Kategoria

Sport, strona 13


ZAPASY w Rio na 3+. Kryzys polskich zapasów...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: igrzyska olimpijskie   rio   zapasy  
27 sierpnia 2016, 23:30

   Ta ocena to zasługa tylko i wyłącznie MONIKI MICHALIK, która jest najbardziej utytułowaną polską zawodniczką w historii kobiecych zapasów. Reszta zawiodła. Może poza najmłodszą Kasią Krawczyk, której ambitna postawa mogła zaimponować. Matkowska i Wieszczek zawiodły. Najbardziej jednak aktualny mistrz Europy z Rygi z marca tego roku, czyli Magomedmurad Gadżijew. Robert Baran nie wykorzystał swojej szansy w walce ze słabnącym w oczach Amerykaninem. To i tak lepszy występ wolniaków niż klasyków, bo ich zabrakło w Rio. Taka historia zdarzyła się po raz pierwszy od 60 lat. Polskie zapasy w gronie dyscyplin, które przyniosły najwięcej medali w historii polskiego olimpizmu zajmują wysokie 4 miejsce. 25 medali w tym 5 złotych. Ustępują tylko lekkoatletyce, boksowi i podnoszeniu ciężarów. 3 ostatnie Igrzyska to 3 brązowe medale. Skromnie zapasy dorzucają ostatnio tych medali. Dobrze jednak, że coś dokładają. Sporty walki kuleją. Judo i boks nic nie dołożyły. Strzelectwo i podnoszenie ciężarów też nic. Szermierka również więc zapasy dzięki Monice jakoś się obroniły w Rio. Pływanie też zawiodło przecież oczekiwania. 5 dyscyplin dało w Rio medale dla Polski w tym zapasy jeden krążek i pięciobój nowoczesny też jeden. Liczba krążków ogólnie od Aten utrzymuje się na stałym poziomie. Mizernym...

 

W zapasach i tak jest postęp od Londynu gdzie wywalczono tylko 4 kwalifikacje. W Rio mieliśmy 8 olimpijczyków. 4 Panie i 4 Panów. Dało to też jeden krążek jak w Londynie i Pekinie. W Londynie honoru polskich zapasów w stylu klasycznym bronił Damian Janikowski zdobywając brąz. W Pekinie Agnieszka Wieszczek zdobyła również brąz. Zapasy w stylu wolnym kobiet są na Igrzyskach od Aten 2004 roku, a z trzech ostatnich Igrzysk Panie dostarczyły 2 medale, a Panowie 1. Od 1996 roku brak złotego medalu w zapasach. Najwięcej medali w historii przywieźli klasycy. Pamiętam Atlantę w 1996 roku i 5 medali klasyków w tym 3 złota. Wcześniej też było dobrze. Od 2000 roku i Sydney coś się zacięło w zapasach. Honoru bronią Panie ostatnio. W klasyku natomiast jest źle. Zero kwalifikacji olimpijskich mówi samo za siebie. To też swego rodzaju wstyd. Liczono na chociaż dwie kwalifikacje. Tadeusza Michalika i naturalizowanego Ormianina Edgara Babajana. Babajan to srebrny medalista z ME w Rydze z marca, a Michalik brązowy. Niestety i na MŚ i na późniejszych turniejach kwalifikacyjnych żadnemu z polskich klasyków nie udała się sztuka awansu na Igrzyska. Więc czekaliśmy na występy ósemki, ale nie wioślarskiej... Doświadczone Iwona Matkowska, Agnieszka Wieszczek i Monika Michalik oraz młoda Kasia Krawczyk. U panów mistrz Europy Gadzijew, wicemistrz Robert Baran, jego brat Radosław i Zbyszek Baranowski. A więc po kolei. Od najlepszego występu do najgorszego. Ocena to suma oczekiwań, szans medalowych, niewykorzystanych szans i klasy rywali. Od 2 do 6. Nawiązując jeszcze do klasyków to największym zawodem był brak awansu na Igrzyska Janikowskiego. W Londynie mieliśmy przecież tylko dwóch klasyków, a połowa z nich przywiozła medal... Mamy w kadrze Tracza czy Wolnego, ale to melodia przyszłości. Nazwiska zapaśnicze mają, ale na sukcesy trzeba poczekać jeszcze. Jedynym polskim akcentem był medal Niemca, który po osiągnięciu swojego sukcesu paradował z polską flagą z napisem Racibórz. Zawsze coś...

 

BRĄZOWY MEDAL - MONIKA MICHALIK (63kg), ocena 6

 

Występ na szóstkę dlatego, że nic więcej nie mogła zrobić. Najbardziej utytułowana polska zawodniczka w historii zapasów kobiet w stylu wolnym. Trzykrotna mistrzyni Europy. Trzy razy srebro na ME i tyle samo razy brąz. Do tego dwa brązowe medale MŚ. Tyle, że te sukcesy osiągała 2003-2012. W najwyższej formie była przed Pekinem, ale zajęła tam 8 miejsce. W Londynie przegrała walkę o brązowy medal z Rosjanką. W końcu w Rio dopięła swego. Spięła piękną klamrą swoje sukcesy taką wisienką na torcie jaką jest medal olimpijski. Królowa polskich zapasów została ukoronowana na podium w Rio. Nie walczyła może efektownie, ale efektywnie. Czekała na błędy rywalek. Preferowała taki styl japoński, czyli wyczekiwanie na ataki rywalek i kontrowanie. Siła, doświadczenie, koncentracja. Tymi cechami wywalczyła sobie medal. W pojedynku z późniejszą mistrzynią olimpiską Risako Kawai nie miała wielkich szans. Sama chłodna, spokojna i opanowana Monika mówiła, że ta Japonka była za trudna. Okazało się, że za trudna była dla wszystkich rywalek. Dzięki Japonce Polka mogła walczyć w repasażach i wykorzystała szansę. Wygrała z mistrzynią Europy z Rygi Łotyszką Grigorjevą, a w pojedynku o brąz z Rosjanką, ale nie tą samą z którą przegrała 4 lata wcześniej w Londynie. W wojsku dostaje się ordery za zasługi, ale w zapasach tak łatwo nie ma. Monika zasłużyła, żeby na koniec bogatej w sukcesy kariery dostać medal olimpijski, ale musiała go wywalczyć na macie. Bardzo medalu życzyła jej medalistka z Pekinu, czyli Agnieszka Wieszczek. Czy oczekiwano medalu od Moniki w Rio? Myślę, że nie. W Pekinie oczekiwano, w Londynie też, a udało się w Rio...

 

7 miejsce - Iwona Matkowska (48kg) - ocena 2

 

Szkolna dwója, ponieważ to również doświadczona zawodniczka. Też ma na koncie mistrzostwo Europy i medale ME. W Taszkiencie w 2014 roku zdobyła srebro, a w Igrzyskach Europejskich w 2015 roku brąz. Myślę, że na Iwonę liczono najbardziej i zawiodła oczekiwania w Rio. Planowo wygrała z Nigeryjką. Potem przegrała z późniejszą finalistką Mariyą Stadnik z Azerbejdżanu. To utytułowana zawodniczka. W repasażach na drodze Iwony stanęła mało znana Argentynka i niestety okazała się lepsza. Była szybsza, bardziej dynamiczna, atakowała. W pojedynku o brązowy medal Patricia Bermundez przegrała. Także Iwona nie wykorzystała szansy na to, żeby stanąć do walki o brązowy krążek. Szkoda, bo takie szanse na Igrzyskach trzeba wykorzystywać. To się może nie powtórzyć w przypadku Matkowskiej już. Szczególnie, że trzy panie, które startowały w Rio są już bardzo doświadczone... Tyle, że Wieszczek i Michalik medale olimpijskie mają, a Iwona nie... Na pocieszenie zdobyła 2 punkty do klasyfikacji punktowej za 7 miejsce.

 

Katarzyna Krawczyk (53kg) - ocena 5

 

Wysoka ocena za ambicję, wolę walki, nieustępliwość, brak strachu przed utytułowanymi zawodniczkami, parcie do przodu, dynamika, ataki. Ta młoda dziewczyna zasłużyła na uznanie. Tak się walczy na Igrzyskach. Bez kompleksów. Walczyła najbardziej przebojowo z całej ósemki zapaśniczej. Widziałem też walki naszych reprezentantów w judo czy boksie czy nawet szermierce i Kasia zrobiła na mnie wrażenie. W jej przypadku nie liczono na nic. Swoją postawą sprawiła, że serce rosło. W pierwszej walce pokonała zawodniczkę z Mongolii, a nie była faworytką. W drugiej mimo ambitnej postawy przegrała ze Szwedką Mattsson, która jest aktualną wicemistrzynią świata. Niestety Szwedka przegrywając w półfinale spowodowała brak możliwości Polki na powalczenie w repasażach. Występ jednak młodziutkiej Kasi zdecydowanie na plus.

 

Zbigniew Baranowski (86kg) - ocena 4

 

Na Zbyszka nie liczono w walce o medal. Tyle ile mógł zrobić tyle zrobił. W pierwszej walce pokonał Gruzina, a w drugiej walczył z mistrzem olimpijskim z Londynu Sharifovem z Azerbejdżanu. Uległ wyraźnie i gładko. Sharifov nie awansując do finału pozbawił Baranowskiego udziału w repasażach. Do jego występu nie można się jednak przyczepić.

 

Robert Baran (125kg) - ocena 2-

Niższa ocena niż dla Matkowskiej, ponieważ Argentynka mimo wszystko walczyła fajnie i ambitnie oraz dynamicznie. Robert nie wykorzystał swojej wielkiej szansy. W marcu zdobył srebrny medal ME w Rydze. Po cichu liczono na niespodziankę w Rio. Pierwsza walka z mistrzem Azji z Kirgistanu i łatwe zwycięstwo. I ta nieszczęsna druga walka z Amerykaninem Dlagnevem. Będzie się ona śnić po nocach Polakowi. Bardzo zacięta, wyrównana i przegrana 2:3. Amerykanin był bez formy i słaniał się na nogach. Nie można było tego nie wykorzystać, a jednak... Następne dwie walki Dlagnev przegrał przez położenie na łopatki po 30 sekundach... W tych walkach mógł i powinien walczyć Robert. W pierwszej piątce było 4 zawodników z Europy... Szkoda zmarnowanej szansy, być może życiowej. Dlatego taka surowa ocena jego występu. Miał zawodnika absolutnie do przejścia, bo następnych dwóch rywali potraktowało Amerykanina jak worek kartofli...

 

Radosław Baran (97kg) - ocena 4

 

W przeciwieństwie do brata na Radka nie liczono w kontekście walki o najwyższe laury. Najpierw trafił na Gaziumova z Azerbejdżanu. To brązowy medalista z Pekinu i Londynu. Był wyraźnie lepszy i dotarł do finału. Dzięki temu Radosław powalczył w repasażu z Irańczykiem Yazdanim. Niestety przegrał z byłym dwukrotnym mistrzem świata. Tytuły nie walczą i Irańczyk następne dwie walki przegrał. Od Polaka był nieznacznie lepszy, ale tu też nie można się czepiać.

 

Agnieszka Wieszczek-Kordus (69kg) - ocena 2

 

Brązowa medalistka z Pekinu długo nie powalczyła na matach w Rio. Nie dotrwała nawet do drugiej rundy pierwszej walki... Na łopatki położyła ją Turczynka Tosun. Mistrzyni Europy do lat 23. Szybko, gładko i bezboleśnie. Czy można było od Agnieszki oczekiwać czegoś więcej? Na pewno lepszej postawy, bo ona swoje już zrobiła na Igrzyskach w Pekinie. Niestety Turczynka potem przegrała z mistrzynią olimpijską Sarą Dosho z Japonii i uniemożliwiła start Wieszczek w repasażach. To był szybciutki występ Agnieszki. Prawie niezauważalny...

 

Magomiedmurad Gadżyjew (65 kg) - ocena 2

 

Nie dałem2-, ponieważ nie wiadomo było, czy naturalizowany Rosjanin w barwach Polski pojedzie do Rio. Chodziło oczywiście o meldonium... Na niego liczono najbardziej w polskiej kadrze. Świeżo upieczony mistrz Europy z Rygi. 16 lat polskie zapasy w stylu wolnym czekały na taki sukces po takim samym wyczynie Marka Garmulewicza. Wywalczył ten tytuł Gadżyjew w wadze do 70 kg. W Rio długo nie powalczył i zawiódł oczekiwania. Walka z Amerykaninem Molinaro była wyrównana i zacięta. Zadecydowało jedno udane sprowadzenie do parteru. Nie tego się spodziewano po mistrzu Europy. Ten Amerykanin był do przejścia podobnie jak rywal Roberta Barana. Oczywiście w następnej walce Molinaro przegrał z wicemistrzem olimpijskim Asgarovem z Azerbejdżanu. Ostatecznie Amerykanin nie zdobył medalu... Niemiła niespodzianka w wykonaniu Magomiedmurada...

 

A więc łączny bilans naszej kadry zapaśniczej w Rio w stylu wolnym to brązowy medal i jedno 7 miejsce. 6 wygranych walk i 10 przegranych. Z pewnością liczono na lepszy występ ósemki.

LEGIA W LIDZE MISTRZÓW 2016/2017
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: piłka nożna   liga mistrzów   legia warszawa  
25 sierpnia 2016, 14:11

   Nie można o tym nie wspomnieć mimo jeszcze świeżych emocji po Igrzyskach Olimpijskich. Jeżeli chodzi o Rio to ciekawe jest, że nie chcą dopuścić paraolimpijczyków rosyjskich. To już jest cios w tych biednych sportowców. Jak ktoś nie ma nogi czy ręki to będzie brał meldonium?... Chcieli wykluczyć całą reprezentację Rosji z Igrzysk w Rio, ale to było zbyt niebezpieczne. Jeszcze Władek by zamknął dopływ gazu czy wysadził jakąś bombę umieszczoną w podziemiach jakiegoś kraju:)) Po co ryzykować? Jak wykluczą paraolimpijczyków to padnę ze śmiechu. Ludzie, którzy jedyną szansę na normalne w miarę życie widzą w sporcie. Ludzie, którzy się nie poddali i walczą. Ludzie, którzy są przykładem dla zdrowych. Paraolimpiada jest piękniejsza niż Igrzyska zdrowych. Tam ta rywalizacja jest bardziej fair, więcej uśmiechu, radości. Tylko tego nie pokazują nigdzie ze względu na to, że tam startują ludzie okaleczen, a przecież w mediach foruje się zdrowie haha. Same reklamy leków na wszystko. W sklepach sama chemia. W powietrzu chemia. Żyć nie umierać:)) Brać positivum na depresję i będzie gitara. Po  12 godzinach w supermarkecie positivum pomoże na pewno, potem coś na erekcję i będzie super. Jeszcze coś na sranie i zamiast pobiegać czy pospacerować to wziąść suplementy diety. Ten świat mnie przeraża. Świat ludzki oczywiście. Technologia nas już zabija zamiast pomagać. W dziwnych czasach się inkarnowałem i nie wiem po co tu jestem za bardzo... Ale czas na Legię i meritum tego wpisu:))

 

   20 lat minęło i w końcu jest. Legia i Widzew już smakowały LM. Pamiętam te czasy. Piękne mecze. Tam w fazie grupowej i Legia i Widzew się liczyły w walce. Tyle, że teraz ze względu na potężne pieniądze w piłce nożnej rozbudowuje się wszystkie rozgrywki do granic możliwości. 32 zespoły w LM. Do tego nie grają tylko mistrzowie krajów, ale zespoły z najsilniejszych lig również, które zajęły miejsca od 2 do 4 nawet. W Mistrzostwach Europy grały 24 zespoły, a podobno ma grać 32, czyli pół Europy. Kasa misiu kasa... MŚ odbędą się w Katarze... Piękne pieniądze musiały spłynąć do FIFA. Oj przepiękne... MŚ w zimie haha... Przez 20 lat żaden mistrz Polski nie awansował do LM. Czasami było blisko, czasami nie było szans, bo rywal z czołowej Ligi Europejskiej. Występy polskich drużyn w LE. Czasami bardzo udane jak Wisły np. Tyle, że bramy raju były zamknięte przez 20 lat. Pozostało emocjonować się LE. W tym sezonie w LE nie zagra żadna polska drużyna. Liga jest coraz słabsza. Twarowski aż osiwiał już od tej ligii:)) Na szczęście Platini wpadł na pomysł równych szans dla mistrzów krajowych. I mamy teraz ostatnią rundę eliminacji gdzie w pięciu parach rywalizują mistrzowie krajów ze słabszych lig, a w 5 zespoły z silniejszych lig, które nie są mistrzami krajów. Zrobił to dla nas m.in. Tyle, że dalej jakaś drużyna okazywała się lepsza od Mistrza Polski. Już chyba cała Europa miała drużynę w LM oprócz Polski... Ten rok jednakże dla polskiej piłki jest bardzo udany. Genialny występ na ME. Transfery polskich zawodników do czołowych klubów Europy. Nie wiem czy Boniek nie gadał z Platinim, żeby dać Legii rywala, którego przejdzie tyłem w eliminacjach, ale coś w tym jest. Wiemy przecież, że losowania były ustawiane. Ciepła kulka, zimna kulka... Jak w Iluzji:)) Nie patrzysz uważnie... I wtedy sztuczka wydaje się magiczna, a nie jest. Sztuczka oszukuje Twój mózg i każe Ci się skupić nie na tym co trzeba. W FIFA i UEFA też są iluzjoniści. Jak Sepp Blatter np. Tyle, że czasem ktoś się skapnie o co chodzi w sztuczce:)) Naprawdę nie wiem jak ta Legia awansowała... Ona się wśliznęła do LM. Początek sezonu mają fatalny. Dobrze, że mieli takich rywali w eliminacjach. Mistrz Bośni, mistrz Słowacji, mistrz Irlandii. Autostrada do nieba. I ile kasy dla klubu... Dzięki temu można naprawdę stworzyć drużynę, której nikt nie podskoczy w lidze naszej przez długi czas. To są ogromne wpływy dla klubu. Nawet jeżeli wszystkie mecze przegrają, ale przecież rozegrają ich aż 6 i z tego 3 u siebie. Wpływy z reklam, z biletów, z transmisji telewizyjnych gwarantowane. Prezes mocno przeżył ostatnie spotkanie u siebie z Dundalk, ale udało się. Uff... Jakby to spartolili to nie weszliby do LM przez następne 20 lat. Coś jak klątwa Bońka po czasach Piechniczka, że 20 lat nie awansujemy do żadnej wielkiej imprezy piłkarskiej. Bilans Legii w eliminacjach do LM: 3 zwycięstwa i 3 remisy. Nie przegrali spotkania, ale też nie grali porywająco. Na takich rywali to starczyło. Starczył Nikolic i Malarz. Nerwy były przy Łazienkowskiej we wtorek. Na wyjeździe 2:0 i tylko klepnąć awans u siebie... Tymczasem 0:1 i czerwona kartka. Uff. Udało się w końcówce i wyrównanie na 1:1. Będą emocje w LM z udziałem polskiego zespołu. Dzięki Platini i dzięki Dundalk, że przeszliście Bate Borysov. Traienie Dundalk w ostatniej rundzie eliminacji to jak los na loterii. Jak wygranie szóstki w totolotka. Tego nie można było spieprzyć, a niewiele brakło... Oby w LM nie było 6 porażek... Przynajmniej się otrzaskają z wielkimi zespołami:)) Wyszarpany awans tak jak niektóre medale na IO w Rio. 2016 rok - złoty rok polskiej piłki. Dzięki Zbyszku, że tam jesteś gdzie jesteś... Dzięki Adam, że jesteś gdzie jesteś...

Rio kalką LONDYNU i litera M:))
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: igrzyska olimpijskie   rio  
25 sierpnia 2016, 02:14

   Zanim o kalce to muszę się ukorzyć, bo jednak ktoś ten blog czyta. Chodzi o medale kajakarstwa i wioślarstwa w historii polskiego olimpizmu. Mogłem się pomylić gdyż korzystałem z wikipedii, która mogła nie uwzględnić jeszcze wszystkich medali z Rio. Także przepraszam za możliwe powstałe błędy matematyczne. Przepraszam również za błąd merytoryczny. Chodzi o Magdę Fularczyk. To nie ona w Londynie ciągnęła Julkę do mety, ale było odwrotnie. To Julia Michalska pomogła Magdzie. Tym samym upada moja teoria o zwróconej karmie dla Magdy. To Magda w Londynie w finale startowała na blokadzie i była nieżywa po wyścigu. Kalką jest postać Julki i Natalii. I jedna i druga opanowana, spokojna i stabilna emocjonalnie. Magda to wojownik taki bez głowy, bardzo emocjonalna. Koleżanki nie. Trenerzy wiedzieli jak charakterologicznie dobrać dziewczyny do dwójki. Magda zarówno w Londynie jak i w Rio potrzebowała takiej partnerki. Spokojnej, inteligentnej, opanowanej. Kalką jest też wypowiedź Magdy po medalu w Londynie jak i w Rio. Te same słowa brzmiące : "Nie wiem jak to się stało:))". To tyle sprostowań, a teraz kolejne porównania z Londynem.

 

   Liczba medali i ich kolor jest taki sam. Ciekawe co by media powiedziały jakby Majka Włoszczowska nie dołożyła srebra... Ona nie startowała w Londynie. Tutaj dołożyła srebro. Mamy prawie KALKĘ, czyli w Londynie 2-2-6, a w Rio 2-3-6. I od razu ogłoszenie triumfalne, że to najlepsze Igrzyska w wykonaniu Polski w 21 wieku. Ach te media... Żałosne i śmieszne często. Jak dla mnie to zostało zachowane jakieś takie status quo. Z dwóch Igrzysk tylko 4 złote medale. W Sydney w 2000 roku było 6... Srebra też mało. Za to brązu dużo. Przypominam, że brązowy medal to dopiero 3 miejsce. Oczywiście każdy medal olimpijski jest ogromnym sukcesem i nie można odbierać tym sportowcom radości. Fakty są jednak takie, że progresu nie ma jeżeli chodzi o medale.

 

   W Londynie Tomek Majewski i Beata Mikołajczyk powtórzyli sukcesy z Londynu. W Rio aż 5 medali to zasługa sportowców, którzy już taki krążek mieli w kolekcji. Anita Włodarczyk (srebro w Londynie), Mikołajczyk/Naja ( brąz  w Londynie), Piotr Małachowski (srebro w Pekinie), Magda Fularczyk (brąz w Londynie), Maja Włoszczowska (srebro w Pekinie).

   KALKĄ też są komentatorzy i przeprowadzający wywiad. Nie zmieniają się. Nawet takie same pytania zadają. I dostają takie same odpowiedzi... Naja powiedziała w Londynie, że Beata to silnik osady, a ona jest kierowcą... Hm... W Rio powiedziała dokładnie to samo...

 

   KALKĄ jest też klątwa chorążego. W Londynie Radwańska i bez medalu, a w Rio bliższy tego Karol Bielecki, ale też bez medalu.

  Dokładną KALKĄ jest też porażka siatkarzy w ćwierćfinale. Znów 0:3.

A kto zdobył medal tak w pełni zasłużenie i oczekiwanie, a kto był tym zaskoczony jak i cała Polska? Kto pokazał klasę, moc, siłę i mistrzowskie przygotowanie mentalne i fizyczne?

 

ZŁOTE MEDALE - Londyn

   Tomek  Majewski - bronił tytułu z Pekinu i to był świetny konkurs w jego wykonaniu, nie było przypadku w tym, że wygrał. Pchnięcia powyżej 21,70 cm. Walkę nawiązał Storl, ale Tomek go przerzucił o centymetr, a ponieważ to dobry i lubiany chłopak to przykro mu było, że Niemiec przegrał o centymetr i w ostatnim rzucie pchnął w euforii 21,92 cm. Tak się zostaje mistrzem olimpijskim i multimedalistą.

   Adrian Zieliński - genialna forma i to było widać. Nic dodać, nic ująć. Niestety 4 lata później tego złota chciał bronić, ale nie na makaronie, jajkach i kaszy...

 

ZŁOTE MEDALE - Rio

   Anita Włodarczyk - konkurs, który przeszedł do historii. Sama zapowiadała rekord świata i to zrobiła. Klasa sama dla siebie. Rywalki rzucały 5 i więcej metrów bliżej. Konkurs jej życia. 2 rzut to rekord olimpijski, trzeci rekord świata powyżej 82 metrów i jeszcze jeden rzut blisko tej granicy. Rzucała jak nakręcona. Szybkość, dynamika, siła w kole. Kosmos dla rywalek. Tak zostają mistrzami olimpijskimi tylko nieliczni i okraszają to niebotycznym rekordem świata. Czapki z głów dla przesympatycznej i skromnej królowej polskiego sportu.

   Magda Fularczyk, Natalia Madaj - płynęły po złoto i cel osiągnęły. Wiedziały, że są faworytkami w finale i nie zawiodły. Kontrola przez cały dystans, przyśpieszenie na końcówce. Tak się wpływa do historii polskich wioseł długich.

Jaka tu KALKA dla mistrzów olimpijskich i mistrzyń? Wszyscy byli klasą sami dla siebie.

 

SREBRNE MEDALE - Londyn

   Anita Włodarczyk - też świetny konkurs, równe rzucanie i poprawianie się w każdej kolejce. Zasłużony srebrny medal, lecz czeka na złoto po dyskwalifikacji za doping Rosjanki. Tu jeszcze była nieopierzona Anitka, ale już widać było wielki talent. W Rio to już była erupcja wulkanu w kole.

   Sylwia Bogacka - pozazdrościła Mauer i miała dzień życia na strzelnicy, drugie miejsce w eliminacjach i potwierdzenie w finale, finałowy strzał na 10,8 w sam środeczek przesunął ją na 2 miejsce za Chinką. Fantastyczna forma dnia i dla wielu zaskoczenie. Tego medalu raczej się nie spodziewano.

 

SREBRNE MEDALE - Rio

   Piotrek Małachowski - srebrny chłopak, przesympatyczny, ale coś ma pecha do Hartingów. Starszy brat, który mu zgarnął złoto w Pekinie nie wchodzi do konkursu, ale psikusa robi Piotrkowi młodszy, nieopierzony i szalony. Wszystko przez Estończyka. Przerzucił Niemców i ci się spięli w ostatniej kolejce. Jasinski nie dorzucił do Polaka, ale Harting przerzucił. Machnął ponad 78 metrów co jest najlepszym wynikiem w tym roku. Piotrek już się nie zebrał, a 3 pierwsze rzuty miał najdalsze w konkursie... Potem za bardzo się uspokoił. Pech? Klątwa Hartingów? Srebrna etykietka z Igrzysk? Tak czy owak tu na medal liczono bardzo i to na złoto...

   Maja Włoszczowska - od Majki do Maji, spięła klamrą polskie medale od kolarza do kolarki. Jak nie ma defektu czy upadku czy kontuzji to nie zawodzi. Po 8 latach znów srebro. Kolarstwo nie ma jeszcze złota w historii i niestety Szwedka była poza zasięgiem. Majce się nie udało minąć kreski jako złoty medalista i Maji też nie. Medal oczekiwany. 11 w Rio. Przełamała klątwę dziesiątki...

   Marta Walczykiewicz - powetowała sobie niepowodzenie w Londynie, świetna forma, spokój olimpijski. To zapewniło jej srebro. Polskie kajaki jak kolarstwo złota też nie mają. Do Nowozelandki brakło sporo. Poradziła sobie z rolą faworytki do medalu. W Londynie nie udźwignęła presji. Medal oczekiwany i przez fachowców i przez samą zawodniczkę.

 

KALKA - złoci i srebrni medaliści mają imiona albo nazwiska na literę M. Ja mam na imię Marcin... Nie wszyscy co prawda, ale większość. Wysyłajmy więc na Igrzyska tych z imieniem M albo nazwiskiem. Srebro albo złoto gwarantowane. Druga KALKA. Wśród tej piątki nie było przypadku i zaskoczenia sukcesem.

 

BRĄZOWE MEDALE - Londyn

   Bartłomiej Bonk - "czysty", powalczył, nieoczekiwany medal.

   Damian Janikowski - wielka forma, była nadzieja na medal nawet złoty.

   Miarczyński i Klepacka - fajny dubel w żeglarstwie, pierwsze medale w historii tej dyscypliny dla Polski. Oboje atakowali w wyścigach medalowych z 4 pozycji, mieli trochę szczęścia, ale szczęściu trzeba pomóc. Raczej nieoczekiwane medale...

   Fularczk/Michalska, Mikołajczyk/Naja - na obie pary liczyliśmy i w wioślarstwie i kajakarstwie. Na Mikołajczyk można w ciemno liczyć. Czy na lepszy kolor medalu. Może i tak... Kurcze znów te imiona i nazwiska na M...

 

BRĄZOWE MEDALE - Rio

   Mikołajczyk/Naja - wiadomo, pewniak jak jest Beata w dwójce:))

   czwórka podwójna kobiet - m.in. Monika i Marta, żeby wspomnieć literę M w Ulicy Medalowej w Londynie i Rio. Czy oczekiwany medal? Może, ale po cichutku. Przed regatami raczej stawiano na czwórkę podwójną mężczyzn.

   Michalik - znów M... Na dodatek Monika... Jakie dawano szanse? Więcej miały Wieszczek i Witkowska. Obie zawiodły. Zresztą Wieszczek już ma medal ma olimpijski, a Michalik tego brakowało do kolekcji. Późno, bo późno, bo w wieku 35 lat, ale kobietom się wieku nie wypomina. Walczyła ostrożnie, bez spektakularnych akcji, zdobyła medal doświadczeniem. Japonce ulec musiała. Potem zrobiła swoje, bo niewiele zostało. Dwie rywalki. Komentator się prawie popłakał, a Monika wzięła medal i sukces na chłodno i spokojnie. Żołnierz bez emocji... Za to Polska zaskoczona. Na medal liczono w zapasach stylu wolnego kobiet, ale nie na jej.

   Majka Rafał - znów na M... Trasa pod niego. Fantastyczna pomoc Kwiatkowskiego i zespołu. Było widać naszych od początku do końca. Trudna górzysta trasa więc dla górala. Rafał jest w to dobry. Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Świetnie pojechany wyścig taktycznie. Włosi chcieli się zabić to ich sprawa... Tylko po co tych dwóch się oderwało od goniącej grupki? Trasy nie mogli skrócić o 2 kilometry? Marzyliśmy o tym medalu i spełniło się. Medal wymarzony, bo w kolarskim wyścigu ze startu wspólnego nie jest o to prosto. Dał z siebie chłopina 200 procent i rozemocjonował całą Polskę. Tak blisko było do tytułu mistrza olimpijskiego. Ech...

   Koniec litery M, bo teraz ostatnia dwójka czyli Nowacka, Nowicki. W jednym wpisie spodobała mi się taka para. Może niekoniecznie brązowa. Jakże skrajne emocje. Nowicki Wojtek wkurzony, a Nowacka zachwycona. Zresztą Oktawia. Uciekała ile mogła, ale dogoniły ją te zołzy dwie. Wojtek natomiast wychodził z koła i z siebie jak sądził, że nie wyszedł. Sędziowie mieli różne zdania. Bardzo podzielone. Energię, którą miał zamienił w ostatnim rzucie na medal. Mogło być złoto. Po nieobecności Fajdka, ale na facebooku był wieczorem... A kogo tam nie ma?:)) Wojtek postanowił jednak porzucać w finale, Paweł poszedł spać na tartan dzień wcześniej. Medal Wojtka oczekiwany. Oczekiwano brązowego medalu, bo zawsze jest trzeci, ale bez Pawła mógł być pierwszy. To się może nie powtórzyć i on to wiedział. Paweł też przecież lubi rzucać w finale... I to daleko. Dalej niż koledzy w finale. Anitka się pewnie nabijała z wyników panów.

   Oktawia za to to pełne zaskoczenie. Coś jak Michalik. Wygrała szermierkę i zaczęliśmy mieć nadzieję. Potem pływanie i dalej na czele. O kurcze... Coś się święci. Koń słuchał się i był zadowolony, że skacze. Inne konie miały z tym różnie. I oto ona. Bidulka nasza staje pierwsza przed biegiem. Nie stała tam nigdy dlatego nie wiedziała kiedy ma ruszyć. Cały bieg piękny uśmiech na twarzy. Okazało się, że to grymas bólu. Niektórzy to mylnie ocenili. Pan Idzi np. Francuzka goniła, ale potem też Australijka i nawet Chinka. Uff... Chinka nie dogoniła. Jest brązowy medal. Tak niespodziewany i tak piękny. Wszystkie dziewczyny na podium płakały. Semenya z RPA nie płacze...

 

    A więc podsumujmy ile medali było spodziewanych, ale ile nie... Moim zdaniem w Londynie. Nieoczekiwane to Bogacka, Bonk, może żeglarze. W Rio nieoczekiwane to Michalik, Nowacka, czwórka podwójna kobiet. Także mało zaskoczeń medalowych, a sporo rozczarowań. Stąd takie liczby medali. Faworyci zawodzą, a mało olimpijczyków ich zastępuje z drugiego szeregu. Jeszcze ostatnia KALKA.

 

KALKĄ jest MODLITWA i WIARA. Chrześcijański naród jak Brazylia. Tam Neymar wzywał do pomocy Boga i mu pomógł w finale z Niemcami. Zabrał też Boga do hali siatkarskiej. I co? I udało się też. Brazylia dwa złota w sportach zespołowych. U nas modlił się Wyszomirski i pewnie pół Polski w niedzielę... Ostał się ino krzyż, który musisz nieść. Wstajesz i walczysz... Jak nie masz sił to i modlitwa nie pomoże. Coś o tym wiem. Dwóch medalistów miało pomoc. Anita ś.p. Skolimowskiej, a Maja ś.p. Galińskiego. Oboje pomogli. Niech inni sportowcy też się zwrócą do niebios, bo nic innego im nie pomoże... Ręcznym też prawie pomógł. Prawie jednak medalu nie daje. I to tyle. W następnych częściach m.in. kolarstwo, kajakarstwo i lekkoatletyka. Tu było miło. Potem się zacznie mniej miło...

WIOŚLARSTWO W RIO na 5+
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: igrzyska olimpijskie   rio   wioślarstwo  
22 sierpnia 2016, 22:20

  Startowało 8 osad, czyli 28 reprezentantów. Naprawdę sporo osad. I pisałem już, że najgorsze miejsce osady to 10. Pozostałe meldowały się w czołowej ósemce. Poświęcam wioślarstwu sporo miejsca, bo takie starty napawają dumą. Prezes polskiego związku wioseł długich może chodzić dumnie z podniesioną głową. Zawodnicy, zawodniczki i trenerzy również. Nadal mogą się śmiać z kajakarstwa, że znów nie zdobyła ta dyscyplina złotego medalu na Igrzyskach pomimo tylu sukcesów na MŚ i ME. Pomimo wspaniałego zaplecza. Pomimo świetnych warunków do rozwoju i treningów. Klubów w wioślarstwie w całej Polsce jest tylko 8 i tyle osad było w Rio. Można? Pewnie, że można. Broniewski mówił, że to zasługa trenerów, którzy wyciskają z zawodników i zawodniczek nie 100 procent, a 200. I rezultaty są. 4 złote medale na ostatnich 5 Igrzyskach. Do tego krążki też z innego kruszcu. Wróćmy do tego wspaniałego dnia, czyli 11 sierpnia 2016 roku. Mieliśmy apetyty po wcześniejszych startach naszych osad w eliminacjach i półfinałach nawet na 3 medale. Wszystkie te osady spisywały się świetnie i rozbudziły apetyty na medale.

 

   BRĄZOWY MEDAL - czwórka podwójna kobiet MARIA SPRINGWALD, JOANNA LESZCZYŃSKA, AGNIESZKA KOBUS, MONIKA CIACIUCH, ocena 6

 

Dzień zaczął się od startu czwórki podwójnej kobiet. Dopiero potem triumfowały złotka. Nasza dwójka musiała popłynąć 3 razy na Igrzyskach. Czwórka mogła wygrać eliminacje, ale awans do finału dawało tylko zwycięstwo. Wygrały w nim z mistrzyniami świata Amerykankami, ale uległy wicemistrzyniom globu Niemkom. Tak czy owak wyglądało to obiecująco. I potwierdziła się forma dziewczyn z eliminacji. Świetnie płynęły, długo prowadziły i przegrały tylko z Holenderkami. Pewny, spokojny awans do finału i rozbudzone nadzieje na medal. O medale w finale miały walczyć Polki, Holenderki, Niemki i Amerykanki. Najbardziej spodobała mi się taktyka trenera. Jak nie polska taktyka, a jakaś Amerykańska. Może trenerzy wioślarstwa mają inną mentalność. Dziewczyny czuły, że są mocne, trener to też widział więc powiedział, że mają płynąć po złoty medal. Szkoda, że taką samą taktyką nie popłynęła męska czwórka. Tu chyba bardziej liczyliśmy na medal i nawiązanie do sukcesów dominatorów. I popłynęły fantastycznie. Przez 1800 metrów prowadziły, ale niestety cały dystans liczy 2000 metrów. Holenderki i Niemki nie odpuszczały. Było wiadomo, że jest medal. Dziewczyny nie kalkulowały tylko płynęły na maxa od początku. Dało to ostatecznie brązowy krążek. Osłabły na ostatnich 200 metrach, a finisz rozpoczęły i Niemki i Holenderki, czyli bardzo mocne osady. Z Holenderkami przegrały o pół sekundy tylko. Nie było przypadku. Dziewczyny były mocne w eliminacjach, w repasażu i to potwierdziły w finale. Brawa za odwagę. Brawa dla trenera za taktykę. Płyniesz po złoto i masz brązowy medal w najgorszym przypadku. TYlko te 3 osady się liczyły. Reszta płynęła dalej. Na 500 metrów przed metą już był pewny medal. Niemki i Holenderki pokazały klasę, doświadczenie i świetny finisz w odpowiednim momencie, a nasze wioślarki zdobyły upragniony medal. Wielki sukces tej osady. Nigdy czwórka podwójna kobiet nie zdobyła medalu na Igrzyskach. Może też one natchnęły Magdę i Natalię, które dopiero czekały na start, że trzeba płynąć od początku odważnie i mocno i jeszcze dać coś z wątroby na finiszu. Polski dzień na torze regatowym. Na ostatnich dwóch Igrzyskach tylko kobiety zdobywają medale w wioślarstwie i kajakarstwie. Gdzie ci mężczyźni? Panie są odważniejsze z tego wynika. Panowie za dużo myślą i kalkulują. Facet myśli, a kobieta działa. Przecież po dwóch medalach mieliśmy jeszcze czwórkę podwójną mężczyzn tego dnia...

 

4 miejsce - czwórka podwójna (Biskup, Chabel, Radosz, Ziętarski), ocena 4-

 

   4 miejsce więc ocena 4. Na medal czwórki podwójnej panów liczono bardziej, ale jak pokazały te Igrzyska panowie zawiedli najbardziej oczekiwania we wszystkich dyscyplinach prawie. Mieliśmy już w tym momencie 2 medale. Więc czas na trzeci. Szpakowski był bardzo zawiedziony postawą chłopaków. Dwie osady z eliminacji wchodziły bezpośrednio do finału. Nasi zajęli 2 miejsce za Australią wyprzedzając nieznacznie Szwajcarów. Szwajcarzy nie weszli z repasaży do finału A. Niemcy musieli się przebijać przez repasaże. Nasi mogli spokojnie czekać na finał. Dziewczyny z czwórki pływały 3 razy i po eliminacjach i repasażach czuły i wiedziały, że są świetnie przygotowane. Panowie chyba nie wiedzieli tego. Nie wiedzieli na co ich stać. I zaczęli za wolno po prostu. Dziewczyny od razu wyrwały do przodu, a panowie się schowali z tyłu. 500 metrów i ostatnie miejsce, 1000 metrów i miejsce 5. Niemcy i Australijczycy powiększali przewagę nad resztą stawki. Niedobrze to wyglądało. Nasi zaczęli gonić Brytyjczyków i Estończyków. Wyprzedzili Brytyjczyków, ale zabrakło niespełna dwóch sekund do pokonania Estończyków, którzy wyraźnie słabli. Jakby nasi mocniej ruszyli na pierwszym tysiącu byłby medal. Estończycy płynęli odważniej od początku i wywalczyli brązowy medal, a nasi obeszli się smakiem. I tak bywa. Szkoda, bo zmarnowali wielką szansę na medal i czuli to na mecie. Zabrakło odwagi więcej i lepszego rozłożenia sił na dystansie. Dlatego ocena 4-, bo była realna szansa na medal i to było widać po tym jak nasi przyśpieszali na drugim tysiącu. Mieli formę, ale zawiodła taktyka. Panie tego dnia pokazały, że potrafią lepiej płynąć taktycznie od mężczyzn. Także to była niewykorzystana szansa na medal. Przed startem na to liczono i po eliminacjach też były nadzieje. Niemcy płynęli w repasażach i to był ich 3 start, a zdobyli złoto. Może naszym zabrakło przetarcia jeszcze w repasażach? Dziewczyny też miały 3 starty i był medal. Panowie byli mocniejsi niż im się wydawało. Tak sądzę. Bali się, że jak za szybko rozpoczną to nic z tego nie będzie. Dlatego Estończycy zabrali sobie brązowy medal...

 

5 miejsce - ósemka, ocena 4

 

   Myślę, że nawet 4 z małym plusikiem. Na medale liczyliśmy w dwójce podwójnej kobiet i czwórce podwójnej mężczyzn i po cichu na czwórkę podwójną kobiet. Wyszły z tego 2 medale i 4 miejsce. Więc lekki niedosyt. Pozostałem osady miały popłynąć na miarę swoich możliwości i tak było. Dla tych osad miejsca w finale A były sukcesem. I tak było w przypadku ósemki. W eliminacjach 3 miejsce wyraźnie za Niemcami i Amerykanami. W repasażu wystarczyło wygrać z jedną osadą i oszczędzać siły na finał i Polacy spokojnie dopłynęli na 4 miejscu. Każde lepsze miejsce w finale A oprócz ostatniego było sukcesem. Pewnie marzyli o medalu jak każdy sportowiec, ale tu stawka jest bardzo mocna i jest taka hierarchia wyraźnie zaznaczona. Pierwsze 3 miejsca zajęli medaliści ostatnich MŚ i to w tej samej kolejności. Nasi wyprzedzili Nową Zelandię i prawie Amerykanów. Czołowa trójka była poza zasięgiem.

 

6 miejsce - dwójka podwójna wagi lekkiej mężczyzn (Mikołajczewski, Jankowski), ocena 5

 

Dlaczego 5? Dlatego, że finał A był dla tej pary sporym osiągnięciem. W nim zajęli ostatnie miejsce. W eliminacjach zajęli drugie miejsce ulegając tylko Francuzom, którzy są mistrzami świata i w Rio też wygrali w finale. Sukcesem był awans naszych z półfinału. Zrobili to w tym pamiętnym dniu, czyli 11 sierpnia osiągając swój życiowy sukces. Zajęli w nim 3 miejsce wyprzedzając na finiszu 5 parę ostatnich MŚ, czyli Włochów. Oni zrobili swojego maxa.

 

7 miejsce - dwójka podwójna wagi lekkiej kobiet (Deresz, Mikołajczyk), ocena 5

 

   Dziewczyny nie mogły nic więcej zrobić. Wygrały finał B, co dało 7 miejsce w ostatecznej kolejności. W eliminacjach zajęły drugą lokatę ulegając tylko Kanadyjkom. W półfinale zajęły 5 miejsce. Dlaczego ocena 5? Za świetny start w eliminacjach i za to, że to nie miał być taki skład tej dwójki. Kontuzji doznała Dorociak i w ostatniej chwili jej miejsce zajęła Mikołajczyk. Więc patrząc na tę zmianę 7 miejsce to sukces.

 

7 miejsce - jedynka mężczyzn (Węgrzycki-Szymczyk), ocena 5

 

   Natan ma dopiero 21 lat i trenuje w Stanach Zjednoczonych. Były mistrz świata juniorów, który dopiero zaczyna karierę seniorską. Wygrał finał B. Skiffistów było na tyle sporo, że Natan płynął w eliminacjach, ćwierćfinale, półfinale i finale B. Aż 4 razy. Wielki talent, który być może nawiąże do sukcesów Kocerki czy Broniewskiego w przyszłości. W Rio spisał się świetnie. Debiutant w gronie seniorów i już miejsce w czołowej ósemce na Igrzyskach. W eliminacjach był drugi, w ćwierćfinale był trzeci i pewnie awansował do półfinału Tutaj nie miał wielkich szans na awans do finału i dopłynął spokojnie na ostatnim miejscu. Wszystko przed nim. Zapowiada się bardzo dobrze. W Rio pokazał, że ma wielki talent. Finały A na wielkich imprezach staną otworem pewnie niedługo.

 

10 miejsce - dwójka bez sterniczki (siostry Wierzbowskie), ocena 3

 

Siostry zajęły 4 miejsce w finale B. Fajnie popłynęły w eliminacjach zajmując 3 miejsce. W półfinale było gorzej i 5 miejsce. Sroga ocena trzy ze względu na to, że zajęły najgorsze miejsce wśród naszych osad wioślarskich na Igrzyskach w Rio. Wielu sportowców naszych w Rio chciałoby zająć 10 miejsce, ale wioślarstwo postawiło wysoko poprzeczkę.

Sumując to wszystko przyjemnie się oglądało takie starty naszych osad. Wyszedł genialny start i leciutki niedosyt pozostawiła czwórka podwójna mężczyzn. Reszta popłynęła albo lepiej niż się spodziewano albo na miarę możliwości. Żadna osada nie zawiodła. To jest wyczyn. Świetna robota. Trafili idealnie z formą na Rio. Wielki podziw i gratulacje, bo osady dostarczyły wiele emocji, wzruszeń i radości. Tak trzymać i dawać przykład innym dyscyplinom, zawodnikom i zawodniczkom. Wioślarstwo nie zawodzi na Igrzyskach oczekiwań. Można na nich liczyć w ciemno, że przywiozą coś cennego, a ostatnimi czasy najcenniejszego. BRAWO:)) Kajakarstwo nie miało tylu osad w finałach i tak wysokich miejsc. I zaliczyło kilka wtop.

 

 

 

 

Ostatni dzień w Rio...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: igrzyska olimpijskie   rio  
21 sierpnia 2016, 23:19

   I Igrzyska dobiegają końca. Były niezwykle barwne i widowiskowe jak to w Brazylii. Dwa tygodnie wielkich emocji, wzruszeń, rozczarowań, dramatów, radości. Świat jest w obliczu wojny, a to był taki przerywnik. W Europie się dzieje coraz gorzej. Igrzyska są zawsze takim przerywnikiem. Czasem pokoju na świecie, którego oczywiście nie ma, nie będzie i nie było jak długo będzie istniał ten śmieszny gatunek ludzki. Nie mogę już słuchać i czytać jakie to były wspaniałe Igrzyska w wykonaniu polskich sportowców. 33 miejsce w klasyfikacji medalowej. Wyprzedził nas np. Kazachstan, Uzbekistan, Iran i Ukraina. Oczywiście liczą się wszystkie medale, ale najważniejsze są te złote. Zwycięzców się pamięta. Drugi już jest pierwszym przegranym. W Sydney było 14 medali. Niby niewiele więcej, ale więcej złotych. Po raz pierwszy od 1956 roku mężczyzna nie zdobył złota. Już pisałem, że panie górą. Czas na podsumowania. Wiedziałem, że dziś żadnego medalu nie będzie. Niby mieliśmy Rosjanina w zapasach i czarnoskórego w maratonie. I to nie pomogło jak farbowane lisy w ekipie Smudy na ME. Shegumo jechał po medal, a był 124. Coś chyba nie zagrało. Gadzijew jechał po medal, a przegrał ze słabym Amerykaninem. Szost w maratonie zszedł z trasy. Marnie to dziś wyglądało. Jakby na potwierdzenie mojego ostatniego wpisu, że to nie były udane Igrzyska w polskim wykonaniu. Piłkarze ręczni dziś już nie mieli po prostu sił się przeciwstawić młodym Niemcom. Modlitwa nie pomogła Wyszomirskiego. I tak zrobili bardzo dużo. Do medalu zabrakło niestety umiejętności. Dania, Niemcy i Francja były lepszymi drużynami. Nasi wycisnęli co się dało. Znów dostarczyli mega emocji i za to dziękujemy im. Są niezniszczalni. Byli najstarszą ekipą na turnieju i nie podołali już dziś fizycznie. Wszystko rzucili na mecz z Duńczykami. Szkoda mi Szmala, Jureckich, Bieleckiego. Klątwa chorążego znów zadziałała jakby ktoś się nie skapnął:)) Piękne pokolenie polskiego szczypiorniaka. Nasi gladiatorzy, specjaliści od horrorów nie będą mieli w skarbcu medalu olimpijskiego. Za ten występ należą się jednak ogromne brawa. Nie poddali się na tym turnieju do końca. Stać było ogólnie nas na jakieś 15 medali dlatego jest duży niedosyt. Były promyczki słońca, ale też fatalne występy, było trochę pecha. Psychicznie sobie niektórzy nie poradzili z magią Igrzysk. Zapamiętamy wioślarstwo i kolarstwo. Te dyscypliny zaprezentowały się w polskim wykonaniu najlepiej. W lekkoatletyce liczyłem na więcej. 4 miejsca się nie liczą, ale medale. Coś ostatnio ciężko jest wychować mistrza olimpijskiego czy mistrzynię. Przeważają medale brązowe. Duńczycy dziś sprawili psikusa Francuzom i ich pokonali w ręcznej. Siatkarze Brazylii nie zawiedli. I tak to się kończy. Potęgą nie jesteśmy w żadnej dyscyplinie dlatego ciułamy te medale. Zazdroszczę chyba najbardziej Węgrom. 8-3-4. Pięknie to wygląda czyż nie? Teraz czas na ocenę występów na chłodno, analizę i podsumowania. I czas niedługo na zabawę sportowców i bohaterów Igrzysk w tych coraz trudniejszych czasach dla Europy na zakończenie Igrzysk. Może następne będą po wojnie jakiejś? Na to się zanosi... Emocje opadają powoli, a było ich nadmiar. Igrzyska to piękny czas w tym coraz gorszym świecie:))