| Kategorie: Sport
Tagi: tenis ziemny wimbledon
12 lipca 2017, 09:58
Drugi tydzień Wimbledonu i mamy sensacje. Giles Muller i Johanna Konta są na ustach wszystkich fanów tenisa. Łączy ich to, że w tym roku świetnie grają na trawie i w turniejach poprzedzjących turniej w Londynie grali bardzo dobrze i wygrywali turnieje. To nie jest przypadek, że odprawili faworytów. Są po prostu oboje w świetnej formie. Luksemburczyk uwielbia tę nawierzchnię, bo jego styl gry pasuje tutaj. Konta natomiast w tym roku szaleje na trawie i Brytyjczycy są wniebowzięci. Jeżeli Murray dziś wygra to będą mieli i w singlu kobiet i mężczyzn półfinalistów. Wielka Brytania takiej historii nie pamięta. Nasza Agnieszka natomiast jak zwykle odpadła z Kuznetsovą, która ma na nią patent. Styl gry Rosjanki nigdy nie odpowiadał Polce...
LUKSEMBURG OSZALAŁ ZE SZCZĘŚCIA!
Kto wie czy to nie był najbardziej dramatyczny mecz tegorocznego Wimbledonu! "Święta trawa" pamięta takie dreszczowce i horrory. Fani tenisa pamiętają przecież najdłuższy mecz w historii, który miał miejsce właśnie tutaj w Londynie. To jest magiczne miejsce i magiczny turniej. Ta trawa pamięta też wielkie porażki faworytów. W tym roku mamy już drugą, bo okazuje się, że wypadli z gry finaliści Rolanda Garrosa! Stan Wawrinka odpadł już w pierwszej rundzie z rewelacyjnym Medvedevem. W czwartej rundzie Nadal nie dał rady Mullerowi. Co ciekawe u pań mamy podobną historię, bo i Halep i Ostapenko, które grały w finale w Paryżu zgodnie pożegnały się z turniejem wczoraj...
Rafael Nadal urodził się na kortach ziemnych tak jak Federer na trawie. To są ulubione nawierzchnie obu wielkich mistrzów. Gilles Muller natomiast cały rok czeka na grę na trawie, bo tu odnosi sukcesy. W tym roku przed Wimbledonem świetnie grał w turniejach poprzedzających i jeden nawet wygrał. Tak samo genialnie grała Johanna Konta. To nie jest przypadek, że tak daleko zaszli i pokonali faworytów. Rafael Nadal przegrywał już przecież 0:2 w setach, ale doprowadził do piątej partii. Tam już mieliśmy prawdziwy horror i Luksemburczyk wygrał 15:13!!! Pewnie to spotkanie przejdzie do historii i tylko szkoda, że Polsat tego nie pokazał! Dziś mamy fazę ćwierćfinałów i zobaczymy jak poradzi sobie Federer, Djokovic czy Murray. Jeden z muszkieterów już jest za burtą. Piąty, który dołączył do wielkiej czwórki, czyli Wawrinka dawno już zapomniał, że grał w tegorocznym turnieju. Ciekawi mnie jak zagra z tym Mullerem Marin Cilic. Chorwat ostatnio gra naprawdę bardzo dobrze i solidnie i ma szansę na półfinał. Są też bardzo groźni na trawie Raonic i Querrey. Nie zapominajmy też o Berdychu. W ćwierćfinałach mamy naprawdę najlepszych specjalistów od gry na tej nawierzchni. Mogą oni sprawić duże kłopoty faworytom. Czy ktoś z wielkiej trójki podzieli los Nadala? Czy będzie kolejny dreszczowiec? Prawdziwa gra o tytuł właśnie się rozpoczyna! Wszyscy mówią o tym, że Muller gra jeszcze w starym stylu, czyli często chodzi do siatki. Ten styl gry zanika, a mieliśmy takich specjalistów od gry przy siatce jak Edberg, Rafter czy Ivanisevic np. Zawodnicy już tak nie grają na trawie i oglądamy wymiany z głębi kortu. Z pewnością Nadal też miał problem z takim stylem gry. Nazywamy go już archaicznym, ale ja kochałem tych specjalistów od gry przy siatce... Trawa jest właśnie odpowiednią nawierzchnią do tego. Także to było zderzenie dwóch stylów gry. I wygrał ten archaiczny! Jaki to piękny sport ten tenis ziemny. Brawa dla obu panów za fantastyczne widowisko na tym najbardziej magicznym turnieju na świecie. Najstarszy turniej na świecie rozgrywany po raz 131.! Kolebka tenisa. To tu się wszystko zaczęło i przez tyle lat zachowano tradycję. Czas się zatrzymuje na te dwa tygodnie. Zawodnicy i zawodniczki trafiają do innego świata. Wszystko takie eleganckie, dostojne. Kibice oglądają spotkania jak w teatrze w kapeluszach. Prawdziwa magia. Stroje sędziów i zawodników... Nieskazitelna biel... Każdy zawodnik i zawodniczka powie, że marzeniem jest wygranie Wimbledonu albo gra na korcie centralnym. To jest przeżycie dla każdego zawodnika i zawodniczki. I tu mamy okazję oglądać niesamowite spotkania, zwroty akcji, porażki faworytów i prawdziwe dreszczowce! Czekamy na więcej!
WIELKA BRYTANIA OSZALAŁA NA PUNKCIE JOHANNY KONTY!
Oszalał Luksemburg, a wczoraj w deszczowy dzień cała Wielka Brytania. Johanna Konta jest na ustach wszystkich. Wimbledon już prawie nie pamięta kiedy miał swoją przedstawicielkę w półfinale! Dokonała tego Konta. Ona wciąż się rozwija, ale na trawie jej nie szło nigdy. W tym roku świetnie się przygotowała do turnieju. Dużo spotkań rozegrała na trawie przed Wimbledonem i wygrała jeden turniej. Podobnie jak Muller, który gra wszędzie gdzie jest turniej na tej nawierzchni. Brytyjka rozegrała już trzeci dramatyczny pojedynek w tym roku. Wygrała z Vekic w trzecim secie 10:8! W czwartej rundzie potrzebowała też trzech setów z Garcią! I wczoraj nadszedł czas na zmierzenie się z Simoną Halep. Dla Rumunki zwycięstwo oznaczało zostanie nowym numerem jeden w kobiecym rankingu. Jakby wygrała Rolanda Garrosa to też byłaby numerem jeden... Niestety znów zawiodła ją psychika. W Paryżu nie udźwignęła presji faworytki i to Ostapenko sensacyjnie triumfowała. Wczoraj również czuła oddech na plecach całej Wielkiej Brytanii! I też nie dała rady... Poprzedni trener rozstał się z nią ze względu na jej słabą psychikę. Nie umiał dotrzeć do jej głowy, a to najważniejsza część ciała w tenisie. Potem są nogi, a potem ręce. Nogi ma fantastyczne i świetnie się porusza na korcie. Chyba najlepiej ze wszystkich tenisistek. Ręka też dobra, bo rzadko popełnia niewymuszone błędy, ale brakuje właśnie jeszcze tej mentalności zwyciężczyni. Z tym zawsze kłopot miał Wawrinka i długo trwało, żeby zamienił talent na zwycięstwa w turniejach wielkoszlemowych. On miał jednak gorzej, bo żeby to osiągnąć to trzeba było wygrywać z Wielką Czwórką! U pań teraz nie ma przecież ani Sharapovej ani Sereny Williams, a Azarenka wraca dopiero do formy... Nie ma zdecydowanej faworytki i każda może wygrać z każdą. Szalenie ciekawy się zrobił kobiecy tenis i szkoda, że Radwańska jest teraz w słabszej formie... W przeciwnym wypadku być może byśmy tak szaleli jak Brytyjczycy wczoraj...
Patrząc na Simonę Halep to przypomina mi się spotkanie na Roland Garros w ćwierćfinale ze Svitoliną. Jak sie gra z Rumunką to trzeba dużo atakować i prowadzić grę. Coś jak z Agnieszką Radwańską. Obie biegają fantastycznie po korcie i dochodzą do niesamowitych piłek. Potrafią wybronić takie piłki jak Andy Murray. Cała ta trójka gra tenis defensywny, czyli oparty na błędach rywali i rywalek. Popełniają mało niewymuszonych błędów i biegają do wszystkiego, co może rozdrażnić przeciwnika czy przeciwniczkę. Świetne czytanie gry i tak zwana antycypacja. Wystarczy, że ten atakujący ma słabszy dzień i wyrzuca piłki i wtedy defensywny styl gry się opłaca. Kibice doceniają to, ale jednak wolą graczy atakujących, bo jest to widowiskowe. Zawsze lepiej się ogląda atak niż defensywę. Atakując musisz podjąć ryzyko. Grając defensywnie nie podejmujesz go i czekasz na błędy rywali czy rywalek.
Mam świeżo w pamięci właśnie spotkanie ze Svitoliną, która gra agresywnie. Halep nie mogła nic na to poradzić. I nagle przy stanie 2:5 w drugim secie Simona zaczęła grać i atakować. Jak już miała w głowie, że i tak przegra to zaczęła grać agresywniej. I tym samym spotkanie wygrała. Konta wczoraj wyszła tak skoncentrowana jak Svitolina. Wiedziała, że nie dostanie punktów za darmo od Rumunki. Wiedziała, że musi działać pierwszy serwis. Miała z pewnością dużą presję na sobie i czuła oczekiwania Brytyjczyków. Halep natomiast miała w głowie porażkę na Roland Garros i pewnie chciała sobie to odbić na Wimbledonie i przy okazji zostać numerem jeden rankingu.
W pierwszym secie Konta zaczęła źle. Potem doszła Halep i naprawdę grała nieźle. Niestety wyrzucała proste piłki z forehandu i popełniała fatalne błędy przy półwolejach czy smeczach. Oddawała punkty za darmo, a Rumunka czekała na nie. Doczekała się i wygrała tiebreak. Czuła jednak, że jak Konta zacznie trafiać to będzie groźna. Brytyjka wciąż była maksymalnie skoncentrowana. Czułem, że jak Halep nie wygra w drugim secie to przegra całe spotkanie. Cudem doprowadziła do tiebreaku, bo Konta miała wiele szans na przełamanie, ale zawalała decydujące piłki. W tiebreaku już było 3:1 dla Halep i jej podanie. Konta w pierwszym i drugim secie fantastycznie serwowała. Genialny procent pierwszego podania. Tiebreak był dramatyczny i Halep wygrywała już 5:4 i miała swoje podanie... W tym momencie wiceliderka rankingu powinna to spokojnie skończyć. Nerwy dały znać o sobie jednak i mieliśmy po jeden w setach... Ja myślę, że to mogło być najlepsze spotkanie na tegorocznym Wimbledonie. W półfinałach i finale może już takiego nie być... Zderzenie agresywnego stylu gry i genialnej defensywy. Po drugim secie Konta uwierzyła, że może wygrać i decydujący był drugi gem... Rumunka prowadziła 1:0 i miała kilka szans na przełamanie rywalki... Jeżeli by wyszła na 3:0 to Konta by się z tego nie podniosła. Niestety dla Halep Brytyjka wygrała tego gema. Potem nastąpiło przełamanie i już miała dwa gemy przewagi... Ciekawe jest to w tenisie, że zdarza się czasem taki gem, że jest mnóstwo breakpointów i serwujący jak się wybroni to w następnym gemie przełamuje rywala. Chodzi tu o siłę mentalną. Wychodzisz z ogromnych opresji i puszcza ciebie. Przeciwnik natomiast rozpamiętuje niewykorzystane szanse i nie umie się skoncentrować na swoim podaniu... Głowa we wczorajszym spotkaniu miała bardzo duże znaczenie u obu tenisistek. Konta jak wyszła na dwa gemy przewagi to odpuszczała gemy przy serwisie Rumunki i skupiała się na swoich gemach serwisowych. Taktyka przyniosła sukces... Ostatni gem i już ściany pomagały Koncie. Halep miała okazję wyjść na 30:0 przy jej podaniu, ale w trzecim secie Johanna popełniała już mało błędów niewymuszonych i grała genialnie. Trafiała prawie wszystko. Wygrywała wymiany z głębi kortu. Halep nie mogła jej ugryźć... Takie wiary i siły nabrała właśnie po tym gemie wygranym przy swoim serwisie przy stanie 0:1. Widać było, że dało jej to dużego kopa i zaczęła grać jak z nut. Brytyjczycy przy stanie 40:15 w ostatnim gemie nie wytrzymali i ktoś krzyknął z trybun czym przeszkodził Rumunce. Ja myślę, że punkt powinien zostać powtórzony, bo to zdekoncentrowało Halep. Ściany jednak pomagają gospodarzom...
Można się też przyczepić do tego, że zawodnicy i zawodniczki mają 20 sekund przerwy między akcjami. Konta notorycznie to łamała wprowadzając piłkę do gry po 27. sekundach. Przedłużała jak tylko mogła. Tutaj oczywiście jakkolwiek ten przepis jest paradoksalny to ani razu nie została jej zwrócona uwaga... Nawet tak sławny sędzia bał się reakcji dumnych Angoli. Po co się narażać? Przypomina to troszkę incydent na kolarskim welodromie w Rio na igrzyskach olimpijskich gdzie sędzia się bał wykluczyć Brytyjczyka z finału keirina. Jak wiadomo jednak gospodarzom się pomaga...
Ale nie ma się co czepiać, bo Konta zagrała naprawdę genialnie... Przemawia może jednak trochę moja prywata, bo kibicowałem Halep i miałem obstawione na nią w zakładach bookmacherskich więc miałem takie emocje jak Brytyjczycy. Czy Konta jest w stanie wygrać cały turniej? Hm... Teraz największe szanse daję Muguruzie. Halep grała za pasywnie. Uderzała mocno piłki, ale na rywalkę... Hiszpanka tak grać nie będzie i ma lepszy serwis niż Rumunka. W półfinale spotka się z sensacyjną Rybarikovą. Słowaczka chyba zrobiła już wszystko co mogła, a wczoraj to nie ona wygrała, ale Vandeweghe przegrała... To co wyprawiała Amerykanka wołało o pomstę do nieba... Wszystko pakowała w siatkę i aut, a kwintesencja nastąpiła przy stanie 5:3 i 15:0 dla Rybarikovej. Wtedy sędzia wywołał aut i Amerykanka rozluźniła rękę pakując piłkę w siatkę. Okazało się, że piłka była dobra i sędzina przyznała punkt rywalce, a powinna powtórzyć punkt. Podobna sytuacja miała miejsce w spotkaniu Berdycha... Takie decyzje sędziowskie są bardzo złe dla zawodników czy zawodniczki. W momencie okrzyku aut tenisista czy tenisistka automatycznie puszcza rękę. Jeżeli liniowy się pomylił, a zawodnik czy zawodniczka mają piłkę na rakiecie to punkt musi zostać powtórzony. Tymczasem nie dość, że liniowy się myli to jeszcze arbiter główny nie powtarza punktu. To ostatecznie dobiło Amerykankę i tym samym Rybarikova odniosła największy sukces w karierze. Z Muguruzą nie daję jej większych szans... Na etapie półfinałów Hiszpanka jest tu ograna już. Ciekawe będzie starcie Konty z Venus Williams. Venus pokonała sensacyjną Ostapenko, która gra bezkompromisowo. Atakuje z każdej piłki. Nie wstrzymuje ręki przy żadnym uderzeniu. Venus jest bardzo doświadczona i uwielbia Wimbledon. Wiadomo, że nie biega tak jak Halep, ale ma świetny serwis i umie returnować genialnie. Presja będzie spoczywać na Koncie z pewnością. Czy znów zagra tak genialny mecz jak z Halep... Venus z pewnością nie będzie jej grać piłki na rakietę, ale będzie też popełniać dużo błędów niewymuszonych. Czy na tym etapie wygra doświadczenie? Czy pierwszy serwis będzie tak działał Brytyjce? Venus ciężko jest przełamać, a potrafi grać świetnie returnem... Będę kibicował mimo wszystko doświadczonej Amerykance. Jakoś tej Konty po prostu nie lubię. Halep biega do każdej piłki i dzięki temu wczoraj wygrała pierwszego seta... Venus jak widzi, że nie ma szans to nie traci energii i nie biegnie. Tyle, że Ostapenko to też taki jeździec bez głowy i wczoraj została za to ukarana, ale Roland Garros wygrała... A może to Halep po prostu przegrała, bo nie ryzykowała... Cała Anglia z pewnością czeka na to spotkanie. Dla mnie jednak Konta to jest taki "koń". Wali każdą piłkę jakby ją chciała zabić. Nie porusza się tak po korcie jak kocica Halep, ale znowóż Williams też nie biega za dużo. Zadecyduje siła pierwszego serwisu, skuteczność i to, która rywalka nie popełni błędu w decydujących punktach. Wczoraj Konta miała z tym kłopot więc silniejsza psychicznie jest Venus i jej będę kibicował.
Wielkość mistrzyń i mistrzów tenisa polega na tym, że oni grają sami ze sobą i nie zwracają uwagi na przeciwnika. Tak grał Nadal na Roland Garros. Tak gra Sharapova czy siostry Williams. Skupieni i skupione tylko na swojej grze. Zapominają od razu o ostatniej piłce. Jak nie idzie to szukają swojej najlepszej gry. Grają sami ze sobą tak naprawdę. Duża siła mentalna. Podobnie gra Muguruza dzięki czemu wygrała już Wimbledon i w tym roku ma również spore szanse. Ma idealną rywalkę i nie powinna się zmęczyć. Natomiast spotkanie Venus z Kontą będzie intensywne i mogą być trzy sety. Rywalki pójdą na wyniszczenie, a Hiszpanka będzie świeża i będzie czekać w finale... Muguruza odnalazła się po Rolandzie Garrosie i przegranej z Mladenovic. Tam też cała Francja była za swoją dziewczyną. Podobnie jak wczoraj wszyscy byli za Kontą... Tyle, że Muguruza się odbudowała, a Halep po przegranej w finale Rolanda Garrosa z Ostapenko nie... Podobną psychikę ma Halep jak Radwańska. Obie sprytne, cwane na korcie, ale jak rywalka atakuje i trafia wszystko to nie istnieją i nie potrafią zmienić stylu gry... Pewnie dlatego obie panie czekają wciąż na triumf w turnieju wielkoszlemowym... I może się nigdy nie doczekają, a przecież teraz stawka jest tak wyrównana...
KUZNETSOVA ZA MOCNA... POLSAT NIE POKAZAŁ MECZU MULLERA Z NADALEM!
Kilka słów o występach naszych tenisistów i tenisistek. O Janowiczu już pisałem, że zrobił swoje, ale Agnieszka też się spisała. Oboje wygrali spotkania, które w obecnej formie mieli przegrać. Janowicz z Pouille, a Radwańska z Baczinsky! I to zasługuje na pochwałę. Niestety tak samo blado zaprezentowali się w następnych spotkaniach. Tak jakby na te mecze stracili całą energię i siłę. Agnieszka słabo wyglądała w meczu z Kuznetsovą tak jak Janowicz z Paire... A znowóż w poprzednich spotkaniach wyglądali bardzo dobrze. Radwańska grała bardzo dobrze z Baczinsky. Z Kuznetsovą niestety zawsze przegrywa w karierze i to jej taki demon. Tutaj też Swietłana grała bardzo pewnie i swobodnie. Naciskała Polkę przy jej serwisie, a sama przy własnym podaniu jak była w opałach wychodziła z opresji, czym skutecznie zniechęciła Radwańską do gry. Agnieszka miała szansę w drugim secie, ale nie wykorzystała piłek na przełamanie. Swiecie w odpowiednich momentach pomagał serwis. To jest właśnie siła nie tylko u mężczyzn. Dobre pierwsze podanie wygrywające jak nie idzie, to broń po którą jak się ma to się sięga w opałach. I to jest problem zarówno Agnieszki jak i Halep. Suma sumarum i tak Radwańska zrobiła swoje. Najbardziej żal, że teraz jak stawka jest tak wyrównana w kobiecym tenisie to Polka ma słabszy sezon... Kontuzje, wirusy i znów trzeba czekać na upragniony triumf w Wimbledonie, a lata lecą niestety... Nie jest ona tak silna fizycznie jak siostry Williams czy chociażby Halep i taki długi turniej chyba nie jest dla niej. Musi być naprawdę w szczycie formy, żeby wytrzymać trudy...
Może wygrają turniej deblowy Kubot z Melo. Na razie idzie jak po grudzie i wygrywają w pięciu setach... Na Roland Garros przegrali sensacyjnie jako pierwsza para deblowa w rankingu z Harrisonem i Venus. Okazało się jednak, że była to porażka z triumfatorami... W półfinale znów mogą trafić na nich na Wimbledonie... Czy okażą się znów katami? Odpadli natomiast Mirnyi z Matkowskim. Marcin troszkę śmiesznie wygląda z nadwagą. Jak taki starszy pan, który chce jeszcze poodbijać z energicznymi i szczupłymi panami. Ma jednak potężny serwis i doskonałą rękę. Diety jednak widać, że trzymać nie lubi... Widać, że nawet debel go mocno męczy, gdzie zawodnicy nie biegają za dużo... Mirnyi przy nim wygląda na chłopczyka...
I wrzucę kamień do stacji Polsat. Na szczęście już jest faza ćwierćfinałów więc wszystkie mecze zostaną zapewne pokazane... Do tej fazy nie mogliśmy oglądać czy Nadala czy Djokovica czy Murraya czy Federera. Ciekawe dlaczego? Lepiej pokazać mecz debla Skupsky/Skupsky... Otóż dlatego, że faworytów pokazywali na nowych płatnych kanałach tenisowych. Ciekawe, że Eurosport miał dwa kanały na Roland Garros i pokazywali wszystko co najlepsze... Dlatego mimo trzech kanałów nie mogliśmy oglądać spotkania Nadala z Mullerem... Trzeba zapłacić za nowe kanały, żeby obejrzeć historyczne spotkanie. Szybko się zorientowałem o co tu chodzi. Dodatkowo rozśmieszył mnie komentator, który nie podawał wyników innych spotkań, bo pewnie widzowie sobie to nagrywają i chcą obejrzeć powtórkę... Ciekawe tylko jakiego spotkania... Pewnie debla Skupsky/Skupsky versus Daniell/Demoliner...