Archiwum 10 października 2016


Lekkoatletyka w Rio, indywidualne oceny
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: igrzyska olimpijskie   rio   lekkoatletyka  
10 października 2016, 19:04

5 miejsce - JOANNA JÓŹWIK - bieg na 800 metrów, ocena 6

 

Jak tu nie dać oceny 6? Należy się i już. Joasia oczarowała wszystkich swoją formą. Bardziej pewnie liczono na dobry występ Angeliki Cichockiej, a tu się Joasia objawiła. Wystrzeliła z formą wtedy kiedy trzeba. Włodarczyk trafiła z życiową formą na Rio, Małachowski też był w gazie, Nowicki też czuł, że jest w formie. Piotrek Lisek tak samo. Zdziwiona, a nawet zszokowana była Andrejczyk. Podobnie Jóźwik nie wierzyła w to jak szybko biega. Obie dziewczyny łączy taka otwartość i okazywanie emocji. Joasi też się przyjemnie słuchało jak jest taka nakręcona. Mówiła, że disco polo ją odprężało przed startami. Pozwalało odciąć głowę i ten sposób okazał się świetny. W przypadku Andrejczyk stworzyła się szansa na medal nieoczekiwanie. Z Joasią było podobnie. Spokojnie pobiegła w eliminacjach wygrywając swoją serię. Potem ten genialny półfinał. Gubiła się tam. Spadła na ostatnie miejsce i te fantastyczne ostatnie 100 metrów. Nie wiem skąd znalazła to przyśpieszenie, ale to było w stylu Kszczota i Czapiewskiego. Ona biegła, a rywalki jakby stały w miejscu. Wyprzedziła wszystkie. Sama powiedziała po starcie, że nie wie skąd się jej wzięło to przyśpieszenie na końcówce. Wzięło się z tego, że była w życiowej formie. Akurat w Rio. Wcześniej w karierze w 2014 roku w Zurychu zdobyła brązowy medal. Była też w finale MŚ w Pekinie, gdzie zajęła 7 miejsce. W Amsterdamie była dopiero szósta na ME przed Igrzyskami z czasem 2:00:57. Nic takiej formy nie zapowiadało. Jaki był cel w finale w Rio? Sukcesem już był sam awans, ale chodziło o odpalenie rakiety i pobicie życiówki. Stać na to było Joasię. Oczywiście finał to inny bieg i toczony w szybkim tempie. Joasia woli wolniejsze biegi i atak na ostatniej prostej. Na medal nie było szans praktycznie. Trzy zawodniczki przed nią wyglądają kontrowersyjnie i biegają jak mężczyźni. Ogromna siła i sporo testosteronu. Nasza Joasia to piękna, szczuplutka Polka. Była zniesmaczona, że musi rywalizować między innymi z Semeniyą czy zawodniczką z Burundi czy Kenii. MKOL dopuszcza takie zawodniczki do startu więc cóż... Przypominają muskulaturą i sposobem poruszania się mężczyzn. Joasia zrobiła jednak swoje w finale. Pobiegła najszybciej w życiu i pobiła rekord życiowy o sekundę!!! 1:57:37. Genialnie. Świetna dziewczyna, przyjemnie się jej słucha. Pozytywnie nakręcona. Szalona taka. Ach te nasze kobiety. Podbijały Rio i spisywały się lepiej od panów... Uśmiech, uroda, otwartość, entuzjazm, pozytywne nastawienie. Za to kochamy te nasze dziewczyny. Joasia była świetna i zrobiła więcej niż pewnie sama od siebie oczekiwała. Widać było jak nakręca się po każdym biegu, jak czuje wewnętrznie, że przyszła życiowa forma i taki wystrzał. Odpaliła rakietę w półfinale, a w finale leciała tak szybko jak tylko mogła. Niestety panie z przodu o wątpliwej urodzie... były szybsze, bo z taką muskulaturą musiały po prostu być. Joasia może i była piąta, ale najładniejsza i najbardziej kobieca. Pierwsza wśród kobiet...

Chińska Radwańska i jak tracić to dwie...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: piłka nożna   reprezentacja polski   tenis ziemny   el. mś   radwańska  
10 października 2016, 18:23

Jak Azja to Radwańska. Wygrała w Pekinie 20. turniej w karierze. Jest to spore osiągnięcie. Brakuje tylko tytułu wielkoszlemowego. Niestety w Azji nie ma takiego i o to trzeba się starać w Australian Open albo w Wimbledonie. Te turnieje Agnieszka lubi. Najbardziej jednak uwielbia końcówkę sezonu i starty w Azji. Tak też było w tym roku. W dwóch turniejach podprowadzających nie udało się, ale forma rosła i w Pekinie Radwańska nie straciła nawet seta. Najlepsze zawodniczki wykruszyły się wcześniej jak Kerber, Kvitova czy Keys. Kiedy wszystkie mają już dość sezonu to Polka szaleje. Został jeszcze przecież turniej z udziałem najlepszej ósemki rankingu, a tam Radwa broni tytułu. Jest w formie więc tam też powalczy i znów będą nadzieje na nowy sezon i triumf wielkoszlemowy. Zawodniczka tak regularna i plasująca się tak wysoko w rankingu WTA powinna już mieć na koncie chociaż jeden tytuł. Dziwnie by się ta kariera skończyła bez zwycięstwa w turnieju Wielkiego Szlema. Pożyjemy jednak i zobaczymy. Pisałem już wcześniej, że pewnie w Azji będzie szaleć i tak też było. W Pekinie wygrała już w 2011 roku, a jest to turniej ustępujący rangą tylko turniejom Wielkiego Szlema. Zobaczymy pewnie Polkę w wysokiej formie w starciu najlepszej ósemki świata, a potem w Australian Open na początku roku. W Pekinie ani Svitolina ani Konta nie miały szans na kortach Agnieszki. Ona czuje te nawierzchnie w Azji jak prawie nikt inny. Skrojone pod nią.

 

A co z piłkarzami? Znów tracą dwie bramki, a przecież na EURO w defensywie grali jak z nut. Cięzko było naszym bramkę strzelić, a tu początek eliminacji i cztery bramki stracone. I to takie bramki, że przykro było patrzeć. Oczywiście nie ma Pazdana, który jak grał na EURO to czyścił wszystko i blokował. Glik też jakiś niewyraźny... Kazachstan wbił dwie bramki i tak samo Dania. Jedną strzelił Kamil, a druga to straszny błąd defensywy. Z obu tych akcji bramki nie powinny paść. Mało tego. Polacy stając się mocną drużyną powinni wynik 3:0 trzymać i kontrolować mecz. Początek był świetny. Daliśmy Duńczykom piłkę i graliśmy wszystko na Turbo-Grosika. On już wiedział co ma zrobić. Na podania czychał Lewy. Ta dwójka jest niezbędna dla tej reprezentacji. Bez Kamila i Roberta jesteśmy takim średnim europejskim zespołem. Oni robią różnicę. Oczywiście Grosik tak się nalatał, że padł w drugiej połowie, a Lewy grał jak jakiś cyborg. Najważniejsze 3 punkty i zwycięstwo, ale w listopadzie czeka reprezentację wyjazd do Bukaresztu. Z Rumunami będzie piekielnie ciężko. Oni tracą mało bramek. Dobrze zaczęli eliminacje. Czarnogórcy też się nie położą. Zwycięstwo nad Danią ważne, ale w tej grupie będzie się działo. Oby tylko Grosik i Lewy grali i nie łapali kartek ani kontuzji. Teraz przecież po Armenii wyjazd do Rumunii, a w marcu do Czarnogóry. To będą bardzo ważne spotkania i pokażą miejsce Polaków w tej grupie. Duńczycy wcale nie zachwycili. Lepiej operowali piłką i mieli ją dłużej w posiadaniu, ale niewiele z tego wynikało. Taktyka Nawałki była dobra na ten mecz, ale nie jego wina, że coś obrona szwankuje. Przydałby się Pazdan w formie na Rumunów. Glik ma jakieś przewlekłe kłopoty ze zdrowiem i może to przypłacić poważną kontuzją. Będzie się działo...