Archiwum sierpień 2016, strona 1


LEGIA W LIDZE MISTRZÓW 2016/2017
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: piłka nożna   liga mistrzów   legia warszawa  
25 sierpnia 2016, 14:11

   Nie można o tym nie wspomnieć mimo jeszcze świeżych emocji po Igrzyskach Olimpijskich. Jeżeli chodzi o Rio to ciekawe jest, że nie chcą dopuścić paraolimpijczyków rosyjskich. To już jest cios w tych biednych sportowców. Jak ktoś nie ma nogi czy ręki to będzie brał meldonium?... Chcieli wykluczyć całą reprezentację Rosji z Igrzysk w Rio, ale to było zbyt niebezpieczne. Jeszcze Władek by zamknął dopływ gazu czy wysadził jakąś bombę umieszczoną w podziemiach jakiegoś kraju:)) Po co ryzykować? Jak wykluczą paraolimpijczyków to padnę ze śmiechu. Ludzie, którzy jedyną szansę na normalne w miarę życie widzą w sporcie. Ludzie, którzy się nie poddali i walczą. Ludzie, którzy są przykładem dla zdrowych. Paraolimpiada jest piękniejsza niż Igrzyska zdrowych. Tam ta rywalizacja jest bardziej fair, więcej uśmiechu, radości. Tylko tego nie pokazują nigdzie ze względu na to, że tam startują ludzie okaleczen, a przecież w mediach foruje się zdrowie haha. Same reklamy leków na wszystko. W sklepach sama chemia. W powietrzu chemia. Żyć nie umierać:)) Brać positivum na depresję i będzie gitara. Po  12 godzinach w supermarkecie positivum pomoże na pewno, potem coś na erekcję i będzie super. Jeszcze coś na sranie i zamiast pobiegać czy pospacerować to wziąść suplementy diety. Ten świat mnie przeraża. Świat ludzki oczywiście. Technologia nas już zabija zamiast pomagać. W dziwnych czasach się inkarnowałem i nie wiem po co tu jestem za bardzo... Ale czas na Legię i meritum tego wpisu:))

 

   20 lat minęło i w końcu jest. Legia i Widzew już smakowały LM. Pamiętam te czasy. Piękne mecze. Tam w fazie grupowej i Legia i Widzew się liczyły w walce. Tyle, że teraz ze względu na potężne pieniądze w piłce nożnej rozbudowuje się wszystkie rozgrywki do granic możliwości. 32 zespoły w LM. Do tego nie grają tylko mistrzowie krajów, ale zespoły z najsilniejszych lig również, które zajęły miejsca od 2 do 4 nawet. W Mistrzostwach Europy grały 24 zespoły, a podobno ma grać 32, czyli pół Europy. Kasa misiu kasa... MŚ odbędą się w Katarze... Piękne pieniądze musiały spłynąć do FIFA. Oj przepiękne... MŚ w zimie haha... Przez 20 lat żaden mistrz Polski nie awansował do LM. Czasami było blisko, czasami nie było szans, bo rywal z czołowej Ligi Europejskiej. Występy polskich drużyn w LE. Czasami bardzo udane jak Wisły np. Tyle, że bramy raju były zamknięte przez 20 lat. Pozostało emocjonować się LE. W tym sezonie w LE nie zagra żadna polska drużyna. Liga jest coraz słabsza. Twarowski aż osiwiał już od tej ligii:)) Na szczęście Platini wpadł na pomysł równych szans dla mistrzów krajowych. I mamy teraz ostatnią rundę eliminacji gdzie w pięciu parach rywalizują mistrzowie krajów ze słabszych lig, a w 5 zespoły z silniejszych lig, które nie są mistrzami krajów. Zrobił to dla nas m.in. Tyle, że dalej jakaś drużyna okazywała się lepsza od Mistrza Polski. Już chyba cała Europa miała drużynę w LM oprócz Polski... Ten rok jednakże dla polskiej piłki jest bardzo udany. Genialny występ na ME. Transfery polskich zawodników do czołowych klubów Europy. Nie wiem czy Boniek nie gadał z Platinim, żeby dać Legii rywala, którego przejdzie tyłem w eliminacjach, ale coś w tym jest. Wiemy przecież, że losowania były ustawiane. Ciepła kulka, zimna kulka... Jak w Iluzji:)) Nie patrzysz uważnie... I wtedy sztuczka wydaje się magiczna, a nie jest. Sztuczka oszukuje Twój mózg i każe Ci się skupić nie na tym co trzeba. W FIFA i UEFA też są iluzjoniści. Jak Sepp Blatter np. Tyle, że czasem ktoś się skapnie o co chodzi w sztuczce:)) Naprawdę nie wiem jak ta Legia awansowała... Ona się wśliznęła do LM. Początek sezonu mają fatalny. Dobrze, że mieli takich rywali w eliminacjach. Mistrz Bośni, mistrz Słowacji, mistrz Irlandii. Autostrada do nieba. I ile kasy dla klubu... Dzięki temu można naprawdę stworzyć drużynę, której nikt nie podskoczy w lidze naszej przez długi czas. To są ogromne wpływy dla klubu. Nawet jeżeli wszystkie mecze przegrają, ale przecież rozegrają ich aż 6 i z tego 3 u siebie. Wpływy z reklam, z biletów, z transmisji telewizyjnych gwarantowane. Prezes mocno przeżył ostatnie spotkanie u siebie z Dundalk, ale udało się. Uff... Jakby to spartolili to nie weszliby do LM przez następne 20 lat. Coś jak klątwa Bońka po czasach Piechniczka, że 20 lat nie awansujemy do żadnej wielkiej imprezy piłkarskiej. Bilans Legii w eliminacjach do LM: 3 zwycięstwa i 3 remisy. Nie przegrali spotkania, ale też nie grali porywająco. Na takich rywali to starczyło. Starczył Nikolic i Malarz. Nerwy były przy Łazienkowskiej we wtorek. Na wyjeździe 2:0 i tylko klepnąć awans u siebie... Tymczasem 0:1 i czerwona kartka. Uff. Udało się w końcówce i wyrównanie na 1:1. Będą emocje w LM z udziałem polskiego zespołu. Dzięki Platini i dzięki Dundalk, że przeszliście Bate Borysov. Traienie Dundalk w ostatniej rundzie eliminacji to jak los na loterii. Jak wygranie szóstki w totolotka. Tego nie można było spieprzyć, a niewiele brakło... Oby w LM nie było 6 porażek... Przynajmniej się otrzaskają z wielkimi zespołami:)) Wyszarpany awans tak jak niektóre medale na IO w Rio. 2016 rok - złoty rok polskiej piłki. Dzięki Zbyszku, że tam jesteś gdzie jesteś... Dzięki Adam, że jesteś gdzie jesteś...

Rio kalką LONDYNU i litera M:))
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: igrzyska olimpijskie   rio  
25 sierpnia 2016, 02:14

   Zanim o kalce to muszę się ukorzyć, bo jednak ktoś ten blog czyta. Chodzi o medale kajakarstwa i wioślarstwa w historii polskiego olimpizmu. Mogłem się pomylić gdyż korzystałem z wikipedii, która mogła nie uwzględnić jeszcze wszystkich medali z Rio. Także przepraszam za możliwe powstałe błędy matematyczne. Przepraszam również za błąd merytoryczny. Chodzi o Magdę Fularczyk. To nie ona w Londynie ciągnęła Julkę do mety, ale było odwrotnie. To Julia Michalska pomogła Magdzie. Tym samym upada moja teoria o zwróconej karmie dla Magdy. To Magda w Londynie w finale startowała na blokadzie i była nieżywa po wyścigu. Kalką jest postać Julki i Natalii. I jedna i druga opanowana, spokojna i stabilna emocjonalnie. Magda to wojownik taki bez głowy, bardzo emocjonalna. Koleżanki nie. Trenerzy wiedzieli jak charakterologicznie dobrać dziewczyny do dwójki. Magda zarówno w Londynie jak i w Rio potrzebowała takiej partnerki. Spokojnej, inteligentnej, opanowanej. Kalką jest też wypowiedź Magdy po medalu w Londynie jak i w Rio. Te same słowa brzmiące : "Nie wiem jak to się stało:))". To tyle sprostowań, a teraz kolejne porównania z Londynem.

 

   Liczba medali i ich kolor jest taki sam. Ciekawe co by media powiedziały jakby Majka Włoszczowska nie dołożyła srebra... Ona nie startowała w Londynie. Tutaj dołożyła srebro. Mamy prawie KALKĘ, czyli w Londynie 2-2-6, a w Rio 2-3-6. I od razu ogłoszenie triumfalne, że to najlepsze Igrzyska w wykonaniu Polski w 21 wieku. Ach te media... Żałosne i śmieszne często. Jak dla mnie to zostało zachowane jakieś takie status quo. Z dwóch Igrzysk tylko 4 złote medale. W Sydney w 2000 roku było 6... Srebra też mało. Za to brązu dużo. Przypominam, że brązowy medal to dopiero 3 miejsce. Oczywiście każdy medal olimpijski jest ogromnym sukcesem i nie można odbierać tym sportowcom radości. Fakty są jednak takie, że progresu nie ma jeżeli chodzi o medale.

 

   W Londynie Tomek Majewski i Beata Mikołajczyk powtórzyli sukcesy z Londynu. W Rio aż 5 medali to zasługa sportowców, którzy już taki krążek mieli w kolekcji. Anita Włodarczyk (srebro w Londynie), Mikołajczyk/Naja ( brąz  w Londynie), Piotr Małachowski (srebro w Pekinie), Magda Fularczyk (brąz w Londynie), Maja Włoszczowska (srebro w Pekinie).

   KALKĄ też są komentatorzy i przeprowadzający wywiad. Nie zmieniają się. Nawet takie same pytania zadają. I dostają takie same odpowiedzi... Naja powiedziała w Londynie, że Beata to silnik osady, a ona jest kierowcą... Hm... W Rio powiedziała dokładnie to samo...

 

   KALKĄ jest też klątwa chorążego. W Londynie Radwańska i bez medalu, a w Rio bliższy tego Karol Bielecki, ale też bez medalu.

  Dokładną KALKĄ jest też porażka siatkarzy w ćwierćfinale. Znów 0:3.

A kto zdobył medal tak w pełni zasłużenie i oczekiwanie, a kto był tym zaskoczony jak i cała Polska? Kto pokazał klasę, moc, siłę i mistrzowskie przygotowanie mentalne i fizyczne?

 

ZŁOTE MEDALE - Londyn

   Tomek  Majewski - bronił tytułu z Pekinu i to był świetny konkurs w jego wykonaniu, nie było przypadku w tym, że wygrał. Pchnięcia powyżej 21,70 cm. Walkę nawiązał Storl, ale Tomek go przerzucił o centymetr, a ponieważ to dobry i lubiany chłopak to przykro mu było, że Niemiec przegrał o centymetr i w ostatnim rzucie pchnął w euforii 21,92 cm. Tak się zostaje mistrzem olimpijskim i multimedalistą.

   Adrian Zieliński - genialna forma i to było widać. Nic dodać, nic ująć. Niestety 4 lata później tego złota chciał bronić, ale nie na makaronie, jajkach i kaszy...

 

ZŁOTE MEDALE - Rio

   Anita Włodarczyk - konkurs, który przeszedł do historii. Sama zapowiadała rekord świata i to zrobiła. Klasa sama dla siebie. Rywalki rzucały 5 i więcej metrów bliżej. Konkurs jej życia. 2 rzut to rekord olimpijski, trzeci rekord świata powyżej 82 metrów i jeszcze jeden rzut blisko tej granicy. Rzucała jak nakręcona. Szybkość, dynamika, siła w kole. Kosmos dla rywalek. Tak zostają mistrzami olimpijskimi tylko nieliczni i okraszają to niebotycznym rekordem świata. Czapki z głów dla przesympatycznej i skromnej królowej polskiego sportu.

   Magda Fularczyk, Natalia Madaj - płynęły po złoto i cel osiągnęły. Wiedziały, że są faworytkami w finale i nie zawiodły. Kontrola przez cały dystans, przyśpieszenie na końcówce. Tak się wpływa do historii polskich wioseł długich.

Jaka tu KALKA dla mistrzów olimpijskich i mistrzyń? Wszyscy byli klasą sami dla siebie.

 

SREBRNE MEDALE - Londyn

   Anita Włodarczyk - też świetny konkurs, równe rzucanie i poprawianie się w każdej kolejce. Zasłużony srebrny medal, lecz czeka na złoto po dyskwalifikacji za doping Rosjanki. Tu jeszcze była nieopierzona Anitka, ale już widać było wielki talent. W Rio to już była erupcja wulkanu w kole.

   Sylwia Bogacka - pozazdrościła Mauer i miała dzień życia na strzelnicy, drugie miejsce w eliminacjach i potwierdzenie w finale, finałowy strzał na 10,8 w sam środeczek przesunął ją na 2 miejsce za Chinką. Fantastyczna forma dnia i dla wielu zaskoczenie. Tego medalu raczej się nie spodziewano.

 

SREBRNE MEDALE - Rio

   Piotrek Małachowski - srebrny chłopak, przesympatyczny, ale coś ma pecha do Hartingów. Starszy brat, który mu zgarnął złoto w Pekinie nie wchodzi do konkursu, ale psikusa robi Piotrkowi młodszy, nieopierzony i szalony. Wszystko przez Estończyka. Przerzucił Niemców i ci się spięli w ostatniej kolejce. Jasinski nie dorzucił do Polaka, ale Harting przerzucił. Machnął ponad 78 metrów co jest najlepszym wynikiem w tym roku. Piotrek już się nie zebrał, a 3 pierwsze rzuty miał najdalsze w konkursie... Potem za bardzo się uspokoił. Pech? Klątwa Hartingów? Srebrna etykietka z Igrzysk? Tak czy owak tu na medal liczono bardzo i to na złoto...

   Maja Włoszczowska - od Majki do Maji, spięła klamrą polskie medale od kolarza do kolarki. Jak nie ma defektu czy upadku czy kontuzji to nie zawodzi. Po 8 latach znów srebro. Kolarstwo nie ma jeszcze złota w historii i niestety Szwedka była poza zasięgiem. Majce się nie udało minąć kreski jako złoty medalista i Maji też nie. Medal oczekiwany. 11 w Rio. Przełamała klątwę dziesiątki...

   Marta Walczykiewicz - powetowała sobie niepowodzenie w Londynie, świetna forma, spokój olimpijski. To zapewniło jej srebro. Polskie kajaki jak kolarstwo złota też nie mają. Do Nowozelandki brakło sporo. Poradziła sobie z rolą faworytki do medalu. W Londynie nie udźwignęła presji. Medal oczekiwany i przez fachowców i przez samą zawodniczkę.

 

KALKA - złoci i srebrni medaliści mają imiona albo nazwiska na literę M. Ja mam na imię Marcin... Nie wszyscy co prawda, ale większość. Wysyłajmy więc na Igrzyska tych z imieniem M albo nazwiskiem. Srebro albo złoto gwarantowane. Druga KALKA. Wśród tej piątki nie było przypadku i zaskoczenia sukcesem.

 

BRĄZOWE MEDALE - Londyn

   Bartłomiej Bonk - "czysty", powalczył, nieoczekiwany medal.

   Damian Janikowski - wielka forma, była nadzieja na medal nawet złoty.

   Miarczyński i Klepacka - fajny dubel w żeglarstwie, pierwsze medale w historii tej dyscypliny dla Polski. Oboje atakowali w wyścigach medalowych z 4 pozycji, mieli trochę szczęścia, ale szczęściu trzeba pomóc. Raczej nieoczekiwane medale...

   Fularczk/Michalska, Mikołajczyk/Naja - na obie pary liczyliśmy i w wioślarstwie i kajakarstwie. Na Mikołajczyk można w ciemno liczyć. Czy na lepszy kolor medalu. Może i tak... Kurcze znów te imiona i nazwiska na M...

 

BRĄZOWE MEDALE - Rio

   Mikołajczyk/Naja - wiadomo, pewniak jak jest Beata w dwójce:))

   czwórka podwójna kobiet - m.in. Monika i Marta, żeby wspomnieć literę M w Ulicy Medalowej w Londynie i Rio. Czy oczekiwany medal? Może, ale po cichutku. Przed regatami raczej stawiano na czwórkę podwójną mężczyzn.

   Michalik - znów M... Na dodatek Monika... Jakie dawano szanse? Więcej miały Wieszczek i Witkowska. Obie zawiodły. Zresztą Wieszczek już ma medal ma olimpijski, a Michalik tego brakowało do kolekcji. Późno, bo późno, bo w wieku 35 lat, ale kobietom się wieku nie wypomina. Walczyła ostrożnie, bez spektakularnych akcji, zdobyła medal doświadczeniem. Japonce ulec musiała. Potem zrobiła swoje, bo niewiele zostało. Dwie rywalki. Komentator się prawie popłakał, a Monika wzięła medal i sukces na chłodno i spokojnie. Żołnierz bez emocji... Za to Polska zaskoczona. Na medal liczono w zapasach stylu wolnego kobiet, ale nie na jej.

   Majka Rafał - znów na M... Trasa pod niego. Fantastyczna pomoc Kwiatkowskiego i zespołu. Było widać naszych od początku do końca. Trudna górzysta trasa więc dla górala. Rafał jest w to dobry. Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Świetnie pojechany wyścig taktycznie. Włosi chcieli się zabić to ich sprawa... Tylko po co tych dwóch się oderwało od goniącej grupki? Trasy nie mogli skrócić o 2 kilometry? Marzyliśmy o tym medalu i spełniło się. Medal wymarzony, bo w kolarskim wyścigu ze startu wspólnego nie jest o to prosto. Dał z siebie chłopina 200 procent i rozemocjonował całą Polskę. Tak blisko było do tytułu mistrza olimpijskiego. Ech...

   Koniec litery M, bo teraz ostatnia dwójka czyli Nowacka, Nowicki. W jednym wpisie spodobała mi się taka para. Może niekoniecznie brązowa. Jakże skrajne emocje. Nowicki Wojtek wkurzony, a Nowacka zachwycona. Zresztą Oktawia. Uciekała ile mogła, ale dogoniły ją te zołzy dwie. Wojtek natomiast wychodził z koła i z siebie jak sądził, że nie wyszedł. Sędziowie mieli różne zdania. Bardzo podzielone. Energię, którą miał zamienił w ostatnim rzucie na medal. Mogło być złoto. Po nieobecności Fajdka, ale na facebooku był wieczorem... A kogo tam nie ma?:)) Wojtek postanowił jednak porzucać w finale, Paweł poszedł spać na tartan dzień wcześniej. Medal Wojtka oczekiwany. Oczekiwano brązowego medalu, bo zawsze jest trzeci, ale bez Pawła mógł być pierwszy. To się może nie powtórzyć i on to wiedział. Paweł też przecież lubi rzucać w finale... I to daleko. Dalej niż koledzy w finale. Anitka się pewnie nabijała z wyników panów.

   Oktawia za to to pełne zaskoczenie. Coś jak Michalik. Wygrała szermierkę i zaczęliśmy mieć nadzieję. Potem pływanie i dalej na czele. O kurcze... Coś się święci. Koń słuchał się i był zadowolony, że skacze. Inne konie miały z tym różnie. I oto ona. Bidulka nasza staje pierwsza przed biegiem. Nie stała tam nigdy dlatego nie wiedziała kiedy ma ruszyć. Cały bieg piękny uśmiech na twarzy. Okazało się, że to grymas bólu. Niektórzy to mylnie ocenili. Pan Idzi np. Francuzka goniła, ale potem też Australijka i nawet Chinka. Uff... Chinka nie dogoniła. Jest brązowy medal. Tak niespodziewany i tak piękny. Wszystkie dziewczyny na podium płakały. Semenya z RPA nie płacze...

 

    A więc podsumujmy ile medali było spodziewanych, ale ile nie... Moim zdaniem w Londynie. Nieoczekiwane to Bogacka, Bonk, może żeglarze. W Rio nieoczekiwane to Michalik, Nowacka, czwórka podwójna kobiet. Także mało zaskoczeń medalowych, a sporo rozczarowań. Stąd takie liczby medali. Faworyci zawodzą, a mało olimpijczyków ich zastępuje z drugiego szeregu. Jeszcze ostatnia KALKA.

 

KALKĄ jest MODLITWA i WIARA. Chrześcijański naród jak Brazylia. Tam Neymar wzywał do pomocy Boga i mu pomógł w finale z Niemcami. Zabrał też Boga do hali siatkarskiej. I co? I udało się też. Brazylia dwa złota w sportach zespołowych. U nas modlił się Wyszomirski i pewnie pół Polski w niedzielę... Ostał się ino krzyż, który musisz nieść. Wstajesz i walczysz... Jak nie masz sił to i modlitwa nie pomoże. Coś o tym wiem. Dwóch medalistów miało pomoc. Anita ś.p. Skolimowskiej, a Maja ś.p. Galińskiego. Oboje pomogli. Niech inni sportowcy też się zwrócą do niebios, bo nic innego im nie pomoże... Ręcznym też prawie pomógł. Prawie jednak medalu nie daje. I to tyle. W następnych częściach m.in. kolarstwo, kajakarstwo i lekkoatletyka. Tu było miło. Potem się zacznie mniej miło...

WIOŚLARSTWO W RIO na 5+
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: igrzyska olimpijskie   rio   wioślarstwo  
22 sierpnia 2016, 22:20

  Startowało 8 osad, czyli 28 reprezentantów. Naprawdę sporo osad. I pisałem już, że najgorsze miejsce osady to 10. Pozostałe meldowały się w czołowej ósemce. Poświęcam wioślarstwu sporo miejsca, bo takie starty napawają dumą. Prezes polskiego związku wioseł długich może chodzić dumnie z podniesioną głową. Zawodnicy, zawodniczki i trenerzy również. Nadal mogą się śmiać z kajakarstwa, że znów nie zdobyła ta dyscyplina złotego medalu na Igrzyskach pomimo tylu sukcesów na MŚ i ME. Pomimo wspaniałego zaplecza. Pomimo świetnych warunków do rozwoju i treningów. Klubów w wioślarstwie w całej Polsce jest tylko 8 i tyle osad było w Rio. Można? Pewnie, że można. Broniewski mówił, że to zasługa trenerów, którzy wyciskają z zawodników i zawodniczek nie 100 procent, a 200. I rezultaty są. 4 złote medale na ostatnich 5 Igrzyskach. Do tego krążki też z innego kruszcu. Wróćmy do tego wspaniałego dnia, czyli 11 sierpnia 2016 roku. Mieliśmy apetyty po wcześniejszych startach naszych osad w eliminacjach i półfinałach nawet na 3 medale. Wszystkie te osady spisywały się świetnie i rozbudziły apetyty na medale.

 

   BRĄZOWY MEDAL - czwórka podwójna kobiet MARIA SPRINGWALD, JOANNA LESZCZYŃSKA, AGNIESZKA KOBUS, MONIKA CIACIUCH, ocena 6

 

Dzień zaczął się od startu czwórki podwójnej kobiet. Dopiero potem triumfowały złotka. Nasza dwójka musiała popłynąć 3 razy na Igrzyskach. Czwórka mogła wygrać eliminacje, ale awans do finału dawało tylko zwycięstwo. Wygrały w nim z mistrzyniami świata Amerykankami, ale uległy wicemistrzyniom globu Niemkom. Tak czy owak wyglądało to obiecująco. I potwierdziła się forma dziewczyn z eliminacji. Świetnie płynęły, długo prowadziły i przegrały tylko z Holenderkami. Pewny, spokojny awans do finału i rozbudzone nadzieje na medal. O medale w finale miały walczyć Polki, Holenderki, Niemki i Amerykanki. Najbardziej spodobała mi się taktyka trenera. Jak nie polska taktyka, a jakaś Amerykańska. Może trenerzy wioślarstwa mają inną mentalność. Dziewczyny czuły, że są mocne, trener to też widział więc powiedział, że mają płynąć po złoty medal. Szkoda, że taką samą taktyką nie popłynęła męska czwórka. Tu chyba bardziej liczyliśmy na medal i nawiązanie do sukcesów dominatorów. I popłynęły fantastycznie. Przez 1800 metrów prowadziły, ale niestety cały dystans liczy 2000 metrów. Holenderki i Niemki nie odpuszczały. Było wiadomo, że jest medal. Dziewczyny nie kalkulowały tylko płynęły na maxa od początku. Dało to ostatecznie brązowy krążek. Osłabły na ostatnich 200 metrach, a finisz rozpoczęły i Niemki i Holenderki, czyli bardzo mocne osady. Z Holenderkami przegrały o pół sekundy tylko. Nie było przypadku. Dziewczyny były mocne w eliminacjach, w repasażu i to potwierdziły w finale. Brawa za odwagę. Brawa dla trenera za taktykę. Płyniesz po złoto i masz brązowy medal w najgorszym przypadku. TYlko te 3 osady się liczyły. Reszta płynęła dalej. Na 500 metrów przed metą już był pewny medal. Niemki i Holenderki pokazały klasę, doświadczenie i świetny finisz w odpowiednim momencie, a nasze wioślarki zdobyły upragniony medal. Wielki sukces tej osady. Nigdy czwórka podwójna kobiet nie zdobyła medalu na Igrzyskach. Może też one natchnęły Magdę i Natalię, które dopiero czekały na start, że trzeba płynąć od początku odważnie i mocno i jeszcze dać coś z wątroby na finiszu. Polski dzień na torze regatowym. Na ostatnich dwóch Igrzyskach tylko kobiety zdobywają medale w wioślarstwie i kajakarstwie. Gdzie ci mężczyźni? Panie są odważniejsze z tego wynika. Panowie za dużo myślą i kalkulują. Facet myśli, a kobieta działa. Przecież po dwóch medalach mieliśmy jeszcze czwórkę podwójną mężczyzn tego dnia...

 

4 miejsce - czwórka podwójna (Biskup, Chabel, Radosz, Ziętarski), ocena 4-

 

   4 miejsce więc ocena 4. Na medal czwórki podwójnej panów liczono bardziej, ale jak pokazały te Igrzyska panowie zawiedli najbardziej oczekiwania we wszystkich dyscyplinach prawie. Mieliśmy już w tym momencie 2 medale. Więc czas na trzeci. Szpakowski był bardzo zawiedziony postawą chłopaków. Dwie osady z eliminacji wchodziły bezpośrednio do finału. Nasi zajęli 2 miejsce za Australią wyprzedzając nieznacznie Szwajcarów. Szwajcarzy nie weszli z repasaży do finału A. Niemcy musieli się przebijać przez repasaże. Nasi mogli spokojnie czekać na finał. Dziewczyny z czwórki pływały 3 razy i po eliminacjach i repasażach czuły i wiedziały, że są świetnie przygotowane. Panowie chyba nie wiedzieli tego. Nie wiedzieli na co ich stać. I zaczęli za wolno po prostu. Dziewczyny od razu wyrwały do przodu, a panowie się schowali z tyłu. 500 metrów i ostatnie miejsce, 1000 metrów i miejsce 5. Niemcy i Australijczycy powiększali przewagę nad resztą stawki. Niedobrze to wyglądało. Nasi zaczęli gonić Brytyjczyków i Estończyków. Wyprzedzili Brytyjczyków, ale zabrakło niespełna dwóch sekund do pokonania Estończyków, którzy wyraźnie słabli. Jakby nasi mocniej ruszyli na pierwszym tysiącu byłby medal. Estończycy płynęli odważniej od początku i wywalczyli brązowy medal, a nasi obeszli się smakiem. I tak bywa. Szkoda, bo zmarnowali wielką szansę na medal i czuli to na mecie. Zabrakło odwagi więcej i lepszego rozłożenia sił na dystansie. Dlatego ocena 4-, bo była realna szansa na medal i to było widać po tym jak nasi przyśpieszali na drugim tysiącu. Mieli formę, ale zawiodła taktyka. Panie tego dnia pokazały, że potrafią lepiej płynąć taktycznie od mężczyzn. Także to była niewykorzystana szansa na medal. Przed startem na to liczono i po eliminacjach też były nadzieje. Niemcy płynęli w repasażach i to był ich 3 start, a zdobyli złoto. Może naszym zabrakło przetarcia jeszcze w repasażach? Dziewczyny też miały 3 starty i był medal. Panowie byli mocniejsi niż im się wydawało. Tak sądzę. Bali się, że jak za szybko rozpoczną to nic z tego nie będzie. Dlatego Estończycy zabrali sobie brązowy medal...

 

5 miejsce - ósemka, ocena 4

 

   Myślę, że nawet 4 z małym plusikiem. Na medale liczyliśmy w dwójce podwójnej kobiet i czwórce podwójnej mężczyzn i po cichu na czwórkę podwójną kobiet. Wyszły z tego 2 medale i 4 miejsce. Więc lekki niedosyt. Pozostałem osady miały popłynąć na miarę swoich możliwości i tak było. Dla tych osad miejsca w finale A były sukcesem. I tak było w przypadku ósemki. W eliminacjach 3 miejsce wyraźnie za Niemcami i Amerykanami. W repasażu wystarczyło wygrać z jedną osadą i oszczędzać siły na finał i Polacy spokojnie dopłynęli na 4 miejscu. Każde lepsze miejsce w finale A oprócz ostatniego było sukcesem. Pewnie marzyli o medalu jak każdy sportowiec, ale tu stawka jest bardzo mocna i jest taka hierarchia wyraźnie zaznaczona. Pierwsze 3 miejsca zajęli medaliści ostatnich MŚ i to w tej samej kolejności. Nasi wyprzedzili Nową Zelandię i prawie Amerykanów. Czołowa trójka była poza zasięgiem.

 

6 miejsce - dwójka podwójna wagi lekkiej mężczyzn (Mikołajczewski, Jankowski), ocena 5

 

Dlaczego 5? Dlatego, że finał A był dla tej pary sporym osiągnięciem. W nim zajęli ostatnie miejsce. W eliminacjach zajęli drugie miejsce ulegając tylko Francuzom, którzy są mistrzami świata i w Rio też wygrali w finale. Sukcesem był awans naszych z półfinału. Zrobili to w tym pamiętnym dniu, czyli 11 sierpnia osiągając swój życiowy sukces. Zajęli w nim 3 miejsce wyprzedzając na finiszu 5 parę ostatnich MŚ, czyli Włochów. Oni zrobili swojego maxa.

 

7 miejsce - dwójka podwójna wagi lekkiej kobiet (Deresz, Mikołajczyk), ocena 5

 

   Dziewczyny nie mogły nic więcej zrobić. Wygrały finał B, co dało 7 miejsce w ostatecznej kolejności. W eliminacjach zajęły drugą lokatę ulegając tylko Kanadyjkom. W półfinale zajęły 5 miejsce. Dlaczego ocena 5? Za świetny start w eliminacjach i za to, że to nie miał być taki skład tej dwójki. Kontuzji doznała Dorociak i w ostatniej chwili jej miejsce zajęła Mikołajczyk. Więc patrząc na tę zmianę 7 miejsce to sukces.

 

7 miejsce - jedynka mężczyzn (Węgrzycki-Szymczyk), ocena 5

 

   Natan ma dopiero 21 lat i trenuje w Stanach Zjednoczonych. Były mistrz świata juniorów, który dopiero zaczyna karierę seniorską. Wygrał finał B. Skiffistów było na tyle sporo, że Natan płynął w eliminacjach, ćwierćfinale, półfinale i finale B. Aż 4 razy. Wielki talent, który być może nawiąże do sukcesów Kocerki czy Broniewskiego w przyszłości. W Rio spisał się świetnie. Debiutant w gronie seniorów i już miejsce w czołowej ósemce na Igrzyskach. W eliminacjach był drugi, w ćwierćfinale był trzeci i pewnie awansował do półfinału Tutaj nie miał wielkich szans na awans do finału i dopłynął spokojnie na ostatnim miejscu. Wszystko przed nim. Zapowiada się bardzo dobrze. W Rio pokazał, że ma wielki talent. Finały A na wielkich imprezach staną otworem pewnie niedługo.

 

10 miejsce - dwójka bez sterniczki (siostry Wierzbowskie), ocena 3

 

Siostry zajęły 4 miejsce w finale B. Fajnie popłynęły w eliminacjach zajmując 3 miejsce. W półfinale było gorzej i 5 miejsce. Sroga ocena trzy ze względu na to, że zajęły najgorsze miejsce wśród naszych osad wioślarskich na Igrzyskach w Rio. Wielu sportowców naszych w Rio chciałoby zająć 10 miejsce, ale wioślarstwo postawiło wysoko poprzeczkę.

Sumując to wszystko przyjemnie się oglądało takie starty naszych osad. Wyszedł genialny start i leciutki niedosyt pozostawiła czwórka podwójna mężczyzn. Reszta popłynęła albo lepiej niż się spodziewano albo na miarę możliwości. Żadna osada nie zawiodła. To jest wyczyn. Świetna robota. Trafili idealnie z formą na Rio. Wielki podziw i gratulacje, bo osady dostarczyły wiele emocji, wzruszeń i radości. Tak trzymać i dawać przykład innym dyscyplinom, zawodnikom i zawodniczkom. Wioślarstwo nie zawodzi na Igrzyskach oczekiwań. Można na nich liczyć w ciemno, że przywiozą coś cennego, a ostatnimi czasy najcenniejszego. BRAWO:)) Kajakarstwo nie miało tylu osad w finałach i tak wysokich miejsc. I zaliczyło kilka wtop.

 

 

 

 

To nie był udany start biało-czerwonych...
Autor: rasmarsom
Tagi: igrzyska olimpijskie   rio  
22 sierpnia 2016, 13:50

   Rio już za nami i teraz nastąpią oceny, analizy, podsumowania startów polskiej reprezentacji olimpijskiej, która była bardzo liczna i liczyła prawie 240 osób. Media głównego nurtu będą oczywiście starały się nieustannie powtarzać, że to najlepsze Igrzyska od czasów Sydney w 2000 roku. Rozumiem, że jakby Maja nie zdobyła w sobotę medalu to mówiono by o porażce, zawodzie, o klątwie dziesięciu medali. Niesamowite, że jeden medal więcej i już uznaje się to za sukces. Media potrafią świetnie kreować rzeczywistość, ale wychodzą z założenia, że 80 procent Polaków to debile. I na tym bazują. Mi się nóż w kieszeni otwiera, bo śledziłem całe Igrzyska i nie opuściłem żadnego startu Polaka czy Polki. Oczywiście to nie jest tak, że nie ma pozytywów, ale prawda jest taka, że zdobyliśmy tylko jeden srebrny medal więcej niż w Londynie i mamy tylko dwa złote medale. Szaranowicz powiedział, że gdyby Fajdek wygrał to awansowalibyśmy w klasyfikacji medalowej z 33 miejsca na 23. Liczą się fakty, a nie gdybanie. Fakty są takie, że to jest 33 miejsce w klasyfikacji. Widocznie na tyle nas stać. Jest po prostu tak samo od czasów Aten. Nie ma jakiegoś wyraźnego progresu. Medale dostarcza lekkoatletyka, wioślarstwo i kajakarstwo. Na te dyscypliny można liczyć. Sporty walki dawały zawsze mnóstwo medali. Teraz dorzucają jakiś jeden krążek. W podnoszeniu ciężarów też byliśmy potęgą, a teraz afery dopingowe. Strzelectwo też coś zawsze dorzucało. W Rio nie było nawet jednego finału. Boks, zapasy, judo. Te dyscypliny w historii dały nam mnóstwo medali. Szermierka też miała swoje momenty chwały. W pływaniu był dramat. Ani jednego finału. Pływanie też dorzucało coś. Do tych 10 medali ostatnio jakaś dyscyplina na którą się nie liczy i która nie ma wielkich tradycji musi coś dorzuca. Jak żeglarstwo w Londynie, a w Rio pięciobój nowoczesny. Kolarstwo też nie zawodzi. W sportach zespołowych wydaje się, że będzie w końcu pierwszy medal od 1992 roku i zawsze czegoś brakuje. I ogólnie dlatego jest 10 albo wspaniałe 11 medali. Nie zawiodło wioślarstwo i kolarstwo. W lekkoatletyce akurat w Rio po ostatnich sukcesach liczyłem zdecydowanie na więcej. Więc lekkoatletyka mnie zawiodła osobiście pod względem medali. W Londynie były 2, a tutaj tylko 3, a wysłaliśmy myślę, że najsilniejszą ekipę od wielu lat. Więc ogólnie jestem zawiedziony. Postaram się ocenić poszczególne występy swoim okiem i poszczególne dyscypliny. Zacznę od tych, które dostarczyły najwięcej emocji i radości. Ocenię w skali 2 do 6 jak w szkole. Chociaż jedynka też się może zdarzyć.

WIOŚLARSTWO - ocena 5+, dwa medale : ZŁOTO i BRĄZ, 7 miejsc w ósemce.

Genialny występ polskich wioseł. Serce rosło jak się obserwowało występy naszych osad. Jak powiedział Kajetan Broniewski na Igrzyskach zawsze jest rywalizacja wioślarzy z kajakarzami. Kajakarstwo ma więcej klubów, lepsze zaplecze, a na Igrzyskach przegrywa z wioślarzami. W Rio akurat obie dyscypliny dorzuciły zgodnie po 2 medale. Kajakarstwo od lat przywozi worki medali z wszelkich zawodów rangi mistrzowskiej, ale na Igrzyskach dorzuca jeden lub dwa medale. W historii polskiego olimpizmu kajakarstwo dorzuciło 20 medal, a wioślarstwo 16. Tyle, że nie mamy w historii złotego medalu w kajakarstwie. Wioślarstwo ma już 4 złote medale. Dwa razy Sycz z Kucharskim w 2000 i 2004 roku i raz czwórka podwójna w Pekinie. Dominatorzy. Tymi złotymi medalami wioślarstwo uciera noska kajakarstwu. I w Rio było podobnie. Tyle, że po raz pierwszy złoto zdobyły kobiety w dwójce podwójnej. Pozazdrościły Syczowi i Kucharskiemu. Od 2000 roku tylko w Londynie wioślarstwo nie dorzuciło złota. Na 4 z ostatnich 5 Igrzysk wioślarze zdobywają mistrzostwo olimpijskie. Pod względem liczby medali jest różnie. Czasami kajakarze przywożą jeden krążek więcej, czasami wioślarze, czasem jest na remis. Jednak na wioślarstwo możemy liczyć zawsze od lat. I to na złoty medal. A tych złotych przecież ostatnio coraz mniej mamy. Od Aten 11 złotych w tym 3 to zasługa wioślarzy. 11 złotych na 4 Igrzyskach. A w Atlancie mieliśmy w 1996 roku 7 złotych, a w Sydney w 2000 6 złotych medali. Na kolejnych czterech Igrzyskach tylko 11 łącznie. Z Rio wioślarstwo wraca ze złotym medalem i brązowym. Wprowadziło do finałów 7 z 8 osad. Najgorsze miejsce to miejsce 10, czyli 4 w finale B. Więc podsumujmy :

ZŁOTO I BRĄZ, łącznie 5 finałów A i miejsca 4,5,6. Tylko 3 osady nie awansowały do finału A. Dwie wygrały finały B, czyli zakończyły zmagania na 7 miejscu i jedna osada 4 miejsce w finale B, czyli 10. Więc 7 osad na miejscach punktowanych z 8, które wysłano do Rio. Fantastyczny start. Widać było jak wszystkie nasze osady są świetnie przygotowane. Niemcy podobno przecierali oczy jak spoglądali na klasyfikację punktową we wioślarstwie. Z przyjemnością się oglądało te zmagania. Inne dyscypliny powinny brać przykład z wioślarstwa i przygotowania. Tu się żadna osada nie spaliła psychicznie... A niewiele brakło do 3 medali. Dlatego dałem ocenę 5+, a nie szóstkę, bo czwórkę podwójną mężczyzn było stać na medal. Jednak tu się nie ma co czepiać, bo każda osada zrobiła swoje. Popłynęła na miarę swoich możliwości. Na dodatek są to młode, perspektywiczne osady. Świetna robota trenerów, świetne przygotowanie. Czapki z głów. Pierwszy tydzień to był popis naszego wioślarstwa na jeziorze na które spoglądała figurka Chrystusa. Polacy i Brazylijczycy są narodami chrześcijańskimi więc Chrystus czuwał i pomagał naszym osadom w walce o medale i wysokie miejsca:))

ZŁOTY MEDAL - dwójka podwójna kobiet - MAGDALENA FULARCZYK-KOZŁOWSKA i NATALIA MADAJ.

  Medali się nie zdobywa za zasługi, ale ciężką wieloletnią pracą i wytrwałością. Droga do olimpijskiego medalu, a w szczególności złota jest bardzo długa. Wie coś o tym Magda. Ona już miała brązowy medal z Londynu, który smakował jak złoto. Tyle, że tam płynęła z Julią Michalską. Wyrwały medal Chinkom o tysięczne części sekundy. Julia nie mogła chodzić po wyścigu, bo nie wytrzymał kręgosłup. Magda musiała pod koniec płynąć sama, bo Julka już nie dawała rady. Heroiczny bój o medal olimpijski. Wielkie poświęcenie obu dziewczyn. Ten medal choć brązowy miał dla dziewczyn wartość złota. Magdalena też miała problemy z kontuzjami. Wioślarstwo to bardzo ciężki sport. W Rio już Julka siedziała w studiu jako ekspert i śledziła poczynania koleżanki. Tym razem w osadzie z Natalią Madaj, która jak to powiedziała Magda pilnuje ją. Dwa inne charaktery, ale stworzyły złotą osadę. Taka osada to jak małżeństwo. Dziewczyny trenują na codzień ze sobą, wspierają się. Mówią, że przeciwieństwa się przyciągają. Magda to taka panikara, a Natalia spokojna. Magda bardzo emocjonalna i przeżywająca. Natalia ją stawia do pionu. Liczyliśmy na medal tej dwójki, a po półfinale już na złoto. Sytuacja się tak pięknie ułożyła w półfinałach, że Nowozelandki, które były aktualnymi mistrzyniami świata przegrały w półfinale z Amerykankami o 5 setnych sekundy. Do finału też nie awansowały mocne osady Australii i Białorusi. Otworzyła się szansa realna na złoty medal. Dziewczynom przed finałem wszyscy mówili, że mają popłynąć po złoto. I zrobiły to. Popłynęły po swoje. Madzia dostała nagrodę za to, że praktycznie sama ciągnęła łódkę w Londynie do mety, bo Julka zaniemogła. Dziewczyny od początku finału płynęły na czele. Kroku dotrzymywały im tylko Brytyjki. Widać było, że nie odpuszczą naszym złotkom. Nasze jednak zaatakowały na 200 metrów przed metą. Dodam, że w finale zabrakło też Niemek. Nasze zachowały siły na finisz i udało się. Pięknie popłynęły taktycznie. Było wiadomo, że medal musi być, ale to trzeba było jeszcze popłynąć. Myślę, że Brytyjki myślały, że są mocniejsze i cały dystans naciskały Polki, ale w końcówce to Madzia z Natalią okazały się lepsze. 11 sierpnia 2016 roku przejdzie do historii polskiego sportu i wioślarstwa, bo jeszcze dziewczyny z czwórki podwójnej zdobyły brązowy medal. Piękna historia Magdy Fularczyk. Dołączyła tym samym do grona multimedalistów olimpijskich i do panteonu mistrzów i mistrzyń olimpijskich. Naznaczona kontuzjami nie poddała się i dostała nagrodę w Rio. Cudowna historia tej dziewczyny. Dała całej Polsce wiele radości i niezapomnianych chwil zarówno w Londynie jak i Rio. Tu medal w tej konkurencji był oczekiwany przed Rio na papierze. I udało się zgarnąć najcenniejszy krążek. Po prostu dały radę sprostać oczekiwaniom co niewielu polskim olimpijczykom się udało w Rio. Pierwsze kobiety ze złotym medalem w wioślarstwie w historii polskiego olimpizmu. Brawo, brawo, brawo:)) Siła, niezłomność, charakter, wieloletnia praca i wiara. Tylko te cechy dają to co najcenniejsze w sporcie, czyli mistrzostwo olimpijskie. Odporność psychiczna również. Jak pokazały te Igrzyska siła tkwi w przygotowaniu mentalnym ze względu na bardzo wyrównany poziom rywalizacji. Dlatego Igrzyska są zawsze takie piękne i niezapomniane, bo faworyci papierowi przegrywają. Kto by się spodziewał w pływaniu złota dla Singapuru i Kazachstanu? I to jest piękne. Czas między Igrzyskami to tzw. czas Olimpiady. Są przeróżne zawody, mistrzostwa krajów, kontynentów, MŚ, Puchary Świata poprzez które zawodnicy i zawodniczki przygotowują się do najważniejszej imprezy swojego życia, która jest tylko raz na 4 lata. Niektórym dane jest tylko raz w życiu wystąpić na Igrzyskach. Większość zdobywa tylko raz w karierze medal olimpijski. Ważne jest tu i teraz. Decyduje dyspozycja w czasie Igrzysk, a nie wcześniejsze dokonania. Najtrudniej mają faworyci, bo na nich wszyscy liczą. Już wieszają im medale przed startem. Są obciążeni presją i często nie dają rady temu sprostać, bo głowa zawodzi. Oczywiście są olimpijczycy, którzy startują wiele lat i dane im jest kilka razy wystąpić na Igrzyskach. Są wielkie gwiazdy, które jak Michael Phelps zdobywają 28 medali w tym 23 złote. Usain Bolt, który ma z trzech Igrzysk 9 złotych medali i jest niepokonany. Za to ilu jest takich sportowców dla których jedynym sukcesem jest medal olimpijski. Wtedy mówi się o sensacjach i niespodziankach. Ktoś nagle ma albo turniej życia albo dzień konia. I to jest najpiękniejsze w sporcie, że decyduje forma na Igrzyskach. Dlatego są tak pasjonujące. Magda i Natalia sprostały roli faworytek. W wioślarstwie ciężko jest awansować w hierarchii nawet o jedną lokatę. Patrzy się na dokonania na MŚ. Osadę buduje się kilka dobrych lat. To jest żmudna praca. Dlatego przeważnie medaliści MŚ stają na podium również na Igrzyskach. Tu nie ma przypadków. Kto jest najmocniejszy wygrywa. Oczywiście jedna osada musi przebrnąć eliminacje, półfinał i dostać się do finału. Najmocniejsze wchodzą już z eliminacji do finału i zaoszczędzają siły. To też jest ważne w tym sporcie i nie tylko w tym. Dlatego zdarzają się takie niespodzianki jak brak awansu do finału dwójek podwójnych kobiet mistrzyń świata Nowozelandek. Przeważnie z półfinałów wchodzą 3 osady i one przegrały to 3 miejsce z Amerykankami. Może słabsza forma, a może oszczędzanie sił na finał. Płynięcie zachowawczo w półfinale może się skończyć dramatem i brakiem awansu do finału. W każdej dyscyplinie mówi się, że najważniejszy jest półfinał, bo już wygrywając go masz medal pewny lub masz awans do finału i możliwość walki o medal. Osady wioślarskie startujące wiele lat w tym samym składzie znają się doskonale. Osadę nie tworzy się w rok. Dlatego w tym sporcie jest taka hierarchia i każdy awans w porównaniu z MŚ jest sukcesem. Nasze złotka dały radę. Wykorzystały to, że najsilniejszych osad zabrakło w finale i tym samym stały się faworytkami do złota. Mieliśmy swoich faworytów na Igrzyskach do złota i do medalu, a sprostały oczekiwaniom nasze panie z dwójki, Anita Włodarczyk, Piotrek Małachowski, Marta Walczykiewicz, Maja Włoszczowska, kajakarki niezawodne z dwójki, Rafał Majka, zawsze trzeci Wojtek Nowicki. 8 medali z papieru przeniosło się na rzeczywistość. Tylko 3 były zaskoczeniem. Wioślarki z czwórki podwójnej kobiet, Monika Michalik i Oktawia Nowacka. Ilu zawodników zawiodło z papierowych wyliczeń? Najbardziej Fajdek, Myszka, Białkowska, kajakarki z czwórki, Kszczot, siatkarze. Całe oprócz Michalik sporty walki razem z szermierką. Nie piszę na razie o takich cichych faworytach, ale o tych na których stawiało się w ciemno. Dlatego nie ma 15 medali, a jest 11. Dalsze podsumowanie wioślarstwa w następnym wpisie:))

Ostatni dzień w Rio...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: igrzyska olimpijskie   rio  
21 sierpnia 2016, 23:19

   I Igrzyska dobiegają końca. Były niezwykle barwne i widowiskowe jak to w Brazylii. Dwa tygodnie wielkich emocji, wzruszeń, rozczarowań, dramatów, radości. Świat jest w obliczu wojny, a to był taki przerywnik. W Europie się dzieje coraz gorzej. Igrzyska są zawsze takim przerywnikiem. Czasem pokoju na świecie, którego oczywiście nie ma, nie będzie i nie było jak długo będzie istniał ten śmieszny gatunek ludzki. Nie mogę już słuchać i czytać jakie to były wspaniałe Igrzyska w wykonaniu polskich sportowców. 33 miejsce w klasyfikacji medalowej. Wyprzedził nas np. Kazachstan, Uzbekistan, Iran i Ukraina. Oczywiście liczą się wszystkie medale, ale najważniejsze są te złote. Zwycięzców się pamięta. Drugi już jest pierwszym przegranym. W Sydney było 14 medali. Niby niewiele więcej, ale więcej złotych. Po raz pierwszy od 1956 roku mężczyzna nie zdobył złota. Już pisałem, że panie górą. Czas na podsumowania. Wiedziałem, że dziś żadnego medalu nie będzie. Niby mieliśmy Rosjanina w zapasach i czarnoskórego w maratonie. I to nie pomogło jak farbowane lisy w ekipie Smudy na ME. Shegumo jechał po medal, a był 124. Coś chyba nie zagrało. Gadzijew jechał po medal, a przegrał ze słabym Amerykaninem. Szost w maratonie zszedł z trasy. Marnie to dziś wyglądało. Jakby na potwierdzenie mojego ostatniego wpisu, że to nie były udane Igrzyska w polskim wykonaniu. Piłkarze ręczni dziś już nie mieli po prostu sił się przeciwstawić młodym Niemcom. Modlitwa nie pomogła Wyszomirskiego. I tak zrobili bardzo dużo. Do medalu zabrakło niestety umiejętności. Dania, Niemcy i Francja były lepszymi drużynami. Nasi wycisnęli co się dało. Znów dostarczyli mega emocji i za to dziękujemy im. Są niezniszczalni. Byli najstarszą ekipą na turnieju i nie podołali już dziś fizycznie. Wszystko rzucili na mecz z Duńczykami. Szkoda mi Szmala, Jureckich, Bieleckiego. Klątwa chorążego znów zadziałała jakby ktoś się nie skapnął:)) Piękne pokolenie polskiego szczypiorniaka. Nasi gladiatorzy, specjaliści od horrorów nie będą mieli w skarbcu medalu olimpijskiego. Za ten występ należą się jednak ogromne brawa. Nie poddali się na tym turnieju do końca. Stać było ogólnie nas na jakieś 15 medali dlatego jest duży niedosyt. Były promyczki słońca, ale też fatalne występy, było trochę pecha. Psychicznie sobie niektórzy nie poradzili z magią Igrzysk. Zapamiętamy wioślarstwo i kolarstwo. Te dyscypliny zaprezentowały się w polskim wykonaniu najlepiej. W lekkoatletyce liczyłem na więcej. 4 miejsca się nie liczą, ale medale. Coś ostatnio ciężko jest wychować mistrza olimpijskiego czy mistrzynię. Przeważają medale brązowe. Duńczycy dziś sprawili psikusa Francuzom i ich pokonali w ręcznej. Siatkarze Brazylii nie zawiedli. I tak to się kończy. Potęgą nie jesteśmy w żadnej dyscyplinie dlatego ciułamy te medale. Zazdroszczę chyba najbardziej Węgrom. 8-3-4. Pięknie to wygląda czyż nie? Teraz czas na ocenę występów na chłodno, analizę i podsumowania. I czas niedługo na zabawę sportowców i bohaterów Igrzysk w tych coraz trudniejszych czasach dla Europy na zakończenie Igrzysk. Może następne będą po wojnie jakiejś? Na to się zanosi... Emocje opadają powoli, a było ich nadmiar. Igrzyska to piękny czas w tym coraz gorszym świecie:))