Najnowsze wpisy, strona 7


CIĘŻKIE BOJE Z ORMIANAMI I MOŁDAWIANAMI?...
Autor: rasmarsom
Tagi: piłka nożna   lech   legia   górnik   liga europy   liga mistrzów  
20 lipca 2018, 15:30

 Zacznę może od radosnych rzeczy, czyli nowego image blogi.pl, który mi bardzo przypadł do gustu   laughing Aż z tego tytułu się ujawnię. Zobaczycie co to za koleś się tu mądrzy:)) 




    Tak wyglądam. Nie mógłbym pisać o sporcie gdybym tego nie liznął jako amator. Zresztą zawsze marzyłem o byciu sportowcem zawodowym. Może piłkarzem, może tenisistą ziemnym czy stołowym. Biegać nienawidziłem. Jazda na rowerze i owszem. 1000 metrów było jakimś samobójstwem, ale miałem okres w życiu w którym nie szło i była nadwaga. Chciałem to zgubić, zbudować siebie mentalnie i fizycznie. Krok po kroku aż doszedłem do maratonu. W swojej książce "Teraz i Nie wiem" opisałem moją drogę. Z czasem powrzucam tu rozdziały pojedyńcze. Spełniam się więc sportowo jako amator, ale dzięki temu znam wysiłek sportowców. Znam to też od strony mentalnej. Mogę napisać, że w pełni rozumiem ludzi o których piszę. Kolejne marzenie to zostanie dziennikarzem sportowym. Ile bym dał, żeby pracować w redakcji "Przeglądu Sportowego"... Za dzieciaka czytałem każdy numer, do tego własne zeszyty z wynikami, a potem z wycinkami z tejże gazety. Sport to moja pasja i udało mi się poniekąd spełnić marzenie. Teraz mamy wiele portali sportowych. W zasadzie można być redaktorem w domu. Nie wiedziałem jednak jak to działa. Zobaczyłem ogłoszenie na ig24.pl, a oni szukali fanatyków sportu. Wcześniej już pisywałem sobie tutaj na blogi.pl na moim profilu. Wysłałem im linka z blogiem i po napisaniu kilku tekstów dostałem angaż. Wakat był tylko na zapasy i saneczkarstwo, ale podjąłem wyzwanie. Zajmowali się wtedy tylko sportem olimpijskim, ale strona mi się spodobała. Musiałem się wgryźć w te dyscypliny i poszło mi bardzo dobrze. Kiedy rezygnowałem z tego, bo jednak pochłaniało sporo czasu prywatnego, a pisałem za darmo to i sponsor i redaktor żałowali, że odchodzę. Usłyszałem ciepłe słowa. Dużo się nauczyłem, a najbardziej cieszyły opinie saneczkarzy i komentatora Eurosportu pana Pajdy o moich tekstach. To bardzo miłe. To jednak portal stricte informacyjny, a ja lubiłem dodawać teksty długie i z własnymi analizami i wnioskami. Nie bawi mnie sucha informacja pozbawiona emocji i przemyśleń. Wolę jednak pisanie na blogu. Tu mam pełną swobodę artykułowania myśli. Nie ogranicza mnie ani długość ani moje wnioski ani krytyka ani poprawność polityczna. Sami wiecie, że dziennikarz wszystkiego napisać nie może co chce. To musi przejść przez redaktora naczelnego. Zabawa była jednak fajna. Czego o tym piszę? Bo nowy design blogi.pl przypomina mi KOKPIT REDAKCYJNY na ig24.pl. Podobnie to tam wyglądało. Teraz zmienili oni też szatę graficzną i piszą też o sporcie nieolimpijskim. Rozwijają się, bo można tam znaleźć też informacje spoza świata sportu. Szczerze polecam tę stronę. Wszystko ładnie podane i przejrzyste. Szkoda, że już nie znajdę tam moich tekstów... Niektóre skopiowałem na bloga, ale wiele tam zostało. Niewątpliwie najlepszy mój tekst jest poświęcony Justynie Kowalczyk. W którejś notce mojej jest tutaj na blogu. Cieszyło mnie w tej redakcji, że średnio 100 osób czytało moje teksty o zapasach i sankach. Myślę, że to sporo jak na takie dyscypliny. Nikt też w Polsce tyle nie pisał o saneczkarstwie. Dali mi szansę, było moje nazwisko przy tekstach, czułem się jak redaktor i za to im dziękuję. Wolę jednak tutaj sobie klepać, bo to robię kiedy mogę i mam czas.

Także podoba mi się nowa zmiana strony i pozdrawiam zarządzających blogi.pl. ŚWIETNA ROBOTA!!!


O KROK OD KOMPROMITACJI W EUROPEJSKICH PUCHARACH!!!


 

   To tyle prywaty z mojej strony. Zacznę dodawać zdjęcia moje i może też linki z innych aktywności jak taniec czy fotografia:)) Zacznijmy od pozytywów jednak. W drugiej rundzie kwalifikacji do europejskich pucharów mamy komplet drużyn!!! Niby to powinien być obowiązek, ale... Przestrzegałem przed rewanżem Lecha w Armenii. Można sobie znaleźć wpis z tamtego tygodnia. Wszystko przewidziałem niestety. Na Bułgarskiej najlepszym zawodnikiem Lechitów w starciu z szóstym zespołem ligi ormiańskiej był... nie napastnik, ale BRAMKARZ JASMIN BURIC! Brzmi to wiem jak... Takie były jednak fakty. Udało się jednak wygrać 2:0. Po tym spotkaniu jak przeczytacie optymistą nie byłem... I jak to wyglądało w Erewaniu? Ano Gandzasar Kapan w pierwszej połowie grał spokojnie jak i też Lech. W drugiej przycisnęli! Piękna pierwsza bramka, która dała im nadzieję na odrobienie strat. Jak ktoś nie oglądał pierwszego meczu pewnie pomyślał, że teraz Kolejorz przyciśnie i szybko wyrówna. Nic bardziej mylnego. To gospodarze poczuli swoją szansę. Na 2:0 podwyższyli z rzutu wolnego. Taki gol byłby ozdobą mundialu!!! Lech też miał okazje, ale nie mogli strzelić... Gdy wydawało się, że będzie dogrywka i horror i dopiszemy kolejną "potęgę", która wyeliminowała polski zespół w pucharach w ostatnich latach to stały fragment gry zadecydował, że to Lech cieszył się z awansu! Chyba się naoglądali chłopaki Djurdjevica mundialu, bo tam wiele bramek padało po rzutach wolnych czy rożnych. I taki rzut wolny w 94. minucie dał upragnionego gola Poznaniakom... Uff!!! Wybawcą Łukasz Trałka! Przypomnę, że Armenia zajmuje 45. miejsce w rankingu UEFA, a Polska 20te... Czy ktoś widział w tym dwumeczu różnicę klas? Ja szczerze współczułem drużynie z Armenii, bo włożyli w te spotkania sporo energii, sił i serca. Zasłużyli chociaż na dogrywkę... Gra Lecha niepokoi jednak bardzo... Przyzwyczailiśmy się, że polskie zespoły odpadają szybko w eliminacjach i to nie z klasowymi drużynami z mocnych lig. Jestem pełen obaw przed następną rundą w której czeka Szachtar... Na szczęście nie Donieck, a Soligorsk z Białorusi. Trzecia drużyna tejże ligi, która klasyfikowana jest na 19. miejscu w rankingu UEFA. Oczko wyżej niż Polska! Białorusini również w drugich rundach kwalifikacji LM i LE mają cztery zespoły jak my, czyli komplet. Pierwsze spotkanie na wyjeździe, a rewanż na Bułgarskiej przy pustych trybunach... To się może skończyć fatalnie... Po tym co pokazała drużyna Djurdjevica w starciu z Gandzasarem jestem pełen obaw... Soligorsk natomiast pierwszą rundę przeszedł bez żadnych problemów. Smutne to po mundialu... Obserwowanie jak Lech, który co rozgrywki jest typowany do mistrzostwa gra gorzej od szóstego zespołu Armenii... To pokazuje siłę polskiej ligi. Do mundialu żyliśmy reprezentacją, która zaciemniała obraz polskiej piłki nożnej, a teraz nie ma się czym pocieszać... Wiadomo, że Djurdjevic to nowy trener, że dopiero buduje drużynę, że Lech nie będzie przecież w formie w lipcu. Takie porażki nie poprawią jednak wizerunku polskiej piłki klubowej i nie dadzą punktów w rankingu UEFA. Oznacza to, że polskie kluby już w lipcu będą musiały się mierzyć z takimi zespołami jak Gandzasar. W rankingu natomiast depczą nam po piętach Szwecja, Izrael i Szkocja. Nieco dalej są Cypr, Norwegia czy Kazachstan. Nie cieszy mnie awans w takim stylu... Oby przygoda Lecha nie zakończyła się na zespole z Białorusi... A kiedyś to był nasz eskportowy zespół ach... Mecze z Juventusem i Manchesterem City, a teraz... Eksperci to wspominali w studiu przed pierwszym meczem. To takie wspomnienia jak te reprezentacji z EURO 2016. Można zaśpiewać : "Ale to już było i nie wróci więcej..." Od Lecha trzeba wymagać lepszej gry, bo mają szeroką i mocną kadrę. Może niech nauczą się skautingu od Gandzasaru, bo tam jest kilku fajnych grajków!!! Może kupić Musondę jak nie udało się sprowadzić Carlitosa:))) Albo Juniora... Naprawdę kilku piłkarzy zrobiłoby furorę w naszej lidze z Gandzasaru. Jeżeli na tle Lecha tak wyglądali to tu taki Musonda byłby GWIAZDĄ NASZEJ LIGI!!! 

 

    Dobrze, że nie pokazywali Górnika Zabrze... To wpędziło by polskiego kibica w jeszcze większą depresję. Podobno co oglądać nie było i Górnicy też w końcówce uratowali się przed dogrywką!!! O zgrozo... Zarja Balti to uwaga... PIĄTY ZESPÓŁ LIGI MOŁDAWSKIEJ! Piłkarzom z Zabrza udało się jednak zremisować 1:1 i wywalczyć awans. W drugiej rundzie czeka ekipa z Trenczyna. To zespół słowacki. Słowacja w rankingu UEFA zajmuje 31. miejsce, ale w pierwszej rundzie eliminacji do LM i LE cztery zespoły z tej ligi odniosły 5 zwycięstw i 3 remisy w komplecie awansując do drugich rund! Można się więc obawiać tego starcia. Górnik ma o tyle lepiej, że będzie miał wsparcie swoich kibiców w przeciwieństwie do Lecha... To dla nich święto, bo chłopcy Brosza zrobili furorę w naszej lidze w tamtym sezonie. Pamiętajmy, że mają w kadrze samych Polaków i tylko trzech Hiszpanów. Stawiają na młodzież i to jest PIĘKNE!!! Jakoś udało się przejść drużynę z Mołdawii, ale teraz poprzeczka będzie zawieszona dużo wyżej! Od nich nie można wymagać cudów. Starsi kibice pamiętają sukcesy wielkie w europejskich pucharach, ale to było dawno temu... Teraz trzeba obgryzać palce w starciu z klubem z Mołdawii. Jeżeli jednak można wymagać lepszej gry od Lecha, Legii czy Jagielloni to od Górnika nie wymagajmy zbyt wiele. Chłopcy z pewnością powalczą, a co to da? Na brawa zasługuje to, że u siebie walczyli do końca i strzelili bramkę oraz to, że w Mołdawii wyrównali również w końcówcę, a więc śląski charakter mają:)) Co będzie z Trenczynem? Sam jestem ciekaw porównania do ligi słowackiej.

 

    Nie wypada nie wspomnieć o Legii Warszawa. To przecież mistrz Polski! Do tego mają szeroką kadrę i wielu świetnych piłkarzy. Mają też trenera z Chorwacji, a ta nacja pokazała światu na mundialu ile jest warta piłkarsko! Klafuric na razie przegrał tylko jedno spotkanie w Superpucharze z Arką Gdynia. Przyznam, że jeszcze nie oglądałem. Nie widziałem też spotkań z Cork City... Jak Legia awansowała do Ligi Mistrzów to też grała z mistrzem Irlandii, ale był to wtedy Dundalk. Cork City nie stać nawet na wymianę koszulek po meczu także wolałem tego nie oglądać. Legioniści kupili Kante z Wisły Płock i Carlitosa z Wisły Kraków. Jak na polskie warunki to potężne wzmocnienia!!! Trzeba od nich wymagać awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Jeżeli mistrz Polski tego nie uczyni jak w tamtym roku to... Klafuric może polecieć! Przyjdzie wtedy Nawałka:)) Co tu jeszcze o Legii? Nie mogą narzekać na brak szerokiej ławki. Mogą rotować składem, bo przecież będą grać co trzy dni przez najbliższe tygodnie. Na przemian liga i puchary. Teraz na drodze staje Spartak Trnava, czyli mistrz Słowacji! Także będziemy mieli dwa starcia polsko-słowackie. Czy można się spodziewać wyeliminowania Legii? W tamtym roku odpadli z Astaną z Kazachstanu, a potem z Sheriffem Tiraspol z Mołdawii więc... Oczywiście w razie niepowodzenia Legia zagra w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Europy. Emocje z pewnością jednak będą. Cork City był za słaby... Teraz myślę, że prawdziwy test przed warszawiakami! 

 

   W drugiej rundzie kwalifikacji do LE zagra też Jagiellonia, a rywal to Rio Ave. Piąty zespół ligi portugalskiej. Awans byłby sukcesem zważywszy na to, że rok temu Jaga odpadła z azerską Gabalą. W tym roku wszystkie zespoły z Azerbejdżanu w pierwszej rundzie kwalifikacji do LE odpadły! Było ich trzy... Co jeszcze ciekawego odkryłem po pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów i Europy? W tej rundzie nie grały jeszcze drużyny z czołowej piętnastki rankingu UEFA. Duńczycy i Białorusini mieli po dwie drużyny w pierwszej rundzie (ranking UEFA 18. i 19. miejsce). Polska zajmuje miejsce numer 20. Rumuni i Chorwaci mieli tylko po jednej drużynie (ranking 16 i 17). Wszystkie te zespoły awansowały z tych nacji. Wszystkie też mają prawo wystawić cztery zespoły w pucharach jak Polska. A co za nami? Blisko w rankingu są Szwecja, Izrael i Szkocja. Szwedzi i Szkoci mają komplet czterech drużyn w drugiej rundzie pucharów, a Izrael stracił jedną drużynę. 24. miejsce zajmuje Cypr, który też stracił jeden zespół. Norwegia ma komplet, czyli cztery. Fatalnie spisali się Azerowie, którym został tylko Qarabach w LM! Bułgarzy stracili jedną drużynę. Serbowie wprowadzili komplet. Kazachstan zajmujący 29. miejsce w rankingu stracił tylko jeden zespół! Świetnie spisała się też Słowenia i... Słowacja! 

 

 

    Ważne są bardzo zwycięstwa w pucharach. To daje punkty w rankingu UEFA. Kazachskie, Bułgarskie i Serbskie zespoły zanotowały aż po 6 zwycięstw na 8 meczów! Porażki nie zanotowali Szkoci ani uwaga... Słowacy (Szkoci 5-1-0, Słowacy 5-3-0). Oczywiście Szkocja miała trzy drużyny w pierwszych rundach LM i LE. Na uznanie zasługuje bilans Litwinów! 4-2-2 czy Bośniaków 4-3-1! To federacje sklasyfikowane daleko w rankingu UEFA. Ciekawe jest to, że w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy czy Ligi Mistrzów zaprezentuje się przynajmniej jeden zespół z każdej federacji! Jest ich 55:)) Estonia, Finlandia, Macedonia, Walia, Kosowo, Czarnogóra, Irlandia Północna, Gibraltar, Andora, San Marino, Azerbejdżan, Liechtenstein mają już tylko po jednej drużynie w pucharach. Na uwagę zasługuje fakt, że aż trzy drużyny z Luksemburga zagrają w drugiej rundzie! Odpadła tylko jedna!!! Litwini mają też trzy zespoły. Taka Malta np. aż dwa! Wszystkie drużyny wprowadził też Liechtenstein!!! A dlaczego? Bo z tego kraju gra tylko jednak ekipa Vaduz!!! Wyspy Owcze mają też dwa zespoły. Pozostałe nacje lepsze futbolowo nie poniosły wielkich strat. Te niżej w rankingu mają przynajmniej dwa zespoły, a te wyżej trzy albo cztery. Pamiętajmy jednak, że dopiero teraz przystąpią do rywalizacji kluby z czołowej piętnastki rankingu UEFA. Będzie więc coraz trudniej o awans do kolejnych rund! Zestawienia par zarówno w LM jak i LE już są znane:)) W trzecich rundach z pewnością nie będzie już klubów ze wszystkich europejskich federacji! A ile będzie z POLSKI??? Marzę o trzech, spodziewam się dwóch, a jak awansuje tylko jeden to BĘDZIE DRAMAT, TRAGEDIA I KOMPROMITACJA!!! KOLEJNA PO MUNDIALU!!! Jednego można być pewnym. Legia z pewnością nie odpadnie, bo zostanie przesunięta do Ligi Europy do trzeciej rundy... To by było jednak marne pocieszenie... DAWAJCIE POLSKIE KLUBY!!! Już w weekend przetarcie w Lotto Ekstraklasie w pierwszej kolejce. Co by nie mówić to nawet gówno jak sprzedasz świetnie opakowane to jakoś lepiej smakuje haha:))) A liga jest pokazywana wzorowo wręcz:)) Brawo CANAL!!! Panowie piłkarze dostosujcie się choć troszkę... Okażcie się lepsi od ligi słowackiej i białoruskiej!!! Do Portugalii to lata świetlne, chociaż przecież Legia eliminowała Sporting Lizbona:)) A niech cztery nasze awansują, a co:))) To tyle, bo mi chyba słonko wali pod kopułę... 

MUNDIAL ZA NAMI, ALE PRZECIEŻ ŻYCIE SPORTOWE...
Autor: rasmarsom
Tagi: piłka nożna   mundial   mistrzostwa świata   tenis ziemny   lekkoatletyka  
19 lipca 2018, 11:23

   XXI Mundial przeszedł do historii. Teraz już tylko zostaną wspomnienia, które stopniowo się będą zacierać. Zapamiętamy najlepsze spotkania, najbardziej emocjonujące. Zapamiętamy wielkich przegranych i wielkich wygranych... Pewnie pokuszę się o jakieś podsumowanie dopóki wszystko to jest świeże w głowie i pamięci. Zawsze po takiej wielkiej imprezie jest uczucie pustki. Coś takiego jak po Igrzyskach Olimpijskich... Kończy się największe wydarzenie sportowe rozpalające wyobraźnię milionów kibiców na całym świecie. Tyle, że życie sportowe nie znosi pustki i ona zostanie szybko wypełniona kolejnymi emocjami i wydarzeniami. Ach... Pierwsze mistrzostwa świata jakie pamiętam to 1990 rok... Wczoraj znalazłem w moim archiwum wycinki z Przeglądu Sportowego. Moją pasję zacząłem właśnie od tych mistrzostw. Miałem 10 lat... Potem prowadzone zeszyty z wynikami, wielogodzinne oglądanie Eurosportu, ARD i ZDF... Uczyłem się sportu po angielsku i niemiecku. Teraz to mamy raj. Pełno kanałów sportowych, internet, wszystko można znaleźć w kilka sekund. Wtedy to był czas gazet. Sporo tego mam. Wszystko co najważniejsze zbierałem. Do tego około 30. zeszytów z wynikami, potem z lenistwa już tylko wycinki z Przeglądu Sportowego:)) Z czasem zbieranie tylko gazet w czasie trwania Igrzysk czy Mistrzostw Świata czy Europy w piłce nożnej. Teraz dotarcie do informacji jest banalne i proste. Wspomnienia po latach są piękne jednak. Tak też ten mundial będzie wspominany. Przeszedł już do annałów. Nie znaczy to, że nie dzieje się nic ważnego, bo przecież Wimbledon się skończył, a tam działo się, oj działo. Szczególnie w rywalizacji panów epickie boje, a u kobiet wielkie niespodzianki czy nawet sensacje. Do tego juniorski sukces Igi Świątek!!! Trwa Tour de France, a przecież we Francji trwa euforia z sukcesu piłkarzy. Fajnie im się to złożyło. Kolarze dziś wjeżdżają w góry i okaże się kto jest mocny. W lekkoatletyce Puchar Świata. Nowa impreza, Polacy rzucili tam wszystko co najlepsze i efektem drugie miejsce!!! Mamy Wunderteam!!! Oczywiście nie wszystkie kraje wystawiły najmocniejsze reprezentacje. Za miesiąc mistrzostwa Europy, dla najlepszych Diamentowa Liga. Tak czy owak jest to kolejne potwierdzenie przynależności Polski do ścisłej światowej czołówki i do jednej z kilku najlepszych reprezentacji na Starym Kontynencie. Tutaj akurat jesteśmy w pierwszej dziesiątce światowej i to nie przypadek. Piłkarze niby też są jeszcze, ale zaraz mogą troszkę spaść w rankingu FIFA po mundialu... Lekkoatleci natomiast od lat robią swoje i w Berlinie na mistrzostwach Europy będziemy świadkami worka medali. Myślę, że ponad 10:))) Tu jestem optymistą, bo Królowa Sportu w Polsce jest w świetnej kondycji!!! I tak to się dzieje. Zaraz też Ekstraklasa ruszy, polskie zespoły walczą w Pucharach... Pustka po mundialu już jest zapełniana dla kibica sportowego i nie ma czasu na nudę i brak emocji:)) 

 

EPICKIE BOJE, SUKCES IGI ŚWIĄTEK, SENSACJE, NIESPODZIANKI... NA WIMBLEDONIE NA BRAK EMOCJI I SENSACYJNYCH ROZSTRZYGNIĘĆ NARZEKAĆ NIE MOŻNA BYŁO!!!

 

    Halo tu Wimbledon!... Kto nie pamięta głosu Bohdana Tomaszewskiego? Jak on umiał komentować tę piękną dyscyplinę sportu. Kiedyś taką eksluzywną i tylko dla wyższych sfer. Młodzi komentatorzy powinni się uczyć, że nie trzeba mówić bez przerwy, że należy też się wyciszyć, pomilczeć, dać widzowi chłonąć widowisko. Nie trzeba wychodzić przed szereg, ale obserwować i nie gadać za dużo... Pan Bohdan to miał już. Wiedział kiedy mówić, a kiedy dać się napawać meczem. Odzywał się wtedy kiedy czuł, że ma coś ciekawego do powiedzenia. Czasami wydawało się, że go tam nie ma na stanowisku... Nic bardziej mylnego. On obserwował jak widz, chłonął emocje, analizował. Szkoda, że nie doczekał triumfu Kubota w deblu... Jak on komentował jednak ten najstarszy i najbardziej prestiżowy turniej na świecie to miało się odczucie uczestnictwa w czymś świętym, sakralnym, wyjątkowym. Jest wiele turniejów, są inne wielkoszlemowe, ale każdy tenisista i tenisistka marzy o zwycięstwie na londyńskiej trawie... Mekka tenisa, wszyscy ubrani na biało, kibice w kapeluszach... Zachowana tradycja od 150 lat. Magia i każdy kto tam gra to czuje. Każdy marzy o zapisaniu się w historii... W tym roku trafili do tej historii kolejni, niektórzy po raz pierwszy, niektórzy już któryś  raz, ale każdy zwycięzca zaznacza, że zwycięstwo tutaj jest wyjątkowe!!! Nie można go porównać ze zwycięstwem w innym turnieju... 

    Długo fani tenisa ziemnego nie zapomną turnieju męskiego!!! Za sprawą Kevina Andersona:))) To on wyeliminował Króla Wimbledonu i męskiego tenisa, czyli Rogera Federera!!! To on wytrzymał wojnę nerwów w piątym secie, on gonił wynik!!! I pierwszy Roger nie wytrzymał. Pięć godzin walki, a następnie mecz z Isnerem!!! Tutaj ponad 6 godzin walki. I ten wynik 26:24 i drugi najdłuższy mecz w historii!!! Najpierw epicki bój z Federerem i to Szwajcar miał piłkę meczową w trzecim secie! Z Isnerem też okazał się mocniejszy i fizycznie i psychicznie! Del Potro z Nadalem też rozegrali piękne spotkanie. Było tych spotkań kilka, które można oglądać wiele razy i napawać się. Jakby tego było mało to mieliśmy przecież półfinał Nadal-Djokovic!!! I panowie też przez dwa dni nie oszczędzali siebie! 5 godzin gry i to wracający do wielkiej formy Novak wygrał w piątym secie 10:8!!!! I w finale ani Nadala ani Federera, a przecież kibice ostrzyli sobie zęby na takie decydujące rozstrzygnięcie. Finał był prosty do przewidzenia. Obaj mieli w nogach co prawda długie spotkania, ale Anderson przebywał na korcie ponad 11 godzin!!! W dwóch spotkaniach! Znów był blisko zwycięstwa jak w US OPEN w tamtym roku, ale to jednak Serb po raz czwarty wywalczył tytuł na kortach Wimbledonu. Pierwszy tytuł wielkoszlemowy po powrocie na korty po kontuzji ręki! Dużo go to kosztowało i to wie on i jego rodzina. Piękny obrazek jak synek wołał z trybuny Tato... Djoko był wyraźnie wzruszony, bo pierwszy raz jego pięcioletni synek widział tatę na żywo z Pucharem za zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym i to jeszcze na Wimbledonie, świątyni tenisa. A Anderson? On i tak zrobił wiele i myślę, że jest szczęśliwy. Może jeszcze wygra turniej wielkoszlemowy. Będzie ciężko, bo wygrać z Nadalem, Djoko czy Federerem to sztuka. Wawrinka też tak miał, że nie mógł wygrać i w końcu kilka tytułów zdobył:)) A jeszcze przecież Murray też szalał:)) Oj tęsknią za Nim Anglicy... W półfinałach grało czterech tenisistów powyżej 30. roku życia i to też zasługuje na uznanie i podkreślenie. To był bardzo emocjonujący męski turniej do zapamiętania na długo!!! Trochę w cieniu mundialu, ale porwał też!!! Mnie bardzo, bo sam grałem w tenisa ziemnego i uważam, że nie ma piękniejszej dyscypliny indywidualnej. Świetna ogólnorozwojówka i spędzenie czasu, oczywiście jak się umie grać. Takie proste to nie jest. Trzeba wielu godzin, żeby czerpać z tego radość. 

      A co u pań się działo? Prawdziwy pogrom faworytek już w pierwszym tygodniu. Sensacja goniła sensację. Odpadła liderka Halep, Wozniacki, Stevens, Keys, Sharapova itd. Cała najwyżej rozstawiona dziesiątka. To się rzadko zdarza. Serena Williams miała rozstawienie, ale z numerem 25 bodajże. Miała przecież roczną przerwę macierzyńską, ale organizatorzy Rolanda Garrosa nie rozstawili jej. Na Wimbledonie taka sytuacja się nie mogła powtórzyć. Ona przecież ma w dorobku 23!!! tytuły wielkoszlemowe. 7 razy wygrywała na trawie w Wimbledonie!!! W półfinałach mieliśmy dwie Niemki : Georges i Kerber. Do tego Ostapenko i Serena Williams. Może i wiele zawodniczek z czołówki rankingu odpadło szybko, ale finał przypadkowy nie był. Zmierzyły się Andżelika Kerber i Serena Williams. Niemka miała tamten sezon fatalny, ale przecież wie jak się wygrywa turnieje Wielkiego Szlema. W 2016 roku dokonała tego w Australian Open i US Open. Mało tego. W Australii wygrała z samą Sereną!!! W Wimbledonie wtedy osiągnęła swój pierwszy finał tej imprezy i tam uległa właśnie Serenie... Kto był faworytką w sobotę? Dodam jeszcze, że w 2016 roku Kerber była liderką rankingu WTA. Wydawało się, że jednak Serena wygra mimo rocznej przerwy, ale... Triumfowała dość gładko Kerber. Amerykanka nie miała swojego dnia i nie grała na swoim poziomie. Kerber korzystała z prezentów i zasłużenie wygrała swój trzeci wielkoszlemowy tytuł. Do kompletu brakuje jej tylko Rolanda Garrosa. Co przemawiało za Kerber w finale? To, że wie jak się wygrywa z Sereną. To, że w drodze do finału miała ciężkie przeciwniczki jak Osaka, Bencic, Kasatkina, Ostapenko. Natomiast Serena, dzięki porażkom faworytek, miała łatwiejszą drogę. Po meczu Kerber ładnie mówiła, że Serena jest inspiracją dla wielu tenisistek i ludzi, że wróciła do sportu po urodzeniu dziecka i że dzielić z nią kort to zaszczyt. Andżelika pochodząca z Puszczykowa to bardzo wrażliwa i ciepła osoba. Często przegrywała mecze w głowie jak Halep. Jednak upór obu zaprowadził je na szczyty tenisa kobiecego. Miały zawsze umiejętności, ale brakowało tej chłodnej głowy. Pamiętam, że Kerber często płakała po porażkach. W sobotę miała kolejne swoje chwile triumfu, a Serena? Ona była dumna z siebie, że doszła aż do finału. To był jej dopiero czwarty turniej po urodzeniu córeczki!!! Co będzie jak wróci do swojej wielkiej formy np. na US OPEN w swojej ojczyźnie przy wsparciu publiczności? U pań może nie było epickich spotkań pod koniec turnieju, ale zapamiętamy nieprzewidywalność kobiecego tenisa i przesiew czołówki rankingu. Padały jak muchy:)) I Kerber to pierwsza Niemka wygrywająca Wimbledon po Steffi Graf! Mieli Niemcy swoje powody do radości po przegranym mundialu:)) 

     My też mieliśmy!!! Nasza nadzieja tenisowa, juniorka IGA ŚWIĄTEK wygrała swój pierwszy turniej wielkoszlemowy (juniorski oczywiście) i dołączyła do Olszy i sióstr Radwańskich, które mają takie samo osiągnięcie na Wimbledonie!!! Iga juz ogrywa się wśród seniorek na turniejach ITF. Widać, że zdobywa doświadczenie. Tutaj miała tylko lekkie problemy w półfinale, a tak wygrywała śpiewająco. Już w pierwszej rundzie wyeliminowała najwyżej rozstawioną tenisistkę. Grała jak w finale odważnie, zdecydowanie, podejmowała ryzyko. Dysponuje świetnym serwisem i widać, że ma potencjał. Uwielbia atakować i sam jestem ciekawy jak to dalej będzie wśród seniorek. Różni ją od Agnieszki Radwańskiej, że ma większą siłę fizyczną. Ma dobry serwis, mocne uderzenie i nie lubi się bronić. Całkowita odwrotność Radwy, a przecież Aga wygrała 20 turniejów WTA! Wygrała turniej na koniec sezonu dla najlepszych i była wiceliderką rankingu. Co brakuje jeszcze Idze? Za bardzo ulega emocjom i to widać było na Roland Garros kiedy przegrała z Amerykanką w półfinale. Jest bardzo ambitna i taka zadziora na korcie. Fizycznie dobrze zbudowana i waleczna. Ma duże papiery na namieszanie w kobiecym tenisie. Tu w finale od początku ze Szwajcarką widać było kto jest lepszy. Iga to jest taka hm Azarenka. Taka wojowniczka. Jakby to ująć... Obie mają urodę taką bardziej chłopięcą:)) Należą do tych dziewczyn, które latają na podwórku z chłopakami i grają w piłkę. Nazywa się to chłopczyce:)) Są troszkę mniej kobiece, że tak to ujmę. Np. spodenki zamiast spódniczki na korcie. Tyle, że uroda nie ma tutaj żadnego znaczenia. Liczą się inne walory tenisowe, a Iga je ma z całą pewnością. Iga nienawidzi przegrywać i to widać na korcie. Sam jestem ciekaw jak będzie jej się to zdarzać i jak będzie reagować. Mam nadzieję, że nie jak Aga, której jak nie idzie to snuje się po korcie obrażona na cały świat z tą taką minką... Oby Iga była inna i walcząca do końca w każdym spotkaniu jak np. Cibulkova czy Kerber czy Halep. Pamiętajmy jednak, że ona dopiero się uczy tenisa. Zobaczymy jak zacznie grać w większych turniejach, zbuduje ranking. Tenis Magdaleny Fręch mi nie pasuje, bo jest defensywny jak Agnieszki Radwańskiej. Magda Linette też coś zgasła w tym sezonie. Styl Igi mi natomiast bardzo pasuje, bo jest nowoczesny. Może dziewczyna zrobić fajną karierę. Czy na miarę Radwy? Pożyjemy, zobaczymy. Nie wiem jeszcze na jakim ona jest etapie mentalnie i jak będzie znosić ewentualne porażki. Czy będzie to dawać jej kopa czy osłabiać? Oby to pierwsze to wtedy będziemy mieli powody do radości może już za rok w Wimbledonie, bo zagra tam z dziką kartą jako triumfatorka juniorek w tym roku!!! W tamtym roku Kubot wygrał z Melo w debla, a w tym triumf juniorski Świątek. Do tego polski akcent, bo Kerber urodzona w Polsce. Coś Wimbledon lubi polski tenis:))) Mam nadzieję, że pan Bohdan to śledzi gdzieś z góry i jest dumny, że jeszcze Polska w tenisie ziemnym nie zginęła:)) 

 

   A co jeszcze ciekawego się działo? Alicja Rosolska ze Spears osiągnęły aż półfinał. Przegrały z póżniejszymi triumfatorkami Czeszkami Krejcikova/Siniakova. Ta para wygrała też Rolanda Garrosa, a więc mają swój czas. W finale grała kolejna Czeszka, 43-letnia!!! Kveta Peschke. Grała w parze z Melichar, która tę porażkę powetowała sobie w mikście. Razem z Peyą pokonali Azarenkę i Jamiego Murraya. Anglicy nie wygrali tym samym żadnego turnieju, bo ich rodak przegrał też w finale juniorów. W deblu kolejny raz wygrał Brian, ale Mike:)) Tyle, że nie z Bobem, ale z Jackiem Sockiem:)) Amerykanie byli najlepsi w tej rywalizacji i to w sumie tyle podsumowania. Było ciekawie, było emocjonująco, były sensacje, niespodzianki, wielkie mecze. Nie mogło być inaczej na Wimbledonie, czyli w świątyni tenisa ziemnego. Anglicy sukcesów nie mieli, ale na mundialu dzielni, młodzi piłkarze walczyli jak Lwy do końca. Na Wimbledonie nie spodziewali się pewnie wielkich rzeczy ze strony własnych tenisistów czy tenisistek. Tym bardziej na mundialu nie spodziewali się awansu Anglii do czołowej czwórki...

 

POLSKA DRUGA NA PUCHARZE ŚWIATA W LONDYNIE!!!

 

  W tamtym roku Polska drużyna zajęła drugie miejsce w Pucharze Europy. W przyszłym roku ten Puchar odbędzie się w Bydgoszczy. Nie ma co ukrywać, że mamy taki Wunderteam:)) To pokazała nasza kadra na Pucharze Świata w Londynie przez dwa dni. Jakby nie stanęli na podium to byłaby porażka. A dlaczego? Bo Polski Związek zmobilizował wszystkich. Przecież jest to czas zaraz po dużej pracy na treningach na miesiąc przed mistrzostwami Europy. Dla świata natomiast czas mityngów Diamentowej Ligi. W piątek odbył się taki w Rabacie. W wielu reprezentacjach nie było najlepszych i nie oszukujmy się. Nie patrzmy na to jak na jakiś niebotyczny sukces. Sukcesem jest, że Polska została zaproszona jako jedna z ośmiu federacji. To pokazuje nasze miejsce w czołówce lekkoatletycznej. U nas nawet dotarł Marcin Lewandowski, który w piątek startował w Rabacie. Pasował nam ten termin zaraz przed mistrzostwami Polski. Fajnie, że stanęli na podium, ale był to test nowego pomysłu. W każdej konkurencji technicznej tylko cztery próby. Najdłuższy bieg to 1500 metrów. Chcieli Anglicy to pokazać tak szybko, sprawnie i kompaktowo. W dwa dni 34 konkurencje i fajnie to wyglądało. Czy to będzie dalej w kalendarzu? Nie wiadomo... Dominację potwierdzili Amerykanie wysyłając mieszany skład. Brytyjczycy też chcieli być na podium i byli. Nie udało im się powalczyć z Polską o miejsce drugie w wyniku skurczu jednego członka sztafety. Tym samym nie pobiegli oni w ostatniej konkurencji... Jamajka nie obsadzała wszystkich konkurencji. Francuzi dopóki mogli to walczyli. RPA też nie ma takiego składu wyrównanego. Niemcy wypadli blado, ale też nie w najsilniejszym składzie i do tego Chiny. U nas za to wszyscy najlepsi, największe gwiazdy. Nie mogli nie stanąć na podium, umówmy się. 

    Swoje zrobił Marcin Lewandowski i Sofa Ennaoui na 1500 metrów. Widać, że łapią wysoką formę. Rywali jednak nie mieli... Rzuty to wiadomo. Wojtek Nowicki i Anita Włodarczyk pokazali klasę, czyli wygrali w rzucie młotem. To polska konkurencja. Anita jeszcze nie rzuca w tym sezonie poza 80 metr, ale spokojnie... Wojtek natomiast w Londynie rzucał słabo, ale wygrał. On jednak już rzuca w tym sezonie poza granicę 81 metrów!!! WOW!!! W dysku gorzej, bo Małachowski coś nie w formie jest. Kula to też nasza konkurencja. Michał Haratyk rzuca regularnie ponad 21 metrów i już chce ponad 22!!! Na razie raz się udało. Paulina Guba rzuca ponad 19 metrów i to zaczyna to robić też regularnie. Fajnie skakał Hoffmann i wygrał trójskok oraz Anna Jagaciak, która była trzecia. Klasę pokazał też Adam Kszczot na 800 metrów. Troszkę zawiódł Piotr Lisek w skoku o tyczce czy Bednarek wzwyż. Swoboda była zawiedziona swoim biegiem na 100 metrów... Większość jednak zrobiła swoje i dostarczyła zwycięstwa i punkty. Wyniki były różne. 

  Moment sezonu taki, że to był start z marszu po ciężkich treningach. Sukces jest i idzie w świat, ale jak spojrzeć na listy startowe to nie ma się tak bardzo czym podniecać... Ważne jest potwierdzenie do elity światowej, taki fajny duch zespołu i takie sukcesy napędzają zawodników i zawodniczki. Każdy chce być w tej reprezentacji i walczyć z orzełkiem na piersi. Fajne takie zawody drużynowe, bo jest mnóstwo emocji i liczenia punktów. W każdej konkurencji reprezentant Polski. Docenić należy osiągnięcie, ale przecież od kilku dobrych lat wiemy na co stać polskich lekkoatletów i lekkoatletki. Pudło musiało być!!! I było:))) Fajne jest też to, że nikt nie odmówił startu. Mogli przecież będąc w ciężkim treningu. Chcieli jednak walczyć dla Polski i troszkę też potestować dyspozycję. Za to szacunek, bo jest TEAM SPIRIT!!!:)) DAWAJ POLSKA!!! W tym przypadku akurat pasuje jak ulał:)) 

   

DIDIER DESCHAMPS PO RAZ DRUGI MISTRZEM ŚWIATA!!!...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: anglia   piłka nożna   belgia   fifa   francja   chorwacja   mundial   mistrzostwa świata  
16 lipca 2018, 17:36

        Nie pisałem zapowiedzi finału, bo to było jasne i do przewidzenia. Raczej 4:2 bym nie postawił, ale jakieś 1:0 czy 3:1. Francja jako wicemistrz Europy była faworytem i miała selekcjonera, który wiedział jak się gra w turnieju. Sam przecież zdobywał jako piłkarz tytuł mistrza świata i to z pewnością bardzo pomogło. Był defensywnym pomocnikiem dlatego też skupiał się przede wszystkim na defensywie mimo, że Francuzi dysponują wielką siłą ofensywną. Wiedzieli jednak kiedy przyśpieszyć, kiedy się cofnąć, kiedy oszczędzać siły. Mówią, że to taki futbol wyrachowany, kunktatorski, ale właśnie takie zespoły sięgają po tytuł na wielkiej imprezie. Chorwaci natomiast wyczerpali limit szczęścia i w finale strasznie ich szkoda było... Kibicowałem Chorwatom, ale większe szanse dawałem Francji. Pewnie podobnie jak cały świat. I tak Francja po raz drugi została mistrzem świata, po raz drugi dokonał tego Deschamps. Tak jak Zagallo i Beckenbauer zapisał się w historii zdobywając Puchar Świata jako piłkarz i selekcjoner. Chorwaci natomiast osiągnęli największy sukces w historii i chwała im za to. Za to jak walczyli w turnieju, za to jaki mieli team spirit, za to, że Dalic dotarł do nich mentalnie, za to, że z gwiazd potrafili stworzyć prawdziwą  drużynę. Belgia też osiągnęła największy sukces w historii zajmując trzecie miejsce, a Anglia w strefie medalowej nie była od 1990 roku... Te cztery drużyny mają powody do zadowolenia:)) 

 

TO BYŁ BARDZO DZIWNY FINAŁ....

 

     Działo się wiele, ale emocji za dużo nie było. Chodzi mi o takie emocje do końca... Zapowiadało się na 0:0 albo 1:0. Francuzi cofnięci, a Chorwaci coś próbowali. Wiemy jednak, że defensywa Francji jest bardzo mocna. Pokazali to w tych mistrzostwach. I ten Mandżukic niezmordowany!!! Facet przecież naciskał Nigeryjczyka i ten strzelił samobója. Wyrównał stan meczu z Danią. Miał asystę w meczu z Rosją i strzelił zwycięską bramkę z Anglią. Tyle zrobił dobrego, a tu samobój w finale... Mało tego. Przecież tego rzutu wolnego nie powinno być, a Pogba był na spalonym. Co prawda minimalnym, ale VAR powinien to wychwycić! Duża suma nieszczęść przy tej bramce. Na całe szczęście Chorwaci za sprawą Perisica szybko wyrównali! No to będzie jednak mecz!!! I... Wydawało się, że to Hrvatska gra lepiej, atakuje, oddaje strzały, a Francuzi jacyś wycofani, bez ikry, bez ognia, niepewni, wystraszeni... Jakby wiedzieli, że mają czekać, ale na co? No właśnie na to, że Perisic chwilę wcześniej był w niebie, a za parę minut w piekle... Niefartowna ręka w polu karnym, rzut karny, Griezmann i 2:1. Pierwszy celny strzał Francji w tym spotkaniu... Patrząc na przebieg gry absolutnie Chorwacja nie zasłużyła na taki wynik do przerwy, ale to jest piłka nożna. Często dyscyplina niewymierna. Dlatego taka kochana i uwielbiana na całym świecie. Mały może wygrać z wielkim jak Rosja z Hiszpanią np. Sepp Blatter swego czasu to uważał, że piłka nożna łączy ludzi i jest ponad religiami. Coś w tym jest patrząc na ulice w krajach, które kibicują swoim rodakom. Szaleństwo po prostu. Tyle, że o szumowinach typu Blatter czy Havelange pisać mi się nie chce:) 

      I w drugiej połowie rodziło się pytanie czy Chorwaci po raz któryś odwrócą losy meczu na tym mundialu. Niestety wszystko szybko się zakończyło. Strzał Pogby w zasadzie zakończył mecz. Widać to było po dzielnych piłkarzach z Bałkanów. Tego już było dla nich za wiele. I za chwilę Mbappe strzelił dobijając Hrvatską! Próbowali walczyć i nawet Mandżukic odkupił swoje winy z pierwszej połowy. Coś ci bramkarze w finałach wielkich imprez ostatnio wymyślają dziwne rzeczy... Nawiązuję do finału Ligi Mistrzów. I tyle... 4:2. 

       Francuzi zrobili to samo co z Argentyną. Jak Albicelestes tylko przez chwilę pomyśleli, że mogą wygrać to za chwilę dostali szybkie trzy ciosy. Jak wytrawny bokser trzymający gardę i czekający na błędy rywala. Poruszający się po ringu spokojnie wiedząc, że jest lepszy. I jak przeciwnik próbował ataku, uderzył prostym to za chwilę dostawał kombinację ciosów. Prosty, sierp, w wątrobę i wracał do narożnika zamroczony wiedząc, że już przegrał... Tak Francuzi liczyli swoich rywali na turnieju. Czy taka gra się podobała kibicom? Z pewnością nie, ale ważny jest wynik, a nie styl. Styl ci nie da mistrzostwa świata. Mieli swoją taktykę i konsekwentnie ją realizowali. Oczywiście szczęścia też mieli sporo, ale podobno ono sprzyja lepszym, a nikt nie powie, że Francja miała słabą drużynę i jechała na farcie. Oni byli mocni w każdej formacji, a na ławce siedział świetny strateg Deschamps. Potrafił sprawić, że tak młoda drużyna grała jak stare wygi. Potrafił ich przekonać do zachowawczej gry, do walki w defensywie całym zespołem. Czuł, że to przyniesie sukces. Wiedział, że nastąpi moment w meczu w którym rywal się odkryje i zostawi więcej swobody, a wtedy szybkość Mbappe, dokładność Griezmanna, przebojowość Pogby czy włączanie się obrońców bocznych. Jak to nie działało to stały fragmencik i wrzutka Griezmanna. Jak Giroud nie strzelał nic to za niego to robili Varane i Umtiti w kluczowych fragmentach. I jak taka drużyna miała nie sięgnąć po tytuł? Nie zapominam o Kante, który wszystko czyścił w pomocy czy Llorisie w bramce. Pamiętacie jego fenomenalną paradę z Belgami? Każdy to widział w bramce, a wtedy różnie się mecz mógł potoczyć. Imponowało też to, że Francuzi się nie śpieszyli. Nawet jak przegrywali jak z Argentyną to byli przekonani mentalnie, że mają lepszy zespół. Wiedzieli, że mogą szybko odpowiedzieć bramką. Z Belgami natomiast czuli, że 1:0 starczy. Tu postanowili się umiejętnie bronić. Świetnie reagowali na wydarzenia na boisku i różne fragmenty gry. Zasłużyli na tytuł, bo mieli swój plan na każde spotkanie i zawsze to zadziałało!!!

      Nie mogę nie wspomnieć o seksizmie. FIFA daje mistrzostwa krajom za wielkie łapówki, przekupują szefów federacji, ustawiają głosowania na prezydenta FIFA, a tu nie podoba im się, że panie chcą zarobić też nawet w toaletach stadionowych. Wykorzystują ilość napalonych samców. Ich prawo. Nie ma nic piękniejszego niż pokazywanie pięknych kobiet na trybunach. Pani Prezydent Chorwacji jak celnie zauważył Maciej Szczęsny to bardzo gorąca kobieta!!! Widzieliście jakie miała opięte spodnie? Niejeden by się skusił haha. A jak flirtowała z prezydentem Francji:)) Miałem wrażenie, że też razem byli w którejś toalecie:) Jak się ściskali, jak ściskała i całowała każdego piłkarza, nawet sędziów:)) SEKSIZM NA OCZACH ŚWIATA!!! Takie to pomysły ma skorumpowana, bez kręgosłupa moralnego FIFA!!! 

        Wracając jeszcze do Francji... Wielu myślało, że oni źle grają, że jednak są za słabi. Ja jednak widziałem, że wchodzą w turniej powolutku. Pamiętacie mecz z Kanguroos? Pamiętacie jak Francja grała wolno, bez pomysłu, Umtiti grał w siatkówkę w polu karnym. Jedna, jedyna składna akcja dała Francji zwycięstwo. Jeden błysk geniuszu Mbappe i spółki. Pojawiły się głosy, że są słabi. Tyle, że właśnie siłę pokazali zwyciężając w meczu w którym kompletnie nic nie idzie. Tak grają drużyny, które zachodzą daleko. Już z Peru to wyglądało lepiej, ale też nie szaleli. Strzelili bramkę i pełna kontrola meczu. Nie rzucali się, żeby strzelać kolejne bramki, bo i po co? Trzeba oszczędzać siły na kolejne spotkania. Myślał ktoś, że Francja będzie chciała pokazać z Duńczykami moc? Ale po co? Przecież gra na stojąco i remisik dawał pierwsze miejsce w grupie. Dla Danii też to był dobry wynik. To był jedyny bezbramkowy mecz na mundialu! Cel jednak uświęca środki i przed meczem z Argentyną mieli sporo sił i świeżość. O to właśnie chodziło. Ale czego ten mecz był taki szalony? Dlatego, że Argentyna grała otwartą piłkę. A czego taką grała? Bo inaczej nie umiała... W defensywie babol za babolem... Więc Francuzi mieli więcej miejsca. Wykorzystywali szybkość geparda Mbappe. Ale myślicie, że Francja chciała tak grać ofensywnie? Pewnie, że nie. Dzięki Argentynie było takie widowisko. Francja w życiu by się tak nie otworzyła, ale przegrywała 0:1 i 1:2. Trzeba było ruszyć mocniej. I ani się obejrzeli rodacy Maradony, a było 4:2!!! Być może najlepszy mecz mundialu obok starcia Brazylia-Belgia, Belgia-Japonia czy Hiszpania-Portugalia. Potem bezzębny Urugwaj i tu Francja grała tak jak chciała. Coś jak z Peru. Spokojnie z kontrolą. Wyrachowanie w swoim mundialowym stylu. Przyszła Belgia i taki przedwczesny finał. Tu się spodziewano gradu bramek, a tu co? Nic... Francja w swoim stylu. Umtiti główka po rożnym i koniec meczu... Skomasowana defensywa po strzeleniu bramki, a finał już znamy. Tak się zostaje MISTRZEM ŚWIATA? Trzaba grać do przodu, strzelać dużo bramek??? Nie... Ale umieli zatrzymać Belgię bramkostrzelną i za to szacunek!!! Nikt ich nie mógł ugryźć:)) Za to oni kąsali, oj kąsali. Byli wyjątkowo skuteczni i to bez napastnika na dziewiątce!!! Przecież Giroud nawet bramki nie strzelił na mundialu!!! Ale byli inni. Może Griezmann nie w wielkiej formie, ale asysty miał i bramki. Mbappe to się bawił na boisku. Nowy Francuski PELE!!! W pomocy niezawodny Kante i szalony Pogba! Obrona nie dość, że szczelna to jeszcze strzelająca ważne bramki!!! Umtiti, Varane, Pavard!!! W bramce świetny Lloris i selekcjoner Deschamps!!! A przecież ilu dobrych piłkarzy nie mogło pojechać na mundial!!! Mogli stworzyć Francję B i też by namieszali na mistrzostwach świata. Taka młoda drużyna, a już ma tytuł Mistrza Świata. Przeogromny potencjał!!! Tylko zazdrościć kłopotów BOGACTWA!!!

 

BRAWO DLA WALECZNYCH SERC Z CHORWACJI!!!

 

      Myślę, że w finale większość świata kibicowała dzielnym Chorwatom. Zabrakło już chyba sił, a może i szczęścia. Pokazali jednak niezłomny CHARAKTER!!! Od piłkarzy z Bałkanów niech się uczą Polacy jak można wrócić do meczu przy stanie 0:1!!! Aha zapomniałem... Przecież oprócz charakteru trzeba mieć piłkarzy z umiejętnościami. Trzeba mieć Mandżukica w ataku, a nie Lewandowskiego. Trzeba mieć w pmocy Modrica i Rakitica, a nie Krychowiaka i Zielińskiego. Trzeba mieć w bramce Subasica, a nie Szczęsnego. Trzeba mieć w obronie Lovrena czy Vidę, a nie Bednarka czy Cionka... Trzeba mieć Perisica, a nie Milika... Trzeba mieć selekcjonera jak Dalic, który potrafił dotrzeć mentalnie do piłkarzy, że mogą zrobić coś wielkiego, a nie Nawałkę, który chyba nie dotarł ani mentalnie ani w innym aspekcie... 

       Dlatego też Polska zagrała jak zagrała, a Hrvatska zdobyła serca kibiców!!! 4 miliony mieszkańców, a jakie pokolenie piłkarzy!!! Zresztą Belgia to też mały kraj, a Polska o wiele większy... Szacunek dla Dalica, który przejął reprezentację w ciężkim momencie. Przypomina mi to przejęcie Legii przez Klafurica. Obydwaj nie mogli za wiele poprawić. Mogli tylko dotrzeć mentalnie do zawodników, że mogą zrobić coś wielkiego. W obu przypadkach zadziałało świetnie. Chorwaci cierpieli w fazie pucharowej i to bardzo!!! Kiedy oni padną? Kiedy zabraknie im sił? Jak można grać trzy dogrywki? Jak można wygrać dwa konkursy rzutów karnych? Jak można zlać Argentynę? Jak można zdominować Nigerię? Oj tak... Długo nie zapomnimy Chorwatów:)) Ile dali emocji swoim fanom, ile palpitacji serca, ile radości:)) Jedno było pewne. Przed końcem spotkania nie należało ich skreślać. Jako jedyni rozegrali osiem spotkań na mundialu, a nie siedem!!! Chyba chcieli pokazać znakomite przygotowanie kondycyjne. Inni płakali, że przemęczeni, a oni? Pozbieramy się i gramy dalej za trzy dni!!! Nie tylko gramy, ale wygrywamy!!! Aż do finału... 

     Ach... Podbili też moje serce już od pierwszego spotkania. Imponowali twardością, walecznością, rozgrywaniem piłki. Tutaj prym wiódł mały wódz Modric! W ataku niezmordowany Mandżukic, w obronie prawdziwe walczaki jak Lovren czy Vida. Pokazali już moc z Nigerią i że może właśnie teraz coś w końcu osiągną. Zagrali koncert z Argentyną! Co oni z nimi zrobili! Potem można było odpocząć z Islandią. Z Danią coś się zacięło. Gdzie ten polot, finezja? Przyszedł słabszy mecz... Cierpieli niemiłosiernie, ale mieli Subasica! Rzut karny w końcówce dogrywki i Modric nie strzela! To może załamać, ale nie ich! Potem Rosja!!! Gospodarz, który zadziwił świat i swoich fanów! Prawie cały stadion przeciwko Chorwacji. Kolejne cierpienie! Znów przegrywali 1:0, znów się podnieśli, znów zmartwychwstali. Toż Jezus miał lepiej... On tylko raz! I znów rzuty karne! Znów wytrzymali próbę nerwów! Co będzie z Anglią? Czy oni dadzą radę? 5 minuta i jak zwykle 0:1... Nie ma ich!!! Padli... Koniec... Anglicy dominują i nagle GOLLLL!!! Perisic:)) Ten to miał w tym mundialu te setki w słupek! I szczęście też i pecha... Jak w finale... Rollercoaster. Zresztą Mandżukic podobnie:)) Nagle znów walczą!!! Anglia nie istnieje!!! Skąd oni mają jeszcze siłę???? Kto to wytłumaczy? Zające DURACELL by wymiękły!!! I znów dogrywka i czy rzuty karne??? Nie!!! Oni skądś mieli w baku paliwo jeszcze, jechali na rezerwie, ale JAK!!!! Jechali jak z pełnym bakiem, a kontrolka się świeciła. Na tych oparach wyglądali lepiej niż angielska młodzież i dostali nagrodę!!! Chwilę wcześniej Mandżukic pada na murawę, skurcze itd. Chłop nie dogra do końca!! A gdzie tam!!! Wstaje i walczy i strzela zwycięską bramkę!!! Jak tu ICH NIE KOCHAĆ!!!??? Ile oni dali radości, emocji. Ale bym chciał być Chorwatem na tym mundialu? Wyobrażacie sobie jakby tak Polska grała??? Co by się działo w kraju!!! Znów fantazjuję ech... Coś jak fantazje erotyczne z piękną kobietą nie do spełnienia haha:)) Albo Harem... Pofantazjować fajna rzecz, ale Chorwaci nie fantazjowali. Oni wydzierali wszystko na murawie co się dało i osiągnęli największy sukces w historii!!! Zasłużyli na to jak nikt!! Zasłużyli na grę w finale!!! Zasłużyli, żeby Modric został najlepszym piłkarzem mundialu, a kto wie czy też Złotej Piłki nie zgarnie. Przecież wygrał też Ligę Mistrzów!!! Kto mu zagrozi? Może jedynie Mbappe... Zasłużyli, żeby być w sercach kibiców na całym świecie!!! Niestety znów drogę zagrodziła Francja jak w 1998 roku... Ale tylko ona zdołała powstrzymać Hrvatską!!! Czy zasłużenie? Mieli więcej szczęścia po prostu i umiejętności też. I tak to WALECZNE SERCA z Chorwacji przeszły do historii!!! Czarny koń turnieju, który cierpiał, ale nie schodził z placu bitwy. Wykrwawiał się, ale wstawał i walczył. Jak Ci Spartanie dzielni. Wydawało się, że już po nich, że nie mają szans, a oni nie poddawali się!!! I Ci i Ci weszli do historii!!! ALEZ LE BLEUS!!! VIVA FRANCE!!! BRAWO HRVATSKA!!! 

      

CZY BELGIA CZY ANGLIA? CZY IGA WYGRA? CZY...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: anglia   piłka nożna   belgia   rosja   mundial   mistrzostwa świata   tenis ziemny  
14 lipca 2018, 12:09

    Sportowa sobota i wiele emocji przed kibicami:)) Dowiemy się czy Iga Świątek wygra swój pierwszy juniorski Wielki Szlem w karierze i pójdzie drogą Agnieszki Radwańskiej. Ma na to papiery niewątpliwie. Dowiemy się czy Serena Williams po powrocie na korty znów wygra Wimbledon. Kto awansuje do finału panów? Czy Nadal czy Djoko? Dziś też mecz o trzecie miejsce na mundialu. Kto wyjdzie zwycięsko? Belgia czy Anglia? Jak zagra Legia w Superpucharze Polski? W jakiej są formie? Na wszystkie te pytania odpowiedzi przyjdą już niebawem:))

 

MACIEJ SZCZĘSNY - NAJLEPSZY EKSPERT NA MUNDIALU W TVP!!!!!!!!!!!!!

 

    Wiem, że wielu go nie lubi, że wielu nie podoba się, że wali szczerze co myśli, że ma swoje zdanie, że nie boi się mówić PRAWDY!!! Wiem, że dziennikarze w TVP są nauczeni kłamać, oszukiwać, uśmiechać się głupio, lawirować, ubarwiać rzeczywistość, wciąż trzymać optymizm, nie mówić złego słowa na Polaków. Maciej Szczęsny ma gdzieś co kto o nim pomyśli i słucham go zawsze z wielką uwagą. Ma bardzo celne spostrzeżenia, które pewnie nie wszystkim się podobają. To przecież on otwarcie mówił o sędziu Marciniaku jakie błędy popełnił. Reszta udawała, że nie podyktował ten Pan dwóch rzutów karnych należących się Argentynie i Szwecji. Wiadomo, że lepiej przemilczeć albo słuchać pana Listkiewicza, że sędzia Marciniak jest taki boski i wspaniały. Jakoś FIFA nie podzieliła zdania Listkiewicza... Ciekawe dlaczego? Szczęsny wychwycił, a Ci panowie w studiu nie? 

      A co mówił Maciej przed meczem z Senegalem? Czy pieprzył głupoty jak Tomaszewski, że z tej grupy to na pierwszym miejscu wyjdziemy i że klepniemy Anglików czy Belgów haha. Zobaczcie kto tam nie był hurraoptymistą. Wszyscy gadali prawie jak jeden. Pan Janek zbeształ rok temu Niemców, że przysłali na Puchar Konfederacji rezerwowy skład, że źle zrobili i co? Niemcy wygrali ten Puchar!!! Kto powiedział, że ma obawy, niepewność przed Senegalem? Właśnie Maciej Szczęsny. Ja miałem te same odczucia. Wielu jednak w tym studiu było przekonanych, że Polska wygra... W jakimś podsumowaniu Polska została uznana za najgorszą drużynę na mundialu... Kto przed Kolumbią był pewny, że Polska przegra? Właśnie Maciej Szczęsny. On widział wszystko z Senegalem. Jak nasi grają, jak się poruszają. Powiedział i słusznie, że w meczu Japonii z Kolumbią było więcej jakości. Inni nie chcieli tego widzieć. Nie chcieli tego dostrzec, że ta drużyna jest nieprzygotowana w każdym aspekcie do mundialu. Czego się nie robi jednak dla prezesa Kurskiego, żeby w ludziach nie zgasła nadzieja i tym samym 18 milionów usiadło oglądać pogrom z Kolumbią. Tak Ciebie muszą zmanipulować, żebyś po meczu z Senegalem szukał pozytywów. 

      A pamiętacie sprzeczkę z Listkiewiczem? Wykład o geometrii? Bramkarze po to wyskakują z linii bramkowej, żeby skrócić kąt. Listkiewicz jednak jako były sędzia będzie bronił tej egidy. Rację przyznaje tylko wtedy jak już jest coś ewidentnego. Nie dziwię się, że Maćkowi Szczęsnemu ten facet działał na nerwy wypowiedziami, bo mi też. Już nawet prowadzący bali się zadawać pytania Szczęsnemu, bo nikt nie wiedział co powie haha. Jaką prawdę, która zakłuje w oko tych śmieszków z TVP. Wymuskane... Ech... Taka ich robota. 

       Szczęsny zwracał uwagę na ważne rzeczy. To, że bramkarze nieprzepisowo bronili rzuty karne to jedno, ale np. to, że producent piwa Budweiser dawał najlepszym piłkarzom meczu taki hm kielich czy puchar. FIFA ma hasło : NO TO RACISM, a nie wiedzą, że islamiści nawet nie mogą dotykać naczyń służących do spożywania trunków alkoholowych... 

      Wczoraj jednak FIFA sięgnęła ABSURDU!!! Świetnie to zgłębił Szczęsny. Chodzi mianowicie o SEKSIZM. Zabroniono operatorom telewizyjnym pokazywanie GORĄCYCH KOBIET na trybunach... A mogą pokazywać w TV facetów z gołymi klatami i brzuchami? A to nie seksizm?!!! Co im nie pasuje w tym, że też damy lżejszych obyczajów przychodzą na mecz. A co one nagie po stadionie latają? Oferują swoje usługi chętnym. Przeszkadza to FIFA? Przecież płacą za bilety i są takimi samymi kibicami jak cała reszta. Celnie zwrócił uwagę Szczęsny na to, że dla Niego GORĄCA JEST PANI PREZYDENT CHORWACJI!!!! Taka kocica w tych opiętych spodniach:))) I co? Ją będą pokazywać na finale i to nie raz nawet jakby ubrała się jak dziw.. Lepiej pokazywać mafijnych włodarzy FIFA niż piękne kobiety na stadionach???? 

 

     Nie od dziś wiadomo, że FIFA czy MKOL to MAFIA!!! Jedna wielka, bezkarna mafia. Właśnie czytam książkę Thomasa Kistnera "FIFA MAFIA". Czy porusza mnie to? Wiadomo gdzie jest wielka kasa tam korupcja, przekręty, walka o władzę. Tak samo jest w FIFA czy MKOL. 

      Tam nie było przypadku, że Blatter został sekretarzem generalnym, że Havelange prezydentem FIFA, że Samaranch prezydentem MKOL. Nawet, że teraz Bach objął te stery. Wszyscy niewygodni zostali usuwani. Różnymi sposobami. Jak nie dało się zastraszyć to nawet śmierć... Odkąd sport stał się biznesem tam trwa walka o kasę. Myślicie, że jak wyglądały wybory. Przekupowali szefów federacji mniejszych krajów, a jak wiadomo taką samą ważność ma głos Niemców i Vanuatu. Demokracja haha. Najbardziej debilny ustrój na świecie. Większość ludzi to są głupcy. Tylko niewielki procent to ludzie myślący, oczytani, inteligentni. Reszta to szara masa. I jak ta szara masa ma w wyborach wybrać dobrze? Jak oni są świetnie manipulowani, nie mają własnego zdania, nie analizują. Więc głupcy wybierają, a Ci wybrani się śmieją do rozpuku z demokracji. W FIFA trzeba było dawać łapówki. Myślicie, że to przypadek że MŚ są w Rosji czy będą w Katarze. Tam taka kasa musiała pójść dla FIFA, że szok!!! Wiecie kto to był Dassler? Też nie wiedziałem, a dlaczego? Czy w Polsce rządzi Duda czy premier? Rządzi zza kotary Kaczyński. To samo odbywa się np. w FIFA. Tam rządził zza kurtyny Dassler. On stworzył ADIDASA. Potem poczuł kasę w sporcie i to on decydował kogo obsadzać w FIFA na największe stanowiska. Ci co się pokazują publicznie przed kamerami to są pionki sterowane przez innych. Tamci w cieniu pociągają za sznureczki i swoje pacynki. A jak myślicie czego wciąż zwiększają liczbę drużyn na EURO czy na mundialu???? Dla KASY!!! 48 drużyn... Niedługo cała Europa będzie grała na EURO i pół świata na mundialu, ale FIFA się nie cofnie przed niczym, ponieważ to Państwo w Państwie i są bezkarni. Jak jednak jeden wpadnie na czymś jak Blatter to co robią? Wymieniają na następnego swojego. Jedna wielka banda... Skorumpowana do szpiku kości... Ech... Szkoda gadać... I pisać... 

 

       Ten wpis długi nie będzie. Chciałem go w sumie poświęcić FIFA i Maćkowi Szczęsnemu. Zaraz czwartego seta zacznie Djoko z Nadalem, na kort jako czwarta Polka w historii w juniorskim finale w Wimbledonie wyjdzie Iga Świątek. Belgia i Anglia, mam nadzieję, stworzą fajne widowisko w meczu o trzecie miejsce. Moja prognoza? BELGIA - ANGLIA 3:1 (Hazard, Lukaku, Mertens - Kane). Chciałbym takiego otwartego spotkania z wieloma akcjami, strzałami, bramkami. Finał taki nie będzie, oj nie... Dziś z pewnością ujrzymy ciekawy futbol, bo i Anglicy i Belgowie pokazali już, że przyjemnie się ich ogląda w akcji. Dobrego meczu życzy Tyskie haha... A potem Legia zagra z Arką o Superpuchar. Też można się przyjrzeć jak ta Legia wygląda. Teraz będziemy ją często oglądać... 

      I na koniec tego dziwnego wpisu. FIFA dała Rosji mundial, żeby dostać sporo kasy, a przy okazji ocieplić wizerunek Rosji w świecie. MKOL natomiast pokazuje Rosjanom, że są ponad nimi. Przecież to walka polityczna to MELDONIUM. Niech mi ktoś odpowie na proste pytanie!!! Czego Meldonium było dozwolone przez lata, a nagle trafiło na listę zakazanych substancji???? Odpowiedź jest prosta!!! Żeby zniszczyć Ruskich przez sport. Przez wojnę nie można, przez zakazy też nie to najlepszy sposób poprzez sport i wskazanie, że ich sukcesy to doping... Szkoda mi rosyjskich sportowców, bo nie ma czegoś takiego jak odpowiedzialnosć zbiorowa, ale ja nie wierzę ani FIFA ani MKOL, bo wiem jaka banda tym zarządza. I niech ktoś powie, że sport nie miesza się z polityką haha. Wolne żarty:)) Do następnego... Idę biegać, a potem emocje czysto sportowe, a nie te negatywne na szczytach władz sportowych FIFA czy MKOL... 

PIĄTEK TRZYNASTEGO ANDERSON ZAPAMIĘTA DO...
Autor: rasmarsom | Kategorie: Sport 
Tagi: piłka nożna   mundial   mistrzostwa świata   tenis ziemny   wimbledon   anderson   isner  
14 lipca 2018, 09:25

    Mówią, że ten dzień jest bardzo pechowy... Tyle, że w historii ten dzień uważa się za szczęśliwy właśnie, bo wtedy wielu Templariuszom udało się uniknąć śmierci z rąk króla Francji. Ten dzień w kalendarzu zapisze też wieżowiec z RPA Kevin Anderson, rozgrywając drugie najdłuższe spotkanie tenisowe w historii i wygrywając je!!! Pamiętajmy, że w ćwierćfinale wyrzucił za burtę samego Rogera Federera po prawie pięciogodzinnym boju. Wczoraj ze swoim przyjacielem Johnem Isnerem - też wieżowcem - spędził na korcie 6 godzin i 35 minut!!! Dwa mecze pod rząd i 12 godzin na korcie!!! Czy blednie przy tym osiągnięcie Chorwatów, którzy na mundialu zagrali trzy dogrywki, czyli mają w nogach jeden mecz więcej niż Francuzi??? Jedno jest pewne. I Anderson do Wimbledonu i Chorwaci do mundialu świetnie się przygotowali. CZAPKI Z GŁÓW DLA JEDNYCH I DRUGIEGO!!! PRAWDZIWE SPORTOWE DUSZE, SERCA I CHARAKTERY!!!

 

KEVIN ANDERSON - BOHATER TEGOROCZNEGO WIMBLEDONU!!!

 

    Kto go znał rok temu? A przecież ma już ponad 30 lat! Skąd u niego się to wzięło, że nagle zaczął zadziwiać świat tenisowy? Bohaterem powinien być Roger Federer, Djokovic, Nadal, Murray czy Wawrinka, a może Del Potro czy Cilic. Może też Dimitrov. Ci wspomniani dzielą i rządzą od kilkunastu lat na światowych kortach. W tamtym roku Kevin Anderson osiągnął największy sukces w karierze i doszedł do finału US Open. Tam przegrał z Nadalem i co ciekawe, w niedzielę może znów z nim zagrać, o ile ten upora się z Djokovicem. Kevin pochodzi z RPA, ale nauczył się grać w tenisa w USA. Dysponuje piekielnie mocnym serwisem i ciężko go przełamać. Tyle, że podobnie jak choćby Ivo Karlovic, większych sukcesów nie osiągał. Przyszły one dopiero po 30tce! Być może dojrzał do tego, bo jest bardzo odporny psychicznie. Bardzo pracowity i zmotywowany. Nie poddaje się. Wyeliminował Rogera Federera w JEGO ŚWIĄTYNI!!! To się nie zdarza codziennie! Szwajcar wygrywał Wimbledon osiem razy i ma 20 tytułów wielkoszlemowych!!! Pamiętacie finał Australian Open z Cilicem? Przecież Chorwat miał go na widelcu. Nie dał rady jednak psychicznie. Każdy tenisista wie jak ciężko pokonać Rogera czy Nadala. Mimo, że oni coraz starsi są i przyplątują im się kontuzje. Taki Federer ma już przewagę psychologiczną na starcie meczu. I kto się spodziewał, że przegra z Andersonem? W piątym secie Kevin musiał utrzymywać swój serwis. Tak się ułożyło, że to Federer prowadził w gemach. Czekał aż Anderson się potknie, spali, nie wytrzyma presji. Przeciwko niemu były też trybuny zakochane w Szwajcarze. On to wszystko wytrzymał. Każde przełamanie oznaczało koniec meczu!!! I kto się złamał w końcu? Nie Anderson, a KRÓL TENISA i WIMBLEDONU!!! Przy stanie 11:11 to Roger nie wytrzymał. Popełnił dwa proste błędy i podwójny błąd serwisowy. To mu się nie zdarza. Nastąpiło przełamanie i szok na trybunach!!! Anderson musiał tylko wygrać swoje podanie, żeby przejść do historii tenisa i uczynił to. Nie zadrżała mu ręka. Nie przestraszył się jak Cilic na Australian Open, że ma mistrza na widelcu. Wygrał 13:11 i zaimponował mi bardzo odpornością psychiczną nie tylko w piątym secie. On przegrywał 0:2 w setach i w trzecim bronił piłkę meczową!!! A jednak się podniósł z gościem, który KOCHA TEN TURNIEJ i wygrywa go prawie tak często jak Rafael Nadal ROLANDA GARROSA. Jednego świątynia to mączka, a drugiego trawa:))

      Wczoraj mecz z Isnerem miał być przystawką przed daniem głównym. Co ciekawe to Isner namówił kiedyś Kevina do grania zawodowo w tenisa ziemnego i bardzo mu pomógł. Teraz spotkali się w najbardziej prestiżowym turnieju tenisowym na świecie i to w półfinale!!! Isner też potrafi świetnie serwować. Gra obu z racji wzrostu opiera się na serwisie. Dwa kolosy mierzące ponad 2 metry, więc spodziewałem się rozstrzygnięć w tie-breakach i małej liczby przełamań. I tak było : 7:6, 6:7, 7:6, 4:6... Miał rozstrzygnąć piąty set, który jak wiadomo nie kończy się tie-breakiem, ale musi dojść do przewagi dwóch gemów. Co to oznacza? Ktoś kogoś musi przełamać przy jego podaniu!!! I weź tu coś zrób jak obydwaj serwują z taka prędkością, że piłka tylko śmiga koło ucha. Do tego mają ponad 20 asów serwisowych na mecz. Jak się to ogląda to wydaje się to takie proste:)) Wystarczyło jednak potem obejrzeć Nadala z Djokovicem i zauważyć różnicę serwisów facetów mierzących mniej niż 2 metry... Oni podają sobie piłkę, a Isner z Andersonem wbijają gwoździe z serwisów. Wprowadzają do gry haha. John z Kevinem nie wprowadzają piłki do gry... Oni przeważnie serwisem kończą już wymianę i marzenia przeciwnika o odbiciu piłki... Wiem, wiem. Monotonne to, ale tak wygląda gra na trawiastych kortach. Kiedyś to było bardziej serv and volley za czasów Beckera, Sticha czy Edberga. Krótkie wymiany, bo przecież piłka na trawie odbija się bardzo nisko i nieprzewidywalnie. I tak sobie Isner z Andersonem nie szczędzili razów:)) Nikt nie chciał się pomylić... Isner wydawał się słabszy kondycyjnie, ale jak był w opałach przy serwisie to za chwilę odpalał trzy asy i po sprawie. I tak grali i grali i grali... Nadal z Djokovicem czekali, czekali, czekali na wyjście na kort... Kibice też czekali... Ktoś nawet krzyknął Vamos RAFA!!! I doszło do stanu 24:24!!! Już wiadomo było, że to drugi najdłuższy mecz w historii tenisa!!! 

     A jaki był najdłuższy mecz w historii tenisa ziemnego??? Kto tam grał i gdzie? Ano właśnie Isner z Mahutem na Wimbledonie w 2010 roku!!! Tyle, że oni zaczęli jednego dnia wieczorem, drugiego znów grali i skończyli trzeciego... Grali uwaga! 11 godzin i 5 minut!!! W piątym secie Isner wygrał 70:68!!!!!!!!!!!!!!!

      Więc teoretycznie przewagę doświadczenia miał Isner. I przy stanie 24:24 Isner serwuje. 0:15... I ten drugi punkt myślę, że decydujący i przejdzie do historii tenisa!!! Anderson przy odbiciu piłki upada, rakieta wylatuje mu z ręki, Isner jednak uderza piłkę tam gdzie Kevin się zbiera. Nie namyślając się długo chwyta rakietę w lewą rękę i przebija piłkę na drugą stronę. Wstaje i wymiana trwa dalej!!! Wygrywa punkt! 0:30 i szaleństwo na trybunach. Zmęczony Isner i już nie potrafi zaserwować asa. Anderson przełamuje go!!! Siada na ławeczce, zagryza bananem, ssa żel, wychodzi i wygrywa swoje podanie. KONIEC!!! 26:24 dla Andersona!!! Owacje na stojąco dla obu!!! 

    Anderson mówił, że wiele zawdzięcza Isnerowi. Był po meczu cały w emocjach. Mówił, że kiedyś gdy miał kontuzję prawej ręki to jakiś czas trenował lewą ręką, ale nie przypuszczał, że wykorzysta tę umiejętność w piątym secie przy stanie 24:24!!! Na dodatek w półfinale Wimbledonu grając ze swoim przyjacielem ponad 6 godzin!!! Ale piękną historię napisał ten wieżowiec z RPA!!! Obawiam się, że finał musi przegrać po takim MARATONIE. Nieważne czy z Djoko czy Nadalem chociaż oni będą mieli mniej czasu na odpoczynek przed finałem, ale przecież Anderson grał ponad 11 godzin w dwóch ostatnich spotkaniach!!! Można to porównać do obaw przed finałem mundialu jeżeli chodzi o dyspozycję Chorwatów. Jak będą wyglądać? Czy będą mieli siłę jeszcze? Czy Anderson w finale będzie miał siłę? Oj czeka nas ciekawa niedziela:))) Waleczne serce Anderson w finale Wimbledonu zagra o wielkie marzenie mając w nogach dwa maratony i Chorwaci, którzy mogą po raz pierwszy w historii zdobyć tytuł Mistrza Świata!!! Czy im starczy na to sił i mocy??? Oni rozegrają w zasadzie nie siódmy mecz, a ósmy!!! Będzie ciekawie w niedzielę zobaczyć jak działa fizjologia organizmu ludzkiego i ile mocy można jeszcze wydobyć ostatkiem sił jak się walczy o NAJWIĘKSZY CEL W SWOIM ŻYCIU I MARZENIE WRĘCZ ZE SNÓW! Takim z pewnością jest triumf na Wimbledonie dla każdego tenisisty i podniesienie Pucharu Świata dla każdego piłkarza! 

    Czy zobaczymy znów triumf ducha nad materią i coś mistycznego w wykonaniu Andersona i Chorwacji??? Nie wiem, ale sam przeżywałem coś takiego na maratonie z czym nie da się nic porównać. Biegniesz 2 godziny i doznajesz nagle czegoś takiego, że co prawda przez chwilę, czyli jakieś 15 minut nagle nic się nie liczy, nie ma jakby wszystkiego wokół, mija ból, czujesz, że możesz biec i biec. Jest tak lekko, przyjemnie, jakby łączysz się z jakąś niewytłumaczalną energią Boga czy kosmosu... Biegniesz nagle szybciej, dynamiczniej, a w środku czujesz tylko jakąś nieopisaną radość. Jest to niewytłumaczalne i to wiedzą Chorwaci i Anderson:))) I ja też tego doznałem:)) Tak jak oni nie zapomną tego do końca życia tak i ja nie zapomnę tych doznań ciała, ducha na maratonach. To wykracza poza świadomość ludzką. Dostajesz energię i nie wiesz skąd. Taką dostał Anderson i Chorwaci. Nie wszystko wytłumaczą na tym świecie naukowcy... Czułem biegnąc, że jestem wszystkim wokół i należę do tego, że to wszystko i ja to to samo. Ta sama energia... PRAWDZIWY MISTYCYZM nie dla ludzi myślących, że wszystko da się wytłumaczyć co da się ujrzeć, dotknąć, posmakować, usłyszeć... Nie dla ludzi osadzonych w rzeczywistości, którzy nie wiedzą, że żyją w fikcji. Tylko we własnym wyobrażeniu świata. Takie tematy opisałem jednak w książce i w miarę czasu umieszczę rozdziały na blogu, żeby może ktoś poczytał kto nie interesuje się za bardzo sportem. Tam zawarłem siebie, moją duszę, głębię i przemyślenia:)) Do następnego!!! VIVA ANDERSON , VIVA CHORWACJA!!!