraz więcej... Tak jak siatka pomogła Simonie w ćwierćfinale tak w finale takie szczęśliwe uderzenie zaprezentowała Łotyszka. Uderzyła piłkę, która nawet w kort nie szybowała. Trafiła w słupek na końcu siatki i piłka cudem wróciła na kort po stronie Halep. Była to piłka na wygranie gema kolejnego przez dzielną Ostapenko.

Rozpędziła się Łotyszka i poczuła krew... Halep nie zmieniła gry, nie zaczęła atakować i zapłaciła za to wysoką cenę. Nie slajsowała piłek, nie grała skrótów. Mało atakowała. Dalej czekała, aż Jelena zacznie się mylić. Nic takiego nie nastąpiło. Ze Svitoliną umiała zmienić swoją grę, która nie dawała rezultatów. W finale już tego nie uczyniła. Czy przegrała we własnej głowie? Z pewnością tak. Przecież wszyscy stawiali na nią i byli ciekawi jak zaprezentuje się Ostapenko. Ona jednak mogła przegrać i nikt by nie miał pretensji, a Simona musiała to wygrać! Stare demony w głowie jednak wróciły i zgubiła pewność siebie. Nie wytrzymała naporu przeciwniczki. Jelena natomiast poczuła wielką szansę i wykorzystała ją. To był jej turniej marzeń. Halep była bardzo smutna, bo była w wielkiej formie. Przewaga doświadczenia, wieku. Wygrane turnieje WTA, finały turniejów Wielkiego Szlema... Wszystko stało za nią. Rywalka jednak nie miała żadnej presji. Mogła grać bez obciążenia psychicznego. Mogła grać swoje jak w każdym spotkaniu i jak sama przyznała cieszyć się z każdego spotkania na tych kortach. Cieszyła się aż do końca i do ostatniej zwycięskiej piłki. Dokonała wielkiego czynu. Jak idzie to nie zastanawiasz się dlaczego. Grasz z pasją i sercem do walki, nie boisz się nikogo. Wiesz, że przy stylu atakującym wszystko zalezy od Ciebie. Będziesz trafiać to wygrasz, a jak pudłować to przegrasz. Ona jednak kompletnie nie zmieniała stylu gry dopasowując się do wydarzeń na korcie czy gry przeciwniczki. Szła po swoje. Ktoś jej zadał pytanie co czuła przy stanie 0:3 w drugim secie. Ona odpowiedziała, że przecież jakby przegrała to by się nic nie stało, bo to Rumunka była faworytką ,więc grała swoje czekając jaki wynik to przyniesie. Przyniósł największy sukces w karierze, która tak naprawdę dopiero przed nią. Już w jakiś sposób jest spełniona, a ile jeszcze przed nią. W Paryżu nikt nie zapomni tej młodziutkiej, uśmiechniętej i bardzo emocjonalnej dziewczyny. Tak pięknie cieszyła się po każdej piłce z taką młodzieńczą werwą i entuzjazmem. Cieszyła się z każdego wygrywającego uderzenia po dziewczęcemu. Pięknie się to oglądało. Należało jej się to za to tę brawurę i odwagę i walkę do końca w każdym spotkaniu.

Simona pewnie swoje szanse będzie jeszcze miała na wygranie turnieju wielkoszlemowego, ale czy w finale trafi na tak niedoświadczoną zawodniczkę. Śmiem wątpić...

 

CO DALEJ Z OSTAPENKO?

To jest genialne pytanie... Historia sportu zna takie jednorazowe gwiazdy. Nagle ktoś w danym dniu na kogo nie stawiano szokuje świat sportu. To jest jego czy jej dzieńi potem już tego nie powtarza nigdy. Są to piękne i niezapomniane historie jak wygrywa ktoś z drugiego, a nawet trzeciego szeregu. Zwycięstwa faworytów stają się nudne, a zapamiętuje się tych nieoczekiwanych zwycięzców. Tu i teraz nie wiadomo dlaczego i jak osiągają życiową formę. Mają te swoje "5 minut" i je wykorzystują. Wiele zawodniczek lepszych i bardziej doświadczonych jak chociażby Agnieszka Radwańska może nie wygrać nigdy Turnieju Wielkiego Szlema. Ta młokoska uczyniła to już w wieku 20 lat... Czy jest to początek wielkiej kariery czy po prostu dwutygodniowy przebłysk geniuszu tenisowego? Wszyscy eksperci się zastanawiają nad tym, bo przecież dziewczyna ma tak wiele atutów. Ma świetny atakujący styl, umie skończyć piłkę i bekhandem i forehandem i po linii i po crossie. Nie boi się chodzić do siatki i kończyć akcji półwolejem. Jest bardzo odważna, ale to cecha młodości. Powinna poprawić drugi serwis. Przed nami Wimbledon i oczy świata tenisowego już będą zwrócone na Ostapenko. Już nie będzie anonimowa. Już nie wyskoczy jak Filip z Konopii. Przy zachowaniu tego stylu gry, zdrowia i odpowiedniej trenerce może jeszcze sporo namieszać. Najlepsze jest to, że ona już nic nie musi. Zdobyła przecież skalp o którym marzy wiele tenisistek jak chociażby Halep... Ma papiery na wielkie granie pod nieobecność Szarapovej czy Williams. Wimbledon będzie bardzo ciekawy w wykonaniu pań. Moje serce ta dziewczyna zdobyła, bo cudowny jest taki świeży powiew, taka radość z samej gry. Entuzjazm. Potem już zawodniczki grają z kamienną twarzą jakby bez emocji i kalkulują... Grają pod daną przeciwniczkę. Niech ta Łotyszka dalej gra tak jak gra i niech jej to sprawia wielką radość. Przy okazji wszystkim kibicom, którzy podziwiali na Roland Garros jej niesamowite kończące uderzenia. Jej wolę walki, ambicję i nie spuszczanie głowy. Dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe. Przekonała się o tym i szczęśliwie i boleśnie Halep... Jelena nie mogła tego przegrać w finale, bo to by nie była tak cudowna historia. Drugi jest zawsze pierwszym przegranym... O zwycięzcy się pamięta... Zobaczymy co będzie pisać dalej na korcie ta uśmiechnięta dziewczyna, która już zdobyła serca kibiców na całym świecie... Pod uwagę brano kilkanaście tenisistek, ale nie Łotyszkę. Było wiadome, że to może być ciekawy turniej i był naprawdę arcyciekawy. Od fazy ćwierćfinałów było co oglądać. Dwa trzysetowe półfinały z walką do samego końca i piękny finał. Lepiej się obserwowało turniej kobiet niż mężczyzn. I trzeba już bacznie obserwować dalszą karierę niesamowitej dziewczyny z Rygi.

 

WYSTĘPY POLAKÓW I POLEK

 

Warto poświęcić kilka zdań... Agnieszka Radwańska przyjechała po dłuższej przerwie i nie można było liczyć na zbyt wiele. Ceglana mączka nie pasuje do jej stylu gry z kontry. Było widać, że jest bez formy. Ona ma przyjść na Wimbledon i jak co roku będą wielkie nadzieje. Ostapenko może wygrać Roland Garros to czego Radwa ma nie wygrać Wimbledonu? Kiedy jak nie teraz, bo przecież lata lecą, a nie gra Szarapova i Williams. Z każdą inną Agnieszka w formie i na trawie jest w stanie wygrać. Tutaj już było widać przed pierwszym spotkaniem jak sobie spokojnie poprawiała piękne włosy i upinała w kok jakby była na wybiegu dla modelek, a nie na korcie w Turnieju Wielkoszlemowym. Przyjechałam, pograłam trochę, zobaczyłam w jakiej jestem w formie i odpadłam przed fazą ćwierćfinałową, czyli jak zawsze we Francji. Niewiele można napisać, bo z Cornet wyglądało to dramatycznie słabo... Ale czas na trawę teraz i znów nadzieje... A jak się nie uda znów to czekanie na jesień kiedy to Radwa szaleje w Azji na szybkich kortach. Wtedy już jest po turniejach Wielkiego Szlema i zawodniczki mają dość sezonu. To wtedy czas Radwy właśnie. I ostatni turniej najlepszej ósemki, który wygrała. Jest to jej największe dokonanie w karierze.

 

To tyle o Agnieszce. Teraz może Jurek Janowicz trapiony kontuzjami. Przegrał w pierwszej rundzie i nie powalczył za wiele z mało znanym Japończykiem. Dla niego teraz każda runda, którą przejdzie w turnieju ATP jest sukcesem. Przed nim również ulubiona trawa. Tam na Wimbledonie osiągał największe sukcesy w karierze jeżeli chodzi o Turnieje Wielkoszlemowe.

Nasze deble łączone z zawodnikami i zawodniczkami z innych krajów oraz miksty też sukcesów nie przyniosły. Iga Świątek w turnieju juniorskim zaszła do ćwierćfinału jak przed rokiem, ale mówi się, że ma dziewczyna papiery na granie. Kolejny wielki talent polskiego tenisa. Melodia przyszłości. Tu była rozstawiona bardzo wysoko, bo z piątką, ale przegrała dość gładko z Rosjanką w ćwierćfinale...

Magda Linette

Dziewczyna robi wielkie postępy i już przechodzi rundy w turniejach WTA. Harmonijnie się rozwija i tutaj była najjaśniejszym punktem naszej ekipy. Rozegrała bardzo dobre spotkanie przeciwko Svitolinie. Przeszła dwie rundy. Sama Svitolina mówiła, że prawie przegrała drugiego seta. To pokazało Magdzie, że jest w stanie powalczyć na równych zasadach ze światową czołówką. To daje jej szansę na dalszy rozwój i pięcie się w rankingu WTA. Bardzo dobrze to wyglądało ze Svitoliną i tak przegrać można jak najbardziej. Napędziła lekkiego stracha faworytce. Także zrobiła tyle co mogła Madzia. A teraz czekamy na turnieje WTA przygotowujące do występu na Wimbledonie i na sam Wimbledon. Będzie ciekawie z pewnością i oby z lepszymi występami reprezentantów Polski.