| Kategorie: Sport
Tagi: igrzyska olimpijskie rio lekkoatletyka
31 sierpnia 2016, 14:03
Dlaczego taka słaba ocena i gorsza troszkę od kajakarstwa? Dlatego, że liczono na więcej medali w przypadku Królowej Sportu. Na kajakarstwo i lekkoatletykę liczy się na każdych Igrzyskach Olimpijskich. Rio przyniosło 3 medale każdego koloru i najbardziej medalodajna dyscyplina w historii polskich występów na Igrzyskach ma w dorobku już 54 medale. 23 złote, 18 srebrnych i 13 brązowych. Ateny, Pekin i Londyn, czyli Igrzyska gdzie cała polska kadra zbierała plon w postaci 10 medali, przyniosły w lekkoatletyce solidarnie po 2 medale. Więc w Rio postęp jest, bo są 3... Od Atlanty, czyli od 1996 roku zawsze jest złoto. Tyle, że w Rio była szansa nawet na 5 czy 6 medali.
Jeszcze małe sprostowanie dotyczące lekkoatletyki. W Memoriale Kamili Skolimowskiej Tomka Majewskiego przerzucił Walsh, ale to się nie liczy, bo przecież Tomek miał ten ostatni konkurs w swojej karierze wygrać i w telewizji po pchnięciu Walsha wyświetliła się jedynka, a potem kończył Tomek i też się wyświetliła jedynka. Stąd moja pomyłka... Oczywiście Tomek wystąpi w tym roku jeszcze w trzech zawodach, ale już nie w kraju...
I nie wiem co mi przyszło do głowy z tym Londynem. Ostatni mityng Golden League odbył się oczywiście w Paryżu, a nie Londynie. W Londynie był wcześniej w tym roku przed Igrzyskami. W Londynie też odbyły się Igrzyska w 2012 roku i tam też będą w przyszłym roku MŚ w lekkoatletyce. Za dużo tego Londynu stąd moja pomyłka w tekście.
Nasza Królowa Sportu dawno nie była tak silna jak w ostatnim czteroleciu. Stąd większe oczekiwania medalowe w Rio. Na ME 12 medali i wygrana klasyfikacja medalowa. To pokazało, że jest moc i że forma idzie w górę przed Igrzyskami. Rok temu najlepsze MŚ w historii polskiej lekkoatletyki i aż 8 medali. Wiadomo, że Igrzyska rządzą się swoimi prawami, są co 4 lata, więc jest większa presja i stres. Liczba tytułów, medali, plony z MŚ i ME nie mają aż takiego przełożenia. Cały świat się zawsze zbroi na Igrzyska i o medale jest trudniej. Jednak te 3 krążki i tylko jedno złoto to troszkę za mało. Ja marzyłem o powtórce z Sydney gdzie były 4 złote medale. W Rio mieliśmy takich trzech murowanych kandydatów do złota, czyli miotacze. Małachowski, Włodarczyk i Fajdek. Kolejnym faworytem do medalu był Adam Kszczot. I już mamy 4 medale. Liczono na tyczkarzy, którzy ostatnio z imprez rangi mistrzowskiej przywożą medale. Może ktoś w kuli powalczy o medal? Oprócz Fajdka i Małachowskiego startowali też mocni Urbanek i Nowicki. Skakała też wzwyż Kamila Lićwinko. Sztafeta kobiet i mężczyzn na 400 metrów... Suma sumarum jednak za dużo było wpadek. Były też blaski jak występy Marii Andrejczyk, Ewy Swobody czy Joasi Jóźwik. Młode pokolenie pokazało swoją moc, siłę, pozytywną energię, przebojowość, uśmiech, radość, rezolutność. O przyszłe sukcesy lekkoatletyki nie ma się co martwić. Starzy mistrzowie odchodzą, ale nie zostawiają pustki. Są już następne młode gwiazdki, które mają szansę stania się gwiazdami. Sztafeta pokoleń przebiega prawidłowo.
Były też jednak niemiłe zaskoczenia stąd ocena tylko 3+. Jeżeli lekkoatleci przywieźliby 3 złote medale i powiedzmy jeszcze 2 z innego kruszcu to występ byłby na 5. Bo to by odzwierciedliło siłę i potencjał tej dyscypliny. Na to zasługiwali lekkoatleci, lekkoatleci i PZLA. Takie potwierdzenie, że jest super, bo tak naprawdę jest, ale teraz o wpadkach i pechu...
Najbardziej zawiódł bez dwóch zdań Paweł Fajdek, który 79 metrów powinien rzucać o 3 w nocy po wstaniu z łóżka. Eliminacje to był szok i niedowierzanie. To nie był Polak w tym kole. Jakaś zjawa, nocny koszmar. Jego ciało i myśli opanowały demony Londynu... Pewny złoty medal zamienił się w brak awansu do finału... To był cios o poranku w Rio.
Następnie Piotr Małachowski. Ten facet ma innego pecha na Igrzyskach. Fajdek nie może wejść do finału, a Piotrek nie może zdobyć tytułu mistrza olimpijskiego przez braci Hartingów. Fatum, klątwa? Współczułem mu z całego serca jak młodszy Harting odebrał mu ostatnim rzutem złoty medal. Już witał sie z gąską... I tak właśnie z planowanych złotych medali najlepsza okazała się tylko mistrzyni nad mistrzyniami w swoim fachu ANITA WŁODARCZYK, a panowie zawiedli...
Nie można nie wspomnieć też o Adamie Kszczocie. Wicemistrz świata z Pekinu odpadł w półfinale. Był taki naładowany, taki luźny. W eliminacjach frunął, a w półfinale na ostatnich 100 metrach, które są jego bronią największą nogi odmówiły posłuszeństwa tak jak Fajdkowi ciało. Sam w to nie wierzył, że tak osłabł na finiszowych 100 metrach. Kolejne rozczarowanie i taki cios...
Następne rozczarowania były oczywiście mniejszego kalibru, bo tu liczyliśmy na jakiś medal, ale nie mieliśmy jakichś wielkich oczekiwań. To nie byli pewniacy, ale mogli namieszać. Tu nikt nie liczył jak w przypadku Fajdka czy Małachowskiego na złoto, czy na medal Kszczota.
Lisek i Wojciechowski to medaliści MŚ z Pekinu. Sobera to mistrz Europy. Trójka muszkieterów. Najbliżej był Lisek, bo zajął 4 miejsce. Trzeba było jednak skakać naprawdę wysoko. Wojciechowski nie wszedł do konkursu, a Sobera zajął dalsze miejsce. Na pewno lekkie rozczarowanie. Każdy z nich mógł stanąć na podium, a nie stanął żaden.
Kulomioci. Też trójka. Silny skład z podwójnym mistrzem olimpijskim Tomkiem Majewskim i rekordzistą oraz mistrzem świata juniorów Bukowieckim Konradem. Do tego obiecujący Michał Haratyk. Tomek kończy karierę i swoje już zrobił. Na pewno chciał pchnąć ponad 21 metrów. Konrada było stać na więcej, ale to jeszcze gorąca, młoda krew i wylatywał z koła. Innego konkursu się spodziewaliśmy. Michał nawet nie wszedł do dwunastki. Na pewno też jakieś rozczarowanie.
Kto jeszcze zawiódł? Robert Urbanek, bo nawet nie wszedł do finałowej dwunastki rzutu dyskiem, a to przecież brązowy medalista MŚ. Angelika Cichocka, która miała jakieś poważne problemy zdrowotne i chyba też jakieś inne o których nie wiemy, a przecież w Amsterdamie wygrała ME. Kamila Lićwinko, która miała ogromne szanse na medal, bo rywalki skakały nisko, ale była ona bardzo spięta w finale. W eliminacjach zresztą też... I chyba sztafeta kobiet 4x400 metrów. Dziewczyny fajnie biegały indywidualnie, genialnie w półfinale i zabrakło mocy w finale... To samo panowie z tej samej sztafety. Czy Wojtek Nowicki mógł więcej zdziałać? On wie, że tak. Ja też to widziałem po eliminacjach. Świetny technicznie, luźny. Niestety sędziowie mieszali i chłopak się pogubił. Konrad też się kłócił z sędziami o spalone pchnięcia podobnie jak Wojtek o spalone rzuty. Tyle, że Wojtek miał 6 prób i w końcu się poukładał w głowie w ostatnim rzucie. Jestem przekonany, że jakby nie spalił pierwszej próby walczyłby o złoto. 79 metrów było absolutnie w jego zasięgu stąd taki bardziej niedosyt niż rozczarowanie.
A teraz BLASKI, bo przecież kadra lekkoatletów liczyła około bodajże 70 osób więc była najliczniej obsadzoną dyscypliną w polskim wykonaniu w Rio.
JOASIA JÓŹWIK - genialny występ, życiówka i 5 miejsce. Tak się startuje jak jest się w formie. Fajnie, że biegasz Joasiu na 800 metrów, bo tam mało coś płci pięknej... Jest dużo płci takiej niezbyt pięknej, że tak to ujmę dyplomatycznie.
MARIA ANDREJCZYK - absolutne odkrycie. Kto o niej słyszał przed Rio? A kto jej nie zna po Rio? Zaszokowała świat i rywalki tym rzutem w eliminacjach. Magiczny rzut. W finale te 2 cm, ale widocznie jeszcze za wcześnie na medal olimpijski. Chorwatka i Maria będą rządzić w tej konkurencji gdzie na czele są weteranki jeszcze... W tym Spotakova, której trzeba dokopać...
EWA SWOBODA - srebrna medalistka MŚ juniorek po prostu sobie pobiegła. Jakie to jest piękne... Bawiła się tym startem. Na finał jeszcze nie czas wielkiej imprezy, ale spokojnie. To wielki talent. Taka sympatyczna śmieszka:)) Ach te nasze piękne, młode dziewczyny:)) Patrzenie na ich uśmiechy, radość, luz oraz słuchanie wypowiedzi to sama rozkosz dla oczu i uszu.
SOFIA ENNAOUI - co za charakter, co za ambicja, co za wola walki tej młodziutkiej dziewczyny. Ma geny marokańskie więc uważajcie rywalki. Ten finisz w półfinale i upadek za metą. Świetna forma, świetne bieganie. Serce rośnie jak się obserwuje takie starty.
MARCIN LEWANDOWSKI - osobiście uważam, że większy talent ma Kszczot, ale nie można odmówić Marcinowi świetnego przygotowania do Igrzysk. Zrobił co mógł i zajął 6 miejsce. Marzył o medalu, ale jest w tej ścisłej światowej czołówce. Jedyny Pan, który zrobił swoje na Igrzyskach. Nie ma się czego wstydzić.
Tak w skrócie to tyle o występach lekkoatletów i lekkoatletek. W następnym wpisie podsumuję występy każdego z osobna i dodam indywidualne, całkowicie subiektywne oceny. Jedni przyjechali po zwycięstwo, inni po medale, następni po walkę o miejsce punktowane. Byli tez tacy co przyjechali po życiówkę. Zrobić życiówkę na tak wielkiej imprezie to naprawdę jest osiągnięcie. Nieważne jakie to miejsce da. I pojechali też zawodnicy młodzi, którzy mieli nabrać doświadczenia i poczuć atmosferę Igrzysk, żeby w Tokio już walczyć o medale. Niektórzy z nich zaskoczyli bardzo pozytywnie.