Archiwum 07 grudnia 2017


JEDNA JASKÓŁKA WIOSNY NIE CZYNI... MADZIARKI...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: siatkówka   piłka ręczna   mistrzostwa świata kobiet  
07 grudnia 2017, 16:24

    Czy tak miało to wyglądać w tych mistrzostwach świata? Czy Polki mogły osiągnąć więcej? Realnie patrząc to nie, ale w sporcie nic nigdy nie wiadomo. Kto by się spodziewał zwycięstwa nad Szwedkami? A kto by się spodziewał potem niespodziewanej porażki z Czeszkami? To jest całe piękno sportu. Szwedki były lepsze, ale zagrały najgorszy mecz na tym turnieju, który tak naprawdę nic dla nich nie oznaczał, bo z Węgierkami wygrały. Naszym wychodziło wszystko w tym spotkaniu. Takie mecze się zdarzają, ale lepszym zespołem na teraz jest Szwecja. Czeszki natomiast były w zasięgu, ale nasze panie miały mało odpoczynku i druga połowa była koszmarem... Zadecydował też brak doświadczenia wielu zawodniczek. Ta druga połowa okazała się kluczowa dla całego turnieju w wykonaniu Polek. Potem przyszła planowa porażka z Norweżkami, ale rozmiar był trochę za wysoki. Po dwóch porażkach z rzędu grały dziś z Węgierkami. One pod wodzą Kima Rasmussena przegrały dwa spotkania i nie wyglądało to obiecująco, ale dziś zagrały najlepszy mecz na tym turnieju w najważniejszym momencie. Polki nie miały większych szans niestety i tym samym odpadają z mistrzostw świata. Zostaje walka o Puchar Prezydenta, czyli o miejsce 17. i starcia z takimi zespołami egzotycznymi jak Kamerun czy Paragwaj... Zwycięstwo ze Szwedkami, czyli taka jedna "jaskółka" nie uczyniła wiosny...

 

CZY POLKI MOGŁY ZROBIĆ COŚ WIĘCEJ NA TYM TURNIEJU?

 

   Niestety, ale polska piłka ręczna przechodzi kryzys. Po latach tłustych w sukcesy nastąpiły te chude... Pamiętamy przecież styczeń kiedy to polscy piłkarze ręczni jak zwykle walczyli o medale na mistrzostwach świata czy Europy. W tym samym czasie Adam Małysz dokładał wszystkim na skoczniach całego świata, a Justyna Kowalczyk nokautowała Norweżki! Styczeń to był naprawdę piękny czas dla polskiego sportu, ale wszystko się kiedyś kończy. Niespodziewanie przykład z ręcznych zaczęły brać nasze piłkarki ręczne i dwa razy zadziwiły świat i zajęły czwarte miejsca na dwóch poprzednich mistrzostwach świata. Jednak tak jak w przypadku panów doświadczone zawodniczki zakończyły kariery i jest nowa generacja. Na sukcesy trzeba poczekać, ciężko pracować i zbierać doświadczenie. Ja pamiętam początki KIMA RASMUSSENA. Dzięki niemu piłka ręczna kobiet w Polsce zaczęła odnosić sukcesy. Zaszczepił w tych zawodniczkach duńską mentalność. Stworzył drużynę, która mogła wygrać prawie z każdym. Pamiętam jego początki i mecze w prekwalifikacjach do dużych turniejów. Zrobił fantastyczną robotę i nikt temu nie zaprzeczy. Taką robotę jak Bogdan Wenta w przypadku naszych piłkarzy ręcznych.

 

   Dziś niestety Kim Rasmussen stał po drugiej stronie... Prowadzi teraz Węgierki gdzie ten sport jest bardzo popularny. Dla nich porażka dziś z Polkami byłaby dramatem. Zakończenie mistrzostw na fazie grupowej z pewnością zostałoby źle odebrane u Madziarów. Dwa lata temu Polki w drodze do czwartego miejsca na świecie ograły właśnie Węgierki jedną bramką w 1/8 finału. Dziś nastąpił naprawdę srogi rewanż. Czego zabrakło Polkom pod wodzą Leszka Krowickiego? Myślę, że umiejętności. To jest bardzo młody i niedoświadczony zespół. Dla wielu dziewczyn to pierwszy taki turniej w karierach. Robiły co mogły Achruk, Kudłacz czy Grzyb, ale to było za mało. Cztery zawodniczki grają tylko poza granicami kraju, a reszta w polskiej słabej lidze! Czego tu wymagać? Na dodatek naprawdę trafiły ciężką grupę na tych mistrzostwach! Piłka ręczna kobiet i mężczyzn to Europa, a w tej grupie było aż pięć zespołów z Europy! Reprezentacje z innych kontynentów oprócz Japonek, Koreanek czy Brazylijek wyraźnie odstają. Właśnie z tymi "potęgami" Polki zagrają o miejsca 17-24... Nabędą kolejne doświadczenie, które jest bardzo ważne dla tego zespołu. Już poprzednie mistrzostwa Europy były tak fatalne, że Polki musiały grać w kwalifikacjach z Rosjankami! Przegrały ten dwumecz z mistrzyniami olimpijskimi wyraźnie. Na całe szczęście została im przyznana "dzika karta"... Dzięki temu, że to jednak czwarta drużyna świata, ale skład już nie ten sam... Także pamiętajmy, że w sportowej rywalizacji Polki nie wywalczyły awansu. Nie przypominam sobie od dawna sytuacji, że piłka ręczna kobieca i męska nie ma reprezentacji na imprezach mistrzowskich w grudniu i styczniu! Tak mogło się stać jakby Polki nie dostały "dzikiej karty"! Męskiej reprezentacji przecież nie będzie na mistrzostwach świata... Po raz pierwszy od wielu lat. Tam jest zmiana pokoleniowa, nowy trener i potrzeba czasu na sukcesy... Polska piłka ręczna przechodzi regres i to widać. To samo dzieje się z siatkówką niestety... A przecież sukcesy ręcznej czy siatkówki rekompensowały nam brak sukcesów reprezentacji Polski w piłce nożnej. Piłka nożna przestała być sportem narodowym w pewnym momencie... Teraz wszystko się zmieniło.

 

   Polki jechały po naukę. Ja mam nadzieję, że nasze reprezentacje awansują do mistrzostw Europy. Zarówno żeńska jak i męska i nieważne jakim wynikiem zakończy się start na tych imprezach. Ważny jest udział i zbieranie doświadczenia. Piotr Przybecki i Leszek Krowicki mają trudny czas, bo kibice przyzwyczaili się do sukcesów. Apetytów przed mistrzostwami świata w Niemczech narobiły trzy wyraźne zwycięstwa w meczach towarzyskich z Rumunią, Brazylią i Macedonią. Macedonia jednak nie gra na tych mistrzostwach. Brazylijki to nie jest jakiś top, a być może Rumunki potraktowały sparing na luzie. Dla naszych dziewczyn te sparingi jednak sporo dały. Wcześniej udane dwa spotkania w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Jechały w świetnych nastrojach. Leszek Krowicki stwierdził w żartach, że boi się, że forma przyszła za szybko... Miał rację... Polki pod wodzą Rasmussena zaczynały turnieje mistrzostw świata słabo. Wychodziły z grupy, ale nie grały najlepiej i wtedy w fazie pucharowej zadziwiały świat! Teraz zaczęło się fantastycznie! Skończyło się koszmarnie, paskudnie i fatalnie. Jedna z zawodniczek na gorąco stwierdziła, że przegrały tylko trzema bramkami i że spotkanie było na styku... Radzę na spokojnie obejrzeć to spotkanie dzisiejsze. Polki były słabsze. Różnica trzech bramek na koniec to efekt rozluźnienia Węgierek, które prowadziły już nawet ośmioma bramkami! Miały całe, ale to całe spotkanie pod kontrolą!!!! Były lepsze, miały lepsze zawodniczki, grały lepiej w obronie, miały indywidualności, były skuteczniejsze. Jedynie w pierwszej połowie Polki starały się dotrzymać kroku, ale początek drugiej połowy ustawił spotkanie. Cztery bramki z rzędu i dla mnie było już po meczu... Wiadomo, że cuda się zdarzają, ale nie było wiary w polskim zespole. Nie były równorzędnym przeciwnikiem niestety dziś. Robiła co mogła kapitan Kudłacz, Achruk zagrała słabiej i Kinga Grzyb. Pani kapitan nie miała wsparcia w koleżankach co pewnie ją drażniło... Na dodatek jeszcze dostała mocny cios w głowę, który ją zamroczył. To była kwintesencja niemocy Polek. Kudłacz wróciła jeszcze do gry czym pokazała charakter. Brawa za to dla pani Kapitan! Nie zostawiła tonącego okrętu. Utonęła z podniesioną głową wraz z nim...

 

   Zawsze wszystko staram się oceniać na chłodno. Rozumiem komentatorów i ich zachwyty, wiarę, emocje. Dla mnie pierwszy mecz ze Szwedkami nie dał żadnych odpowiedzi. Widziałem, że Polki są napędzone tymi trzema zwycięstwami przed turniejem, że są pewne siebie, że grają fajną piłkę ręczną. Różnorodność akcji, dużo walki, dużo wywalczonych rzutów karnych. Szalony mecz. Rzuty do pustej bramki w stylu Siódmiaka! Uśmiechy na twarzach i radość. Mało rzutów z drugiej linii, wypracowane akcje w ataku. Rzucały i ze skrzydeł i z 6. metra i obrotowa grała świetnie. Miło się to oglądało. Szwedki natomiast były zaskoczone tym jak szybko Polki rozgrywały akcje. Pogubiły się kompletnie. Na dodatek ostrzeliwały słupki, ich bramkarka przez całe spotkanie obroniła tylko cztery rzuty! Polki grały mecz życia w tym składzie! Wysoka skuteczność, mało błędów. Decydujący był moment gry Szwedek w osłabieniu i wycofanie bramkarki. Wtedy Polki rzuciły aż cztery razy do pustej bramki!!! Szaleństwo!!! Co tu się dzieje? Szwedki bezradne... Śpieszą się, a pośpiesz nie jest wskazany. Gonią wynik. Myślę, że same Polki były zaskoczone, że wygrały to spotkanie!!! Takie mecze się jednak zdarzają na takich turniejach. Widziałem, że Szwedki mają większy potencjał i byłem pewien, że wyjdą z tej grupy. Pokazały to już w meczu z Węgierkami. Szybko się pozbierały i nie jest powiedziane, że nie zajdą wysoko. Polki natomiast zrobiły nadwyżkę w planie. Decydujące spotkanie miało być z Czeszkami o wyjście z grupy. Zakładano na papierze, że Szwedki, Norweżki i Węgierki okażą się mocniejsze... Z Czeszkami miał być mecz o wszystko... Jednak paradoksalnie to zwycięstwo ze Szwedkami nieoczekiwane popsuło wszystko...

 

   A dlaczego popsuło? Dlatego, że to był szalony i bardzo intensywny i szybki mecz. Polki na drugi dzień już o 14 grały z Czeszkami, które miały spacer z Argentynkami. Nasze podobno nie mogły usnąć w nocy po takiej WIKTORII!!! Nie ma się co dziwić... To był wielki sukces dla tej niedoświadczonej drużyny!!! Niestety w drugiej połowie meczu z Czeszkami Polki nagle stanęły. Mecz ze Szwedkami się odbił na ich grze... Tak jak Szwedki przegrały bardziej ze sobą z Polkami tak Polki przegrały na własne życzenie z Czeszkami. Wiecie jaki był najważniejszy moment tych mistrzostw??? Nie wygrana ze Szwedkami, ale moment meczu gdzie było aż 18-13 dla Polek i wtedy w ataku Polki próbowały zagrać troszkę na wiwat taką wrzutkę. Poczuły się tak pewnie. Świetnie to wychwycił Jacek Laskowski, że nie czas na takie zabawy, a potem zaczął się koszmar. Zabrakło sił i koncentracji. Na dodatek Szwedki wygrały z Węgierkami i wróciły do gry... Okazało się, że mecz z Węgierkami i byłym selekcjonerem naszej kadry będzie meczem o wszystko... Paradoksalnie zwycięstwo nad Szwedkami i układ spotkań w tej grupie zadziałał na niekorzyść Polek. Jednego dnia Polki szły po medal, a następnego... Z nieba do piekła... A dziś? Sam byłem ciekaw jak zagrają Węgierki... One nie grały dotąd dobrze, ale miałem w pamięci, że przecież Rasmussen z Polkami też zaczynał źle mistrzostwa, a potem ocierały się one o medale. Niestety Węgierki zagrały dziś najlepsze spotkanie w tym turnieju. Genialna i bardzo twarda defensywa, skuteczność w ataku. Nasze nie radziły sobie oprócz kapitan Kudłacz. Rasmussen wiedział jak Polki zagrają i przekazał to swoim podopiecznym. Dobrze zauważył, że Węgierki przewyższają techicznie nasze zawodniczki. Mają większe indywidualności. Siłą naszej drużyny miał być kolektyw i zespołowość. Niestety na tym turnieju Polki grały słabo w obronie, a wiadomo, że w piłce ręcznej spotkania wygrywa się OBRONĄ!!! Można mieć drużynę, ale trzeba mieć też indywidualności, które potrafią rostrzygnąć spotkanie, dać coś ekstra drużynie. Poderwać jak nie idzie! Przykład Roberta Lewandowskiego jest idealny. Bez niego tej reprezentacji nie ma!!! Sam nie wygra spotkania, ale ma ten błysk geniuszu... Jeżeli nie ma w zespole indywidualności to jesteś przeciętnym zespołem. I tak to się skończyło...

   Czy Polki mogły zrobić więcej??? Bardzo się starały i zdecydował mecz z Czeszkami przegrany na własne życzenie. Nie wiadomo co by było w fazie pucharowej, ale sądzę, że zabrakło umiejętności, ogrania na takim turnieju i doświadczenia. Przecież żeńska piłka ręczna nie jest u nas na jakimś niebotycznym poziomie. Węgrzy inwestują w ten sport, a u nas mistrzynie Polski, czyli Vistal Gdynia zagrały w Lidze Mistrzyń... Przegrały wyraźnie wszystkie spotkania więc o czym tu mowa??? Sukcesy nie rodzą się z niczego, a większość naszych zawodniczek gra w polskiej lidze przecież!!! My Polacy zawsze chcemy coś ugrać z niczego i udaje się nam. Przykład Małysza czy Kowalczyk jest idealny. Nie jest to poparte szkoleniem czy inwestowaniem w daną dyscyplinę. Łyżwiarze szybcy nie mieli gdzie trenować aż do tego roku!!! A zdobyli aż 4 medale na Igrzyskach Olimpijskich trenując na odkrytym torze w Zakopanem i jeżdżąc po Europie, żeby móc się rozwijać... To takie typowo polskie jest prawda??? Z drugiej strony kształtuje się charakter takich sportowców... Nie masz nic, nie masz warunków, a osiągasz sukcesy... Dlatego fajnie, że Polki grają na tych mistrzostwach, ale to jeszcze nie czas na sukcesy... Sporo jeszcze brakuje... A zawodniczek się klonować nie da przecież... Chociaż....

 

GDZIE SĄ SUKCESY W RĘCZNEJ I SIATKÓWCE?

 

   Chciałoby się powiedzieć obsenicznie w dup..... Dlaczego tak jest? Jeszcze skojarzyło mi się, że coś TVP ma pecha ostatnio do wielkich imprez w sporcie... Nie mieli praw do piłkarskiej reprezentacji Polski, a ona zaczęła na Polsacie odnosić sukcesy. Siatkówkę i sukcesy też ma Polsat, ale TVP miała ręczną... Kończą się też sukcesy w biegach narciarskich... Oby to nie był zły omen przed mundialem w Rosji...

 

   Wrócę jednak do tematu. Jeżeli chodzi o piłkę ręczną i wielkie sukcesy reprezentacji "Gladiatorów" oraz sukces Vive Kielce w Lidze Mistrzów to coś się skończyło, bo musiało. Stara gwardia odeszła, zmiana pokolenia i trzeba czekać na kolejne talenty. Bielecki czy Jurasik czy Jurecki grają jeszcze w Vive Kielce, ale zespół ten też coś zawodzi. Po wielkim zwycięstwie w Lidze Mistrzów spuścili z tonu. Niestety coś się kończy. Bohaterowie są coraz starsi i już zmęczeni, a na nowych trzeba poczekać. Vive Kielce czy Wisła Płock nie stanowią o sile Ligi Mistrzów. Przegrywają w tym sezonie bardzo wiele spotkań... Reprezentacja nie awansowała do mistrzostw świata i jest to pierwszy turniej od lat bez udziału polskich szczypiornistów!!! Piotr Przybecki potrzebuje czasu na zbudowanie nowej reprezentacji...

 

   A co u Pań? Również nowe pokolenie zawodniczek i oczekiwanie na sukcesy. Ciekawe jak długo będziemy znów czekać na sukcesy polskiego "szczypiorniaka"? Czy te pokolenia "Gladiatorów" czy "Gladiatorek" to był tylko przypadek, że w jednym czasie narodziło się takie pokolenie odnoszące sukcesy? Pożyjemy, zobaczymy. U pań jak już pisałem Vistal Gdynia odstawał od innych ekip w Lidze Mistrzów. Na teraz poziom polskiego szczypiorniaka nie jest najlepszy i trzeba do tego przywyknąć, a nie trąbić o medalach dla Pań po jednym spotkaniu ze Szwedkami!!! Ślepej kurze to i ziarno się trafi przecież... Potrzeba jeszcze czasu dla Leszka Krowickiego też. Widać, że to trener inny niż Rasmussen. Taki trener akademicki. Spokojny, wyważony. Z pewnością nie krzyczy na zawodniczki. Taki po prostu tata. Tyle, że Rasmussen krzyczał i sukcesy były!!! Trener Rosjanek jak krzyknął na nie na Igrzyskach Olimpijskich to zdobyły złoty medal!!! Pamiętam jedno spotkanie jak przegrywały i im nie szło. Wziął czas rosyjski niedźwiedź, opieprzył je tak, że miały łzy w oczach, ale wyszły na parkiet i odwróciły losy spotkania i wygrały. Cóż... Każdy trener ma inne metody, a rozlicza się go z sukcesów jak Bieglera czy Duszebajewa... Oni przecież już nie radzili sobie tak jak Wenta!!! A Bogdan do spokojnych nie należał. Ja jestem osobiście zwolennikiem trenerów, którzy żyją na ławce jak Conte czy Klopp. Oni są z zespołem i potrafią pobudzić zawodników. Wolę takich szaleńców, a nie takich jak Benitez czy Ancelotti. Oni jak nie idzie nie potrafią zmobilizować swoich zawodników!!! Krowicki i Przybecki są spokojni... De Giorgi w siatkówce kobiet też był... Ale nic nie insynuuję...

 

   I tak płynnie zakończę na siatkówce. Ten sezon jak i poprzedni w wykonaniu siatkarzy był fatalny. W dwóch mistrzostwach Europy z rzędu odpadają ze Słowenią w barażach. Na Igrzyskach w Rio jak zwykle ćwierćfinał. Tu też coś się skończyło... Był Lozano, był Antiga, a potem nastał De Giorgi... Dla mnie ten facet to była pomyłka, ale czekałem do mistrzostw Europy... Moje pierwsze wrażenie jak go ujrzałem było trafne. Nie poradził sobie i nie radził od początku. Przerosło go to... Nie jest dobrze teraz w męskiej siatkówce i czekamy na wybór nowego trenera, który przygotuje zespół do obrony tytułu mistrzów świata. Tutaj też coś się skończyło... A przecież to sport narodowy Polaków i u nas są największe imprezy. Wszyscy kochają grać w Polsce. Niesamowicie się ta dyscyplina rozwinęła przez lata dzięki sukcesom. Teraz jednak jest bessa jak w przypadku piłki ręcznej... Jak dobrze, że mamy tych piłkarzy i Lewandowskiego...

   Jeszcze słowo o siatkarkach... One na mistrzostwach Europy zaprezentowały się lepiej niż panowie. Od nich nikt nic wielkiego nie oczekiwał. To panowie byli i są na świeczniku. Panie ten sezon miały bardzo dobry. Nie udał się niestety awans do mistrzostw świata, ale w Lidze Światowej było bardzo dobrze. Mecz z Niemkami na mistrzostwach Europy też wyszedł lepiej niż oczekiwano. Przypomniało mi to mecz ze Szwedkami piłkarek ręcznych. Miłe złego początki. Tu też nie oczekiwano zwycięstwa nad Niemkami, ale potem z Azerbejdżanem i Węgierkami Polki nie potwierdziły formy. Wydawało się, że Turczynki, które grały słab na tym turnieju są do ogrania w barażach o ćwierfinał... Rzeczywistość okazała się inna... Pokazały większe doświadczenie. Na dodatek wiele zawodniczek nie chce grać w tej kadrze. Nie grają same najlepsze...

   Więc pozostaje nam czekać na sukcesy ponowne siatkówki i piłki ręcznej... Te dyscypliny dały nam tyle radości i wzruszeń, tyle medali. Ileż emocji!!! I za to dziękujemy, ale trzeba patrzeć w przyszłość spokojnie. Przyzwyczailiśmy się do sukcesów więc teraz jakoś tak smutniej jak piłkarze ręczni przegrywają z Rumunią, a siatkarze ze Słowenią... Trzeba pracować, budować nowe zespoły, awansować do mistrzowskich turniejów, zbierać doświadczenie. I tak jest lepiej niż w koszykówce gdzie męska reprezentacja niby potencjał ma, ale dawno nie wyszła z grupy na mistrzowskiej imprezie... Panie nawet nie awansują na mistrzostwa...

 

   I tak wygląda smutna rzeczywistość w sportach drużynowych... Ale może będzie lepiej... Zobaczymy kiedy. Pozostaje czekać i obserwować i cieszyć się z każdego zwycięstwa nawet ze słabszym zespołem i nie oczekiwać za wiele. Były lata TŁUSTE więc te CHUDSZE też musiały nadejść. Wszystko w przyrodzie musi się zgadzać... Bilans musi wyjść mniej więcej na zero. Suma szczęścia równa się zero... Były wielkie sukcesy, a teraz mamy okres ich braku... W innych nacjach to się odbywa inaczej i te zmiany pokoleniowe nie wpływają aż tak na poziom reprezentacji. Widocznie mają lepsze szkolenie młodzieży. Odbywa się to tam jakoś mniej boleśnie... Może u nas po prostu rodzą się raz na jakiś czas pokolenia zwycięzców, świetne drużyny, a potem zostaje "spalona ziemia"... Pamiętamy przecież czasy "Złotek" w siatkówce kobiet... Ach... Nie jest dobrze teraz... Trzeba się cieszyć z każdego zwycięstwa... Może na medale przyjdzie czas... To się jednak nie odbywa na pstryk palca. Budowanie drużyny w sportach zespołowych to długi proces...